poniedziałek, 23 maja 2016

5. Bad romance






     Jungkook przyłożył kartę do czytnika, a drzwi rozsunęły się przed nim, odsłaniając szeroki, elegancki korytarz, który co kilka metrów rozwidlał się na boki, te jednak mężczyznę nie interesowały. Szedł dość szybko przed siebie, nerwowo przegryzając dolną wargę. Nie był pewien, czy na tego typu szaleństwa nie było za wcześnie. Stresował się, ktoś w końcu mógł go zobaczyć, a nie należał przecież do żadnego z dwóch odpowiedzialnych za imprezę działów. Wprawdzie miał pod pachą teczkę z dokumentami, które w razie czego Jimin kazała przekazać niejakiej Kim Chanmi, jednak to i tak wiele nie dawało. Nie miał pojęcia co tam było, ale ponoć pomoże w chwili kryzysu. Cóż, trzeba zaufać szefowej, jeszcze nigdy nie zawiodła.
     Stanął przed ostatnimi, wielkimi drzwiami, które prowadziły na zaplecze sali bankietowej. Od Taehyunga dzieliły go tylko kroki, minuty, a może nawet sekundy. Kto wie, może stoi za drzwiami i gdy tylko je uchyli, stanie z nim twarzą w twarz? Wolałby tego uniknąć, chciał upewnić się, że pozostali mieli rację i jego chłopak rzeczywiście był nie dość, że dziwakiem, to jeszcze wstrętnym kłamcą. Nie wiedział, czy dobrze robił, że się tutaj pchał. Świadomość, że Kim to nieszkodliwy dzieciak, chyba byłaby lepsza niż zrozumienie, że to wszystko jedna wielka gra. Nie traktował Taehyunga poważnie, nie planował przezwyciężyć negatywnych opinii w swojej głowie, chociaż rozstawać się z nim też nie zamierzał, jednak wolał, by byli ze sobą szczerzy, a przynajmniej by starszy był. Nienawidził, gdy ktoś traktował go z lekceważeniem tym bardziej, iż myślał, że Tae w jakiś sposób uważa ich związek za prawdziwy, chociaż to ustawka. Godziło to w jego męską dumę, skoro ktoś taki nie stał się jego posłuszną laleczką, to naprawdę musiało być z nim coś nie tak. Skrycie przecież liczył na to, że blondyn się w nim zakocha i dzięki temu uda się wkraść w łaski całej rodziny i trafić na szczyt firmy. Byłby gotów poświęcić swoje życie sercowe i być z nim do końca życia, byleby wieść dostatnie życie oraz móc się rozwijać. Kariera była dla niego priorytetem, a ładny chłopak u boku to nic strasznego nawet, jeśli niespecjalnie grzeszy inteligencją. Teraz jednak sprawy się skomplikowały, bowiem widocznie to on robił za idiotę, a Taehyung ustawił go sobie tak, jak chciał.
      Odetchnął głęboko i uchylił drzwi, robiąc od razu kilka kroków, by przekroczyć próg i mieć najgorsze za sobą. Widok nie zaskoczył go, chociaż nieco mu ulżyło. Sporej wielkości hol pełen był pracowników, którzy biegali z materiałami, krzesłami, dziwnymi ozdobami, nie zwracając nawet uwagi na to, że pojawił się tutaj ktoś obcy. Zresztą przy takiej ilości osób było to niemal niewykonalne. Przybrał więc minę profesjonalisty i nie opuszczając gardy, ruszył przed siebie, w kierunku wejścia na salę. Serce waliło mu jak oszalałe, niemalże wyrywało się z jego piersi, pokerowa twarz jednak idealnie maskowała stres. Z delikatnym uśmiechem prześlizgnął się koło zdenerwowanych dziewczyn i wszedł na wielką halę, która rozmiarami przypominała jakiś gigantyczny ośrodek kultury, nie zaś miejsce do imprez Dolce. Firma nadal go zaskakiwała, lecz nie był to czas na tego typu rozmyślenia. Rozejrzał się dookoła, szybko podszedł za ogromną kolumnę, starając wyłapać w tłumie Taehyunga. Nie było to łatwe zadanie, bowiem kilkadziesiąt, jeśli nie ponad setka pracowników uwijała się, biegając jak szalona. Dopiero po kilkunastu sekundach dostrzegł chłopaka w centrum. Miał na sobie dopasowaną, kremową koszulę, ciemne spodnie i luźny, elegancki  sweter. Włosy miał idealnie ułożone i uklepane, na twarzy zaś nie dostrzegł makijażu, jaki zwykł na siebie nakładać. Jego twarz również nie przypominała tej, do jakiej Jungkook był przyzwyczajony. Kim był... Zły. Mierzył ludzi wzrokiem, w międzyczasie zaznaczając coś w grubym pliku kartek, który miał na czarnej podkładce.
- Solji! Gdzie są do cholery te obrusy? Zaraz przywiozą wazony, a my jesteśmy w jednej, wielkiej dupie! Ile jeszcze mam czekać? - warknął do niskiej blondynki, która z przerażaniem skłoniła się i zacisnęła dłonie na wielkim naręczu materiału.
- Mam je, panie Kim. - odparła drżącym głosem, wskazując na niesione płachty.
- Miały być na stołach, nie u ciebie. Jesteś tępa, czy może głucha? - zmrużył powieki, marszcząc przy tym nos, na co dziewczyna skuliła się, przyciskając obrusy do siebie. - I na co tu sterczysz idiotko? Rusz się, nie mamy czasu!
Chwilę później Solji pobiegła w stronę nieozdobionych stołów, w pośpiechu zakrywając je i poprawiając idealnie. Taehyung w międzyczasie podszedł do innej, a jego spojrzenie było jeszcze bardziej nienawistne, niż poprzednio.
- Czy wy jesteście poważni? To praca, nie wakacje! Ile można zajmować się takimi głupotami?! Godzina i powinno być z głowy, a wy sterczycie tutaj od dwóch. Zaraz oszaleję! - krzyknął, następnie zwracając się do kolejnej ofiary. - Jeśli się nie ogarniesz, to wylecisz. Mówiłem, że mają być delikatniejsze kryształki, te są zbyt jaskrawe.
- Ale pani Choa...
- W dupie mam tę starą wiedźmę. Miały być jasne, popraw to.
Dziewczyna skinęła głową i zebrała ze stołu maleńkie koraliki, z którymi niemal pobiegła na zaplecze a Jungkook mógłby przysiąc, że dostrzegł w jej oczach dziwny błysk, nie z dumy jednak...
     Zacisnął wargi, analizując dokładnie zachowanie starszego. Ciągle krzyczał, przeklinał i znęcał się nad pracownikami, którzy starali się omijać go jak tylko się dało. Kim był jednak niczym duch. Pojawiał się nagle, zwracał uwagę i znikał, by pomęczyć kogoś innego. To było aż nierealne. Bezbronna ofiara losu i ten chłopak to dwa przeciwieństwa. Ten tutaj był władczy, pewny siebie i dominujący, nieszczędzący w słowach. Nie dał sobą pomiatać, był profesjonalistą, wręcz pedantem. Wyglądał jak człowiek, który pracę traktuje jak sens istnienia, jak więc ta osoba miała się do słodziaka, który paćkał się lodami i uwielbiał, gdy drapało się go za uchem? Jeon miał wrażenie, że to jego brat bliźniak, ewentualnie ktoś odstawił mu kiepski żart, bowiem czuł się po prostu oszukany. Taehyung w firmie wyglądał naturalnie, chociaż jego umysł to wypierał. Pytanie, teraz która jego wersja jest tą prawdziwą...




***




- Przepraszam, że musiałeś czekać, Jungkookie - jęknął Taehyung, wchodząc do biura młodszego, który przeglądał jakieś papiery. Gdy tylko usłyszał jego głos, odstawił je na biurko i odsunął się nieco od niego, uśmiechając szeroko.
- Cześć, maluszku.
Kim szybko do niego podszedł, siadając od razu na kolana. Wtulił się mocno w jego ciało, usta zaś przywarł do tych bruneta, napierając na nie delikatnie.
- Tęskniłem...
- Widzę, Tae - mruknął młodszy, rozchylając wargi chłopaka językiem, który od razu wsunął do środka, atakując jego wnętrze namiętnie. Czuł się dziwne, poprzedni widok wytrącił go z równowagi, jednak musiał zachowywać się normalnie, przynajmniej przez jakiś czas. Teraz zresztą jego chłopak wyglądał inaczej, co dodatkowo go męczyło. Jasnoróżowa koszulka, na nią zarzucony wielki, biały sweterek, włosy nieco rozczochrane, a oczy delikatnie podkreślone cieniami, co jeszcze bardziej je powiększyło. To nie był ten sam Kim, co na dole. Na kolanach miał swoją normalną kluchę, która potrzebowała uwagi i pieszczot.
- Jesteś słodki - sapnął cicho, gdy w końcu oderwali się od swoich ust. Taehyung spojrzał na niego zarumieniony, uśmiechając się niewinnie, następnie zaś wtulił twarz w zgięcie jego szyi, nieco się kuląc.
- Jungkookieee... Znowu mnie zawstydzasz!
- O to chodzi. Uwielbiam cię takiego, księżniczko - zaśmiał się, chowając go w swoich ramionach. - Jak minął ci dzień? Robiłeś coś fajnego?
- Hm... Byłem ze znajomymi na obiedzie, potem przeglądałem trochę oferty wycieczek, ale nic nie znalazłem, chyba nie potrafię szukać.
- Możemy kiedyś poszukać czegoś razem. Teraz jednak powinniśmy się zbierać, nie ma sensu tutaj siedzieć - złapał go za pośladki, unosząc się zaraz z nim na rękach. Blondyn zaśmiał się, obejmując mocno jego szyję rękoma, nogi zaś zahaczając o biodra wyższego.
- Będziesz mnie tak niósł na parking? - zamruczał mu do ucha, łapiąc wargami jego płatek, nieco zaczepnie przy tym przywierając do umięśnionego torsu swoim. Jungkook uniósł kąciki ust ku górze, wbijając mocniej palce w pośladki chłopaka, który jęknął cicho.
- A chcesz tego, kociaku?
- Chcę ciebie, Jungkook...
Młodszy uśmiechnął się i przesunął dłoń na środek jego tyłka, wolną ręką łapiąc za pilot, którym zablokował drzwi od gabinetu. Gdy tylko usłyszał charakterystyczny dźwięk, posadził blondyna na biurku, napierając mocno na jego ciało.
- Masz być grzeczny, Tae.
- D-dobrze, panie Jeon - odparł, uśmiechając się uroczo, w tym samym czasie wbijając też delikatnie paznokcie w kark Jungkooka, który uniósł brew zaskoczony. W głowie nadal miał tamtego chłopaka z sali, co gryzło mu się całkowicie z widokiem, jaki serwował mu Kim i słowami, które tak cholernie go kręciły. Uwielbiał, gdy Tae zgrywał jeszcze bardziej posłusznego niż zazwyczaj, a taka osoba nie mogła być wrednym skurwielem, który doprowadza pracowników do płaczu.
        Westchnął cicho, starając się wyrzucić z głowy tego typu myśli. Miał go teraz przed sobą. Pięknego, zarumienionego i chętnego do zabaw. Marnowanie czasu było niewskazane.
- Będziesz grzecznym chłopcem, Tae?
- Zawsze jestem, tatusiu - dłonie Taehyunga zsunęły się na tors młodszego, który zaczęły delikatnie gładzić. - Dostanę nagrodę? - złapał za rąbki jego koszuli, ostrożnie rozpinając jej guziki. Jeon zacisnął wargi na chwilę, wpatrując się uważnie w rozchylone wargi chłopaka, które ten prowokacyjnie zwilżył językiem, na koniec delikatnie zaciskając na dolnej zęby.
- Zrobisz wszystko, co tylko zechcę, maluszku?
- Wszystko, tatusiu. Pokazać? - westchnął cicho, kładąc dłonie na jego rozporku, który sprawnie rozpiął, nie odwracając wzroku nawet na chwilę. Wręcz przeciwnie, prowokował swoimi rozchylonymi wargami, z których raz po raz wypływało gorące powietrze, drażniąc szyję Jungkooka. Ten nie mógł dłużej pozwolić blondynowi na samowolkę, złapał więc go za kark i naparł na jego wargi namiętnie, kroczem ocierając się o te mniejszego.
Nie wiedział kiedy jego spodnie zaczęły wisieć na poziomie kolan razem z bokserkami, a rozpięta koszula ledwo trzymała się na przedramionach. Nie wiedział też, kiedy sam pozbył się dolnych ubrań swojego chłopaka i zwalił z biurka przybornik z ołówkami, które rozsypały się na podłodze. Wszystko działo się samo, bez udziału mózgu. Taehyung wyłączał w nim jakiekolwiek rozumowanie. Wystarczyło, że rozchylał uda, a jego zmysły szalały i pragnął tylko go posiąść oraz odpłynąć, przygniatając jego drobne ciało swoim. Nie miał pojęcia czemu tak się działo, zwyczajnie dzieciak podniecał go za mocno.
- Tatusiu... Jesteś najlepszy... - jęknął w jego usta Taehyung zaciskając dłonie na jego ramionach. Zgrabne biodra poruszały się rytmicznie, nabijając na nawilżone palce Jeona, którymi porządnie rozciągnął wejście blondyna.
- Pragniesz mnie, królewno? - warknął cicho wprost do ucha chłopaka czując, że jego penis potrzebuje uwagi i ciasnego wnętrza chłopaka. Nie sądził, że te jedno określenie będzie tak mocno na niego działać. Taehyung raz dla zabawy tak go nazwał w łóżku, potem zaś wykorzystywał za każdym razem tę słabość, by dostać to, czego chciał. Brunet nie mógł odmówić mu, gdy patrzył na niego tak pociągająco, pokazując jak bardzo jest zależny i uległy. Dodawało to mu pewności siebie i w takich momentach zapominał, że to on jest tym, który potrzebuje Taehyunga wraz z  jego pieniędzmi. W łóżku wszystko było tak, jak on chciał.
Zacisnął palce na udach chłopaka i wsunął się w niego nawilżonym członkiem, napierając ciałem na te jego, na tyle, na ile pozwalała mu wysokość biurka. Wpił się w rozchylone wargi, zagłuszając jęki, które wydobyły się spomiędzy nich.
- Lubisz to, kociaku? - warknął, wysuwając się z niego, by po chwili mocno wejść, zatapiając się cały w jego wnętrzu. Sapnął ciężko, gdy paznokcie Tae zaczęły ranić jego skórę, a uda mocniej zacisnęły się na biodrach, które poruszały się szybko i zdecydowanie, odpływając w przyjemnym gorącu.
Kim tylko jęknął, przyciągając do siebie mocno, jakby pragnął mieć go jeszcze bardziej. Jungkook uśmiechnął się krótko i przejechał językiem po jego szyi, znacząc ją przy okazji czerwonymi śladami, w czasie gdy długie palce wbijały się w skórę mniejszego, unosząc go i ułatwiając jeszcze dokładniejszą penetrację.
- Ach! Ju-ju-kook!
Brunet wpił się w jego usta, jedną dłoń przenosząc na członka chłopaka, którego zaczął mocno masować w rytm swoich ruchów. Było mu gorąco, kropelki potu spływały po jego czole, jednak nie przestawał ani na chwilę pieścić mniejszego, który wyginał się w łuk, a jego koszulka przyklejała się do torsu. Jeon westchnął ciężko, skupiając wzrok na napiętym podbrzuszu, które wyginało się pod wpływem jego pchnięć. Ten widok go męczył. Nie miał pojęcia jak można być tak perfekcyjnym będąc pieprzonym, ale Taehyung zwyczajnie go wyniszczał. Sam nie wiedział już, czy mocniej podniecał go sam seks, czy widok wijącego się ciała i cudowne odgłosy, które z siebie wydawał, ale zwyczajnie był na granicy. Jego członek pulsował, przyśpieszył więc mocno, wchodząc w niego szybko i chaotycznie, dzięki resztce samokontroli celując w prostatę chłopaka.
- Kook! Aghhhh! Tak!
Zacisnął mocniej dłoń na główce penisa chłopaka, który wytrysnął w nią z głośnym krzykiem, którego Jungkook nawet nie próbował zagłuszyć. Nie potrafiłby. Sam z trudem zdusił w sobie taką chęć, gdy mięśnie chłopca zacisnęły się na jego przyrodzeniu. Sapnął tylko, wsuwając się w niego jeszcze kilkakrotnie, by dojść obficie w środku.
- J-jung... Ach, nie mogę... - starszy zsunął drżące dłonie z ramion Jeona i położył je na biurku, starając się złapać oddech.
- Ciii. Nic nie musisz, koteczku - uśmiechnął się lekko i przysunął swoje usta do tych Tae. Ucałował je czule, ostrożnie rozchylając je językiem. Blondyn delikatnie odwzajemnił pocałunek, jednak nie stać go było nawet na mocniejszy ruch, ledwo oddychał. - Chodź - złapał go za biodra i podciągnął ku górze jedną ręką, drugą zaś złapał za pojemnik z ręcznikami i wyciągnął kilka, wycierając swoją dłoń ze spermy chłopaka.
- Mhm... - blondyn spojrzał na niego niezbyt przytomnie, wyciągając dłonie w kierunku jego torsu. Oparł się o jego boki, czoło przykładając do klatki piersiowej. - Uwielbiam cię, wiesz?
- Jestem twoim mężczyzną, musisz.
Taehyung zarumienił się jeszcze mocniej, wtulając w jego tors, on zaś zaczął wycierać uda chłopaka z nasienia. Po kilku sekundach objął mniejszego w pasie i podniósł z biurka. Postawił na ziemi i sięgnął po jego bokserki, które pomógł mu założyć, następnie wsuwając na jego pośladki spodnie. Poprawił jego koszulkę i uśmiechnął się, samemu zabierając za zakrycie dolnych partii.
- Tylko moim.




***






      Objął mocno ciało mniejszego, który spał wtulony w jego tors, spokojnie oddychając. Drażnił oddechem pierś bruneta, jemu jednak niezbyt to przeszkadzało. Gładził delikatnie gładkie plecy przez materiał zwiewnej koszulki, starając się go nie obudzić. Blondyn zasnął od razu po kolacji i kąpieli, musiał być zmęczony, więc złośliwością byłoby wyrywanie go ze snu, zresztą nie miał sił z nim rozmawiać. Dopiero teraz miał czas zastanowić się nad tym, czego się dzisiaj dowiedział. Dalej to do niego nie dochodziło, jednak nie miał już powodu by wątpić. Widział go tam, Tae zaś skłamał mówiąc, że był z przyjaciółmi. Oszukiwał go i przychodziło mu to z łatwością. Nie zaciął się, nie wymyślał na poczekaniu, jakby miał opracowaną całą rozmowę i sam wierzył w to, co mówił. Skoro potrafił łgać jak z nut, to w czym jeszcze mógł go oszukiwać?
     Przesunął dłoń na jego bok, który zaczął muskać palcami, delikatnie podciągając koszulkę ku górze. Taki stan rzeczy źle wróżył na przyszłość. Czyżby Taehyung nie traktował tego tak poważnie, jak Jeonowi się wydawało? Miał wrażenie, że chłopakowi naprawdę zależy i powoli się od niego uzależnia. Liczył, że szybko zdobędzie jego serce i będzie miał do niego stały dostęp. Nie miał ochoty nigdy zrywać tej umowy, raczej przekształcić ją w taką relację, w której Kim będzie jeszcze bardziej wszystkiego pewny. To był jego plan, teraz jednak runął. Na ten moment czuł się zwyczajnie zawiedziony. Tak jak często na niego narzekał i marudził, tak wiedział, że bez niego będzie mu ciężko. Przyzwyczaił się do życia z nim. Nie odczuwał wprawdzie niczego więcej, poza wiecznym pożądaniem i miłością do jego krzyków podczas seksu, jednak nie wyobrażał sobie, by miał go nie mieć przy sobie.
      Odchylił się i przyjrzał jego śpiącej twarzy. Długie rzęsy odznaczały się, chociaż był środek nocy i światło nie padało z żadnej strony. Wyglądał ślicznie. Zbyt pięknie, by miał go oddać. Co jednak mógł zrobić? Przyznać, że go podglądał, że o nim wie? To mogłoby go zdenerwować i wtedy mógłby pożegnać się z pracą i pieniędzmi, które pojawiały się na jego koncie i nie miał już ich nawet na co wydawać, bo praktycznie mieszkał u starszego, rzadko wracał do siebie, bo przez studia i pracę nie miał czasu na spotkania, postanowili przejść na taki układ, by widzieć się jak najczęściej, w końcu Taehyung nie mógł poczuć się zaniedbany.
      Z drugiej strony udawanie, że nic się nie stało, również było średnim pomysłem, bo jego pozycja była zagrożona. Ciągnięcie tego w takiej formie było ryzykowne. Ah, miał problem. Wielki problem.






***




       - Gotowe. Pilnuj jej, bo mogą się odpiąć, a wtedy cię uduszę, chłoptasiu - Jimin odsunęła się od Jeona sprawdzając, czy plakietka nie była przypięta krzywo. Przytaknęła sama sobie i odeszła pomóc Joginowi, który również średnio sobie radził z małymi zapięciami.
Wszyscy byli nieco podenerwowani, sala wypełniona była już pracownikami i gośćmi, nie obyło się również bez dziennikarzy oraz idoli, którzy reklamowali markę. Dla Jungkooka było to pierwsze tego typu wydarzenie, więc nieco się stresował. Wprawdzie nie miał tutaj nic do roboty, jednak świadomość, że obok może przejść Yoona czy Taeyeon nieco go stresowała. Niepewnie wszedł do środka, wciągając powietrze do płuc nieco bardziej niż zazwyczaj. Rozejrzał się dookoła, szukając wzrokiem kogoś ze swojego działu, by nie sterczeć w samotności jak idiota. Jak na złość jednak nikogo nie dostrzegł, ruszył więc przed siebie. Ściany pokrywały wielkie plakaty ze zdjęciami gwiazd muzyki, które trzymały bądź jadły eleganckie, małe czekoladki o fantazyjnym kształcie. Nigdy nie pomyślałby, że nowa słodycz potrzebowała aż takiej promocji, jednak po tygodniach pracy poznał już dostatecznie system, którym rządziło się Dolce. Każda czekoladka była projektowana przez wiele dni, zaczynając od smaku, przez kształt, a na ulotkach skończywszy. Nowy produkt miał być popularny, ludzie mieli się na niego rzucić. Dla niego było to nieco śmieszne, jednak skoro przynosiło takie zyski, to nie dziwił się, że tak się starali. Od byle czego Kimowie nie wzbogaciliby się tak drastycznie, by stać się miliarderami. Wprawdzie teraz Dolce nie zajmowało się tylko słodyczami, miało szerszy asortyment, jednak od tego zaczynali i dzięki temu się wybili na rynku. Marketing dawał radę.
      - Jungkook!
Jeon obrócił się i spojrzał na Taehyunga, który uśmiechnął się szeroko i przystanął naprzeciwko. Miał na sobie elegancką koszulę oraz obcisłe, ciemne spodnie, jednak nie takie jak zazwyczaj. Wyglądał gustownie i profesjonalnie, a jednocześnie wyjątkowo atrakcyjnie. Drogi zegarek, ekskluzywna spinka przy krawacie, lekki makijaż... Prezentował się tak, jak powinien młody paniczyk. Aż ciężko było uwierzyć, że to jego chłopak.
- Cześć, Tae. Jak samopoczucie? - posłał mu delikatny uśmiech kątem oka zerkając na boki, czy przypadkiem ktoś im się nie przygląda. Na szczęście każdy był zajęty jedzeniem, piciem i przyglądaniem się Hyoyeon, która pojawiła się z koleżankami.
- Dobrze, takie imprezy to dla mnie nic nowego, raczej nudny obowiązek - wyszczerzył się niższy, robiąc krok w jego stronę. - Chociaż dzisiaj nie jest tak źle, bo przynajmniej ty tutaj jesteś,
 Jungkookie.
- Nie wolisz zabawiać się z Yooną? - zaśmiał się, przyglądając uważnie wielkim oczom chłopaka, które wpatrywały się w niego jak w obrazek.
- Nie, jesteś lepszy od nich wszystkich. W końcu mój chłopak musi być najbardziej interesująca osobą na świecie, żadna gwiazda cię nie pobije w rankingu.
Jeon uniósł brew, nie panując nad rozbawionym prychnięciem. Przysunął dłoń do policzka chłopaka i delikatnie go pogładził.
- Cieszę się, księżniczko. Postaram się cię nie zanudzić - zabrał dłoń i podszedł do kelnera, od którego zabrał dwa kieliszki z drinkami. Jeden podał Tae, drugi zaś uniósł w toaście, od razu upijając łyk.
- Dzięku...
- Witam - oboje niemal natychmiast odwrócili się w stronę wysokiego blondyna, który trzymał w jednej dłoni kieliszek z szampanem, przyglądając im się uważnie. Jungkook niemal natychmiast uniósł brew. Kojarzył jego twarz, to był mężczyzna, z którym Taehyung rozmawiał podczas wycieczki w Japonii. Postura, wzrost, perfekcyjne rysy. Nie było mowy o pomyłce.
- Yifan... - szepnął blondyn, robiąc krok do tyłu, przez co nieco się zachwiał, a żółty napój wylał się z kieliszka i ubrudził jego koszulę. - Ach!
- Uważaj, Taehyung, jeszcze zrobisz sobie krzywdę, a tego byśmy nie chcieli - uśmiechnął się mężczyzna, zaraz jednak przenosząc wzrok na Jeona, wyciągając dłoń w jego kierunku. - Wu Yifan.
- Jeon Jungkook, miło mi - odparł brunet, chwilę ją ściskając. Nie wiedział dlaczego, ale Taehyung nagle cały się spiął. Odsunął się na bezpieczną odległość, niemal chowając za plecami Jeona, jakby obawiał się starszego. Ten zaś chyba to zauważył, bo uśmiechnął się nieco złośliwie.
- Nie martw się, słodziaczku, nie zjem cię.
Jungkook zacisnął dłonie, słysząc te określenie. Nie podobało mu się to, że jakiś facet tak odnosił się do jego chłopaka, w dodatku doprowadzając go do dziwnego stanu. Już miał coś odpowiedzieć, gdy nieznajomy uniósł kieliszek i odszedł, zostawiając ich samych.
Odwrócił się w stroną Tae, który drżącymi rękoma dotykał plamy na koszuli, pociągając nosem. Spojrzał na ślad po drinku i wysunął z dłoni chłopaka kieliszek, który odstawił ze swoim na stolik, następnie zaś złapał go za nadgarstek i pociągnął w stronę zaplecza.
- Jak ja wyjdę w brudnej koszuli? Muszę wyjść na środek z resztą do zdjęcia, przecież to taki wstyd... - jęknął starszy, grzecznie idąc za brunetem, który zaciągnął go do łazienki. Od razu złapał go za biodra i posadził na blacie, sam zaś sięgnął po ręczniki, które zwilżył wodą i złapał za materiał, starając się zmyć ślad.
- Spokojnie, coś zaradzimy - mruknął, zerkając kątem oka na twarz mniejszego, która była zaróżowiona. Skrzywił się nieco czując, jak serce bije mu mocniej ze stresu i dziwnego niepokoju. - Kto to był?
- Um... Prezes chińskiej filii, średnio za sobą przepadamy.
Jungkook skinął głowa, chociaż musiał przyznać, że po odkryciu drugiej twarzy Tae, średnio wierzył w jakąkolwiek jego opowieść. Wszystko traktował z przymrużeniem oka, ta sytuacja jednak mocno go stresowała. Ten facet zastanawiał go od dawna, teraz znów się pojawił, w dodatku doprowadzając chłopaka do takiego stanu.
- Rozumiem. Zrobił ci coś?
- Nieee... Po prostu go nie lubię. Jest wyniosły, patrzy na mnie z góry i traktuje jak dziecko.
- Długo się znacie?
- Hm? Nie, to taki byle kto, nie interesuje mnie, ale czasami trochę mnie denerwuje - mruknął starszy, nieco nadymając policzki. Brunet przytaknął i wyrzucił do kosza ręczniki, przyglądając się plamie. Średnio go ona interesowała, jednak musiał mu z nią pomóc. Tym bardziej, że u Kima załączał się tryb dziecka i zaczynał marudzić, a to potrafiło kończyć się płaczem.
- Nie zmyjemy tego, koteczku, nie da rady.
- Co? Ale jak ja tak wyjdę? Jeju! - starszy spojrzał na plamę i zaczął ją pocierać palcami z nadzieją, że może w magiczny sposób brud zniknie, jednak nic takiego się nie stało, co tylko doprowadziło go do nerwowych drgawek. Jungkook zacisnął wargi, przez chwilę nad czymś myśląc, następnie zaś złapał go za nadgarstki, odsuwając je od materiału.
- Spokojnie, załatwię to, tylko się uspokój. Oddychaj, królewno - pogładził go po policzku i krótko ucałował jego usta, następnie objął go w pasie i zsunął z blatu, stawiając na podłodze. - Chodź.
Złapał go za rękę i pociągnął w stronę wyjścia, od razu kierując się w stronę jednego z magazynów. Przyłożył swoją kartę i otworzył przed Tae drzwi, lekko popychając go do środka.
- Jak to wyczyścisz, Jungkookie? Nie da się, a nie mam nic na zmianę...
- Ciii. Zaufaj mi - uśmiechnął się delikatnie i otworzył karton z nowymi markerami. Wyciągnął czarny i kilka w odcieniach brązu i żółci, następnie zaś zmusił chłopaka do wyprostowania się. - Nie zmyjemy tego, ale możemy przerobić.
Taehyung pociągnął nosem, chyba średnio przekonany co do pomysłu, posłusznie jednak pozwolił Jungkookowi na bazgranie po koszuli. Młodszy zaczął kreślić sprawnie kreski, gdzieniegdzie cieniując. Był nieco podenerwowany, bowiem rysowanie na materiale tego typu mazakami było problematyczne, a nie mógł się pomylić, bo tego nie wymaże. Dokładnie więc analizował każdy ruch ręką.
- Nie wiem jak to ma pomóc, Jungkook, jest jeszcze gorzej...
- Nie pozwoliłbym, by stało ci się coś złego, Tae. Daj mi skończyć, będzie dobrze - spojrzał na niego i przyklęknął, by dorysować kolejne linie niżej. Klatka piersiowa jego chłopca unosiła się i opadała szybciej niż zazwyczaj, chyba stresował się bardziej, niż było to wskazane, jednak Jeon starał nie zwracać na to uwagi, zajmując się tylko i wyłącznie rysunkiem.
- Ufam ci, Jungkook...
Jeon prychnął cicho pod nosem, oszczędzając sobie komentarza, który cisnął mu się na usta. Zamiast tego uśmiechnął się tylko i szybko dokończył swoje dzieło, zakręcając markery. Wstał i przyjrzał się kwiatu wanilii, który ozdabiał teraz koszulę mniejszego. Wyglądał zadziwiająco dobrze, aż sam siebie zaskoczył.
- I jak? Pasuje, królewno? - zerknął na Tae, który z zaciśniętymi wargami przyglądał się sztuce młodszego.
- Nie wiedziałem, że masz aż taki talent... Piękne...
Kook odłożył przybory do kartonu i podszedł na nowo do mniejszego, który uniósł głowę i uśmiechnął się szeroko.
- Dziękuję. Pomyślą, że to tematycznie do nowych słodyczy. Dobrze, że nie wylałem niczego czerwonego, wanilia to dzisiejszy kolor - wyciągnął dłonie w kierunku bruneta i objął go za szyję, przyciągając do krótkiego, ale namiętnego pocałunku. - Ratujesz mnie po raz kolejny.
- Jesteś moją królewną, muszę.






    - Taehyung ma swoje pięć minut chwały.
Jungkook spojrzał zaskoczony na Yifana, który stanął obok, sącząc jakiś nieznany mu alkohol. Na jego ustach gościł podejrzany uśmiech, co tylko mocniej go zdenerwowało. Nie miał pojęcia czemu, ale mężczyzna go irytował.
- Takie uroki bycia elitą - odparł od niechcenia, skupiając wzrok na blondynie, któremu robiono zdjęcia w otoczeniu rodziny. Minę miał dostojną, podobnie zresztą jak jego rodzina. Dwóch starszych braci stało po oby stronach starszego mężczyzny, którym był ich ojciec, on zaś trwał obok Seokjina, wpatrując się w tłum przed sobą. Idealna męska część rodziny Kimów.
- Abstrahując... W jakimś stopniu mi imponujesz, z drugiej strony niezmiernie ci współczuję.
- Nie rozumiem - brunet spojrzał na Wu, który nie odwracał wzroku od Kimów.
- Widziałem cię z nim w Japonii. Nie sądziłem, że tyle z nim wytrzymasz. Musisz mieć anielską cierpliwość i być masochistą, inaczej nie potrafię wytłumaczyć faktu, iż dajesz radę od tylu tygodni.
Jungkook zacisnął wargi, wytrącony z równowagi. Nie miał pojęcia skąd mężczyzna to wiedział.
- Skąd o nas wiesz?
- Nikt nie zna Taehyunga tak dobrze, jak ja.
- Widocznie znasz kiepsko, skoro uważasz bycie z nim za wysiłek - wzruszył ramionami, starając się zapanować nad głosem, który był bliski drżeniu ze zdenerwowania.
- Jestem jego miłością życia, Jeon Jungkook - blondyn zaśmiał się krótko, opuszczając głowę, by spojrzeć na młodszego, który zamrugał kilkakrotnie. - Byłem jego pierwszym mężczyzną. Poznałem uroki bycia z nim tak dobrze, jak tylko się da, dlatego dam ci radę... Wykorzystaj go tak, jak planowałeś. Zdobądź pozycję o której marzysz, a potem znajdź sobie kogoś wartego uwagi. On ma tylko pieniądze, chłopcze, stać cię na kogoś z wyższej półki. Nie warto tracić życia na pustą lalkę, która nie potrafi funkcjonować normalnie.
- Nie zależy mi na...
- Błagam - przerwał mu blondyn, przechylając głowę na bok. - Nie okłamuj sam siebie. Masz go gdzieś, więc bierz co daje i idź dalej, bo potem się nie uwolnisz. A teraz wybacz, narzeczona czeka.
Starszy skłonił się i odszedł, zostawiając zaskoczonego bruneta samego z własnymi myślami.
Miał ochotę się wypierać i wmawiać, że zależy mu na chłopaku, nie na jego pieniądzach, jednak nie potrafił. Prawda wypowiedziana z ust tego faceta była przerażająca, ale tak to wyglądało. Chciał go wykorzystać, jak bardzo podłe się to nie wydawało. I, mimo uświadomienia sobie swojego okropnego zachowania, nie czuł z tego powodu wyrzutów. W końcu Wu miał rację, Taehyung był pustą lalką, w dodatku kłamcą. Kimś niewartym zachodu. Do porzucenia, nie do uszczęśliwienia.









Jungkook pokazuje swoją złą twarz, Tae tę kłamliwą. Jak myślicie, jak potoczą się ich losy? 
Komentarze mile widziane <3

14 komentarzy:

  1. Dlaczego, pytam się, dlaczego zaprzestałaś pisać w takiej chwili?! Kiedy moje feelsy nabrały rozmachu... Chce kolejnej, tak zajebistej, części w trybie now!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, zawsze tak kończę, muszę Was troszkę pomęczyć B)))

      Usuń
  2. No dobra Taeś jest świetnym aktorem xd A Kooki to świnia, ale cudowna świnia hihihi... Nie powinien wykorzystywać Tae, ale w sumie to ten układ miał chyba na początku tak wyglądać, chociaż liczyłam na to, że Jungkook nie będzie taką suką ;;
    Dużo weny! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JK to wredna jędza xD Nie wierzę, że znowu krzywdzę mojego Tae, ale to chyba jakiś sadyzm względem dzieci się u mnie objawia ;D
      Dziękuję <3

      Usuń
  3. Od początku wiedziałam że Jungkook będzie chamem, ale Taehyung mnie tu zaskoczył (tak pozytywnie oczywiście). Niby taka pusta urocza laleczka a jednak... choć mam wrażenie że wcale nie jest taki pusty i zły jak się wydaje. Ogólnie to mam skłonność do "wybielania" czarnych charakterów ale wydaje mi się że Taeś może mieć jeszcze jedno oblicze... ani tępe, ani sukowate, tylko jakieś.. dobre? coś takiego? w sumie to chciałabym żeby miał kolejną twarz którą mam nadzieje pokaże już niedługo. Jak zwykle rozdział cudowny <3 wenyyy~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taehyung ma swoje tajemnice ^^ Ale nie mogę spoilerować, więc już uciekam i jestem cicho.
      Dziękuję za komentarz <3

      Usuń
  4. OMG.......
    Dlaczego w takim momencie zakończyłaś yhhh ale czekam z niecierpliwością na kolejną część, to co piszesz jest niesamowite.
    Tae na początku taki niepozorny a jednak pokazuje różki, kłamie, kręci i nie wiadomo co jeszcze ma w zanadrzu, Ciastek ewidentnie jest łasy na kase taka mała suka trochę, ale w sumie bardzo podoba mi się jak wykreowałaś ich charaktery tutaj.
    Strasznie jestem ciekawa co bedzie dalej, dlatego płaczę o kolejną część <3
    Weny i powodzenia! Jesteś wielka :D

    Pejti :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie może być zbyt słodko, czasami postacie muszę być bardziej złe, aniżeli dobre xD
      dziękuję za komentarz <3

      Usuń
  5. O jezu! No nie ja cię uśmiercę! Dlaczego zawsze kończysz w takim momencie?!
    Mam nadzieję, że nie długo ujawnisz kolejną swoją pracę :)
    Weny~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, bo jestem sadystką i lubię Was męczyć B)))
      Rozdział jest już napisany, niedługo dodam. Dziękuję <3

      Usuń
  6. Hm, zaskoczyłaś mnie tym rili. Nie spodziewałam się, że to wszystko się tak potoczy. Ale nie mam jakiś głębszych przemyśleń, co ma być to będzie. Weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że pojawił się element zaskoczenia, to pokrzepiające ;) Dziękuję za komentarz <3

      Usuń
  7. Mam wrażenie, ze V mnie tu zaskoczy. Ze będzie niespodziewany zwrot akcji.
    A jk to Sucz. I to taka najgorsza, bo leci na hajs.
    Chyba napiszę sobie prr muszę sobie odbić moje feelsy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez nie lubię JK ;c
      PISZ, TAK JESU. Czekam na kolejny rozdział jak głupia.

      Usuń