niedziela, 31 maja 2015

23. I need U boy

Ostatni dzień ankiety. Vhope czy JiKook? Decydujcie!





Namjoon obejmował Jess ramieniem, zerkając od niechcenia na jej notatki z anatomii. Nie miał pojęcia, co taka rozrywkowa i pełna życia dziewczyna widziała w biologii czy chemii. Widziałby ja bardziej jako aktorkę czy jakąś kobietę biznesu, nie zaś jako lekarza. W dodatku miała niezwykle ambitne plany, by operować ludzi.
Westchnął cicho u musnął jej policzek, przyciągając nieco do siebie. Wtulił twarz w jej szyję, rozkoszując się przyjemnym zapachem kwiatowych perfum. Uwielbiał zapach jej skóry, jej szamponu, nie wspominając o niezwykle wspaniałym uczuciu, gdy wtulał się w nią po udanym stosunku. Cholera, chyba tracił dla niej głowę całkowicie.
- Dlaczego tak naprawdę ich tutaj ściągnęłaś, skarbie? - zapytał, muskając jej rękę palcami. Dziewczyna zsunęła z nosa okulary i odłożyła je na stolik, jej zeszyt chwilę później też do nich dołączył.
- Musiałam powiedzieć coś, co by przekonało moją ciocię. Byłam dzisiaj u niej i strasznie nakłamałam, zaś i tak nie przekonałoby to jej całkowicie. Dla tej kobiety liczy się prestiż. Nawet sobie nie wyobrażasz jaki wywiad musiałam zrobić, bo dowiedzieć się coś o jego znajomych. Wszystko musiało do siebie pasować, gdyż ona nie ma nic do roboty, całymi dniami knuje jakieś intrygi. - westchnęła, opierając głowę na jego piersi. - Nasza rodzina nie jest normalna Namjoon. Od pieniędzy poprzewracało im się w głowach, brakuje im empatii i nie potrafią dostrzec, że dzieci cierpią. Jungkook naprawdę był słodkim dzieckiem. Zawsze się śmiał, biegał i domagał uwagi. Byłam wtedy mała, jednak pamiętam doskonale jego uśmiech. Potem zaczął się wiek szkolny i nagle wszystko zniknęło. Odciął się od ludzi, siedział zamknięty w domu. Na spotkaniach rodzinnych prawie się nie odzywał, jakby się bał cokolwiek powiedzieć, bo matka i ojciec patrzyli na niego cały czas, coby im nie przyniósł wstydu. Sam rozumiesz... Zamknął się w sobie i tak było przez kilkanaście lat. Nie mogłam nic zrobić i czułam się winna temu wszystkiemu. Sama się odcięłam i zbuntowałam, zaczęłam inwestować w swoje pasje, tańczyłam i imprezowałam. Z tym, że moja pamięć była aż nader wybitna. Nie ma wiele takich jednostek jak ja, czy ten Taehyung. Mamy predyspozycje i wszystko nam samo wchodzi do głowy, Kookie zaś musiał siedzieć i się uczyć, co mu nie pozwalało na zabawę. Zresztą sam widziałeś jaki był na początku.
- Chyba się domyślam o co Ci chodzi. Wrócił do żywych, prawda? Chciał się wyrwać, tak jak i Ty kilka lat temu.
- Otóż to. - skinęła głową, uśmiechając się. - Tak więc wracając do meritum. Zastanawiałam się cały tydzień co zrobić, by ciotka sama go zachęcała do zabawy. Wiesz... Musiałam zmanipulować ją tak, by nie wiedziała, że po prostu ją wykorzystuję. Nie jest zbyt myśląca, więc wykorzystałam wabik, na który każda światowa mamusia poleci, czyli sławny syn. Nie wiem, czy Jungkook lepiej tańczy, czy śpiewa, nie miałam okazji sprawdzić, jednak Hoseok nie narzekał na jego zdolności, a ufam mu w tej kwestii. Wtedy też wpadł mi do głowy ten pomysł. Skoro Ty, Suga i J-hope rapujecie, Kookie śpiewa, oboje też tańczą, to czemu by nie połączyć tego do kupy? Młody się zaprezentuje, matka się podjara, Hoseok będzie miał mniej roboty a Was bardziej zapamiętają. Sam przecież wiesz, że w Korei soliści mało mogą, liczą się zespoły z masą słodkich chłopców. Jak dodamy do tego Jimina, który nieźle tańczy i znajdziemy jeszcze chociaż jeden wokal, to damy radę stworzyć świetny hip-hopowy zespół. Musicie tylko porozmawiać z tym trzecim, bo niestety nie znam go za bardzo, tylko z widzenia.
- Mówiłem Ci już, że jesteś genialna? - zaśmiał się chłopak, przyciągając ją do siebie. Musnął delikatnie jej wargi, ona zaś na pieszczotę cicho zamruczała.
- Powtarzasz mi to codziennie, jednak nie przestawaj. Dodatkowo liczę na to, że stworzycie dobry tekst.
- A właśnie... Nie dogadaliśmy się zbyt dobrze odnośnie niego.
- Ogólnie zamysł był taki, by napisać piosenkę o dzieciakach, które utraciły marzenia. Kiedyś słodkie dzieci, teraz zmęczeni życiem nastolatkowie, którzy nie dążą do niczego, zmęczeni szkołą i wymaganiami dorosłych. Nauka, pieniądze... Zaś prawdziwe 'ja' jest tłumione wewnątrz. Tak jak w naszym Kookim.
- Hymn młodego pokolenia. Myślę, że damy sobie radę z tekstem. Gorzej z moim tańcem. - mruknął, opierając czoło o jej głowę. Jess przegryzła dolną wargę, po czym szepnęła zmysłowo:
- Zaraz Cię trochę porozciągam, od razu zachce Ci się ćwiczyć!



***



Następnego dnia Kookiego niemal rozpierała energia. Wstał wcześnie, ogarnął się i z zapałem przysiadł do nowych notatek, podjadając kanapki z sałatą i serem. Te prace były naprawdę dobre, praktycznie identyczne jak jego skrypty, a siedział nad nimi czasami godzinami. Teraz musiał tylko to wszystko wykuć, co dawało mu mniej więcej sześć godzin czasu wolnego, będzie mógł skoczyć z Jiminem na kolację i do kina, gdyż zarezerwował im już bilety na film.
Czy życie mogło być piękniejsze? Matka nawet stała się jakby milsza i zaproponowała, że znajdzie dobry sklep z obuwiem do tańczenia, by nie czuł się gorzej od reszty zespołu. Wprawdzie każdy tańczył tam w czymkolwiek, jednak skoro chciała, to nie będzie się kłócił. Nie spodziewał się w ogóle żadnej inicjatywy, zaś odzyskał kartę i jeszcze powiększyła mu kieszonkowe, każąc wybrać się do fryzjera i kosmetyczki, bo niby 'zarósł'.
Oczywiście wspomniała, że nie może opuścić się w nauce, bo wtedy koniec z konkursem, jednak chyba już sobie w głowie ułożyła gotowy scenariusz, że jej koleżanki z salonów i kawiarni będą jej zazdrościły wspaniałego syna, za którym szaleją fanki na całym świecie.
Jess była genialna, on sam nigdy by takiej intrygi nie uknuł, zaś jej chyba przyszło to całkiem łatwo. Sam fakt, że w ogóle się zainteresowała był zadziwiający, nie byli przecież przyjaciółmi, przez długi okres czasu prawie się nie odzywali do siebie, ona zaś jak rycerz na białym rumaku przybiegła mu na ratunek przed groźnym smokiem. W sumie... Namjoon jako biały ogier? Pasowało! Teraz już w ogóle nie mógł być zły na to, że są razem. Chyba sobie za dużo ubzdurał, bo wczoraj nawet nie czuł się zazdrosny, gdy blondyn ją pocałował. Wyglądali ładnie, byli inteligentni i mądrzy, studiowali i w dodatku każde z nich uratowało mu życie. W sumie Jess dwa razy, bo dzięki jej przyjęciu poznał Namjoona, który zmienił go na lepsze, potem zaś dziewczyna sprawiła, że mógł kontynuować swoje piękne życie z przyjaciółmi. Ta dwójka była parą wybawców, czymś na wzór aniołów stróżów. Zawsze czuwali nad jego bezpieczeństwem i dbali o samopoczucie. Chyba będzie musiał się jakoś odwdzięczyć, pytanie tylko jak? Drogie prezenty były oklepane, będzie musiał się wysilić.
W sumie... Jimin też był w pewnym stopniu aniołem, tylko trochę upadłym. Zboczonym, czasami irytującym, trochę głupkowatym, jednak mimo to dbał o niego wtedy, gdy tamci nie mogli. Czyż życie nie jest piękne? Miał trójkę wielkich przyjaciół, wielu kolegów i nowe koleżanki. Zespół, który niedługo ewoluuje w coś na wzór prawdziwego boysbandu, będzie śpiewał i tańczył z prawdziwie zdolnymi osobami.
Nic już nie może go zniszczyć. Przez ciernie do gwiazd!



***



- Dzień dobry Yoongi. - Jin zerknął na różowowłosego przez ramię, uśmiechając się szeroko. Ostatnio radość wręcz z niego wypływała, wszystko wydawało mu się piękne, kochane i dobre, nie miał nawet głowy do smucenia się. Oszalał przez swoją miłość do tego chłopaka, nie miał już nawet siły jej ukrywać, zresztą młodszy nie odtrącił go jeszcze ani razu. Może niekoniecznie zachowywali się tak, jak para, jednak wystarczały mu nawet te miłe gesty.
- Cześć hyung! - odpowiedział Suga i przysiadł na krześle i ziewając przeciągle.
Kim szybko włączył czajnik, po czym przygotował herbatę, którą podał ukochanemu, chwilę później zaś do napoju dołączyły jajka i tosty, które ten tak uwielbiał.
- Jakie plany na dzisiaj? - zapytał starszy, wracając do wycierania blatów.
- Muszę się spotkać z Namjoonem i Hoseokiem, te głupki coś knują.
- Będziesz jadł w domu, czy gdzieś na mieście? Nie wiem ile mam szykować. - odwrócił się do niego przodem, czyszcząc wazon szmatką. Yoongi połknął jedzenie, po czym upił łyk herbaty.
- Będę pewnie na kolacji dopiero, możemy wyskoczyć coś zjeść do restauracji. Nie chcę, byś się zamęczył w tej kuchni, raz na jakiś czas wyjść nie zaszkodzi.
Jin skinął głową i odłożył szklane naczynie na blat, po czym zawiesił ściereczkę na haczyku i zdjął różowy fartuch, w którym zwykł sprzątać. Dawno już nigdzie nie wychodzili, więc bardzo się ucieszył. Czyś to nie było coś na wzór randki?
Podszedł do Sugi, który ziewnął sobie, po czym nachylił się i ukąsił delikatnie jego dolną wagę.
- Niech będzie, Yoongi.
Młodszy westchnął cicho, przymykając powieki, co Jin uznał za przyzwolenie. Wpił się w jego usta namiętnie, gładząc dłonią jego blady policzek. Czuł w brzuchu przyjemne motylki, zaś serce biło mu znowu jak oszalałe. Nie mógł zapanować nad swoimi odruchami, młodszy działał na niego wręcz zbyt mocno. W dodatku tak pięknie mu było w tym kolorze włosów. Miał słabość do różu, chyba to było powód tego uzależnienia.
Yoongi odwzajemnił pieszczotę. Z dnia na dzień coraz bardziej przybliżali się do siebie. Początkowo ciężko im było się przełamać jednak szatyn nie miał już siły udawać i postawił wszystko na jedną kartę. Nawet, jeśli potem będzie płakał, to te chwile przyjemności wynagrodzą mu późniejsze cierpienia. Warto. Dla takiego chłopaka warto rzucić wszystko.



***



Po południu całą trójka siedziała już w mieszkaniu Namjoona. Jess przygotowała im przekąski po czym wytłumaczyła Yoongiemu swój pomysł na zespół i piosenkę. Różowowłosy musiał przyznać, że nie była to najgorsza wizja, dziewczyna miała wyobraźnię a tekst o tego typu problemach byłby świeży i oryginalny, dodatkowo też idealnie nadawał się na występ dzieciaków z liceum. Temat bliski wielu, więc przyjmie się go raczej pozytywnie. Że też sam na to nie wpadł, wstyd.
Kwestia tańca średnio do niego przemawiała, jednak stwierdził, że zawsze coś wykombinuje i nie będzie się z równie niezadowolonym Monsterem pchał na przód. Na pytanie o to, czy mają na oku jakiś wokalistów (z zaznaczeniem, że mają być przystojni) bez wahania odparł:
- Jin śpiewał, ma całkiem dobry głos. - odparł. - Gorzej z tańcem, jego zdolności są na poziomie Monstera. - uśmiechnął się, widząc niezadowolonego blondyna.
- Jestem raperem, nie tancerką.
Hoseok szturchnął go, krzywiąc się.
- Nie mów tak, bo oberwiesz.
- Jimin śpiewa? - zapytała Jess, przerywając im te dziecinne sprzeczki.
Yoongi zmarszczył brwi, patrząc na nią zaskoczony. Jeszcze tego brakowało, by ten napakowany gagatek występował z nimi,
- Twierdzi, że umie wszystko, więc pewnie jakieś tam zdolności posiada. - wzruszył ramionami Hoseok.
- To on też z nami będzie? - przegryzł wargę najstarszy, wbijając spojrzenie w Jess. Ta uśmiechnęła się delikatnie.
- Coś nie tak? Nie lubisz go?
- Nie, skądże. Nie mam z nim styczności, tak tylko pytam. - mruknął, opierając się o kanapę.
- O! Racja! Hoseok! Ten Twój słodki blondynek coś potrafi? Potrzebujemy jednego chłopaczka, na którego polecą szalone nastolatki, a na zdjęciach wyglądał rozkosznie.
Yoongi aż rozchylił usta, wbijając mordercze spojrzenie w bruneta. Że niby kto?
- Taehyung? Wiem, że tańczy, nawet całkiem nieźle.
Stop. Stop. STOP! Że JEGO Tae? Jak to JEGO? Na jakiej podstawie niby? Co ta kobieta gada? I oczywiście zasadnicze pytanie - czemu ten ciołek nie zaprzeczył?
- Taehyung też śpiewa. Coś kiepsko znasz swojego kolegę, Hoseok. - odparł wyraźnie niezadowolony różowowłosy, patrząc mu intensywnie w oczy. Brunet uśmiechnął się nieco niepewnie, jednak Yoongi mógł przysiąc, że widział w tych ciemnych tęczówkach jakiś błysk.
- Znam go od najważniejszej strony, jednak spokojnie. Niedługo będę wiedział więcej, niż Ty. Sukcesywnie nadrabiam braki.
W niższym aż się coś zagotowało. Nie rozumiał tej sytuacji, jednak bez wątpienia Hoseok stał się tego dnia jego prawdziwym rywalem w miłości. Mógł się domyślić wcześniej, w końcu się kręcił jak jakiś wrzód i był za blisko.
Czy to wszystko staje na głowie i los chce go wykończyć? Teraz ma na głowie napakowanego przystojniaczka, wielką gwiazdę Hoseoka, może jeszcze ktoś ma zamiar zacząć zarywać do jego chłopaka?
Uh. Tak nie do końca jego.
Zresztą jest jeszcze Jin.
- O! W takim razie porozmawiajcie z nim i zapytajcie, czy nie zechciałby dołączyć.
Szlag by to. Przecież jak będzie tam całe kółko wzajemnej adoracji... On, Jimin, Hoseok i Tae, z drugiej strony Jin. Ktoś zginie, nie było ku temu wątpliwości.



***



- Ten film był genialny! Może i zakończenie mogli zrobić inne, jednak i tak bardzo mi się podobało.
Jimin z Kookim wychodzili właśnie z sali kinowej, całkowicie rozluźnieni i zadowoleni. Wybrali się na jakąś głupią komedię, którą Ciastek chciał zobaczyć. Park nie bardzo, jednak i tak zaproponował wyjście, bo miał ochotę na oglądanie chłopaka. Obaj byli więc zadowoleni.
- Cieszę się, że było fajnie. To teraz co? Jedzenie? Burczy mi w brzuchu. - wyszczerzył się Park, obejmując go ramieniem. Młodszy skinął głową. Coś był ostatnio zbyt potulny. Dawał się nawet czasami objąć i już go nie wyzywał. Czyżby uderzył się w głowę?
Weszli do ładnie wyglądającej na zewnątrz restauracji. Wnętrze było urządzone w stylu wiktoriańskim, więc pewnie młodemu się spodoba, a wiadomo: zadowolony dzieciak, to więcej do macania dla Parka, chociaż musiał przyznać, że ostatnio już nawet jego zwierzęce zachowania jakby przycichły. Przez ten cały stres związany z jego szlabanem jakoś tak spoważniał i zaczął nawet myśleć, co nieczęsto mu się przecież zdarzało. Ten chłopak go zmieniał, zaczął się robić opiekuńczy i miły. Chociaż to już przy kontakcie z Tae zaczęło się objawiać. Może dojrzewał? Miał teraz dwóch maluchów, których musiał pilnować i których szczęście było dla niego bardzo ważne.
Nie wyobrażał sobie sytuacji, w której któremuś miałaby się stać krzywda, dlatego jego czas wolny uległ cięciom. Popołudnia w weekendy dla Ciastka, ranki dla Tae, w tygodniu wszystko na spontana. Przynajmniej miał wytłumaczenie na swoje nieuctwo, przecież musi ratować ich życia od nudy!
Przysiedli na fotelach i otworzyli karty. Może jakieś mięsko?
- Co bierzesz, Ciastek? Nie mam pomysłu, więc chcę to samo. - zagadał. Wziąłby małże, jedzenie ich mogło być w sumie seksowne, ale będzie udawał, że wcale nie jest erotomanem.
- Hm... Chyba jakiś makaron.
No i Ciastek zjebałeś. Pasta w żaden sposób nie była erotyczna. Chociaż jakby tak wciągał ten makaron...  Aż się uśmiechnął pod nosem.
Złożyli zamówienie.
Rozmowa zeszła na wiadomy temat. Jungkook był strasznie zafascynowany wizją tańczenia w zespole. Później szkoła, muzyka, znowu teatr, gdzie Jimin wymyślał sztuki, które nie istniały, byleby tylko zaszpanować "Bo to mało znane są, oglądałem w Europie!". Miał nadzieję, że Ciastek nigdy nie będzie tych nazw sprawdzał, bo wyjdzie na kłamcę i idiotę.
Koło jedenastej w nocy byli już pod domem młodszego. Już mieli się żegnać, gdy drzwi się otworzyły i pojawiła się w nich matka chłopaka. Jimin szybko się skłonił, w końcu musiał być miły dla przyszłej teściowej.
- Dobry wieczór. Przepraszam, że tak późno odprowadzam Jungkooka, ale odrobinę straciłem poczucie czasu. - wypalił, skłaniając się nieco. Cholera, z młodymi ludźmi szło mu łatwiej.
Kobieta zlustrowała go uważnie wzrokiem.
- Witaj. Nie szkodzi, dziękuję, że o niego zadbałeś.
- Um. To jest Park Jimin mamo. - odparł Jungkook, nieco zestresowany. Matka chwilę nad czymś myślała, po czym aż się rozpromieniła.
- Och! Czyżby syn Park SooEun?
Jimin nieco się zdziwił, jednak tylko przytaknął głową. Co ma jego matka do rzeczy?
- Tak, zgadza się.
- Znam Twoją matkę z przyjęć. W każdym razie nie stójcie tak na dworze, wejdźcie do środka. - wpuściła ich do środka, odruchowo poprawiając włosy. Czyżby była odrobinę nawiedzona? - Jak się mają przygotowania do baletu, Jimin?
- Matka ciągle siedzi na próbach, prawie jej nie widuję, jednak sama pani rozumie. Takie przedsięwzięcie wymaga mobilizacji.
- To oczywiste. - wprowadziła ich do salonu. Naskrobała coś na telefonie, po czym przysiadła na fotelu, im wskazując kanapie. Gdyby Park wiedział, że czeka go poważna rozmowa z teściową, to jakieś kwiaty by kupił. Dobrze, że nie było ojca, bo zaraz by się zaczęły groźby, że jak go skrzywdzi, to mu siekierą ptaszka odetnie.
No cóż. Mimo wszystko to już poważny krok do przodu! Skoro poznał mamusię, to ślub jest kwestią czasu. Nie dość, że był genialny, to jeszcze szczęście go kochało.
- Słyszałam, że chcecie występować na konkursie. Zapewne tańczysz, zgadza się?
- Tak. Inna droga byłaby nieodpowiednia, w końcu moja rodzina jest mocno związana z tańcem i sztuką.
I się zaczęło. Ta nieznośna kobieta wypytywała go o wszystko, w życiu tyle nie nakłamał. Matka miała go za jakiegoś geniusza kulturalnego, on sam zaś przecież nie miał pojęcia, czym się różni pianino od fortepianu. W końcu wyglądało tak samo. A może to o organy chodziło?
W każdym razie gdy zakończyła wywiad było już trochę po północy, co ją wybitnie zaskoczyło. Wtedy też powiedziała coś, co obojga zwaliło z nóg.
- Może zostaniesz na noc? Niebezpiecznie jest tak chodzić samemu po nocach.
Dobra, Jest nawiedzona, ale już ją kocha!
- Och, nie chciałbym sprawiać pani i Jungkookowi problemów....
- Skądże, to z mojej winy tak się zasiedziałeś, więc to raczej ja sprawiłam Ci kłopot. Mamy wolne pokoje chyba, że chcesz nocować u mojego syna, ma dwa łóżka.
Bogini! Musi jej kupić coś dobrego!
- Hm. Dziękuję, w takim razie chętnie skorzystam. Mogę spać u Jungkooka, przynajmniej rano się nie zgubię. - uśmiechnął się niewinne, zaś w środku cieszył się jak małe dziecko.
- No to Jungkook, zaprowadź kolegę i daj mu coś na przebranie. Dobranoc!
Chłopcy skinęli głowami i ruszyli na górę. Kookie chyba był nieco zawstydzony, jednak to matka rządziła, prawda?
- Pierwszy raz ktoś u mnie nocuje... - mruknął ledwo słyszalnie, na co Park jeszcze bardziej się rozpromienił. Będzie jego pierwszym w każdym aspekcie!
- Zaczynasz się rozkręcać, Ciastek. Nie martw się, wspólne nocowanie jest zabawne.
Weszli do środka. Pokój Ciastka był typowy dla kujonka z dobrego domu. Masa książek, idealny porządek. Cały on.
Po chwili otrzymał jakieś ubranie a młodszy wskazał mu łazienkę. Żałował, że nie zabrał ze sobą swoich najseksowniejszych perfum, młodszy sam by mu wskoczył do łóżka. Mimo wszystko i tak trzeba doceniać to, co się ma. Zobaczy go rozczochranego z samego rana, cóż za słodycz!
Gdy się ogarnął nagle go olśniło.
- Tae! - mruknął do siebie, po czym szybko wykręcił numer Hoseoka. Miał nadzieję, że ten głupek nie spał.
- Co chcesz Jimin?! Wiesz, która jest godzina?
- Jest interes. Wbij po Tae pod galerię, bo zostaję na noc u Ciastka i nie mam możliwości. Koło 5, dam mu znać, że ma o tej skończyć imprezowanie.
- Och... No spoko, nie ma sprawy, tylko co on tak znowu szaleje? - jego głos od razu zrobił się przyjemniejszy. Przypadek?
- Ma wielu znajomych, przecież wiesz, że nie da się go nie kochać. W każdym razie dzięki! Wiszę Ci piwo!
I się szybko rozłączył, po czym wyszedł z łazienki, gdzie na łóżku siedział już wykąpany chłopaczek.
- Tam jest Twoje łóżko.
- Przecież nie pójdziemy spać tak wcześnie. To Twój pierwszy raz, musisz go zapamiętać. - wyszczerzył się i wskoczył na jego łóżko zadowolony. Może by wykorzystać technikę Hoseoka? Jakiś film, potem gryzienie w nos... Ciastek jest trochę ułomny seksualnie, trzeba się z nim cackać jak z dzieckiem.
No ale to idealna okazja.
Nie spieprz tego, Jimin!






Zapraszam do komentowania ;)




sobota, 30 maja 2015

22. I need U boy

Yoongi siedział na masce samochodu tuż przed szkołą. W końcu po kilku dniach zwlekania postanowił zobaczyć się z Tae i z nim porozmawiać. Ostatnio wszystko się pokomplikowało, sam nie wiedział, co ma myśleć i co zwyczajnie czuje. Był zraniony, nie dało się tego ukryć, jednak czy on sam nie postąpił nieodpowiednio kochając się z Jinem?
Po pamiętnej nocy ich stosunki stały się nieco dziwne. Szatyn chodził jakby szczęśliwszy i korzystał z okazji, byleby go tylko objąć czy dotknąć. Nie było to nieprzyjemne, to właśnie najbardziej go stresowało. Przecież w jego sercu był Tae, jak więc mógł tak lekko przystać na głębszą relację z hyungiem? Czy nie była to w jakiś sposób zdrada jego miłości? Jeśli tak, czemu nie czuł wyrzutów? Czy to przez wzgląd na związek blondyna? W końcu on pierwszy sobie znalazł faceta, co różowowłosemu pozostało? Z drugiej strony uczucie te musiało być słabe, skoro nie płacze i pieprzy się z innym...
Nie zostało mu nic innego jak spotkanie i rozmowa. Gdy staną oko w oko, to serce samo powinno mu podpowiedzieć, prawda?
Zadzwonił dzwonek. Cholera, miał głupie deja vu, w końcu ostatnio też czekał w tym samym miejscu na blondyna, by z nim poważnie porozmawiać. Wtedy wrócił do domu zły na siebie, ale szczęśliwy, czy i tym razem tam będzie?
Dostrzegł go niemal od razu. Szedł sobie roześmiany z Hoseokiem i Jiminem, co niezbyt mu się spodobało, chociaż nieco się zdziwił. Park zerkał ciągle w telefon niezadowolony, zaś Jung szturchał blondyna, wpatrując się w niego nieco zbyt intensywnie. Co do cholery się tutaj dzieje?
- Taeś! - machną ręką, krzycząc jego imię. Blondyn uniósł głowę i przez ułamek sekundy się w niego wpatrywał, po czym zaczął biec w jego stronę, od razu zarzucając mu ręce na szyję.
- Hyung! Co Ty tutaj robisz? - wtulił się w niego mocno. Yoongi objął go w pasie, gładząc po plecach, po czym zerknął na pozostałą dwójkę, uśmiechając się odrobinę złośliwie.
- Siema Hoseok i... Jimin, tak?
Niezadowoleni bruneci siknęli głową, co dodatkowo sprawiło, że poczuł się lepszy. W końcu to on ściska Tae, nie oni. Pewnie Parkowi żyłka zaraz pęknie i tyle będzie z ich związku.
Ups. Czyżby był zbyt wredny?
- Wybaczcie, ale porywam mojego słodziaka na obiad. - odparł po czym puścił Tae i otworzył przed nim drzwi. Młodszy pomachał kolegom i wsiadł bez oporów, Suga zaś szybko zatrzasną za nim drzwi, po czym odwrócił się do chłopaków. - Hoseok... W niedzielę widzimy się u Monstera, postaraj się pomyśleć nad konceptem. Teraz żegnam!
I wsiadł, odjeżdżając niemal od razu. Zerknął na zadowolonego blondaska, przegryzając wargę. Standardowo nie mógł się nim nacieszyć, serce aż zrobiło fikołka w jego klatce piersiowej, tak mocno uradował go widok malucha. Gdyby nie fakt, że prowadził, to rzuciłby się na niego i wyściskał za wszystkie czasy. Czy to już nie podchodziło pod obsesję?
- Przepraszam Cię za weekend, ale miałem egzamin i sam rozumiesz... - skłamał, przegryzając niepewnie wargę. Nie powinien tak się zachowywać, jednak czasami trzeba było łgać. To będzie pierwszy i ostatni raz.
- Jasne, nie ma problemu. Nauka jest najważniejsza hyung. - wyszczerzył się okularnik.
- Nie nudziłeś się sam? Powiedziałem Ci o tym na ostatnią chwilę, aż mi głupio...
- Och, nie nie. Hoseok zabrał mnie na wycieczkę, nie było mnie w Seulu przez trzy dni.
Yoongiemu aż zadrgała brew.
- Jak to z Hoseokiem? Gdzie? Co robiliście? - rzucił, nie zastanawiając się nad tym, że takie wypytywanie było nie na miejscu.
- Miał zarezerwowany pokój, więc powiedział, że mogę jechać z nim. Spacerowaliśmy, byliśmy na basenie, oglądaliśmy horrory i anime...
- Przecież Ty nienawidzisz horrorów, boisz się ich... - mruknął niezadowolony.
- Hyung się uparł, by obejrzeć. Potem w nocy bałem się wyjść do toalety i musiałem go budzić, by mnie odprowadził. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak głupio się wtedy czułem! - jęknął blondyn, rozkładając ręce w geście bezradności. Sudze się ta opowieść ani trochę nie podobała. Czyżby Hope stał się jego kolejnym rywalem?
- Uh, czekaj... Jak to go obudziłeś? Spaliście w jednym pokoju?
- W sumie to w jednym łóżku, bo było późno i nie chciało mi się wracać do drugiego pokoju. - wzruszył ramionami Tae, nieświadomy tego, że w środku Yoongi się niemal gotował, planując już śmierć tego tancerzyka od siedmiu boleści.
- Co na to Jimin? Nie zabronił Ci jechać ot tak?
- Och... Był zaskoczony, ale raczej nigdy mi nie zakazywał niczego. Powiedział tylko, że mam na siebie uważać i nie upijać się jak świnia, bo mi wtedy odbija.
- Rozumiem. - skinął głową różowowłosy, chociaż tak naprawdę niewiele kumał z tych relacji. Tae był z Jiminem, ale jeździł na romantyczne wycieczki i spał w jednym łóżku z Hoseokiem, tamten zaś nie był zazdrosny. Teraz też niby był zły, ale nic nie powiedział, nawet go nie pocałował na pożegnanie. Co to za powalony związek?! Trzeba się chyba podpytać. - Jak Ci się układa z tym całym Jiminem? Jest dla Ciebie dobry?
- ChimChim jest cudowny! Ciągle mnie karmi, pilnuje, odprowadza do domu i zawsze jest przy mnie, gdy go potrzebuję.
Nie podobały mu się te słowa. Liczył bardziej na coś w stylu 'Jest spoko, ale i tak to Ciebie kocham'. No dobra, poniosło go, ale i tak by mu się to spodobało. Mimo wszystko musi im się układać.
- Długo już... Jesteście ze sobą blisko? - zapytał, zerkając na niego kątem oka.
- Od początku świetnie się dogadywaliśmy, z czasem staliśmy się sobie bliscy. Nadajemy na tych samych falach, chociaż strasznie się różnimy. Czemu o to pytasz?
- Tak o. Nie znam go, więc chciałem się coś dowiedzieć. Nie chciałbym, byś zadawał się z nieodpowiednimi ludźmi, a on wygląda na podrywacza.
Taehyung zachichotał, uchylając nieco okno.
- Jimin jest podrywaczem, bywa szalony, jednak w środku to naprawdę kochany chłopak i jak mu zależy, to wychodzi z siebie. On sam się do tego nie przyzna, ale ja widzę jego niektóre reakcje i potrafię je odpowiednio zinterpretować. To część jego osobowości, tę drugą połowę można poznać tylko przy bliskim kontakcie. Ileż to razy przyjeżdżał po mnie w nocy i odwoził do domu, bo się za bardzo upiłem i nie miałem siły samemu wracać... Bronił mnie cały czas, poznał ze swoimi znajomymi. Nie masz się o co martwić hyung. - przegryzł dolną wargę, uśmiechając się następnie szeroko. - W każdym razie chyba nie o tym chciałeś porozmawiać, prawda?
Yoongi rozchylił wargi zaskoczony, po czym jednak szybko je zacisnął, parkując samochód pod swoją ulubioną restauracją. Dobrze, że ten głupi brunet dbał o Tae, jednak czy nie powinni pozostać tylko przyjaciółmi? Suga widział, że tamten był naprawdę przystojnym i seksownym facetem, zapewne mocno dominującym, zaś ludzi ciągnie do bad boyów, jednak czy on sam nie wyglądałby lepiej przy Kimie? Bez wątpienia tak!
- Chciałem Cię zobaczyć, Tae. Cholernie się stęskniłem i muszę Cię wyściskać. - odparł, po czym złapał go za szczupłe ramiona i przyciągnął do siebie. Miał mętlik w głowie, w sumie jeszcze większy niż wcześniej. Gdy był z Tae, to zapominał o całym świecie, jednak pieszczoty z Jinem też mu się podobały i podczas nich blondyn jakoś wylatywał z jego głowy. Czy to nie było chore? Ten świat stanął na głowie i to on musi coś z tym zrobić, zaś nie potrafił.
- To kochane hyung. Ja też tak bardzo tęskniłem! - młodszy wtulił twarz w jego szyję, na co różowowłosy zareagował cichym mruknięciem. Cholera. Chętnie by go pocałował, wtedy od razu wiedziałby, czy ma w to brnąć i dążyć do celu po trupach, jednak jak mógłby od tak zaatakować jego niewinne usteczka? I tak skradł mu pierwszy pocałunek, przynajmniej miał taką nadzieję... Nie wiedział przecież od kiedy jest z tym Parkiem na poważnie. Poza tym jeśli Tae tamtego kocha, to doprowadziłby go do stanu, w którym czułby wyrzuty, nie chciał sprawiać mu problemów, już sam wolał sobie pocierpieć w spokoju, niż skrzywdzić tego malucha. Życie to jakiś chory dramat, bądź nieśmieszna komedia. Czemu tylko to właśnie on ma robić za błazna?



***


Był już piątek. Kookie otrzymał całkowity zakaz uczęszczania na tańce, co doszczętnie go załamało. Siedział w pokoju, szlochając cicho w poduszkę. Nigdy, ale to nigdy nie płakał, teraz zaś po prostu rozkleił się jak dziecko, ściskając w dłoniach swój czerwony kocyk jak jakiś szaleniec.
Jak będzie mógł kontynuować te znajomości, skoro straci najlepszą okazję na spędzanie czasu z zespołem? Przecież nie przyjaźnił się jakoś bardziej z żadnym z nich, więc pewnie Hoseok, Tae czy Yoongi go oleją, bo po lekcjach nigdy się z nimi nie widywał. Namjoon teraz miał Jess, pewnie z nią będzie spędzał większość czasu. Kto mu zostanie? Tylko Jimin. Jakie szczęście go spotkało, że miał tego głupiego chłopaka! Już nawet nie potrafił się na niego gniewać. Co przerwę, przez cały ten tydzień siedział z nim w klasie i poprawiał mu humor, ciągle marudząc, że coś wymyśli i mu pomoże. Powiedział też, że nawet gdy już nie wróci do zespołu, to nadal będą się przyjaźnić. Czy to nie było kochane? A on od początku tak po nim cisnął i był niemiły. Teraz osoba, której tak nie lubił, została przy nim do końca... Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, czy jakoś tak...
Dramatyzował, jednak nie wiedział co ze sobą począć. Pozostało mu tylko marudzenie, więc z uporem maniaka to czynił. Chciał tańczyć. Pragnął tego! Czemu odebrano mu jego największe szczęście?

Usłyszał głośny dźwięk dzwonka. Niechętnie wstał i wytarł oczy rękawem, po czym powoli ruszył na dół, w stronę drzwi. Matka była zajęta jakimiś papierami, więc nie miał wyjścia, musiał się tym zająć sam, bo gosposia miała przyjechać dopiero w okolicach obiadu.
Otworzył drzwi i aż rozchylił usta zaskoczony.
- Cześć Kookie! - blondwłosa dziewczyna objęła go mocno, klepiąc po plecach. Nieco niepewnie odwzajemnił uścisk, pociągając nieco nosem. Co ona tu robiła?
- Jess? Co się stało? - zapytał, gdy ta odsunęła się od niego. Wpuścił ją do środka, nie spuszczając wzroku z jej zadowolonej twarzy.
- Mam sprawę do cioci, jest w gabinecie? - odparła, poprawiając swoje spięte włosy. Wyglądała gustownie jak zawsze. Dopasowane, eleganckie spodnie, biała koszula i marynarka z krótkim rękawem. Nic dziwnego, że Namjoon na nią poleciał, była śliczna... Och, stop. Skończ marudzić Kookie!
- Tak coś tam pisze.
- To dobrze. - skinęła głową i ruszyła przed siebie. Zapukała do drzwi i zniknęła za nimi, jednak Jungkook dostrzegł, że nie zamknęła ich, tylko przymknęła. Wiedział, że to niegrzeczne, jednak cichutko zakradł się i przystanął przy szparze.
- Miło Cię widzieć Jessico! Jak tam studia?
- Wszystko w porządku. Jakiś czas temu wróciłam z konferencji w Japonii, teraz mam już troszkę więcej wolnego czasu, wiele istotnych spraw zostało tam wspomnianych, przyda mi się do egzaminów. Początkowo miałam ochotę dać sobie spokój z wyjazdem, jednak skoro byli tam najlepsi specjaliści w dziedzinie medycyny, to grzechem było nie skorzystać z takiej szansy.
- Masz rację. Dobry lekarz zawsze powinien być ze wszystkim na bieżąco, medycyna co chwilę ulega modyfikacjom, jeśli raz odpuścisz, to później będzie coraz ciężej nadrobić braki. Jednak jesteś mądrą dziewczyną, poradzisz sobie, leczenie masz we krwi.
- Nie da się ukryć. Nie mówmy jednak o tym. Co tam u Ciebie, ciociu? Jak zdrowie?
I zaczęły jakąś głupią dyskusję o akcji charytatywnej. Plotki, jak to kobiety. Już miał odejść, gdy Jess wspomniała jego imię.
- A jak tam tańce Jungkooka?
- Musiał to zakończyć, odrobinę narozrabiał.
Kookie przystanął i jeszcze bardziej przysunął ucho do szpary. Co te baby...
- Och. jak to? Cóż takiego się stało?
- Wrócił z przyjęcia pijany, tak się nie godzi.
- Ależ ciociu... Czyżby chodziło Ci o zabawę u Namjoona?
- Owszem. Znasz tego człowieka z tego co wiem. Odrobinę nieodpowiedzialny z niego człowiek.
- Niestety nie mogę się zgodzić, jednak zacznę od początku... To, że Jungkook napił się za dużo, było tak naprawdę moją winą. Nie spodziewałam się, że aż tak źle to się skończy, inaczej przybiegłabym z wyjaśnieniami. Mój błąd.
Kookie zmarszczył brwi, nie wiedząc o co chodzi. Upił się przez swoją depresję, nie przez nią, co więc ta kobieta bredziła?
- Nie rozumiem. - głos matki był odrobinę poważny.
- Te przyjęcie... Namjoon urządził je, by ze znajomymi uczcić swój związek. Nie wspominałam o tym, jednak od jakiegoś czasu się spotykaliśmy. Wiesz jak to jest z tego typu wiadomościami... Jungkook był nieco zaskoczony, wypiliśmy trochę wina, potem zaś dziwnie wyszło i pomyliliśmy szklanki. Zazwyczaj piję mocne alkohole, moja głowa wiele zniesie, zresztą to podobnie jak i Twoja ciociu, jednak Jungkook... Mieszanie nie było dobre, jednak zbyt późno się zorientowaliśmy. Byłam wtedy zbyt szczęśliwa i nieuważna, nawet się nie zorientowałam, że piję soczki Kookiego. Oczywiście zachowywał się odpowiednio, nie robił scen ani nic z tych rzeczy, jednak zapewne trochę kręciło mu się w głowie. - usłyszał jej ciche westchnięcie. - Wiem, że zbyt późno się z tym obudziłam, jednak nie sądziłam, że tak zareagujesz. Kookie mógł Ci to powiedzieć, ale chyba się zawstydził, bo to jednak chłopiec. Męska duma nie pozwoliła mu na przyznanie się, że tak łatwo odlatuje. Jednak to naprawdę grzeczny chłopak. Wszyscy byli nim zachwyceni.
Monolog Jess trwał długo, Kookie aż przyklęknął, nie wierząc w to, że ta dziewczyna potrafi tak zmyślać. Opowiadała o tym, jak jej znajomi z uczelni zachwycali się jego inteligencją, że znał biologię na tak wysokim poziomie, że normalnie dyskutował ze studentami. Gorszych bredni nie słyszał...
- Jeśli ktoś powinien zostać ukarany, to chyba tylko jak, bo narobiłam problemów. Nie gniewaj się na niego.
- Naprawdę jesteś z tym blondynem? Wydawał się być naprawdę inteligentnym młodzieńcem, gdy przyjechał raz po Jungkooka, jednak nie spodziewałam się, że to Twój chłopak.
- Nie chcieliśmy się z tym afiszować. Woleliśmy, by było to przemyślane.
- I prawidłowo... Jednak co do mojego syna. Nie wiem, co to za ludzie, z kim on tańczy. Jeżeli wkręcą go w złe towarzystwo?
- Nie martw się o to. Zajęcia prowadzi Jung Hoseok, tańczyliśmy tam razem i przyjaźnimy się do dzisiaj. To jeden z lepszych tancerzy, z jakimi miałam styczność, naprawdę pomoże Jungkookowi się rozwinąć. Nie mógł być w lepszych rękach. Co do reszty, to to naprawdę w porządku ludzie. Część znam z moich czasów liceum, jednak Ci nowi też wydają się być mili i odpowiedzialni, Hoseok jest bardzo wybredny i wybiera tylko najlepsze jednostki pod względem umiejętności czy kultury. Poza tym Jungkook najbardziej trzyma się z Park Jiminem, który przez całe przyjęcie opiekował się Jungkookiem, cięgle też go wspiera. Poza tym kojarzysz jego matkę. Park SooEun, dyrektorka szkoły baletowej. Organizowałaś z nią bal trzy lata temu.
- Och, SooEun? Nie wiedziałam, że mój syn zna jej dziecko.
- I owszem, przyjaźnią się. Wiesz jaka to rodzina, niezwykle kulturalni i porządni ludzie, wręcz koreańska elita sztuki. Nie sądzę, by ich syn mógł wywrzeć na Jungkooku zły wpływ, raczej tylko go dokształci. Z tego co słyszałam, to nawet zabiera go na weekendy do opery, więc ta znajomość wywrze pozytywny wpływ na wnętrze mojego kuzyna.
Kookie przysiadł, chowając usta za dłonią. Skąd Jess to wszystko wiedziała? Nie opowiadał nikomu o spotkaniach z Jiminem, zresztą sam nawet nie znał ich rodziny, a ona na imprezie dopiero go poznała... Co ona w ogóle mówi? Nie ogarniał sytuacji. Przyszła i zwyczajnie zaczęła wymyślać, by matka przestała się gniewać i jeszcze nieco zbyt mocno nagina prawdę odnośnie jego znajomych z zespołu. Nawet zaczęła wspominać o Taehyungu, a przecież on tylko siedział i rysował jakieś ludziki w zeszycie, nie tańczył z nimi! Swoją drogą nawet on nie wiedział, że ten blondyn jest jednym z najmądrzejszych dzieciaków w Korei, wyglądał bardziej na idiotę...
Potem zaś niemal go zabiła.
- Poza tym ciociu. Czy nie warto zainwestować trochę w Kookiego i zrobić z niego idola? Na konkursie będzie masa ludzi z agencji muzycznych, jeśli go zauważą, to ma szansę na wielką sławę i karierę. Masz już jednego syna, który przejmie interes po wujku, może lepiej go pchnąć w świat muzyki, póki jest młody i ładny? Na prawo może pójść później, jak zda wybitnie maturę, to dostanie się wszędzie.
- Jungkook i bycie gwiazdą? Nie przesadzasz?
- Skądże. Oczywiście nie chodzi mi tylko i wyłącznie o taniec, przecież brał lekcje śpiewu, prawda? Mój Namjoon zajmuje się tworzeniem muzyki, dodatkowo wraz z dwoma znajomymi chce stworzyć piosenkę na konkurs wokalny, więc może połączymy ich siły i stworzymy zespół? Nie uważasz, że mógłby zaistnieć, skoro potrafi wszystko?
- Myślisz, że to by miało w ogóle jakieś szanse?
- Oczywiście, a ja się osobiście postaram, by to Jungkook został główną gwiazdą.
- Pozostali o tym wiedzą?
- Dowiedzą się. Przecież wiesz, że rodzina to dla osób z nasza krwią priorytet, jestem w stanie mu pomóc.
- Jess... Mam do Ciebie ogromną słabość i ufam Ci jak nikomu innemu. Daję Ci wolną rękę, więc rób to, co uważasz za słuszne. Swoją drogą cieszę się, że w końcu znalazłaś sobie odpowiedniego partnera. Mam nadzieję, że nigdy nie nabroi.
- Dziękuję ciociu. Zaręczam Ci, że na lepszego nie mogłam trafić.
Kookie usłyszał dźwięk odsuwanego krzesła, zerwał się więc i pędem ruszył na górę do swojego pokoju.
Czy on śnił, czy po raz kolejny ktoś urobił mu matkę na całej linii? Dobrały się blond bestie, nie ma co!
Przysiadł na łóżku, wbijając wzrok w ścianę. Musiał sobie wszystko uporządkować w głowie.
Jess nakłamała, by go kryć.
Jess wie więcej, niż on sam o swoich znajomych.
Jess właśnie sprawiła, że wróci na zajęcia taneczne.
Jess sprawiła, że jego matka będzie ufała jego znajomym.
Jess chce zrobić z niego gwiazdę.
Jess postanowiła stworzyć zespół, o którym wie tylko ona.
Czy Jess była szalonym aniołem?



***



Jimin siedział jak na szpilkach, wgapiając się w ekran telefonu. Dzisiaj mijał termin, podczas którego matka Jungkooka miała ochłonąć. Miał zamiar zadzwonić i wprosić się do chłopaka, by jakoś z nią pogadać. Nie wiedział, czy to dobry pomysł, jednak nie chciał, by Kookie cierpiał. Powoli wybrał jego numer i przyłożył telefon do ucha.
- Jimin! Nie uwierzysz! Mama pozwoliła mi wrócić do zespołu! - rozległ się szczęśliwy krzyk Ciastka, na co Jimin aż wytrzeszczył oczy. Że co proszę?
- Jak to? Co się stało?
- Nie jest to istotne... Po prostu mogę wrócić, hurra!
Park chwilowo się zawiesił, po chwili jednak wyszczerzył się sam do siebie. Nie słyszał go nigdy aż tak szczęśliwego, całe szczęście, że wszystko się ułożyło.
- Cieszę się. Może pójdziemy to uczcić i gdzieś skoczymy? Co Ty na to?
- Oczywiście! Potrzebuję miętowej czekolady. Tylko mama powiedziała, że mam podejść po coś do Namjoona, więc może pójdziemy razem?
- Spoko, podjadę pod Ciebie za pół godziny. Ogarnij się szybko!
- Okej!
I się rozłączył. Brunet wpatrywał się przez dobrą minutę w swoją komórkę, nie wierząc własnym uszom. Ten dzieciak od razu przystał, nie marudził, nie wypytywał... Świat się kończył?

Punktualnie stał już pod domem, z którego w tym samym momencie wyskoczył Kookie. Młody prawie go przewrócił, gdy ścisnął go z całej siły, doprowadzając do szaleństwa. Czy on właśnie się na niego rzucił?
- To najlepszy dzień mojego życia hyung!
Jimin uśmiechnął się i otworzył przed nim drzwi, nie chcąc marnować czasu.
- Też się cieszę, maluchu. Nudno było bez Ciebie na próbach, nie miałem się z kim wygłupiać.
- Ja też tęskniłem. Brakowało mi nawet tych Twoich głupich docinek i...
Tutaj się zaciął, a Park mógł z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, ze zauważył na jego policzkach rumieńce. Zaśmiał się tylko, ruszając szybko w stronę domu blondyna.
- Co masz tam do załatwienia?
- Mama nic mi nie powiedziała, więc sam nie wiem.
Jimin zdziwił się. Co to za dziwne romanse ta pani Jeon odprawia? I to jeszcze z Monsterem?

Całą drogę śmiali się i wygłupiali, rozmawiając o wszystkim i o niczym. Ciastek był całkowicie na luzie, co sprawiało, że aż się Jiminowi cieplej na sercu robiło.
- Jesteśmy. - zaparkował pod budynkiem, po czym wyszedł z Kookiem i ruszyli w stronę drzwi. Niemal natychmiast otworzyła im Jess, każąc wejść do środka.
- No nareszcie. Wchodźcie, mam coś ważnego do zakomunikowania.
Chłopcy posłusznie ruszyli do salonu, gdzie siedział już blondyn i Hoseok, zajadający się frytkami. Wszyscy chyba niezbyt ogarniali o co chodzi, bo spojrzeli na Jimina wzrokiem nieskalanym wiedzą.
- O co tu chodzi kochanie? - jęknął nieśmiało Namjoon, patrząc na dziewczynę, która coś notowała w swoim zeszycie.
- Zaraz się dowiesz. Pierw przynieś ten karton z korytarza, bo nie chcę go targać.
Chłopak posłusznie to uczynił, jakby był co najmniej jej służącym. Park był pewien, że to ona w tym związku rządziła, Monster był tylko do zaspokajania jej potrzeb, pantofel jeden!
Po chwili na środku pokoju stał pokaźny pakunek. Jess wskazała na Kookiego. - To dla Ciebie, jednak teraz jest to najmniej ważne. Przechodzimy do sedna.
I bez większych oporów oznajmiła im, że mają brać udział w części mieszanej konkursu. Wszyscy patrzyli na nią jak na upośledzoną, Kookie zaś jakby się uśmiechnął?
Jimin nie wiedział co myśleć. Nigdy nie brał pod uwagę tego, że mieliby połączyć siły i coś stworzyć. Piosenka z tańcem to naprawdę masa roboty, czy daliby radę w tak krótkim czasie stworzyć coś dobrego?
- Jess, skarbie. Czy Ty się przypadkiem nie rozpędziłaś? Mamy trzy miesiące, a nawet nie wybraliśmy tematu piosenki. - westchnął blondyn, po długiej ciszy.
- Ja mam temat, musicie tylko napisać tekst i stworzyć muzykę, Hoseok zajmie się choreografią, mogę Wam pomóc.
- Ja nie tańczę Jess...
- To zaczniesz, twoja twarz jest plastyczna, będziesz nadrabiał wyglądem. Najwyżej staniesz z tyłu, coby wstydu chłopakom nie narobić. - odparła jak gdyby nigdy nic, wzruszając ramionami. Hope podrapał się po głowie, krzywiąc się nieco.
- Noona... Co to za pomysł? O czym chcesz stworzyć piosenkę? Myślimy o tym od miesiąca i nie wpadliśmy na nic interesującego, jak niby Ty mogłaś coś odkryć?
- Nie zapominaj, że jestem dobrym obserwatorem.
- No więc? O czym mamy rapować?
- O Kookiem oczywiście.
Najmłodszy wytrzeszczył oczy, rozchylając usta w niedowierzaniu. Jimin parsknął śmiechem. Ta Jess była naprawdę jakaś nienormalna. Chociaż piosenka o krągłościach Ciastka mogłaby zrobić furorę.
- Że jak to o mnie?
- Nie dosłownie, ale Twoje życie mnie natchnęło. Wybrałam już nawet tytuł.
- Jaki, szalona kobieto?
- No more dream, kochanie. Będziesz śpiewał, cieszysz się? - uśmiechnęła się i podała notes swojemu chłopakowi.
- Ale Jess... - zaczął Kookie, krzywiąc się nieco. - Mam masę nauki, kiedy niby mam nad tym pracować?
- A myślisz, że co w tym kartonie się znajduje? Nie słodycze. Otwórz, a zrozumiesz.
Najmłodszy doczłapał się do pakunku i otworzył go. W środku była masa notatek, zeszytów i jakiś prac.
- Co to?
- Notatki głąbie.
- A dokładniej?
- Zebrałam wszystkie moje materiały z czasów liceum, część też zabrałam znajomym, którzy kiedyś chcieli to wyrzucić. Masz tutaj opracowane tematy na szóstki, od aktualnych studentów prawa i medycyny. Wszystko na postawie najlepszych książek, nie będziesz musiał już uczyć się z podręcznika, tutaj jest wszystko to, czego potrzebujesz, by mieć odpowiednie oceny. - wszyscy zamrugali, zerkając do środka, kobieta zaś kontynuowała. - Wiem, że to przekręt, ale i tak nie idziesz na nic związanego z chemią i biologią, więc masz tam też gotowe referaty, wystarczy je przepisać i oddać, wasze nauczycielki mają sklerozę, wiem z doświadczenia.
- Mogę pożyczyć? - jęknął Jimin, patrząc na nią błagalnie. Gdyby miał ten karton skarbów... Jego życie stałoby się piękniejsze! Dostawałby same dobre oceny i wzięliby go za geniusza!
- O ile wystąpicie, to róbcie co chcecie. Teraz należy to do Ciasteczka.
- Myślisz, że podołam? - spojrzał na nią pytająco młodszy, przegryzając wargę.
- Powiem tak... Co macie do stracenia? Po co rozdzielać siły, skoro możecie za jednym zamachem zrobić wielkie show taneczne, jak i wokalne? To zaoszczędziłoby Wam masę czasu Hoseok, prawda? A i większą sensację zrobicie.
- Skąd taki pomysł? Nagle z tym wyskoczyłaś... - zapytał Namjoon, odchylając głowę do tyłu.
- Chcę dla Was jak najlepiej, chłopcy. Poza tym chcę się pochwalić koleżankom, że moi przyjaciele są w telewizji. - wyszczerzyła się szeroko.
Co za kobieta... Najgorsze jednak było to, że chyba każdy na ten pomysł przystanie.







Zapraszam do komentowania ;)

piątek, 29 maja 2015

21. I need U boy

Ostatnie dni ankiety!





Drzwi domu Jungkooka zamknęły się ostrożnie. Jimin westchnął cicho i ruszył powoli w stronę swojego domu, który na jego nieszczęście był oddalony jakąś godzinę drogi stąd. Nie chciał jednak zamawiać taksówki, chłodny wiatr dobrze mu zrobi. Czuł się wyprany z wszelkiej radości. Niby wyjaśnił sobie z Ciastkiem wszystko, spędzili fajnie imprezę, jednak ta reakcja na Namjoona była dziwaczna. Młody się zabujał? Nic innego do głowy mu nie przychodziło, ta opcja zaś wydawała mu się niezbyt atrakcyjna. Nie to, by czuł zagrożenie ze strony blondyna. Zawsze interesowały go kobiety, chociaż miał pecha do znajomych, bo większość była homoseksualna, bądź przynajmniej pół na pół. Po prostu szkoda mu było dzieciaka, który źle ukierunkował swoje uczucia. To naiwny chłopiec, który nie miał styczności z miłością, związkami, nawet z ludźmi jako takimi. Był samotnikiem i pewnie przez wzgląd na to, że Monster pierwszy wyciągnął do niego rękę, to stał się automatycznie dla niego ważny. I cóż teraz z tym fantem począć? Jest tylko jedna opcja - on stanie się dla Ciastka najbliższą osobą. Sprawi, że to na nim będzie młodemu zależeć. Potem oświadczy mu się na balecie i wezmą ślub w Ameryce.
Plan idealny, prawda?
Jimin, jesteś pierdolonym geniuszem!



***


- Nie chcę hyung! - jęknął Taehyung, chowając się pod kołdrą niezadowolony. Hoseok tylko westchnął i przysiadł obok niego, klepiąc go po udzie.
- Jutro musisz pójść do szkoły, maluchu.
- Zostańmy tutaj. Będziemy do końca życia chodzić na basen i oglądać anime, to jest naprawdę dobry pomysł. - mruknął chłopak, odkrywając się. Wbił wzrok w bruneta, na co ten tylko się uśmiechnął, po czym położył się tuż przy nim.
- Mów dalej.
- Pomyśl hyung... Będziemy spać do południa, potem coś zjemy i wrócimy do łóżka. I tak cały czas. Czy nie podoba Ci się wizja ciągłego leżenia pod kołderką?
Hoseok przyjrzał mu się uważnie. Oczywiście, że chciałby takie życie. Chętnie miziałby go cały czas, pewnie prędzej, czy później doszłoby do szaleństw, to zaś było kuszące. Aż usta same mu się wykrzywiły w uśmiechu.
- Cieszę się, że się zgodziłeś! - wyszczerzył się blondyn, po czym przysunął się bliżej i zakrył ich kołdrą zadowolony. Starszy aż zamruczał i wtulił go w swój tors, gładząc od razu po pleckach. Przez chwilę jego głowę zaprzątały całkiem głupie myśli. W końcu czy ich zachowanie nie oznaczało, że w jakiś sposób ich do siebie ciągnie? Wcześniejsze pieszczoty, wspólne spanie w uścisku, ta dziwaczna rozmowa... Czy powinien to odebrać jako przyzwolenie, czy po prostu Tae traktuje to jak wygłupy? Gdyby tylko dostał jakiś bardziej bezpośredni sygnał... Pewnie zacząłby działać od razu, by tę relację zamienić w związek.
Nie była to miłość. Znali się zbyt krótko, poza tym to zbyt wielkie słowo, jednak coś w tym sercu się działo, zaś ciało samo lgnęło i reagowało na każdy gest ze strony blondyna. Sam nie wiedział, co go bardziej przerażało. Fakt, że się zauroczył, czy też może to, że jego wybrankiem był chłopak? Nie wykluczał nigdy tego, że może być biseksualny, gdyż Jimin był całkiem w jego typie i naprawdę mu się podobał, teraz nie było wątpliwości.
Lubił chłopców. W sumie jednego. I to bardzo mocno.
- Tae...
- Tak hyung? - wymruczał młodszy, chowając twarz w jego tors. Hoseok czuł jego ciepły oddech przez koszulkę, cudownie stresujące uczucie.
- Też mi coś obiecaj.
Blondyn odsunął się nieco i uniósł podbródek, wbijając wzrok w starszego. Skinął głową, uśmiechając się.
- Nie spławiaj mnie, dobrze? Nawet, jeśli Jimin i Yoongi są Ci bliżsi, to i mi poświęć czasami jakieś popołudnie. Możemy wyjść do kina, skoczyć do mnie w coś pograć, czy pojechać na kolejną wycieczkę. - mruknął, wplatając palce w jasne włosy chłopaczka. Może i wykorzystywał sytuację, jednak kto mu zabroni?
- Nie olewam Cię, po prostu nie sądziłem, że chcesz pogłębiać naszą znajomość. - odpowiedział, uśmiechając się uroczo. Przysunął się nieco bliżej twarzy bruneta, po czym dodał: - Obiecuję, że będziemy widywać się tak często, jak tylko pozwoli nam na to czas. - położył dłonie na jego policzkach, po czym zbliżył usta do jego buzi. - Brzydal. - szepnął i ugryzł go w nos, od razu wyskakując z łóżka, wyraźnie z siebie dumny.
Hope chwilowo się zawiesił, gdyż serce waliło mu jak oszalałe. Po chwili jednak wszystko do niego doszło.
- Już ja Ci dam brzydala, ty gryzaku jeden! - krzyknął i ruszył w jego stronę.



***



Hope siedział na schodach przed szkołą, przeglądając z niezadowoleniem notatki. Zaraz miał test, nic zaś nie ruszył, bo nie miał czasu. Dopiero wieczorem wrócili do miasta, bo każdy z nich co chwila wynajdował nowe powody, by przedłużyć pobyt. Nie żałował, bo bawił się świetnie, jednak musiał jakoś to zaliczyć. Nie był Jiminem, by wszystko olewać.
O wilku mowa.
- Hoseok draniu! - młodszy przysiadł obok, szturchając go mocno. - Zdajesz relację, już.
Westchnął i zamknął zeszyt, po czym oparł się o murek, unosząc brew ku górze.
- O co ci chodzi?
- Nie zgrywaj idioty. Co robiłeś z Tae?
- Uh... - mruknął niezadowolony. Oczywistym było, że Park się dowie, w końcu z Tae byli przyjaciółmi, jednak nie bardzo miał ochotę go wtajemniczać. - Spacerowaliśmy, zwiedzaliśmy... Takie tam
- Nie pytam o to głupku. Chodzi mi o to, czy COŚ z nim robiłeś. - zaakcentował bardzo wyraźnie te jedno słowo, patrząc wyczekująco na Junga, który zacisnął wargi nieco podenerwowany.
- Co miałem z nim robić? Nie jestem takim zboczeńcem jak Ty.
- Nie wierzę, że nic nie zrobiłeś. Byliście tam sami.
- Czy coś sugerujesz? - skrzywił się, wsuwając materiały do torby, którą zaczął powoli zamykać.
- Jasne. Zapytam wprost: pozbawiłeś mojego malucha dziewictwa?
Hoseok poczuł, że jego policzki robią się gorące. Co ten idiota w ogóle gadał? Przecież nawet się nie afiszował z tym, że blondyn mu się podoba!
- Pojebało cię Jimin.
- Szkoda, bo teraz już pewnie nie będziesz miał okazji. Masz konkurencję. - odparł ze złośliwym uśmiechem Park, po czym wstał. Hoseok wytrzeszczył oczy, zrywając się.
- Jaką konkurencję?
Jimin przegryzł kusząco wargę, stając w drzwiach.
- Myślisz, że Yoongi da Ci wolną rękę? Nie sądzę.
I poszedł zadowolony.
Brunet zacisnął pięści, oddychając nieco ciężej. Z ust Jimina te słowa brzmiały o wiele bardziej przerażająco, niż w jego myślach.



***


- Ugryzłeś go w nos? - wytrzeszczył oczy Jimin, przerywając blondynowi swoją opowieść. Prawie udławił się wodą, słysząc te słowa.
- Tak. W sumie to dwa razy. - wyszczerzył się, upijając łyk ciepłej herbaty.
Park był zaskoczony. Sprawozdanie Tae było chaotyczne i dziwaczne, jednak sam sens został przez zrozumiany. Hope nie próżnował, coś tam działał, chociaż takie zwlekanie nie pasowało do niego. Zdarzało mu się przelecieć kogoś na imprezach, w klubach czy na wyjazdach, teraz zaś zadowalały go takie zabawy? Może Taehyung nie mówił mu wszystkiemu? Tylko by spali w jednym łóżku, sporadycznie się obejmując? Oj oj. Młody coś ukrywa.

- Dobra ludzie, wstajemy i się rozciągamy! - do sali wszedł Hoseok w luźnych spodniach i szerokiej koszulce. Rozejrzał się dookoła, zawieszając na kilka sekund wzrok na wyszczerzonym Taehyungu, po czym zadowolony włączył laptopa i podłączył go pod głośniki. Tancerze stanęli w rozsypce, po czym zaczęli wykonywać ćwiczenia. Blondyn ruszył w stronę bruneta, który coś tam grzebał w folderach.
- Cześć hyung. - powiedział cicho i objął go od tyłu, wtulając twarz w jego plecy. Brunet uśmiechnął się i pogładził go po dłoni.
- Co tam słodziaku?
- Nie wyspałem się, poza tym w nocy miałem koszmary. Gdzie byłeś, jak Cię nie było, gdy się bałem? - wypalił, okręcając się tak, że teraz zasłaniał starszemu laptopa i stał do niego przodem. Wbił intensywne spojrzenie w oczy Hoseoka, który aż chwilowo się zaciął, nie wiedząc co powiedzieć. Te słowa brzmiały tak cholernie dwuznacznie.
- Mogłeś napisać, byłbym chwilę później pod twoim domem z czekoladą i kołdrą.
- Mam kołdrę, więc wystarczyłaby sama czekolada.

Hope poczochrał jego włosy, po czym niechętnie odsunął się i ruszył na środek sali, samemu się rozciągając. Jimin dostrzegł ich wyrazy twarzy, te dwa gnojki coś knuły i coś robiły. Jakaś gra wstępna czy coś... Chociaż przelizać się musieli!
Nie to jednak było najistotniejsze. Rozejrzał się dookoła, szukając wzrokiem Ciastka, jednak nigdzie go nie zauważył. Dziwne, jeszcze nigdy nie opuścił ćwiczeń, zawsze był też punktualnie.
- Ej, Hoseok, nie ma Kookiego?
- Nie. W tym tygodniu nie da rady, ma ważne sprawdziany i musi się uczyć.
Jak chuj...



***



Jungkook siedział w pokoju, przeglądając książkę od biologii. Nie miał ochoty na naukę, najchętniej schowałby twarz w poduszce i przespał cały dzień, a najlepiej życie. Nie spodziewał się, że ta impreza tyle zmieni w jego życiu. Wprawdzie z nieprzyjemnej sytuacji z Namjoonem i Jess ochłonął, to z resztą nie było tak łatwo.
Chciał tańczyć, potrzebował tego, by funkcjonować. Spędzanie czasu z zespołem dawało mu siłę i energię, dzięki nim czuł, że żyje i ma jakiś cel. Przez ostatni tydzień był niczym zombie, nawet nie mógł skupić się na lekcjach, bywał roztrzęsiony i czasami się wyłączał. Stał się smutny, po prostu. Brakowało mu poprawiania przez Jimina, głupiego uśmiechy Hoseoka, czy nawet Taehyunga, który wygłupiał się w czasie przerw i atakował wszystkich po kolei.
Wszystko mu nagle spadło na barki. Czuł się jakoś zdradzony przez kuzynkę, pozbawiono go największej radości, dodatkowo zaś gdy tylko widział Tae, to miał przed oczami zszokowanego Yoongiego wybiegającego z sali. Spieprzył na całej linii, tego już nie można było nazwać porażką, to była istna katastrofa, z którą niestety nic począć nie mógł. Przegrał na każdej płaszczyźnie, matka nie dała mu dojść do słowa, nawet z nim nie rozmawiała.
Cóż jednak się stało?
W nocy grzecznie udało mu się trafić do pokoju. Ledwo zrzucił z siebie ubrania i wskoczył do łóżka, nie siląc się nawet na kąpanie. To był błąd. Nad ranem matka weszła do pokoju i zrobiła mu awanturę, bo śmierdział alkoholem i był skacowany. Nie miał wtedy siły, by cokolwiek wytłumaczyć, potem zaś ona już nie chciała słuchać. Była obrażona i pierwszy raz w życiu dała mu szlaban na internet, wychodne, oraz oczywiście na lekcje tańca. Ten tydzień był więc dla niego katorgą, miał tylko podręczniki, nawet słodyczy nie pozwoliła mu jeść, a kupić nie miał ich za co, bo zabrała mu kartę. Czy to nie podchodziło pod maltretowanie? Najgorsze, że prawdopodobnie całkowicie będzie musiał opuścić zespół, matka już o tym wspomniała.
Był piątek, on zaś z bezsilności miał ochotę płakać. Nie było mu w sumie daleko do całkowitego rozklejenia się, przecież i tak nikt by go tu nie zobaczył, prawda?
Nagle usłyszał dźwięk telefonu. Sięgnął po niego i zaskoczony odebrał.
- Jimin?
- Siema Ciastek! Idziesz dzisiaj ze mną na jakiś obiad? Ja stawiam.
Jungkook westchnął cicho i zaczął skubać palcami swój koc.
- Nie dam rady. Mam szlaban.
- Że co? - głos Parka był nieco uniesiony, wręcz piskliwy. Jeon wręcz się skulił, opierając brodę na kolanach zgiętych nóg.
- Zabroniła mi chodzić na zajęcia.
- Jak to Ci zabroniła?
- Rano przyszła do pokoju i wyczuła alkohol. Nie pozwoliła sobie niczego wytłumaczyć, od razu dała mi szlaban i potem stwierdziła, że za karę mam porzucić zajęcia, inaczej powie wszystko ojcu. - westchnął młodszy. Nie było sensu tego ukrywać, w końcu dotyczyło to nie tylko jego osoby, tylko całej grupy. Pewnie niedługo będzie musiał stanąć z nimi twarzą w twarz i oznajmić, że chamsko ich opuszczą w połowie prób.
- Pogadaj z nią, może będzie można trochę negocjować?
- Nie ma szans, ojciec zaś dowiedzieć się nie może, bo to będzie mój koniec. Chce mieć idealne dzieci, jeśli się wyłamię, to jest zdolny nie dać mi pieniędzy na studia, czy też odciąć od świata. Nie znasz mojej rodziny, oni są czasami nieco... surowi.
- To chore.
- Nic z tym nie da się zrobić. - wzruszył ramionami, nie wiedząc co mógłby powiedzieć. - Przepraszam.
- Ale... To ja przepraszam. Przeze mnie tyle piłeś... - jęknął starszy. Kookie wyczuł, że był na siebie zły, jednak przecież nie miał powodów. Był dorosły, sam za siebie odpowiadał. Zresztą Jimin chciał dobrze, cały czas go wspierał i pocieszał. Nawet odprowadził go do domu, chociaż mógłby go zostawić.
- To moja wina, nie zrobiłeś nic złego hyung. Dziękuję Ci wręcz, że byłeś dla mnie tak wyrozumiały, w sobotę zachowywałem się jak idiota i tylko narobiłem Ci problemów. W każdym razie... - zaciął się na chwilę, gdyż usłyszał jakieś kroki na korytarzu. - Muszę kończyć, bo i telefon mi skonfiskują. Do poniedziałku!
I rozłączył się, opadając zmarnowany na łóżko. Chciał zjeść ten cholerny obiad z Parkiem. Bardzo.



***



Jimin czuł niesamowite wyrzuty sumienia. Nie wiedział co ze sobą zrobić, więc niechętnie zadzwonił do jedynej rozgarniętej osoby, którą znał i która mogła mu coś doradzić.
- Tak? - rozległ się niski głos w słuchawce.
- Cześć Namjoon, mam problem. - mruknął, krzywiąc się. Nienawidził z nim rozmawiać. Jasne, kumplowali się, jednak duma nie pozwalała mu się zwierzać temu człowiekowi. Teraz jednak musiał ją porzucić, gdyż zjebał i musiał wszystko naprawić.
- Co się stało? Jestem w szoku. - usłyszał, po chwili też gdzieś z tyłu rozległ się kobiecy głos, który pytał kto dzwoni. - Jimin, ten od kosmity.
Brew Parka kilkakrotnie zadrgała. Dlaczego ten facet tak brzydko mówił na jego maleństwo? Później się z nim policzy, teraz musiał załatwić tę sprawę, chociaż było to kłopotliwe, bo w końcu pewnie i sytuacja na balkonie źle się odbiła na zdrowiu psychicznym Ciasteczka.
- Kookie dostał szlaban, bo się upił na imprezie i jago matka zabroniła mu tańczyć. Masz jakiś pomysł, co z tym fantem mógłbym zrobić? Troszkę poszaleliśmy, nie spodziewałem się jednak takiej reakcji.
- Co? Ale że całkowicie zabroniła mu być w zespole?
- No niby to na tydzień szlaban, ale Ciastek wspominał, że raczej nie pozwoli mu znowu tańczyć.
- Uh, jego matka jest trochę sztywna, będzie ciężko.
- O co chodzi? - głos kobiety, zapewne tej blondynki nagle stał się wyraźniejszy. Widocznie przysiadła obok Namjoona.
- Twoja ciocia nie pozwala tańczyć Jungkookowi, pewnie się załamał chłopak... - powiedział starszy, wtedy też Jimin usłyszał dziwny dźwięk i po chwili to Jess była już przy telefonie.
- Hej, jestem Jessica, kuzynka młodego. Naprawdę zamknęła go w domu i odcina od zabawy? To przez imprezę, tak?
Jimin przytaknął, nie wiedząc co mógłby zrobić. Nie znał tej kobiety, jednak skoro była to rodzina z Ciastkiem, to chyba można jej zaufać.
- Kurczę, z ciotką będzie ciężko... Póki co nic nie rób, musi ochłonąć, a zazwyczaj długo czasu jej to zajmuje, ma trochę zwolnione myślenie. Jeśli do następnego piątku nic się nie zmieni, to wtedy działaj, okej?
- Uh, niech będzie.
- Trzymaj się tak w ogóle. Fajnie, że Kookiś ma takich wspaniałych przyjaciół! - był przekonany, że się uśmiechnęła, potem zaś rozłączyła się bez pożegnania.
No i tyle się dowiedział. Nadal był w punkcie wyjścia, chyba sam będzie musiał zająć się tą sprawą.









Zapraszam do komentowania ;)

wtorek, 26 maja 2015

20. I need U boy

Ankieta misiaczki!






Nie ruszał się. Nie miał odwagi.
Wtulał twarz w tors Jina, siląc się na spokojny oddech, co niestety nie wychodziło mu zbyt dobrze. Serce waliło mu jak oszalałe, tyłek go bolał, zaś w głowie miał mętlik. Nie wiedział, co ma o tej całej sytuacji myśleć.
Spał ze swoim współlokatorem. Mniejsza, pieprzył się z nim, jak gdyby nigdy nic! Najgorsze było to, że wszystko pamiętał, nie czuł zaś większych wyrzutów. Jasne, było mu głupio, bo schlał się w trzy dupy, przez co jego własne poślady zostały spenetrowane, jednak... Nie było mu źle. Poza małym odczuciem dyskomfortu czuł się dobrze, to była udana noc. Nigdy by nie powiedział, że ten niepozorny, słodki szatyn był tak dobry w te klocki. Urządził mu jedną z lepszych nocy w życiu.
Usłyszał cicho stęknięcie. Zacisnął nieco wargi zestresowany, gdy poczuł, jak starszy przyciąga go bliżej do siebie i gładzi jego plecy.
- Yoongi?
Czemu Jin zawsze wyczuwał, że udaje tylko, że śpi?
- Hm? - wymruczał, powoli otwierając oczy. Twarz chłopaka była bardzo blisko jego, co tylko sprawiło, że na jasnych policzkach pojawiły się rumieńce. Seokjin zamruczał cicho i musnął jego wargi delikatnie, on zaś... Nie miał w sobie tyle siły, by się odsunąć.
- Przepraszam, jeśli ta sytuacja Cię przeraża. Jeśli tylko chcesz, to mogę udawać, że nic się nie stało.
- Daj spokój hyung. Nie mamy piętnastu lat, by bawić się w takie gierki. Jesteśmy dorośli, a dojrzali ludzie biorą odpowiedzialność za własne działania. - westchnął, starając się zapanować nad drżącym głosem. Nie miał zamiaru bawić się w gierki, zgrywać się jak idiota. Mógłby przecież zagrać i oznajmić, że nic nie pamięta, jednak po co?
Zauważył, że usta Jina wykrzywiły się w uroczym uśmiechu. Nie wiedział, co to może oznaczać, chociaż może po prostu nie chciał?
- To dobrze. Jednak...
- Jednak co dalej? Nie myślmy o tym, nie chcę.



***



- Hyuuung! Hyuuung! Hoseok nooo! - jęknął Tae, patrząc z niecierpliwością na bruneta, który niespiesznie człapał za nim, w ręku trzymając małą torbę. Zmierzali właśnie na basen, którym blondyn nieco zbyt mocno się podjarał, bowiem ciągle skakał i go poganiał. Czy ten dzieciak nie wiedział, że był w kiepskim stanie? Że musiał sobie rano zwalić, bo jęczał zbyt zmysłowo? Bo jego skóra była pachnąca i słodka? Bo jego cholerne, długie palce wbijały się w jego skórę? To mały terrorysta z twarzą anioła, koszmar jakiś!
- Idę maluchu, spokojnie. - westchnął i otworzył kartą drzwi, puszczając młodszego przodem. Ten wbiegł do środka i od razu stanął przy szafce, którą Hoseok otworzył. Nie marnując czasu, kosmita zrzucił z siebie koszulkę, co sprawiło, że Hope na chwilę zastygł, przyglądając się jego delikatnie zarysowanym mięśniom. Nie była to klata Jimina, raczej delikatna i chłopięca, jednak no. Jego policzki płonęły teraz jak Londyn w '66.
- ... - chwila rozkminy.
Na bogów. Zdjął spodnie, przecież on zaraz się wykrwawi!
- Ty hyung się nie rozbierasz?
Jeszcze te dwuznaczne teksty!
- Uh, tak. - odparł zakłopotany, po czym odłożył torbę i zaczął rozpinać swoje spodnie. To nie był chyba dobry pomysł. Mogli pojechać w góry. Ubrali by się w kurtki i młodszy nie miałby jak go kusić.
Zerkał co chwila na jego pośladki w nieco zbyt obcisłych kąpielówkach. Czyżby anioły stworzyły tego głuptasa, by ratował świat swoim wdziękiem, czy to może diabły go zesłały, by kusił biednego tancerza? Wyglądał... Ładnie. Pociągająco. Seksownie.
- Hyung? - poczuł szturchnięcie. Cholera, zawiesił się.
- Tak, Tae? - mruknął, zrzucając z siebie koszulkę. Jego policzki delikatnie się zarumieniły ze wstydu, więc odwrócił się do niego tyłem, pod pretekstem chowania ubrań w szafce. Dzieciak jak zwykle pewnie nie połączył wątków (tym razem za to dziękował!), bowiem szybko wrzucił wszystko i zatrzasnął drzwiczki, na co Hope nawet nie zdążył zareagować.
- Chodźmy! Chcę się pomoczyć w końcu!
Pomoczyć. Zmoczyć. Zamoczyć.
Cały świat stał się jednym, wielkim podtekstem seksualnym.
Ruszył w stronę pryszniców i z ulgą wszedł pod zimną wodę, która chociaż chwilowo ostudziła jego rozpalone zmysły. Po jakieś minucie zerknął na Taehyunga i zadowolony skinął głową w kierunku wyjścia.
Basen był typowy dla tego typu miejsc. Fantazyjny kształt, krystaliczna woda, dookoła wiele roślin i eleganckich leżaków. Nie było tu zbyt wielu ludzi, większość o tej porze spacerowała czy korzystała z pięknej pogody, co z jednej strony go ucieszyło, z drugiej zaś zaniepokoiło. Im zbyt intymny klimat, tym większe niebezpieczeństwo.
Nie ogarnął za bardzo, kiedy blondyn zaczął wchodzić do wody. Chwilę temu stał jeszcze obok, teraz zaś człapał sobie w najlepsze przy płytszej części. Coby po raz kolejny nie wyjść na powolnego i zamulonego, ruszył w jego stronę i zszedł po kamiennych schodkach.
- I jak Ci się podoba, Tae?
- Jest świetnie! - wyszczerzył się, po czym wskoczył cały, ochlapując przy okazji bruneta, który niczym niania uczynił to samo, tylko bez zbędnego szaleństwa. Uśmiechnął się tylko pod nosem, zerkając na zadowolonego kolegę.


Pomimo początkowych oporów, po czasie się rozkręcił. Tae szalał jak to on. Ganiał, skakał, chlapał i wygłupiał się jak dziecko, jednak wszystko wydawało się bardziej urocze, aniżeli głupkowate, przynajmniej tak jawiło się to w biednej głowie Hoseoka. Oczywiście nie obyło się bez stresujących sytuacji, w końcu byli prawie nadzy, zaś dziecię nie raczyło się powstrzymywać przed ciągnięciem go za rękę, przytulaniem czy ocieraniem. Jung wiedział, iż nie było to zamierzone, jednak skutek pozostawał taki sam: zwyczajnie się nakręcał.


Wieczorem wybrali się na spacer. Było już ciemno, czarne niebo oświetlały malutkie gwiazdy, których nie zakrywała ani jedna chmura. Pogoda wręcz idealna, atmosfera też niczego sobie.
- Mogę Cię o coś zapytać hyung?
Przysiedli właśnie na ławce w parku, nieco oddalonej od głównej ścieżki. Drzewa zasłaniały ulicę i głośną zgraję spacerujących ludzi, z przodu zaś rozciągał się przyjemny widok na sadzawkę. Hope spojrzał nieco pytająco na kolegę.
- O co chodzi?
- Lubisz mnie?
Serce Hoseoka na chwilę stanęło, zaś ręce mimowolnie zacisnęły się na brzegu ławki. Nie spodziewał się takiego pytania, nie do końca też je rozumiał.
- Istnieje wiele typów sympatii, Taehyung. - odparł, starając się nieco rozluźnić. Blondyn nie pomagał, gdyż podkulił nogi i zaczął wpatrywać się w niego, natychmiastowo pozbawiając całej odwagi.
- Wiem o tym. - przytaknął, przegryzając dolną wargę nieco leniwie. - Powiedz mi więc, czy którymś z nich obdarzasz i moją osobę.
- Gdybym Cię nie lubił, to byśmy tutaj nie siedzieli razem, nie sądzisz?
- Dlaczego odpowiadasz w taki sposób, hyung? Czemu nie powiesz wprost, tylko i mi zadajesz pytania? Odpowiedź w gruncie rzeczy może być bardzo krótka i bezpośrednia. - uśmiechnął się delikatnie, na co Hoseok westchnął. Cóż miał powiedzieć? O jaki rodzaj 'lubienia' pyta ten chłopak? Chociaż... Przecież i tak odpowiedź zawsze byłaby taka sama, prawda?
- Lubię Cię, Tae.
- I będziesz mnie lubił już zawsze? - przysunął się nieco do niego, wpatrując się uważnie w jego oczy.
- B-będę... - wyjąkał. Buchnęło na niego gorąco, chociaż w zasadzie noce były dość chłodne. Dlaczego zadaje on takie dziwne pytania?
- Nawet, jeśli zrobię coś, co będzie głupie i nieodpowiedzialne? Gdy będę popełniał błędy i zbaczał na złą ścieżkę?
- Co to za dziwaczna rozmowa? - szepnął, aż się skulając pod presją spojrzenia tych ciemnych oczu.
- Co to za wymijająca odpowiedź? - wyszczerzył się, po chwili jednak jakby spoważniał.
- Ech... Tak Tae. Będę Cię lubił zawsze i cokolwiek byś nie zrobił. I nie pozwolę Ci, byś popełnił coś złego, obronię Cię przed nieodpowiednimi decyzjami. - mruknął, wsuwając dłoń w swoje włosy, które nieco podenerwowany roztrzepał.
- Obiecujesz?
- Przysięgam.
- Dziękuję. - młodszy przysunął się i po prostu objął go w pasie. Zaskoczony brunet zawiesił się na chwilę, jednak złapał go mocno i przycisnął do siebie.
- Czemu o to pytasz? - wtulił twarz w jego włosy, oddychając nieco ciężko.
- Bo też Cię lubię hyung.
Miłe ciepło rozlało się w sercu Hoseoka. Nawet jeśli nie była to zapowiedź czegoś większego, to mu to wystarczyło.



***



Jungkook stanął przed drzwiami, poprawiając i tak idealnie ułożone włosy. Przybrał nieco pewniejszy wyraz twarzy, po czym zadzwonił. Chwilę później otworzyła mu dziewczyna, którą kojarzył ze swojej pierwszej imprezy. Tak. To bez wątpienia ta świetna tancerka.
- O! Ciastko! Wchodź! - objęła go mocno bez żadnych oporów, na co zareagował małym rumieńcem. Czuł, jej całkiem spore piersi na swoim torsie, nie ma się co dziwić. Gdy się odsunęła również rzucił "Hej" i wszedł do środka, od razu szukając wzrokiem pewnej blond głowy. Dostrzegł coś po chwili, jednak była to tylko Jess, która gdy tylko do zauważyła, popędziła w jego stronę.
- Jungkook? Od kiedy Ty imprezujesz? W dodatku z Namjoonem?
- Hm. Poznaliśmy się na twoich urodzinach i tak jakoś wyszło...- odparł, odrobinę zażenowany.
- Kookie! Ty mówisz jak człowiek. Powinieneś powiedzieć coś w stylu "Spotkaliśmy się na twych urodzinach, on zaś okazał się być elokwentnym rozmówcą, postanowiłem więc poświęcić mu odrobinę uwagi".- parodiowała, odruchowo przybierając zabawną, nieco sztywną pozę. Brunet westchnął, ale po chwili na jego ustach pojawił się uśmiech. Jess na ten widok wybuchnęła śmiechem. Cóż, skoro ona widzi zmianę, to chyba naprawdę było lepiej, bo należała do osób, które żyją chwilą i nie zastanawiają się nad takimi głupotami.
- Śmiem twierdzić, nieco nieskromnie, iż czasy te minęły, moja droga kuzynko. - odpowiedział, siląc się na poważny ton. Kobieta tylko poklepała go po ramieniu, w tym samym momencie pojawił się obok nich Monster.
- Cześć młody. Cieszę się, że jednak wpadłeś. - uśmiechnął się szeroko, obejmując go ramieniem. Jungkook poczuł, jak robi mu się nieco gorąco, jednak starał się zachować obojętny wyraz twarzy.
- Witaj. W sumie musiałem uciec się do podstępu. Wykorzystałem Jess i jakoś się udało. - wyszczerzył się, wskazując na zdziwioną dziewczynę.
- Mnie? Jak niby?
- Matka Cię uwielbia, więc wspomniałem o twojej obecności.
- O Ty! - szturchnęła go w żebra.- Skąd w ogóle wiedziałeś?
- Przyznaję się, to ja. Nie chciałem, by spędzał sobotni wieczór na romansach z matematyką, zaś wszyscy znajomi mieli inne plany. Stwierdziłem, że chętniej wpadnie wiedząc, że Ciebie tu zastanie.
- Ojej, Jungie! - objęła go mocno, wtulając jego twarz w swój dekolt. - Jesteś słodki!
- Jess, błagam... - jęknął, odsuwając się od rozanielonej dziewczyny. Cała trójka spojrzała na siebie i wybuchnęła śmiechem. Jungkook nie mógł się złościć czy gniewać. Było mu cholernie dobrze w ich towarzystwie. Nie przypuszczał nawet, że uda mu się tak na luzie porozmawiać z kuzynką. Namjoon ma jakieś magiczne zdolności zjednywania sobie ludzi. Albo blondynka się po prostu spiła.
- W ogóle gdzie jest mój dongsaeng? - spojrzała pytająco na Monstera.
- Hoseok? Pojechał na wycieczkę z Taehyungiem.
- Kim?
- Ten dziwny chłoptaś, opowiadałem Ci o nim. - wzruszył ramionami, upijając łyk piwa.
- Och! Kosmita? - uśmiechnęła się szeroko, unosząc dłoń ku górze, jakby co najmniej odkryła Amerykę. Po chwili jednak skrzywiła się nieco, nad czymś rozmyślając. - Ale... Tak sami? Jung taki niepozorny, a tu proszę... W końcu przyznał się do bycia tęczowym?
- Hoseok pojechał z Tae? A Jimin? - wytrzeszczył oczy zszokowany brunet. Nie było to normalne, zresztą co to w ogóle za głupoty?
- No tak. Zabrał go ze sobą, bo Suga coś tam nawalił. Co do Jimina... Nie wiem, nie ogarniam sytuacji.
- Ja też nic nie rozumiem, ale pytanie dnia: skąd znasz Hopiego? - mózg Jess pracował na zwiększonych obrotach, bo zaczęła gryźć swoje wargi. Zawsze tak robiła, gdy starała się rozwikłać jakąś zagadkę.
- Młody Ci nie mówił? Dołączył do sekcji tanecznej.
Dziewczyna zadławiła się drinkiem i zaczęła się krztusić. Namjoon nachylił się nad nią i zaczął ją klepać po plecach.
- Ty potrafisz tańczyć? - spojrzała na najmłodszego ze łzami w oczach.
- Bierze udział w konkursie. - zaśmiał się Namjoon, wycierając z jej policzka pojedynczą łzę.  Dziewczę wyprostowało się i wytarło wierzchem dłoni nos.
- Ten wieczór mnie zabije, idę się najeść. - jęknęła i odeszła w stronę stołów, poprawiając palcami swój makijaż, tak bestialsko zaatakowany przez łzy. Kookie uśmiechnął się do Monstera, ten zaś skinął głową w stronę baru. Podał mu drinka, po czym oparł się o poręcz kanapy.
- Jak tam życie?
- Daję radę. Trochę ciężko mi wszystko pogodzić, ale jakoś funkcjonuję. Niczego nie chcę sobie darować, to nieco problematyczne, ale czuję, ze żyję.
- Pewnie masz teraz masę nowych znajomych, co?
- Owszem, jednak żaden nie jest tak ciekawy jak Ty.
-Nieco go wcięło, Chyba nie panował dzisiaj nad swoim językiem.
Wybrał się tutaj tylko przez wzgląd na białowłosego, stęsknił się za nim, chociaż rozmawiali ze sobą raptem dwa dni temu. Przerażało go to, że chyba się uzależniał od jego osoby, jednak nic z tym zrobić nie miał zamiaru. Czuł się najlepiej w jego towarzystwie, kochał każdą rozmowę bez względu na to, czy były to poważne dyskusje, czy z pozoru bezsensowne pogadanki. Lubił jego uśmiech, gdy klepał go po głowie, czy gdy opowiadał o swoich pasjach. Namjoon był bytem niemalże doskonałym, jednak czy to powód by tak się otwierać i być aż nazbyt bezpośrednim? Co za wstyd...
- Przesadzasz, jednak cieszy mnie to. Ty też w moim odczuciu jesteś jedną z fajniejszych jednostek i...
- Ciaaaastek! - rozległ się donośny krzyk pewnego natręta. Jungkook odwrócił się niezadowolony i nie zauważył nawet, kiedy znalazł się w ramionach Jimina. - Tęskniłeś?
- Nie bardzo. - mruknął, starając się oswobodzić z jego zbyt silnego uścisku. Park jednak dopiero po chwili go puścił, szczerząc się niemiłosiernie. Kook zerkną na blondyna, który... zniknął. Niech to szlag.
- Jesteś wredny, jednak wybaczę Ci, bo ładnie wyglądasz.
Na bogów! Dlaczego ten głupek był zawsze tak bezpośredni (i chamski, bo mu spłoszył rapera)? Ciągle prawił mu komplementy, obejmował. Czasami wyglądało to jak podryw, jednak chyba takie myśli do siebie nie dopuszczał.
- Gdzie zgubiłeś Tae? - rzucił, starając się ukryć zażenowanie. Przysiadł na kanapie, hyung zaś usadowił swoje cztery litery obok.
- Pojechał z J-hope na weekend do jakiegoś hotelu, czy coś...- wzruszył ramionami, sięgając po leżący niedaleko napój niewiadomego pochodzenia.
- Jesteś beznadziejny. Wiem, że ufasz Hoseokowi, jednak jak możesz pozwalać im na wspólny wyjazd, w dodatku do hotelu? Skąd wiesz, czy do czegoś tam nie dojdzie?
Jimin zaczął się nad czymś zastanawiać, po czym spojrzał na młodszego jak na debila.
- Myślisz, że Jung jest mordercą i będzie chciał zabić Taesia?
- Idiota! - Kook walnął go otwartą dłonią w głowę. Jak można być takim nierozumnym kretynem i od razu nie zrozumieć o co tu chodziło?!
- Twój facet sobie teraz śpi gdzieś z innym kolesiem, Ty zaś sobie żartujesz?
Park otworzył usta zaskoczony, na chwilę się zawieszając. Brawo. Może coś do tego ptasiego móżdżka dotarło!
- Ale... Że co? Jaki mój facet?
- Trzymajcie mnie, bo mu przywalę. - brew Jeona drgała niebezpiecznie, cały się w środku niemal gotował. Albo ten kretyn robił sobie z niego jaja, albo naprawdę był upośledzony. - Twój chłopak, którego imię brzmi Kim Taehyung, właśnie jest bóg wie gdzie z Hoseokiem, który, bądźmy szczerzy, jest całkiem przystojnym facetem, w dodatku chyba gejem. W hotelu może natrafią na jedno łóżko, może też popiją i kto wie co się zdarzy!
Jimin wyglądał jak idiota. Mrugał powiekami, chyba intensywnie analizując jego słowa, Kook zaś wychodził z siebie i ledwo panował nad emocjami. Imbecyl no.
- Przecież ja jestem sexy, free and single. - rzucił Park, patrząc już nieco niepewnie na młodszego. - Taehyung to mój najlepszy przyjaciel, ale nie jesteśmy razem. Owszem, jest śliczny, zdolny, inteligentny, zabawny i w ogóle idealny, jednak nadal pozostajemy w relacjach koleżeńskich. Co Ci się ubzdurało, Ciastek?
Jungkook zastygł, wbijając wzrok w chłopaka. Że co proszę? Jak to nie są razem, przecież widział to, co widział! Ich zachowanie mówi same przez siebie!
- Czemu się tak miziacie, śpicie razem i w ogóle?
- Bo lubię się miziać i z nim spać, jednak to tylko nocowanie w jednym łóżku. Nie pieprzymy się, jeśli o to Ci chodzi. Nawet się nie całowaliśmy, oczywiście poza jakimiś tam buziakami dla zabawy. Jesteśmy przyjaciółmi i nie szczędzę mu czułości, jednak to zrozumiałe przez wzgląd na to, że to taki misiek do przytulania i kochania. W braterski sposób rzecz jasna.
Czy właśnie w tym momencie Jeon miał ochotę zapaść się ze wstydu pod ziemię? Jego policzki były czerwone, zaś w środku czuł się jak totalny idiota. Przecież idealnie połączył wątki, wszystko pasowało! I przecież...
- O cholera... - jęknął, chowając twarz w dłoniach. Park przysunął się do niego.
- Co jest?
- Namieszałem!
- No nie wątpię. Głupiś.
- Nie o to chodzi. - jęknął, unosząc głowę. Spojrzał z lekkim przerażeniem na chłopaka, łapiąc go mocno za nadgarstki. - Namieszałem naprawdę! Powiedziałem Yoongiemu, że jesteście razem. Namjoonowi też, ale to mniej istotne. Suga wyszedł wtedy z próby bez pożegnania, bo mu to wygadałem... Teraz...
Jimin wytrzeszczył oczy, po czym zmarnowany opadł na kanapę, wbijając wzrok w sufit.
- Ty wiesz młody, że ten gostek w włosach jak barbie chyba się kocha w Tae? Przyjaźnią się od lat i czuję chemię w powietrzu. - skinął głową, jakby na potwierdzenie własnych słów.- Dlatego pewnie odwołał sobotnie wyjście z moim maluchem.
- Hyung! Ja nie chciałem. - jęknął Jungkook czując, jak wszystkie jego organy zamieniają się miejscami. Nigdy. Nigdy nie czuł się tak podle, jak właśnie w tej chwili. Zawsze był idealny, wiedział wszystko i się nie mylił, teraz jednak prawdopodobnie spieprzył komuś związek. I to ten prawdziwy. - Co mam zrobić?!
- Teraz już nic. Nie wiemy do czego dojdzie na ich wycieczce, nie sposób tego przewidzieć. Mogę powiedzieć tylko tyle, że prawdopodobnie dzięki twoim działaniom czyjeś serca będą szaleć. Pozytywnie, bądź negatywnie, to już pokaże czas.
Młodszy skulił się, gorączkowo nad tym rozmyślając. Powinien wszystko wyjaśnić i to naprawić, jednak czy to będzie dobre? Już i tak wszystko było nad wyraz skomplikowane, teraz tylko by dolał oliwy do ognia.
- Przepraszam. Naprawdę mi przykro i czuję się podle. - westchnął, kuląc się jeszcze bardziej. Spuścił wzrok, zaciskając dłonie na swoich kolanach. Po chwili poczuł czyjeś ramiona dookoła siebie. Jimin wtulił go w swój tors, gładząc po głowie z czułością.
- Nie ma sprawy, mnie to nie zaboli personalnie. Postaram się, byś nie ucierpiał przez to, jakoś to załatwię, Ciastek.
Kook starał się uśmiechnąć, jednak nie mógł. Najchętniej uciekłby do domu i wypłakał się w poduszkę. Jak dobrze, że Jimin był wyrozumiały. Spodziewał się krzyków i wyzwisk, chyba się co do jego osoby pomylił.

Resztę wieczoru spędzili na piciu. Jimin wlewał w biednego dzieciaka kolejne drinki, by zapomniał o swoim małym upokorzeniu. Wprawdzie sytuacja wydawała się nieciekawa, jednak trochę mu ulżyło. Może to przez to Kookie trzymał go na dystans? Nie chciał się wtrącać, więc teraz pewnie pozwoli mu się do niego zbliżyć? On sam przecież nie miał zamiaru zrezygnować ze starań, w końcu Jeon Jungkook był numerem jeden na jego liście ofiar, nie miał zamiaru spasować.
Po drugiej zaczęli szukać gospodarza. Park postanowił przejść się z młodym, by chociaż odrobinę się ogarnął przed powrotem do domu. Rozglądali się w tłumie, w końcu Jimin pociągnął Kooka w stronę balkonu, gdzie mignęła mu białowłosa postać. Zadowolony otworzył drzwi i zastygł, uśmiechając się pod nosem.
Namjoon obejmował w pasie jakąś blondynkę i namiętnie ją całował, ona zaś dłonie wplecione miała w jego włosy. Wyglądali doprawdy uroczo tym bardziej, że Jimin nieczęsto miał okazję oglądać starszego w takich sytuacjach. Nie afiszował się ze swoimi romansami, nie to co on.
Zerknął na Kookiego, po czym zastygł. Uśmiech zniknął z jego twarzy.
- Ciastek?
Ten jednak chyba się zawiesił. Park dostrzegł zaciskane dłonie, po czym chwilę później Jeon ruszył w stronę wyjścia, nieco się chwiejąc.
- Ej, czekaj! - pobiegł za nim, pozostawiając niczego nieświadomą blond parę razem. Kookie pędził jak szalony. Kilka sekund później byli już na dworze, gdzie młodszy oparł się o ścianę i bezwładnie opadł, chowając twarz w dłoniach. Park zmarszczył brwi, kucając obok.
- Hyung... Czemu wszystko się wali?
- Nie rozumiem. Znasz tę dziewczynę?
- To moja kuzynka... Co ona robiła z Namjoonem?! - jęknął.
Jimin przegryzł wargę, po czym objął dzieciaka, który miał łzy w oczach. W tej chwili coś do niego dotarło.



Zapraszam do komentowania ;)



niedziela, 24 maja 2015

19. I need U boy

Ostrzeżenia : +18




Jęknął cicho, obejmując umięśnione ramiona Jina. Czuł jego usta na swojej szyi, obojczykach, na uchu. Nigdy by nie pomyślał o tym, że jego hyung może aż tak zmysłowo pieścić kogokolwiek. Pomijając fakt, że Yoongi aktualnie nie myślał zbyt wiele.
To nie tak, że całkowicie nie ogarniał sytuacji. Nadal miał w sercu Tae, jednak wargi Seokjina doprowadzały go do szału. Czuł się wspaniale, dawno już nie dochodziło do zbliżeń z kimkolwiek. Nie miał już na sobie koszulki, więc starszy dotykał jego torsu, czasami subtelnie podszczypując, co mogło zakończyć się tylko pomrukami przyjemności. Kręciło mu się w głowie, całował go naprawdę zajebiście przystojny facet, czego chcieć więcej?
Pieprzyć miłość. Pieprzyć wszelkie rozczarowania. Teraz nie chciał myśleć o niczym innym, poza szatynem, który niebezpiecznie pocierał kolanem o jego krocze.
Chwilę później ich usta złączyły się w kolejnym już tej nocy, zmysłowym pocałunku. Język Jina wyprawiał cuda, Minowi robiło się ciasno w spodniach przez same buziaki, gdy doda się do tego jeszcze zwinne ręce, które teraz masowały go przez materiał... To był naprawdę dobry wieczór.
Zsunął dłonie nieco na dół, po czym zaczął rozpinać koszulę starszego. Sprawiało mu to drobne problemy z racji jego stanu, jednak po dłuższej chwili bluzka leżała już hen daleko, a różowołosy zaczął zajmować się rozporkiem ciasnych spodni współlokatora. Chciał się z nim kochać. Całą noc i jeszcze trzy razy rano. Potrzebował fizycznych rozkoszy teraz. Zaraz.
Po chwili i spodnie stały się wspomnieniami. Jin uniósł się i wtulił go w siebie, po czym ciągnąć ruszył w stronę swojego pokoju. Szli krzywo, co chwila wpadając na meble. Ich usta nie odrywały się od siebie, ledwo oddychali, zajęci pieszczotami.
Jin złapał go za pośladki i rzucił na łóżko, po chwili lądując nad nim. Wsunął rękę w jego spodnie i zaczął masować jego twardego członka, zaś usta znalazły się w okolicach torsu. Wsunął pomiędzy wargi sutki Sugi, zaczął je kąsać i ssać na zmianę. Yoongi odlatywał. Całkowicie. Nie panował już nad swoimi ustami, które co chwila wydawały z siebie jęki i syki.
Kropelki potu spływały z jego czoła, ręce zaś zaciskał na plecach starszego, który nie wiadomo kiedy pozbawił go resztek ubrać.
I się zaczęło.
Język Jina zaczął kreślić wzroki na jego podbrzuszu, schodząc niebezpiecznie niżej. Poczuł wilgoć najpierw na swoich udach, potem zaś na...
-Ach!
... członku. Starszy wsunął główkę w swoje wargi i zaczął delikatnie ją ssać, zaś jego dłonie znalazły się na jądrach, które powoli masował, z niezwykłą precyzją. Powoli pochłaniał kolejne kawałki tego członka, co doprowadzało młodszego do dzikich spazmów. Czuł się genialnie, jakby był w niebie. Nie wiedział, jak Jin to robił. Jak to się działo, że w tym niepozornym ideale kryły się takie zdolności? Suga często miał robionego lodzika. Nie był abstynentem, potrzebował tego, ale... Na bogów! Nikt nigdy nie robił tego tak zajebiście, jak Kim! Jego gardło było szalone, jego język zaś zwariował, doprowadzając go do stanu, w którym nawet myślenie nie wchodziło w grę.
Jedna z dłoni Jina zacząła masować jego pośladki. Yoongi nigdy nie przepadał za byciem na dole, nigdy w sumie nawet do tego nie dochodziło, jednak jak mógłby w takim stanie cokolwiek zdziałać? Zresztą skoro jego usta są nieziemskie, to jaką przyjemność mógłby dać mu jego członek.
- Yoongi... - szepnął Jin, wysuwając ze swoich ust jego penisa. Młodszy spojrzał na niego zaskoczony, jednak nie miał siły cokolwiek odpowiedzieć. Przyciągnął go po prostu do siebie i pocałował ze wszystkich sił.
Niedługo potem poczuł mokry palec przy swojej dziurce. Cholernie bolało, gdy Seokjin zaczął się w niego wsuwać.
- Spokojnie... - szepnął starszy i nieco zwolnił. Delikatnie poruszał palcem, Suga zaś starał się zapanować nad łzami, które cisnęły mu się do oczu. Czy zawsze to tak bolało? Nikt nigdy nie narzekał, czyżby tylko on był taki delikatny?
Wargi Kima wodziły po jego policzkach. Delikatne całusy nieco go uspokajały, gdyż bez łez przyjął kolejne dwa palce, które rozciągały do niemiłosiernie. Po dłuższej chwili Jin uniósł jego biodra, zahaczając o siebie jego nogi. Yoongi zacisnął się na nim, po czym wpił w jego usta. Chciał czuć się... milej, gdy ten będzie go rozdzierał.
I poszło. Coś wielkiego wsunęło się w niego, doprowadzając go niemal do krzyku. Jak dobrze, że usta hyunga chociaż częściowo to zagłuszyły. Ból był przerażający. Jego biedne serce szalało, ledwo mógł też złapać w płuca powietrze. Wbił paznokcie w ramiona starszego, jęcząc cicho.
- Będę delikatny.
Jakże to tak? Przecież i tak bolało!
Ruszył się. Kilkanaście pierwszych pchnięć było nie do zniesienia. Czuł się tak, jakby miał zaraz umrzeć. Gdyby nie kuszące pocałunki, to już dawno by się popłakał i uciekł jak najdalej. Z czasem było jednak lepiej, chyba się rozciągnął.
Pchnięcie. Na wszelkie przyjemności tego świata! Teraz było wręcz przyjemnie.
Zagryzł wargę, starszy zaś zaczął poruszać się tak, by jak najczęściej trafiać w jego czuły punkt. Yoongi nigdy nie próbował wczuć się w sytuację osób, z którymi się pieprzył. Nie rozumiał, jak może być to przyjemne, jednak teraz chyba rozwikłał tę zagadkę. Penis Jina był magiczny, doprowadzał go do szału. Gdy doszła do tego jeszcze ręka, która zaczęła poruszać się na jego członku, to prawie odlatywał. Jęczał w usta szatyna, nie kontaktując już w ogóle czegokolwiek.
Z każdym ruchem czuł się lepiej, coraz mocniej też pragnął go bliżej. Było mocniej, szybciej. Kolejne uderzenia stawały się coraz bardziej dzikie, pocałunki Kima też uległy transformacji. Starszy przyssał się do jego szyi, gryząc ją brutalnie i kąsając.
Niebo.
Raj.
Cholera, czy może być lepiej?!
Coraz szybciej, tracił kontakt z rzeczywistością. Czuł tylko coś zajebistego w tyłku i na członku, reszta świata przestała istnieć. Gdy wybuchli po prostu nie mógł złapać oddechu.
Jin coś do niego powiedział, jednak nie zarejestrował sensu tych słów. Przymknął powieki i po prostu objął mężczyznę, starając się nad sobą zapanować.



***


Przez okna wpadało już światło słoneczne, jednak Taehyung nie miał ochoty jeszcze wstawać. Było mu ciepło, wygodnie, ciężko.
Chwila. Dlaczego czuł jakiś ciężar?
Otworzył błyskawicznie oczy i aż wstrzymał oddech. Tuż przy jego głowie znajdowała się twarz Hoseoka, który odwrócony był w jego stronę. Oddychał spokojnie, pieszcząc powietrzem jego szyję, co mimowolnie sprawiło, że serce Tae zaczęło bić szybciej. Każde miejsce... Każde. Tylko nie skóra na szyi i ramionach. To były jego najwrażliwsze rejony!
Przegryzł wargę, starając się zapanować nad płytszym oddechem. Czuł na swoim brzuchu rękę chłopaka, zaś jego noga obejmowała jego biodra, jak gdyby nigdy nic.
Zerknął na intruza, praktycznie się nie poruszając. Niemal natychmiast zesztywniał i nie wiedział, co miałby począć. Jimin często się przytulał przez sen, jednak nie było to tak stresujące, jak obecna sytuacja. Teraz był wytrącony z równowagi, chociaż musiał sam przed sobą przyznać, że było to przyjemne.
Po dłuższej chwili, gdy już się odrobinę uspokoił, postanowił się oswobodzić. Delikatnie zaczął się odsuwać, jednak w tej samej chwili Hoseok poprawił swoją pozycję, zagarniając go ręką do siebie.
Na wszystkich bogów! Czemu on go terroryzował? Czy to nie było już molestowanie?!
Zamrugał kilkakrotnie. Jego klatka piersiowa poruszała się jak szalona. Zacisnął wargi i wbił wzrok w twarz chłopaka. Był jeszcze bliżej. I... Nie było to mimo wszystko nieprzyjemne. Tae mógłby wręcz powiedzieć, że mu się ta bliskość podobała, jednak przecież on tu zaraz dostanie zawału! Głupie, niespokojne serce.
- Hyung? - szepnął, brunet jednak nie zareagował. Nieco zestresowany ponowił próbę, siląc się na pewniejszy ton, jednak było to chyba niemożliwe. W dodatku ten terrorysta coraz bardziej na niego wchodził. Co ten Hoseok taki niedopieszczony dzisiaj? Chyba trzeba podjąć nieco brutalniejsze kroki.
- Hyuuuuuung. - mruknął i przysunął się do jego twarzy i bez ceregieli ugryzł go w nos. I to podziałało.
Nieogarniający rzeczywistości chłopak otworzył oczy, które natychmiastowo się powiększyły.
- Tae?
Cholercia. Byli za blisko. Nie zdążył uciec. Jeju jeju jeju!
- Czy ty mnie właśnie ugryzłeś? - wyjąkał. Na nieszczęście nie zszedł z niego, więc blondyn czuł się jeszcze gorzej. Czy lepiej... Jak zwał, tak zwał, efekt końcowy był taki sam.
- Um, nie. Przyśniło Ci się. - szepnął. Zastygł, nie mógł się ruszyć.
- Kłamczuch! - odparł starszy, po czym złapał go w swoje silne ramiona i przyciągnął do siebie, teraz już całkowicie. I co on biedny miał teraz począć, skoro ta bestia go dorwała? Ratuuunku!
- N-nie kłamię! - wyjąkał, czując, jak jego krew gotowała się niczym wrzątek na herbatę.
- Jasne. Czułem czyjeś zęby!
- To powtór! - wymruczał, przybierając niewinną minkę, godną małego, bezbronnego dziecka.
- Jesteś potworkiem? Trzeba Cię w takim razie ukarać. - uśmiechnął się Hoseok i nagle ugryzł go w szyję. A to menda! Atakuje najbardziej nieodpowiednie rejony.
- Ach! - wymsknęło mu się z ust. W skali od jeden do dziesięciu poziom jego zażenowania wynosił jakiś milion.
Hoseok spojrzał na niego nieco zaskoczony i chyba wytrącony z równowagi. Czyżby Tae widział jakiś błysk w jego oku?
- Znalazłem słaby punkt potworka. Już po Tobie. - zamruczał cicho, po czym po raz drugi go ukąsił. Nieco bardziej zmysłowo, chociaż to może tylko jego wyobraźnia. Jakby tego nie nazwać, to i tak zakończyło się to kolejnym jękiem, odrobinę zbyt... erotycznym.

Hope czuł dreszcze, które przebiegały przez jego ciało. To, co robił ten chłopak powinno być zakazane. Jak można tak budzić go gryzieniem, teraz zaś jęczeć, jakby co najmniej uprawiali seks? Ten mały kosmita sam go nakręca, jakże to tak!
On zaś nie mógł się powstrzymać. Nie chciał.
Delikatnie zsunął z jego ramienia koszulkę, po czym nachylił się nad nim i złapał zębami skórę. I kolejna achy i ochy doleciały do jego uszu. To był jakiś dramat, jednak zakończyć go nie miał serca. Ostatni raz. Ostatni.
Wrócił do jego szyi i po prostu ją pocałował. Tak, jak chciałby musnąć jego usta, jednak nie miał na to odwagi. Przelał w ten całus wszystkie swoje uczucia, o których chyba nawet nie miał pojęcia, jednak gdzieś się tam ukrywały.
- Hyung! - Tae zacisnął dłonie na jego ramionach. Hope zerknął na jego twarz. Wargi były rozchylone, oczy przymknięte, zaś głowę odchylił do tyłu.
Zaczęło się robić niebezpiecznie, bo kolega na dole chyba się budził do życia. Nie były się czemu dziwić. Leżeli splątani, czy raczej on trzymał swojego malucha w ramionach, obejmując z całej siły w pasie. Udo chłopaka uniosło się nieco ku górze, a że nogi Hoseoka były na zewnątrz, to siłą rzeczy trącał w jego przyjaciela. O nie nie nie nie nie! Zaraz mu najnormalniej w świecie stanie i tyle z tego będzie. Z drugiej strony nie chciał go puszczać.
- Tak, Tae? - szepnął pytająco. Młodszy spojrzał na niego, starając się złapać oddech. Wyglądał idealnie. Hope musiał przyznać, że nie ma lepszego widoku, niż zarumieniony Taehyung zaraz po przebudzeniu.
Kolego, uspokój się!
- Gorąco mi. - jęknął, wbijając paznokcie w łopatki bruneta. Jeszcze niech zacznie go drapać i Hoseok naprawdę nie wytrzyma go dopadnie. - Musisz mnie puścić.
- Musisz wynagrodzić to mojemu nosowi. - palnął. Nie miał pomysły na nic innego.
Taehyung jęknął cicho, po czym przysunął usta do jego nosa i delikatnie musnął go wargami. Hoseok czuł na swojej twarzy jego oddech, co go niemal zabiło.
Puścił go i zszedł z łóżka, po czym pędem udał się do łazienki.
- Kolego, jak możesz mi to robić? - jęknął Jung i odkręcił wodę.



***



Kookie przez cały dzień się uczył, starając się wykuć materiał na cały przyszły tydzień. Matematyka, biologia, chemia... Mózg mu niemal parował, jednak nie miał wyboru. Jutro pewnie będzie nie w stanie, pozostał mu tylko ten sobotni dzień.
Dochodziła już dwudziesta, więc zamknął książki i pobiegł do łazienki. Wykąpał się, odświeżył, po czym zaczął suszyć włosy, które następnie potraktował prostownicą. Strój miał już dawno przygotowany, więc tylko wskoczył w obcisłe spodnie, luźną, seksowną koszulkę i wybiegł na dwór, gdzie pod domem czekała już taksówka. Czuł się dziwnie podekscytowany. W końcu nie ubrał się tak ładnie ot tak, prawda?
Nie dopuszczał do siebie tej myśli, jednak chyba gdzieś w podświadomości miał zamiar coś dzisiaj zdziałać...






Chyba nie muszę wspominać o komentarzach, prawda? Tego nie da się nie skomentować ;D

18. I need U boy

Ankieta Maluchy! Przez jeden dzień V-hope prześcignęło JiKooka! Zastało 8 dni, jeszcze wszystko może się zmienić, tak więc do roboty - w końcu to ma być prezent dla Was ;)





Wyspa na której się znajdowali była typową atrakcją turystyczną. Wszędzie ludzie, którzy postanowili odpocząć od uroków wielkich miast. Pomimo tego, że było to bardzo blisko Seulu, to klimat był przyjemniejszy.
Hoseok spacerował właśnie z rozanielonym Tae, który co chwila robił zdjęcia wszystkiemu, co tylko zaważył. Od zwierzaków, przez drzewa, zaś na budynkach skończywszy. Brunetowi aż cieszyła się mordka, gdy widział go w takim stanie. Sam przywykł do wyjazdów za granicę, na inne kontynenty, więc coś takiego nie robiło na nim wrażenia, chociaż musiał przyznać, że w towarzystwie tego malucha cały krajobraz prezentował się o niebo lepiej.
- Zróbmy sobie zdjęcie! - wyszczerzył się Taehyung i podszedł do niego, stając obok. Przysunął twarz do jego i wyciągnął rękę z telefonem, by pstryknąć zdjęcie. Hope uśmiechnął się i wyciągnął swój, po czym uczynił to samo.
- Ustawię sobie na tapetę, co Ty na to? - uśmiechnął się i zaczął coś klikać na ekranie. Blondyn przegryzł wargę i zerknął na to, co straszy wyprawia.
- To kochane! Ja też chcę! - sięgnął po swój. Hoseok aż miał ochotę podskoczyć. Przeszedł trzeci poziom, brawa dla niego! Wspólny nocleg, wyjazd we dwoje, teraz zaś ma ich zdjęcie na ekranie telefonu.
- No to mamy fajną pamiątkę. - poczochrał jego włosy i ruszył dalej. Byli właśnie w parku, dzisiaj wyjątkowo niezbyt przepełnionym, co go nieco ucieszyło. Chciał odpocząć od gwaru, głupich twarzy. Najchętniej wygoniłby stąd wszystkich, jednak niestety było to niemożliwe.
Zerknął do tyłu na szalejącego Tae, kiwając głową z niedowierzaniem. On chyba nigdy się nie męczył, co za uroczy ludek. - Może jesteś głodny?
- Och, tak! Zjadłbym coś dobrego. - blondyn jak na zawołanie pojawił się tuż obok. W sumie robiło się już ciemno, więc i tak lepiej było wrócić do mieszkania.
- Chodźmy więc. - skinął głową i ruszył w stronę pałacu. Dotarli tam po około pół godziny. W międzyczasie Tae zdążył wybłagać obcych ludzi, by porobili im zdjęcia, sam też fotografował się z nimi. Starsze panie były nim zachwycone, nie dziwił się temu zresztą.
Pociągnął go za rękaw, po czym udali się do wielkiej i przestronnej restauracji w wiktoriańskim tylu. Przysiedli w rogu sali, gdzie okna wychodziły na sadzawkę i sad. Iście romantyczny klimat. Niecałą minutę później zjawił się kelner, który porał im menu. Hoseok z niezadowoleniem stwierdził, że Tae się krzywił. Cóż, pewnie kwestia ceny.
- Chyba mi się odechciało jeść.
Brunet zmrużył powieki, po czym odłożył kartę i złapał blondyna za rękę.
- Ej. Nawet nie mów takich głupot. Przecież wiem, że chcesz. Nie przejmuj się... niczym. Ja stawiam.
- To nie jest sprawiedliwe. I tak trochę mi dziwnie, że jestem tutaj na Twój koszt, teraz jeszcze miałbyś mi kupować jedzenie niewarte takiej ceny. - nadął policzki, odchylając się nieco do tyłu. Jung czuł się nieco nieswojo. Nie przywykł do przebywania z osobami, które nie szastały pieniędzmi na prawo i lewo, więc to dla niego nowa sytuacja.
- Hm, to w takim razie jak to się stało, że uczęszczasz do najdroższej szkoły w Korei? - to było dla niego niezrozumiałe. Dzieciaki tutaj były dziane, po prostu. Nie było szans, by dostała się tam osoba, która nie miała wtyków, albo znanych rodziców.
- Mam stypendium. - odparł młodszy, bawiąc się rąbkiem swojej koszulki. Hoseok jeszcze bardziej się zdziwił.
- To nasze liceum przyznaje stypendium?
- Nie wszystkim. Musiałem uzyskać odpowiednią średnią, przejść przez testy. Poza tym byłem laureatem kilku olimpiad naukowych, to chyba przekonało dyrektorkę.
- Jakich olimpiad?
- Z chemii i historii, mistrzostwa krajowe w Seulu. Niestety z matematyki miałem tylko piąte miejsce...
Hoseok zamrugał kilkakrotnie, patrząc na niego zszokowany. Wiedział, że jest mądry, ale żeby aż tak?
- A średnia?
- Prawie równą szóstkę, ale z angielskiego miałem małe problemy, więc mi zaniżyło.
- O cholera... - założył ręce na piersi, uważnie mu się przyglądając. Dyrektorka była nastawiona na prestiż, więc zapewne widząc geniusza jakoś go przepchnęła. Pewnie zawyża średnią rocznika, poza tym kto by nie chciał mieć najmądrzejszego licealisty w kraju?
Biedak, pewnie czuł się nieswojo z tymi wszystkimi snobami. Szpan, lans i tak dalej. W sumie on też wcale nie był lepszy, chyba zbyt poszalał.
- Gdyby nie Yoongi, to pewnie bym się nie dostał.
- Suga? - skrzywił się nieco i aż wyprostował. - Co on ma do tego?
- Gdy jeszcze mieszkałem w moim rodzinnym mieście, on zaś już uczęszczał tutaj, to po prostu uczył się ze mną. Przerabiałem z nim materiał, który w tej szkole przeznaczony był dla roczników o dwa lata wyżej, niż ja jestem. On musiał się przygotowywać, więc po prostu rozmawialiśmy o jego zadaniach przez internet. Mam dobrą pamięć, więc wszystko zapamiętałem, potem zaś po prostu sam doczytywałem. - wzruszył ramionami. Wyglądał teraz na nieco zagubionego, co nieczęsto się zdarzało. Hoseok czuł się dziwnie, gdyś po pierwsze dowiedział się o nim ciekawych rzeczy, po drugie co nieco wie już o jego relacjach z Sugą. Nie był to jednak czas na takie rozmyślania, mieli się dobrze bawić.
- Rozumiem. W każdym razie musisz zrozumieć, że skoro ja Cię tu zaciągnąłem, to automatycznie za Ciebie odpowiadam. Za Twoje zdrowie też. Jak nie zjesz, to się rozchorujesz, nie mogę na to pozwolić. Dla mnie naprawdę pieniądze nie grają większej roli, więc się tym nie przejmuj.
- To nie jest takie proste. Już i tak Jimin ciągle coś kupuje, teraz jeszcze Ty. Czuję się... Jak jakiś wykorzystywacz.
- Głupiś. - Hope pacnął go dłonią w głowę, uśmiechając się szeroko. - Po prostu będziesz mi wisiał jedno życzenie, dobrze? Coś za coś. Nie będziesz mógł wtedy odmówić.
Taehyung zmrużył powieki, po czym westchnął i uśmiechnął się delikatnie.
- Jesteś pewien?
- Tak. Zawsze mogę sobie zażyczyć, byś mi posprzątał w mieszkaniu, to będzie naprawdę wymagające zadanie!
- Okej! Mogę sprzątać. - wyszczerzył się i wyprostował.
- Od razu lepiej! To co? Jakieś mięsko?
- Oczywiście!

Po dłuższym czasie, podczas którego wcinali pyszne potrawy, pili drogie napoje i śmiali się z sucharów Hopa, w końcu udali się na górę. Tae zadowolony zabrał swoją piżamkę i poszedł się kąpać, w międzyczasie Hope wyciszył swój telefon i odłożył go na stolik. Zabrał swoje rzeczy i udał się do drugiej łazienki, gdzie wziął szybki prysznic, umył zęby i odświeżony wrócił do sypialni, gdzie pod kołdrą leżał już zadowolony Tae, który pisał coś na telefonie.
- Śpimy razem jak mniemam? - uśmiechnął się starszy i usiadł obok, zakrywając nogi kołdrą. Taehyung jakby się zamyślił, po czym wzruszył ramionami, odstawiając telefon.
- Spanie z kimś jest przyjemniejsze. Czuję się bezpieczniej. Chyba, że Jimin ma głupie sny, wtedy muszę go spychać, bo gada przez sen. Jednak jeśli Ci to przeszkadza, to mogę iść do drugiego pokoju, jak wolisz.
- Nie nie, spokojnie.
- Nie obślinię Cię tym razem, obiecuję!
Hoseok zaśmiał się i przyciągnął go ramieniem do siebie, po czym zaczął czochrać jego włosy.
- Możesz mnie ślinić ile chcesz, nie przeszkadza mi to. Rzekłbym nawet, że to całkiem urocze.
- Głupi hyung! - Tae pacnął go ręką w czoło, prostując się. Poprawił swoje mokre włosy, po czym usiadł wygodnie, poprawiając pod głową poduszkę. - Muszę się zachowywać kulturalnie. Tym razem będę grzeczny. A teraz oglądajmy film!
- Okej. To co? Horror?
- Już się boję... - jęknął, krzywiąc się nieco.
- Nie marudź. - uśmiechnął się i puścił jakiś horror z potworami. Akcja była nieco nudnawa, jednak co chwila wyskakiwała jakaś bestia, która terroryzowała biednych ludzi. Hoseoka to śmieszyło, jednak Tae co chwila piszczał, chowając twarz za ramię bruneta. Zaciskał dłonie na jego ciele, czasami całkiem mocno wbijając swoje palce w skórę, jednak bardziej to Hopa kręciło, aniżeli bolało. Sama przyjemność, chyba miał jakieś masochistyczne zapędy.

- Hyung, wyłącz to, chcę spać. - jęknął młodszy, chowając twarz pod kołdrę. Położył głowę na udach Hoseoka, co tego drugiego odrobinę... zaskoczyło. Był... zbyt blisko wiadomych rejonów. Tych, które mogły niechcący zostać pobudzone. Przecież blondyn. Pod kołdrą. ZA BLISKO TEGO. Ach, to grozi śmiercią. Niechętnie wyłączył laptopa i odstawił go, po czym pogładził włosy chłopaka. Cholera. To również nie wyglądało zbyt grzecznie. Ach ten dzieciuch! Kusiciel głupi!
Na szczęście dla penisa Hoseoka, Tae wstał i z nietęga minął poprawił poduszki, po czym opadł na nie i wtulił w nie nos.
- Pilnuj moich pleców hyung, dobrze? - szepnął, zerkając na niego błagalnie, po czym odwrócił się do niego tyłkiem, chowając się prawie całkowicie pod kołdrą. Brunet tylko się zaśmiał i położył obok. Miał chęć objąć go od tyłu, ale postanowił sobie darować. Wszystko przed nimi, nie ma się co śpieszyć.
Po jakimś czasie zasnęli, przynajmniej Hope dał radę, jednak po tej krótkiej drzemce usłyszał czyjś szept i szturchanie.
- Hyuuuuung...
Otworzył oczy i spojrzał na Tae, który praktycznie stykał się z nim nosem. Przełknął ślinę i zacisnął nieco wargi, wpatrując się w jego twarz. Cholera... Nawet w ciemności ociekał słodkością.
- Tak?
- Bo... Ja muszę... - i przerwał. Oblizał usta, po czym przysunął się jeszcze bardziej, patrzył się na Hoseoka, jakby chciał telepatycznie przesłać mu wiadomość, jednak ten niezbyt kontaktował. Był zbyt skupiony na jego ustach, które znalazły się niebezpiecznie blisko jego własnych.
- C-co musisz? - wyjąkał z trudem.
- Do toalety muszę. - jęknął blondyn, nadymając policzki. Hope zamrugał po raz kolejny, całkowicie zaskoczony. - Chodź ze mną, bo mnie zjedzą potwory! - złapał go za rękę. Jego twarz rzeczywiście wyglądała na przerażoną. Tylko... Mają być razem w toalecie? Na bogów! Los jest łaskawy!
Szybko odsunął kołdrę i pociągnął chłopaka za sobą.
- Hyung. - mruknął młodszy, gdy już wyszli z łóżka. - Nie możesz iść pierwszy.
- Dlaczego? - spojrzał na niego zaskoczony.
- Zaatakuje mnie od tyłu. - jęknął, ściskając mocniej dłoń bruneta, który uśmiechnął się delikatnie. Jakie pocieszne dzidzi.
- To Ty idź pierwszy, będę bronił twoich pleców.
- Ale wtedy coś może z przodu wyskoczyć hyung!
Hoseok westchnął, po czym, bez większych rozważań puścił jego rękę. Następnie sprawnie wziął go na ręce niczym księżniczkę. Taehyung spojrzał na niego zaskoczony, wykrzywiając śmiesznie usta.
- Co Ty robisz?
- Skoro i tak jest niebezpiecznie, i tak, to zaniosę Cię na rękach. Nie ma szans, by coś Cię zjadło, pierw padnę ja. - wyszczerzył się i zaczął iść w stronę łazienki. Blondyn zadowolony objął go za szyję, co dodało Hoseokowi +10 do męskości. Poza tym miło było tak go nosić na rękach, to bardzo romantyczne, prawda?
Po kilku sekundach doszli do drzwi, które starszy otworzył nogą. Zapalił światło, po czym postawił swoje maleństwo na ziemi.
- Mam zostać z Tobą? - spojrzał na niego, licząc na pozytywną odpowiedź.
- Oczywiście, że nie. Musisz wyjść hyung. - uśmiechnął się i wypchnął go za drzwi, które po chwili przymknął. Hope westchnął i oparł się o ścianę. Chyba liczył na zbyt wiele, chociaż i tak był zadowolony. Po kilku sekundach pojawił się przed nim zadowolony Tae, który bez oporów objął go za szyję, po czym podskoczył i oplótł go nogami w pasie.
- To do wyrka!
Brunet aż zadrżał. Położył dłonie na jego plecach, niebezpiecznie blisko pośladków, po czym niespiesznie ruszył w stronę łóżka. Czuł na szyi i obojczykach jego chłodny oddech. Nos malucha pocierał jego skórę, dzięki czemu przez jego ciało przechodziły przyjemne dreszcze. Szaleństwo, zaraz wyparuje z nadmiaru emocji!
Ostrożnie podszedł do łóżka i wgramolił się z nim do środka. Nachylił się nad materacem tak, by chłopak na nim leżał. Tae grzecznie go puścił, jednak znowu sytuacja była napięta. Powtórka z rozrywki? Co weekend Hoseok przeżywa dramat, ten kosmita był raczej wężem-kusicielem.
- Hyung. - westchnął młodszy, patrząc na niego z dołu. Znowu ten słodki wzrok, ZNOWU te oblizywane usta. Przecież Jung zaraz wybuchnie jak fontanna i tyle z niego zostanie...
- Hm? - stać go było tylko na taki dźwięk. Jego dłonie oparte były po obu stronach głowy chłopaka. Wisiał nad nim, tuż nad tą piękną twarzą. Jedyny plus był taki, że tym razem na nim nie siedział.
- Dziękuję. Uratowałeś mnie przed potworem niczym książę!
- Hm... Mieszkamy w pałacu, gdzieś w okolicy grasuje potwór, który chce Cię zabrać do siebie. Żaden książę nie pozwoli, by odebrano mu ukochaną księżniczkę. - uśmiechnął się po pogładził dłonią jego policzek. Tae westchnął cicho, rozchylając usta.
- Jestem twoją księżniczką? - zapytał, patrząc brunetowi prosto w oczy. Ten wstrzymał na chwilę powietrze, po czym odparł:
- Oczywiście.
- I będziesz mnie zawsze bronił i ratował?
- Zawsze i wszędzie. - skinął głową czując, że robi mu się niebezpiecznie gorąco. Taehyung wcale nie pomagał, bowiem objął go w pasie i przyciągnął do siebie, przez co stracił równowagę i opadł na niego. Młodszy zaczął się śmiać, jednak Hoseokowi nie było do śmiechu. Jego twarz wylądowała przy szyi chłopaka, zaś całe ciało... Cóż. Leżał na nim, to nie pomagało.
- Dziękuję hyung. - mruknął i przymknął powieki, nieco poluźniając uścisk. Hope korzystając z okazji zsunął się z niego, jednak nadal pozostał blisko.
- Nie dziękuj. Chodźmy spać. - pogładził go po włosach i objął ramieniem. Młodszy skinął głową i wtulił się w niego, zamykając oczy.
- Śnij o mnie hyung.
- Będę.
Jakżeby mógł inaczej...



***



- Njenawidzę miłości, hyung. - wyjąkał Yoongi. Język mu się odrobinę plątał, zdecydowanie ta dwójka wypiła za dużo alkoholu. Na stole i podłodze walały się puszki, dookoła wysypane były jakieś chipsy. Jin niezbyt się tym przejmował, ten jeden raz pozwolił na nieporządek, zresztą w tym stanie tylko by się zabił, gdyby zechciało mu się sprzątać.
- Może to nie byyy-ła miłość, Yoongiś? - przeciągnął sylaby, zerkając na niego. Siedzieli razem na kanapie, wgapiając się głupkowato we wszystko, co się dało.
- Jak to nje? Ja go kocham! - krzyknął Suga, wbijając wzrok w szatyna.
- Pokoaj kogoooś inn-ego! - czknął, odwracają się do niego przodem. Jego równowaga była nieco zaburzona, więc opierał się o oparcie fotelu, uważnie przyglądając się Sudze, który spojrzał na niego zaskoczony.
- Kogo? Jak?
- Posaauj kogoś, to się odkochasz.
Suga zaczął bujać się na boki, gorączkowo o czymś rozmyślając. Jin nie wiedział, który z nich był bardziej pijany, oboje zataczali się całkowicie. Umysły odmawiały im posłuszeństwa, więc wiele rzeczy mogli powiedzieć jak gdyby nigdy nic.
- Koogo? Śebie hyung?
- Mje? Ta-ak. Posauj mje.
Suga niezbyt przytomnie chciał się nad nim nachylić, jednak stracił równowagę i poleciał na starszego, powalając go na kanapę.
- Ojej... - zaśmiał się i podciągnął nieco wyżej. Oparł się o jego klatkę piersiową, po czym wpił się w jego usta nieco brutalnie. Jin poczuł, że staje się gorący i nie była to zasługa tylko alkoholu. Serce waliło mu jak oszalałe. Pomimo nieciekawego stanu czuł motylki w brzuchu. Szybko objął młodszego w pasie, by przylgnął do niego mocniej, po czym odwzajemnił pocałunek, powoli rozchylając jego wargi językiem. Różowowłosy jęknął cicho, pozwalając mu na dostęp do do siebie, samemu również nie pozostając biernym. Jin miał wrażenie, że śni, że to nie dzieje się naprawdę. Penetrował jego jamę ustną, trącał z czułością język młodszego, który nieco leniwie pieścił i jego mięsień.
Delikatnie, subtelnie, po chwili zaś namiętnie i dziko. Ciężko było określić tę rozkosz tylko jednym przymiotnikiem.
Seokjin nieco koślawo zamienił ich stronami, by to Min był na dole. Nachylił się nad nim, zadziornie kąsając jego dolną wargę z zadowoleniem. Szczęście niemal z niego wypływało. Nawet chwiejność w głowie nie była na ten moment dla niego problematyczna. Liczył się tylko ten chłopak z anielską twarzą. Jego różowe usta i na wpół przymknięte oczy, zaróżowione policzki i opadająca klatka piersiowa. Najpiękniejszy widok na świecie, teraz zaś mógł go zasmakować.
- Hyung. - wysapał Suga, kładąc dłonie na policzkach starszego. Ten spojrzał na niego pytająco, starając się zapanować nad ogromną ochotą, by rzucić się na niego tu i teraz. - Moe serse zara oszaeje.
- I tak na byś. - uśmiechnął się głupkowato starszy, po czym obdarzył go pocałunkiem, który wręcz ociekał jego uczuciami.






Pięknie proszę o komentarze <3