- Nareszcie
koniec - Taehyung podszedł do Jungkooka, który siedział przy wysokim stoliku,
podjadając jakieś śmieszne przekąski. Impreza się kończyła, większość osób już
sobie poszła, nadchodziła też godzina pojawienia się ekipy sprzątającej. Jimin
i jej grupa już dawno zniknęli, bowiem postanowili wybrać się na imprezę w
barze, z racji jutrzejszego dnia wolnego. On musiał odmówić, obiecał blondynowi, że spędzi te dni z nim. Teraz chętnie by to odwołał, ale było za
późno.
- Mhm. Zmęczony? - spojrzał na starszego, który skinął
głową, przysuwając się bliżej.
- W sumie to nasze dzisiejsze plany chyba nie
wypalą...
- Dlaczego? - Jeon uniósł brew pytająco, w środku zaś poczuł
coś na kształt ulgi. Miał ochotę od niego uciec i zabawić się z Jonginem oraz
resztą, nie zaś kolejną wolną chwilę spędzać z tym kłamcą.
- Tata chce zjeść z nami kolację i nie mogę odmówić, bo prawie
się nie widujemy.
- Rozumiem. W takim razie ja będę już szedł do domu. Jutro
zadzwonię - zsunął się z krzesła, widząc jednak przerażone spojrzenie niższego,
skrzywił się nieco, nie rozumiejąc takiego zachowania. - Coś nie tak?
- Bo... myślałem, że będziesz chciał pójść ze mną...
- Razem?
- No tak, powiedziałem przecież, że zaprasza nas, nie tylko
mnie, ale skoro nie chcesz, to szkoda...
Jeon otworzył szerzej oczy i natychmiast się wyprostował.
- Myślałem, że mówisz o braciach.
- Oni też będą - powiedział Tae, patrząc na niego
wyczekująco. Jeon przybrał od razu seksowny wyraz twarzy i złapał Kima za rękę,
przyciągając do siebie.
- Chętnie poznam twoją rodzinę, królewno.
Blondyn uśmiechnął się szeroko i zacisnął palce na jego
dłoni, następnie pociągnął w stronę głównego wyjścia. Jeon posłusznie ruszył za
nim, po drodze odpinając swoją plakietkę. To całkowicie zmieniało postać
rzeczy. Spotkanie z Taehyungiem, a z jego ojcem i braćmi to inne poziomy, nigdy
nie odpuściłby sobie okazji spotkania z człowiekiem sukcesu. Młody jednak
czasami był przydatny.
Ojciec
Taehyunga mieszkał na obrzeżach miasta w wielkiej willi w koreańskim stylu,
która w pierwszej chwili na tyle wytrąciła Jeona z równowagi, że zamiast
wysiąść z samochodu, siedział i wpatrywał się w budynek. Dopiero szczupła dłoń
Tae wybudziła go z transu. Wysiadł, od razu podchodząc do drzwi od strony
pasażera, by otworzyć je przed swoim chłopakiem, który zadowolony wyskoczył ze
swojego Porche, łapiąc młodszego za rękę.
- Mam nadzieję, że ich polubisz. Nie rozmawiają na takich
spotkaniach o pracy, więc nie powinieneś czuć się źle.
- To raczej oni mogą mnie nie polubić, koteczku.
- Pokochają cię, nie mają wyjścia, w końcu jesteś moim
chłopakiem - wyszczerzył się Taehyung, ciągnąc go w stronę pięknych,
klasycznych schodów, które prowadziły do wielkich drzwi wykutych w drewnie.
Jungkook poczuł się chwilowo jak w innej epoce, gdy te się otworzyły, a przed
nim pojawiła się dróżka prowadząca na elegancki taras, przez który Tae szybko
przeszedł, podchodząc do kolejnych drzwi. Jeon wyprzedził go o krok i popchnął,
wpuszczając zadowolonego blondyna przodem. Kto wiedział, może zaraz wyskoczy to
ktoś z rodziny, musi wyjść na dżentelmena nawet, jeśli niezbyt mu się to
uśmiechało.
- Jesteśmy! - chłopak wyszczerzył się i skierował w stronę
salonu, gdzie byli już jego bracia wraz z ojcem. Mężczyźni oderwali się od
rozmowy i spojrzeli na nich, wzrok skupiając przede wszystkim na nim, co nieco
go zestresowało, postanowił jednak zgrywać odważnego, w końcu tego wymaga się
od pracowników.
- Dobry wieczór, Jeon Jungkook - skłonił się, gdy tylko
stanęli naprzeciwko, po chwili prostując. Seokjin skinął głowa, delikatnie się
uśmiechając, zaś ojciec przytaknął i wyciągnął dłoń w jego stronę, którą krótko
uścisnął.
- Kim Daehyun, miło mi cię poznać, Jungkook.
Brunet spojrzał na mężczyznę i delikatnie uniósł kąciki ust
w uśmiechu. Ojciec Tae uśmiechał się szeroko, w dodatku niemal identycznie jak
blondyn. Równie kwadratowy wyszczerz oraz przyjazne spojrzenie. Aż dziwne, że
pomimo tego chłopak wyglądał słodko, podczas gdy jego ojciec był wielkim
facetem.
- Cała przyjemność po mojej stronie, panie Kim.
Starszy tylko przytaknął głową i odsunął się nieco, a do
Jeona podszedł drugi z braci.
- Kim Namjoon.
Uścisnęli sobie dłonie, białowłosy nic więcej jednak nie
powiedział. Bez wątpienia był człowiekiem, który twardo stąpał po ziemi i nie w
głowie mu były jakieś zabawy czy śmiechy. Jungkook niemal natychmiast poczuł w
stosunku do niego nieopisaną sympatię, takich ludzi szanował najbardziej.
- Zapraszam do stołu, nie ma sensu tak stać - odparł
najstarszy z towarzystwa, wskazując na elegancki mebel, zastawiony przeróżnymi
rodzajami przekąsek i dań, których Jeon nigdy nie widział na oczy, postanowił
jednak udawać, że nic takiego nie ma miejsca, radząc sobie bez problemu.
Podszedł do krzesła i odsunął je, szybko jednak zreflektował, że musi zrobić
dobre wrażenie, skinął więc głową na Taehyunga, który ochoczo usiadł, mrucząc
ciche 'dziękuję'. Jungkook zajął miejsce obok, czując na sobie wzrok całej
czwórki.
- Częstujcie się - powiedział Seokjin i sięgnął po porcję
jakieś sałatki, zaraz dokładając do niej mięsa. Pozostali również szybko
zapełnili swoje talerze i po standardowych grzecznościach zaczęli jeść. Brunet
był zestresowany, w tym momencie uzmysłowił sobie, że nie ma pojęcia jak dużo
ojciec i Namjoon wiedzą o ich związku. Jin nie był problemem, jednak jak
zachować się w stosunku do reszty? Powinien być powściągliwy i udawać, że są
znajomymi, czy też być nad wyraz czuły by pokazać, że jest kochanym partnerem?
Przełknął makaron, zerkając na ucieszonego Taehyunga, który
puścił mu oczko, oblizując wargi z gęstego sosu. Jeszcze dzieciak zaczyna
podrywać, cudownie.
- Pracujesz w dziale graficznym, prawda? - niski głos ojca
dotarł do uszu Jungkooka, który szybko połknął to, co miał w ustach i
przytaknął.
- Tak, należę do zespołu Shin Jimin.
- Taehyung pokazywał mi swoją koszulę. Muszę przyznać, że
jesteś pomysłowy. Radzenie sobie w sytuacjach kryzysowych to cenna umiejętność.
Jeon uśmiechnął się delikatnie czując, że serce bije mu
nieco mocniej niż zazwyczaj.
- Dziękuję bardzo, jednak to nic takiego - odparł skromnie,
łapiąc chwilowy kontakt wzrokowy z mężczyzną. Ten upił kilka łyków drogiego
alkoholu i zerknął na swojego najmłodszego syna.
- Wzór był bardzo atrakcyjny, zresztą najważniejsze, że
Taehyung był zadowolony. Z tego co widziałem, to był zestresowany, pewnie
panikował. Cieszę się, że mu pomogłeś.
- Nie mógłbym go zostawić w takim stanie, czułbym wyrzuty -
skłamał, samemu zerkając na blondyna, który złapał go pod stołem za rękę,
splatając ich palce razem. Nieco go to skrępowało, jednak starał się nie dać
tego po sobie poznać.
- Taehyung wymaga ciągłej opieki, wieczne dziecko - wtrącił
Namjoon, opierając się wygodnie o krzesło. Sączył powoli wino, lustrując
wszystkich wzrokiem.
- Nieprawda, radzę sobie, prawda Jungkookie? - blondyn
przysunął się do niego o oparł brodę na jego ramieniu, przez co wnętrzności
zrobiły fikołka i miał ochotę zwrócić cały posiłek. Wszyscy niemal wywiercali w
nim dziury spojrzeniem, on zaś nie miał pojęcia jak zareagować. Był w pułapce i
każda droga była ryzykowna.
- Prawdę powiedziawszy to średnio, ale w razie czego jestem
obok i jakoś cię uratuję - odparł, unosząc niepewnie kąciki ust w lekkim
uśmiechu. Tae nieco nadął policzki, jednak zaraz się rozpogodził i odsunął,
ściskając mocniej jego dłoń.
- Znowu mnie zawstydzasz...
- Nie bądź marudny, Taehyung. Powinieneś być zadowolony z
faktu, że masz takiego opiekuńczego partnera - skarcił go rozbawiony ojciec. -
Obawiałem się, że okażesz się być niezbyt interesującą osobą, jednak muszę
przyznać, że mój syn nie przesadzał z wychwalaniem ciebie.
Jeon wstrzymał na chwilę oddech. Nie miał pojęcia, czy
bardziej stresował go fakt, że o nich wiedzą czy też to, że właśnie jego, w
jakimś stopniu, teść go chwalił i był widocznie zadowolony z faktu, że jego syn
spotyka się z facetem.
- Nigdy nie przesadzam, Jungkook jest po prostu idealny -
wzruszył ramionami chłopak, wpatrując się w bruneta jak obrazek.
Jungkook
przykrył dokładnie mniejszego kołdrą, chowając go następnie w swoich ramionach.
Starszy zasnął niemal od razu, gdy tylko wylądowali w łóżku w pokoju gościnnym
w domu jego ojca. Początkowo średnio pasował mu ten pomysł, jednak po kilku
godzinach spędzonych w towarzystwie Kimów, jako tako się oswoił. Seokjin okazał
się być bardzo sympatyczny i uroczy, bardzo przypominał Taehyunga, chociaż był
spokojny i ułożony. Namjoon za bardzo się nie spoufalał, jednak dało się z nim
porozmawiać, a co do ojca, to był nim mile zaskoczony. Nie spodziewał się, że
będzie aż tak tolerancyjny w stosunku do swojego syna, jak i jego. Zachowywał
się tak, jakby było to całkowicie normalnie. Nawet wyszli razem na taras, bo
mężczyzna musiał zapalić. Nie rozmawiali długo, jednak Jeon miał wrażenie, że
go polubił. Nie poruszali tematu pracy, starszy raczej podpytywał o ich
związek, a Jungkook zmienił się wtedy w wielkiego kłamcę, musiał bowiem
wychwalać ich relację, chociaż w gruncie rzeczy była żałosna. Widział jednak,
że stary Kim uwielbia swojego najmłodszego syna i to jego oczko w głowie,
podobnie jak braci. Wszyscy traktowali go jak dziecko i księżniczkę, o którą
trzeba dbać. Nic praktycznie nie robił sam, wyręczał go któryś z nich,
ewentualnie on, bo poczuł silną presję. Teraz rozumiał zachowanie blondyna, w
takim domu nie mógł wyrosnąć na nierozpieszczonego dzieciaka. Nie miał tylko
pojęcia dlaczego jego starsi bracia byli ogarnięci, skoro różnica wieku pomiędzy
dzieciakiem a Namjoonem wynosiła tylko rok. Nie było to jednak istotne.
Bardziej przerażał go fakt, że chociaż byli parą przez umowę, to starszy
zapoznał go ze swoją rodziną, jakby naprawdę byli razem. O ile pamiętało, to w
umowie było zaznaczone, że relacja pozostaje pomiędzy nimi. Fakt, Seokjin
dowiedział się przypadkiem, jednak Tae zrobił krok do przodu, bo poznanie
rodziców nie jest już czymś błahym. Jeon nie miał pojęcia dlaczego to zrobił,
jaki miał cel. Z jednej strony podobało mu się to, bo dobre wrażenie na jednym
z najbogatszych ludzi w kraju, to nie byle co i wróżyło mu cudowną karierę.
Zaakceptował go jako faceta swojego najmłodszego potomka, pił z nim drogą
whiskey, zaproponował nocleg w swojej willi, w dodatku raczej świadom był, że
ze sobą sypiają i nie starał się ratować cnoty swojego malucha, wręcz sam go
wpychał w jego ramiona. Na czułości, które chłoptaś miał ciągle ochotę, wszyscy
reagowali normalnie. Jungkook miał wolną drogę do bycia mężczyzną Tae już na
zawsze, z drugiej strony po rozmowie z Wu miał zamiar zostawić Taehyunga, gdy
tylko uda mu się ustabilizować swoją pozycję. Jak teraz miałby to zrobić, skoro
jego rodzina o nich wiedziała? Wyleci od razu, przecież zapatrzeni byli w
blondyna jak w obrazek. Taehyung cholernie mieszał w jego życiu, a każde jego
działanie było jednocześnie szalenie korzystne i go pogrążało.
Spojrzał na
blondyna, wzdychając cicho. Nie miał pojęcia jak postępować, by wyjść na tym
korzystnie.
***
Jungkook zapiął
pasy i odpalił samochód, wzdychając cicho. Posłał delikatny uśmiech ojcu
Taehyunga i odjechał, czując w jakiś sposób ulgę. Zgrywanie perfekcyjnego było
męczące i cieszył się, że w końcu mógł zachowywać się względnie normalnie.
- Mówiłem, że cię polubią - wyszczerzył się Kim, kładąc dłoń
na jego udzie. Brunet zerknął na niego kątem oka, od razu wracając do
pilnowania drogi.
- Masz bardzo miłą rodzinę - mruknął tylko, wjeżdżając na
główną drogę, która prowadziła do domu blondyna. Miał ochotę paść na łóżko i
spędzić w nim resztę dnia, rozmyślając nad słusznością swoich działań, jak i
planów. Taehyung zniszczył mu w jakiś sposób mózg oraz doprowadzał do szału
jego myśli. Raz chciał go w sobie rozkochać i wykorzystywać do końca życia,
potem nagle już tylko coś zyskać a potem zostawić, by znaleźć sobie kogoś
wartego uwagi. Chwilę później całkowicie zmienia zdanie, bo dzieciak rozkłada
przed nim nogi i wtedy stwierdza, że jednak mu z nim dobrze. Motał się w swoich
uczuciach, potrzebach. Dodatkowo ciągle męczył go fakt, że Taehyung ciągle go okłamuje
i nie miał pojęcia, czy coś w tej sprawie działać, czy zostawić to samemu
sobie.
Z rozmyślań wyrwał go dźwięk telefonu. Nieco zaskoczony
sięgnął po komórkę i od razu odebrał.
- Yoongi?
- Siema, idziesz z nami do klubu? Sehun i Tao się nam
wykruszyli, a we dwóch tak średnio balować.
Jeon zerknął na zaciekawionego Kima, który wpatrywał się w
niego jak w obrazek, następnie mruknął: - Nie dam rady, spędzam dzień z
Taehyngiem.
- Zabierz go ze sobą, co za problem? Dla nas jeszcze lepiej, więcej ludzi.
- Nie wiem, zapytam - westchnął i spojrzał na blondyna,
który uniósł brwi pytająco. - Yoongi i Hoseok idą do klubu. Masz ochotę też się
wybrać?
- Aaaaa... - starszy otworzył usta w zamyśleniu, dopiero po
chwili kiwając głową, a na jego ustach zagościł kwadratowy uśmiech. - Jeśli ty
chcesz, to ja też chętnie.
- Okej, gdzie się widzimy? - zapytał Yoongiego średnio
zadowolony.
- Wyślę ci zaraz adres i godzin. Do potem!
Jeon odstawił telefon i podjechał pod dom starszego, który
zadowolony wysiadł, niemal w podskokach podchodząc do drzwi. Wpisał kod i
wszedł do środka, a brunet ruszył za nim nie bardzo ogarniając poziom jego
radości.
- Jungkookie!
- Hm? - przechylił głowę na bok, po chwili jednak poczuł na swojej
szyi ramiona mniejszego, który uwiesił się na nim zadowolony. Nic nie
powiedział, tylko wpatrywał się mu w oczy, jakby coś chciał.- Księżniczko?
- Mamy jeszcze chwilę, prawda? - zapytał starszy z
przebiegłym uśmiechem. Jeon zaśmiał się krótko i zsunął dłonie na jego
pośladki, mocno zaciskając na nich palce.
- Nawet dwie.
***
- Serio? -
Jungkook spojrzał na swoich przyjaciół, którzy stali przed klubem, gdzie nigdy
w życiu żaden z nich nie zaglądał. Nie dlatego jednak, że był niemodny, patologiczny
czy też rozcieńczali w nim piwo. Ba, był to jeden z lepszych, do których dostać
mogli się tylko nieliczni, nie chodziło jednak o pieniądze czy prestiż, a
orientację.
- Co to za miejsce? - Taehyung zadarł głowę, by przyjrzeć
się szyldowi, który delikatnie połyskiwał. Pod wejściem była już dość długa
kolejka, gdzieniegdzie przechadzali się mało męscy mężczyźni, dziewczyny ścięte
na krótko, zerkające na inne kobiety. Jeon wciągnął w płuca powietrze i na nowo
zwrócił się do Yoongiego, i Hoseoka, którzy nie wyglądali na przejętych faktem,
że właśnie mieli zamiar bawić się w gejowskim miejscu.
- Klub. Stwierdziliśmy, że w takim jest lepszy klimat i
można czuć się swobodnie - wzruszył ramionami Yoongi i ruszył w stronę wejścia.
- Chodźcie.
Jeon złapał Taehyunga za nadgarstek i niezbyt zachwycony
ruszył za zielonowłosym, który mruknął coś do ochroniarza, a ten puścił ich bez
kolejki.
Całą ta sytuacja wydawała mu się komiczna, bo przecież ani
Hoseok, ani Yoongi nie wspominali nic o tym, że są homo, a o nim i Kimie też
raczej nic wiedzieć nie powinni. W ich towarzystwie zachowywali się normalnie,
zresztą widzieli się ze dwa razy, więc nie mogli mieć pojęcia o tym, że coś ich
łączy. Skąd więc pomysł na tego typu miejsce? Co im odbiło?
- Um... - zerknął na Kima, który nieco zaskoczony przysunął
się do niego, gdy obok niego przeszła para mężczyzn, dość jednoznacznie się
zachowująca.
- Spokojnie. Pilnuj się mnie - mruknął, pozwalając starszemu
uczepić się jego ramienia. Był zirytowany, bo po pierwsze Taehyung średnio
znosił alkohol, po drugie w gejowskim klubie cholera wie jak będzie się
zachowywał. Jeszcze tego brakowało, by zaczął odwalać. Był średnio
przystosowany do funkcjonowania w miejscach, które wymagały życiowego
ogarnięcia chyba, że chodzi o jego drugą osobowość, której teraz jednak nie
pokaże.
Podeszli do zarezerwowanej loży i usiedli na wygodnych
siedzeniach. Yoongi wyglądał na wyjątkowo pewnego siebie, co po chwili zaczęło
go zwyczajnie wkurwiać.
- Powie mi ktoś w końcu o co tutaj chodzi?
- Czy to wszystko nie jest dość jednoznaczne, Jungkook? -
Yoongi odchylił głowę do tyłu, prezentując swoją białą szyję i wystające
obojczyki. Dla Jeona takie zachowanie było lekceważące, jednak nie miał zamiaru
prowokować starszego, który dzisiaj zachowywał się wyjątkowo podejrzanie.
- Jesteście homo?
- Pośrodku, a Jimin od Hoseoka to nie kobieta, a chłopak,
który dzisiaj ma się tutaj pojawić.
- Co? - brunet aż się wyprostował, patrząc to na Yoongiego,
to na Junga, który tylko uśmiechnął się głupio i podrapał po głowie.
- Tak wyszło...
- I dopiero teraz mi o tym mówicie?
- Ty nam w ogóle nic nie powiedziałeś - uśmiechnął się
zielonowłosy, rozkładając nieco ręce w geście bezradności. - Jesteśmy kwita.
- To ja skoczę po coś do picia, a wy sobie pogadajcie. -
Taehyung uśmiechnął się i wstał, Yoongi zaraz zrobił to samo.
- Pójdę z tobą, a ty mu wszystko wytłumacz.
Jeon już miał coś powiedzieć, jednak starszy złapał blondyna
za nadgarstek i pociągnął w stronę baru. Średnio mu się to podobało, jednak
przecież nie zrobi scen. Miał tylko nadzieję, że Min przypilnuje jego dzieciaka
i nie pozwoli, by spił się jakimś gównem.
- Ty i Taehyung coś ten teges?
Młodszy spojrzał na Hoseoka unosząc brew zaskoczony.
Spodziewał się raczej rozmów o jego związku, nie zaś relacji z Kimem, jednak
olanie tematu było bezsensowne.
- To specyficzna znajomość.
- Kochasz go? Wyglądacie na szczęśliwą parę.
- Co? W życiu - prychnął, opierając się wygodniej o oparcie.
Na samą myśl, że miałby być zakochany w kimś takim, miał ochotę wybuchnąć
śmiechem, jednak byłoby to zbyt bezczelne. - To chwilowe.
- Długa ta chwila. Swoją drogą o ile się nie mylę, to
dzieciak jest tym tajemniczym synem właściciela Dolce, z którym byłeś w Japonii
z racji obowiązków. Jeśli tak, to cóż... To twój najdłuższy związek.
- Skąd wiesz?
- Widziałem zdjęcie w gazecie dzisiaj rano. Potem
wystarczyło skojarzyć wątki. Twój chłopak jest cholernie bogaty, trochę
rozpieszczony, pasuje. Pytanie tylko, jak ktoś taki jak ty wyrwał milionera.
Masz królicze zęby, mógł znaleźć sobie ładniejszego.
Jeon kopnął go w łydkę, krzywiąc się nieco. Nienawidził, gdy
jego przyjaciele nazywali go królikiem, w dzieciństwie ciągle miał przez to
kompleksy.
- Po prostu jestem zajebisty, nie bądź zazdrosny.
- Nie jestem, spokojnie. Mam mojego Jimina. W każdym razie
pilnuj swojego ukochanego, bo pasujecie do siebie.
- Mówiłem, że to nie jest mój ukochany. Nierozumny z ciebie
koń, Hoseok. Tae... - zerknął przez ramię sprawdzając, czy przypadkiem nie
wracają, jednak nie dostrzegł nigdzie zielonych włosów przyjaciela. Wrócił
więc spojrzeniem do Junga. - Jest za głupi, bym go pokochał.
- To go zostaw? Czemu się męczysz?
- Praca. Wylecę, bo jego ojciec już praktycznie nas
pobłogosławił. Jestem w dupie i nie mam jak się z niej wydostać.
- Ouch... Kiepsko. Może mu minie? Wtedy go zostawisz? -
uśmiechnął się starszy, nagle jednak przybrał całkowicie inną minę. - No i ten
projekt okazał się być klapą. Nasz wykładowca praktycznie mnie wyśmiał.
- Wróciliśmy! - Taehyung opadł koło Jeona zadowolony,
stawiając na stole whiskey i kolorowego drinka dla siebie. Od razu przysunął
się do bruneta, jakby miał ochotę się do niego przykleić. Ten uniósł głowę i
spojrzał na Hoseoka, który posłał mu współczujące spojrzenie, następnie zaś
zajął się swoim telefonem.
- Wyjdę po Jimina, zaraz wrócę.
Jungkook dopił
kolejną szklankę whiskey, odstawiając puste naczynie na stolik, który pełen był
butelek po szampanie oraz wysokich kieliszków. W klubie spędzili kilka godzin,
wlewając w siebie alkohol bez umiaru. Jimin okazał się być naprawdę ogarniętym
facetem, a przy tym seksownym i zabawnym, przez co zdobył sympatię wszystkich,
chociaż Kim raczej mało z nim rozmawiał. Na szczęście dla Jeona, skupił się na
plotach z Yoongim, który tej nocy był jego ratunkiem, nie miał bowiem ochoty
słuchać jego głupich historyjek, wolał skupić się na rozmowie z pozostałą
dwójką, chociaż oczywiście czasami musiał poświęcić uwagę swojemu chłopakowi.
Spojrzał na
podpitego blondyna, który raz po raz wybuchał śmiechem, zakrywając dłońmi
twarz. Rękawy białej bluzki naciągał na dłonie, przez co wyglądał jak dziecko,
które właśnie ktoś zawstydził. Widok ten Jungkooka niemiłosiernie irytował. Nie
wiedział, czy to przez procenty, czy zwyczajną niechęć do niego, ale miał
ochotę go zostawić i nigdy więcej nie wracać. Siedział niezadowolony,
przysłuchując się rozmowom swoich kolegów, dopiero po dłuższej chwili
odwracając od nich wzrok, który zaraz przeniósł na parkiet. Był on oblegany,
wszędzie dostrzec dało się seksownie tańczące pary. Musiał przyznać, że widok
dwóch przystojnych mężczyzn działał na niego, chętnie dołączyłby do jakiegoś
samotnego i się z nim pobawił, jednak nie mógł tego zrobić, bo Taehyung pewnie
by się obraził, co jeszcze bardziej go wkurzało.
Sięgnął po
butelkę i nalał sobie alkoholu, zaraz upijając kilka łyków. Zerknął do Hoseoka
i skinął głową w stronę bawiących się ludzi niemal błagalnie. Sam nie miał
szans tam pójść, jednak w towarzystwie owszem.
- Hm, idziemy z Jiminem zatańczyć, idziesz z nami Kook? -
Jung uśmiechnął się i wstał, ciągnąc za sobą zaskoczonego czerwonowłosego, a
Jeon niemal od razu zerwał się z miejsca, zostawiając szklankę na stole.
Uśmiechnął się szeroko i ruszył za przyjacielem, nawet nie zerkając w stronę
Taehyunga, który zaskoczony przestał rozmawiać z Yoongim. Słyszał w oddali jego
głos, jednak był zbyt daleko i postanowił go zignorować. Miał prawo nie słyszeć
przez muzykę, prawda?
- Jesteś podły, młody.
Hoseok uśmiechnął się i stanął na środku sali. Cała trójka
niemal od razu zaczęła tańczyć, a brunet tylko wzruszył ramionami. Mu też coś
się od życia należało. Wieczne zgrywanie księcia było męczące, czas na
prawdziwy relaks.
Nie wiedział
kiedy minęło pół godziny odkąd opuścił lożę. Nie interesowało go to, zajęty był
sobą i ciałami, które napierały na jego, tworząc szalenie seksowną atmosferę.
Jimin z Hoseokiem gdzieś zniknęli, teraz to jednak nie było istotne. Wyrwał
się, teraz nic już nie mogło zakłócić jego radości.
Uchylił powieki i zerknął na bok. Jakiś chłopak dawał się
macać staremu pracownikowi korporacji, dalej dwie kobiety namiętnie się
całowały. Chociaż początkowo był sceptycznie do tego nastawiony, tak teraz
naprawdę cieszył się, że wybrali akurat te miejsce. Uśmiechnął się pod nosem
obracając, by zlustrować wzrokiem tłum za nim. Radość z jego ust zniknęła
jednak natychmiast. Dostrzegł zielone włosy Yoongiego, obok zaś jasną czuprynę.
Starszy trzymał Tae za rękę i ciągnął w stronę wyjścia, na co blondyn nawet nie
protestował.
- Co do cholery? - mruknął sam do siebie i ruszył w ich
stronę, po drodze szturchając tańczących ludzi. Nie przeprosił jednak
przyśpieszając, by nie stracić ich z oczu. Był wytrącony z równowagi, co bowiem
Min miałby robić z Tae? Czemu trzymał go za rękę i dlaczego do cholery
wychodzili razem, nie uprzedzając go o tym?
- Taehyung! Yoongi! - warknął, dobiegając do nich dopiero na
dworze. Dwójka odwróciła się w jego stronę. Kim wyglądał na zaskoczonego.
Rozchylił usta, wpatrując się w niego niepewnie, Yoongi jednak nie był
wystraszony, wręcz emanował pewnością siebie.
- Co jest, Kook?
- To ja się pytam o co chodzi. Gdzie idziecie?
- Wracamy do domu, Taehyung jest zmęczony, odwiozę go
taksówką, bo boję się go puszczać samego w środku nocy.
- Czemu mnie nie poinformowaliście?
- Nie chcieliśmy przeszkadzać, świetnie się bawiłeś -
zielonowłosy posłał mu bezczelny uśmiech, patrząc na niego z... niechęcią? Jeon
nie był pewien, jednak bez wątpienia było to spojrzenie rywala, nie zaś kumpla.
Zdenerwowany skupił się na skulonym Tae, który przetarł oczy
wierzchem dłoni. Był pijany, w dodatku bez życia, nie to jednak zajmowało myśli
Jeona. Ich splecione palce doprowadzały go do szału.
- Ja z nim pojadę, też już wracam - podszedł do swojego
chłopaka i niemal wyrwał go Yoongiemu. - Wsiadaj do taksówki, Taehyung.
Starszy nieco się zachwiał, w ostatniej chwili łapiąc się
ramienia Jungkooka, by nie upaść. Min na chwilę przestał oddychać, patrząc na
nich z niechęcią.
- Uważaj Jeon, jeszcze zrobisz mu krzywdę. Jesteś napity,
wracaj do tańczenia.
- Nie wtrącaj się, Min - warknął i spojrzał na Kima. -
Wsiadaj do tej, zaraz dołączę i wrócimy do domu.
- Mhm - blondyn skinął głową i otworzył drzwi pierwszego
samochodu, a do uszu bruneta dotarło prychnięcie przyjaciela.
- Jesteś żałosny, Jungkook. Dorośnij, a potem baw się w
związki.
- Nie pouczaj mnie, to nie twoja sprawa.
- Owszem, ale jak dalej będziesz tak postępował, to go
stracisz. Twoja miłość do jego pieniędzy nigdy nie zastąpi mu prawdziwych uczuć.
A teraz wybacz, idę spać. Siema!
Jungkook zacisnął pięści, odprowadzając go wzrokiem przez
chwilę, następnie ruszył w stronę samochodu. Wsiadł do środka i podał adres
chłopaka, patrząc zaraz na niego wściekły. Blondyn skulił się jeszcze bardziej,
chowając nos za kołnierzem kurtki. Jego wielkie oczy błyszczały, jednak nie
odezwał się ani słowem.
Całą droga minęła im w ciszy. Po kilkunastu minutach
dojechali pod willę starszego. Wysiedli z niej, co jednak Tae sprawiło trochę
problemów, prawie się wywrócił, potykając o nierówną kostkę na chodniku.
- Chodź - Jungkook złapał go za rękę i pociągnął w stronę
domu, nawet nie zwracając uwagi na to, że Kim praktycznie musiał za nim biec.
Słyszał jego pociąganie nosem, jednak ignorował to przez cały czas. Dopiero gdy
znaleźli się w środku, złapał Tae za podbródek i przyciągnął do siebie, patrząc
mu w oczy ze złością.
- Jesteś mój, królewno. Nie zapominaj o tym. Nie zmuszaj
mnie do bycia zazdrosnym.
- N-nje chce by-byś kogoś inn-nnego... - stęknął,
rozchylając żałośnie wargi. Jego drobne dłonie chwilę później znalazły się na
ramionach Jeona, do którego przylgnął całym swoim ciałem. - Kosiam cjęęęęę! -
przeciągnął, stając na palcach, by złączyć ich usta w pełnym pożądania
pocałunku. Jeon początkowo usta miał zaciśnięte. Był wściekły. Irytował go
Yoongi, który śmiał podrywać jego chłopaka. Wkurzał go Taehyung, który się
dawał i był tak beznadziejny, że właśnie wyznał mu miłość. Najbardziej jednak
miał żal do siebie, że tak zareagował. Powinien dać im pójść razem. Może coś by
z tego wyszło, Kim by się odczepił, on zaś zatrzymałby posadę i mógł się
rozwijać. Sam nie wiedział czemu ich rozdzielił. Miał gdzieś blondyna, prawda?
I kolejny za nami ^^ Muszę przyznać, że te opowiadanie jest chyba moim ulubionym, gdy idzie o pisanie. Nie mam pojęcia dlaczego, ale mam na nie tyle weny, że naprawdę nie mogę skupić się na nauce i chcę je pisać ;-; Moja kariera na studiach płacze [*]
Komentarze mile widziane <3