niedziela, 20 września 2015

45. I need U boy

Ogłoszenia parafialne: JEJU *_____* 72 tysięce wejść na bloga! Nie wiem kiedy to się stało, ale no. O maj gad. Maj hart, maj hart is o maj gad! Feelsy mnie zabiją, bo piszę dopiero od maja, więc nawet nie pół roku, a to już tyle tego ;.; Dziękuję Wam wszystkim za to, że śledzicie mojego bloga, że czytacie moje teksty i je komentujecie. To naprawdę wiele dla mnie znaczy! Kocham Was <3


Ostrzeżenia: dużo ich, nie będę spoilerować!  Zapraszam do czytania!
Punkt kulminacyjny!!! Huhu. Nareszcie chłopcy spełniają marzenia!




- Naprawdę sądzisz, że bita śmietana pomoże nam się odstresować? - Jin spojrzał nieco sceptycznie, jednak dalej posłusznie miksował białą masę, by była odpowiednio gęsta. Oboje byli kłębkiem nerwów, więc całkowicie zadziwił go pomysł młodszego, który postanowił przygotować niesamowicie kaloryczną kolację. Szatyn raczej stawiałby na coś lekkiego, by nie być ociężałym, jednak skoro jego chłopak tak bardzo chce te gofry, to się poświęci.
- Cukier jest dobry na wszystko. - uśmiechnął się różowowłosy, podłączając gofrownicę go gniazdka, by się nagrzała. Następnie zaczął mieszać ciasto, na co Seokjin tylko westchnął. Yoongi był troszkę... nieogarnięty jeśli chodzi o gotowanie, jednak nie chciał psuć mu humoru. Skoro tak się palił do pracy, to niech robi, może to jego sposób na nerwy.
- Kiedyś nabawisz się cukrzycy. Powinieneś jeść więcej warzyw, a nie tylko słodycze.
- Suga się cukru nie boi, kochanie. - zamruczał, zachodząc go od tyłu. Objął go czule i oparł głowę o ramię. - Będzie dobrze. Mamy wszystko wyćwiczone, Hobi i Nam nas wymęczyli, nie ma szans na porażkę.
- Taniec mnie stresuje. Nie czuję się na siłach. - westchnął Kim, zagryzając dolną wargę. Poczuł w tym momencie, jak ręce młodszego mocniej go oplatają w pasie, a usta muskają szyję. Cudowne uczucie. Przymknął na chwilę powieki, dając się ponieść tej zniewalającej chwili.
- Jesteś tak piękny, że nikt nie zwróci uwagi na twój taniec. Poza tym mamy tych głupków na przodzie, Jimin skupi całą uwagę na sobie. Ten typ tak ma. My skupimy się na rapie i wokalu, młodzikom zostawimy show.
- Poczułem się właśnie jak emeryt. Nie potrafisz pocieszać Yoongi. - uśmiechnął się pod nosem, gładząc splecione na jego podbrzuszu dłonie młodszego, który zaczął bawić się jego uchem. Musiał przestać ubijać, bo skupienie się na dwóch rzeczach było niemożliwe. Usta chłopaka tak zniewalająco go pieściły, że odlatywał.
- Pocieszyć cię hyung? - dłoń różowowłosego oderwała się od brzucha mężczyzny i dobrała się do miski ze słodkim kremem. Zanurzył w niej palec wskazujący i przysunął do warg starszego. Potarł nim o nie i powoli wsunął go do środka. Jin jęknął cicho, oblizując z kremu, lekko się wręcz zasysając. - Mhm... Jesteś cholernie seksowny... - zamruczał mu do ucha, kąsając opuszek ostrymi zębami. Kim czuł na sobie jego wzrok, który sprawiał, że na policzkach zaczynały pojawiać się rumieńce. Yoongi miał jakiś dar do wyczuwania tego, czego najbardziej w danej chwili pragnął.
- Um... - przymknął powieki, czując kciuk Mina na swojej dolnej wardze. Chwilę później ten zdecydowanym ruchem odwrócił starszego przodem do siebie.
- Smakowało hyung? - zabrał u miskę, odstawiając ją na blat. Uniósł go za pośladki i posadził obok, wbijając się w jego wargi namiętnie, od razu wsuwając język pomiędzy te pełne wargi. Jin poczuł gorąco, które rozlewało się po jego ciele za każdym razem, gdy ich języki się stykały, oplatając w dzikim tańcu. Dłonie młodszego wsunęły się pod jego koszulkę, atakując płaski brzuch i boki, zaciskając na nich palce.
Mocne otarcie o krocze, śliski język, który zaczął kreślić wzory na policzku starszego, powoli zsuwając się niżej, na szyję. Ostre zęby zahaczyły o skórę, następnie delikatnie się w niej zatapiając, dzięki czemu po kuchni zaczęły roznosić się dźwięki co najmniej niegrzeczne i podniecające.
Oboje odczuwali niesamowitą przyjemność z tych pieszczot, nie panowali nad swoimi odruchami. Koszulki szybko zniknęły, lądując w bliżej nieokreślonym miejscu. Usta Yoongiego przyssały się do różowych sutków Kima, czasami nieco brutalnie je przegryzając.
- Och... Yoon-ngi... - wysapał starszy, wsuwając dłonie w różowe włosy, delikatnie za nie ciągnąc. Po chwili do pieszczot tych wrażliwych rejonów dołączyły palce młodszego, które dobrały się do rozporka Seokjina. Ten uniósł nieco biodra, by ułatwić mu pozbycie się zbędnego odzienia, po chwili siedząc przed nim całkowicie nagi.
Min zamruczał, obejmując go mocno w pasie. Wsunął dłoń w miskę, maczając palce w słodkim kremie, którym następnie zaczął mazać starszego. Każdą plamkę ze śmietanki szybko zlizywał, zostawiając mokre ślady na jego torsie, sutkach, szyi. Jin z trudem łapał oddech. Yoongi niemal go pożerał, nie szczędząc sobie ukąszeń, malinek, czy intensywnego zasysania się na delikatnej skórze. W dodatku w momencie, gdy zabawa kremem go znudziła, to lepkie palce zabrały się za masowanie jego już i tak sztywnego przyrodzenia.
Nie panował już nad jękami, zresztą nigdy się ich jakoś specjalnie nie wstydził. Te dźwięki przy nim były czymś całkowicie normalnym, zawsze doprowadzał go do takiego stanu, a przynajmniej ostatnio, gdy postanowił go zdominować. Jin nie narzekał na zamianę ról, wręcz mu się to podobało. Piękny Yoongi pomiędzy jego udami, tak seksownie dyszący i biorący go na wszelkie możliwe sposoby... Coś cudownego. Zdzieranie gardła było wielką przyjemnością, nie mógł sobie tego darować. Sam przecież uwielbiał chwile, gdy młodszy wił się pod nim, dochodząc z jego imieniem na wargach. Skoro już o wargach mowa... Jin przyssał się do tych Yoongiego, chcąc wykazać się chociaż minimalną inicjatywą. Ten ochoczo odwzajemnił pocałunek, wolną dłonią rozpinając swój rozporek, by pozbyć się przeszkadzającego odzienia. Niedługo oboje pozbawieni ubrań obściskiwali się. Uda starszego obejmowały Yoongiego w pasie, ich krocza raz po raz się o siebie ocierały, doprowadzając obu do wskazanego stanu. W końcu sfrustrowany Yoongi złapał Jina za pośladki i uniósł nad ziemię. Podszedł z nim do stołu i niemal rzucił go na twardy mebel. Ujął jego uda w dłonie i oparł sobie o ramiona, gryząc je lubieżnie, po czym złapał w dłoń tubkę z kremem do rąk, wylewając sobie na uwolnione już dłonie. Chwilę później jego palce zaczęły rozciągać starszego, który wił się pod nim, jęcząc głośno, przez co penis młodszego pulsował, niemal boląc. Nie wytrzymywał, z kolejnymi odgłosami po prostu zastąpił je swoim członkiem. Krzyk rozległ się w ich przestronnej kuchni. Klatka piersiowa Jina unosiła się i opadała jak szalona, a rozchylone usta z trudem łapały powietrze. Widok nie z tej ziemi. Zmysły Yoongiego szalały. Zniewalający ucisk i boski mężczyzna pod nim, który z każdym pchnięciem radował jego uszy najpiękniejszymi dźwiękami.
Zanurzał się w nim cały, coraz szybciej, mocniej uderzając we wnętrze, starając się odnaleźć jego czuły punkt, by dać mu rozkosz podobną swojej. Pożerał wzrokiem starszego, nabijając się mocniej, mocniej i jeszcze mocniej. Stół się przesuwał pod wpływem szaleńczych ruchów jego bioder, jednak nie to było najważniejsze.
-ACHHHHH! - tak! Ten piękny krzyk Kima, który sprawił, że jego podbrzusze oszalało. Czuł się tak podniecony, że nie panował nad swoimi ruchami. Posuwał go, trafiając ciągle w ten cudowny punkt, który im obu dostarczał tak ogromnej przyjemności. Uwielbiał ten moment, gdy Jin szalał z rozkoszy, którą on mu dawał. Tak. Tylko on doprowadzał tego przystojnego mężczyznę do takiego stanu. Tylko on mógł zanurzyć się w tym gorącym wnętrzu i widzieć go takiego. Był największym szczęściarzem na świecie.
Kolejne pchnięcie i jego podbrzusze pokryła lepka wydzielina starszego. Cudownie zaciskające się mięśnie sprawiły, że i o długo nie wytrzymał. Zalał jego wnętrze, z trudem stojąc na nogach. Zawsze ich seks go wykańczał, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Wysunął się z niego i opadł na lepkie od kremu, potu i nasienia ciało, dysząc ciężko.
- Ach... Jesteś najlepszy hyung... - wysapał, muskając jego szyję. Poczuł, jak dłonie Jina go obejmują.
- Ty też Yoongi... I ta bita śmietana...
- Mhm... Jesteś smaczny. - różowowłosy zaśmiał się cicho, wtulając w jego ciało.
- YOONGI TY IDIOTO! GOFROWNICA!



***


- Nie stresujesz się? - Jungkook przeskakiwał z nogi na nogę, czekając aż Jimin wyciągnie z bagażnika ich rzeczy. W nocy ledwo spał, ciągle jego myśli zajmował koncert i to, czy przypadkiem nie zapomni słów, nie pomyli kroków. W szkole wszelkie przemówienia, konkursy, czy też odpowiedzi, nie sprawiały mu większych problemów, jednak to było coś innego. Chociażby nie wiadomo ile trenował i się uczył, to stres mógł zrobić swoje. Nad mózgiem miał kontrolę, nad nerwami i swoim ciałem niekoniecznie. Widok zjeżdżających się ludzi, uczniów z innych szkół, rodziców, ich znajomych był stresujący. Nie występował przed taką publiką, to nie była jego bajka, teraz dopiero to zrozumiał. Czy jednak chciałby cofnąć czas i zrezygnować? Nigdy. Pomimo problemów z trzęsącym się ciałem, czuł też adrenalinę i swego rodzaju szczęście, bo w końcu się wyłamał i jako wolny człowiek mógł się pokazać innym. Nie był już zamkniętym w sobie Jungkookiem, który bał się zmian. Teraz zmienił się w radosnego, korzystającego z życia chłopaka, który starał się, by jego życie było warte wspominania na stare lata. Nawet, jeśli stracił sporo, to zyskał więcej. Miał Jimina, wielu przyjaciół, pasje, które rozwijał, odzyskał też matkę, która teraz w końcu dostrzegła, że całe życie jej potrzebował i próbowała to nadrobić. Wprawdzie sprawy z ojcem były zagmatwane, jednak i tak nigdy nie darzyli się sympatią, byli jak obcy, chociaż łączyły ich więzi krwi. Trochę było mu żal, bo to jednak rodzina, jednak wolał taki los, niż siedzenie zamknięty w pokoju bez jakichkolwiek szans na szczęście.
Spojrzał na swojego chłopaka i uśmiechnął się delikatnie. Taaak. Zdecydowanie dla niego warto było się wyłamać. I pomyśleć, że dawno temu tak nim gardził i miał go za najgorszego dupka we wszechświecie. Teraz nie wyobrażał sobie życia bez jego pocałunków i udawania, że się zna na operze. Swoją drogą to było urocze, że tak się starał. Może i Jeon powinien odebrać to jak kłamstwo i być wściekły, jednak przecież Park zrobił to po to, by się do niego zbliżyć. Pewnie go to męczyło, bo przecież jego mama mówiła, że nienawidzi tego typu rozrywki i od dziecka uciekał i płakał, nawet w teatrze dla dzieci. Czyż to nie było urocze? Aż żal mu było przyznać, że wie o jego zabiegach, niech lepiej żyje w nieświadomości.
- Kook? Coś się stało? - dłoń Jimina nagle zaczęła machać przed jego twarzą. Odskoczył zaskoczony, chyba odleciał.
- Ach, przepraszam, zamyśliłem się. - wyszczerzył się i podrapał po głowie troszkę zawstydzony.
- Widzę. Wiem, że jestem piękny, ale następnym razem możemy kochać się w samochodzie, a nie tak mnie wzrokiem pożerasz, a nic nie robisz. - Jimin oblizał usta i puścił mu oczko. Policzki Jeona przybrały barwę purpury. Skrzywił się nieco, robiąc zabawną minkę.
- Hyung! Nie mów takich rzeczy publicznie!
- Dobrze. Będę ci mówił sprośne tekściki w łóżku, co ty na to? Coś za coś. - starszy przysunął się do niego, wpatrując się uważnie w jego twarz, na co ten aż na chwilę wstrzymał oddech.
- Jimin! Chodźmy! - jęknął i z podwyższoną temperaturą ciała ruszył przed siebie żwawym krokiem. Park zdecydowanie był zbyt śmiały. Przy nim tracił całą odwagę i rozum, tak być nie powinno.
- Oj Ciastek, Ciastek. Nieśmiały maluszek. - zaśmiał się Jimin, ruszając za nim z wielką torbą na ramieniu. Kook czuł, że powinien mu pomóc, jednak był zbyt zawstydzony, by się odwrócić i zabrać swoje rzeczy. Zresztą... To kara za doprowadzanie go do takiego stanu! Przecież jego biedne serce zrobiło fikołka.
Szlag. Zakochanie to taki dziwny stan! Nie wiadomo czy się śmiać, czy płakać nad własnymi reakcjami!

Reszta grupy już była w garderobie, gdzie doprowadzała siebie do stanu używalności. Jess biegała za Namjoonem, starając się nałożyć mu na oczy cień do powiek, ten jednak niezbyt był zadowolony z jej pomysłu.
- Noona! Błagam, nie maluj mnie! Źle się czuję z podkładem, a co dopiero z innymi dziwnymi rzeczami.
- NAMJOON! Nie kłóć się, tylko siadaj, bo popamiętasz mnie w domu! Musisz się pomalować. Wszyscy mają makijaż, nie będziesz robił za odmieńca!
Jin i Yoongi skręcali się ze śmiechu, sami już widocznie wyszli spod zwinnej ręki Jess, bo oczy wydawały się większe, a twarz idealnie gładka i przystojna. Hobi i Tae podobnie, gdzie ten drugi naprawdę zwalał z nóg. Jego wielkie oczy były jeszcze większe, a usta tak ładne i pełne, że Jungkook poczuł ukłucie zazdrości. Co on robił, że zawsze wyglądał tak uroczo? To aż dziwne, że Jimin wybrał go, a nie blondyna...
- Tae! Jak pięknie wyglądasz! - Park niemal natychmiast znalazł się przy swoim przyjacielu, obejmując go mocno i przyciskając do swojego torsu, na co tamten zapiszczał, coś tam mu mówiąc. Jeon zmarszczył nos niezadowolony. Niby wiedział, że to tylko przyjaźń, jednak czasami naprawdę miał wrażenie, że wszyscy zawsze zwracają uwagę tylko na nowego, traktując go jak jakieś bóstwo. Jimin był na każde jego skinienie, Suga podobnie, nawet Jin ostatnio jakoś się z nim zaprzyjaźnił. Nie mówiąc o nauczycielach, którzy wychwalali go przy każdej możliwej okazji. Achhh.. Czyżby zwyczajnie wymyślał i był zazdrosny? To prostackie, zważywszy na to, że ostatnio stracił matkę i był bez życia, jednak czasami chciałby, by Park zepchnął go troszkę dalej i poświęcił uwagę tylko mu.
- Okej, Ciastek, chodź. Ten baran chce być brzydki, więc chociaż Ciebie zrobię na bóstwo. - szczupła dłoń Jess złapała go za nadgarstek, ciągnąc w stronę fotela. Opadł na nie posłusznie, po czym niemal natychmiast poczuł mokrą maź na twarzy. - Jak mnie wkurza... Cholera, Kook. Nawet sobie nie wyobrażasz. Najchętniej wybiegłby w swoich wsiowych klapkach i czapeczkach, no zero wyczucia stylu! Godzinę z nim kostium kompletowałam, bo się idiota ubrał jak na wiejskie party.
Jej głos był tak przepełniony irytacją, że najmłodszy aż zachichotał. Ona chociaż potrafiła mu poprawić nastrój.
- Jess! Co ty masz do mojej czapki? - jęknął blondyn, patrząc na nich z nieukrywanym wyrzutem. - Przecież to chyba dobrze, że mam swój własny, oryginalny styl. Lubię takie ubrania.
- To noś je wtedy, gdy moje oko nie może Cię dostrzec. Ja się z takim wieśniakiem nie pokażę przy ludziach. Różowa koszulka, czapka z daszkiem, jakiś dres. No błagam! - wbiła w niego zabójcze spojrzenie, na co ten zamilknął, poświęcając całą uwagę swojej komórce. Cóż. Nie da się ukryć, iż Jess nie należała do osób, z którymi sprzeczki były opłacalne. I tak stawiała na swoim, Nam chyba wiedział to doskonale. Aż dziw brał Kooka, że do teraz potrafił się jej stawiać, chociaż rzecz jasna maksymalnie przez minutę i to dość skromnie. Widać, że był pod jej całkowitą kontrolą. Ma kobieta siłę przebicia. Będzie musiał wziąć od niej kilka lekcji, by Jimin też tak grzecznie mu ustępował!

Konkurs się zaczął. Pierw na scenę wyszły osoby z części wokalnej, prezentując swoje autorskie utwory. Większość to rzecz jasna soliści i solistki, tylko kilka grupowych, które nie zawsze były dobrze zgrane. Czasami wręcz Hobi musiał odejść dalej, by fałsz go nie zabił.
Potem taniec. Niektóre grupy naprawdę robiły wrażenie. Równo, idealnie do rytmu, ale i sam układ nie był banalny. W tym momencie ucieszył się, że zrezygnowali z tej konkurencji na rzecz mieszanych, bo mieliby ostrą i naprawdę trudną do pokonania konkurencję.
Trwało to dość długo. Yoongi przysnął, Jin zaś pilnował, by nie zsunął się z ławki. Jimin gilgotał Jungkooka, Jess robiła masaż Namowi, a Tae...
Zaraz, gdzie go wywiało?
Hoseok wstał i zaczął się rozglądać dookoła. Było tutaj sporo ludzi, jednak na szczęście Kim był na tyle charakterystyczny, że nie powinien mieć problemów ze znalezieniem go. Powiedzmy, bo jego falowanych włosów nie mógł nigdzie dostrzec.
Zerknął na zegarek. Niedługo zaczynają się występu mieszane, musiał go znaleźć jak najszybciej. Może się zgubił? Kiepsko orientował się w terenie, więc to prawdopodobne. Z drugiej strony... Jak go znajdzie, to co powie, co zrobi? Od jakiegoś czasu w ogóle się do siebie nie odzywali, traktowali jak powietrze. Wprawdzie czuł na sobie jego spojrzenie, jednak nic więcej od ostatniego zajścia się nie wydarzyło. Ruszył w stronę prowizorycznego korytarza pomiędzy namiotami rozłożonymi za sceną. Wszędzie krzątali się ludzie, nieco niemiło na niego spoglądając. Był rozpoznawalny, więc to dość normalne, w tym momencie wolał jednak pozostawać niewidzialny dla tłumów. I tak się stresował, a takie reakcje ani trochę nie pomagały.
Tutaj nie... Tam też... Nie mógł go zastać, co sprawiało, że żołądek podszedł mu pod samo gardło. Uciekł? Porwali go? Może coś mu się stało?! Zaczął biegać jak oszalały, podczas gdy jego serce biło w zastraszającym tempie. Sprawdzenie wszystkiego zajęło mu sporo czasu. Według jego obliczeń niedługo miał zakończyć się ostatni taniec, potem już mogli ich wyczytać w każdej chwili. Gdzie on się do cholery podział?! Nie znalazł go nigdzie. W żadnym namiocie czy korytarzu. Rozpłynął się w powietrzu. Co mu pozostało? Chodził w kółko, starając się zapanować nad drżącym ciałem. Jak Tae zrobił sobie krzywdę? Przecież ostatnio był taki smutny...
Nie. Nie! Wyrzuć z głowy takie głupie pomysły! On...
- Hyung?
Niemal natychmiast odwrócił się w stronę sterty pudeł, na których siedział blondyn. Prawie nie było go widać, był jak ukryty kotek, który bacznie obserwował otoczenie.
- Tae...
- Czemu biegasz w kółko? - zapytał, opierając brodę na podkulonych nogach. Na jego twarzy nie potrafił dostrzec jakichkolwiek emocji. Był jak piękny posąg, który skrzywdzono smutnym wyrazem. Poczuł kolejne już ukłucie w sercu. Do teraz nie mógł znieść myśli, że to on zabił w nim radość.
- Ja... szukałem Ciebie. - przyznał, robiąc krok w jego stronę. Czuł się jak małe dziecko, które stoi przed rodzicem bojąc się kary za przewinienie. Wzrok Tae przerażał go, wywoływał ciarki na całym jego ciele, a jednocześnie sprawiał, że jego serce robiło fikołka.
- Po co?
- Mamy konkurs... Musimy wracać.
- Nie chcę tańczyć... Nie mam siły. Chcę do domu spać. - mruknął, nie spuszczając z niego wzroku. Hobi zacisnął dłonie w pięści, nie bardzo wiedząc jak się zachować.
- Ale musisz tam być, bez ciebie nie wystąpimy.
- Głupi konkurs znaczy dla ciebie więcej, niż ja, hyung? - nadął nieco policzki, zsuwając się z kombinacji pudeł. Niezdarnie, nieostrożnie. Starszy miał wrażenie, że zaraz wszystko się zawali.
- Taehyung... Dlaczego mówisz takie rzeczy? Przecież wszyscy ćwiczyliśmy, tyle tygodni pracy... Chcesz zawieść przyjaciół?
- Może? Co mnie spotka, jeśli sobie daruję? - zeskoczył na ziemię, stając naprzeciwko bruneta. - Znienawidzicie mnie? Ty mnie znienawidzisz? Przecież i tak nie chcesz nawet ze mną rozmawiać, nie mam nic do stracenia. - wzruszył ramionami.
- Tae...
- Co takiego, Hoseok? - spojrzał mu w oczy uważnie. - Dlaczego mam się zmuszać? Ty nie potrafisz ze mną porozmawiać i traktujesz mnie źle, może chcę się zemścić? Wrócę do domu i pouczę się do sprawdzianu. Zabronisz mi?
Brunet nie miał pojęcia jak zareagować. Nie spodziewał się takiego zachowania. Przez myśl mu nie przeszło, że może zechcieć zrezygnować. Niby mu się nie dziwił, ale i tak było mu ciężko. Przecież wszyscy tak bardzo pragnęli tego konkursu. Matka Jungkooka przyjechała, rodzice Jimina zajęli miejsca w pierwszym rzędzie i przywieźli im masę przekąsek... Jess tak bardzo się nakręciła i zaangażowała. To miał być najważniejszy dzień w ich życiu. Mogli zdobyć kontrakty, czy zainteresować jakąś wytwórnię. Wielu z nich liczyło na to, że dzięki wygranej zmieni się ich życie i będą mieć szansę na karierę. Może i Jungkook, Tae i Jin traktowali to jak zabawę, ale pozostała czwórka wiązała nadzieje z muzyką czy tańcem. Potem już nie będą mogli wystąpić, bo trzeba będzie zmienić skład, zasady były jasne, składy musiały chociaż w połowie składać się z uczniów jednej szkoły. On zaraz ją skończy, cały skład się posypie...
- Wystąpię, jeśli coś mi obiecasz. - Kim spojrzał mu w oczy. Na pierwszy rzut oka wyglądał na zagubionego, jednak Hobi wiedział, że tym razem nie żartował. Wyczytał to z jego oczu, które aż raziły determinacją.
- Tak?
- Musimy porozmawiać. Tak szczerze. O wszystkim. Od razu po koncercie. - odparł, zaciskając dłonie na czarnej koszulce. Jung wstrzymał oddech, nie wiedząc jak zareagować. Niczego tak bardzo się nie bał, jak rozmowy z nim właśnie. Ostatnia była zbyt szalona, zbyt mocno zabolała go reakcja blondyna. O czym chciał tym razem dyskutować? Ich związek nie miał szans nawet, jeśli skory byłby mu wybaczyć i zapomnieć o krzywdach. Przecież i tak na jaw wyjdzie to, że przyczynił się do śmierci matki Tae, w dodatku przecież on bał się go dotknąć! Z takim urazem nie ma jak walczyć. Czy jednak musiał tak postąpić? To mogło doprowadzić do tragicznych skutków. Czy konkurs był tego warty?
- Um...
- Nie bądź tchórzem. Mógłbyś coś dla mnie zrobić ten jeden jedyny raz.
Hoseok zadrżał i tylko skinął głową. Młodszy również przytaknął i ruszył nieśpiesznie w stronę reszty grupy, która zaczęła się rozgrzewać. Hobi miał tylko nadzieję, że ta rozmowa nie zniszczy Tae jeszcze bardziej, bo wtedy nie darowałby sobie tej decyzji.

Jimin zerknął na blondyna, który wszedł tuż przed brunetem. Czyżby rozmawiali? Nieee... To niemożliwe, przecież ich zatarg nie malował się ostatnio jaśniejszymi barwami, wręcz coraz bardziej się od siebie oddalali. O ile można tak nazwać całkowity brak kontaktu.
Nie było jednak czasu na rozmyślanie o tym. Musiał skupić się na swoim ciele, by nie spieprzyć przez nierozciągnięte ciało. Podszedł więc do Jungkooka i złapał go za ramię, delikatnie za nie ciągnąć, by pomóc mu w rozruszaniu ciała.
- Będzie dobrze Kooki. Nie bądź taki spięty. Jesteś śliczny, dobrze tańczysz i śpiewasz, wszystko będzie cacy. Zaręczam ci. - uśmiechnął się i złapał za jego drugą rękę, by i nią się zająć. Młodszy westchnął, zaciskając nieco wargi.
- Wiem, że wszystko potrafię, ale jednak stres może zrobić swoje. Może wybiję się z rytmu i wszystko popsuję? - nie dawał za wygraną. Park westchnął i stanął naprzeciw niego. Położył mu dłonie na ramionach i oparł swoje czoło o te jego.
- Nie popsujesz. Wierzę w ciebie. Jesteś najlepszy. Nie ma szans na to, byś coś zrobił źle, zaręczam ci. A jakby coś jednak było nie tak, to udawaj, że tak miało być, ja zaś wszystko zatuszuję.
- Dziękuję.
- Nie ma za co. Od tego jestem, w końcu książę zawsze uratuje z opresji swoją księżniczkę. - uśmiechnął się szeroko i puścił go. Zerknął przez ramię. Grupa właśnie wróciła ze sceny, a prowadzący zaczął zapowiadać ich występ.
- Dobra ludzie! Pokażmy im co to znaczy hip hop! - wyszczerzył się i skinął głową na resztę. Chłopcy zaczęli ustawiać się w odpowiedniej kolejności. On i Jungkook stanęli z tyłu akurat w momencie, gdy reszta zaczęła wychodzić na scenę. - Daj z siebie wszystko Ciastek. Pamiętaj, że jestem obok i cię wspieram.
- Jimin...
- Ciii. Pokaż im, że jesteś najlepszy. W końcu Park Jimin nie kocha byle kogo.
I wyszedł. Usłyszał tylko cichy pisk swojego chłopaka, który w ostatniej chwili ocknął się i pobiegł za nim. Cóż. Takie wyznania były najlepsze!

- Przed państwem Bangtan Boys! Brawa dla nich!
Jessica prawie dostała zawału, gdy grupka jej podopiecznych pojawiła się na scenie. Hobi kucał, reszta stała niczym gangsterzy. I jej Namjoon, który zaczął rapować i stać, podczas gdy reszta olśniewała swoim swagiem. Przejście i Yoongi. Musiała przyznać, że wyszło mu to genialnie. Wyliczanie, mimika i ten siad wszystkich na biednego Taehyunga. Przez chwilę miała wrażenie, że Hobi był spięty, jednak gdy tylko odsunął się od młodszego, to zaczął wyglądać normalniej. Pomimo maski potrafiła odczytać jego emocje, znali się już zbyt długo, by mógł coś przed nią ukryć. Miała nadzieję, że niedługo wszystko się jakoś ustabilizuje, teraz jednak skupienie na tym myśli było niemożliwe, bo wyszedł jej mężczyzna. No. Nie dało się ukryć, że wyrwała sobie mega ciacho. Dał się jej nawet ubrać, a braki w makijażu zasłonił okularami, więc była zadowolona.
Wszyscy radzili sobie cudownie. Wiedziała, że ciężko pracowali, jednak miała lekkie obawy, czy aby dadzą sobie radę w tak ekstremalnie stresujących warunkach. Szczególnie Jungkook, który całkowicie ją zaskoczył. Gdy zaczął śpiewać i tańczyć na przedzie, aż poczuła wielką dumę. Jej mały kuzynek był szaloną gwiazdą na tej scenie! Zerknęła szybko na ciotkę, która siedziała kilka rzędów dalej. Ta też była zachwycona, najchętniej by się zerwała z miejsca i dopingowała swojego syneczka. Ach! Jakie to było urocze. Zadowolona wróciła do oglądania Jimina, który cóż... No kradł serca. Szczególnie w swoim kolejnym mega momencie, gdy jego koszulka uniosła się ku górze, prezentując idealny brzuch. Dało się słyszeć piski podjaranych nastolatek, co nikogo chyba nie dziwiło. Park ociekał atrakcyjnością. Gdyby nie był gejem, chłopakiem Ciastka i dzieckiem, oraz miał charakter Nama, to sama by go brała.
Zacisnęła dłonie na kolanach, przyglądając się tej stresującej części. Wężyk i odsłanianie rapera było bardzo pomysłowe, jednak często był problem z odpowiednim ustawieniem, by dobrze zakryć resztę. Hobi jednak dał z siebie wszystko, a reszta wychodziła w odpowiednim momencie. Potem pseudo wygibasy Nama i główny punkt programu, oczywiście bo klacie Jimina - bieg po plecach. Aż dłonie się jej spociły, gdy Jungkook złapał Jimina i zaczął nim kierować. Bała się, że go upuści, staną za daleko i wyjdzie z tego gówno, jednak dali radę. Jeju! Jej dzieci takie zdolne i mądre!
Poderwała się z miejsca, gdy zakończyła się piosenka, mocno bijąc brawo. Ludzie nagrodzili ich gromkimi brawami, słyszała piski i wołanie ich po imieniu. I pomyśleć, że to ona wpadła na taki genialny pomysł! Powinni jej wybudować pomnik, bo była geniuszem!

- Udało się! Jesteśmy zajebiści! - Jimin niemal zaczął skakać, ściskając Kookiego niczym lalkę. Reszta zaczęła się śmiać, również zadowolona ze swojego występu. Pili wodę, starając się złapać oddech. Cały stres uleciał, zostało tylko cudowne uczucie dobrze wykonanej roboty.
- Wygramy to, mówię wam. - wyszczerzył się Yoongi, opadając na kanapę, zaraz dołączył do niego Namjoon, który zsunął z nosa okulary.
- Oby! Poszło nam wybitnie, zero pomyłek!
- Oppa! - jakaś dziewczyna podeszła do Hoseoka, który nieco wytrzeszczył oczy, wyraźnie zaskoczony.
- Taeyoon! Co ty tu robisz? - brunet uśmiechnął się i ruszył z nią w stronę spokojniejszego miejsca, co nie spotkało się z pozytywnym odbiorem przez Taehyunga, który zacisnął dłonie na butelce wody, starając się złapać oddech. Odprowadził ich wzrokiem, po czym sięgnął po ręcznik, by wytrzeć czoło i szyję. Reszta była zajęta i zmęczona, więc nawet nie zwróciła na niego uwagi. Może to i dobrze? Mógł bez przeszkód wymknąć się i ruszyć za Hoseokiem i tą dziewczyną. Nie starał się nawet siebie samego okłamywać. Był zły, że Jung poszedł z nią, zamiast czekać na niego i dotrzymać słowa. Obiecał, że od razu po występie porozmawiają, czemu więc wolał spotkać się z nią?
Był zazdrosny i zawiedziony. Trzęsły mu się ręce. Naprawdę wiele kosztował go ten szantaż. Nie chciał wyjść na zdesperowanego chama i go zmuszać, jednak inaczej nigdy by się na to nie zgodził. Kłamstwo było niezbędne w tej sytuacji, wręcz konieczne. To wina Hobiego, że uwierzył w te groźby.
Zerknął przez kotarę. Mężczyzna stał z nią i rozmawiali, śmiejąc się.
- Hoseok... - wszedł do środka, co spotkało się z zaskoczonymi minami obojga.
- Taehyung? - Hobi zamugał kilkakrotnie.
- Mieliśmy porozmawiać.
- Teraz rozma...
- Obiecałeś. - naburmuszył się, zaciskając dłonie w piąstki. Dziewczyna chyba się zmieszała, bo przeprosiła i wybiegła. Jung wbił w niego niepewnie spojrzenie, a w blondynie niemal się nie zagotowało.
- Dlaczego nie dotrzymałeś słowa? Miałeś porozmawiać ze mną, a nie uciekać z jakąś dziewczyną. - jęknął, robiąc krok w jego stronę. - Dlaczego ciągle mnie zbywasz, zajmując się wszystkim, tylko nie mną? Czemu zawsze łamiesz dane mi słowo hyung?
- Tae...
- Hobi hyung... - szepnął, stając tuż przy nim. Spojrzał mu w oczy, czując jak jego ciało przeszywają dreszcze. Był zawiedziony, stracił odwagę i pewność siebie, jednak musiał wszystko wygarnąć. - Obiecałeś, że zawsze będziesz przy mnie, że będziesz mnie kochać. Że obronisz przed potworami i będziesz mnie nosił na rękach. Wszystko to były kłamstwa. Teraz nawet małej obietnicy nie potrafisz spełnić? Czy to takie trudne?
Widział, że Hoseok był zmieszany, jednak nie miało to znaczenia. Czuł tylko jak kawałki jego serca zaczynają znowu boleć.
- Kocham cię Taehyung. Nie potrafiłbym skłamać w tej kwestii.
- To bądź ze mną! Ja ciebie też kocham! - zadrżał, wpatrując się w niego wilgotnymi oczami. Miał być silny i nie płakać, jednak to było dla niego zbyt wiele. Musiał to zrobić.
- Taehyung! Miałem ochronić cię przed potworami, więc to zrobię. Obronię cię przed największym z nich. Ja nim jestem, Tae. - jęknął, łapiąc młodszego za ramiona. Telepał się jak nigdy, co jeszcze bardziej wyniszczało blondyna. - Jestem złym człowiekiem, powinieneś trzymać się ode mnie z daleka.
- Nie jesteś potworem! Jesteś moim hyungiem. Najlepszym na świecie! - pisnął, łapiąc go za przód koszulki. Czuł lęk, ale nie mógł odejść, nie chciał. Przecież kochał go najmocniej na świecie!
- Nie mów tak! Przecież zrobiłem ci krzywdę!
- Nieprawda! To nie było nic złego. Byłeś moim chłopakiem, to normalne w związku! - im mocniej Hoseok chciał go odepchnąć, tym mocniej on próbował się do niego przyczepić i nie puścić.
- Tae do cholery! - starszy zdecydowanym ruchem odepchnął go tak, że okularnik stracił równowagę i poleciał na ziemię. Ostry ból rozlał się po jego pośladkach, jednak nie było to w tej chwili istotne.
- Hobi!
- Kocham cię Taehyung. Wiem, że ty kochasz mnie. Ale jakbyś tego nie nazwał, to było to przestępstwo. Zgwałciłem cię i tylko to się liczy. Nie chciałeś, odpychałeś mnie, krzyczałeś i płakałeś. Teraz boisz się mnie dotknąć, przecież to w żadnym wypadku nie było dobrowolne. Ja...
- TY PIERDOLONY DUPKU!
Wszystko działo się w ułamku sekundy. Taehyung mógł dostrzec tylko pięść Jimina, która zaatakowała twarz Hoseoka. Młodszy zaczął go okładać w zastraszającym tempie, żaden z nich nie zdążył nawet zareagować.
- TY CHUJU! Jak śmiałeś podnieść na niego swoją parszywą łapę?! Jak mogłeś go tknąć wbrew woli!? Zabiję cię gnoju!
Jung stracił równowagę i upadł, Park zaś wylądował nad nim i zaczął go kopać w brzuch. Tae zszokowany poderwał się.
- Jimin! Nie bij go!
- NIE DARUJĘ! TY PIEPRZONY DEBILU! WIEDZIAŁEM, ŻE COŚ JEST NIE TAK, ŻE ON KŁAMAŁ! - warczał, podczas gdy Hoseok nie miał sił się ruszyć. - Ufałem ci! Miałem za przyjaciela! Pozwoliłem mu na to, by cię kochał, a ty zrobiłeś mu krzywdę! Nienawidzę cię! Zniszczę ci życie!
- Jimin! Błagam! - Taehyung złapał Parka za ramię, ten jednak nieco go odepchnął.
- Nie podchodź Tae! Nie zasługuje na ciebie! Trzymaj się od niego z daleka!
Kim czuł, że jego serce umiera. Próbował w jakiś sposób go odciągnąć, jednak nie miał siły. Łzy moczyły jego policzki, gdy widział swojego ukochanego całego we krwi, ledwo się ruszającego. Jimin nic nie rozumiał! Musi go uratować!
Nagle poczuł, że ktoś go łapie za rękę i mocno odciąga.
- Nie podchodź Tae! - Jungkook trzymał go mocno, nie pozwalając się zbliżyć do rozwścieczonego Jimina, który wpadł w trans. Po chwili dobiegli do niego Namjoon i Yoongi, którzy starali się go przytrzymać, a wystraszona Jess przyklęknęła przy Jungu, starając się wyczuć puls. Szybko wykręciła numer na pogotowie, wycierając zakrwawioną dłonią łzy.
Jimin warczał i się wyrywał, powtarzając, że zabije Hoseoka, a Tae miał ochotę sam umrzeć. Teraz. Zaraz.





Zapraszam do komentowania ;)

niedziela, 13 września 2015

2. In danger

Ogłoszenia parafialne: Jak widać wracamy do tej serii. Strasznie ją zaniedbałam, czas jednak na drugi rozdział. INUB mnie stresuje, czuję presję, więc postanowiłam wydać Wam to, by chociaż troszkę umilić Wam czas na oczekiwanie.
No więc. Seria będzie miała wieeeeelu bohaterów. Nie skończy się na BTS, chociaż oni będą bohaterami pierwszoplanowymi, jednak ciężko było nie dodać tam kilka innych gwiazd gejpopu ;D Mam nadzieję, że trafię na te przez Was lubiane! Miłego czytania!




Jeśli ktokolwiek myślał, że praca w wielkiej agencji jest darem z niebios, może z miejsca zamienić się z pewnym podenerwowanym chłopakiem, który z kubkiem gorącej kawy, szedł właśnie do gabinetu kierownika, mrucząc pod nosem słowa, które nie były zbyt przychylne komukolwiek. Pod pachą trzymał wielka taczkę z dokumentami, nad którym ślęczał godzinami, byleby tylko ten wredny głupek przestał się go w końcu czepiać.
Zatrudniony był tutaj dopiero kilka miesięcy, jednak czuł się gorzej, niż po latach przepracowanych na budowie. Psychiczne męczarnie były nie do zniesienia i wykańczały bardziej, niż ciążka fizyczna praca. Ciągłe użeranie się z egoistycznymi gwiazdeczkami, ich napuszonymi menadżerami, pilnowanie harmonogramów każdego z osobna i wszystkich razem... Nigdy by nie pomyślał, że bycie asystentem kierownika może być tak irytujące i problematyczne. Gdyby nie dobre zarobki, to dawno by to rzucił, jednak na nieszczęście musiał uzbierać sporą sumkę na opłacenie studiów, bo poprzedni kierunek okazał się bezwartościowy i nie chciał umrzeć otoczony dokumentami. Dlatego kamienna twarz z wyrytym uśmiechem, wyuczone formułki i w drogę! 
Otworzył drzwi, uprzednio pukając, po czym słysząc głos pracodawcy wszedł do środka, zamykając je od razu. 
- Mam pana kawę i sprawozdania z ostatniego miesiąca. - powiedział nieco oschle, kładąc na biurku wszystko, co ze sobą przyniósł. Spojrzał na kierownika, który poprawił na nosie okulary i oderwał się od laptopa.
- Dziękuję. - skinął głową i sięgnął po napój, upijając od razu kilka łyków. Chłopak aż się skrzywił. Nigdy nie zrozumie miłości do wrzących napojów, przecież to bolało! Może nie tak, jak jego godność, ale i tak wystarczająco. - Ach, musisz coś dla mnie zrobić.
- Też mi nowość... - szepnął sam do siebie, na co kierownik westchnął i odstawił kubek na biurko.
- Taehyung... - zmierzył go wzrokiem nieco groźnie, na co pracownik skinął głową przepraszająco.
- Proszę mi wybaczyć. - odparł, po czym zwilżył wargi, wbijając spojrzenie w pracodawcę. - Co mam zrobić?
- Co ja z tobą mam. - westchnął, po czym podał chłopakowi kartkę z jakimś planem. Ten zmarszczył brwi, przyglądając się literom, po czym spojrzał zaskoczony na mężczyznę.
- Jeon Jungkook? Przecież nie planował pan, by zadebiutował teraz. Miał mieć jeszcze pół roku przygotowań... - szef nigdy nie zmieniał zdania, a przynajmniej nie w tak ważnych kwestiach. Plany debiutów modeli i aktorów z góry były zaplanowane i musiało stać się coś naprawdę istotnego, by się przesunęły, najczęściej rzecz jasna były to opóźnienia, nie tak radykalne przyśpieszenia.
- Wiem Kim, jednak spójrz też na pozycję trzynastą. Byun Beakhyun niespodziewanie otrzymał rolę w filmie kinowym, sami nie wierzyliśmy w takie szczęście, jednak naprawdę przypadł reżyserowi do gustu. Wprawdzie nie jest to pierwszoplanowa pozycja, jednak nadal czołówka i będzie na okładce. 
- Byun? Rozumiem. I jeszcze Sehun... Jednak jedzie do Chin na promocję? - przytaknął. Będą luki, zaś agencja nie może sobie pozwolić na braki w szeregach, jeśli chodzi o sesje do magazynów i reklamy. Skoro najlepsi będą zajęci większymi rzeczami, to trzeba zacząć promować nowych.
- Tak. Zbyt wiele osób będzie niedostępna, a ostatnie zdjęcia Jeona były zaskakująco dobre, sam zobacz. - mężczyzna podał mu plik fotografii, na których młody chłopak wpatrywał się kusząco w obiektyw. Nie dało się zaprzeczyć temu, że był uroczy. Ładna twarz, dobre ciało, plus ta niesamowita plastyczność. Potrafił ociekać męskością, za chwilę zaś zmienić się w słodkie stworzenie, które rozczulało bardziej, niż małe dzieciątko. Idealny do tej roboty, chociaż według Taehyunga niesamowicie wkurzający. Jak każdy tutaj.
- Kogo mam mu przydzielić? 
- Starego wyjadacza oczywiście. Przeszkoli go trochę. - uśmiechnął się nieco złośliwie, po czym zabrał się za kawę, zaczynając grzebać na biurku, w poszukiwaniach bliżej nieokreślonego przedmiotu. - Hm... Dzisiaj wieczorem mam biznesowe spotkanie z Hangilem, pojedziesz ze mną, dobrze? - zerknął na Taehyunga, który westchnął cicho i przytaknął.
- O której?
- Dwudziesta.
Kim skrzywił się nieco. Siedział w biurze od ósmej, a ten chce go jeszcze ciągać po restauracjach, by nosił za nim teczkę. Dupek.
- Zrozumiałem.
- Nie rób takiej miny, Kim. Odnoszę wrażenie, że mnie nie lubisz i w myślach robisz nieprzyjemne rzeczy mojej osobie. - odparł kierownik, uśmiechając się kącikiem ust. Taehyung zmrużył powieki.
- Jest pan geniuszem, doprawdy. - pokiwał głową, by okazać mu swój szacunek, na co ten wciągnął powietrze do płuc nieco ostentacyjnie, ukazując raczej niezadowolenie.
- Grabisz sobie, Taehyung. Twoje poczucie humoru jest czasami nie do zniesienia. Masz szczęście, że jesteś pomocny, bo już dawno bym cię wyrzucił. W każdym razie czekaj na mnie na dole godzinę przed spotkaniem, pojedziemy razem. I zapłacę ci ekstra, niech stracę. 
- Mówiłem już, że bardzo pana lubię i szanuję? - wyszczerzył się, niezwykle zadowolony z takiej odpowiedzi.
- Lepiej sobie stąd idź i zajmij się Jeonem, bo zaraz zmienię zdanie! - głos szefa miał brzmieć groźnie, jednak w istocie był rozbawiony. Czasami nie był taki najgorszy... Zawsze mógł tu rządzić ten cham Seokjin. 
Brrr! Aż dostał dreszczy na samą myśl!


***


- Jak wyglądam? - Jin przejrzał się w lustrze, podczas gdy stylistki biegały dookoła niego, poprawiając co chwilę jakiś element w jego stroju. Jego menadżer przeglądał papiery, niechętnie też się od nich oderwał, by zlustrować wzrokiem kochanka.
- Nie podoba mi się taki styl, wolę oglądać cię w eleganckim wydaniu. - wzruszył ramionami, po czym jak gdyby nigdy nic podszedł do niezadowolonego aktora i podsunął mu pod nos jedną z kartek. - Masz. Przejrzyj te pytania.
- Irytujesz mnie, Min. - warknął, wyrywając mu z dłoni notatki, które zaczął obrażony studiować. Yoongi wiedział, że liczył na komplementy, jednak teraz są w pracy, on zaś był wyjątkowo szczerym facetem i nie miał zamiaru owijać w bawełnę. Kapelusze, błyskotki... To nie pasowało do tak przystojnego mężczyzny, jednak jak zwykle jego zdanie w kwestii ubioru miało znikome znaczenie i traktowano go z lekceważeniem. No. Z wyjątkiem Seokjina, który liczył na komplementy, których mu nigdy nie szczędzono.
Yoongi posłał mu tylko delikatny uśmiech, po czym zerknął na drzwi, które uchyliły się i do środka wszedł wysoki brunet z wielkimi, kwadratowymi okularami na nosie. Kolejny fashionista.
Zacisnął nieco wargi i podszedł do niego, wymijając kochanka, który od razu się spiął, co widać było na jego ślicznej twarzy. Był cholernie zazdrosny i pomimo talentu do grania, tego jednego ukryć nie potrafił. Bądź nie chciał, to bardzo możliwe. W każdym razie ten dzieciak strasznie działał mu na nerwy, chociaż nikt nie znał powodu. Ot. Księżniczki różne upodobania mają.
- Dzień dobry. Może pan to przejrzeć? Na jutro przygotowuję harmonogram i nie chcę potem poprawiać. - podał mu tablet z rozpiską, po czym zaczął coś sprawdzać w telefonie, jakby niezbyt przejmując się tym, co dookoła się działo. Yoongi szybko ogarnął pozycje i oddał chłopakowi urządzenie.
- Sesja w poniedziałek jest przeniesiona na piętnastą, poza tym wszystko się zgadza. Coś jeszcze? - spojrzał na niego pytająco, Taehyung zaś pokręcił głową, wprowadzając zmiany w pliku.
- Rano wyślę uwagi kierownika. 
- Rozumiem. - przytaknął Yoongi, po czym skinął głową i ruszył w stronę Jina. W tym momencie brunet coś sobie przypomniał.
- Ach! Jeszcze jedno! - uśmiechnął się niewinnie, po czym podbiegł do menadżera i podał mu kartkę. - Prawie zapomniałem. Seokjin będzie miał sesję z nowym modelem. Wpleciemy go w jakiś luźniejszy dzień, proszę przeanalizować wolne terminy.
Aktor, który stał niedaleko, spojrzał na niego z nienawiścią w oczach.
- Że jak? Z kim?
- Jeon Jungkook. Debiutant. To pana zaszczyt kopnął, nie ma co! - wyszczerzył się i z niemałą satysfakcją ruszył w stronę wyjścia. Yoongi zmarszczył brwi, wpatrując się w malutkie literki. Przecież Jin wpadnie w szał, jeszcze ktoś straci życie. Gardził debiutantami, których próbowano wybić przy pomocy gwiazd, które miały ugruntowaną pozycję na rynku. Zapewne udobruchanie go i przekonanie do tego pomysłu będzie syzyfową pracą, jednakże taki już jego los. Był łącznikiem pomiędzy kapryśną księżniczką, a resztą świata.
- Yoongi! Zrób coś z tym! Ja tak nie chcę. Nie zrobię tego! - pełne wargi Kima wydęły się w nieładny grymas, na co młodszy westchnął i podszedł do niego, nadal większą uwagę poświęcając rubryczkom z godzinami.
- Musisz. Nie masz nic do gadania, to polecenie z góry. Może i jesteś znany, kochają cię tłumy, jednak bez kierownika byłbyś nadal nieodkryty.
- Nie on mnie pierwszy zauważył. - przypomniał starszy, na co menadżer uniósł głowę i wbił w niego karcące spojrzenie.
- Jesteś piękny i zdolny, jednak gdyby nie agencja, która miała na ciebie pomysł, to nadal reklamowałbyś proszek do prania.
Jin niemal przestał oddychać. Jego nozdrza poruszały się niebezpiecznie, a Yoongi już wiedział, że czeka go naprawdę wielka awantura. I to chyba on ucierpi pierwszy.


***


Jungkook stanął przed drewnianymi drzwiami, na których wisiała mały, złoty informator z nazwiskiem.
- Bang Yongguk. - mruknął sam do siebie, dotykając jej opuszkami palców. Nadal nie wierzył w swoje szczęście. Dostał za menadżera osobę, która pomogła wybić się największym gwiazdom. Gdy ktoś dostawał go za promotora, to mógł być pewien, że osiągnie sukces, a ten był dla Jeona najważniejszy. O dziecka miał parcie na szkło, chciał być doceniany i podziwiany. Najlepszy, najładniejszy, najmądrzejszy. Pragnął, by te określenia kojarzyły się wszystkim tylko i wyłącznie z jego osobą. Chciał błyszczeć i cieszyć ludzi swoim urokiem, sam jednak niewiele mógł. Skończyły się czasy, gdy ładny chłopak mógł osiągnąć coś sam. Teraz bez pleców i wsparcia wielkich koncernów, nie było szans nawet na zrobienie z siebie idioty w reklamie japońskich ciasteczek. W tej chwili jednak przestało go to już zajmować. Musiał przekonać do siebie Banga, by zechciał poświęcić jak najwięcej czasu i energii na promowanie właśnie go. Fakt, że go mu przydzielono nie oznaczał, że ten go zaakceptuje. Miał na tyle wyrobioną pozycję, że nawet szefostwo musiało się z nim liczyć, a kierownik w życiu by mu nie podskoczył, bo szef prędzej by wywalił własnego syna na zbity pysk, niż tego genialnego człowieka, dzięki któremu zbijał miliony. Cóż. Czas pokazać, że Jeon Jungkook nie jest byle kim i gdy trzeba, to jest gotowy do poświęceń. Jakie by one nie były...
Zapukał i gdy tylko usłyszał niskie 'proszę', nacisnął klamkę i wszedł do środka. Już przy wejściu skłonił się nisko i kulturalnie przywitał, zamykając cicho drzwi.
Mężczyzna zlustrował go uważnie wzrokiem, unosząc nieco brew ku górze, na co młodszy zwilżył wargi językiem i uśmiechnął się zniewalająco, a przynajmniej starał się, bowiem Bang tylko na niego zerknął i wrócił do pisania czegoś w grubym notesie. Jungkook poczuł się całkowicie olany. Zacisnął nieco pięści, po czym odetchnął i bez pytania usiadł naprzeciwko, wbijając pewne siebie spojrzenie w swojego przyszłego menadżera.
- Nazywam się Jeon Jungkook i od dzisiaj jestem pana podopiecznym. Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze współpracowało.
I nic. Mężczyzna dalej bazgrał, a Jeonowi podskoczyło ciśnienie. Zacisnął nerwowo wargi, mrugając kilkakrotnie, by się uspokoić. Źle znosił ignorowanie, co było cechą wspólną wszystkich gwiazdek tutaj. Debiutujący jednak bardziej na to reagowali, bo i tak traktowano ich jak zero, dopóki nie zaczęli przynosić zadowalających dochodów. Dodają do tego wrodzoną nerwowość Jungkooka... Niebezpieczna sytuacja.
- Przepraszam bardzo, ale takie zachowanie jest nie do zaakceptowania. Może i jestem debiu...
- Rozbierz się. - Yongguk przerwał mu, na co młodszy rozchylił zackoczony usta.
- P-przepraszam, chyba się przesłyszałem...
- Rozbierz się. Już prościej tego nie powiem. - odparł menadżer, odchylając się nieco na skórzanym fotelu. Wbił przenikliwe spojrzenie w debiutanta, który na chwilę się zawiesił, starając ułożyć wszystko w głowie. Polecenie było proste, jednak czy to nie był test? Może sprawdzał, czy się nada? I jak ot tak zrzuci ciuszki, to będzie miał go za puszczalską dziwkę? Z drugiej strony może planował tylko go obejrzeć i ustalić, czy ma odpowiednie warunki? Albo ocenia poziom posłuszeństwa?
Ahhh! Czemu zawsze musiał wszystko tak analizować?! Czy nie mógł być tępy jak ten Beakhyun? Życie byłoby prostsze.
- Czy ma to coś na celu? - zapytał, zaczynając bawić się guzikiem swojej koszulki. Bang wbił wzrok w jego szyję, po czym beznamiętnie rzucił:
- Jak wszystko.
Dużo mu to dało. Westchnął cicho i sprawnie odpiął guziki, prezentując swoje idealnie wysportowane ciało. Ostatnie miesiące były dla niego łaskawe i teraz poszczycić mógł się słusznym wzrostem i odpowiednią muskulaturą. Przerósł już większość tutaj, a nadal był bardzo młody. To jego wielki plus, bo wysocy mieli większe pole do popisu.
Zrzucił ją z siebie, po czym zagryzł dolną wargę i uniósł pośladki z fotela, rozpinając rozporek porwanych spodni. Nie czuł się tym skrępowany. Nie wstydził się swojego ciała. Wiedział, że był niesamowicie przystojny, nie należał też do cnotliwych panienek, które rumieniły się na każdym kroku. Miał wiele odważnych sesji, dlatego bardziej niż golizny, bał się planu menadżera. Nie był pewien, czy tego oczekuje. musiał ryzykować.
- Mhm... Chce mnie pan zobaczyć bez bielizny? - uśmiechnął się zaczepnie, stojąc przed nim w samych bokserkach. Bang spojrzał mu w oczy, po czym jak gdyby nigdy nic zabrał się znowu za pisanie.
- Ubieraj się. Twoja pierwsza sesja próbna odbędzie się jutro o piątej rano. Masz mieć nieskazitelną twarz, więc wyśpij się.
Jungkook zamrugał, nie bardzo rozumiejąc, dlaczego ten kazał mu się rozebrać. Sięgnął po swoje spodnie i wsunął je na tyłek, po czym zabrał się za koszulkę.
- To jakiś test? - zerknął pytająco na mężczyznę, który wzruszył ramionami, podając mu małą kartkę z adresem.
- Nie. Chciałem sobie popatrzeć. Zmykaj.
Jeon rozchylił wargi zaskoczony. To żart?
- Um. Rozumiem.
Skinął głową i wyszedł z gabinetu. Spojrzał na kartkę, po czym na jego ustach pojawił się wielki, głupkowaty uśmiech.
Stary zboczeniec.


***


Siedział obok kierownika, bawiąc się swoim telefonem. Był zmęczony i miał dość wszystkiego, jednak wizja dodatkowej gotówki sprawiała, że miał ochotę się poświęcić i porobić za robola. Priorytety.
- To krótkie spotkanie. W zasadzie musisz tylko posprawdzać czy plany Hangila zgadzają się z moim harmonogramem, bo nie chcę kolizji. Potem zbyt wiele roboty będzie z odkręcaniem tego.
- I tak ja zawsze muszę się tym zajmować, jeden pies. - wzruszył ramionami Taehyung, chowając komórkę do kieszeni płaszcza. Jego przełożony uśmiechnął się i pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Nie mam pojęcia, czemu tak ci się daję... Jestem twoim szefem, a czuję się ciągle poniewierany.
Kim zerknął na niego. Cóż. Nie przepadał za tą pracą, jednak z tym człowiekiem zawsze miał taryfę ulgową. Czasami był chamski, a ten tak naprawdę nigdy na niego nie krzyknął, chociaż zasłużył. Teraz oczywiście starszy miał problem, bo mały Taeś się rozbrykał i czasami podskakiwał za bardzo, jednak przyzwyczajenie robi swoje. Ciężko mu było rozstać się z kimś, kto robił za trzech, w dodatku był na tyle ogarnięty, by agencja działała bez zarzutu. Byli idealnie dobraną parą w pracy, byli na siebie skazani.
- Mówię tylko prawdę. - szepnął, zaciskając nieco wargi. Kierownik zaśmiał się i poklepał go po głowie. Tak. Uwielbiał traktować go jak dziecko, jednak na swój sposób było to miłe. Irytujące i uwłaczające, ale w jakiś sposób przyjemne.
- Wiem wiem. Jestem zakochany w twojej szczerości. W każdym razie przy Hangilu okaż mi odrobinę szacunku, bo i tak czuję się przy nim mały.
- Nie da się ukryć, wielkoludem pan nie jest, a pan Kim to kawał faceta. - nie mógł się powstrzymać przed tym komentarzem. Wiedział, że nabijanie się z czyjegoś wzrostu było przegięciem, ale jego kierownik ze swoim kompleksem był tak uroczo pocieszny!
- Kim Taehyung! Zaraz twoja premia może być zagrożona! - mężczyzna zmarszczył niezadowolony nos, patrząc na niego z wyrzutem.
- Och! Żartowałem tylko, przecież pan wie, że pana uwielbiam. Bije pan urokiem wszystkich w naszej wytwórni na głowę. - pokiwał głową, uśmiechając się rozbrajająco. Niedobrze. O pieniądze trzeba walczyć!
- Grabisz sobie. Powtarzam to chyba po raz setny.
- Taaaak. Wiem wiem. Obiecuję poprawę.
- Ocenię twoją dzisiejszą pracę i wtedy pomyślimy, czy premia ci się należy. - posłał mu uśmiech, na co Taehyung się naburmuszył. Odpiął pas i niechętnie wyszedł z wielkiego samochodu. Ścisnął w dłoni torbę i ruszył za niższym szefuńciem, siląc się na szczery uśmiech. Zdjęli płaszcze przy wejściu i oddali je kelnerom, którzy zaprowadzili ich do stolika w rogu sali, tuż przy oknie. Tae wbił wzrok w dość pokaźną sylwetkę, która należała zapewne do towarzysza kierownika, który położył dłoń na jego ramieniu.
- Dobry wieczór hyung.
'Hyung' zerknął przez ramię, po czym wstał i stanął do nich przodem. Był naprawdę wysoki, w dodatku bardzo umięśniony. Tae mógł dostrzec tatuaże, które wystawały zza koszuli, której rękawy były nieco podciągnięte. Zlustrował go uważnie, zatrzymując się na jego twarzy. Ciemne włosy, delikatnie falowane, prosty nos i seksowne spojrzenie. Na bogów! Czemu nikt mu nie powiedział, że ten Hangil na żywo wygląda jeszcze lepiej, niż na zdjęciach?!
Szybko się skłonił, czując się nagle niepewnie.
- Dobry wieczór. Nazywam się Kim Taehyung.
- Kim Hangil, miło mi cię poznać. - mężczyzna podał mu dłoń, którą najmłodszy w towarzystwie delikatnie uścisnął. Tae czuł na sobie spojrzenie kierownika, jednak starał się nawet na niego nie patrzeć, bo poczułby się jak idiota.
Usiedli przy stoliku i zamówili napoje, on zaś czuł, że ten wieczór będzie stresujący.




Zapraszam do komentowania ;)