Jungkook przyłożył kartę do czytnika, a
drzwi rozsunęły się przed nim, odsłaniając szeroki, elegancki korytarz, który
co kilka metrów rozwidlał się na boki, te jednak mężczyznę nie interesowały.
Szedł dość szybko przed siebie, nerwowo przegryzając dolną wargę. Nie był
pewien, czy na tego typu szaleństwa nie było za wcześnie. Stresował się, ktoś w
końcu mógł go zobaczyć, a nie należał przecież do żadnego z dwóch
odpowiedzialnych za imprezę działów. Wprawdzie miał pod pachą teczkę z
dokumentami, które w razie czego Jimin kazała przekazać niejakiej Kim Chanmi,
jednak to i tak wiele nie dawało. Nie miał pojęcia co tam było, ale ponoć
pomoże w chwili kryzysu. Cóż, trzeba zaufać szefowej, jeszcze nigdy nie zawiodła.
Stanął przed ostatnimi, wielkimi drzwiami,
które prowadziły na zaplecze sali bankietowej. Od Taehyunga dzieliły go tylko
kroki, minuty, a może nawet sekundy. Kto wie, może stoi za drzwiami i gdy tylko
je uchyli, stanie z nim twarzą w twarz? Wolałby tego uniknąć, chciał upewnić
się, że pozostali mieli rację i jego chłopak rzeczywiście był nie dość, że
dziwakiem, to jeszcze wstrętnym kłamcą. Nie wiedział, czy dobrze robił, że się
tutaj pchał. Świadomość, że Kim to nieszkodliwy dzieciak, chyba byłaby lepsza
niż zrozumienie, że to wszystko jedna wielka gra. Nie traktował Taehyunga
poważnie, nie planował przezwyciężyć negatywnych opinii w swojej głowie,
chociaż rozstawać się z nim też nie zamierzał, jednak wolał, by byli ze sobą
szczerzy, a przynajmniej by starszy był. Nienawidził, gdy ktoś traktował go z
lekceważeniem tym bardziej, iż myślał, że Tae w jakiś sposób uważa ich związek
za prawdziwy, chociaż to ustawka. Godziło to w jego męską dumę, skoro ktoś taki
nie stał się jego posłuszną laleczką, to naprawdę musiało być z nim coś nie
tak. Skrycie przecież liczył na to, że blondyn się w nim zakocha i dzięki temu
uda się wkraść w łaski całej rodziny i trafić na szczyt firmy. Byłby gotów
poświęcić swoje życie sercowe i być z nim do końca życia, byleby wieść dostatnie
życie oraz móc się rozwijać. Kariera była dla niego priorytetem, a ładny
chłopak u boku to nic strasznego nawet, jeśli niespecjalnie grzeszy
inteligencją. Teraz jednak sprawy się skomplikowały, bowiem widocznie to on
robił za idiotę, a Taehyung ustawił go sobie tak, jak chciał.
Odetchnął głęboko i uchylił drzwi, robiąc
od razu kilka kroków, by przekroczyć próg i mieć najgorsze za sobą. Widok nie
zaskoczył go, chociaż nieco mu ulżyło. Sporej wielkości hol pełen był
pracowników, którzy biegali z materiałami, krzesłami, dziwnymi ozdobami, nie
zwracając nawet uwagi na to, że pojawił się tutaj ktoś obcy. Zresztą przy
takiej ilości osób było to niemal niewykonalne. Przybrał więc minę
profesjonalisty i nie opuszczając gardy, ruszył przed siebie, w kierunku
wejścia na salę. Serce waliło mu jak oszalałe, niemalże wyrywało się z jego
piersi, pokerowa twarz jednak idealnie maskowała stres. Z delikatnym uśmiechem
prześlizgnął się koło zdenerwowanych dziewczyn i wszedł na wielką halę, która
rozmiarami przypominała jakiś gigantyczny ośrodek kultury, nie zaś miejsce do
imprez Dolce. Firma nadal go zaskakiwała, lecz nie był to czas na tego typu rozmyślenia.
Rozejrzał się dookoła, szybko podszedł za ogromną kolumnę, starając wyłapać w
tłumie Taehyunga. Nie było to łatwe zadanie, bowiem kilkadziesiąt, jeśli nie
ponad setka pracowników uwijała się, biegając jak szalona. Dopiero po
kilkunastu sekundach dostrzegł chłopaka w centrum. Miał na sobie dopasowaną,
kremową koszulę, ciemne spodnie i luźny, elegancki sweter. Włosy miał idealnie ułożone i
uklepane, na twarzy zaś nie dostrzegł makijażu, jaki zwykł na siebie nakładać.
Jego twarz również nie przypominała tej, do jakiej Jungkook był przyzwyczajony.
Kim był... Zły. Mierzył ludzi wzrokiem, w międzyczasie zaznaczając coś w grubym
pliku kartek, który miał na czarnej podkładce.
- Solji! Gdzie
są do cholery te obrusy? Zaraz przywiozą wazony, a my jesteśmy w jednej,
wielkiej dupie! Ile jeszcze mam czekać? - warknął do niskiej blondynki, która z
przerażaniem skłoniła się i zacisnęła dłonie na wielkim naręczu materiału.
- Mam je, panie
Kim. - odparła drżącym głosem, wskazując na niesione płachty.
- Miały być na
stołach, nie u ciebie. Jesteś tępa, czy może głucha? - zmrużył powieki,
marszcząc przy tym nos, na co dziewczyna skuliła się, przyciskając obrusy do
siebie. - I na co tu sterczysz idiotko? Rusz się, nie mamy czasu!
Chwilę później
Solji pobiegła w stronę nieozdobionych stołów, w pośpiechu zakrywając je i
poprawiając idealnie. Taehyung w międzyczasie podszedł do innej, a jego
spojrzenie było jeszcze bardziej nienawistne, niż poprzednio.
- Czy wy
jesteście poważni? To praca, nie wakacje! Ile można zajmować się takimi
głupotami?! Godzina i powinno być z głowy, a wy sterczycie tutaj od dwóch.
Zaraz oszaleję! - krzyknął, następnie zwracając się do kolejnej ofiary. - Jeśli
się nie ogarniesz, to wylecisz. Mówiłem, że mają być delikatniejsze kryształki,
te są zbyt jaskrawe.
- Ale pani
Choa...
- W dupie mam tę
starą wiedźmę. Miały być jasne, popraw to.
Dziewczyna
skinęła głową i zebrała ze stołu maleńkie koraliki, z którymi niemal pobiegła
na zaplecze a Jungkook mógłby przysiąc, że dostrzegł w jej oczach dziwny błysk,
nie z dumy jednak...
Zacisnął wargi, analizując dokładnie
zachowanie starszego. Ciągle krzyczał, przeklinał i znęcał się nad
pracownikami, którzy starali się omijać go jak tylko się dało. Kim był jednak
niczym duch. Pojawiał się nagle, zwracał uwagę i znikał, by pomęczyć kogoś
innego. To było aż nierealne. Bezbronna ofiara losu i ten chłopak to dwa
przeciwieństwa. Ten tutaj był władczy, pewny siebie i dominujący, nieszczędzący
w słowach. Nie dał sobą pomiatać, był profesjonalistą, wręcz pedantem. Wyglądał
jak człowiek, który pracę traktuje jak sens istnienia, jak więc ta osoba miała
się do słodziaka, który paćkał się lodami i uwielbiał, gdy drapało się go za
uchem? Jeon miał wrażenie, że to jego brat bliźniak, ewentualnie ktoś odstawił
mu kiepski żart, bowiem czuł się po prostu oszukany. Taehyung w firmie wyglądał
naturalnie, chociaż jego umysł to wypierał. Pytanie, teraz która jego wersja
jest tą prawdziwą...
***
- Przepraszam,
że musiałeś czekać, Jungkookie - jęknął Taehyung, wchodząc do biura młodszego,
który przeglądał jakieś papiery. Gdy tylko usłyszał jego głos, odstawił je na
biurko i odsunął się nieco od niego, uśmiechając szeroko.
- Cześć,
maluszku.
Kim szybko do
niego podszedł, siadając od razu na kolana. Wtulił się mocno w jego ciało, usta
zaś przywarł do tych bruneta, napierając na nie delikatnie.
- Tęskniłem...
- Widzę, Tae -
mruknął młodszy, rozchylając wargi chłopaka językiem, który od razu wsunął do
środka, atakując jego wnętrze namiętnie. Czuł się dziwne, poprzedni widok
wytrącił go z równowagi, jednak musiał zachowywać się normalnie, przynajmniej
przez jakiś czas. Teraz zresztą jego chłopak wyglądał inaczej, co dodatkowo go
męczyło. Jasnoróżowa koszulka, na nią zarzucony wielki, biały sweterek, włosy
nieco rozczochrane, a oczy delikatnie podkreślone cieniami, co jeszcze bardziej
je powiększyło. To nie był ten sam Kim, co na dole. Na kolanach miał swoją
normalną kluchę, która potrzebowała uwagi i pieszczot.
- Jesteś słodki
- sapnął cicho, gdy w końcu oderwali się od swoich ust. Taehyung spojrzał na
niego zarumieniony, uśmiechając się niewinnie, następnie zaś wtulił twarz w
zgięcie jego szyi, nieco się kuląc.
-
Jungkookieee... Znowu mnie zawstydzasz!
- O to chodzi.
Uwielbiam cię takiego, księżniczko - zaśmiał się, chowając go w swoich
ramionach. - Jak minął ci dzień? Robiłeś coś fajnego?
- Hm... Byłem ze
znajomymi na obiedzie, potem przeglądałem trochę oferty wycieczek, ale nic nie
znalazłem, chyba nie potrafię szukać.
- Możemy kiedyś
poszukać czegoś razem. Teraz jednak powinniśmy się zbierać, nie ma sensu tutaj
siedzieć - złapał go za pośladki, unosząc się zaraz z nim na rękach. Blondyn
zaśmiał się, obejmując mocno jego szyję rękoma, nogi zaś zahaczając o biodra
wyższego.
- Będziesz mnie
tak niósł na parking? - zamruczał mu do ucha, łapiąc wargami jego płatek, nieco
zaczepnie przy tym przywierając do umięśnionego torsu swoim. Jungkook uniósł
kąciki ust ku górze, wbijając mocniej palce w pośladki chłopaka, który jęknął
cicho.
- A chcesz tego,
kociaku?
- Chcę ciebie,
Jungkook...
Młodszy
uśmiechnął się i przesunął dłoń na środek jego tyłka, wolną ręką łapiąc za
pilot, którym zablokował drzwi od gabinetu. Gdy tylko usłyszał
charakterystyczny dźwięk, posadził blondyna na biurku, napierając mocno na jego
ciało.
- Masz być
grzeczny, Tae.
- D-dobrze,
panie Jeon - odparł, uśmiechając się uroczo, w tym samym czasie wbijając też
delikatnie paznokcie w kark Jungkooka, który uniósł brew zaskoczony. W głowie
nadal miał tamtego chłopaka z sali, co gryzło mu się całkowicie z widokiem,
jaki serwował mu Kim i słowami, które tak cholernie go kręciły. Uwielbiał, gdy
Tae zgrywał jeszcze bardziej posłusznego niż zazwyczaj, a taka osoba nie mogła
być wrednym skurwielem, który doprowadza pracowników do płaczu.
Westchnął cicho, starając się wyrzucić
z głowy tego typu myśli. Miał go teraz przed sobą. Pięknego, zarumienionego i
chętnego do zabaw. Marnowanie czasu było niewskazane.
- Będziesz
grzecznym chłopcem, Tae?
- Zawsze jestem,
tatusiu - dłonie Taehyunga zsunęły się na tors młodszego, który zaczęły
delikatnie gładzić. - Dostanę nagrodę? - złapał za rąbki jego koszuli,
ostrożnie rozpinając jej guziki. Jeon zacisnął wargi na chwilę, wpatrując się
uważnie w rozchylone wargi chłopaka, które ten prowokacyjnie zwilżył językiem,
na koniec delikatnie zaciskając na dolnej zęby.
- Zrobisz
wszystko, co tylko zechcę, maluszku?
- Wszystko,
tatusiu. Pokazać? - westchnął cicho, kładąc dłonie na jego rozporku, który
sprawnie rozpiął, nie odwracając wzroku nawet na chwilę. Wręcz przeciwnie,
prowokował swoimi rozchylonymi wargami, z których raz po raz wypływało gorące
powietrze, drażniąc szyję Jungkooka. Ten nie mógł dłużej pozwolić blondynowi na
samowolkę, złapał więc go za kark i naparł na jego wargi namiętnie, kroczem
ocierając się o te mniejszego.
Nie wiedział
kiedy jego spodnie zaczęły wisieć na poziomie kolan razem z bokserkami, a
rozpięta koszula ledwo trzymała się na przedramionach. Nie wiedział też, kiedy
sam pozbył się dolnych ubrań swojego chłopaka i zwalił z biurka przybornik z
ołówkami, które rozsypały się na podłodze. Wszystko działo się samo, bez
udziału mózgu. Taehyung wyłączał w nim jakiekolwiek rozumowanie. Wystarczyło,
że rozchylał uda, a jego zmysły szalały i pragnął tylko go posiąść oraz
odpłynąć, przygniatając jego drobne ciało swoim. Nie miał pojęcia czemu tak się
działo, zwyczajnie dzieciak podniecał go za mocno.
- Tatusiu...
Jesteś najlepszy... - jęknął w jego usta Taehyung zaciskając dłonie na jego
ramionach. Zgrabne biodra poruszały się rytmicznie, nabijając na nawilżone
palce Jeona, którymi porządnie rozciągnął wejście blondyna.
- Pragniesz
mnie, królewno? - warknął cicho wprost do ucha chłopaka czując, że jego penis
potrzebuje uwagi i ciasnego wnętrza chłopaka. Nie sądził, że te jedno
określenie będzie tak mocno na niego działać. Taehyung raz dla zabawy tak go
nazwał w łóżku, potem zaś wykorzystywał za każdym razem tę słabość, by dostać
to, czego chciał. Brunet nie mógł odmówić mu, gdy patrzył na niego tak pociągająco,
pokazując jak bardzo jest zależny i uległy. Dodawało to mu pewności siebie i w
takich momentach zapominał, że to on jest tym, który potrzebuje Taehyunga wraz
z jego pieniędzmi. W łóżku wszystko było
tak, jak on chciał.
Zacisnął palce
na udach chłopaka i wsunął się w niego nawilżonym członkiem, napierając ciałem
na te jego, na tyle, na ile pozwalała mu wysokość biurka. Wpił się w rozchylone
wargi, zagłuszając jęki, które wydobyły się spomiędzy nich.
- Lubisz to,
kociaku? - warknął, wysuwając się z niego, by po chwili mocno wejść, zatapiając
się cały w jego wnętrzu. Sapnął ciężko, gdy paznokcie Tae zaczęły ranić jego
skórę, a uda mocniej zacisnęły się na biodrach, które poruszały się szybko i
zdecydowanie, odpływając w przyjemnym gorącu.
Kim tylko
jęknął, przyciągając do siebie mocno, jakby pragnął mieć go jeszcze bardziej.
Jungkook uśmiechnął się krótko i przejechał językiem po jego szyi, znacząc ją
przy okazji czerwonymi śladami, w czasie gdy długie palce wbijały się w skórę
mniejszego, unosząc go i ułatwiając jeszcze dokładniejszą penetrację.
- Ach!
Ju-ju-kook!
Brunet wpił się
w jego usta, jedną dłoń przenosząc na członka chłopaka, którego zaczął mocno
masować w rytm swoich ruchów. Było mu gorąco, kropelki potu spływały po jego
czole, jednak nie przestawał ani na chwilę pieścić mniejszego, który wyginał
się w łuk, a jego koszulka przyklejała się do torsu. Jeon westchnął ciężko,
skupiając wzrok na napiętym podbrzuszu, które wyginało się pod wpływem jego
pchnięć. Ten widok go męczył. Nie miał pojęcia jak można być tak perfekcyjnym
będąc pieprzonym, ale Taehyung zwyczajnie go wyniszczał. Sam nie wiedział już,
czy mocniej podniecał go sam seks, czy widok wijącego się ciała i cudowne
odgłosy, które z siebie wydawał, ale zwyczajnie był na granicy. Jego członek
pulsował, przyśpieszył więc mocno, wchodząc w niego szybko i chaotycznie,
dzięki resztce samokontroli celując w prostatę chłopaka.
- Kook! Aghhhh!
Tak!
Zacisnął mocniej
dłoń na główce penisa chłopaka, który wytrysnął w nią z głośnym krzykiem, którego
Jungkook nawet nie próbował zagłuszyć. Nie potrafiłby. Sam z trudem zdusił w
sobie taką chęć, gdy mięśnie chłopca zacisnęły się na jego przyrodzeniu. Sapnął
tylko, wsuwając się w niego jeszcze kilkakrotnie, by dojść obficie w środku.
- J-jung... Ach,
nie mogę... - starszy zsunął drżące dłonie z ramion Jeona i położył je na
biurku, starając się złapać oddech.
- Ciii. Nic nie
musisz, koteczku - uśmiechnął się lekko i przysunął swoje usta do tych Tae.
Ucałował je czule, ostrożnie rozchylając je językiem. Blondyn delikatnie
odwzajemnił pocałunek, jednak nie stać go było nawet na mocniejszy ruch, ledwo
oddychał. - Chodź - złapał go za biodra i podciągnął ku górze jedną ręką, drugą
zaś złapał za pojemnik z ręcznikami i wyciągnął kilka, wycierając swoją dłoń ze
spermy chłopaka.
- Mhm... -
blondyn spojrzał na niego niezbyt przytomnie, wyciągając dłonie w kierunku jego
torsu. Oparł się o jego boki, czoło przykładając do klatki piersiowej. -
Uwielbiam cię, wiesz?
- Jestem twoim
mężczyzną, musisz.
Taehyung zarumienił
się jeszcze mocniej, wtulając w jego tors, on zaś zaczął wycierać uda chłopaka
z nasienia. Po kilku sekundach objął mniejszego w pasie i podniósł z biurka.
Postawił na ziemi i sięgnął po jego bokserki, które pomógł mu założyć,
następnie wsuwając na jego pośladki spodnie. Poprawił jego koszulkę i
uśmiechnął się, samemu zabierając za zakrycie dolnych partii.
- Tylko moim.
***
Objął mocno ciało mniejszego, który spał
wtulony w jego tors, spokojnie oddychając. Drażnił oddechem pierś bruneta, jemu
jednak niezbyt to przeszkadzało. Gładził delikatnie gładkie plecy przez
materiał zwiewnej koszulki, starając się go nie obudzić. Blondyn zasnął od razu
po kolacji i kąpieli, musiał być zmęczony, więc złośliwością byłoby wyrywanie
go ze snu, zresztą nie miał sił z nim rozmawiać. Dopiero teraz miał czas
zastanowić się nad tym, czego się dzisiaj dowiedział. Dalej to do niego nie
dochodziło, jednak nie miał już powodu by wątpić. Widział go tam, Tae zaś
skłamał mówiąc, że był z przyjaciółmi. Oszukiwał go i przychodziło mu to z
łatwością. Nie zaciął się, nie wymyślał na poczekaniu, jakby miał opracowaną
całą rozmowę i sam wierzył w to, co mówił. Skoro potrafił łgać jak z nut, to w
czym jeszcze mógł go oszukiwać?
Przesunął dłoń na jego bok, który zaczął
muskać palcami, delikatnie podciągając koszulkę ku górze. Taki stan rzeczy źle
wróżył na przyszłość. Czyżby Taehyung nie traktował tego tak poważnie, jak Jeonowi
się wydawało? Miał wrażenie, że chłopakowi naprawdę zależy i powoli się od
niego uzależnia. Liczył, że szybko zdobędzie jego serce i będzie miał do niego
stały dostęp. Nie miał ochoty nigdy zrywać tej umowy, raczej przekształcić ją w
taką relację, w której Kim będzie jeszcze bardziej wszystkiego pewny. To był
jego plan, teraz jednak runął. Na ten moment czuł się zwyczajnie zawiedziony.
Tak jak często na niego narzekał i marudził, tak wiedział, że bez niego będzie
mu ciężko. Przyzwyczaił się do życia z nim. Nie odczuwał wprawdzie niczego
więcej, poza wiecznym pożądaniem i miłością do jego krzyków podczas seksu,
jednak nie wyobrażał sobie, by miał go nie mieć przy sobie.
Odchylił się i przyjrzał jego śpiącej
twarzy. Długie rzęsy odznaczały się, chociaż był środek nocy i światło nie
padało z żadnej strony. Wyglądał ślicznie. Zbyt pięknie, by miał go oddać. Co
jednak mógł zrobić? Przyznać, że go podglądał, że o nim wie? To mogłoby go
zdenerwować i wtedy mógłby pożegnać się z pracą i pieniędzmi, które pojawiały
się na jego koncie i nie miał już ich nawet na co wydawać, bo praktycznie
mieszkał u starszego, rzadko wracał do siebie, bo przez studia i pracę nie miał
czasu na spotkania, postanowili przejść na taki układ, by widzieć się jak
najczęściej, w końcu Taehyung nie mógł poczuć się zaniedbany.
Z drugiej strony udawanie, że nic się nie
stało, również było średnim pomysłem, bo jego pozycja była zagrożona.
Ciągnięcie tego w takiej formie było ryzykowne. Ah, miał problem. Wielki
problem.
***
- Gotowe. Pilnuj jej, bo mogą się
odpiąć, a wtedy cię uduszę, chłoptasiu - Jimin odsunęła się od Jeona
sprawdzając, czy plakietka nie była przypięta krzywo. Przytaknęła sama sobie i
odeszła pomóc Joginowi, który również średnio sobie radził z małymi zapięciami.
Wszyscy byli
nieco podenerwowani, sala wypełniona była już pracownikami i gośćmi, nie obyło
się również bez dziennikarzy oraz idoli, którzy reklamowali markę. Dla
Jungkooka było to pierwsze tego typu wydarzenie, więc nieco się stresował. Wprawdzie
nie miał tutaj nic do roboty, jednak świadomość, że obok może przejść Yoona czy
Taeyeon nieco go stresowała. Niepewnie wszedł do środka, wciągając powietrze do
płuc nieco bardziej niż zazwyczaj. Rozejrzał się dookoła, szukając wzrokiem
kogoś ze swojego działu, by nie sterczeć w samotności jak idiota. Jak na złość
jednak nikogo nie dostrzegł, ruszył więc przed siebie. Ściany pokrywały wielkie
plakaty ze zdjęciami gwiazd muzyki, które trzymały bądź jadły eleganckie, małe
czekoladki o fantazyjnym kształcie. Nigdy nie pomyślałby, że nowa słodycz
potrzebowała aż takiej promocji, jednak po tygodniach pracy poznał już
dostatecznie system, którym rządziło się Dolce. Każda czekoladka była
projektowana przez wiele dni, zaczynając od smaku, przez kształt, a na ulotkach
skończywszy. Nowy produkt miał być popularny, ludzie mieli się na niego rzucić.
Dla niego było to nieco śmieszne, jednak skoro przynosiło takie zyski, to nie
dziwił się, że tak się starali. Od byle czego Kimowie nie wzbogaciliby się tak
drastycznie, by stać się miliarderami. Wprawdzie teraz Dolce nie zajmowało się
tylko słodyczami, miało szerszy asortyment, jednak od tego zaczynali i dzięki
temu się wybili na rynku. Marketing dawał radę.
- Jungkook!
Jeon obrócił się
i spojrzał na Taehyunga, który uśmiechnął się szeroko i przystanął naprzeciwko.
Miał na sobie elegancką koszulę oraz obcisłe, ciemne spodnie, jednak nie takie
jak zazwyczaj. Wyglądał gustownie i profesjonalnie, a jednocześnie wyjątkowo
atrakcyjnie. Drogi zegarek, ekskluzywna spinka przy krawacie, lekki makijaż...
Prezentował się tak, jak powinien młody paniczyk. Aż ciężko było uwierzyć, że
to jego chłopak.
- Cześć, Tae.
Jak samopoczucie? - posłał mu delikatny uśmiech kątem oka zerkając na boki, czy
przypadkiem ktoś im się nie przygląda. Na szczęście każdy był zajęty jedzeniem,
piciem i przyglądaniem się Hyoyeon, która pojawiła się z koleżankami.
- Dobrze, takie
imprezy to dla mnie nic nowego, raczej nudny obowiązek - wyszczerzył się
niższy, robiąc krok w jego stronę. - Chociaż dzisiaj nie jest tak źle, bo
przynajmniej ty tutaj jesteś,
Jungkookie.
- Nie wolisz
zabawiać się z Yooną? - zaśmiał się, przyglądając uważnie wielkim oczom
chłopaka, które wpatrywały się w niego jak w obrazek.
- Nie, jesteś
lepszy od nich wszystkich. W końcu mój chłopak musi być najbardziej
interesująca osobą na świecie, żadna gwiazda cię nie pobije w rankingu.
Jeon uniósł
brew, nie panując nad rozbawionym prychnięciem. Przysunął dłoń do policzka
chłopaka i delikatnie go pogładził.
- Cieszę się,
księżniczko. Postaram się cię nie zanudzić -
zabrał dłoń i podszedł do kelnera, od którego zabrał dwa kieliszki z drinkami.
Jeden podał Tae, drugi zaś uniósł w toaście, od razu upijając łyk.
- Dzięku...
- Witam - oboje
niemal natychmiast odwrócili się w stronę wysokiego blondyna, który trzymał w
jednej dłoni kieliszek z szampanem, przyglądając im się uważnie. Jungkook
niemal natychmiast uniósł brew. Kojarzył jego twarz, to był mężczyzna, z którym
Taehyung rozmawiał podczas wycieczki w Japonii. Postura, wzrost, perfekcyjne
rysy. Nie było mowy o pomyłce.
- Yifan... -
szepnął blondyn, robiąc krok do tyłu, przez co nieco się zachwiał, a żółty
napój wylał się z kieliszka i ubrudził jego koszulę. - Ach!
- Uważaj,
Taehyung, jeszcze zrobisz sobie krzywdę, a tego byśmy nie chcieli - uśmiechnął
się mężczyzna, zaraz jednak przenosząc wzrok na Jeona, wyciągając dłoń w jego
kierunku. - Wu Yifan.
- Jeon Jungkook,
miło mi - odparł brunet, chwilę ją ściskając. Nie wiedział dlaczego, ale
Taehyung nagle cały się spiął. Odsunął się na bezpieczną odległość, niemal
chowając za plecami Jeona, jakby obawiał się starszego. Ten zaś chyba to
zauważył, bo uśmiechnął się nieco złośliwie.
- Nie martw się,
słodziaczku, nie zjem cię.
Jungkook
zacisnął dłonie, słysząc te określenie. Nie podobało mu się to, że jakiś facet
tak odnosił się do jego chłopaka, w dodatku doprowadzając go do dziwnego stanu.
Już miał coś odpowiedzieć, gdy nieznajomy uniósł kieliszek i odszedł,
zostawiając ich samych.
Odwrócił się w
stroną Tae, który drżącymi rękoma dotykał plamy na koszuli, pociągając nosem.
Spojrzał na ślad po drinku i wysunął z dłoni chłopaka kieliszek, który odstawił
ze swoim na stolik, następnie zaś złapał go za nadgarstek i pociągnął w stronę
zaplecza.
- Jak ja wyjdę w
brudnej koszuli? Muszę wyjść na środek z resztą do zdjęcia, przecież to taki
wstyd... - jęknął starszy, grzecznie idąc za brunetem, który zaciągnął go do
łazienki. Od razu złapał go za biodra i posadził na blacie, sam zaś sięgnął po
ręczniki, które zwilżył wodą i złapał za materiał, starając się zmyć ślad.
- Spokojnie, coś
zaradzimy - mruknął, zerkając kątem oka na twarz mniejszego, która była
zaróżowiona. Skrzywił się nieco czując, jak serce bije mu mocniej ze stresu i
dziwnego niepokoju. - Kto to był?
- Um... Prezes
chińskiej filii, średnio za sobą przepadamy.
Jungkook skinął
głowa, chociaż musiał przyznać, że po odkryciu drugiej twarzy Tae, średnio
wierzył w jakąkolwiek jego opowieść. Wszystko traktował z przymrużeniem oka, ta
sytuacja jednak mocno go stresowała. Ten facet zastanawiał go od dawna, teraz
znów się pojawił, w dodatku doprowadzając chłopaka do takiego stanu.
- Rozumiem.
Zrobił ci coś?
- Nieee... Po
prostu go nie lubię. Jest wyniosły, patrzy na mnie z góry i traktuje jak
dziecko.
- Długo się
znacie?
- Hm? Nie, to
taki byle kto, nie interesuje mnie, ale czasami trochę mnie denerwuje - mruknął
starszy, nieco nadymając policzki. Brunet przytaknął i wyrzucił do kosza
ręczniki, przyglądając się plamie. Średnio go ona interesowała, jednak musiał
mu z nią pomóc. Tym bardziej, że u Kima załączał się tryb dziecka i zaczynał
marudzić, a to potrafiło kończyć się płaczem.
- Nie zmyjemy
tego, koteczku, nie da rady.
- Co? Ale jak ja
tak wyjdę? Jeju! - starszy spojrzał na plamę i zaczął ją pocierać palcami z
nadzieją, że może w magiczny sposób brud zniknie, jednak nic takiego się nie
stało, co tylko doprowadziło go do nerwowych drgawek. Jungkook zacisnął wargi,
przez chwilę nad czymś myśląc, następnie zaś złapał go za nadgarstki, odsuwając
je od materiału.
- Spokojnie,
załatwię to, tylko się uspokój. Oddychaj, królewno - pogładził go po policzku i
krótko ucałował jego usta, następnie objął go w pasie i zsunął z blatu,
stawiając na podłodze. - Chodź.
Złapał go za
rękę i pociągnął w stronę wyjścia, od razu kierując się w stronę jednego z
magazynów. Przyłożył swoją kartę i otworzył przed Tae drzwi, lekko popychając
go do środka.
- Jak to
wyczyścisz, Jungkookie? Nie da się, a nie mam nic na zmianę...
- Ciii. Zaufaj
mi - uśmiechnął się delikatnie i otworzył karton z nowymi markerami. Wyciągnął
czarny i kilka w odcieniach brązu i żółci, następnie zaś zmusił chłopaka do
wyprostowania się. - Nie zmyjemy tego, ale możemy przerobić.
Taehyung
pociągnął nosem, chyba średnio przekonany co do pomysłu, posłusznie jednak
pozwolił Jungkookowi na bazgranie po koszuli. Młodszy zaczął kreślić sprawnie
kreski, gdzieniegdzie cieniując. Był nieco podenerwowany, bowiem rysowanie na
materiale tego typu mazakami było problematyczne, a nie mógł się pomylić, bo
tego nie wymaże. Dokładnie więc analizował każdy ruch ręką.
- Nie wiem jak
to ma pomóc, Jungkook, jest jeszcze gorzej...
- Nie
pozwoliłbym, by stało ci się coś złego, Tae. Daj mi skończyć, będzie dobrze -
spojrzał na niego i przyklęknął, by dorysować kolejne linie niżej. Klatka
piersiowa jego chłopca unosiła się i opadała szybciej niż zazwyczaj, chyba
stresował się bardziej, niż było to wskazane, jednak Jeon starał nie zwracać na
to uwagi, zajmując się tylko i wyłącznie rysunkiem.
- Ufam ci,
Jungkook...
Jeon prychnął
cicho pod nosem, oszczędzając sobie komentarza, który cisnął mu się na usta.
Zamiast tego uśmiechnął się tylko i szybko dokończył swoje dzieło, zakręcając
markery. Wstał i przyjrzał się kwiatu wanilii, który ozdabiał teraz koszulę
mniejszego. Wyglądał zadziwiająco dobrze, aż sam siebie zaskoczył.
- I jak? Pasuje,
królewno? - zerknął na Tae, który z zaciśniętymi wargami przyglądał się sztuce
młodszego.
- Nie
wiedziałem, że masz aż taki talent... Piękne...
Kook odłożył
przybory do kartonu i podszedł na nowo do mniejszego, który uniósł głowę i
uśmiechnął się szeroko.
- Dziękuję.
Pomyślą, że to tematycznie do nowych słodyczy. Dobrze, że nie wylałem niczego
czerwonego, wanilia to dzisiejszy kolor - wyciągnął dłonie w kierunku bruneta i
objął go za szyję, przyciągając do krótkiego, ale namiętnego pocałunku. -
Ratujesz mnie po raz kolejny.
- Jesteś moją
królewną, muszę.
- Taehyung ma swoje pięć minut chwały.
Jungkook
spojrzał zaskoczony na Yifana, który stanął obok, sącząc jakiś nieznany mu
alkohol. Na jego ustach gościł podejrzany uśmiech, co tylko mocniej go
zdenerwowało. Nie miał pojęcia czemu, ale mężczyzna go irytował.
- Takie uroki
bycia elitą - odparł od niechcenia, skupiając wzrok na blondynie, któremu
robiono zdjęcia w otoczeniu rodziny. Minę miał dostojną, podobnie zresztą jak
jego rodzina. Dwóch starszych braci stało po oby stronach starszego mężczyzny,
którym był ich ojciec, on zaś trwał obok Seokjina, wpatrując się w tłum przed
sobą. Idealna męska część rodziny Kimów.
- Abstrahując...
W jakimś stopniu mi imponujesz, z drugiej strony niezmiernie ci współczuję.
- Nie rozumiem -
brunet spojrzał na Wu, który nie odwracał wzroku od Kimów.
- Widziałem cię
z nim w Japonii. Nie sądziłem, że tyle z nim wytrzymasz. Musisz mieć anielską
cierpliwość i być masochistą, inaczej nie potrafię wytłumaczyć faktu, iż dajesz
radę od tylu tygodni.
Jungkook
zacisnął wargi, wytrącony z równowagi. Nie miał pojęcia skąd mężczyzna to
wiedział.
- Skąd o nas
wiesz?
- Nikt nie zna
Taehyunga tak dobrze, jak ja.
- Widocznie
znasz kiepsko, skoro uważasz bycie z nim za wysiłek - wzruszył ramionami,
starając się zapanować nad głosem, który był bliski drżeniu ze zdenerwowania.
- Jestem jego
miłością życia, Jeon Jungkook - blondyn zaśmiał się krótko, opuszczając głowę,
by spojrzeć na młodszego, który zamrugał kilkakrotnie. - Byłem jego pierwszym
mężczyzną. Poznałem uroki bycia z nim tak dobrze, jak tylko się da, dlatego dam
ci radę... Wykorzystaj go tak, jak planowałeś. Zdobądź pozycję o której
marzysz, a potem znajdź sobie kogoś wartego uwagi. On ma tylko pieniądze,
chłopcze, stać cię na kogoś z wyższej półki. Nie warto tracić życia na pustą
lalkę, która nie potrafi funkcjonować normalnie.
- Nie zależy mi
na...
- Błagam -
przerwał mu blondyn, przechylając głowę na bok. - Nie okłamuj sam siebie. Masz
go gdzieś, więc bierz co daje i idź dalej, bo potem się nie uwolnisz. A teraz
wybacz, narzeczona czeka.
Starszy skłonił
się i odszedł, zostawiając zaskoczonego bruneta samego z własnymi myślami.
Miał ochotę się
wypierać i wmawiać, że zależy mu na chłopaku, nie na jego pieniądzach, jednak
nie potrafił. Prawda wypowiedziana z ust tego faceta była przerażająca, ale tak
to wyglądało. Chciał go wykorzystać, jak bardzo podłe się to nie wydawało. I,
mimo uświadomienia sobie swojego okropnego zachowania, nie czuł z tego powodu
wyrzutów. W końcu Wu miał rację, Taehyung był pustą lalką, w dodatku kłamcą.
Kimś niewartym zachodu. Do porzucenia, nie do uszczęśliwienia.
Jungkook pokazuje swoją złą twarz, Tae tę kłamliwą. Jak myślicie, jak potoczą się ich losy?
Komentarze mile widziane <3
Dlaczego, pytam się, dlaczego zaprzestałaś pisać w takiej chwili?! Kiedy moje feelsy nabrały rozmachu... Chce kolejnej, tak zajebistej, części w trybie now!
OdpowiedzUsuńHaha, zawsze tak kończę, muszę Was troszkę pomęczyć B)))
UsuńNo dobra Taeś jest świetnym aktorem xd A Kooki to świnia, ale cudowna świnia hihihi... Nie powinien wykorzystywać Tae, ale w sumie to ten układ miał chyba na początku tak wyglądać, chociaż liczyłam na to, że Jungkook nie będzie taką suką ;;
OdpowiedzUsuńDużo weny! <3
JK to wredna jędza xD Nie wierzę, że znowu krzywdzę mojego Tae, ale to chyba jakiś sadyzm względem dzieci się u mnie objawia ;D
UsuńDziękuję <3
Od początku wiedziałam że Jungkook będzie chamem, ale Taehyung mnie tu zaskoczył (tak pozytywnie oczywiście). Niby taka pusta urocza laleczka a jednak... choć mam wrażenie że wcale nie jest taki pusty i zły jak się wydaje. Ogólnie to mam skłonność do "wybielania" czarnych charakterów ale wydaje mi się że Taeś może mieć jeszcze jedno oblicze... ani tępe, ani sukowate, tylko jakieś.. dobre? coś takiego? w sumie to chciałabym żeby miał kolejną twarz którą mam nadzieje pokaże już niedługo. Jak zwykle rozdział cudowny <3 wenyyy~
OdpowiedzUsuńTaehyung ma swoje tajemnice ^^ Ale nie mogę spoilerować, więc już uciekam i jestem cicho.
UsuńDziękuję za komentarz <3
OMG.......
OdpowiedzUsuńDlaczego w takim momencie zakończyłaś yhhh ale czekam z niecierpliwością na kolejną część, to co piszesz jest niesamowite.
Tae na początku taki niepozorny a jednak pokazuje różki, kłamie, kręci i nie wiadomo co jeszcze ma w zanadrzu, Ciastek ewidentnie jest łasy na kase taka mała suka trochę, ale w sumie bardzo podoba mi się jak wykreowałaś ich charaktery tutaj.
Strasznie jestem ciekawa co bedzie dalej, dlatego płaczę o kolejną część <3
Weny i powodzenia! Jesteś wielka :D
Pejti :)
Nie może być zbyt słodko, czasami postacie muszę być bardziej złe, aniżeli dobre xD
Usuńdziękuję za komentarz <3
O jezu! No nie ja cię uśmiercę! Dlaczego zawsze kończysz w takim momencie?!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie długo ujawnisz kolejną swoją pracę :)
Weny~
Haha, bo jestem sadystką i lubię Was męczyć B)))
UsuńRozdział jest już napisany, niedługo dodam. Dziękuję <3
Hm, zaskoczyłaś mnie tym rili. Nie spodziewałam się, że to wszystko się tak potoczy. Ale nie mam jakiś głębszych przemyśleń, co ma być to będzie. Weny!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że pojawił się element zaskoczenia, to pokrzepiające ;) Dziękuję za komentarz <3
UsuńMam wrażenie, ze V mnie tu zaskoczy. Ze będzie niespodziewany zwrot akcji.
OdpowiedzUsuńA jk to Sucz. I to taka najgorsza, bo leci na hajs.
Chyba napiszę sobie prr muszę sobie odbić moje feelsy
Tez nie lubię JK ;c
UsuńPISZ, TAK JESU. Czekam na kolejny rozdział jak głupia.