środa, 29 czerwca 2016

8. Bad romance








        Przejrzał ostatni raz projekt i zadowolony pchnął drzwi od sali, w której ich zespół miał mieć spotkanie. Wszyscy już w zasadzie byli, brakowało tylko Jimin i Chanyeola, który pewnie znowu naćpał się farby i wylądował w złym dziale. Nie zdziwiłoby go to ani trochę, ten człowiek miał motorek w tyłku i próżnię w głowie, samo myślenie o nim doprowadzało Jungkooka do szału, dlatego pokręcił głową i usiadł obok Jongina, który bawił się mazakiem, robiąc sobie z niego pseudo wąsy.
- Zabrałeś to gówno? - zerknął na niego ciemnoskóry, a Jeon tylko przytaknął, kładąc kartki na stole. Nie napracowali się nad rysunkami, jednak i tak postanowili je już pokazać, najwyżej Jimin będzie kazała pójść w innym kierunku, a to zawsze jakaś wskazówka. Nie to, rzecz jasna, że byli leniwi, zwyczajnie czasami trzeba pójść na łatwiznę, a skoro musieli już tutaj gnić, to i jakiś profit się należy.
- Okej ludki, zaczynamy - drzwi się otworzyły i do środka wpadła Jimin, a za nią Chanyeol z Krisem. Chwila, co tutaj robił Wu?
Jungkook zmrużył powieki, a jego spojrzenie zostało od razu wychwycone przez blondyna, który posłał mu uśmiech i zajął miejsce po prawej stronie kobiety, lustrując uważnie wzrokiem resztę pracowników, chociaż brunet miał wrażenie, że tylko w stosunku do niego było one wypełnione czymś innym, aniżeli znudzeniem.
- To Wu Yifan, prezes chińskiej filii Dolce, a zarazem osoba, dla której aktualnie musimy stworzyć projekt. Firma ma zamiar wydać limitowaną wersję batonów specjalnie na chiński rynek, jednak wyjątkowo to w Korei powstanie całość. Wygląd, opakowanie, plakaty promocyjne, wszystko musimy zrobić my. Chinach mają aktualne urwanie głowy, bo się przebudowują i sami rozumiecie, że co innego jest dla nich istotne. - Shin złapała za pilot i wyświetliła hasła i obrazki, które nawiązywały do nowego cuda, zaraz jednak na nowo skupiła się na mówieniu. - Taki jest zamysł, to luźne skojarzenia, które muszą tam być zawarte. Z racji tego, że mamy jeszcze normalne zadania, to podzielimy się na dwie mniejsze grupy. Wu Yifan sunbae wraz ze mną względnie dokonał wyboru i część osób będzie przez tydzień pod jego kierownictwem, ja skupię się na reszcie. Tutaj macie spis osób zobligowanych do pomocy.
Jimin przesunęła slajd, a Jungkook zagryzł nerwowo wargę. Chanyeol, Jongdae, Hyeyeong i Mina, oraz oczywiście on. Niezbyt mu się to podobało, wolałby tworzyć z Jonginem, Chanmi i nawet głupkowatą Saną, byle nie musieć spędzać czasu z dwójką niedorozwiniętych idiotów. Sam Kris również nie był mu na rękę, nie wiedział co może zrobić, co powiedzieć. 
- To wszystko na dzisiaj. Grupa chińska przejdzie do sali 408 i tam wszystko omówicie, my zaś zabieramy się do roboty, powodzenia.
Wszyscy skinęli głowami i wytypowana piątka ruszyła za Wu, który wyszedł z sali, kierując się w stronę wspomnianego pomieszczenia. Otworzył drzwi kartą i wszedł do środka, od razu łapiąc za telefon. Zmarszczył brwi i coś odpisał, po chwili jednak odstawił sprzęt, by usiąść na fotelu, wskazując pozostałym siedzenia dookoła stołu.
- Nazywam się Wu Yifan i mam nadzieję, że uda nam się to szybko załatwić. Za tydzień wracam do Chin, dlatego potrzebuję projektu praktycznie na teraz. Musicie się zmobilizować, bo to nie jest zabawa, a poważne przedsięwzięcie - odchylił się nieco na siedzeniu, opierając złożone dłonie na podłokietnikach. - Panie zajmą się ulotkami, Kim ogólnym wyglądem plakatów, Park batonem, a Jeon opakowaniem. 
Wszyscy przytaknęli, chociaż Jungkookowi ten pomysł w ogóle nie leżał. Miał sam ogarnąć najgorszą rzecz, chociaż miał najmniejsze doświadczenie, w dodatku czuł na sobie te ciemne oczy, które poświęcały mu zdecydowanie więcej czasu, niż powinny. Czuł, że wybrano go nie przez przypadek, a związek z Taehyungiem. Pytanie tylko, dlaczego Jimin na to przystała, skoro wiedziała o wszystkim? Nie mogła go uratować?
- Na jutro chciałbym mieć zarys i chociaż wstępną kolorystykę, postarajcie się dogadać. W kampanii reklamowej weźmie udział Yoona i Jackson z GOT7, możecie to uwzględnić. Smak malinowo-miętowy w gorzkiej czekoladzie, druga wersja orzechowo-miętowy w mlecznej. Ma być świeżo, bo to batony orzeźwiające. W razie pytań śmiało do mnie piszcie, wysłałem wam maila ze wskazówkami. Teraz to wszystko, możecie iść do swoich biur, a jutro pod koniec zmiany przynieście mi cokolwiek do przedyskutowania. 
Wszyscy posłusznie przytaknęli i zaczęli się zbierać.
- Jeon, zostań na chwilę. 
Brunet przystanął zaskoczony, zerkając na Wu, który skinął głową, bo podszedł i usiadł obok. Gdy reszta wyszła, posłał mu delikatny uśmiech.
- Jak tam sprawy sercowe?
- Nie mam póki co na co narzekać - odparł, siląc się na neutralny ton głosu, chociaż w środku emocje w nim szalały i czuł się niepewnie. Nie miał pojęcia jak z nim rozmawiać, bo póki co był jego przełożonym, z drugiej strony to były Taehyunga. Ta kwestia bardziej go stresowała. Z jednej strony miał świadomość, że oglądał on nagie ciało jego chłopaka, był z nim, z drugiej zaś czuł, że tylko namiesza mu w głowie i nie wiedział, czy chce się przed tym bronić, czy wręcz przeciwnie.
- Cieszę się. Jak mniemam nie myślałeś jeszcze o tym, co ostatnio ci powiedziałem, prawda? - posłał mu delikatny uśmiech, obracając w dłoni eleganckie pióro. Robił to automatycznie, skupiając swoje ciemne oczy tylko i wyłącznie na młodszym. Nie było to przyjemne.
- Myślałem, jednak nic w tej kwestii nie postanowiłem póki co.
- Rozumiem. To logiczne, masz szansę się wybić i obawiasz się, że stracisz pracę, jeśli go zostawisz, prawda?
- Mhm... - skinął głową niepewnie, sam bowiem nie wiedział, o co właściwie mu chodziło. Jego uczucia dla niego samego były zagadką, jednak w końcu to, co mówił Wu w jakiś sposób mogło być prawdziwe. Sam często myślał w ten sposób.
- Wiesz. Mogę ci pomóc.
- Pomóc? - uniósł brew pytająco, nie rozumiejąc o co może mu chodzić. Yifan tylko uśmiechnął się szerzej, opierając się wygodniej o swój fotel.
- Jeśli chcesz, to zatrudnię cię w Chinach. Oczywiście w przypadku, gdy Taehyung postanowi odwalić i cię zwolnić. Sam rozumiesz, takie zabezpieczenie. Jeśli poproszę starszego Kima, to zezwoli na przeniesienie, zresztą teraz robimy razem projekt, więc mogę powiedzieć, że po prostu podoba mi się twoja praca i cię potrzebuję.
- Słucham? - zagryzł dolną wargę. Miał wrażenie, że się przesłyszał, bądź Wu robił sobie z niego jaja, starszy jednak nie wyglądał na kogoś, kto bawiłby się w jakieś żarciki.
- Jeśli przez ten tydzień dobrze się spiszesz, to dostaniesz lepszą posadę w Chinach. Nie mogę zatrudnić byle kogo, więc warunkiem jest właśnie to, byś był dobry. 
- To nie jest żart, prawda? 
- Skądże. Szukamy ludzi, bo firma się rozrasta. Znasz angielski, prawda?
- Tak, podstawy chińskiego również, ale jestem w stanie się go nauczyć na odpowiednim poziomie. 
- Idealnie. W takim razie życzę powodzenia z projektem. Zaskocz mnie, a awansujesz i pozbędziesz się swojego ciężaru. Teraz zaś wybacz, moja narzeczona czeka - uniósł się i sięgnął po teczkę. Wsunął ją pod pachę i skierował w stronę drzwi. Jungkook przez chwilę wpatrywał się w jego plecy, gdy starszy zaś przekroczył próg, zerwał się z miejsca.
- Dlaczego mi pan pomaga? Czemu tak panu zależy?
Yifan uśmiechnął się i zerknął na niego przez ramię.
- Byłem kiedyś na twoim miejscu - westchnął, poprawiając teczkę. - Poza tym nie ukrywam, że ten dzieciak nie zasługuje na nic, co go spotkało. Ma zbyt dobrze, chociaż nie pracował na to. To irytujące. Spójrz na siebie - uniósł podbródek i skinął głową. - Jesteś od niego lepszy, a jaka jest twoja pozycja? Kim jesteś przy wielkim Taehyungu, który w głowie nie ma nic. Nie uważasz, że to nie fair? - wzruszył ramionami i zrobił krok w stronę drzwi. - To twoja decyzja, nie będę ingerował. Ważne, by było ci dobrze. Teraz zaś wybacz. Do jutra.



***


         Rzucił torbę na fotel w salonie i poluzował krawat, wzdychając ciężko. Był zmęczony i nie miał siły na nic. W biurze spędził masę czasu, ciągle starając się wpaść na genialny pomysł, który zadowoliłby Wu, jednak jego głowę ciągle zaprzątał Taehyung oraz dylematy odnośnie ich śmiesznego związku. Miał mętlik, jego mózg popadał w skrajności, on zaś nie potrafił nad sobą zapanować. Wyłączenie myśli nie wchodziło w grę, co tylko komplikowało sprawę. Musiał coś postanowić.
        Ruszył w stronę sypialni, zaciskając wargi. Spotkanie chłopaka w tej chwili było ostatnim, czego pragnął, jednak musiał być mężczyzną, a ucieczka nie wchodziła w grę. Dzisiaj zresztą miał podjąć decyzję, w końcu nie miał zbyt wiele czasu.
        Przekroczył próg i otworzył szerzej oczy, przyglądając się klęczącemu na łóżku blondynowi, który uśmiechał się delikatnie, oblizując swoje różowe wargi. Wyglądał na tyle kusząco, że Jeon chwilowo zapomniał jak się oddycha. Krótka, biała koszulka, która odsłaniała delikatnie jego brzuch, do tego króciutka spódniczka w kolorze różowym. Nie zasłaniała ona zbyt wiele, jednak na tyle, by Jungkook zaczął mieć niegrzeczne myśli. Seksowne, zakończone kokardkami zakolanówki również nie pomagały.
- Tae? - dał radę tylko wysapać, robiąc kilka kroków w jego stronę. Tak jak nie podejrzewał siebie o tego typu fetysze i zapędy, tak teraz niestety uświadomił sobie, że cholernie to na niego działa. Kim wyglądał niewinnie, słodko i posłusznie, gdy wpatrywał się w niego swoimi czekoladowymi oczami, zagryzając swoją dolną wargę perwersyjnie, a przy tym tak, że wyglądał na całkowicie nieświadomego, jak mocno niegrzeczne to jest. 
- Tęskniłem, tatusiu... - szepnął, zaciskając dłonie na skrawku spódniczki, przez co bardziej odsłonił swoje szczupłe uda. Na te słowa brunet zadrżał, przystając przy łóżku. Zlustrował starszego uważnie wzrokiem, starając się opanować gorąco, które opanowało całe jego ciało. Tae był tak cholernie piękny, taki atrakcyjny. Nigdy nie spotkał osoby, która potrafiłaby go ogłupić w ciągu sekundy. Wystarczyło, że na niego spojrzał, a cały rozum z niego ulatywał. Jego ciało opanowywała żądza i pragnienie, by go posiąść. 
- Bardzo... księżniczko? - wyciągnął dłoń w jego kierunku i złapał go palcami za podbródek, tym samym zmuszając, by na niego spojrzał. Blondyn skinął głową, poruszając nieco biodrami. Rozchylił wargi, wysuwając język, którym przejechał po swojej dolnej wardze. 
- Tak. Było mi źle i czułem się samotny. Potrzebuję cię, tatusiu.
Tae przesunął dłonie za nadgarstek bruneta. Ostrożnie odsunął go od swojej twarzy i powoli wysunął jego palec, wskazujący młodszego. Rozchylił wargi i nie spuszczając z niego wzroku, polizał go, zaraz obejmując wargami. 
- Tae... - jęknął, przyglądając się z zafascynowaniem, jak starszy zasysał się na nim, tak posłusznie i lubieżnie. Czuł przyjemne dreszcze, które atakowały całe jego ciało. Ten widok go cholernie podniecał. Wiedział, że kwestią sekund jest to, że będzie twardy. Już odczuwał ucisk w spodniach, a przecież prawie się nie dotykali.
Śliski język Kima pocierał o jego palec, podczas gdy drobne dłonie wodziły po nadgarstku, nieśpiesznie zmierzając wyżej. 
- Będziesz grzecznym chłopcem, Taeś? - Jeon przysunął się do niego, poruszając powoli palcem, by trącić mokry mięsień. Starszy powoli wysunął go i oblizał wilgotne wargi. Przytaknął, uważnie wpatrując się w oczy bruneta. Ten westchnął i przesunął dłoń na szyję chłopaczka. Przejechał palcem po wrażliwej skórze, zostawiając ślad ze śliny kochanka. - Odpowiadaj, bo tatuś będzie zły. Nie chcę, byś kiwał głową, masz być posłuszny i do mnie mówić.
- Będę się ciebie słuchał, tatusiu. Zrobię co tylko zechcesz - szepnął, odchylając głowę do tyłu. Z jego pełnych warg wydobył się kuszący jęk, na co młodszy nie potrafił nie zareagować. Położył dłoń na karku mniejszego, samemu klękając na łóżku, tuż przed nim. Oparł swoje czoło o jego, wpatrując się uważnie w oczy chłopaka, który dyszał ciężko. Ta sytuacja była zbyt napięta.
- Podnieś spódniczkę, Taeś. Powoli... Pokaż mi swoje majteczki.
- Mhm... - starszy skinął głową i ostrożnie zaczął podciągać materiał, odsłaniając całe uda. Po dłuższej chwili oczom Jungkooka ukazała się śliczna, koronkowa bielizna, która okrywała twardego już członka chłopaka. 
- Jesteś śliczny, księżniczko. Słodziutki... Tatuś chce o ciebie zadbać - uśmiechnął się, kładąc jedną dłoń na jego udo. Zacisnął na nim palce, nieco zbyt mocno, przez co Kim jęknął, mnąc bardziej spódniczkę. - Dobrze ci? Chcesz, bym cię dotykał? Potrzebujesz tego? Hm?
- T-tak... 
- Pełnym zdaniem, kochanie, bo będę musiał cię ukarać - objął mocniej jego kark, przez co ich nosy na sekundę się ze sobą zetknęły. Starszy rozchylił wargi, a Jeon wiedział, że go pragnie. Widział w jego oczach żądzę. Pragnął zerwać z niego ubrania, jednak musiał być dzisiaj ostrożny. Chciał grać w tę grę i być spełnieniem jego marzeń.
- Dotknij mnie tatusiu, proszę... 
- Gdzie, skarbie? 
- Wszędzie... - starszy przesunął dłonie na ramiona Jungkooka i przywarł swoimi wargami do tych bruneta. Ten tylko potarł ustami, zaraz odciągając go od siebie.
- Nie wolno ci robić nic bez pozwolenia. Jesteś niegrzeczny.
- Tatusiu... Potrzebuję twojego ciała - Tae przysunął się, rozchylając bardziej uda. Już miał przylgnąć do torsu młodszego, gdy ten pociągnął go za kark i zmusił do zmienienia pozycji. Teraz jego pośladki nie były na kostkach, zmuszony był opierać cały ciężar ciała na kolanach. Jeon w tym samym momencie zamachnął się i uderzył go w pośladek, przez co w pokoju rozległ się przyjemny dla uszu dźwięk. Tyłeczek mniejszego nieco się spiął, na co Kook uśmiechnął się zadowolony.
- Auć! To bolało! - pisnął blondyn, zerkając na twarz bruneta jakby zawiedziony. Ten tylko zamruczał i złapał za miejsce, w które go uderzył, przyciągając do siebie. 
- Przeproś, bo dostaniesz raz jeszcze.
- Och... - jego księżniczka rozchyliła usta zaskoczona. - Tatusiu, przepraszam. Nie chciałem być niegrzeczny.
- Wspaniale. Teraz rób tylko to, co tatuś ci pozwoli, dobrze? Inaczej czeka cię kara - zacisnął dłoń na pośladku chłopaka i popchnął go na łóżko. Ten grzecznie rozchylił uda, by go nimi objąć, jeszcze zanim opadł na miękki materac. Uczucie, gdy był uwięziony między najpiękniejszymi nogami, było jednym z tych, których Jeon nie potrafił dostatecznie dobrze opisać. Jego członek niemal się wyrywał, miał cholerną obsesję na punkcie tej części ciała chłopaka. Przestawał nad sobą panować. Wystarczył ich skrawek, brak długich spodni, czy też te zbyt obcisłe, a on był podniecony. Teraz nie było inaczej.
         Spojrzał na mniejszego, który grzecznie się w niego wpatrywał, czekając na kolejny ruch. On zaś szalał w środku i miał ochotę wziąć go od razu. Musiał jednak być silny i poczekać jeszcze chwilę. Nie mógł się aż tak poddawać urokowi chłopaka. Pochylił się więc nad nim i mocno otarł, wpijając w miękkie wargi. Jego język od razu dostał się do środka, gdzie zaczął toczyć krótką walkę z tym Tae, który jednak szybko się poddał, pozwalając Jungkookowi na całkowitą dominację. Namiętnie odwzajemniał pocałunki, zamykając w ciasnym uścisku ud biodra młodszego. 
- Powiedz coś tatusiowi. Uwiedź mnie, królewno - sapnął brunet, wsuwając dłonie pod spódniczkę chłopaka, by zdecydowanym ruchem zerwać z niego delikatne majteczki, z których zostały już same strzępy. Odrzucił materiał i przylgnął swoim kroczem do tego Tae, patrząc na niego wyczekująco.
- Kocham cię, tatusiu. Jestem twój, weź mnie, proszę... - powiedział cicho, rumieniąc się przy tym uroczo. - Moje ciało potrzebuje twojego, tak bardzo cię pragnie. 
Jeon zadrżał, wstrzymując chwilowo oddech. Nie chciał teraz rozmyślać nad tymi słowami, był zbyt nakręcony. Szybkim ruchem zerwał z siebie krawat i przyssał się do szyi chłopaka, którą zaczął znaczyć ciemnymi śladami.
- Zdejmij mi koszulę.
Starszy posłusznie zabrał się za jej rozpinanie, odchylając głowę, by Jungkook mógł dotrzeć do każdego skrawka i wszystko wypieścić ustami. Ten był odurzony zapachem Tae, pragnął zdobyć całe jego ciało. Nie mógł jednak poświęcić mu więcej uwagi. Jego członek chciał poczuć przyjemny ucisk wnętrza chłopaka, potrzebował mocno go pieprzyć. Zsunął więc jedną dłoń na swój rozporek i sprawnym ruchem go rozpiął, pozbywając się szybko dolnego odzienia. 
- Tatusiu... - jęknął Kim, zsuwając z jego ramion koszulę. Jeon uśmiechnął się słabo i złapał za leżący na łóżku lubrykant, który młodszy z przezorności chyba tutaj zostawił. Wylał sporo na dłoń i zaczął rozsmarowywać na swoim penisie. Nie miał głowy do rozciągania chłopaka, zresztą przecież się na niego za to nie pogniewa...
Złapał go za biodra i wpił w jego usta, nakierowując się na wejście starszego. Wsunął się w niego do połowy, niemal od razu zatapiając też resztę, aż po jądra. Blondyn pisnął w jego wargi, jednak on nie pozwolił na nic głośniejszego. Zaczął całować go chciwiej i namiętniej, zasysając się na słodkim, smakującym miętą języku. Miał ciarki. Jego ciało potrzebowało być w nim, na nim, przy nim. Nawet, jeśli kochali się wczoraj, to tęsknił za przyjemnymi ściankami jego połówek, które tak przyjemnie się zaciskały, doprowadzając go do ekstazy.
Poruszył się w nim, odrywając od warg.
- Jęcz dla mnie, Taeś. Mów, jak ci dobrze...
- Ach! - starszy poderwał się i zacisnął dłonie na ramionach Jeona, raniąc je paznokciami. Uczucie te było jednym z ulubionych dwudzietodwulatka. Wielbił on moment, gdy emocje mniejszego wyniszczały na tyle, że nie mógł zapanować nad odruchami. Wiedział wtedy, że go czuje, że jest mu dobrze. Czuł, że żyje.
         Wbił się w niego mocniej, po chwili wymierzając kolejne pchnięcie. Znał ciało Taehyunga perfekcyjnie, od razu zmierzał do jednego słodkiego punktu, który doprowadzał kochanka do krzyków, które zapewne słyszała cała służba i sąsiedzi. Chciał go słyszeć. Potrzebował tego teraz jak tlenu.
- Taaa-tatusiu! Och tak! P-proszę! Kochaj mnie mocniej! - Z oczu Tae spłynęło kilka łez rozkoszy, które Jeon ostatkiem samokontroli zdołał zlizać, zaraz zajmując się słodką szyją. Całował ją, gryzł, ciągle mocno go posuwając. Przyśpieszał systematycznie, czując narastające napięcie. Łapał się już na tym, że podniecał się zbyt szybko. Martwiło go to, jednak nie mógł nic z tym zdziałać. Pragnęli siebie, swoich ciał. Byli sobą zbyt zafascynowani, by ciągnąć to w nieskończoność. Tae dochodził z krzykiem, on zawsze po nim, starając się wydłużyć jego orgazm. Tak też było i teraz.
Widok zarumienionego, gorącego ciała, które okrywała podwinięta spódniczka i słodka koszulka, działał na niego obezwładniająco. Jego zmysły szalały, a zaciskające się mięśnie tylko popychały go w kierunku szczytowania. 
Nie musiał nawet dotykać członka mniejszego. Wystarczył jego członek, by ten jęczał i krzyczał jego imię, brudząc ich ciała gorącym nasieniem, tym samym zmuszając również Jungkooka do dojścia w środku. Orgazm trwał dłuższą chwilę. Ich zmęczone wargi pocierały o siebie, podczas gdy młodszy wykonywał kolejne pchnięcia, by to przedłużyć.
- Tatusiu... Ach... - jęknął Kim, opadając na pościel. Przymknął lekko powieki, starając się złapać oddech.
- Byłeś cudowny, kochanie. Tatuś jest dumny - mruknął, wysuwając się z niego, by zaraz położyć się obok. Przyciągnął go do siebie i przytulił mocno, całując czule w usta. Blondyn odwzajemnił pocałunek, obejmując jego szyję. Wyglądał bezbronnie i tak posłusznie, że Jungkook poczuł aż zawroty w głowie. 
Ten dzieciak go opętał, nie potrafił przy nim myśleć ani działać. Miał go jak w garści, robił z nim to, co tylko chciał.
Powinien się od niego uwolnić, czy poddać całkowicie?






Komentarze mile widziane ;)


UWAGA! Bardzo proszę wszystkie osoby, które pisały wiersze na rocznicę, o kontakt - czy to na fejsie, czy na maila: ruxonn@gmail.com !!!!!!!!

2 komentarze:

  1. Ja pierdole...( sorry za wyrażenie, ale jakoś tak wszyło)
    Chcesz mnie zniszczyć?
    Kurde...
    Piękne to było. Nawet ja bym powiedziała, że wyborne xd
    Czekam na więcej :)
    Weny, weny, weny, weny i jeszcze raz WENY <3333

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, wow nic spodziewałam się daddy!kink xD osobiście nie przepadam za tym, ale przeczytam, więc jest okay.
    Zastanawia mnie sprawa Tae i Krisa, ale jestem zbyt leniwa by wypisywać tutaj swoje teorie spiskowe xD Jak się potem wyjaśni to najwyżej wtedy zobaczę czy miałam rację.
    Rozdzialik genialny, czekam na następny ^^ Weny!

    OdpowiedzUsuń