- Co to? - Namjoon odgarnął z czoła grzywkę, sięgając po rzuconą na blat paczuszkę.
- A bo ja wiem? Miałem przekazać - wzruszył ramionami młodszy i wyciągnął z lodówki puszkę z colą, zerkając spod byka na dziewczynę, która stopy miała na udach jego brata i w najlepsze kręciła nimi na boki, dodatkowo go irytując. Może i była ładna, zgrabna i robiła mu zawsze kolorowe galaretki w kształcie kotka, jednak świadomość, że przed chwilą miała w sobie penisa białowłosego, nieco go brzydziła. Członkowie jego rodziny nie powinni się pieprzyć, to było niesmaczne.
Starszy rozpakował ostrożnie papier i wyciągnął z niego jakiś dziwny kawałek metalu, zaś na jego twarzy wykwitł uśmiech tak szeroki, że Taehyung zastanawiał się przez ułamek sekundy, czy nie pójdą mu kąciki.
- Uwielbiam Jungkooka - mruknął rozentuzjazmowany mężczyzna, przyglądając się z uwagą zdobyczy, na co oboje z Dasom westchnęli, starając się zapanować nad cisnącym się na język komentarzem.
- Chyba zrobię coś słodkiego - powiedziała ruda, zsuwając się z kanapy. Poprawiła szlafrok, bo na szczęście dla Tae, zawsze się po wszystkim myła, inaczej pewnie by się popłakał, gdyby sperma wylądowała na jakimś meblu. - Jaki chcesz budyń, Tae? - zerknęła na niego, podchodząc do lodówki, z której wyciągnęła mleko. W jednej chwili minęła mu złość, bowiem co było lepsze od jej deserów?
- Truskawkowy! - odwrócił się w jej stronę i posłał jej szeroki uśmiech, opierając tyłek o stół, który cudem upchali do malutkiej kuchni. Dasom tylko przytaknęła i zajęła się robotą, a blondyn zerknął na dalej podnieconego brata.
- Co to jest, że tak się jarasz?
- Część do mojego dziecka. Ciężko to dorwać… - odparł, ostrożnie odkładając zdobycz na stół. - Jutro będziemy musieli pojechać do warsztatu, to mi to zamontuje.
- My?
- No, pojedziesz ze mną.
- Jestem umówiony z Hoseokiem - mruknął Tae, zgniatając w dłoni puszkę. Pochylił się nieco, by wywalić ją do kosza, po czym wsunął dłonie do kieszeni, wychodząc z kuchni. Opadł na kanapę obok Namjoona, łapiąc zaraz za pilot.
- To pojedziemy razem. Przyda się na coś, pomoże nam tam wszystko ogarnąć.
- Nie będę tam nic robić, nie lubię smrodu oleju i tych dziwnych gówien - burknął, krzywiąc się. Już i tak wystarczyło mu, że cały korytarz zawalony był złomem, a białowłosy ciągle chodził usyfiony, przez co musiał robić pranie częściej, niż to konieczne. Czasami wręcz tęsknił za rodzicami i miał ochotę przejść się i spać w ich czystym, eleganckim mieszkaniu, a nie kisić się w tej klitce z kimś, kto wszystko brudzi oraz psuje. Z drugiej strony tutaj miał swobodę, mógł sprowadzać chłopców i szaleć. Co z tego, że nigdy tego nie robił? Może kiedyś będzie miał ochotę i rodzice by przeszkadzali.
- Jungkook poprosił, nie bądź menda. Da mi za to część za darmo, a sam sobie nie poradzę. Jung już się w sumie zgodził, więc i tak nie będziesz miał co robić. - Starszy spojrzał na niego, próbując zrobić słodką minkę, jednak wyglądał jak upośledzony pulpet, co raczej odstraszało chłopaka, aniżeli przekonywało do pomocy.
- Jungkook? - uniósł pytająco brew, zmieniając kanał na jakąś głupią kreskówkę, której nawet nie kojarzył, jednak wolał mieć dostęp do przełącznika, bo Namjoon najchętniej oglądałby cały czas jakieś motoryzacyjne programy.
- No nie przedstawił ci się? Czy przysłał kogoś innego tutaj?
- Nie mówił mi nic - wzruszył ramionami, chociaż w środku był trochę ciekawy. Nie dane mu było poznać jego imienia, co teraz trochę go denerwowało, bo musiał przyznać, że nieco go to intrygowało. Na samo wspomnienie o jego wielkich dłoniach robiło mu się gorąco, bo facet miał to coś, czymkolwiek by to nie było. - Był wysoki, napakowany i ubrany za lekko jak na taką pogodę - zagryzł nieco wargę, przypominając sobie jak dotykał jego torsu i czuł na plecach twarde mięśnie. Chętnie raz jeszcze by się zakręcił i opadł w te ramiona.
- To on. Zawsze jest mu za gorąco i biega z gołą dupą - machnął ręką Nam i zrobił miejsce na kanapie dla Dasom, która przyszła z tacką pełną budyniu.
Tae szybko sięgnął po różowy i wsunął odrobinę do ust, rozkoszując się od razu słodkim smakiem. Krem był gorący, jednak to nic w porównaniu z oddechem mężczyzny, który musiał właśnie teraz zawitać do jego głowy.
Jeon Jungkook… Pasowało do niego te imię. Kook… Kukson… Jungkookie… Ładnie byłoby je krzyczeć.
- Wrrrr! - warknął sam do siebie i pokręcił głową na boki, zaciskając powieki. Nie powinien myśleć o takich głupotach, to obcy, cwaniacki facet, który bawił się jego reakcjami.
- Coś nie tak? Za mało cukru? - zaskoczona dziewczyna pochyliła się w jego stronę i wbiła wzrok w miseczkę z budyniem. Jej usta wygięły się w uroczą podkówkę, na co Tae zamrugał kilkakrotnie, przez chwilę nie rozumiejąc o co jej chodzi. Dopiero po chwili ogarnął, że wyglądało to tak, jakby mu nie smakowało.
- Jeju, nie! Przepraszam, noona. Jest pyszne, po prostu o czymś sobie przypomniałem - zaśmiał się nerwowo, na potwierdzenie wsuwając do ust łyżkę pełną kremu, by dłużej jej nie stresować. Dasom miała to do siebie, że traktowała go bardziej jak synka, starając się w każdy możliwy sposób go dopieścić (oczywiście pomijając jakieś zboczone rzeczy), co bardzo mu odpowiadało i nie chciałby jej do siebie zniechęcać. Może i denerwowało go to, że oddawała się jego bratu, jednak ostatecznie mógł to znieść, byleby ciągle mu robiła słodkie deserki. Był pod tym względem totalnie zdziecinniały.
- Już się wystraszyłam - odetchnęła z ulgą, zabierając się za swoją porcję.
- Co ci się przypomniało, młody? - zapytał starszy, szybko dokańczając budyń, a naczynie odłożył na stolik. Taehyung skrzywił się, bo przecież nie powie mu, że jego kumpel obiecał, że go przeleci.
- Nic. Miałem zadzwonić do Hobiego.
Wiedział, że Namowi żyłka pulsuje, co go trochę rozbawiło, ale udawał, że tego nie zauważył. Przewrażliwienie tego idioty było śmieszne.
***
Taehyung niepewnie rozejrzał się po okolicy, przegryzając wargę nerwowo. Nie podobało mu się tutaj, było wręcz przerażająco. Wielki plac, po którym chodziło wielu ogromnych, brudnych facetów w charakterystycznych strojach, masa samochodów, różniących się od siebie stanem, bo niektóre wyglądały tak, jakby przeżyły zderzenie z ciężarówką. Do tego rzecz jasna wiele motocykli, od małych skuterków, do wielkich, czarnych i ciężkich, których Tae nie kojarzył z marki, wiedział jednak, że są cholernie drogie.
Westchnął cicho i zerknął na Hoseoka, który posłał mu delikatny uśmiech i czule pogładził jego nadgarstek. Normalnie może i by go ten gest zadowolił, teraz jednak miał ochotę stąd uciec, by zamknąć się w pokoju, gdzie oglądałby filmiki z małymi zwierzątkami. Może nawet poszedłby do pracy Dasom i dałaby mu darmową czekoladę z miętą albo pomarańczą? Zazwyczaj nie było z tym problemów, bo go uwielbiała, a teraz? Musiał gnić z bratem i swoim facetem, który miał podbity policzek, bo był pipą nie potrafiącą postawić się Namjoonowi i zawalczyć jak mężczyzna o jego seksowne pośladki. Powinien mu współczuć, ale tak naprawdę był wściekły, że tak łatwo się dał i nie postarał się ani trochę. Już Tae w całej swojej anielskiej postaci więcej miał w sobie męskości i odwagi.
- Chodźcie - zadowolony białowłosy skierował się w stronę wielkiego budynku, z którego wychodzili bądź do którego wchodzili przeróżni ludzie. W środku był jeszcze większy tłok, wszędzie gdzieś ktoś chodził z kluczami, sprzętem, myjkami, na podnośnikach stały drogie bryki, przy których czasami uwijało się i trzech mężczyzn, gdzieniegdzie nawet były i kobiety.
- Ciebie chyba pojebało skoro myślisz, że będę sprzątał w takim miejscu. To miał być mały zakład, a nie takie gigantyczne składowisko! - Taehyung spojrzał z wyrzutem na brata, który machnął ręką, wymijając wszystkich. Pozostała dwójka ruszyła za nim, a najmłodszy miał ochotę naprawdę uciec, bo ten cały brud go odstraszał. Wszyscy tu mieli uwalone ubrania, twarze, wszędzie coś się walało i było niepoukładane. Może i nie był pedantyczny, ale lubił czystość, a tutaj jej brakowało.
- Nie marudź. Nic nie wspominałem o wielkości, a stanowisko Jungkooka nie jest na całym tym terenie. To wielka firma, największy zakład w mieście i…
- Zamknij się.
Blondyn skrzywił się i przeszedł przez drzwi, które drzwi nie miały, za zamiast tego zwisały z góry wielkie pasma jakiegoś lateksu, czy innego dziwnego tworzywa. Jego nosek zmarszczył się raz jeszcze, jednak postanowił się już nie odzywać, bo nie miało to sensu. Najwyżej usiądzie sobie gdzieś w kącie i przeczeka, przecież nie ma zamiaru tutaj się pobrudzić.
Po dłuższej chwili dotarli do wydzielonego pomieszczenia. Było tutaj nieco ciszej, w tle bowiem tylko słychać było jakąś rockową piosenkę.
- Jungkook? - Namjoon rozejrzał się dookoła, po czym usłyszeli dźwięk opadającego metalu i w tym samym momencie zza szafki wyszedł wysoki mężczyzna, na którego widok Taehyungowi zrobiło się słabo.
- Cześć. Świetnie, że już jesteście - brunet uśmiechnął się zmysłowo, wycierając dłonie w ścierkę, którą niedbale rzucił na skrzynię z narzędziami. - Wszystko okej z częścią?
- Tak, dzięki. Dasz radę to zamontować dzisiaj?
- Jasne - odebrał od niego pakunek i jakiś płyn, którego przeznaczenia młodszy Kim nie znał. - Możecie z Hoseokiem zająć się sektorem C12? Trzeba tam wyczyścić dokładnie kilka motocykli i poukładać klucze. Jongin już tam jest, wytłumaczy wam wszystko.
- Taka praca, to nie praca - wyszczerzył się białowłosy i objął ramieniem Hoseoka, który chyba się skulił pod ciężarem jego ramienia i zabójczego spojrzenia, na co Tae prychnął. Pizda.
- Porwę twojego brata, okej? Pomoże mi tutaj, bo tam bałbym się go dać, chyba nie ma za bardzo pojęcia o wielkich maszynach.
- Jak wolisz, mi to tam rybka - wzruszył ramionami Nam, a młodszy poczuł, że gorąco napływa do jego ciała. Jungkook stał teraz tuż obok, a jego wielkie, umięśnione ramiona założone były na równie seksownej piersi, która okryta była tylko upaćkanym smarem podkoszulkiem. Dzięki temu mógł dostrzec tatuaż pod obojczykiem, na którym zawiesił wzrok zdecydowanie za długo. Nawet nie zauważył, gdy tamta dwójka wyszła. Dopiero trzask drzwi wyrwał go z zamyślenia.
- Chcesz zobaczyć więcej? - wyższy znalazł się tuż przy Tae, który zamrugał kilkakrotnie, nie bardzo wiedząc co zrobić. Koszulka Junkooka ledwo wytrzymywała, tego był pewien. Lada moment mogła pęknąć, a wtedy pewnie umrze na zawał.
Zagryzł nerwowo wargę, szybko lustrując go całego wzrokiem. Luźne, granatowe spodnie, które wisiały zdecydowanie za nisko, przez co oczy każdego mimowolnie musiały skupiać się na podbrzuszu i tym, co znajduje się pod materiałem. Ach. To było tak cholernie niesprawiedliwe. Tak seksowni faceci nie powinni istnieć, a już na pewno nie kusić jego świętą osobę.
- Ja… Ja w sumie chyba muszę wracać… - mruknął, robiąc krok w tył, jednak mężczyzna był szybszy i jego ręka zaraz znalazła się na boku chłopca, by przyciągnąć go do swojego spoconego ciała. Kim wręcz zadrżał, gdy poczuł pod dłońmi mokrą skórę jego ramion, co wyjątkowo go nie obrzydzało, bo, cholera jasna, jaki ten idiota był zajebiście atrakcyjny.
- Miałeś mi pomóc, Taehyungie. Nie możesz uciekać - zamruczał, zaciskając palce na jego ciele, do którego na szczęście miał kiepski dostęp, bo chroniła go kurtka i bluza. - Tylko się przebierz, bo możesz się nieco upaćkać różnymi wydzielinami…
Blondyn zacisnął wargi i spojrzał na wyższego, który odsunął się od niego i sięgnął po jakiś wielki tshirt. Podał mu go, na co musiał się skrzywić, bowiem zwykłe, białe koszulki mu się nie podobały i nie zanosiło się na to, by miało to ulec zmianie. Mimo wszystko lepsze to, niż brudna kurtka. Cholera wie co tutaj może zostać na niego wylane.
- Gdzie mogę się przebrać?
- Tutaj? Chyba się nie wstydzisz, hmm? - brunet podszedł do metalowego stołu, na którym walały się narzędzia, a Tae miał ochotę zapaść się pod ziemię, jednak nie miał możliwości, betonowa podłoga była ciężka do przebicia, a on był eteryczny. Cóż. Zostało mu obranie takiej samej techniki, co ten zapyziały pan testosteron.
Zsunął z siebie kurtkę i powiesił ją na wieszaku, tuż obok jakiś innych ubrań, następnie zaś z wrednym uśmiechem złapał za dół bluzy i pociągnął za nią, by zaprezentować swoją idealnie płaską klatkę piersiową, która nienaznaczona była choćby najmniejszym mięśniem. Mimo wszystko nie miał przecież żadnych obiekcji co do niej. Był perfekcyjnie idealny i tak każdy ślinił się na jego widok. A przynajmniej powinien.
Zerknął na Jungkooka, który wpatrywał się w niego uważnie. Skoro sam zaczął, to niech ma.
Wsunął na siebie koszulkę, po czym podszedł do większego i złapał za jego spocony podkoszulek, który podwinął do góry, na co ten mu pozwolił, nieco się schylając. Chwilę później stał już przy nim półnagi.
- Nie sądziłem, że tak szybko będziesz chciał mnie rozbierać.
- Jest brudny. Nie lubię brudu, musisz to zapamiętać - wzruszył ramionami, rzucając materiał gdzieś na bok. Zaraz też odsunął się od mężczyzny, chociaż jego oczy coś zmuszało do wpatrywania się w nagi tors, na którym dostrzegł kilka kolejnych tatuaży, a te tylko dodawały mu seksapilu. Miał cholerną słabość do tego typu ozdób, a sam Jungkook aż emanował swego rodzaju buntem i stanowczością. Perfekcyjne połączenie.
- Nie? - brunet uniósł pytająco brew, przysuwając się do niego, przez co Tae niemal wpadł na szafkę. Oparł na niej dłonie, łapiąc kontakt wzrokowy z większym, który naparł na niego, łapiąc za biodra stanowczo. - Zawsze robię wszystko na odwrót, więc mam ochotę trochę się z tobą pobrudzić, Taeś.
- Chcieć sobie możesz, Jungkookie - szepnął, kładąc dłoń na mokrą pierś, którą delikatnie pogładził. Nie sądził, że pot wymieszany z jakimś czarnym gównem może być tak kuszący. - Myślisz, że oddam ci się tak szybko?
- Szybko? To już drugie spotkanie, a ja jeszcze nie miałem okazji wgryźć się w twoje uda… - dłoń mężczyzny przesunęła się niżej, pomiędzy nogi Taehyunga, który niemal automatycznie zacisnął je, czym w ten sposób nieświadomie go uwięził. - Chętnie dorwałbym się do twojej słodkiej dziurki i dokładnie ją wypieścił językiem. Doszedłbyś nawet bez mojego kutasa w sobie, słodziaku - zamruczał gardłowo, poruszając palcami, przez co, raz po raz drażnił wrażliwe uda mniejszego, które pomimo materiału spodni, średnio chroniły przed Jungkookiem.
- Jesteś aż tak pewny siebie, hmm? - rozchylił nieznacznie wargi, przesuwając dłonie na ramiona większego. Objął jego szyję, przyciągając go tym samym do siebie, na co brunet, nie marnując czasu, złapał go wolną dłonią za pośladek i podniósł, sadzając na szafce, z której uprzednio zrzucił narzędzia, nie przejmując się nimi kompletnie.
- Oczywiście. Jestem przekonany, że po seksie moje plecy będą tak poranione przez twoje paznokcie, że nie będę mógł na nich spać. Rozkosz doprowadzi cię do takiego szału, że nie będziesz kontrolować odruchów - Jungkook bez zwłoki wepchał się pomiędzy uda blondyna, przywierając zaraz swoim kroczem do tego mniejszego. Taehyung nie miał nawet okazji do tego, by powstrzymać jęk, gdy poczuł tak mocny nacisk na swojego członka. Już sama rozmowa go podnieciła, bo brunet nie tylko dobrze wyglądał, ale i pociągająco mówił, a wizja jego nagiego ciała tuż przy nim, kusiła cholernie.
- Lubisz to? Chcesz, bym je wbił i naznaczył już na zawsze bliznami? - sapnął, napierając paznokciami na jego kark. Powoli wbijały się one w skórę bruneta, który uśmiechnął się zadziornie i poruszył biodrami, ocierając się raz jeszcze, podczas gdy jego dłoń wylądowała pod koszulką i zawędrowała do sutka, od razu go atakując.
- Na zawsze? O ile masz cudowne wnętrze, to nie mam nic przeciwko.
Taehyung nie zdążył się nawet uśmiechnąć, bo chwilę później zęby Jungkooka zaatakowały jego szyję, wbijając się w nią boleśnie.
Masz naprawdę perfekcyjne wyczucie. Wchodzę na bloga, nie ma nic nowego. Wracam z kawą i wchodzę tu jeszcze raz, by poczytać stare opowiadania a tu... nowy rozdział! :D W każdym razie - moje biedne serce, oddane stuprocentowo Vkookowi, bije trzy razy mocniej przy twoich opowiadaniach. Swoją drogą, cieszę się, że w tym opowiadaniu Tae jest trochę inny. Zazwyczaj jest słodki i niewinny do przesady i chociaż kocham go jako taką uroczą pierdołę, to miło mi zobaczyć go też w takiej wersji. :3 W każdym razie, weny, weny, weny! ^^
OdpowiedzUsuń