wtorek, 7 czerwca 2016

7. Bad romance


         - Ach! - Taehyung wbił paznokcie w jego ramiona, wyginając swoje ciało w łuk z głośnym jękiem. Wilgotne włosy przyklejone miał do czoła, jednak nikogo to nie obchodziło. Liczyły się jego opadające pośladki, które pochłaniały penisa Jungkooka. Starszy zmysłowo poruszał biodrami, unosząc się nad młodszym, który z trudem oddychał, widząc nabijającego się na niego chłopaka. Wyglądał nieziemsko, jak anioł. Rozchylone wargi, napięte mięśnie. Seks w klasycznej pozycji był genialny, jednak na siedząco dawał o wiele więcej przyjemności.
- Cudowny... - wysapał, unosząc swoje biodra, by zatopić się w gorącym wnętrzu blondyna, mocno zaciskając przy tym dłoń na jego biodrze. Drugą ręką obejmował go, zmuszając do bliższego kontaktu. Chciał czuć jego delikatny tors ocierający się o ten jego. Pragnął być z nim spleciony tak mocno, jak tylko się dało.
Blondyn wydał z siebie donośny krzyk, on zaś wymierzył kolejny ruch, by otrzeć się o jego prostatę. Przysunął swoje nabrzmiałe od pocałunków usta do tych jego, chcąc skosztować go znowu. Wsunął język do ciepłego wnętrza, pocierając o jego, starając się dać mu jak najwięcej, przy okazji niemal wysysając z niego całą energię.
Kolejne uderzenia były mocniejsze i bardziej chaotyczne. Ich ciała były do siebie przyciśnięte jeszcze bardziej. Penis starszego był masowany przez ich brzuchy, po chwili nie wytrzymując już napięcia, rozlał się, brudząc ich podbrzusza. Mięśnie Tae zacisnęły się na członku Jeona, który z trudem unosił zmęczonego blondyna, wbijając się w niego. Sapał ciężko w usta swojego chłopaka, nie próbując nawet zapanować nad odgłosami. Było mu cudownie, nie chciał się ograniczać.
Po kilku mocnych pchnięciach doszedł w nim, wbijając palce w boki mniejszego, który jęknął cicho, przesuwając dłońmi po ramionach bruneta.
- Ja...
- Ciii królewno - szepnął i ucałował jego wargi. Uśmiechnął się delikatnie i uniósł chłopaka, by następnie ostrożnie popchnąć go w stronę materaca, na którym zaraz oboje wylądowali. Młodszy uśmiechnął się delikatnie i złapał za kołdrę, którą ich przykrył, nie puszczając nawet na chwilę blondyna. Trzymał go przy sobie, jakby bał się, że zaraz zniknie.
- Udusisz mnie, kochanie... - Tae zaśmiał się słabo, starając złapać oddech. Jeon tylko schował go w swoich ramionach, wtulając twarz w zgięcie jego szyi.
- Nie zrobię ci krzywdy, koteczku, nie martw się - uśmiechnął się delikatnie, pocierając nosem o jego gorącą skórę. Nie miał ochoty odkleić się od niego nawet na sekundę. Jego ciało pragnęło kontaktu z tym starszego, chociaż jeszcze kilka godzin temu miał ochotę pozbyć się go ze swojego życia. Nie miał pojęcia skąd te zmiany nastroju. Gdy wrócili do domu był wściekły. Miał ochotę rozszarpać Yoongiego za to, że śmiał dotknąć jego Taehyunga, że wypowiedział takie słowa. Podczas kąpieli mniejszego naszła go myśl, że jednak powinien przeprosić kumpla i pozwolić mu na... cokolwiek. Jakichkolwiek zamiarów by nie miał, mógłby mu pomóc, sam uwolniłby się zaś od tego denerwującego dzieciaka.
Wszystko jednak odpłynęło, gdy tylko ten wszedł do łóżka w jego starej koszulce i niepewnie położył się w odpowiedniej odległości, jakby się go obawiając. To zrujnowało Jeona, który nie mógł znieść takiego widoku. Musiał przyciągnąć go do siebie i pocieszyć, a że skończyło się to dwoma stosunkami pod rząd, to już wina tych kuszących ud i seksownych ust.
Uśmiechnął się sam do siebie, unosząc nieco głowę. Spojrzał na przysypiającego chłopaka czując, że wszystko w jego wnętrzu miesza się jeszcze bardziej i nie była to wina alkoholu.


***


 
      - Jeszcze chwilka, królewno - zaśmiał się Jungkook, prowadząc za rękę blondyna, którego oczy zasłonięte były chustką. Starał się iść powoli i ostrożnie, by przypadkiem starszy nie potknął się o żadną z wystających gałęzi.
- Stresuję się...
Jeon pogładził zewnętrzną stronę jego dłoni, zwalniając nieco. Sam również nie czuł się najpewniej, pierwszy raz bowiem zabierał go w miejsce, które nie było luksusowe. Łąka na obrzeżach i przekąski to nie było coś, do czego chłopak byłby przyzwyczajony. Zawsze jedli w restauracjach, tym razem jednak postanowił zorganizować coś typowego i normalnego dla zwykłej klasy średniej.
      Po swoim ekscesie w nocy czuł lekkie wyrzuty i obawiał się, czy Tae nie zareaguje rano nieodpowiednio. Bądź co bądź olał go, a seks na przeprosiny był kiepskim rozwiązaniem. Wprawdzie nadal nie był pewien, czy chce to utrzymać, jednak nie oznaczało to, że miałby żegnać się z nim w kiepskiej atmosferze. Póki sam nie zdecyduje się na jedne rozwiązanie, póty będzie zachowywał się tak, jak na wzorowego chłopaka przystało. Istnieje przecież opcja, że Tae się odwidzi, szkoda byłoby wtedy stracić pracę przez kiepskie kontakty.
      Przyciągnął go do siebie, od razu obejmując od tyłu. Sprawnie zsunął jedną dłonią chustkę z jego oczu, czekając na jakąkolwiek reakcję.
- Czy... to randka? - niższy odwrócił się w jego stronę, wpatrując uważnie w jego oczy.
- Owszem, koteczku - wsunął dłoń w jego włosy i delikatnie pogładził jego skórę. Blondyn uśmiechnął się delikatnie i przysunął swoje usta do jego, składając na nich czuły pocałunek.
- Dziękuję.
- Nie masz za co. To ja powinienem przeprosić, wczoraj zachowałem się jak idiota i cię zraniłem.
Niższy zmarszczył brwi, łącząc chyba wątki, po chwili zaś zarzucił mu ręce na szyję, przyciągając do siebie.
- Miałeś prawo się pobawić - potarł nosem o ten młodszego, prezentując swój kwadratowy uśmiech. - Wiem, że troszkę cię ograniczam i potrzebujesz wolności, chociaż ciężko mi to przełknąć, bo chciałbym byś zawsze był przy mnie.
- Ciiii. Jestem twój, masz prawo tego ode mnie wymagać. Możemy więc o tym zapomnieć, księżniczko?
- Już nic nie pamiętam, Jungkookie.
Brunet wpił się czule w jego usta, wsuwając język do środka niemal natychmiast. Swoje duże dłonie położył na plecach chłopaka, zmuszając ich torsy do zetknięcia się. Przeczuwał, że Kim nie będzie robił scen. Był do bólu słodki i grzeczny, przynajmniej przy nim.
Odsunął się i pociągnął go w stronę przygotowanego miejsca. Opadł na koc, ciągnąc go za sobą, by usiadł pomiędzy jego udami, co rzecz jasna ten posłusznie uczynił. Cóż. Teraz wystarczy dać mu zjeść, a potem trochę pobawić się na łonie natury. Plan idealny.



      - Ale to bez sensu, nie uważasz? Nie jesteśmy w stanie tego oddzielić, to prawda, ale mimo wszystko strach nie jest dobry wyjściem.
- Przesadna dobroć też, Jungkookie. Nikt wtedy nie traktuje cię serio, ma cię za kogoś, kto jest słaby. To też nie jest dobre, bo mogą chcieć cię wykorzystać, a jak się trochę boją, to są grzeczni.
- Hm, jakby nas połączyć, to mamy makiawelizm. To też jakieś wyjście.
- Znasz go? - Taehyung poderwał się, oblizując usta z bitej śmietany, do której się dorwał i jadł ją z buteleczki, pieszcząc przy tym zmysły Jungkooka, który miał miłe skojarzenia ze spływającą słodkością.
- Czytałem "Księcia", całkiem dobra książka.
- Znam prawie całą na pamięć, moja ulubiona!
Brunet uniósł brew, przyglądając się starszemu, którego policzki nagle się zaróżowiły. Zaczął wychwalać Machiavellego, gestykulując rękoma bardziej, niż zazwyczaj. Prawdę powiedziawszy nie spodziewał się, że Kim może mieć jakiekolwiek zainteresowania. Nie rozmawiali zbyt dużo, zazwyczaj nie mieli na to czasu i poza pogadankami o minionym dniu, tylko uprawiali seks. Informacja, iż Taehyung przeczytał w swoim życiu jakieś książki, w dodatku ambitniejsze aniżeli "Pamiętnik księżniczki", nieco go zaskoczyła. Dzisiaj zaś rozprawiali o ciekawych problemach, poruszali różnego rodzaju tematy i nie było to paplanie o tym, co starszy wypatrzył w sklepie.
        Pogładził go po policzku, słuchając go, a jednocześnie bijąc się z myślami. Taehyung przecież miał być tępy. Tak było mu łatwiej, bo czuł mniejsze wyrzuty. Powoli jednak odkrywał się coraz bardziej, niekoniecznie z własnej woli. Miał wiele twarzy, a on poznał póki co jedną, pozostałe otaczała tajemnica. Nie miał pojęcia, czy nie skrywał ich więcej. Był słodkim miśkiem przy nim i rodzinie, w pracy chamem oraz cholerykiem, a gdzieś tam w środku kimś, kto interesował się filozofią, i polityką. Co jeszcze może skrywać? Jest płatnym zabójcą po godzinach?
- ... i ogólnie nienawidzę Savonaroli. Jak oglądałem "Rodzinę Borgia", to mnie wszyscy prawie wkurzali poza Niccolo, bo był cudowny. O, jeszcze Lukrecja była świetna i Paolo, taka kochana para! - rozmarzył się, przymykając powieki. Jeon zaśmiał się i przyciągnął go do siebie, mocno wtulając w swój tors.
- Chyba średni, skoro on umarł.
- Ale to było romantyczne! On biedny stajenny, ona córka papieża i wielka pani, a zakochali się właśnie w sobie, chociaż wszystko toczyło się wbrew ich myśli. Uwielbiam takie historie, gdzie pomimo przeciwności losu, para jest razem i się kocha. Te spiski, intrygi, wszelkie kłamstwa, byleby utrzymać miłość...
- Romantyczna księżniczka? - zaśmiał się, chociaż jego słowa jakoś w niego uderzyły. Czy nie taka była ich relacja? Taehyung milioner z innego świata, on pierwszy lepszy chłopak z klasy średniej, których jest na pęczki. Jako takich przeciwności losu nie było, jednak są tu i oszustwa ze strony ich obojga. Pytanie, czy są po to, by utrzymać związek, czy doprowadzą do jego rozłamu.
- Trochę - wsunął dłonie w jego włosy, uśmiechając się niewinnie. - Chociaż wolę happy endy, nie ukrywam.
- To co, stworzymy swoje perfekcyjne zakończenie dnia? - przesunął dłoń na jego pośladki, wpatrując się w chłopaka pociągająco.
- Mhm... Dobrze, mój Romeo.



***


      - Coś taki wesoły? Aż tak kochasz tę firmę, że suszysz zęby na myśl o użeraniu się z grafikami do kolejnego produktu? - Jimin uniosła pytająco brew, oblizując palce z kremu, którym znowu się cała ubrudziła. Jeon czasami miał wrażenie, że była jeszcze bardziej niezdarna od Taehyunga, a to naprawdę wyczyn, bo on potrafił ubrudzić się kanapkami wielkości cukierka.
- Miałem udany weekend.
- Ooooo, jakieś dzikie romanse z twoim kochasiem?
- Poznałem jego rodzinę, zaprosili mnie na kolację po imprezie w firmie - uśmiechnął się sam do siebie, upijając łyk gorzkiej kawy. Przymknął na chwilę powieki, rozkoszując się przyjemną ciszą. O tej godzinie nikogo tutaj prawie nie było, więc mieli w zasadzie trochę wolnego czasu, a plotki były obsesją jego szefowej, czemu by więc nie umilić jej dnia?
- To co? Teraz ślub i operacja, by słodzina mogła urodzić ci bobaska, który miałby jego śliczne oczka, a twoje ogarnięcie życiowe? - wyszczerzyła się, sięgając po herbatę, jak zwykle się przy tym parząc.
- Nigdy się nie nauczysz, noona. Dmucha się.
- Ty lepiej zajmuj się dmuchaniem swojego chłopca, a nie mnie pouczasz - mruknęła, starając się załagodzić sprawę, wsuwając do ust porcję lodów. - Swoją drogą to już chyba poważny związek, skoro poznałeś prezesa. Kolacja z rodzicami to chyba ostatni etap do zaliczenia, a ty masz go za sobą. Serio, ja bym już rozglądała się za pierścionkiem zaręczynowym.
- Zabawne, doprawdy... Jego ojciec sam chciał mnie poznać, a o ślubie nie ma mowy, to Korea.
- Ameryka to nie problem, znasz angielski - puściła mu oczko, wracając do herbaty, którą o dziwo podmuchała, zaraz się za nią zabierając. - Jesteś jego pierwszym facetem, pewnie jest nakręcony.
- Pierwszym? - uniósł pytająco brew, prostując się automatycznie. Wbił wzrok w kobietę, która na chwilę aż przestała zajmować się jedzeniem. Poprawiła swój różowy kapelusz, który podwinęła z półki na rupiecie, nie bardzo wiedząc jak zareagować.
- No... Coś nie tak?
- A Wu Yifan?
- Że Kris?! Serio? - szatynka poderwała się, opierając rękoma o biurko. - Że ten super mega Wu, który wygląda jak z okładki czasopisma dla najlepszych ciach? Nogi do ziemi, aparycja bogów, jedyny słuszny wzrost?
- Do nieba, noona, nie do ziemi. I cóż, nie mnie oceniać, nie mój typ. Chińczyk w każdym razie, blond włosy i rzeczywiście wysoki.
-  Jebać, jeden pies - machnęła ręką. - O mamusiu kochana. Skąd wiesz, że byli razem? - kobieta obeszła biurko i usiadła na nim, praktycznie miażdżąc go spojrzeniem. Jungkook odsunął się na krześle, starając złapać oddech, bowiem jej zachowanie go zaskoczyło. Spodziewał się raczej jakiś plotek, nie zaś tego, że sam będzie musiał coś mówić.
- Powiedział mi, że był jego pierwszą miłością. Wcześniej widziałem jak rozmawiają, gdy byłem z Tae w Japonii. Na imprezie zaś sam do mnie podszedł i to wyjawił - wzruszył ramionami, chowając twarz za wielkim kubkiem, bo powoli czuł się skrępowany jej oczami, które analizowały dokładnie jego twarz.
- O jeju! Czułam, że coś jest na rzeczy! W sensie nie, że Wu lubi też chłopców, ale że coś się działo w zarządzie, bo Wu nagle dostał do dyspozycji całą filię w Chinach i opuścił Koreę, a był najlepszym pracownikiem, jakiego miało Dolce. Skurczybyk...
- Hm. No cóż, to logiczne, że razem ciężko byłoby im pracować.
- No wiem, wiem. W każdym razie, słodzina i Kris... To aż nierealne, że się spiknęli.
- Dlaczego? - uniósł pytająco brew. Cóż. O związku nic się nie dowie, ale zawsze może podpytać o samego mężczyznę.
- Wu był perfekcyjny. Najlepszy, najprzystojniejszy, budził respekt, ale i sympatię. Wszyscy go chyba szanowali, bo nie miewał humorków i do wszystkiego podchodził z dystansem, a jednocześnie trzymał krótko pracowników. Byłam wtedy nowa, więc mi bardzo imponował. Nie sądziłam, że to możliwe, by ktoś taki był z królewną słodkości... Chyba tylko ich majątki jakoś do siebie pasowały, bo Kris jest synem jakiegoś chińskiego bogacza, ale średnio się w tym orientuję.
Jeon przytaknął. Wu wyglądał właśnie na człowieka idealnego, z pozycją i pieniędzmi. Był bez wątpienia dobrą partią dla takiej królewny, chociaż musiał przyznać, że jako człowiek ambitny, szukał pewnie równego sobie partnera bądź partnerkę.
- No, w każdym razie teraz, ty masz Taehyunga dla siebie, więc nie ma co rozmyślać o Wu. Cholera wie co się działo między nimi, poza tym to już przeszłość - poklepała go po ramieniu i zeskoczyła z biurka. Zwinęła ze stołu papierki po jedzeniu i wyrzuciła je do kosza, niemal od razu sięgając po ciężki segregator, który podała Jeonowi. - Do roboty, kochasiu. Do jutra masz to ogarnąć, Jongin też. Czeka nas teraz zapierdziel, że aż mi gorąco na samą myśl.
- Sądzę, że to przez picie wrzątku noona, a nie przez pracę - zaśmiał się i wstał, wsuwając pod pachę dokumenty. Kobieta nadęła policzki i zaczęła wymachiwać pięścią.
- Wypad, gówniarzu, bo mam jeszcze dwa takie segregatory i mogę je dać tobie, a nie Chanmi!











Komentarze mile widziane <3

7 komentarzy:

  1. Rodzinę Borgia <3 Reiczel ja cię kocham <33333

    A tak do rozdziału: Nadal mnie trochę Jungkook wkurwia, ale okej, ja to wytrzymam, aż się nie ogarnie życiowo.
    Taehyung coraz bardziej zaskakuje i mega mi się to podoba. Takie odkrywanie twarzy. Czekam na tę cwaną, bo zapewne i ta się pokaże.
    Weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niech się Jungkook zdecyduje -.- Co za baba z okresem... No ale jakie awww chwile Kooka i Tae :3 Oni są razem słodcy :D To będzie miłość <3
    Weny kochana, jeszcze więcej weny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział jak zwykle, podziwiam Twój sposób pisania, nie wiem czy już Ci to pisałam czy nie, ale ogólnie to Ciebie wielbię za tego bloga <3

    Kookie faktycznie jak z kresem sie zdecydować sam nie może i wciąż zastanawia mnie dlaczego Tae go tak okłamuje zamiast powiedzieć prawdę...
    Mimo tego że oboje to takie trochę sierotki w uczuciach, to są razem tak uroczy i kochani, że to aż piękne <3

    Jak zwykle z niecierpliwością wyczekuję kolejnego rozdziału, WENYY! <33

    P.S. Błagam, nie każ dług czekać, uzależniłam się od Twojej twórczości XD

    Pejti <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochamn kocham kocham 😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochamn kocham kocham 😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszam, bo ja tak codziennie wchodzę i płaczę o kolejny rozdział TT___TT
    Pejtiiiiiiiiiiii

    OdpowiedzUsuń
  7. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń