poniedziałek, 31 października 2016

3. Potrafię widzieć tylko Ciebie

         - Park, chodź tutaj na chwilę.
Jungkook zacisnął wargi, opierając się o framugę drzwi, podczas gdy jego oczy lustrowały leżącego na łóżku Taehyunga. Szatyn niemrawo zerknął na niego, uśmiechając się pijacko, co jeszcze bardziej raniło jego serce. Nie chciał go zdradzać i spać z Parkiem, ale musiał coś poświęcić, a nie mógł być to jego ukochany. Nigdy nie wybaczyłby sobie, gdyby starszy płakał, bo ktoś go wykorzystał. Nie potrafiłby też zapanować nad zazdrością, bo ten głupek był dla niego wszystkim i oddanie go komukolwiek nie wchodziło w grę.
- Już idę - Jimin wyszczerzył się i szepnął coś Tae, na co Jeonowi niemal zaczęła pulsować żyłka na skroni, ale postanowił nie robić scen. Im mniej interakcji, tym lepiej. Chciał to załatwić szybko i możliwie jak najsprawniej.
Westchnął ciężko, gdy ten znalazł się przy nim, po czym zamknął drzwi i ruszył za kurduplem, prowadzącym go do sypialni. Gdy dotarli, przekręcił zamek nie chcąc, by ktokolwiek przyłapał go na takim upokorzeniu.
- Widzę, że podjąłeś tę lepszą decyzję, Kookie - zamruczał starszy, od razu zarzucając mu ręce na szyję, na co Kook przewrócił oczami. Nie podobał mu się on ani trochę, nie czuł jakiegokolwiek podniecenia, gdy patrzył na jego fałszywą, płaską mordę, jednak musiał coś wykombinować, by mu w końcu stanął. Przeleci go i tyle go widzieli.
- Bądź cicho. Nie umawiam się z tobą, a pieprzę, więc załatwmy to szybko.
Jimin uśmiechnął się głupkowato, przesuwając dłoń niżej. Sprawnie rozpiął jego spodnie, zsuwając je zaraz razem z bielizną, podczas gdy Jungkook, nie bawiąc się w zbędne czułości, zerwał z niego koszulę i popchnął na wielkie łóżko, energicznie zdzierając również dolne odzienie, na co ten zamruczał zadowolony, zaraz obejmując go udami, tym samym przyciągając do siebie.
- Ma być miło, koteczku. Może i masz boskie ciało, ale od samego patrzenia mi nie stanie - odparł, łapiąc go za policzki, tym samym zmuszając do pocałunku.
Jungkook skrzywił się, czując jego smakujące soju wargi, jednak nie odsunął się, rozchylając je zaraz swoim językiem, który przedarł się do środka, atakując ten mniejszego. Park zadowolony odwzajemnił pocałunek, ocierając się o niego mocno i zmysłowo, chociaż na Jeona podziałał tylko nacisk na krocze, a nie wijące się ciało. Wręcz przymknął powieki, starając się wyobrazić sobie, że to wcale nie Jimin, a Taehyung, co było trudne. Ich ciała się różniły. Kim nie był tak umięśniony, jego skóra była delikatna i wrażliwsza, usta słodsze i mniej śmiałe, a uda dłuższe, niepewniej zaciskające się na nim. Park był zbyt pewny siebie, swojego ciała, swoich gestów, wszystkiego.
Całował go coraz namiętniej, starając się nie myśleć o tym, że to jego największy wróg. Napierał swoim coraz twardszym członkiem na krocze kochanka, podczas gdy jego dłoń zacisnęła się na jego nadgarstkach, które wylądowały na poduszkach. Jimin miał zadatki na dominanta, a on nie mógł pozwolić, by ta parszywa gnida dorwała się do jego pośladków. Palce drugiej więc szybko przesunęły się na tyłek starszego, który zaczął ugniatać, co ostatecznie było chyba najprzyjemniejszą częścią całej tej gry. Obie połówki były jędrne, duże, ładne i tylko myśl o nich w jakiś sposób pozwalała mu to wszystko kontynuować.
- Kookie… - sapnął starszy, gdy wbił w nie paznokcie, jednocześnie przywierając penisem do jego krocza. Ich ruchy były coraz mniej kontrolowane, bo i członek Jungkooka był już twardy, i nadszedł czas na najważniejszą część. - Masz... Nie musisz rozciągać...
Jimin skinął głową w kierunku szafki, na której znajdował się lubrykant i gumki. Jeon złapał za nie, sprawnie nakładając lateks na penisa, którego zwilżył szybko pomarańczowym żelem. Cóż. Chociaż wybrał dobry zapach.
- Z iloma już się dzisiaj puszczałeś, że nie potrzeba ci rozciągania, hm? - mruknął, unosząc jego uda, które oparł o swoje biodra. Następnie zaś z cichym westchnieniem wsunął się do gorącego wnętrza, które wyjątkowo nie było obrzydliwe, bo przyjemnie zaciskające się ścianki sprawiły, że chwilowo zapomniał o swojej złości i nienawiści.
Przymknął powieki, zatapiając się cały, podczas gdy z ust Jimina zaczęły wydobywać się ciche sapnięcia, rosnące na sile, gdy wykonał pierwszy, potem drugi i kolejny ruch.
- Szlag… - mruknął sam do siebie, wbijając palce w uda mniejszego. Wtem ten złapał go za szyję i przyciągnął do pocałunku, przed którym nie mógł się obronić. Odwzajemnił to i chociaż brakowało między nimi uczucia, to w jakiś sposób było to satysfakcjonujące. Nie raz przecież lądował z kimś w łóżku, by odreagować cały stres związany z odrzuceniem ze strony Tae. Skoro miał przed sobą chętną dziwkę, to korzystał. Czas na wyrzuty jeszcze nadejdzie.
- Matko, tak… Jesteś cudowny - jęknął Park, wbijając palce w jego ramiona, jednocześnie unosząc biodra, by umożliwić Jungkookowi lepszą penetrację i dojście do jego czułego punktu, do którego młodszy dopadł się niemal od razu, wymierzając tam mocne, zdecydowane ruchy.
Kolejne minuty Jungkook przeżył nieco oderwany od rzeczywistości. Posuwał Jimina długo, odrobinę brutalnie, nawet nie skupiając się na jego przyjemności. Pieprzył go jak każdą swoją poprzednią jednorazówkę, rozkoszując się przyjemnymi w dotyku połówkami, zgrabnymi, chociaż zdecydowanie zbyt masywnymi udami, wysokimi jękami i paznokciami, które znaczyły jego plecy. Wiedział, że jest w tym dobry, że dawał Parkowi ogrom przyjemności, chociaż zazwyczaj życzył mu jak najgorzej. Teraz jednak chciał zatapiać się bardziej, głębiej, mocniej. Dojść w nim i ulżyć swojemu penisowi, który dawno nie smakował już czegoś równie przyjemnego.
Doszedł na długo po starszym, który zafascynowany wpatrywał się w niego, nie szczędząc mu komplementów. To był zdecydowanie najdziwniejszy stosunek w jego życiu.






***




        - Boli mnie głowa…- Taehyung przewrócił się na drugi bok, lekko uchylając zmęczone powieki. Brunet tylko westchnął i podał mu szklankę z wodą oraz tabletkę, pomagając mu przy tym się unieść, by przypadkiem się nie udławił. Po mniejszym można było się bowiem wszystkiego spodziewać.
- Moje biedactwo. - Pogładził go czule po włosach i gdy ten zażył pastylkę, wciągnął go na kolana, i ukrył w swoich ramionach, okrywając szczelnie kołdrą. Szatyn posłusznie przylgnął do umięśnionego torsu Jeona, oddychając ciężko, na co ten tylko uśmiechnął się pod nosem, jednak nie była to oznaka szczęścia.
         Gdy w końcu się ubrał i opuścił Parka, poszedł po Kima do sypialni, gdzie ten smacznie spał, wtulony w poduszkę. Wyglądał tak uroczo i niewinnie, że od razu dopadły go do wyrzuty sumienia, że pieprzył się z Parkiem, podczas gdy jego maleństwo leżało tutaj samo. Mógł przecież zrobić sobie krzywdę, uderzyć się, zwymiotować, cokolwiek. Powinien być przy nim, zabrać go do domu, zaopiekować się odpowiednio. Najgorsze było jednak to, że będąc całkowicie szczerym, to sam seks z Jiminem nie był najgorszy i chwilami nawet mu się podobał. Owszem, nienawidził tego pajaca, po całej tej akcji darzył go wręcz jeszcze większą pogardą, jednak nic nie mógł poradzić na to, że miał fajny tyłek i dobrze jęczał.
         Nie był pewien mimo wszystko, czy ta decyzja była dobra. Zawsze mógł uderzyć Parka i zabrać Tae siłą. Jednak był tchórzem i wiedział, że gdyby szatyn go po tym wszystkim znienawidził, to oszalałby z tęsknoty. Kochał go, zbyt mocno zależało mu na jakimkolwiek kontakcie, by to wszystko zaprzepaścić. Z drugiej strony zdradził go podwójnie. Przespał się z kimś, kogo nie kocha, a na kim zależało jego maleństwu. Tylko jednej rzeczy nie żałował - nie oddania Tae temu bucowi. Wszystko mogło się posypać, ale Taeś musiał być bezpieczny i szczęśliwy, przynajmniej w jego mniemaniu.
Pochylił się nieco nad starszym i ucałował jego delikatnie spocone czoło, nie przejmując się słonym posmakiem. Uwielbiał każdy skrawek jego ciała. Byli ze sobą na tyle blisko, że nic nie było w stanie go obrzydzić. Tae mógł być brudny, wymiotować, a on nadal uważałby go za najpiękniejsze słoneczko. Wręcz jeszcze większe było jego poczucie odpowiedzialności za tą kruchą istotkę.
- Jak dobrze, że cię mam. Chyba bym bez ciebie umarł, Jungkookie… - mruknął Taehyung, głaszcząc delikatnie boki młodszego, który zagryzł dolną wargę na tę pieszczotę.
- Ja bez ciebie też, jestem tego pewien. Jesteś moim małym słoneczkiem.
- Już nie takim małym. Traktujesz mnie jak dzieciątko, a jestem starszy - uśmiechnął się, unosząc nieco głowę, przez co ich twarze dzieliły może dwa centymetry. Dla Jeona była to zdecydowanie zbyt kusząca odległość, dlatego nawet nie kontrolował swojego ciała i chwilę później pocierał już swoim nosem o ten Tae, który tylko się zaśmiał, obejmując mocniej jego ciało swoimi lichymi rączkami.
- Jesteś słodko nieporadny, muszę o ciebie dbać i pilnować, byś trafiał do domu. Dla mnie już zawsze pozostaniesz maleństwem. - Pogładził delikatnie policzek szatyna, zahaczając kciukiem o kącik jego ust, na co ten nieco je rozchylił, robiąc naburmuszoną minę.
- Nie moja wina, że tak wyrosłeś i przypakowałeś! Kiedyś byłeś małym króliczkiem, a teraz zostały z tego już tylko te śmieszne zęby.
- Co powiedziałeś, mendo? - Jungkook sprawnie zmienił ich pozycję tak, że wylądował po raz kolejny w tym tygodniu na Tae, który wystawił tylko język, przywierając do niego niczym małpa. Udami mocno objął jego biodra, a ręce przeniósł na szyję, chowają w niej i swoją twarz.
- Nic, jesteś cholernie seksowny, Kookie. Brałbym cię jak królik marchewkę! - zamruczał, pocierając całym swoim pyszczkiem o skórę Jungkooka, który zmarszczył nos i przygniótł ciało mniejszego, przysuwając usta do jego ucha.
- Mogę już być tym królikiem, chętnie cię zjem - delikatnie przegryzł płatek swojego chłopca, na co ten sapnął, pewnie przez ciężar, który uniemożliwiał mu jakikolwiek ruch.
- Pierw muszę się wykąpać, potem mnie jedz - zaśmiał się cicho, lekko drapiąc kark Jungkooka. - Pewnie wali ode mnie na kilka metrów.
- Lubię twój smrodek, przeżyję - przesunął usta na skroń chłopaka, całując ją czule, na co ten zachichotał i zaczął się szamotać, starając zepchnąć młodszego.
- Możemy wykąpać się razem, skoro tak ciężko ci się ode mnie odkleić.
To całkowicie zmieniało postać rzeczy.
Jeon Jungkook, jesteś zwycięzcą.




***




Zacisnął nerwowo wargi, pocierając ręcznikiem o wilgotne włosy. Jak można być aż takim idiotą, by wpakować się z chłopakiem, na punkcie którego szalał, razem do wanny? Zgłupiał totalnie, że zgodził się na takie coś. Racja. Pragnął oglądać perfekcyjne, nagie ciało Taehyunga, jednak nie przypuszczał, że na widok tych słodkich, małych pośladków praktycznie mu stanie. Nie potrzebował specjalnego dotyku. Wystarczyło, że szatyn zajął miejsce naprzeciw niego, a mu już było duszno i miał sprośne myśli. Najgorsze w tym wszystkim było to, że starszy widocznie dobrze się bawił, przysuwając się do niego i zaczepnie macając po torsie, pod pretekstem mydlenia.
Teraz ciągle przed oczami miał jego członka, tors, wszystko. Jego penis tego nie wytrzymywał. Siedział zamknięty w toalecie i perfidnie walił sobie konia, podczas gdy Tae miał przygotować im jedzenie. On sam by sobie z tym nie poradził, po prostu go to zniszczyło. Nawet wstyd nie pomagał z pozbyciem się tych nieodpowiednich myśli.
Pragnął Taehyunga. Miał ochotę zagarnąć go dla siebie, a tam potrafił tylko siedzieć i modlić się, by mu nie stanął, jednak Jungkook Junior uwielbiał się buntować, i chwilę później sterczał na baczność, boląc niemiłosiernie. Nawet nie zdążył pozachwycać się mokrym torsem Tae, bo musiał uciekać. Nie było czasu na szpanowanie swoimi mięśniami i dobrymi warunkami. Życie go nienawidziło.




***




Zacisnął bardziej sznurówki, zaraz podnosząc się, by zarzucić na siebie nową koszulkę ze swoim nazwiskiem, którą tego samego dnia odebrał od trenera. Z jednej strony cieszył się, że mógł w końcu się wyżyć i pobiegać, oczyścić chociaż na chwilę umysł z kotłujących się tam myśli. Z drugiej zaś musiał oglądać widocznie zadowolonego z siebie Jimina, który od momentu, gdy pojawił się w szatni, nie spuszczał z niego wzroku, niemal pożerając tymi śmiesznymi, małymi oczami. Niesamowicie go to irytowało, jednak postanowił go ignorować na tyle, na ile mógł. Czuł do siebie obrzydzenie, gdy przypominał sobie o ostatniej nocy.
- Ruszajcie się, dziewczynki! - Hoseok wyszczerzył się, kierując w stronę drzwi, na co cała drużyna ruszyła za nim. Jeon sprawnie wyminął wszystkich, by być jak najdalej Parka, który na szczęście nie planował za nim biegać, co trochę go ucieszyło.
- Dobra. Szybka rozgrzewka. Robimy dwa okrążenia, potem Jimin zrobi rozciąganie i lecimy z robotą - odparł kapitan, a wszyscy od razu zaczęli biec, by mieć najnudniejszą część za sobą.
Jungkook oddychał spokojnie, nie rozglądając się na boki do czasu, aż jakiś kurdupel nie pojawił się obok.
- Nie musisz zgrywać takiego niedostępnego. Oboje wiemy, że ci się podobało, inaczej byś się tak nie wczuł, Kookie.
Jungkook zacisnął wargi, starając się zignorować ten głupi tekst, jednak nie potrafił. Zbyt mocno działał mu on na nerwach.
- Dupa jak dupa.
- Pierdolenie - zaśmiał się starszy, przysuwając się jeszcze bardziej do bruneta, który tylko posłał mu pełne zniesmaczenia spojrzenie. - Mam ochotę na powtórkę, bo byłeś świetny.
- Niestety muszę podziękować, nie jesteś w moim typie. - Skrzywił się na samą myśl, że miałby raz jeszcze dotykać Jimina. Jeden raz to aż za dużo, kolejne by go zniszczyły.
- A ja muszę chyba wspomnieć, że powiem wszystko Taehyungowi, jeśli raz jeszcze nie będziemy się pieprzyć. Czy to wpływa w jakiś sposób na twoją decyzję?
Jungkook zaskoczony prawie się wywrócił, potykając się o własne nogi. Przystanął, wbijając w szczęśliwego Parka przerażone oczy.
- Chyba sobie jaja robisz, pajacu.
- Jedyne jaja, jakie mogę mieć w głowie, to te twoje, najlepiej przy mojej pupie.
- Jesteś, kurwa, nienormalny - warknął, robiąc krok w jego stronę. Serce biło mu jak oszalałe, a on cały ze złości aż się spocił, jednak na ten moment miał to gdzieś. Ten wkurwiający knypek się nim bawił i chciał zniszczyć mu życie.
- Może? Ale wiem, że twój chłopczyk na mnie leci i jeżeli nie chcesz, by uznał cię za fałszywego przyjaciela, to musisz na to przystać. Chyba nie poświęcisz takiej relacji, prawda? To tylko seks.
Jeon zagryzł do krwi dolną wargę czując, że robi mu się słabo. Nie tak miało to wszystko wyglądać. Wdepnął w naprawdę wielkie gówno i jego smród będzie się za nim ciągnął jeszcze długo.





// Wracamy z trójkątem!

2 komentarze:

  1. Życzenie weny chyba naprawdę działa, bo w tym miesiącu pojawiło się aż pięć postów! ^^ Także życzę Ci jeszcze więcej weny na listopad, bo wszystkie opowiadania z października są cudowne. Ciekawi mnie, jak to się potoczy i będę wyczekiwać następnych rozdziałów z niecierpliwością. ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. http://kaludiamojapieknadziewczyna1234.blogspot.com/ chej saraz przedżytam twuj post a ty morzesz zobaczyc muj nowy blog!!!!!!!!!! CHEJ! POZDARAWIAM!!!!!!!!!! FIFI!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń