Co do aktywności - ostatnio mam szał ciał, bo czas sesji nastał, mam teraz co tydzień coś, a jeszcze obrona. Muszę czytać dziwne rzeczy o pedofilii w latach 60. w romskich społecznościach, morderstwach, kanibalizmie, gwałtach, wczoraj przykładowo spędziłam kilka godzin nad kościelnymi komunikatami, katechizmem oraz konkordatem, więc mój mózg ma yolo i średnio mi wychodzi cokolwiek, co nie jest związane z prawem i moralnością, a nie chcę Was zniszczyć moimi chorymi ficzkami, bo już mi się śnią trupy po nocach ;-; Przed Wami kolejny wikóczek. Troszkę się wyjaśnia (bądź miesza, zależy od interpretacji), ale chyba nie ma tragedii. Wprowadziłam nowe postacie i mam nadzieję, że je polubicie, lub znienawidzicie ;D No i w sumie tak mi dziwnie, bo to miał być one-shot, a zapowiada się całkiem długa seria.
Mniejsza. Zapraszam do czytania <3
Stary, niezbyt
reprezentacyjny samochód zaparkował właśnie na jednym z nielicznych wolnych
miejsc ogromnego parkingu podziemnego, który należał do firmy Dolce. Wyglądał
dość żałośnie w otoczeniu lśniących porsche, bmw czy audi. Cóż. Sama
świadomość, że jego staruszek mógł sobie stać w otoczeniu takiego piękna
sprawiała, że Jungkook czuł dziwną satysfakcję i radość. Chociaż sobie popatrzy,
prawda?
Odetchnął i
wsunął kluczyki do teczki, której nie używał od miesięcy, jednak teraz, coby
wyjść na profesjonalistę, postanowił ją wyczyścić i wykorzystać. Przy spotkaniu
rekrutacyjnym, jak i podczas rozmowy z Jinem zauważył, że wszyscy pracownicy
wyglądali raczej na sztywniaków, a garnitur i aktówka były wręcz znakiem
rozpoznawczym tutejszych. Taehyung wprawdzie twierdził, że może być ubrany tak,
jak mu się podoba, jednak zapomniał o istotnym szczególe, mianowicie Jeon nie
był synem właściciela, by biegać w różowych sweterkach bezkarnie. Seokjin
raczej nieprzychylnie spojrzałby na tak nieodpowiedzialną i traktującą
lekceważąco pracę jednostkę. Zresztą... Nieważne. Młody Kim nie był osobą,
której warto się słuchać, jego nieodpowiedzialność i życiowe nieogarnięcie były
na to idealnym dowodem. Przysunął kartę do czytnika, chwilę później zaś wejście
do windy się rozsunęło. Wszedł do środka i wybrał odpowiedni numerek, następnie
oparł się o ścianę i odchylił głowę do tyłu.
Blondyn po
zwróceniu wszystkiego na niego i jego pościel, wpadł w histerię i zaczął płakać
jak oszalały. Na samo wspomnienie tej sytuacji go skręcało, gdyż nie było to
przyjemne, nie mógł jednak odepchnąć go i okrzyczeć. Traktowanie Tae jak
królewnę było jego pracą, wywiązywał się z niej więc idealnie, dlatego
wytrzymał i piski, i śmierdzącą wydzielinę, której na szczęście szybko się
pozbyli, a starszy postanowił kupić mu nowe łóżko w ramach przeprosin, tamto
bowiem 'się popsuło'. Nie narzekał, teraz miał wielkie i wygodne, chociaż
namęczył się na nie bez wątpienia za bardzo. Dobrze, że Tae był głupi, wszystko
chciał wynagradzać. Musi częściej go zapraszać, jeszcze uzupełni mu całe
mieszkanie...
Uśmiechnął się
pod nosem i poprawił granatowy krawat w momencie, gdy winda się otworzyła.
Odetchnął i ruszył pewnym krokiem przed siebie, starając się nie stresować.
Musiał pokazać wszystkim, że jest najlepszy, w końcu chociaż to jego pierwszy
dzień, to planował zostać tu już do końca życia. Skinął głową na przywitanie
jakieś kobiecie nie bardzo wiedząc, czy jest to ktoś istotny, czy raczej nie,
ostrożności jednak nigdy za wiele. Wysunął w międzyczasie kartę, którą od razu
przysunął do czytnika. Drzwi od jego gabinetu automatycznie się otworzyły, a on
mógł zacząć podziwiać przestronne pomieszczenie. Wszedł do środka, rozglądając
się dookoła. Ściana podobnie jak ta w gabinecie Kimów, była szklana i chłopak
mógł rozkoszować oczy widokiem na miasto. Odetchnął głęboko i położył torbę na
jedno z dwóch biurek. Drugie było zawalone dokumentami, będzie miał więc
towarzysza na tych kilkunastu metrach kwadratowych, całość była bowiem dość sporych
rozmiarów. Wielka tablica na jednej ścianie, kilka mniejszych sztalug w
kącie... Od razu widać, że to dział artystyczny. Ślady po farbach mówiły same
za siebie.
Opadł na wygodny
fotel, przecierając powieki kilkakrotnie. Nadal nie dochodziło do niego, że
rozpoczyna pracę w takim miejscu. Przyzwyczaił się wprawdzie do luksusu przy
Tae, jednak to był inny poziom. Czuł tutaj prestiż, klasę i poczucie, że
wszystko ma swój sens oraz jest dla niego dobre, co niekoniecznie pasowało do
blondyna, który raczej uosabiał sobą głupotę, dziecinność czy zwyczajne
rozpieszczenie. Nijak miał się do elegancji Dolce, ze swoimi kryształkami na
najnowszym modelu telefonu. Jego puchate, różowe poduszki, dłonie wypieszczone
przez kosmetyczki, kawy w najbardziej snobistycznych kawiarniach z czekoladową
posypką, czy też ciągłe nadstawianie się i noszenie koronkowej bielizny bez
spodni, nie odzwierciedlały trudu oraz ogromu pracy, jaki włożyli w rozwój
firmy jego ojciec, i bracia. Był rozkapryszoną księżniczką, która szastała
pieniędzmi nie mając w głowie niczego. To raczej ozdoba, której istnienie
ograniczało się do wyglądania, nie reprezentował sobą nic, co wzbudziłoby w
Jungkooku respekt. I chociaż nigdy by go z własnej woli nie zostawił, to
wiedział, że jedyne, co jest warte uwagi w tym dzieciaku, to ciało i konto
bankowe. Gdyby utracił pieniądze, to byłby nikim, bo przecież co on potrafił,
poza dawaniem dupy?
Wysunął z
kieszeni telefon i spojrzał na godzinę. Miał pięć minut do spotkania ze swoim
szefem, czas więc skończyć rozmyślania o tym chłopaczku. Podniósł się i ruszył
w stronę gabinetu obok, gdzie miał się stawić. Uniósł dłoń, by po kilku
sekundach zapukać, nieco niezadowolony zagryzając dolną wargę. Chciał czy nie,
stres nieco go zżerał i chociaż wmawiał sobie, że będzie dobrze, to nie panował
nad ciałem, które postanowiło się z nim zabawić.
- Proszę. - stanowczy, kobiecy głos dotarł do uszu chłopaka,
który otworzył drzwi i niemal natychmiast skłonił się, nawet uprzednio nie
zerkając na swoją nową przełożoną.
- Dzień dobry. - powiedział zbyt szybko, dopiero po chwili
się prostując. Zacisnął wargi i spojrzał przed siebie na drobną, krótkowłosą
dziewczynę, która nie wyglądała na starszą od niego, bez wątpienia jednak była,
więc musiał traktować ją z szacunkiem, w końcu od dzisiaj ona nim rządzi.
- Witaj. Nie stój tak, wchodź, nie mamy czasu. - mruknęła,
przywołując go do siebie dłonią. Jeon zamknął drzwi i w ułamku sekundy znalazł
się naprzeciwko ufarbowanej na bordowy kolor kobiety.
- Jestem Jeon Jungkook, Kim Seok...
- Wiem, wiem. Jin już mi wspominał, że masz się tu pojawić.
Shin Jimin, od dzisiaj jestem twoją przełożoną, więc bądź grzeczny i się mnie
słuchaj, bo cały okres próbny będziesz moim chłopcem na posyłki i jeśli się nie
spiszesz, to wylecisz. - posłała mu lekki uśmiech, a on z trudem przełknął
ślinę. Taehyung raczej nic nie wspominał o tym, że mogą go nie przyjąć na
stałe, umowa raczej powinna być okej, a tutaj czekało go takie coś... Co za
tępy dzieciak, niczego nie potrafi załatwić.
- Oczywiście, proszę pani. - przytaknął, splatając dłonie
przed sobą jak skończona sierota. Miał ochotę zapaść się pod ziemię, nie był
gotowy na jakiekolwiek konfrontacje.
- Nie pani, jestem twoją nooną. Nie miej kołka w tyłku, to
dział artystyczny, spinanie się nie jest wskazane. - wstała szybko z fotela i
wskazała na wielki karton koło biurka. - Bierz go i idziemy na spotkanie.
- Siadaj tutaj,
po prawej pewnie będzie chciała Choa. - mruknęła Jimin i opadła na jedno z
wolnych krzeseł przy okrągłym stoliku. Sięgnęła niemal od razu po filiżankę z
kawą i upiła kilka łyków, krzywiąc się. - Znowu poparzyłam język.
Jungkook zacisnął wargi i położył tackę naprzeciwko
szefowej, która zajęta była wachlowaniem swojej jamy ustnej oraz czerwonego
języka. Ciągle czuł się skrępowany, jej pewność siebie go stresowała, bo Jimin
naprawdę mówiła dużo, często nie na temat, po chwili zaś zachowywała się jak
największa profesjonalistka na świecie. Była pełna sprzeczności, miała zmiany
nastrojów i pomimo tego, że zdawała się być wredną babą, to okazała się urocza
i gdy się uśmiechała, wyglądała jak mały chochlik psychopata, chociaż
oczywiście określenie te zostawił dla siebie. Kto wie, czy takie maluchy nie
gryzą... Mimo to musiał przyznać, że lepszej przełożonej by sobie nie wymarzył.
Była wymagająca, nienawidziła się powtarzać, ale nie wykorzystywała go celem
przyniesienia kawy, czy zrobienia ksero. Traktowała jak normalnego pracownika,
za co był wdzięczny, bo w ciągu kilku godzin zdążył już przeżyć jedno spotkanie
grafików odnośnie nowego produktu, poznać kilka osób z zespołu, ogarnąć piętro
należące do ich działu oraz dowiedzieć się, że nie warto brać w firmowej
restauracji ostrych potraw, bo kucharz ostro przesadza z chilli i ponoć 'pali w
mordę, że pierdolę' zdaniem Jimin.
Sięgnął po
kawałek kurczaka w chrupiącej panierce i odgryzł kawałek, po chwili wsuwając do
ust porcję ryżu. Był głodny jak wilk, cała ta sytuacja sprawiła, że nie stracił
wszelkie siły, więc mięso było niezbędne, by dał radę dotrwać do końca swojej
zmiany.
- Smacznego.
Jeon uniósł głowę, zerkając na szczupłą i niesamowicie
piękną blondynkę, którą zdążył już poznać na zebraniu. Park Choa - zastępca
Seokjina, przyjaciółka Jimin i osoba, która rządz oraz częścią artystyczną w
całej firmie. Kontroluje pracę poszczególnych zespołów w ich dziale, od
grafików, przez ludzi odpowiedzialnych za reklamę, a na projektantach
czekoladek skończywszy. Pomimo anielskiego wyglądu była pracoholikiem i każdy
błąd ją niesamowicie irytował, więc postanowił trzymać się wskazówki Shin i traktować
ją jak królową firmy.
- Smacznego. - powiedział cicho i skinął głową, na co
kobieta posłała mu delikatny uśmiech, nabiła na mały widelczyk kawałek
truskawki, zaraz wsuwając ją pomiędzy umalowane wargi.
- Unnie... Jak przygotowania do promocji? Reklama zajęła się
już wszystkim? - zapytała Jimin, oblizując wargi od wiórek kokosowych, które
postanowiły poznęcać się nad jej błyszczykiem. Jungkook spojrzał na kobiety,
postanawiając nieco podsłuchać rozmowę, chociaż cóż... Nie mógł przecież jej
nie słyszeć.
- Tak, prawie skończone, chociaż był problem z kostiumami
dla hostess, bo nasza słodzina ostatnio nie zjawiła się na spotkaniu i byli
trochę w plecy, szybko jednak nadrobili. Nie ma mnie dwa dni, a oni już się
obijają. Muszę pogadać o tym z Jinem, ale sama wiesz, że jest za dobry.
Mniejsza jednak, nie rozmawiajmy o pracy. - machnęła dłonią i sięgnęła po
kolorowy koktajl. Opróżniła go trochę i odstawiła, wyraźnie zachwycona smakiem.
- Jak ci się podoba w firmie... - zwróciła się do Jeona zerkając na jego
plakietkę. - ...Jungkook? To twój pierwszy dzień? Nie pamiętam, byś dołączył w
czasie rekrutacji, zresztą Jimin dawno nie dostawała już świeżaków.
- Póki co ciężko mi się wypowiedzieć, jednak atmosfera jest
niesamowita i nie mogę się doczekać, aż zacznę pracować tutaj już normalnie. -
przybrał pewną siebie minę, starając się nie spuszczać z kobiety wzroku. Musi
pokazać, że jest najlepszym wyborem.
- Cieszę się, że ciągnie cię do tej harówy, to dobrze wróży
na przyszłość. Myślę, że szybko się ogarniesz, w końcu dla byle kogo nie
naginanoby zasad przyjęcia na stanowiska z moim dziale. - splotła dłonie i
oparła na nich brodę, analizując dokładnie jego twarz. Poczuł się skrępowany,
wiedział bowiem do czego zmierza ta rozmowa, jednak nie bardzo chciał o tym opowiadać.
- Wierzę, że spełnię każde, nawet najmniejsze oczekiwania i
udowodnię, że przyjęcie mnie tutaj było jedyną słuszną decyzją. - odbił
piłeczkę, w duchu mając nadzieję, że Choa nie należała do wrednych,
pozbawionych poczucia humoru jędz, jakimi często okazywały się kobiety sukcesu.
- Seokjin go przyjął. - wtrąciła się Jimin, połykając
kolejne ciastko. Posłała niewinny, ale złośliwy uśmieszek Jeonowi, który
uśmiechnął się nieco głupkowato, czując na sobie rozbawione spojrzenie Park.
- Jin? A to niespodzianka, nic mi nie wspominał, więc
musiało być to na innych zasadach. - powiedziała spokojnym, jakby wyrozumiałym
tonem. - Należysz do rodziny czy bliskich znajomych?
- Um... - spuścił wzrok, nie bardzo wiedząc co odpowiedzieć.
Pomimo tego, że nie było praktycznie żadnego jego wkładu w zdobyciu stanowiska,
to przyznanie się, że dostał posadę dzięki temu dzieciakowi, nieco godziło w
jego męską dumę. Chciał być traktowany jak prawdziwy pracownik, a nie głupi
chłoptaś, któremu posadkę załatwił syn właściciela, w dodatku biegający w
koronkowych bluzkach ze słonikami.
- Nie krępuj się, to normalne w wielkich firmach. Dolce to
coś na wzór mafii, cały zarząd to rodzina, dyrektorzy zagranicznych zakładów
podobnie, albo przynajmniej są przyjaciółmi CEO... Nie wstydź się, zawsze
mogłeś dostać się przez łóżko. - zaśmiała się blondynka, upijając resztę
swojego koktajlu, a Jungkook najchętniej zapadłby się pod ziemie, bo jakby nie
patrzeć w taki sposób uzyskał możliwość pracy tutaj. Pieprzenie się z
Taehyungiem było jedyną jego szansą na sukces.
- Jestem...
- Jungkookie!
- O nie... - wymsknęło mu się, gdy zauważył idącego w jego
stronę Kima. Na jego twarzy widniał gigantyczny uśmiech, a jasne włosy były
nieco roztrzepane, jakby naprawdę się śpieszył, w co brunet ani przez chwilę
nie wątpił. Kątem oka zerknął na towarzyszące mu kobiety, które posłały sobie
porozumiewawcze spojrzenia i zajęły się swoim jedzeniem. On zaś uśmiechnął się
słabo, odwracając w stronę blondyna. - Cześć, Taehyung.
- Myślałem, że nie zdążę, Namjoonie mnie przetrzymywał w
biurze. - jęknął chłopak i dopiero po chwili zauważył, że nie są sami. Uniósł
brew zaskoczony, przyglądając im się przez chwilę. - Och, jecie razem?
- Tak, słodzino. Dołączysz do nas? - Choa wskazała na
miejsce pomiędzy Jimin, a brunetem, uśmiechając się jeszcze szerzej. Kim nadął
policzki i nieco mniej zadowolony opadł na krzesło, przysuwając się bliżej
Jeona, który miał ochotę zmienić się w parę wodną niczym syrenka, by zniknąć z
powierzchni ziemi.
- Nie mam za bardzo czasu, więc na chwilę. - powiedział,
skupiając się jednak tylko i wyłącznie na brunecie. - Co jesz, hm? - zerknął na
jego talerz i uśmiechnął się, co oznaczało jedno.
- Chcesz spróbować? - szepnął nieco niepewnie i już miał
podsunąć mu talerz, gdy Tae bez skrępowania otworzył usta, patrząc na niego
wyczekująco. Jeon odetchnął czując, jak jego policzki stają się gorące.
Drżącymi rękoma nabrał trochę ryżu i warzyw, które podsunął pod usta chłopaka.
Ten ochoczo po nie sięgnął, zadowolony powoli przeżuwając kapustę.
- Jak tam przygotowania do imprezy? - zapytała blondynka,
uśmiechając się tak dziwnie, że Jeon poczuł nieprzyjemne uczucie w żołądku.
Dzień raczej nie zakończy się tak miło, jak planował, bo chociaż każdy wydawał
się być miły, to Tae był jakiś spięty, a kobiety nagle otoczyła przerażająca
aura.
- Przecież była pani na rozmowie z hyungiem, raczej wszelkie
informacje zostały tam udzielone. - uniósł niewinnie kąciki ust, przysuwając
się do Jungkooka. Sięgnął po napój jeszcze bardziej zaskoczonego chłopaka,
który nie bardzo rozumiał co się dzieje poza tym, że Tae chyba jest w stosunku
do Park złośliwy. Trzeba zaznaczyć, że Kim był kulką słodyczy, nigdy nie bywał
wredny.
- Mówiłam słodzino, byś nie mówił do mnie per pani. -
westchnęła blondynka, dokańczając swój posiłek. Spojrzała na Jimin i wstała,
poprawiając włosy. - Widzimy się na spotkaniu.
- Dobrze, proszę pani. - uniósł dłoń i pomachał jej przez
sekundę, następnie wrócił do opróżniania kubka Jeona. To było dla młodszego
niezrozumiałe, bo blondyn nienawidził tego typu napojów, miał raczej całkiem
inne gusta, a nagle mu się odwidziało.
- Jesteś
całkiem pojętny. Jeszcze trochę, a wszystko ładnie ogarniesz i zaczniemy
prawdziwą pracę. - Jimin posłała mu szeroki uśmiech, zakładając swoją cienką,
ale niezwykle szykowną kurteczkę. Poprawiła krótkie włosy i złapała za torebkę.
- Nie mogę się doczekać.
Skinął głową, otwierając przed nią drzwi. Zacisnął palce na
wielkim kartonie wypełnionym papierami i ruszył za nią w stronę przejścia,
którym nie miał jeszcze dzisiaj szansy podróżować.
- Swoją drogą to dlatego Seokjin kazał mi się tobą zająć
lepiej, aniżeli resztą pracowników.
Jeon spojrzał na nią, początkowo nie rozumiejąc o co jej
chodzi, jednak po chwili spuścił nieco głowę. Po odejściu Park prawie się nie
odzywała, jakby ignorując widok, który serwował jej Tae, wyjadając mu jedzenie.
W czasie pracy również tematu nie poruszała, jakby sytuacja nie miała miejsca,
co było mu na rękę, bowiem te kilkanaście minut było wyjątkowo krępujące.
- Nie dołuj się tak, to nie moja sprawa, tylko stwierdzam
fakt. - uśmiechnęła się i przyłożyła swoją kartę do drzwi, zaraz je otwierając.
Zapaliła światło, a on posłusznie wszedł za nią do dużego gabinetu. -
Wiedziałam, że coś jest na rzeczy, skoro jesteś tu po rekrutacji, a szef
obawiał się o to, czy sobie poradzisz.
- Mhm... - mruknął tylko, nie bardzo wiedząc, czy
jakakolwiek odpowiedź byłaby teraz na miejscu.
- Długo się znacie? Ty i Taehyung?
- Jakiś czas.- odłożył na biurko karton i wyprostował się,
tylko przelotnie zerkając na Shin, która uszyła w stronę wyjścia z
pomieszczenia, po drodze zabierając jakąś teczkę.
- Przejawiasz jakieś zapędy masochistyczne? To trochę...
specyficzna osoba. Związek z nim musi być ciężki.
- Och... - uniósł głowę, patrząc na nią zaskoczony. - Skąd
noona wie?
- Przecież nie gracie razem w kostki, błagam. - zaśmiała się
i zamknęła za nim drzwi, ruszając w stronę windy. - Taehyung nie lubi kobiet,
chociaż o jego orientacji nie wie wiele osób, a to, że cię tu wcisnął jest dość
jednoznaczne. Dla byle kogo by tego nie zrobił, nie on.
- Hm, Taehyung jest taką księżniczką, więc o ile człowiek
potrafi być dla niego księciem, to wszystko jest w porządku. - odparł po
dłuższej chwili, posyłając jej niepewny uśmiech. Kobieta zaśmiała się i wybrała
odpowiedni poziom. Drzwi eleganckiej windy się zamknęły, odcinając chłopakowi
drogą ucieczki. Rozmowy już nie uniknie.
- Księżniczka idealnie pasuje, jego zachowanie wpasowuje się
doskonale. W każdym razie miło, że się dogadujecie, może trochę się uspokoi, ze
swoimi królewskimi odruchami.
- Mnie jakoś szczególnie jego bycie słodkim i całkowicie
uroczym nie przeszkadza, ale jeśli zacznie być nieco bardziej stanowczy lub
męski, to się nie obrażę. - odpowiedział jej uśmiechem, opierając się o windę.
- Aaa... Słodki? - zapytała Jimin, unosząc zaskoczona brew.
Jungkook przytaknął, nie rozumiejąc reakcji, jednak kobieta tylko machnęła
dłonią, na nowo wykrzywiając usta w uśmiechu. - To szczęścia życzę i bajkowej
miłości.
***
- Tutaj może
szafranowy? - opalony, niezbyt wysoki mężczyzna zaznaczył na wielkiej tablicy
fragment specjalnym markerem, który automatycznie pokrył pole odpowiednim
kolorem. Ogromny projekt opakowania najnowszej czekoladki wymagał naprawdę
wielkiej mobilizacji i czasu, co chwilę bowiem coś okazywało się być nie takie,
jakie powinno i całą pracę musieli zaczynać od nowa. Chociaż były to
kosmetyczne poprawki, to i tak siedzieli nad nimi już dwa dni, i byli już
całkowicie znudzeni swoją pracą.
- Cynamonowy nie będzie lepszy? - Jungkook zaznaczył połowę
obszaru wybranym kolorem i ciężko westchnął. - I tak nikt nie zauważy różnicy,
a my się z tym tak bawimy...
- W sumie, ale wiesz jaka jest Choa, zawsze jej coś nie
pasuje. Ostatnio krzyczała na dział eventowy, że serwetki są w kolorze
głębokiej czerwieni, a nie karminowej, a to przecież prawie to samo, nawet
graficy nie zwrócili na to uwagi.
- To co? Miedziany? Najbardziej neutralny w tej kompozycji i
chyba najprędzej przejdzie? Mam dosyć tego pudełka, Jongin hyung.
- Dawaj, najwyżej znowu nas tu zamkną na trzy dni i będziemy
się bawić w mieszanie żółci. - machnął ręką mężczyzna i odstawił marker na
biurko, przeciągając się. Jeon wypełnił obszar i pocieniował go odpowiednio.
Zapisał plik i przesłał go szefowej, wzdychając z ulgą.
- No to chyba czas na jakiś obiad. Idziemy teraz? Potem
przydałoby się skoczyć do noony i pogadać o plakatach, bo przychodzi Yoona i
będzie sesja.
- Lepiej mieć wtedy siły, gwiazdy bywają kapryśne,
szczególnie królewny SM. - zaśmiał się starszy i udał się w stronę drzwi.
Brunet ruszył za nim, zamykając drzwi kartą, następnie oboje skierowali się do
restauracji. Wybrali swoje ulubione potrawy i usiedli przy jednym z wolnych
stolików. O tej godzinie miejsce te było jeszcze nieprzepełnione, pora obiadowa
zaczynała się za godzinę, jednak Dolce było naprawdę przyjazną pracownikom
firmą i nikt nie pilnował godzin posiłków, byleby nie przeszkadzało to w pracy.
Posłodził kawę i
zamieszał ją plastikowym patyczkiem, od razu upijając łyk. Kilka godzin
siedzenia przy ekranie zmęczyło nie tylko jego oczy, ale i organizm, musiał
wzmocnić się kofeiną, bo dzisiejszy dzień dopiero się zaczynał, czekała go
jeszcze jedna ważna część zadań, z których musiał się wywiązać, by w końcu
jakoś zaistnieć w tym miejscu.
Spojrzał na
Jongina, który skupił się na swoim makaronie, pochłaniając go szybko. Musiał
przyznać, że jego współpracownik był naprawdę ogarniętym facetem, w dodatku z
poczuciem humoru i dystansem do wszystkiego. Chociaż znali się dopiero kilka
tygodni, to mogli pogadać o wszystkim i nigdy nie dochodziło pomiędzy nimi do
sporów, chociaż mieli inne charaktery oraz przyzwyczajenia. Ciemnoskóry był
artystyczną duszą, nieco szalony, czasami oderwany od rzeczywistości, jednak w
pozytywnym tego słowa znaczeniu. Był kreatywny, kimś kto zawsze miał masę
pomysłów, pozostawał jednak przy tym ludzki i nie doprowadzał go do gorączki,
jak niektóre osoby w pracy. Zdążył poznać już naprawdę wiele pracowników,
niektórzy wręcz działali mu na nerwy swoim zachowaniem. Wiedział, że to
specyficzny dział, jednak oglądanie wymalowanego farbami Park Chanyeola, który
chodził tak po firmie jak gdyby nigdy nic, bo 'sprawdzał, czy nie gryzie się z
otoczeniem, bo fuksja to śmieszny kolor i czasami jest dziwna', nieco wykraczało
poza jego tolerancję. Głupi wielkolud nie był oczywiście odosobniony ze swoimi
odpałami. Przypominający dinozaura Jongdae chodził wyszczerzony całymi dniami,
jakby pierwszy raz wyszedł do ludzi i każdego zaczepiał. Na początku było to
całkiem miłe, ale nieprzystosowany do takich ludzi Jungkook czuł się tym
przytłoczony, dlatego starał się trzymać z osobami, które zachowywały się
odpowiednio. Nie było ich wiele, ale przecież nie potrzebował przy sobie bandy
błaznów tylko po to, by istnieli.
Kilkadziesiąt
dni w firmie minęło mu w mgnieniu oka. Nie miał pojęcia, jak to możliwe, że tak
długo już tutaj pracuje, z drugiej strony czuł się tak, jakby od zawsze grzał
tę przyjemną posadę. Jimin wspierała go bardzo mocno, ciągle doradzając i
poprawiając, przez co zaaklimatyzował się natychmiast, a ona sama w jakiś
sposób stała się mu bliska. Była interesującą, niebanalną osobą i chociaż
często jadła z otwartymi ustami, to ją polubił, bo mógł przy niej być sobą, w
końcu jako jedyna wiedziała o jego związku z Tae. Fakt, jeszcze Choa, która jak
się okazało, była typowana na dziewczynę Seokjina, z nią jednak praktycznie nie
rozmawiał, bo to jednak zbyt wysoka pozycja i zwyczajnie nie spoufalała się z
najniższą warstwą pracowników.
Co do samego Tae,
to ich znajomość kwitła. Widywali się często, praktycznie codziennie po pracy.
Starszy zawsze czekał na parkingu i jechali razem do jego willi, by oddać się
pieszczotom w sypialni czy kuchni, jeśli nie mogli się powstrzymać przy
jedzeniu posiłku. Taki stan rzeczy był mu na rękę, bo odstresowanie się przy
blondynie było przyjemne. Jego delikatne ciało z dnia na dzień coraz bardziej
go uzależniało i widząc go wieczorem, czuł nawet coś na wzór radości. Nadal
rzecz jasna uważał, że dzieciak jest nieprzystosowany do życia oraz nieco
głupkowaty, jednak dopóki idealnie pasował do jego bioder, gdy mocno w niego
wchodził o poranku, to nie miał zamiaru narzekać.
Z zamyślenia
wyrwał go dźwięk telefonu. Zerknął na ekran i westchnął cicho. Taehyung.
Odblokował ekran i nacisnął kopertę, odczytując wiadomość:
"Jungkookieeee~~ <3 Poczekasz na mnie chwilkę? Coś mi wypadło i się
trochę spóźnię, przepraszam ;c". Brunet uniósł brew zaskoczony i szybko
odpisał, że będzie czekał u siebie w gabinecie, następnie schował telefon do kieszeni.
Starszy nigdy nie przekładał niczego, ani się nie spóźniał, nie miał przecież
żadnych obowiązków, poza chodzeniem na zakupy, więc to było zastanawiające.
- Coś nie tak, Kook? - Jongin uniósł kąciki ust, uśmiechając
się seksownie.
- Nie nie, znajomy znowu odwala. - machnął ręką i wrócił do
jedzenia, zapychając nim usta.
- Rozumiem. Swoją drogą jak samopoczucie przed pierwszą
firmową imprezą? Będziesz miał okazję poznać wszystkich pracowników, będą nawet
ci z zagranicznych filii.
- Zawsze to jakieś nowe doświadczenie. Nie byłem nigdy na
takich luksusowych wydarzeniach, więc chętnie popatrzę sobie na gwiazdy SM.
- Największa atrakcja, typowe.
Oboje podnieśli głowy i spojrzeli na dwie dziewczyny:
Hyejeong i Minę. Nieco irytujące, ale do pogadania.
- Jesteśmy facetami, to logiczne, że kręci nas widok Yoony i
Hyoyeon. - wzruszył ramionami Jongin, odchylając się nieco na krześle. - Jak
tam ulotki?
- A weź przestań. Choa stwierdziła, że czcionka jest zbyt
wulgarna i nie odzwierciedla uroku tego gówna. Chyba muszę stworzyć nową, bo to
już chyba czterdziesta i brak mi pomysłów. - westchnęła blondynka, odrywając od
kartonika z sokiem słomkę. Nieco nerwowo przebiła srebrne pole i od razu
opróżniła z połowę napoju.
- Daj spokój, przyjdziemy z tym do niej jak jej minie.
Podobno była w eventowym, a sama wiesz, jak zadowolona wychodzi z tego miejsca.
- Mina spojrzała na wszystkich po kolei, uśmiechając się złośliwie.
- Hm, coś się stało? - Jeon zmarszczył czoło, nie rozumiejąc
sytuacji. Obiło mu się o uszy, że w firmie konflikty są na porządku dziennym,
jednak nigdy za bardzo się w to nie wgłębiał.
-Wystarczy kilka minut rozmowy ze słodziną i Park dostaje
szału. Chyba nigdy się nie dogadają. - uśmiechnęła się brunetka, sięgając po
kanapkę. - Była dzisiaj na kontroli i oczywiście ich poczucia estetyki się ze
sobą pogryzły, bo Choa woli raczej odważniejsze kompozycje.
- Kto to 'słodzina'?
- Kim Taehyung, syn właściciela.
Jungkook zmarszczył brwi, prostując się. Co Tae robił w
firmie, poza wyjadaniem czekoladek i graniem w sudoku w swoim gabinecie?
- O co w tym chodzi?
- Hm, słodzina nie lubi się z Park i nawet tego nie ukrywa,
ponoć ciągle się kłócą nie tylko w pracy, ale również poza nią, bo Choa chyba
coś z Seokjinem... Nie wiem na ile to prawda, ale by się zgadzało. - odparła
Mina, wyciągając z kieszeni telefon. - Młody uprzykrza jej życie, mają różne
gusta i niestety chociaż ma nad nim jako takie zwierzchnictwo, to jako synek
tatusia ma też spore pole do popisu.
- Kiedyś się pozabijają. Choa już ledwo znosi te odzywki i
nazywanie ją starszą panią. - Jongin uśmiechnął się szeroko, oblizując pełne
wargi.
Jungkook oparł
się wygodniej o krzesło, sącząc swój napój nieco leniwie. Czasami słyszał coś o
'słodzinie', jednak nigdy nawet przez myśl by mu nie przeszło, że chodzi o
Taehyunga. Z tego co wiedział, to dzieciak codziennie biegał do kosmetyczek, na
zakupy, ewentualnie wychodził ze znajomymi, nie wspomniał ani razu, że pracuje
w firmie, chociaż często spotykał go na korytarzach. Kim tłumaczył to
koniecznością odwiedzić poszczególnego członka rodziny, Jungkooka zaś średnio
to interesowało, więc nie ciągnął go za język. Czyżby z Tae był mały, wredny
kłamczuch? Pytanie tylko po co miałby oszukiwać go w takiej kwestii, skoro
praca w takiej firmie i to na dobrym stanowisku to raczej coś, co się chwali,
bo póki co wychodził na rozpieszczonego gówniarza, który ma wszystko za darmo.
Trzeba się tego dowiedzieć...
***
-Naprawdę? Chyba
sobie jaja robisz. - Jimin wsunęła do ust kawałek bułki, nieco ostentacyjnie ją
przeżuwając. Była zaskoczona i nawet nie próbowała tego ukryć. - Macacie się od
tygodni, a nie wiesz, że pracuje kilka pięter wyżej? Przecież wracacie razem do
domu...
- Myślałem, że po mnie przyjeżdża...
- Jesteś głupi czy głupi, bo chyba jednak głupi? - dziewczyna
wyrzuciła papierek do kosza na śmieci, wyciągając ramiona przed siebie.
Przeciągnęła się, zerkając na zmieszanego Jungkooka, który nie wiedział gdzie
podziać wzrok. Był w szoku. - W sumie wiedziałam, że jesteś ślepy, skoro
uważasz Taehyunga za bezbronnego aniołka, podczas gdy terroryzuje połowę
personelu, jednak fakt, że nie wiesz...
- Co? - brunet spojrzał na Shin, otwierając szerzej oczy.
- Co co? - kobieta uniosła brew, po chwili dopiero
uśmiechając się złośliwie. - Ups?
Chłopak zacisnął wargi i starał się zapanować nad coraz
szybszym oddechem. Takie zachowanie działało mu na nerwy, jednak krzyczenie na
szefową nie wchodziło w grę.
- Oddychaj dziecko. Po prostu tak naprawdę chyba nic nie
wiesz o swoim chłoptasiu. Nie wiem, czy to ty jesteś ignorantem, czy on cię
oszukuje, ale coś jest nie tak. - wzruszyła ramionami, dokańczając swoją
przekąskę nieco leniwie. - Nie będę wredna i powiem ci tyle, ile mi się chce...
- sięgnęła po cukier i wsypała sporo do papierowego kubka. Wymieszała ciemny
płyn i zerknęła na laptopa. - No więc... Taehyung pracuje tutaj praktycznie od
zakończenia szkolnej kariery, bo na studiach nie miał znajomych i chciał jakoś
zabić czas. Po studiach też nie miał znajomych, bo przez pracę sobie ich nie
znalazł, więc siedzi od rana do nocy w biurze i zajmuje się wkurwianiem
wszystkich. Chyba ma jakiś uraz do ludzi, bo poza braćmi, to nikogo nie
traktuje dobrze. No, poza tobą rzecz jasna. - upiła kilka łyków, w międzyczasie
pisząc coś na klawiaturze jedną ręką. - Ogólnie to mała suka z niego jest.
Wiem, że to niekulturalne, ale on się wyżywa na wszystkich w zasięgu kilometra.
Jest wredny, utrudnia pracę innym, a wszystko zawsze musi być tak, jak on chce,
inaczej zaczyna się trząść i rozwalać swoje biuro. Totalnie wkurwiający,
rozpieszczony gówniarz. Każdy z nas jak ma wybrać się do eventowego, to modli
się, by nie natrafić na niego na korytarzu. Choa przykładowo wysyła już innych,
bo sama musi brać potem coś na uspokojenie.
- Chyba nie mówimy o tym samym Tae...
- Przy tobie jest kluchą, zauważyłam. Widocznie ma dwie
twarze.
Jeon zaczął nerwowo gryźć swoje wargi, wpatrując się w tył
komputera kobiety. To było dla niego nie do pomyślenia, bowiem słodki, mały
dzieciak, który tulił się do niego cały czas, nijak miał się do opisanego przez
Jimin tyrana. Jego głupkowatość, nieogarnięcie i niezdarność do tego nie
pasowały, był przecież czasami aż mdły w swoim byciu uroczym i niewinnym. Nie
radził sobie z noszeniem zakupów, nigdy nie miał kaca, wydawał pieniądze na to,
by mieć kochanka... Gdzie tu logika?
- Nie wiem co powiedzieć...
- Zostań po pracy. Eventowy i reklama mają dzisiaj ogarnąć
szczegóły na sali konferencyjnej, dam ci kartę i sobie go podglądniesz w akcji.
- Shin uśmiechnęła się i złapała za teczkę, która leżała obok niej. - A teraz
do roboty, ten miedziany wygląda wstrętnie, popracuj z Jonginem raz jeszcze.
Komentarze mile widziane ;) Im ich więcej, tym szybciej postaram się dodać kolejny rozdział, bo to mocno motywuje ^^
Jejuu, teraz nie mogę się strasznie, straszniee doczekać na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńPostać Jimin to cudo. Ogólnie wrzucenie tutaj mojej biaski to świetny pomysł haha :) Jej teksty >>
O co chodzi z tymi dwiema twarzami Tae :O Naprawdę się tego obawiam i potrzebuję wyjaśnień.
Niestety, moja natura potrzebowała tutaj sex scene Vkook'a, jednak jakoś przeżyłam jej brak tym nowym faktem o TT, bo to było naprawdę mocne :D
"Słodzina" mam rozumieć, że to takie z pozoru miłe określenie, mające na celu pocisnąć Taehyung'a.
I w sumie nadal się zastanawiam co się wydarzyło wtedy w tej Japonii! Potrzebuje odpowiedzi :<
Pozdrawiam, weny i zdanej sesji! :D
No Taeś, tego się nie spodziewałam... Chce zobaczyć go w akcji i pewnie Kook też chce.
OdpowiedzUsuńCzułam taką żenuncje jak Tae kazał się karmić. Nie powiem, to by było dla każdego krępujące. No ale Taeś to księżniczka i Kooki musi być grzeczny.
Czekam na kolejny rozdział cierpliwie, bo warto ;*
Biedna ty czytasz o takich złych i okropnych rzeczach. To przez to Tae jest potworem? Na pewno przez to xd Ale dobrze, że dla Jungkooka jest słodziutki hihihi
Taehyung to siła! Takkkk! Najlepiej. On pasuje na taką suke, czas pokazać Jeonowi, ze nic nie jest takie białe w życiu.
OdpowiedzUsuńA WGL postać Jeona mnie wkurwia, ale mi to wybacze, w końcu TO Jeon. Xdd
Potrzebuję kolejnego rozdziału jak wody.
I wgl popieram, kolor miedziany ssie.
Kocham Ciebie i to opowiadanie, jest cudowne.
OdpowiedzUsuńStrasznie jestem ciekawa kolejnego rozdziału, niech Tae pokaże pazurki, a sie Jeon zdziwi :D
Czekam z niecierpliwością, weny życzę i POWODZENIA W SESJI I Z OBRONĄ!
Pejti^^
O matko chce juz następny rozdział :D Oby Twoja motywacja szybko dała o sobie znać! Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńOMO! OMO! OMO! OMO!
OdpowiedzUsuń*pięć godzin później, kiedy dziecko się uspokojiło*
Ja tak jak Ana potrzebowałam sex sceny, ale nie przeszkadzało mi to jakoś za specjalnie :)
No ja mam nadziej, że ty szybko napiszesz kolejny rozdział :) Ponieważ zostawić taką osobę, jak ja w niepewności, rozmyśleniach, i jeszcze większej niepewności to klucz do trumny :P
Biedna Unnie musi czytać te okropne rzeczy :(
Mimo wszystko życzę zdanej sesji :)))
Pozdrawiam <3