wtorek, 17 maja 2016

4. Bad romance

Ogłoszenia Parafialne Kościoła Park Jimina: Przypominam o konkursie!!!!!! W rocznicowym poście są wszystkie informacje. 
Co do aktywności - ostatnio mam szał ciał, bo czas sesji nastał, mam teraz co tydzień coś, a jeszcze obrona. Muszę czytać dziwne rzeczy o pedofilii w latach 60. w romskich społecznościach, morderstwach, kanibalizmie, gwałtach, wczoraj przykładowo spędziłam kilka godzin nad kościelnymi komunikatami, katechizmem oraz konkordatem, więc mój mózg ma yolo i średnio mi wychodzi cokolwiek, co nie jest związane z prawem i moralnością, a nie chcę Was zniszczyć moimi chorymi ficzkami, bo już mi się śnią trupy po nocach ;-; Przed Wami kolejny wikóczek. Troszkę się wyjaśnia (bądź miesza, zależy od interpretacji), ale chyba nie ma tragedii. Wprowadziłam nowe postacie i mam nadzieję, że je polubicie, lub znienawidzicie ;D No i w sumie tak mi dziwnie, bo to miał być one-shot, a zapowiada się całkiem długa seria.
Mniejsza. Zapraszam do czytania <3




        Stary, niezbyt reprezentacyjny samochód zaparkował właśnie na jednym z nielicznych wolnych miejsc ogromnego parkingu podziemnego, który należał do firmy Dolce. Wyglądał dość żałośnie w otoczeniu lśniących porsche, bmw czy audi. Cóż. Sama świadomość, że jego staruszek mógł sobie stać w otoczeniu takiego piękna sprawiała, że Jungkook czuł dziwną satysfakcję i radość. Chociaż sobie popatrzy, prawda?
        Odetchnął i wsunął kluczyki do teczki, której nie używał od miesięcy, jednak teraz, coby wyjść na profesjonalistę, postanowił ją wyczyścić i wykorzystać. Przy spotkaniu rekrutacyjnym, jak i podczas rozmowy z Jinem zauważył, że wszyscy pracownicy wyglądali raczej na sztywniaków, a garnitur i aktówka były wręcz znakiem rozpoznawczym tutejszych. Taehyung wprawdzie twierdził, że może być ubrany tak, jak mu się podoba, jednak zapomniał o istotnym szczególe, mianowicie Jeon nie był synem właściciela, by biegać w różowych sweterkach bezkarnie. Seokjin raczej nieprzychylnie spojrzałby na tak nieodpowiedzialną i traktującą lekceważąco pracę jednostkę. Zresztą... Nieważne. Młody Kim nie był osobą, której warto się słuchać, jego nieodpowiedzialność i życiowe nieogarnięcie były na to idealnym dowodem. Przysunął kartę do czytnika, chwilę później zaś wejście do windy się rozsunęło. Wszedł do środka i wybrał odpowiedni numerek, następnie oparł się o ścianę i odchylił głowę do tyłu.
        Blondyn po zwróceniu wszystkiego na niego i jego pościel, wpadł w histerię i zaczął płakać jak oszalały. Na samo wspomnienie tej sytuacji go skręcało, gdyż nie było to przyjemne, nie mógł jednak odepchnąć go i okrzyczeć. Traktowanie Tae jak królewnę było jego pracą, wywiązywał się z niej więc idealnie, dlatego wytrzymał i piski, i śmierdzącą wydzielinę, której na szczęście szybko się pozbyli, a starszy postanowił kupić mu nowe łóżko w ramach przeprosin, tamto bowiem 'się popsuło'. Nie narzekał, teraz miał wielkie i wygodne, chociaż namęczył się na nie bez wątpienia za bardzo. Dobrze, że Tae był głupi, wszystko chciał wynagradzać. Musi częściej go zapraszać, jeszcze uzupełni mu całe mieszkanie...
       Uśmiechnął się pod nosem i poprawił granatowy krawat w momencie, gdy winda się otworzyła. Odetchnął i ruszył pewnym krokiem przed siebie, starając się nie stresować. Musiał pokazać wszystkim, że jest najlepszy, w końcu chociaż to jego pierwszy dzień, to planował zostać tu już do końca życia. Skinął głową na przywitanie jakieś kobiecie nie bardzo wiedząc, czy jest to ktoś istotny, czy raczej nie, ostrożności jednak nigdy za wiele. Wysunął w międzyczasie kartę, którą od razu przysunął do czytnika. Drzwi od jego gabinetu automatycznie się otworzyły, a on mógł zacząć podziwiać przestronne pomieszczenie. Wszedł do środka, rozglądając się dookoła. Ściana podobnie jak ta w gabinecie Kimów, była szklana i chłopak mógł rozkoszować oczy widokiem na miasto. Odetchnął głęboko i położył torbę na jedno z dwóch biurek. Drugie było zawalone dokumentami, będzie miał więc towarzysza na tych kilkunastu metrach kwadratowych, całość była bowiem dość sporych rozmiarów. Wielka tablica na jednej ścianie, kilka mniejszych sztalug w kącie... Od razu widać, że to dział artystyczny. Ślady po farbach mówiły same za siebie.
      Opadł na wygodny fotel, przecierając powieki kilkakrotnie. Nadal nie dochodziło do niego, że rozpoczyna pracę w takim miejscu. Przyzwyczaił się wprawdzie do luksusu przy Tae, jednak to był inny poziom. Czuł tutaj prestiż, klasę i poczucie, że wszystko ma swój sens oraz jest dla niego dobre, co niekoniecznie pasowało do blondyna, który raczej uosabiał sobą głupotę, dziecinność czy zwyczajne rozpieszczenie. Nijak miał się do elegancji Dolce, ze swoimi kryształkami na najnowszym modelu telefonu. Jego puchate, różowe poduszki, dłonie wypieszczone przez kosmetyczki, kawy w najbardziej snobistycznych kawiarniach z czekoladową posypką, czy też ciągłe nadstawianie się i noszenie koronkowej bielizny bez spodni, nie odzwierciedlały trudu oraz ogromu pracy, jaki włożyli w rozwój firmy jego ojciec, i bracia. Był rozkapryszoną księżniczką, która szastała pieniędzmi nie mając w głowie niczego. To raczej ozdoba, której istnienie ograniczało się do wyglądania, nie reprezentował sobą nic, co wzbudziłoby w Jungkooku respekt. I chociaż nigdy by go z własnej woli nie zostawił, to wiedział, że jedyne, co jest warte uwagi w tym dzieciaku, to ciało i konto bankowe. Gdyby utracił pieniądze, to byłby nikim, bo przecież co on potrafił, poza dawaniem dupy?
       Wysunął z kieszeni telefon i spojrzał na godzinę. Miał pięć minut do spotkania ze swoim szefem, czas więc skończyć rozmyślania o tym chłopaczku. Podniósł się i ruszył w stronę gabinetu obok, gdzie miał się stawić. Uniósł dłoń, by po kilku sekundach zapukać, nieco niezadowolony zagryzając dolną wargę. Chciał czy nie, stres nieco go zżerał i chociaż wmawiał sobie, że będzie dobrze, to nie panował nad ciałem, które postanowiło się z nim zabawić.
- Proszę. - stanowczy, kobiecy głos dotarł do uszu chłopaka, który otworzył drzwi i niemal natychmiast skłonił się, nawet uprzednio nie zerkając na swoją nową przełożoną.
- Dzień dobry. - powiedział zbyt szybko, dopiero po chwili się prostując. Zacisnął wargi i spojrzał przed siebie na drobną, krótkowłosą dziewczynę, która nie wyglądała na starszą od niego, bez wątpienia jednak była, więc musiał traktować ją z szacunkiem, w końcu od dzisiaj ona nim rządzi.
- Witaj. Nie stój tak, wchodź, nie mamy czasu. - mruknęła, przywołując go do siebie dłonią. Jeon zamknął drzwi i w ułamku sekundy znalazł się naprzeciwko ufarbowanej na bordowy kolor kobiety.
- Jestem Jeon Jungkook, Kim Seok...
- Wiem, wiem. Jin już mi wspominał, że masz się tu pojawić. Shin Jimin, od dzisiaj jestem twoją przełożoną, więc bądź grzeczny i się mnie słuchaj, bo cały okres próbny będziesz moim chłopcem na posyłki i jeśli się nie spiszesz, to wylecisz. - posłała mu lekki uśmiech, a on z trudem przełknął ślinę. Taehyung raczej nic nie wspominał o tym, że mogą go nie przyjąć na stałe, umowa raczej powinna być okej, a tutaj czekało go takie coś... Co za tępy dzieciak, niczego nie potrafi załatwić.
- Oczywiście, proszę pani. - przytaknął, splatając dłonie przed sobą jak skończona sierota. Miał ochotę zapaść się pod ziemię, nie był gotowy na jakiekolwiek konfrontacje.
- Nie pani, jestem twoją nooną. Nie miej kołka w tyłku, to dział artystyczny, spinanie się nie jest wskazane. - wstała szybko z fotela i wskazała na wielki karton koło biurka. - Bierz go i idziemy na spotkanie.

      - Siadaj tutaj, po prawej pewnie będzie chciała Choa. - mruknęła Jimin i opadła na jedno z wolnych krzeseł przy okrągłym stoliku. Sięgnęła niemal od razu po filiżankę z kawą i upiła kilka łyków, krzywiąc się. - Znowu poparzyłam język.
Jungkook zacisnął wargi i położył tackę naprzeciwko szefowej, która zajęta była wachlowaniem swojej jamy ustnej oraz czerwonego języka. Ciągle czuł się skrępowany, jej pewność siebie go stresowała, bo Jimin naprawdę mówiła dużo, często nie na temat, po chwili zaś zachowywała się jak największa profesjonalistka na świecie. Była pełna sprzeczności, miała zmiany nastrojów i pomimo tego, że zdawała się być wredną babą, to okazała się urocza i gdy się uśmiechała, wyglądała jak mały chochlik psychopata, chociaż oczywiście określenie te zostawił dla siebie. Kto wie, czy takie maluchy nie gryzą... Mimo to musiał przyznać, że lepszej przełożonej by sobie nie wymarzył. Była wymagająca, nienawidziła się powtarzać, ale nie wykorzystywała go celem przyniesienia kawy, czy zrobienia ksero. Traktowała jak normalnego pracownika, za co był wdzięczny, bo w ciągu kilku godzin zdążył już przeżyć jedno spotkanie grafików odnośnie nowego produktu, poznać kilka osób z zespołu, ogarnąć piętro należące do ich działu oraz dowiedzieć się, że nie warto brać w firmowej restauracji ostrych potraw, bo kucharz ostro przesadza z chilli i ponoć 'pali w mordę, że pierdolę' zdaniem Jimin.
       Sięgnął po kawałek kurczaka w chrupiącej panierce i odgryzł kawałek, po chwili wsuwając do ust porcję ryżu. Był głodny jak wilk, cała ta sytuacja sprawiła, że nie stracił wszelkie siły, więc mięso było niezbędne, by dał radę dotrwać do końca swojej zmiany.
- Smacznego.
Jeon uniósł głowę, zerkając na szczupłą i niesamowicie piękną blondynkę, którą zdążył już poznać na zebraniu. Park Choa - zastępca Seokjina, przyjaciółka Jimin i osoba, która rządz oraz częścią artystyczną w całej firmie. Kontroluje pracę poszczególnych zespołów w ich dziale, od grafików, przez ludzi odpowiedzialnych za reklamę, a na projektantach czekoladek skończywszy. Pomimo anielskiego wyglądu była pracoholikiem i każdy błąd ją niesamowicie irytował, więc postanowił trzymać się wskazówki Shin i traktować ją jak królową firmy.
- Smacznego. - powiedział cicho i skinął głową, na co kobieta posłała mu delikatny uśmiech, nabiła na mały widelczyk kawałek truskawki, zaraz wsuwając ją pomiędzy umalowane wargi.
- Unnie... Jak przygotowania do promocji? Reklama zajęła się już wszystkim? - zapytała Jimin, oblizując wargi od wiórek kokosowych, które postanowiły poznęcać się nad jej błyszczykiem. Jungkook spojrzał na kobiety, postanawiając nieco podsłuchać rozmowę, chociaż cóż... Nie mógł przecież jej nie słyszeć.
- Tak, prawie skończone, chociaż był problem z kostiumami dla hostess, bo nasza słodzina ostatnio nie zjawiła się na spotkaniu i byli trochę w plecy, szybko jednak nadrobili. Nie ma mnie dwa dni, a oni już się obijają. Muszę pogadać o tym z Jinem, ale sama wiesz, że jest za dobry. Mniejsza jednak, nie rozmawiajmy o pracy. - machnęła dłonią i sięgnęła po kolorowy koktajl. Opróżniła go trochę i odstawiła, wyraźnie zachwycona smakiem. - Jak ci się podoba w firmie... - zwróciła się do Jeona zerkając na jego plakietkę. - ...Jungkook? To twój pierwszy dzień? Nie pamiętam, byś dołączył w czasie rekrutacji, zresztą Jimin dawno nie dostawała już świeżaków.
- Póki co ciężko mi się wypowiedzieć, jednak atmosfera jest niesamowita i nie mogę się doczekać, aż zacznę pracować tutaj już normalnie. - przybrał pewną siebie minę, starając się nie spuszczać z kobiety wzroku. Musi pokazać, że jest najlepszym wyborem.
- Cieszę się, że ciągnie cię do tej harówy, to dobrze wróży na przyszłość. Myślę, że szybko się ogarniesz, w końcu dla byle kogo nie naginanoby zasad przyjęcia na stanowiska z moim dziale. - splotła dłonie i oparła na nich brodę, analizując dokładnie jego twarz. Poczuł się skrępowany, wiedział bowiem do czego zmierza ta rozmowa, jednak nie bardzo chciał o tym opowiadać.
- Wierzę, że spełnię każde, nawet najmniejsze oczekiwania i udowodnię, że przyjęcie mnie tutaj było jedyną słuszną decyzją. - odbił piłeczkę, w duchu mając nadzieję, że Choa nie należała do wrednych, pozbawionych poczucia humoru jędz, jakimi często okazywały się kobiety sukcesu.
- Seokjin go przyjął. - wtrąciła się Jimin, połykając kolejne ciastko. Posłała niewinny, ale złośliwy uśmieszek Jeonowi, który uśmiechnął się nieco głupkowato, czując na sobie rozbawione spojrzenie Park.
- Jin? A to niespodzianka, nic mi nie wspominał, więc musiało być to na innych zasadach. - powiedziała spokojnym, jakby wyrozumiałym tonem. - Należysz do rodziny czy bliskich znajomych?
- Um... - spuścił wzrok, nie bardzo wiedząc co odpowiedzieć. Pomimo tego, że nie było praktycznie żadnego jego wkładu w zdobyciu stanowiska, to przyznanie się, że dostał posadę dzięki temu dzieciakowi, nieco godziło w jego męską dumę. Chciał być traktowany jak prawdziwy pracownik, a nie głupi chłoptaś, któremu posadkę załatwił syn właściciela, w dodatku biegający w koronkowych bluzkach ze słonikami.
- Nie krępuj się, to normalne w wielkich firmach. Dolce to coś na wzór mafii, cały zarząd to rodzina, dyrektorzy zagranicznych zakładów podobnie, albo przynajmniej są przyjaciółmi CEO... Nie wstydź się, zawsze mogłeś dostać się przez łóżko. - zaśmiała się blondynka, upijając resztę swojego koktajlu, a Jungkook najchętniej zapadłby się pod ziemie, bo jakby nie patrzeć w taki sposób uzyskał możliwość pracy tutaj. Pieprzenie się z Taehyungiem było jedyną jego szansą na sukces.
- Jestem...
- Jungkookie!
- O nie... - wymsknęło mu się, gdy zauważył idącego w jego stronę Kima. Na jego twarzy widniał gigantyczny uśmiech, a jasne włosy były nieco roztrzepane, jakby naprawdę się śpieszył, w co brunet ani przez chwilę nie wątpił. Kątem oka zerknął na towarzyszące mu kobiety, które posłały sobie porozumiewawcze spojrzenia i zajęły się swoim jedzeniem. On zaś uśmiechnął się słabo, odwracając w stronę blondyna. - Cześć, Taehyung.
- Myślałem, że nie zdążę, Namjoonie mnie przetrzymywał w biurze. - jęknął chłopak i dopiero po chwili zauważył, że nie są sami. Uniósł brew zaskoczony, przyglądając im się przez chwilę. - Och, jecie razem?
- Tak, słodzino. Dołączysz do nas? - Choa wskazała na miejsce pomiędzy Jimin, a brunetem, uśmiechając się jeszcze szerzej. Kim nadął policzki i nieco mniej zadowolony opadł na krzesło, przysuwając się bliżej Jeona, który miał ochotę zmienić się w parę wodną niczym syrenka, by zniknąć z powierzchni ziemi.
- Nie mam za bardzo czasu, więc na chwilę. - powiedział, skupiając się jednak tylko i wyłącznie na brunecie. - Co jesz, hm? - zerknął na jego talerz i uśmiechnął się, co oznaczało jedno.
- Chcesz spróbować? - szepnął nieco niepewnie i już miał podsunąć mu talerz, gdy Tae bez skrępowania otworzył usta, patrząc na niego wyczekująco. Jeon odetchnął czując, jak jego policzki stają się gorące. Drżącymi rękoma nabrał trochę ryżu i warzyw, które podsunął pod usta chłopaka. Ten ochoczo po nie sięgnął, zadowolony powoli przeżuwając kapustę.
- Jak tam przygotowania do imprezy? - zapytała blondynka, uśmiechając się tak dziwnie, że Jeon poczuł nieprzyjemne uczucie w żołądku. Dzień raczej nie zakończy się tak miło, jak planował, bo chociaż każdy wydawał się być miły, to Tae był jakiś spięty, a kobiety nagle otoczyła przerażająca aura.
- Przecież była pani na rozmowie z hyungiem, raczej wszelkie informacje zostały tam udzielone. - uniósł niewinnie kąciki ust, przysuwając się do Jungkooka. Sięgnął po napój jeszcze bardziej zaskoczonego chłopaka, który nie bardzo rozumiał co się dzieje poza tym, że Tae chyba jest w stosunku do Park złośliwy. Trzeba zaznaczyć, że Kim był kulką słodyczy, nigdy nie bywał wredny.
- Mówiłam słodzino, byś nie mówił do mnie per pani. - westchnęła blondynka, dokańczając swój posiłek. Spojrzała na Jimin i wstała, poprawiając włosy. - Widzimy się na spotkaniu.
- Dobrze, proszę pani. - uniósł dłoń i pomachał jej przez sekundę, następnie wrócił do opróżniania kubka Jeona. To było dla młodszego niezrozumiałe, bo blondyn nienawidził tego typu napojów, miał raczej całkiem inne gusta, a nagle mu się odwidziało.

        - Jesteś całkiem pojętny. Jeszcze trochę, a wszystko ładnie ogarniesz i zaczniemy prawdziwą pracę. - Jimin posłała mu szeroki uśmiech, zakładając swoją cienką, ale niezwykle szykowną kurteczkę. Poprawiła krótkie włosy i złapała za torebkę.
- Nie mogę się doczekać.
Skinął głową, otwierając przed nią drzwi. Zacisnął palce na wielkim kartonie wypełnionym papierami i ruszył za nią w stronę przejścia, którym nie miał jeszcze dzisiaj szansy podróżować.
- Swoją drogą to dlatego Seokjin kazał mi się tobą zająć lepiej, aniżeli resztą pracowników.
Jeon spojrzał na nią, początkowo nie rozumiejąc o co jej chodzi, jednak po chwili spuścił nieco głowę. Po odejściu Park prawie się nie odzywała, jakby ignorując widok, który serwował jej Tae, wyjadając mu jedzenie. W czasie pracy również tematu nie poruszała, jakby sytuacja nie miała miejsca, co było mu na rękę, bowiem te kilkanaście minut było wyjątkowo krępujące.
- Nie dołuj się tak, to nie moja sprawa, tylko stwierdzam fakt. - uśmiechnęła się i przyłożyła swoją kartę do drzwi, zaraz je otwierając. Zapaliła światło, a on posłusznie wszedł za nią do dużego gabinetu. - Wiedziałam, że coś jest na rzeczy, skoro jesteś tu po rekrutacji, a szef obawiał się o to, czy sobie poradzisz.
- Mhm... - mruknął tylko, nie bardzo wiedząc, czy jakakolwiek odpowiedź byłaby teraz na miejscu.
- Długo się znacie? Ty i Taehyung?
- Jakiś czas.- odłożył na biurko karton i wyprostował się, tylko przelotnie zerkając na Shin, która uszyła w stronę wyjścia z pomieszczenia, po drodze zabierając jakąś teczkę.
- Przejawiasz jakieś zapędy masochistyczne? To trochę... specyficzna osoba. Związek z nim musi być ciężki.
- Och... - uniósł głowę, patrząc na nią zaskoczony. - Skąd noona wie?
- Przecież nie gracie razem w kostki, błagam. - zaśmiała się i zamknęła za nim drzwi, ruszając w stronę windy. - Taehyung nie lubi kobiet, chociaż o jego orientacji nie wie wiele osób, a to, że cię tu wcisnął jest dość jednoznaczne. Dla byle kogo by tego nie zrobił, nie on.
- Hm, Taehyung jest taką księżniczką, więc o ile człowiek potrafi być dla niego księciem, to wszystko jest w porządku. - odparł po dłuższej chwili, posyłając jej niepewny uśmiech. Kobieta zaśmiała się i wybrała odpowiedni poziom. Drzwi eleganckiej windy się zamknęły, odcinając chłopakowi drogą ucieczki. Rozmowy już nie uniknie.
- Księżniczka idealnie pasuje, jego zachowanie wpasowuje się doskonale. W każdym razie miło, że się dogadujecie, może trochę się uspokoi, ze swoimi królewskimi odruchami.
- Mnie jakoś szczególnie jego bycie słodkim i całkowicie uroczym nie przeszkadza, ale jeśli zacznie być nieco bardziej stanowczy lub męski, to się nie obrażę. - odpowiedział jej uśmiechem, opierając się o windę.
- Aaa... Słodki? - zapytała Jimin, unosząc zaskoczona brew. Jungkook przytaknął, nie rozumiejąc reakcji, jednak kobieta tylko machnęła dłonią, na nowo wykrzywiając usta w uśmiechu. - To szczęścia życzę i bajkowej miłości.



***


      - Tutaj może szafranowy? - opalony, niezbyt wysoki mężczyzna zaznaczył na wielkiej tablicy fragment specjalnym markerem, który automatycznie pokrył pole odpowiednim kolorem. Ogromny projekt opakowania najnowszej czekoladki wymagał naprawdę wielkiej mobilizacji i czasu, co chwilę bowiem coś okazywało się być nie takie, jakie powinno i całą pracę musieli zaczynać od nowa. Chociaż były to kosmetyczne poprawki, to i tak siedzieli nad nimi już dwa dni, i byli już całkowicie znudzeni swoją pracą.
- Cynamonowy nie będzie lepszy? - Jungkook zaznaczył połowę obszaru wybranym kolorem i ciężko westchnął. - I tak nikt nie zauważy różnicy, a my się z tym tak bawimy...
- W sumie, ale wiesz jaka jest Choa, zawsze jej coś nie pasuje. Ostatnio krzyczała na dział eventowy, że serwetki są w kolorze głębokiej czerwieni, a nie karminowej, a to przecież prawie to samo, nawet graficy nie zwrócili na to uwagi.
- To co? Miedziany? Najbardziej neutralny w tej kompozycji i chyba najprędzej przejdzie? Mam dosyć tego pudełka, Jongin hyung.
- Dawaj, najwyżej znowu nas tu zamkną na trzy dni i będziemy się bawić w mieszanie żółci. - machnął ręką mężczyzna i odstawił marker na biurko, przeciągając się. Jeon wypełnił obszar i pocieniował go odpowiednio. Zapisał plik i przesłał go szefowej, wzdychając z ulgą.
- No to chyba czas na jakiś obiad. Idziemy teraz? Potem przydałoby się skoczyć do noony i pogadać o plakatach, bo przychodzi Yoona i będzie sesja.
- Lepiej mieć wtedy siły, gwiazdy bywają kapryśne, szczególnie królewny SM. - zaśmiał się starszy i udał się w stronę drzwi. Brunet ruszył za nim, zamykając drzwi kartą, następnie oboje skierowali się do restauracji. Wybrali swoje ulubione potrawy i usiedli przy jednym z wolnych stolików. O tej godzinie miejsce te było jeszcze nieprzepełnione, pora obiadowa zaczynała się za godzinę, jednak Dolce było naprawdę przyjazną pracownikom firmą i nikt nie pilnował godzin posiłków, byleby nie przeszkadzało to w pracy.
      Posłodził kawę i zamieszał ją plastikowym patyczkiem, od razu upijając łyk. Kilka godzin siedzenia przy ekranie zmęczyło nie tylko jego oczy, ale i organizm, musiał wzmocnić się kofeiną, bo dzisiejszy dzień dopiero się zaczynał, czekała go jeszcze jedna ważna część zadań, z których musiał się wywiązać, by w końcu jakoś zaistnieć w tym miejscu.
      Spojrzał na Jongina, który skupił się na swoim makaronie, pochłaniając go szybko. Musiał przyznać, że jego współpracownik był naprawdę ogarniętym facetem, w dodatku z poczuciem humoru i dystansem do wszystkiego. Chociaż znali się dopiero kilka tygodni, to mogli pogadać o wszystkim i nigdy nie dochodziło pomiędzy nimi do sporów, chociaż mieli inne charaktery oraz przyzwyczajenia. Ciemnoskóry był artystyczną duszą, nieco szalony, czasami oderwany od rzeczywistości, jednak w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Był kreatywny, kimś kto zawsze miał masę pomysłów, pozostawał jednak przy tym ludzki i nie doprowadzał go do gorączki, jak niektóre osoby w pracy. Zdążył poznać już naprawdę wiele pracowników, niektórzy wręcz działali mu na nerwy swoim zachowaniem. Wiedział, że to specyficzny dział, jednak oglądanie wymalowanego farbami Park Chanyeola, który chodził tak po firmie jak gdyby nigdy nic, bo 'sprawdzał, czy nie gryzie się z otoczeniem, bo fuksja to śmieszny kolor i czasami jest dziwna', nieco wykraczało poza jego tolerancję. Głupi wielkolud nie był oczywiście odosobniony ze swoimi odpałami. Przypominający dinozaura Jongdae chodził wyszczerzony całymi dniami, jakby pierwszy raz wyszedł do ludzi i każdego zaczepiał. Na początku było to całkiem miłe, ale nieprzystosowany do takich ludzi Jungkook czuł się tym przytłoczony, dlatego starał się trzymać z osobami, które zachowywały się odpowiednio. Nie było ich wiele, ale przecież nie potrzebował przy sobie bandy błaznów tylko po to, by istnieli.
      Kilkadziesiąt dni w firmie minęło mu w mgnieniu oka. Nie miał pojęcia, jak to możliwe, że tak długo już tutaj pracuje, z drugiej strony czuł się tak, jakby od zawsze grzał tę przyjemną posadę. Jimin wspierała go bardzo mocno, ciągle doradzając i poprawiając, przez co zaaklimatyzował się natychmiast, a ona sama w jakiś sposób stała się mu bliska. Była interesującą, niebanalną osobą i chociaż często jadła z otwartymi ustami, to ją polubił, bo mógł przy niej być sobą, w końcu jako jedyna wiedziała o jego związku z Tae. Fakt, jeszcze Choa, która jak się okazało, była typowana na dziewczynę Seokjina, z nią jednak praktycznie nie rozmawiał, bo to jednak zbyt wysoka pozycja i zwyczajnie nie spoufalała się z najniższą warstwą pracowników.
     Co do samego Tae, to ich znajomość kwitła. Widywali się często, praktycznie codziennie po pracy. Starszy zawsze czekał na parkingu i jechali razem do jego willi, by oddać się pieszczotom w sypialni czy kuchni, jeśli nie mogli się powstrzymać przy jedzeniu posiłku. Taki stan rzeczy był mu na rękę, bo odstresowanie się przy blondynie było przyjemne. Jego delikatne ciało z dnia na dzień coraz bardziej go uzależniało i widząc go wieczorem, czuł nawet coś na wzór radości. Nadal rzecz jasna uważał, że dzieciak jest nieprzystosowany do życia oraz nieco głupkowaty, jednak dopóki idealnie pasował do jego bioder, gdy mocno w niego wchodził o poranku, to nie miał zamiaru narzekać.
      Z zamyślenia wyrwał go dźwięk telefonu. Zerknął na ekran i westchnął cicho. Taehyung. Odblokował ekran i nacisnął kopertę, odczytując wiadomość: "Jungkookieeee~~ <3 Poczekasz na mnie chwilkę? Coś mi wypadło i się trochę spóźnię, przepraszam ;c". Brunet uniósł brew zaskoczony i szybko odpisał, że będzie czekał u siebie w gabinecie, następnie schował telefon do kieszeni. Starszy nigdy nie przekładał niczego, ani się nie spóźniał, nie miał przecież żadnych obowiązków, poza chodzeniem na zakupy, więc to było zastanawiające.
- Coś nie tak, Kook? - Jongin uniósł kąciki ust, uśmiechając się seksownie.
- Nie nie, znajomy znowu odwala. - machnął ręką i wrócił do jedzenia, zapychając nim usta.
- Rozumiem. Swoją drogą jak samopoczucie przed pierwszą firmową imprezą? Będziesz miał okazję poznać wszystkich pracowników, będą nawet ci z zagranicznych filii.
- Zawsze to jakieś nowe doświadczenie. Nie byłem nigdy na takich luksusowych wydarzeniach, więc chętnie popatrzę sobie na gwiazdy SM.
- Największa atrakcja, typowe.
Oboje podnieśli głowy i spojrzeli na dwie dziewczyny: Hyejeong i Minę. Nieco irytujące, ale do pogadania.
- Jesteśmy facetami, to logiczne, że kręci nas widok Yoony i Hyoyeon. - wzruszył ramionami Jongin, odchylając się nieco na krześle. - Jak tam ulotki?
- A weź przestań. Choa stwierdziła, że czcionka jest zbyt wulgarna i nie odzwierciedla uroku tego gówna. Chyba muszę stworzyć nową, bo to już chyba czterdziesta i brak mi pomysłów. - westchnęła blondynka, odrywając od kartonika z sokiem słomkę. Nieco nerwowo przebiła srebrne pole i od razu opróżniła z połowę napoju.
- Daj spokój, przyjdziemy z tym do niej jak jej minie. Podobno była w eventowym, a sama wiesz, jak zadowolona wychodzi z tego miejsca. - Mina spojrzała na wszystkich po kolei, uśmiechając się złośliwie.
- Hm, coś się stało? - Jeon zmarszczył czoło, nie rozumiejąc sytuacji. Obiło mu się o uszy, że w firmie konflikty są na porządku dziennym, jednak nigdy za bardzo się w to nie wgłębiał.
-Wystarczy kilka minut rozmowy ze słodziną i Park dostaje szału. Chyba nigdy się nie dogadają. - uśmiechnęła się brunetka, sięgając po kanapkę. - Była dzisiaj na kontroli i oczywiście ich poczucia estetyki się ze sobą pogryzły, bo Choa woli raczej odważniejsze kompozycje.
- Kto to 'słodzina'?
- Kim Taehyung, syn właściciela.
Jungkook zmarszczył brwi, prostując się. Co Tae robił w firmie, poza wyjadaniem czekoladek i graniem w sudoku w swoim gabinecie?
- O co w tym chodzi?
- Hm, słodzina nie lubi się z Park i nawet tego nie ukrywa, ponoć ciągle się kłócą nie tylko w pracy, ale również poza nią, bo Choa chyba coś z Seokjinem... Nie wiem na ile to prawda, ale by się zgadzało. - odparła Mina, wyciągając z kieszeni telefon. - Młody uprzykrza jej życie, mają różne gusta i niestety chociaż ma nad nim jako takie zwierzchnictwo, to jako synek tatusia ma też spore pole do popisu.
- Kiedyś się pozabijają. Choa już ledwo znosi te odzywki i nazywanie ją starszą panią. - Jongin uśmiechnął się szeroko, oblizując pełne wargi.
      Jungkook oparł się wygodniej o krzesło, sącząc swój napój nieco leniwie. Czasami słyszał coś o 'słodzinie', jednak nigdy nawet przez myśl by mu nie przeszło, że chodzi o Taehyunga. Z tego co wiedział, to dzieciak codziennie biegał do kosmetyczek, na zakupy, ewentualnie wychodził ze znajomymi, nie wspomniał ani razu, że pracuje w firmie, chociaż często spotykał go na korytarzach. Kim tłumaczył to koniecznością odwiedzić poszczególnego członka rodziny, Jungkooka zaś średnio to interesowało, więc nie ciągnął go za język. Czyżby z Tae był mały, wredny kłamczuch? Pytanie tylko po co miałby oszukiwać go w takiej kwestii, skoro praca w takiej firmie i to na dobrym stanowisku to raczej coś, co się chwali, bo póki co wychodził na rozpieszczonego gówniarza, który ma wszystko za darmo. Trzeba się tego dowiedzieć...


***


     -Naprawdę? Chyba sobie jaja robisz. - Jimin wsunęła do ust kawałek bułki, nieco ostentacyjnie ją przeżuwając. Była zaskoczona i nawet nie próbowała tego ukryć. - Macacie się od tygodni, a nie wiesz, że pracuje kilka pięter wyżej? Przecież wracacie razem do domu...
- Myślałem, że po mnie przyjeżdża...
- Jesteś głupi czy głupi, bo chyba jednak głupi? - dziewczyna wyrzuciła papierek do kosza na śmieci, wyciągając ramiona przed siebie. Przeciągnęła się, zerkając na zmieszanego Jungkooka, który nie wiedział gdzie podziać wzrok. Był w szoku. - W sumie wiedziałam, że jesteś ślepy, skoro uważasz Taehyunga za bezbronnego aniołka, podczas gdy terroryzuje połowę personelu, jednak fakt, że nie wiesz...
- Co? - brunet spojrzał na Shin, otwierając szerzej oczy.
- Co co? - kobieta uniosła brew, po chwili dopiero uśmiechając się złośliwie. - Ups?
Chłopak zacisnął wargi i starał się zapanować nad coraz szybszym oddechem. Takie zachowanie działało mu na nerwy, jednak krzyczenie na szefową nie wchodziło w grę.
- Oddychaj dziecko. Po prostu tak naprawdę chyba nic nie wiesz o swoim chłoptasiu. Nie wiem, czy to ty jesteś ignorantem, czy on cię oszukuje, ale coś jest nie tak. - wzruszyła ramionami, dokańczając swoją przekąskę nieco leniwie. - Nie będę wredna i powiem ci tyle, ile mi się chce... - sięgnęła po cukier i wsypała sporo do papierowego kubka. Wymieszała ciemny płyn i zerknęła na laptopa. - No więc... Taehyung pracuje tutaj praktycznie od zakończenia szkolnej kariery, bo na studiach nie miał znajomych i chciał jakoś zabić czas. Po studiach też nie miał znajomych, bo przez pracę sobie ich nie znalazł, więc siedzi od rana do nocy w biurze i zajmuje się wkurwianiem wszystkich. Chyba ma jakiś uraz do ludzi, bo poza braćmi, to nikogo nie traktuje dobrze. No, poza tobą rzecz jasna. - upiła kilka łyków, w międzyczasie pisząc coś na klawiaturze jedną ręką. - Ogólnie to mała suka z niego jest. Wiem, że to niekulturalne, ale on się wyżywa na wszystkich w zasięgu kilometra. Jest wredny, utrudnia pracę innym, a wszystko zawsze musi być tak, jak on chce, inaczej zaczyna się trząść i rozwalać swoje biuro. Totalnie wkurwiający, rozpieszczony gówniarz. Każdy z nas jak ma wybrać się do eventowego, to modli się, by nie natrafić na niego na korytarzu. Choa przykładowo wysyła już innych, bo sama musi brać potem coś na uspokojenie.
- Chyba nie mówimy o tym samym Tae...
- Przy tobie jest kluchą, zauważyłam. Widocznie ma dwie twarze.
Jeon zaczął nerwowo gryźć swoje wargi, wpatrując się w tył komputera kobiety. To było dla niego nie do pomyślenia, bowiem słodki, mały dzieciak, który tulił się do niego cały czas, nijak miał się do opisanego przez Jimin tyrana. Jego głupkowatość, nieogarnięcie i niezdarność do tego nie pasowały, był przecież czasami aż mdły w swoim byciu uroczym i niewinnym. Nie radził sobie z noszeniem zakupów, nigdy nie miał kaca, wydawał pieniądze na to, by mieć kochanka... Gdzie tu logika?
- Nie wiem co powiedzieć...

- Zostań po pracy. Eventowy i reklama mają dzisiaj ogarnąć szczegóły na sali konferencyjnej, dam ci kartę i sobie go podglądniesz w akcji. - Shin uśmiechnęła się i złapała za teczkę, która leżała obok niej. - A teraz do roboty, ten miedziany wygląda wstrętnie, popracuj z Jonginem raz jeszcze.






Komentarze mile widziane ;) Im ich więcej, tym szybciej postaram się dodać kolejny rozdział, bo to mocno motywuje ^^

6 komentarzy:

  1. Jejuu, teraz nie mogę się strasznie, straszniee doczekać na następny rozdział.
    Postać Jimin to cudo. Ogólnie wrzucenie tutaj mojej biaski to świetny pomysł haha :) Jej teksty >>
    O co chodzi z tymi dwiema twarzami Tae :O Naprawdę się tego obawiam i potrzebuję wyjaśnień.
    Niestety, moja natura potrzebowała tutaj sex scene Vkook'a, jednak jakoś przeżyłam jej brak tym nowym faktem o TT, bo to było naprawdę mocne :D
    "Słodzina" mam rozumieć, że to takie z pozoru miłe określenie, mające na celu pocisnąć Taehyung'a.
    I w sumie nadal się zastanawiam co się wydarzyło wtedy w tej Japonii! Potrzebuje odpowiedzi :<
    Pozdrawiam, weny i zdanej sesji! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No Taeś, tego się nie spodziewałam... Chce zobaczyć go w akcji i pewnie Kook też chce.
    Czułam taką żenuncje jak Tae kazał się karmić. Nie powiem, to by było dla każdego krępujące. No ale Taeś to księżniczka i Kooki musi być grzeczny.
    Czekam na kolejny rozdział cierpliwie, bo warto ;*
    Biedna ty czytasz o takich złych i okropnych rzeczach. To przez to Tae jest potworem? Na pewno przez to xd Ale dobrze, że dla Jungkooka jest słodziutki hihihi

    OdpowiedzUsuń
  3. Taehyung to siła! Takkkk! Najlepiej. On pasuje na taką suke, czas pokazać Jeonowi, ze nic nie jest takie białe w życiu.
    A WGL postać Jeona mnie wkurwia, ale mi to wybacze, w końcu TO Jeon. Xdd

    Potrzebuję kolejnego rozdziału jak wody.
    I wgl popieram, kolor miedziany ssie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham Ciebie i to opowiadanie, jest cudowne.
    Strasznie jestem ciekawa kolejnego rozdziału, niech Tae pokaże pazurki, a sie Jeon zdziwi :D

    Czekam z niecierpliwością, weny życzę i POWODZENIA W SESJI I Z OBRONĄ!
    Pejti^^

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko chce juz następny rozdział :D Oby Twoja motywacja szybko dała o sobie znać! Świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  6. OMO! OMO! OMO! OMO!

    *pięć godzin później, kiedy dziecko się uspokojiło*

    Ja tak jak Ana potrzebowałam sex sceny, ale nie przeszkadzało mi to jakoś za specjalnie :)
    No ja mam nadziej, że ty szybko napiszesz kolejny rozdział :) Ponieważ zostawić taką osobę, jak ja w niepewności, rozmyśleniach, i jeszcze większej niepewności to klucz do trumny :P
    Biedna Unnie musi czytać te okropne rzeczy :(
    Mimo wszystko życzę zdanej sesji :)))
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń