- Nic nic, Soohyun. - odparła, przybierając aż nazbyt beztroski wyraz twarzy. Jungkook czuł jak drży, nadal bowiem stykali się ramionami. Ojciec był przerażający, wszyscy zawsze chodzili z zegarkiem w dłoniach, pilnując się na każdym kroku. Każdy nieodpowiedni gest groził poważną rozmową, nikt nigdy nie mógł się z nim o cokolwiek wykłócać, czy nawet zaproponować inne rozwiązanie. Żarty też nie wchodziły w grę, tak więc fakt, że chcieli coś przed nim ukryć, będzie ostro skrytykowany.
Sam Kook strasznie się stresował. Gdyby chodziło o coś innego, to jakoś by to przeżył, ale przecież rozmawiali o związku z Parkiem, co było samo w sobie próbą samobójczą. Jeśli matka się złamie i powie, to po nim. Zginie na miejscu, a ona naprawdę była dość słaba i podatna, w dodatku na każde skinienie mężczyzny. W domu lekceważona, nigdy nic nie miała do powiedzenia, bo nieodpowiednie słowa były negatywnie odbierane przez męża.
Kook nie miał pojęcia, czy ten stan rzeczy jej się podobał. Od zawsze ojciec rządził, matka zaś chodziła do kosmetyczek, na zakupy, czy do opery. To całe jej życie, niezmienne od lat, jakby sens istnienia. Podstawowa kwestia: strach, czy wygoda? W każdym razie teraz się to nie liczyło. Podpadła, ojciec poczuł się zlekceważony.
- Zadałem pytanie. Odpowiedz, albo porozmawiamy inaczej. - mruknął tonem, który sugerował, by jego słowa wziąć poważnie, oraz który bez wątpienia sugerował kłopoty.
Matka milczała, Jungkook też nie miał pojęcia co wykombinować tak na poczekaniu. Byle co nie przejdzie, trzeba być ostrożnym, bo ojciec nie był tak głupi jak matka i wkręcanie go nieczęsto się udawało. Chyba, że jest się Jiminem, bo tylko on był wybitny pod względem kłamania i owijania sobie wszystkich dookoła palca.
- Jungkook. Mów! - warknął. Im głośniej mówił, tym większe kłopoty to zwiastowało, on jednak w tym momencie całkowicie zgłupiał, mając w głowie tylko pustkę.
- Nic się nie stało. Jungkook po prostu... Troszkę źle mu poszedł ostatni sprawdzian i się zestresował. - wypaliła nagle, łapiąc go za rękę i ściskając ją. - Bał się jak zareagujesz, bo możliwe, że nie będzie miał najwyższej oceny.
Jungkook ostatkiem sił powstrzymał się przed wykrzywieniem twarzy w geście zdziwienia nawet nie tyle faktem, że wymówka w takim stanie w ogóle jej przyszła do głowy, ale że wymyśliła ją w miarę sensowną. To niespotykane. Chyba się uda... Albo i nie.
- I o tym musiałaś pomyśleć? Nie rób ze mnie idioty do cholery! - skrzyżował ręce na torsie, niemal miażdżąc ją spojrzeniem. Po chwili utkwił swoje złe oczy w Kookim, który aż zamarł, zapominając przez chwilę o oddychaniu. - Komu na tobie zależy? Hm? Z twoją głupią matką się nie dogadam, więc ty mi powiedz.
Szlag. Ile słyszał? Przecież zdanie prędzej... Na bogów!
- Um... N-nikomu... - jęknął, zaciskając dłonie w pięści. Miał ochotę zwrócić swój posiłek z nerwów, skręcało go w środku niemiłosiernie. Ojciec zaś aż się uniósł i podszedł do nich, a jego twarz była zaczerwieniona z gniewu.
- Nikomu?! Może temu gagatkowi z pedalskim uśmieszkiem na ryju? - krzyk mężczyzny rozległ się w pomieszczeniu. Oboje z matką nagle zastygli, bojąc się ruszyć. - Jesteś pedałem?!
Jungkook zadrżał, nagle zapominając jak się mówi.
- Odpowiadaj! To chcieliście ukryć?!
- Kochanie...
- Zamknij się kobieto! Z tobą jeszcze się rozprawię! Jak możesz kryć coś tak wstrętnego i obrzydliwego?!
- On... Jungkook jest jeszcze młody, troszkę się pogubił i to dlatego. Na pewno jest normalny! - powiedziała cicho, nie panując za bardzo nad głosem, który wręcz emanował brakiem pewności.
- Ja mu radzę być normalnym, bo mogę mu to uzmysłowić innymi sposobami! - złapał go za koszulę i przyciągnął siłą do siebie. - Dajesz dupy Jungkook? Jakiś facet cię pieprzy?! Dajesz mu jak jakaś dziwka?! Może jeszcze nosisz sukienki jak mnie nie ma, co?!
- Tato... - jęknął, starając się powiedzieć coś sensownego, jednak nie potrafił. Bał się. Cholernie się bał i chciał uciec jak najdalej od tego krzyku i strasznego spojrzenia.
- Nie mów tak do mnie, dopóki jesteś zboczeńcem. Mój syn nie może być pedałem!
- Soohyun... Proszę... Nie stresuj go, on ma naukę, musi iść do szkoły! Na pewno jest normalny. - matka wstała i niepewnie złapała ojca za nadgarstek. - Jungkook porozmawia z Jiminem i to zakończy, prawda? - spojrzała błagalnie na Kooka, który skinął głową, nawet nie zdając sobie do końca sprawy z tego, o co go prosi. Był rozkojarzony, chciał tylko odejść do pokoju i się tam zamknąć.
- Nie pouczaj mnie kobieto! - warknął, całkowicie wkurzony tym gestem. Rozkazała mu, tak się nie robi. Nie w jego domu. - Nie będziesz się wtrącać! Ty wychowałaś go na pedała, to twoja wina! - puścił syna, czy raczej odepchnął go mocno na podłogę, ten zaś nie złapał równowagi i upadł na ziemię.
- Jungkook! - jęknęła matka, puszczając szybko rękę Jeona, chcąc podbiec do niego. Jungkook nie wiedział co począć, ledwo przysiadł na drewnianych panelach, starając się zebrać siły.
- Nie ignoruj mnie! - złapał ją za ramię i zmusił, by spojrzała na niego. - To przez ciebie jest nikim! Pozwoliłaś mu na tańce, śpiewanie i sama podniecałaś się, bo ten młody to Park! To patologiczna rodzina, ty wysłałaś tam mojego syna! Chorzy ludzie! Matka zajmuje się jakimiś pierdołami, ojciec tak samo! Dzieci są oderwane od rzeczywistości. Ta mała to pewnie też lesba! Chuj wie co oni tam wyprawiają!
- Nie mów tak... - szepnął Jungkook. Nie chciał tego mówić, to było samobójstwem, ale przecież wszyscy tam byli dla niego dobrzy. Nie mógł dać ich tak obrażać.
Ojciec na te słowa stał się fioletowy ze złości. Puścił matkę i złapał go za włosy, ze wściekłością szarpiąc go w swoją stronę.
- Coś ty zboczeńcu powiedział?! Jeszcze masz czelność się odzywać?! Mam cię nauczyć pokory, co?! - pociągnął go jeszcze bardziej ku górze. Nie było wątpliwości, lada chwila twarz Jungkooka stanie się czerwoną plamą.
- Nie! - krzyk matki rozległ się w pokoju. - Nie bij go, on jest jeszcze dzieckiem!
Złapała go za rękę, starając się powstrzymać przed zadaniem ciosu. Jungkook spojrzał na nią zaskoczony z dołu, czując jak łzy napływają mu do oczu. Czemu ona go broniła? Przecież ledwo pamiętała, że ma syna.
- Pyskujesz?!
- Jungkook, jedź do Jess, albo do jakiegoś znajomego... Tata musi ochłonąć. - spojrzała roztrzęsiona na chłopaka. Ojciec chyba wpadł w szał, bo puścił syna i zwrócił całą swoją uwagę na żonę.
- Sprzeciwiasz mi się?
- Soohyun... To... Tak nie można. To chwilowe załamanie, nie możesz go bić! - zrobiła krok do tyłu, po czym utkwiła wzrok z Jungkooku. - Nie robisz nic złego, prawda? Idź nocować do kogoś, jutro na spokojnie porozmawiamy... Musisz iść na lekcje.
- Ale...
- Idź stąd Jungkook...
- Nigdzie się nie ruszy! - warknął mężczyzna.
- Musi! Daj mu dzisiaj spokój! On się boi! Zaraz będzie płakać!
- Mężczyzna nie płacze! Widać jest pedałem i bliżej mu do baby! Wstyd dla całej rodziny!
Jungkook roztrzęsiony szybko wybiegł z pokoju, uciekając przed krzykami ojca i jego groźbami. Schował się w pokoju obok i drżącymi dłoniami wyciągnął z kieszeni telefon. Nie mógł poradzić nic na to, że Jimin był pierwszą osobą, o której pomyślał. Wybrał numer i przyłożył urządzenie do ucha, starając się zapanować nad szlochem.
- Moje Ciasteczko! Czym mogę ci pomóc, kochanie? - rozległ się głos Parka, całkowicie normalny, przyjemny jak zawsze.
- Jimin... - jęknął. Głupi głos mu drżał, jednak chyba nie było sensu w ukrywaniu wszystkiego. I tak Jimin wszystkiego się dowie. - Ja... Boję się. Mogę u ciebie dzisiaj spać?
- Kotek... Co się dzieje? Czemu masz taki dziwny głos? Płaczesz? Już po ciebie jadę! - słyszał jakieś szuranie, pewnie zaczął się ubierać.
- Ona wszystko powiedziała... Ojciec się dowiedział o nas...
- CO?! Zaraz będę. - metalowy brzdęk kluczy, zamykane drzwi. On zaś mimo wszystko coraz bardziej się bał, że zaraz ojciec tutaj wejdzie i go zabije. Słyszał przerażony głos matki. Ciągle powtarzała, że to chwilowe, że to taki wiek, ojciec zaś był rozjuszony jak lew. Powinien tam wejść? Obronić ją? Mógł ją przecież uderzyć w takim stanie... Czemu więc nie ma siły się ruszyć? Dlaczego zastygł, rozklejając się jak baba? Miał w głowie tylko Jimina. Chciał, by go stąd zabrał i gdzieś schował.
- Kookie, skarbie. Leć do pokoju i spakuj wszystkie niezbędne rzeczy. Będę za chwilkę. I najlepiej zamknij się w pokoju. Zadzwonię do ciebie jak będę pod domem, dobrze? Nie wchodź nikomu w drogę. - powiedział głośno i władczo. Dźwięk odpalanego samochodu. - Jakby co, to dzwoń, rozłączam się!
- Ji... Och... - zakończone połączenie. Kook pociągnął nosem i szybko pobiegł na górę. Krzyki słychać było nawet u niego w pokoju. Ojciec był wściekły jak nigdy w życiu.
Szybko wyciągnął torbę i zaczął chować do niej książki i rzeczy do szkoły, byle jakie ubrania, nawet ich nie składając. Nie zwracał uwagi na to, co znajdzie się w walizce. Nie myślał, chciał zabrać tylko jak najwięcej wszystkiego i ukryć się w domu z Jiminem.
Po chwili usłyszał dźwięk telefonu. Błyskawicznie odebrał, nawet nie sprawdzając numeru.
- Kookie, otwórz drzwi.
- Jess?
- Otwieraj!
Nieco zaskoczony zszedł z torbą na dół i podszedł do drzwi. Przekręcił zamek, te zaś same się otworzyły i w środku znalazła się dziewczyna.
- Gdzie oni są? On już się dowiedział?
- Jess... Ona im wygadała... Gosposia. - jęknął. Nie miał pojęcia skąd wie, nie mogła dotrzeć tak szybko, jeśli Jimin by do niej zadzwonił. Mieszkała na drugim końcu miasta.
- Wiem, ciotka dzwoniła i się mnie radziła. Ojciec wie, tak? Dzwoniłeś do Jimina? - zgarnęła z czoła włosy, zerkając na drzwi, zza których dobiegały krzyki.
- Tak, jedzie tutaj...
- Super. Może w końcu się rozwiodą. - Kook był niemal pewny, że się uśmiechnęła, co w obecnej sytuacji było nie do pomyślenia.
- Jess, o czym ty mówisz?
- Twoja mama jest głupia, ale i tak nie zasługuje na tego idiotę, może jak zobaczy jego chamstwo, to go zostawi. Już dawno jej to mówiłam, ale jednak kasa robi swoje.
Jungkook zadrżał, wpatrując się w nią. Nagle usłyszeli samochód, chwilę później odgłos biegania.
- Ciastek! - zmachany Jimin wpadł do środka i natychmiast go objął. - Nic ci nie jest? Wszystko w porządku?
- Jimin! On oszalał! - niemal natychmiast zmienił się w miękką kluchę, łzy cisnęły mu się do oczu.
- Spokojnie. Jestem przy tobie, nic ci się nie stanie. - dłonie Jimina gładziły jego włosy uspokajająco. - Bierz torbę i biegnij do samochodu, dobrze?
- A ty?
- Przecież on twoją matkę zabije w tym stanie. - mruknął Park i ruszył za Jess w stronę pokoju, zostawiając go samego.
- Dobry wieczór. Przepraszam, że przeszkadzam, ale zabieram Jungkooka do siebie na jakiś czas. - z nieco złośliwym uśmiechem wszedł do pomieszczenia, jak gdyby nigdy nic, nerwy go zabijały, ale potrafił na szczęście dobrze to ukryć. Matka Kooka była zapłakana, ojciec trząsł się ze złości, on zaś emanował udawanym spokojem, jakby właśnie nie krzyczeli na tyle głośno, by było ich słychać na podwórzu.
- Ty pedale! - ojciec niemal natychmiast ruszył w jego stronę, z pięścią wymierzoną idealnie w jego cudowną twarz.
- Proszę tak nie mówić, jestem tylko Park Jimin, panie Jeon. Takie słownictwo nie przystoi. - złapał jego wielką pięć w swoją. Całe szczęście, że miał silne ciało. Mógł się obronić przed człowiekiem, który całe życie spędził w biurze. Posłał mu tylko nienawistne spojrzenie, kątem oka zerkając na matkę, którą zbierała do kupy Jessica. Nie przepadał za nią, ale zostawienie jej w takiej sytuacji nie wchodziło w grę. Rozmawiał chwilę z Jess, zadzwonił do niej niemal natychmiast, ona o dziwo wszystko wiedziała i była w drodze chyba jeszcze przed całą awanturą. Jej plan nie był najgorszy, chciała ich rozwodu i się z tym nie kryła, on zaś co mógł zrobić? Mimo, że miał do niej żal za Tae, to i tak jej ufał i wierzył w dobre intencje, w końcu to jej rodzina.
- Pani też raczy pojechać z nami, dobrze? - uśmiechnął się do niej delikatnie.
- Jimin... - szepnęła zaskoczona. on jednak tylko skinął głową na blondynkę, która niemal siłą wyciągnęła ją z pokoju.
- A teraz ja z panem porozmawiam. - wrócił do ojca. - Przemoc domowa jest karalna, a ja mogę trochę więcej, bo mam znajomości. Teraz zabieram pana syna i małżonkę, by odpoczęli, pan ma czas na przemyślenia. Nie każę panu mnie zaakceptować, jednak doprowadzanie do płaczu Jungkooka nie będzie przeze mnie tolerowane. Tyle. Dziękuję za uwagę i dobranoc. - odwrócił się i już miał odejść, gdy poczuł na sobie ciężką rękę mężczyzny.
- Nie będzie się gówniarz wtrącał w sprawy rodzinne! Już ja cię nau...
- Jestem najlepszym przyjacielem pana syna. - zaakcentował słowo 'najlepszy' na tyle mocno, że wydźwięk był oczywisty. - Muszę o niego zadbać, skoro pan nie potrafi. I proszę mnie nie bić, moja twarz jest zbyt cenna, w życiu pan się nie wypłaci.
- Wszystko w porządku kochanie? - Jimin zatrzymał samochód przed swoim mieszkaniem, po czym szybko wysiadł i otworzył drzwi młodszemu, który nieco drżącym krokiem położył jedną stopę na ziemi, po dłuższej chwili robiąc to samo z drugą. Park podał mu dłoń i nieco pociągnął ku górze, od razu przyciągając do swojego torsu. Wtulił go w siebie i ucałował w policzek. - Spokojnie, tutaj nic ci nie grozi. Obronię cię. - szepnął i zamknął drzwi samochodu. Jungkook skinął tylko głową, dając się zaprowadzić do środka, gdzie starszy pomógł mu pozbyć się marynarki i butów, po czym posadził go w salonie, siadając zaraz obok.
- Jimin...
- Tak kochanie? - Park był niesamowicie zestresowany, serce waliło mu jak oszalałe. Chłopak słowem nie odezwał się w czasie drogi, a przecież zawozili jeszcze Jess i matkę do jej mieszkania. Minęło sporo czasu, on jednak nadal pozostawał milczący.
- To mój koniec. On mnie nienawidzi i nie pozwoli mi wrócić do domu.
- Nie musisz tam wracać. Zostań ze mną i zamieszkajmy razem. - pogładził go po ramieniu, wtulając w siebie delikatnie. Nie chciał go do niczego zmuszać, wolał nie naciskać, tylko małymi kroczkami do niego dochodzić i się powoli dogadywać.
- Nie wiemy, czy będziemy razem cały czas. Jeśli oni się mnie wyrzekną... Nie będę mógł studiować.
- Twoja mama tego nie zrobi, ona naprawdę cię kocha, chociaż troszkę ułomnie. Zadba o ciebie. I proszę... Nie mów takich rzeczy. Nie chcesz być ze mną już zawsze? - złapał go czule za podbródek i nieco zmusił, by spojrzał mu w oczy. Jego twarz była taka smutna...
- Chcę Jimin, ale... Ty może się mną znudzisz...
- Mogę wziąć z tobą ślub, jeśli chcesz potwierdzenia i zrzec się mieszkania na twoje konto. - uśmiechnął się delikatnie i ucałował jego nosek.
- Nie żartuj sobie... W Korei nie weźmiemy ślubu. - Jungkook lekko się rozpogodził, niepewnie obejmując go w pasie. Park westchnął i przyciągnął go na swoje kolana.
- To polecimy do Ameryki. Poczekam na Ciebie te dwa lata, i tak na studia mi się nie śpieszy. Wyjedziemy tam, pobierzemy się. Potem znajdę pracę, a ty zajmiesz się domem i będziemy mieć kilka małych Ciasteczek i jednego małego ChimChima, który obroni resztę słodziaków przed złymi ludźmi.- uśmiechnął się, cmokając go czule w skroń. Fakt, że się uśmiechnął był dla niego cholernie ważny. Nie chciał oglądać go w takim kiepskim stanie. Wiedział, że to chwilowe, że sprawa będzie ich męczyć jeszcze wiele dni, a nawet tygodni. Teraz jednak chciał, by zapomniał o awanturze i czuł się lepiej.
- Głupi jesteś. Kto niby je urodzi? - Jungkook pstryknął go palcami w czoło, kiwając głową z niedowierzaniem.
- Ja jestem mężem, będę musiał dobrze się tobą zająć, byś urodził mi śliczne ludki. - wyszczerzył się i ucałował te słodziutkie, ciasteczkowe usteczka.
***
- Jutro wracamy, nie chcesz się przespać? - Jin podszedł z kocem do Tae, który siedział z tyłu domu na schodkach, wpatrując się tępo przed siebie. Przysiadł obok niego i okrył go, na co ten podziękował skinieniem głowy.
- Nie zasnę, zbyt wiele się wydarzyło, mam w głowie mętlik, który nie da mi spokoju. - westchnął, chowając się pod materiałem, jakby była to jego osłona przed całym światem. Jin czuł się nieco niepewnie, jednak młodszy chyba wymagał opieki, Yoongi zaś poszedł się wykąpać i był niesamowicie zmęczony. Tylko on mógł cokolwiek zrobić.
Pogrzeb minął im tragicznie. Stali z tyłu, jednak widzieli Taehyunga, który płakał do chusteczki, jakby nie wierząc, że to możliwe, jakby miał nadzieję, że nagle ona ożyje i go przytuli.
Nie było tam wielu ludzi, widocznie jego rodzicielka nie zadawała się z wieloma ludźmi, dlatego dokładnie wiedzieli całe zajście. Serce mu się łamało, bo przecież to takie dziecko.
- Jeśli chcesz porozmawiać, to możesz się i wygadać. Ulży ci. - wypalił bez zastanowienia. Nie byli przyjaciółmi, zwierzanie się byłoby co najmniej głupie, jednak co innego mógł powiedzieć w tej sytuacji?
- Um. Nie mam co mówić. Straciłem ojca. Potem Hoseoka... Teraz matkę. Tracę wszystkich. Chyba jestem beznadziejny...
- Hoseok żyje Taehyung.
- Ja dla niego umarłem. - mruknął, nadymając nieco policzki. - Wiesz hyung. Czasami tak się dzieje, że przez głupotę wszystko się rozpada. Jeden błąd i koniec. Zostaje nam tylko płacz. - zerknął na niego, uśmiechając się smutno. Seokjin zacisnął pięści, będąc w tym momencie całkowicie niepewnym czegokolwiek.
- Popełniliście błąd?
- Ja owszem. Kłamałem i to wyszło na jaw. Hyung nie mógł tego znieść i wcale mu się nie dziwię. Zasłużyłem sobie na to, by mnie zostawił.
Starszy zmarszczył brwi. Młody nie wyglądał na kłamczucha. Był aż nazbyt niewinny i szczery. Za głupiutki na oszukiwanie.
- To było duże kłamstwo?
- Większego nie mogło być. Oszukiwałem go, wmawiałem, że jestem inny niż w rzeczywistości. Nie chciałem jednak źle. Ukrywałem wszystko, by mnie nie zostawił. - pociągnął nosem, po chwili pocierając dłonią policzek. - On mnie teraz nienawidzi. Jestem podły, ale chyba bardziej boli mnie fakt, że jestem dla niego nikim niż to, że właśnie był pogrzeb mojej mamy. Nie ma gorszego dziecka ode mnie, ale... Jak przypomnę sobie Hoseoka, to widzę nasze spotkania, jego uśmiech. Gdy myślę o mamie... Krzyki i szaleństwo. Czy to złe?
Szatyn westchnął, nie wiedząc co powiedzieć. Trochę go rozumiał. Sam by oszalał bez Sugi, jednak nikt mu nie umarł i porównanie tego było bardzo trudne. Jednak w końcu miłość zawsze była dla ludzi najważniejsza. Te młodzieńcze miłostki były zaś najsilniejsze, a Tae to jeszcze niedojrzały chłopiec. Przeżywał wszystko podwójnie.
- Masz prawo tak czuć. Dał ci poczucie bezpieczeństwa, opiekował się tobą. Kochałeś go, prawda? - objął go ramieniem, delikatnie przyciągając do siebie. - Nie mów jednak, że cię nienawidzi. Jego oczy mówią coś innego. Patrzy na ciebie ukradkiem cały czas. Nie, nie z niechęcią. Raczej z bólem i uczuciem, Taehyung. Pomimo tego, że go oszukałeś, to to nie zmieni tego, że jednak to miłość.
- Ale on naprawdę mnie nienawidzi... Powiedział to. Zresztą... Ja się go chyba boję. Jak go nie ma, to chcę do niego, jednak gdy jest blisko... Słyszę krzyki i brzydkie słowa. Boję się podejść i przeprosić. Boję się na niego spojrzeć
- Powiedział coś złego?
- Tylko prawdę, jednak ona bolała...
- Tae... Daj wam czas na ochłonięcie. Postaraj się... być bliżej niego. Strach minie, kiedyś musi. Przecież go kochasz, prawda? Uczucie jest w stanie zniszczyć niepewność, zaręczam ci.
- To skończone hyung.
- Nie, dopóki się kochacie.
- On już mnie nie...
- Poznam człowieka zakochanego. On patrzy na ciebie tak, jak Namjoon na Jess, jak Jungkook na Jimina. Te iskierki, tęskny wyraz twarzy... Zaufaj mi. On cię kocha. Jeszcze. Jeśli ci zależy, zacznij coś robić, bo wasza miłość wyparuje i zostanie tylko ból w serduszku.
Zapraszam do komentowania ;)
HBCKZUGVGDKUVGXKVB NO I SIĘ DOCZEKAŁAM!
OdpowiedzUsuńjejcia, nawet nie wiesz jak się ciesze, że tak to się toczy.
moment Jimina i Jungkooka - idealny ♥
uwielbiam Cię serio ;;;;;
Haha, cieszę się, że Ci się spodobało!
UsuńDziękuję, awwww <3
Tyle czekałam na ten rozdział. Chyba co godzinę sprawdzałam, czy jest coś nowego. xD
OdpowiedzUsuńTak więc, nie za bardzo wiem, jak powinnam to skomentować. Tak... Ojciec Ciastka jest okropny. Normalnie jak o nim myślę, to tak jakbym widziała tą nietolerancję w Polsce. Ja nadal nie ogarniam, co ludzie mają do tego, że ktoś jest innej orientacji.
Jakby mi przyszło żyć z takim gburem, to chyba bym nie wytrzymała. Już nawet nie chciałabym jego pieniędzy, tylko normalnego życia. Mam nadzieję, że Pani Ciastka się z nim rozwiedzie.
I widzę, że Jin przekonał się do Tae. Chyba. Bynajmniej tak mi się wydaje. Tylko zastanawia mnie, kto zrobi pierwszy krok. Czy najpierw przeprosi Hoseok, czy Tae.
Pani Ciastka xD chyba drobne przejezyczenie :P
UsuńTyy to ostatnie zdanie. Nie pomyslalam o tym... Za bardzo sie podniecilam caloscia.
Trzeba walnac takiego zjeba do opowiadania, kazdy wie ze tacy ludzie sa i dobrze jest ukazywac rzeczywistosc, ff zawoeraja zycie i to jest w nich dobre. Poza tym jest zabawnie. I teee emocje takie zaaajebiiste! Co i tak nie zmienia faktu ze Rei wygrala zycie rozdzialem 35! Tam byly jeszcze lepsze emocjeee
Ej. W moim opowiadaniu przeciez Kook tez mial zjebanego ojca i kochajaca matke. A matka byla z ojcem bo ojciec mial pieniadze i by bez niego nie wyzyla. Haa?? I moj Kooki mu przywalil w morde bo byl buntownikiem. Haaaaa.
Rozpisuje sie. Bo dalej mi emocje nie opadly i dostalam energii. Kekeke. Dobra juz nie pieprze. Postaram sie spac....
I weny weny weny!
Jeśli chcesz, to na fejsie dodaję powiadomienia jak coś wyjdzie ;)
UsuńTeż nie wiem - to siedzi w ich mózgach, niestety (czy stety) my tego nie zrozumiemy. Zresztą prestiż, rodzinka idealna - przecież 'co ludzie powiedzą'?!
Chyba każdy ma taką nadzieję. Chociażby ze względu na ciastka. Chociaż jak wiadomo - kobiety mają to do siebie, że wracają do oprawców, bo tak im się wydaje lepiej i liczą na zmiany ;c
Każdy chce, każdy się boi ;c Kto wie ile czasu im zajmie ruszenie tyłka. ;c Moje OTP takie biedne.
Nie może być zbyt dobrze. I tak ich homo-świat był zbyt różowy, pomijając dramy na tle uczuciowym. Nie każdy to toleruje, a rodziny nieczęsto sa takie, jak Jimina. Najczęściej właśnie dzieci spotykając się z homofobią ;c
35 ;c Chlip. Aż mi smutno na samo wspomnienie ;c
W sumie racja, nie skumałam nawet, że tak jest ;D Tylko tutaj sytuacja jest inna, bo jednak oboje są z szanowanych rodzin i bardziej chodzi nawet o samą wygodę, niż pieniądze - z takim mężem może więcej, bywac na salonach etc. I widać takie życie jej odpowiadało, teraz dopiero coś się stało, co ją zniechęciło ;c No ale kto wie co tam będzie ;c
Mój Kookie ma Chima, on załatwi sprawę, bo Ciastek jednak nie jest takim bad boyem jak Twój xd Chociaż...
Dziękuję za komentarze <3
Oj nie smutaj za 35. to moj ulubiony rozdzial! (Ja wcale nie jestem sadystą) byl zajebisty!
UsuńMój też ulubiony jakby nie patrzeć. Gdyby nie on, to nigdy by nie było tego bloga, bo to pierwsza scena, jaką wymyśliłam ;)
UsuńJiiiiiKoooooooooooooooook
OdpowiedzUsuńBejzhsgshwidjsnsldpcnsjskxndjskalapzmxjlajxhdlauxnwpzhhcazhxpwhxjdlahdvduusskdpahqlzi":!!/0£!A suwksoowbqhKandbwoqnNslanspapa
Matko akcja z rzucaniem Jungkooka po podlodze! Cudowne! (Nie jestem sadysta) to jak w jakims filmie normalnie, ta brutalnosc i jeb nim i ta klotnia tak zajebiscie opisana! Ja nie mam pojecia jak ty tego uczynilas ale to jest boskie i genialne!!!
A JIMIN JEST KURWA PIERDOLONYM GENIUSZEM
Przepraszam.
Co ty ze mna robisz. Matko Jiminnnn kocham Cieee baaaardzooo!!! To opanowanie i ta gadka nieeee wieeerzeee. I to przesłoodzeeeniee i ciasteczka i chimchimekkk i ciasteczkowe usteczka. ZA DUZO SLODKOSCIIII <333333 bdhdbdhskwdihxs s jestes genialna!!!
Nie wiem czy chce czytac dalej no bo zejdzie na smutny temat :(
No ale czytam
~~~~~
Taehyung debilu Hoseok Cie kocha *wcale nie gada do monitora*
Wiesz ze jak Jin kolo niego usiadl to od razu wiedzialam ze go obejmie?? Tylko teraz jeszcze brakuje Sugi ktory to zobaczy i sie wkrukwi i cos palnie a potem sie ogarnie ze przeciez pewnie Taes pocieszenia potrzebowal. A moze jednak sie ucieszy ze Jin nie traktuje Tae jak kochanka Yoongiego tylko jak dziecko potrzebujace pomocy....
Dobra pewnie ich nie zobaczy, bo to ze zobaczy bylo zbyt przewidywalne a ty nie chcesz byc przewidywalna (przejrzalam Cie?)
Wracajac
Jin swatka!
Jin jest madry! Bardzo madry! Taeś kochanie! Jin zna sie na rzeczy! Sluchaj sie hyunga i wracaj do Hopa bo too miiiłooość. Wszyscy sie beda kochac i bedzie happy endzik! YaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaAaaaaaY !
Weny Rei ! Kociam Cię <3
Jak ja teraz zasne... No jak....
A ja jestem i miałam radochę, jak tak nim rzucono xDDD
UsuńKłótnie to nadal nowość dla mnie, pisałam ją 3 dni, bo ciągle mi coś nie pasowało. To serio wymagające, by wcielić się w takie role i obczaić jakie będą reakcje ;c Wolę jednak ich terroryzować w inny sposób. Ale miło, że Ci się spodobało <3
Awww. Jiminek kocha Ciasteczko i się stara. Chociaż nadal nie jest w stanie wypowiedzieć tych słów, to TO WIDAĆ. Już dzieci planuje, bo ślubu chciał po pierwszym spotkaniu B) Teraz ma szansę na realizację.
Nic nie powiem, zbyt bystra jesteś xddd
Każdy chce happy end, a tutaj coraz więcej dram jest xD Boję się, że mnie natchnie na kolejne. Jakby co, to mnie walnij, bym nie przedłużała, bo niedługo wydam INUB - odcinek 71361875 ;c
Awwww <3 Dziękuję ;*
Moda na sukces w version Bangtan haha xd
UsuńTy prawda... Jimin jeszcze ani razu nie powiedzial Kookiemu ze go kocha....
UsuńDzieki za komplement. Bystry ze mnie człowiek xD
Byś wiedziała! ;D Boję się, że do końca życia będę to pisać xd
UsuńWłaśnie ;D
Nie ma za co B)
Ej tak się nie robi!
OdpowiedzUsuńJa tu zaczynam się wczytywać, wszystkie felsy przychodzą a tu co? Koniec. Zdjęcie Kookiego ;-; ja chcę więcej i więcej. Biedny kookie, kochany jimin - przecież to było takie urocze *-* niech zamieszkają razem! Ja chcę małe ciasteczka i jednego chimchima - leżałam po tych słowach xd
To Hopie niech zacznie a nie Tak! To on go skrzywdził bardziej! Wykorzystał ;-; Jin jako ciocia dobra rada! Idealnie pasuje jeszcze trochę a będzie karmić wszystkich członków zespołu, ale Suge trochę w inny sposób hehe :3
Ja chcę more and more... twoje opowiadania są genialne, życzę jak zawsze weny i czekam na kolejną część~ ♡♡♡♡♡♡♡
Zawsze kończę w najmniej odpowiednim momencie. Chociaż w sumie dodawanie czegoś tutaj byłoby bez sensu, bo akurat tematy mini-wątków zostały wyczerpane.
UsuńJimin może być tylko jeden - nawet w kolejnym pokoleniu B)
Jin o tym nie wie, więc tak radzi. Tae nie wie o aktualnym problemie Hoseoka, więc sytuacja jest pogmatwana ;c
Suga sam się nakarmi B) huhu.
Dziękuję <3
hgtvfvtjghnbgthguyjgytvfyhuyfuyjughikmjk;oilkhukygh
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
Za co mi dziękujesz? ;D
UsuńJakbym mogła to zamknęłabym ojca Kookiego za takie coś!! Jak można tak traktować Ciastka?! No u w sumie, mimo że nie lubię jego mamy to tez mi jej szkoda... zachowała się jak prawdziwa matka i próbowała bronić Kooka, to takie kochane w jej przypadku ♥ no i ten Jimin ♥ na niego zawsze można liczyć :3 powinni nakręcić jakiś film z nim jako super bohaterem :D no i dzięki niemu nie ma co się za bardzo martwić o ciasteczko ♥
OdpowiedzUsuńCo do Tae... mam przeczucia ze po rozmowie z Jinem może próbować się zbliżyć do Hope, ale teraz to Hope może uciekać od niego... nadal mam nadzieje ze to nie jest wina Hobiego.... tak strasznie kocham ten paring.. oni muszą być ostatecznie razem!!!
Kocham cię coraz bardziej Rei (jeśli to wgl możliwe xD)!! ♥♥♥ Jak można pisać coś tak cudownego? *-* Smutnego, ale cudownego.. :) ja to wgl czekam na twoją książkę :D coś czuje ze byłaby wspaniała ♥
Jak zawsze dużo weny życzę i czekam na kolejny rozdział ♥♥♥
Też bym pozamykała homofobów ;c Szczególnie tych brutali, bo nie powinno się tak traktować własne dziecko!
UsuńMatka to matka. Kocha swoje dziecko nawet, jeśli nie jest z nim blisko. A Jimin zawsze uratuje swoje kochanie. Teraz naprawdę strasznie sie zmienił i to na plus <3 Sama się w nim zakochuję, bo to taki pocieszny chłopak ^^
Nic nie zdradzę, zobaczymy <3
Ojej. Jak ja kocham, jak mówicie, że mnie kochacie! To słodkie i takie awwww <3 Rozpływam się z rozkoszy! A książka... Haha, to chyba nie ten poziom, ale kto wie... za kilka lat ;D
Dziękuję <3
rany, cudowne, kocham cie i umarlam
OdpowiedzUsuńNie umieraj! ;D To nie koniec!
UsuńNadal się nie ogarnęłam po przeczytaniu, ale ślad zostawie.
OdpowiedzUsuńBoże Kók, majjjjj haaaaaaart. Matka, ojciec, matka, ojciec. Najpierw jej nie lubiłam, bo nie. Denerwowała mnie i patrzyła tylko na pozycję społeczną, ale teraz. Kocha swoje dziecko, koślawo, ale kocha. A ojciec;;; Nienawidze.homofobicznych.osób. Jak tak można?
Nie musi od razu klaskać, że jego syn ma faceta, ale jednak to co zrobił;;; wykastrować tylko. Niech mama Ciastka się ogarnie i go zostawi.
Tak bardzo mi było tego dzieciaczka szkoda, miałam takie nieprzyjemne uczucie w żołądku jak czytałam o jego strachu. Tak bardzo się bał.
A ja kurde bałam się, że do Chima nie zadzwoni, albo, że on nie odbierze i jezu....
JIMIN TO PIEPRZONY GENIUSZ
Ty
Naprawiłaś uczucie w moim brzuchu na puch i tylko puch bo Jimin.
Ma taką klasę, wszystko spokojnie załatwił. A na pewno w środku umierał ze stresu. Jego maleństwo takie zranione, uh :c
On jest tak idealny, tak bardzo troskliwy, kochany. Tyle cudownych słów używał.
I te ciasteczka i chimchimy i usteczka i w ogóle ten cukier *nie, nie mój* Tak, lubię taką słodycz w ff, bo to rozkoszne i aww.
Niech on mu miłość wyznaaa. Proszę~~proszę~~
Są razem tacy perf, że ja nawet bólu nie mam, iż nadal Tae z Hobim się nie dogadali.
Właśnie!
Jinjinjin, dziękuję. Jak ja sie cieszę, że wspiera Tae, nawet jeśli to ze względu na Sugę *co jest jeszcze słodsze* i potrzebuję czegoś z nimi. Stęskniłam się za Yoonjinem ;-; Wiem, że Jin bez tej mendy by oszalał, to takie kochane.
Part jak zawsze idealny, bo kto go pisał? Ha, pewnie Ty. Zgadłam? Wiemwiem, dobra jestem w zgadywankach.
Ach, czekam. Umre. Znów. A co tam.
Weny, czasu, chęci, snu, miłej pracy, uśmiechu i ogólnej słodkości.
Ściskam Cię mocno, bardzo♡♥♡♥
~yula
Jesteś zajebista pt28737383
Jak można nie kochać Ciasteczka? ;c Matka musi coś do niego czuć, chociaż niekoniecznie jest dobra w okazywaniu uczuć.
UsuńOjcowie raczej nie są tak dobrzy pod tym względem ;c zero wsparcia dla dzieci, a przynajmniej ten Kooka to dupek ;c
Haha. No Jimin, to Jimin. Ktoś musi ratować sytuację. Duet Jess&Jimin na ratunek Ciastkowi ;D
Troszkę słodyczy w dramie się przyda, by nie było zbyt przygnębiająco.
YoonJiny chyba jedyne teraz mają spokój ;) Należy im się trochę przyjemności i upojnych nocy ;D
Haha ;D Park żyje własnym życiem, to bohater indywidualny ;D Chimuś zsyła mi swoją wenę i przez chwilę piszę jako on, ale jestem tylko pośrednikiem!
Dziękuję bardzo <33333 Mru
Em... Zaczęłam czytać to opowiadanie od początku kilka dni temu i tak straciłam rachubę i zasmucił mnie brak strzałeczki w lewą stronę ;-; Zakochałam się w tym opowiadaniu, piszesz genialnie z wyczuciem i masz niebanalny styl pisania. Zasmuciło mnie VHope ;-; ale mam nadzieje, że to się jakoś ułoży bo jak nie to na gilotynę! XDD Chciałam napisać jakiś mądrościowy komentarz ale za duużo feelsów mną targa więc chałos i jeszcze raz chaołos ;-; Soł macz lof <3
OdpowiedzUsuńWeny życzę~
(Hyo~)
Ojej, dziękuję, to kochane <3
UsuńNo kurczę. Teraz się obawiam o swoje życie, to będzie pisanie pod presją, no weź!
Dziękuję bardzo za komentarz <3 Jesteś kochana!
Teraz nie mam czego zrobić ze swoim życiem xDDD
OdpowiedzUsuńOj ;c Postaram się jak najszybciej coś dodać, byś miała zajęcie!
UsuńCzytam...Czytam... i koniec. No jak tak można w takim momencie przerywać? ;-; No ale dobra, jak będę publikować rozdziałówki, to też tak będzie xD Ojca Kooka to bym teraz powiesiła. No jak tak można?!
OdpowiedzUsuńCieszy mnie, że Jin przekonał się trochę do TaeTae ^^ Jestem ciekawa, czy Suga zobaczy to, jak się przytulają, czy nie, ale obstawiam, że jednak nie xD Niech Hoseok zacznie małego przepraszać, tutaj musi być happy end, bo inaczej będę pakusiać ;(
Jimin chce jednego, małego ChimChima, a ja powiem, że chcę bliźniaków ChimChimów i może trzy Ciasteczka xD
Aish, nie wiem, w jaką stronę mam sprowadzić moje przemyślenia, żeby przewidzieć, co się dalej wydarzy xD
Weny i fighting!
Tak to jest z rozdziałówkami. Zresztą teraz wyjątkowo w miarę normalne zakończenie było! Nie urwałam z połowie, to dziwne ;.;
UsuńWszyscy chcą happy end, a ja tak lubię dramy ;c
Haha. Chimuś to ogier, będzie ich dużo więcej!
Dziękuję ;***
REICZEL TĘSKNIŁAM! ♥
OdpowiedzUsuńBoziu kochana, JIKOOK, JIKOOK I i jeszcze raz JIKOOK. I PARK JIMIN. Nie mam już żadnych wątpliwości co do geniuszu Jimina, jest idealny dla Jungkooka, opiekuńczy, kochany, władczy, troskliwy, cud, miód i malina. Tylko co teraz będzie z Jungkookiem? Ojciec na pewno odetnie mu dostęp do kasy i co ze studiami i tańcem? A co z matką? Szkoda mi jej, chyba pogubiła się w tym wszystkim. Mam nadzieję, że nie będą mieli zbyt dużo problemów, bo jeszcze matka zacznie go o wszystko obwiniać, a Jungkook wpadnie na pomysł, że musi zerwać z Parkiem...
No i jest jeszcze Jin. Kochany Jin, mój ub w rzeczywistym życiu, ale niestety nie ulubiona postać w tym ff. Mądrala. Niech dalej tak mówi dla Tae, to może nieumyślnie pomoże dla Vhope'a.
Reiczel, mam prośbę. Nie niszcz Jikooka, bo to mój ulubiony paring w tym ff... nie rób nam tego ;-;
Nie mogłam doczekać się rozdziału, codziennie wchodziłam i zaglądałam czy coś dodałaś, a jak widziałam, że nie, smuciłam się. Przykro mi, że masz bądź wciąż masz tak zapchany grafik, mam nadzieję, że chociaż znajdujesz chwilę na odpoczynek. Fighting!
PS: Brawa dla pomysłu dzieci-ciasteczek XD Genialne.
*miałaś bądź wciąż masz ;-;
UsuńJa też tęskniłam! <3
UsuńTo genetyczne. Parki to jakieś kosmiczne zajebistości są ;x
A Jeonowie to pierdoły. Dramy całe życie, coś strasznego ;c Idealne rodziny są tak cholernie nieidealne.
Jina nie ma tu chyba tyle, by był ulubioną postacią. Mimo wszystko Jimin, Kook i Hobi są tutaj na pierwszym planie.
Teraz zaczyna się nauka i szukanie mieszkania, ale postaram się dodawać nowe rozdziały!
Dziękuję za komentarz <3
W końcu! Już umierałam, czekając na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńW tym rozdziale wszystko jest takie urocze i kochane, rozpływam się </3
Jimin i Kookie są tacy strasznie słodziaśni a Jimin z człowieka olewamwszystko staje się taki true bohater, lubię to.
Rozmowa Jina i Tae wyszła Ci idealnie, zwłaszcza zachowanie starszego.
Czekam na więcej ❤
To dobrze, że dodałam, bo miałabym Cię na sumieniu!
UsuńJimin przeszedł niezwykłą metamorfozę od pierwszego rozdziału. Strasznie się zmienił ;)
Dziękuję <3
Dlaczego Ty mi to robisz? ;;
OdpowiedzUsuńTak się wczułam w akcję, że dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, w jak bardzo opłakanym stanie jest moje niedawno pościelone łóżko.
TEN OJCIEC TO JEST JAKIŚ CHORY.
Reeeeei, zbij go ode mnie. :c
Jiminie jest chyba najkochańszym (piszę to w każdym komentarzu, wae) charakterem w całej historii. Uratował Kookiego i jego mamusię!
Współczuję Jungkookowi. W każdej chwili może do mnie przyjechać i wypłakać się na moim ramieniu, ale jeszcze tego nie zrobił. :)))
Może korki czy cuś.
Niszczysz marzenia, wiesz? ;u;
Od samego początku Jikooka w tym opo czekałam na rozdział,w którym jego rodzice się dowiedzą o ich związku, a Ty taaak bardzo to rozciągnęłaś!
Gdyby było to zrobione nieudolnie, to dawno by mnie tu nie było, ale tak cudownie piszesz, że zamiast ubolewać nad rozciągniętą i poplątaną akcją, ja przeżywam wszystko razem z bohaterami!
Moje feelsy nie mogą się opanować.
Za to przy rozmowie Jina z Taehyungiem łezka w oku się zakręciła.
Seokjin postąpił cudownie, rozmawiając z naszym promyczkiem i troszeczkę podnosząc go na duchu.
Może wreszcie który ruszy dupę i Vhope będzie szczęśliwy, co? ;-;
Będę za nich mocno trzymać kciuki~ ♥
Ej, Rei! Prośbę mam.
Może nie powinnam tak tutaj (ale i tak to zrobię, bo jestem sobą ^^). Chcę Vmina w Danger. Pragnę ich razem ostatnio oraz czegoś spod Twoich rączek. ;; Zrobisz to dla mnie? Uszczęśliwisz mnie? ;u;
Ja już skończyłam mój wywód, feelsów nadal nie opanowałam, ale spokojnie. Łóżko jeszcze stoi, więc jest umiarkowanie dobrze.
Weny!
Papa~! ♥
Biedne łóżko ;c Znowu przeze mnie cierpi!
UsuńZabiłabym, ale to tylko Jimin może! Niestety nie wrzuciłam swojej osoby do opowiadania, teraz żałuję. Może opętam Jess? W sumie z RM tak ten....
Haha. Jimina to i ja kocham, totalnie się z nim zżyłam ;D Czasami mam wrażenie, że jestem głupia, ale no. Uwielbiam go ;.; Potrzebuję takiej drugiej połówki ;c
Cieszę się ;) Lubię rozciągać (co widać), to po prostu moje uzależnienie. Nie potrafię skracać wszystkiego, to nie moja bajka.
Każdy chce happy endu z Vhope! ;c I co ja mam zrobić ;c
Vmin zostanie wydany. Nie powiem, kiedy, jak i gdzie, ale mam w planach Vmina w kilku tekstach ;) Można się spodziewać one-shotów.
Dziękuję, jesteś kochana <3333
Jaaaaa wow przeczytałam wszystkie rodziały w dwa dni i jestem pod WIELKIM wrażeniem twojego pisania. Ta fabuła wszyscy ze wszystkimi, wszyscy kochają V a jakby inaczej. Kook taki niewinny a jak się rozbrykał. Kocham Jimina w tym opowiadaniu taki niby Bad Boy ale przy Kooku już taki nie jest. Co do tego rozdziału to po prostu miazga miałam taką wielką nadzieje że się w końcu pogodzą a tu nie jeszcze ta bijatyka wszelkie nadzieje ode mnie odeszły. Czekam na kolejny rozdział bo już nie wytrzymuje z tym co będzie dalej.
OdpowiedzUsuń