wtorek, 15 grudnia 2015

1. Bad boys (ver. EXO)

Pairing: Baekyeol
Gatunek: smut, sado-maso, angst
Ostrzeżenia: sceny seksu, brutalność, wulgarne słownictwo
Liczba wyrazów: 6160
(dostępna wersja z BTS - Vkook tutaj)



Zaciągnął się dymem swojego taniego papierosa, po dłuższej chwili wypuszczając szary obłok przed siebie, tworząc nim równe, zgrabne kółeczka. Nic tak nie rozluźniało jak poranne dotlenienie płuc przed szkołą. Zerknął na pośpiesznie zmierzających do budynku uczniaków, uśmiechając się pod nosem z politowaniem. Sam zawsze na wszystko miał czas, nie miał zamiaru gnać na złamanie karku, byleby tylko znaleźć się w klasie przed nauczycielem. W sumie to i tak zawsze był po nim, więc co mu szkodzi. Bardziej już go w tej szkole nie znielubią, był wrogiem belfrów numer jeden, dzieciaki też za nim nie przepadały. Zresztą gwoli ścisłości, to nawet nie chodziło tu o sympatię, bo z nimi nie rozmawiał. Zwyczajnie się go obawiały. Był wulgarny, cwany, miał własne zdanie na każdy temat i nie bał się go wyrażać, czasami dość dosadnie. Nie chciał się nikomu przypodobać, był nazbyt szczery i za nic miał sobie jakiekolwiek zasady. Po szkole nigdy grzecznie nie wracał do domu, tylko chadzał ze znajomymi w nieciekawe, według reszty społeczeństwa, miejscówki, w których pił to, co lubił, palił i zachowywał się całkowicie naturalnie.   
Rzucił peta na ziemię i zdeptał go, bez pośpiechu ruszył w stronę wejścia do wielkiego budynku. Wsunął dłonie do kieszeni i w kilku podskokach pokonał wszystkie schody, skręcając w odpowiedni korytarz. Wszędzie było już pusto, czego nie skwitował nawet westchnięciem. Otworzył pierwsze drzwi i wszedł do środka, pod nosem mrucząc coś, co brzmiało jak 'dobry'. I tak cud, że mu się chciało, zazwyczaj siadał bez zbędnych grzeczności w swojej ostatniej ławce. 
Nauczyciel powiedział mu dzień dobry, nawet nie komentując spóźnienia. Jaki był w tym sens, skoro robił tak już od pół roku, w zasadzie dzień w dzień chyba, że całkowicie sobie odpuszczał naukę danego dnia? 
Wciągnął swój zeszyt, po czym wygodnie usadowił się na krześle, wpatrując się w nauczyciela, który zaczął swój monolog. Nudziło go to niemiłosiernie, ale musiał zdać, chociaż niezbyt mu na tym zależało. Na ten moment wszystko było dla niego bezsensownym wysiłkiem.  
Kolejne godziny. Krótkie przerwy, podczas których nawet nie miał zbytnio siły, by udać się na boisko i zajarać. Siedział w sali, wyłączając się całkowicie, od czasu do czasu odpisując tylko na wiadomości, które wysyłali mi starsi kumple. Kolejna impreza w tym samym gronie, więc chyba to jego ostatni raz w szkole w tym tygodniu. Z uśmiechem zsunął się z krzesła i złapał za torbę, wychodząc z budynku po usłyszeniu dzwonka. Sprawnie przeszedł dziedziniec, kierując się w stronę sklepu, w którym mieli się spotkać za kilka minut. Na szczęście miał blisko, nie musiał więc jakoś wybitnie się śpieszyć, by zdążyć. Nie to, by bardzo mu zależało na punktualności, ale zawsze to cenne minuty, które można poświęcić na opróżnienie kolejnego piwa. To już zawsze jakaś motywacja, prawda?  
Pod małym budynkiem stało już kilku jego znajomych. Ubrani na luzie, jednak w ciemnych kolorach, niezbyt eleganccy. Nie należał do osób, które wzbudzały szacunek. Tylko respekt i strach, był tym złym, przed którym mamusie przestrzegały swoje córeczki, zaś ojcowie woleliby, by ich dzieci wstąpiły do zakonu, aniżeli spotykały się z takim marginesem. Mu ta opinia się podobała. Nie był grzeczny, nie był ułożony. Żył po swojemu, dlatego w równie szalonym towarzystwie się obracał. Ludzie bez zasad, cali oni. 
- Siema. - przywitał się skinięciem głowy, pocierając palcem o nos, nieco nim pociągając. Tamci odpowiedzieli równie entuzjastycznie, następnie weszli do środka, zmierzając w odpowiedni dział. Każdy wziął sobie kilka piw, bądź też jakiś niezbyt wyszukany trunek, po czym większość udała się do kasy. Chłopak krążył jeszcze trochę, szukając czegoś do przekąszenia, podobnie jak jego kumpel, z którym trzymał się dość mocno. Zniknął gdzieś w chipsach, na co początkowo nie zwrócił nawet uwagi. 
- Oddaj to, mały.  
Skrzywił się nieco. Do kogo ten głupek gadał? To nie wróżyło nic dobrego, szybko więc pojawił się przy odpowiednim regale. Wysoki, ubrany w ciężką, skórzaną kurtkę mężczyzna stał nad jakimś dzieciakiem, wpatrując się w chipsy, które ten trzymał mocno przy sobie. 
- Byłem pierwszy, więc są moje. - odparł nieznajomy, ściskając mocniej paczkę. Ten upór bez wątpienia nie pasował do słodkiej buźki i grzecznych ubranek.  
- Nie obchodzi mnie to. Oddajesz, albo pożałujesz. 
- Weź sobie pomidorowe. 
- Sam weź. 
- Nie mogę, nienawidzę pomidorów, jem tylko paprykowe, głupku! - nadął policzki chłoptaś, patrząc bez cienia strachu na tego giganta. Brunet aż uśmiechnął się pod nosem. Zazwyczaj nikt się nie stawiał do ludzi z jego paczki, wszyscy wręcz uciekali jak najdalej, byleby tylko uniknąć bezpośredniej konfrontacji, a tu proszę... Jakiś gagatek śmie się buntować. Jongin zaraz oszaleje, czuł to. 
- Nie obchodzi mnie to. Dajesz, albo cię połamię! - warknął, podchodząc bliżej do blondyna, który rozchylił usta nieco zdezorientowany, po czym szybko wycofał się tyłem i uciekł do kasy. - Ty mały! - zaczął nam, jednak obserwujący te całe zajście chłopak złapał go za ramię. 
- Uspokój się. To tylko chipsy. 
- Chanyeol... Nie wkurzaj mnie, tu chodzi o jego cwaniactwo, nie o te pierdolone chrupki. Rzucała się pizda jak do jakiegoś leszcza. Nie odpuszczę, kurwa. 
Chłopak westchnął i puścił go, ruszając za nim w stronę sprzedawcy, który wydał resztę blondynowi. Ten z nieco wrednym uśmiechem wybiegł ze sklepu. Cóż, nieco naiwny. Nie podlegało wątpliwościom to, że reszta słyszała sprzeczkę, jak więc ta dziecina miała zamiar uciec? Idiota. 
Rzucił sprzedawcy pieniądze za swoje piwa, po czym wyszedł z Jonginem z budynku, przed którym stała już rozbawiona ekipa. 
- Myślałeś, że uciekniesz? - wyszczerzył się białowłosy, wychodząc na przód. Otworzył swoją puszkę, upijając łyk. - I co teraz zrobisz? Nadal będziesz nazywał mnie głupkiem? - przechylił głowę na bok, patrząc na blondyna, który skrzywił się nieco, robiąc zabawną minę. Park aż uśmiechnął się kącikiem ust, co za samobójca.  
- Nie. Nie uważam cię za głupka. - odparł nieznajomy, rozglądając się dookoła. Szukał drogi ucieczki, jednak chyba doskonale zdawał sobie sprawę, że nie ma nawet takiej opcji, był na nich skazany. Biedny, ułożony chłopaczek i banda typów spod ciemnej gwiazdy, idealne połączenie. Jak owieczka w stadzie wilków. Bardzo brutalnych wilków. 
- To do... - zaczął Kim, jednak dzieciak mu przerwał. 
- Teraz mam cię za idiotę, który nie potrafi zapanować nad własną agresją. W dodatku jesteś niestabilny emocjonalnie i irytujesz się jak baba w okres o byle co. - dodał, unosząc brew. Skrzyżował ręce na piersi. O dziwo wyglądał na pewnego siebie, co w obecnej sytuacji było idiotyzmem gorszym niż umysłowe zaćmienie Kaia.  
Zerknął na młodszego kolegę, który zrobił się niemal czerwony na twarzy. Się zacznie... 
- Coś ty smarku powiedział? 
- Głuchy w dodatku. Beznadziejny przypadek. - westchnął nieco dramatycznie, przykładając dłoń do czoła. - Mam alergię na półgłówków. Proszę, oszczędź mi cierpienia i odejdź, bo zacznę kichać.  
To było szybkie. Jongin w sekundę znalazł się przy dzieciaku, łapiąc go za przód idealnie wyprasowanej koszuli. Przyciągnął go do siebie i mruknął nienawistnie. 
- Chcesz zginąć? 
- Nie bardzo, ale chyba jestem zmuszony. Alergia, wspominałem. Jeszcze sklerotyk do kompletu?  
Chanyeol spojrzał na kumpla. To jego limit, niewiele więc myśląc podszedł do nich i złapał starszego za ramię. 
- Koniec, przesadzasz. Nie rób sobie wstydu. Uderzenie tego dzieciaka to jak bicie kobiety. - mruknął, odciągając go od chłoptasia, który zacisnął nieco wargi, patrząc zdezorientowany na niego. Chyba początkowo umknął jego uwadze, a to zadziora! 
- Chan... 
- Kai! Bierz piwo i idź, ja to załatwię. - warknął, patrząc groźnie na kolegów, którzy wzruszyli ramionami i ruszyli przed siebie. Jongin chciał coś powiedzieć, ale tylko splunął pod stopy blondyna, wymijając go. Problem z głowy. 
Chanyeol spojrzał na nieszczęsne chrupki, wzdychając. 
- Jesteś upośledzony. Zadzierać dla przekąsek.  
- Nie ja zacząłem. Nie mam zamiaru odpuszczać, bo druga osoba jest agresywna. 
- Rozwaliłby Ci tę twoją anielską buźkę. 
- Uratowałbyś ją, co zresztą zrobiłeś. - uśmiechnął się, oblizując swoje pełne wargi, na co brunet nieco się zdziwił. Bezczelny. 
- Mogłem sobie darować. 
- Ale tego nie zrobiłeś, więc nie ma sensu się nad tym rozwodzić. - wzruszył ramionami. - Swoją drogą miałeś się mną zająć, a póki co prawisz mi komplementy. Zakochałeś się w takim słodkim aniołku? - wyszczerzył swoje białe zęby w kwadratowym uśmiechu, przez co wyglądał całkowicie rozbrajająco. Park prychnął, przysuwają się do niego tak, że prawie stykali się nosami. 
- Chcesz tego? Mam cię ukarać? - uniósł kącik w nieco złowieszczym uśmiechu, uważnie wpatrując się w kawowe oczy chłoptasia. 
- Um... - blondyn odetchnął cicho. Brunet widział, że jego klatka piersiowa poruszyła się nieco szybciej, kiepsko łapał oddech. Bliskość go stresowała. - Dasz mi klapsa? - szepnął całkowicie uwodzicielsko. Park przyjrzał się uważnie jego twarzy. Prześliczny chłoptaś, nie ma co zaprzeczać, nie pasował do niego ten nieprzyjemny charakterek. Na ten moment przecież bez jakichkolwiek oporów go podrywał, w dodatku w całkowicie niegrzecznym stylu.  
- Mogę zrobić Ci coś gorszego, klapsy to tylko gra wstępna. - mruknął, przybierając nieco złośliwy wyraz twarzy. 
- Już chcesz się ze mną kochać? A gdzie pierwsza randka?  
- Nie interesują mnie takie głupoty. Lubię szybko i bez zobowiązań. 
- Ja chcę pójść na randkę. 
- Masz problem. - wzruszył ramionami, patrząc na niego nieco z góry.  
- Ty też, w końcu ci się podobam i chciałbyś zobaczyć mnie bez ubrań, prawda?  
- Skąd ten pomysł? - uniósł brew ku górze, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Zmierzył go wzrokiem raz jeszcze. Irytowało go te cwaniactwo, przydałoby się go troszkę utemperować. To mogło być ciekawe doświadczenie, bowiem łatwe dziewczynki i chłopacy mu się znudzili, potrzebował wrażeń. 
- A nie chcesz? - przegryzł wargę, następnie zaś zwilżył ją swoim różowym języczkiem, wpatrując się mu w oczy całkowicie zniewalająco. Szlag. Park, debilu. Jeszcze się spuścisz, zluzuj porty.  
Nie dosłownie! 
- Za dużo gadasz, chodź się napić. - mruknął i skinął głową w stronę przeciwną do tej, w którą poszli jego znajomi. Jego sprawa, nawet nie zauważą, że go nie ma.  
Młody ochoczo ruszył za nim, szybko zrównując się z nim krokiem. Nic się nie odzywał, tylko raz na jakiś czas zerkał kątem oka na bruneta, uśmiechając się głupio. Chan pokiwał tylko głową, przewracając oczami. Dzieciak normalny nie był, to fakt. Może po alkoholu będzie z nim lepiej... 
Po pięciu minutach dziwacznych min dotarli do starego, opuszczonego budynku. Był w kiepskim stanie, jednak go mało to obchodziło. Przychodził tutaj często, to jedna z jego ulubionych miejscówek. Klimat był zacny, ludzi równo zero, żyć nie umierać! 
Wszedł do środka, sprawnie wchodząc na piętro zdewastowanymi schodami. Od razu skierował się w stronę czegoś, co kiedyś miało być chyba pokojem, jednak teraz leżał tam tylko materac z kocem, jakieś krzesło i puszki po piwach.  
- Witaj w moim raju. - uśmiechnął się pod nosem, opadając na niezbyt miękkie pseudo-posłanie. 
- Raczej piekło, ale widać, że masz zaburzone poczucie estetyki. Wybaczę. - prychnął blondyn, przysiadając obok. - Możesz mnie poczęstować. 
- Skąd pewność, że chcę? 
- Po to mnie tutaj ściągnąłeś, nieprawdaż? 
- Może chcę się nad tobą poznęcać, samemu się tym delektując? Nie wpadłeś na to?  
- Przez myśl ci to nie przeszło.  
- Cwany jesteś. - pokiwał głową, przysuwając się bliżej niego. - Nie lubię zbyt pewnych siebie ludzi. 
- Czuję więc, że masz dylemat. Z jednej strony na mnie lecisz, z drugiej cię wkurzam. Daj mi piwo, a sytuacja stanie się klarowna. - puścił mu oczko, uśmiechając się uroczo. 
Chanyeol westchnął i wyciągnął z plecaka puszki, podając mu jedną.  
- Jak masz na imię, wredoto? 
- Baekhyun, ale możesz na mnie mówić Kotku. - zacisnął nieco pięść, przykładając ją do twarzy i robiąc aegyo. - A ty, panie zbuntowany? 
-Chanyeol. - mruknął, otwierając piwo. - Skąd pomysł, że tak bym cię chciał nazywać? 
- Na kochanie jest troszkę za wcześnie, nie sądzisz? - wzruszył ramionami, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Yeol nie skomentował tego, bo jak miałby? Chłopak miał gadane, to aż dziwne, że potrafił zawsze znalazł odpowiedź czy ciętą ripostę.  
Upił gdzieś ponad połowę piwa, opierając się o ścianę. Baek sączył swoje dość powoli, pewnie z alkoholem nie miał za bardzo do czynienia. 
- Tylko nie spij się jak świnia, nie będę cię potem ciągał gdziekolwiek. 
- Raz mnie uratowałeś, drugi raz też byś to zrobił. - blondyn sięgnął po chrupki i otworzył je, od razu pakując sobie kilka do ust. 
- Masz mnie za bohatera uciśnionych pizdeczek? 
- Nie, dlatego też jestem pewien, że byś mnie nie zostawił. Wyglądasz na kogoś, kto woli gnębić niż ratować, dlatego chyba na mnie lecisz, skoro uwolniłeś mnie z łapsk tego idioty.  
Chanyeol prawie udławił się piwem, słysząc te dość odważne słowa. Nie spodziewał się nigdy, że ktoś śmiałby tak się do niego zwrócić, to chyba przesada. 
- Dzieciaku, grabisz sobie. 
- O to mi chodzi. - popił chipsy piwem, wpatrując się uważnie w Parka, który już nie ukrywał, że nieco wytrącono go z równowagi.  
- Tak? Naprawdę chcesz, by stała Ci się krzywda? - odstawił puszkę, prostując się od razu. Poruszył głową, strzelając kośćmi. Zlęknie się? 
A gdzie tam! 
Gapił się całkowicie podjarany, odstawiając i swój zestaw małego pijaczka.  
- Jasne, tatuśku. Daj mi klapsa. - przysunął swoją twarz do tej bruneta, kąsając zaczepnie jego wargę. Ten jak porażony od razu złapał dzieciaka za ramiona i popchnął na materac, lądując między jego udami. 
- Zniszczę cię. 
- Ach, niszcz, Chanyeol! - jęknął zmysłowo, zaciskając uda na jego biodrach. 
Brunet zmrużył powieki i bez większych oporów złapał za jego koszulę, ciągnąc ją na boki tak, że guziki poodlatywały i rozsypały się po ziemi. Od razu chwycił chłoptasia za bok, zaciskając na nim dłoń całkiem mocno, wręcz wbijając w niego swoje paznokcie. Ten pisnął z bólu, chwilowo wstrzymując oddech, jednak on miał to w głębokim poważaniu. Chciał, to dostanie. 
Otarł się mocno o jego krocze, przysuwając usta do jego szyi, w którą wgryzł się brutalnie. Nie było to zmysłowe ukąszenie. Wbił swoje zęby mocno, jakby miał zamiar odgryźć mu tę skórę, niczym lew pożerający ofiarę, ta zaś krzyknęła, niemal natychmiast obejmując go za szyję. 
Spodziewał się raczej ucieczki, więc zaskoczyło go to, nie miał jednak zamiaru się nad tym roztkliwiać. Złapał za spodnie chłopaka i pozbył ich się w ułamku sekundy, rzecz jasna z bielizna. Uśmiechnął się pod nosem, widząc jego delikatne, blade ciało. Naprawdę był śliczny, anielski. Słodka twarz, szczupłe ramionka, gładkie uda i śmieszniutki, chociaż wcale nie najmniejszy członek, który aż drgnął, gdy polizał zachłannie wrażliwą skórę. Ach, aż chciało się sprofanować taką boską świętość. 
- Szybko rozkładasz nogi. - mruknął, łapiąc zębami jego wargę. Przygryzł ją do krwi, jednak nawet, gdy poczuł strużkę w swoich ustach, nie zwolnił uścisku szczęk. Dopiero gdy chłopak zaczął mówić, wypuścił ją. 
- Jestem tylko aniołem. Chcę cię zbawić i pokazać bramy nieba. - uśmiechnął się, oblizując swoje wargi. 
- Pójdziesz ze mną do piekła. - odparł, zrzucając z siebie bluzę, a następnie i rozciągnięty sweter, prezentując chłopakowi swoje wyćwiczone ciało i umięśnione ramiona. Nie wyglądał na wysportowanego, ale był naprawdę silnym i sprawnym mężczyzną. W każdym tego słowa znaczeniu. 
- Przynajmniej nie będę miał wyrzutów, że nie próbowałem. - jego gładkie dłonie zaczęły dotykać brzucha Yeola, który nachylił się nad nim i polizał zarumieniony policzek chłopaka, zostawiając mokry ślad. Ten jęknął, zaciskając dłonie na jego wielkich ramionach. 
- Jak wolisz. - mruknął, obejmując go w pasie. Szybko przerzucił go tak, by leżał na brzuchu. Z lekkim, złośliwym uśmieszkiem ścisnął w dłoni jego pośladek, po czym wymierzył mu porządnego klapsa. Nie powstrzymywał się, nie było to delikatne, jak zazwyczaj ludzie bawili się w łóżku. Mocny, prawdziwy, zakończony czerwonym śladem, zresztą krzyk Baeka mówił sam przez siebie, że to nie zabawa dla dzieci.  
Lubił to. Zawsze był brutalny, podobało mu się znęcanie nad słabszymi. Kochał łzy, błaganie o litość. Czuł się wtedy męsko i po prostu zajebiście, a gdy miał okazję torturować takiego słodziaka, to tym bardziej go to podniecało. Każdy krzyk i piśnięcie dawało mu coraz to więcej radości.  
Niewiele myśląc uniósł jego biodra do góry. Nachylił się nieco i polizał lubieżnie biały pośladek, po chwili uderzając go na tyle mocno, że chłopak stracił równowagę i opadł na materac. 
- Ach! Boli... - pisnął nieco rozpaczliwie. Chan wysunął z kieszeni papierosy i szybko odpalił jednego, wpatrując się w czerwony tyłeczek. Uroczo. 
- Wstawaj. 
- Ale... 
- Wstań do cholery, suko. Jestem twoim panem, masz się słuchać. - warknął. Młodszy chyba był nieco zdezorientowany, jednak uniósł się, klękając. - Rozpinaj mi spodnie. 
Hyun przysunął się i już miał złapać za rozporek, gdy Chanyeol skrzywił się.  
- Zębami.  
Blondyn otworzył szerzej oczy, jednak posłusznie nachylił się i złapał za zamek, ciągnąc go w dół z małymi trudnościami. To dopiero był widok. Twarz chłopaczka tuż przy jego członku, tak nieporadnie zsuwająca spodnie z jego tyłka. Może tak codziennie, nie ma co! 
Uniósł się nieco, po czym nieco zniecierpliwiony zsunął z siebie resztę z bokserkami. 
- Rozchyl uda i patrz na mnie. Masz być przodem. - rozkazał, wypuszczając dym wprost na twarz chłoptasia, który wykonał każde polecenie. Wpatrywał się rozkosznie w jego oczy, oddychając przez usta, co dodatkowo go podnieciło. - Bierz do buzi. 
- Ale ja nigdy... 
- Bierz i ssij, to rozkaz.  
- Zmuś mnie. - uśmiechnął się niespodziewanie, jakby nagle stał się całkowicie inną osobą. Chanyeol aż zgasił papierosa na podłodze, po czym w jednej chwili znalazł się przy nim i złapał go za włosy, gwałtownie odchylając jego głowę do tyłu.  
- Pyskujesz? 
- Kiepski z ciebie pan, skoro sobie na to pozwalasz. - zamruczał, wpijając się znienacka w usta Parka. Jego języczek od razu zaczął pieścić jego podniebienie, co o dziwo się brunetowi spodobało. Zniewaga jednak musiała zostać ukarana. Złapał go za szyję i ścisnął ją nieco, szybko przejmując kontrolę nad pocałunkiem. Bez cienia wrażliwości popchnął go na chropowatą ścianę, raniąc przy tym jego gładkie plecy. Chłopaczek pisnął w jego usta, a po policzkach spłynęły mu pojedyncze łzy. 
I tak ma być. 
- Podoba się? - syknął, napierając na niego tak, że odstające elementy wbijały się w skórę Baekhyuna. Ten z trudem łapał oddech. 
- Mogło... być lepiej. -wysapał, łapiąc go za nadgarstek. Wbił w niego paznokcie, starając się uwolnić, jednak Yeol był silniejszy. Trzymał go tak jeszcze chwilę, dopiero gdy zrobił się nieco siny, puścił, w tej samej chwili łapiąc go za ręką i rzucając na materac. Szybko znalazł się za nim. Uniósł jego uda ku górze, rozchylając jego pośladki nieco. Widział, że tamten ma problemy z oddychaniem, mało go jednak to obchodziło. Był diabłem, nie zaś słodkim kochankiem. Nie wiedział co to czułość i nie chciał się tego dowiedzieć. 
Naślinił palca i wsunął go od razu całego w dziurkę Baeka. Mięśnie się na nim zacisnęły, co skwitował tylko wrednym uśmieszkiem.  
Z ust młodego wymsknęło się piśnięcie, rozpaczliwe i przepełnione bóle. 
- Channn... 
- Zamknij się, albo będzie z tobą źle. - mruknął, szybko rozciągając go palcem. Satysfakcja z widoku tego wijącego się ciała, była nie do opisania. Jęki, szloch, prośby o zaprzestanie... Dzieciak myślał, że to zabawa. Pewnie nawet nie przyszło mu na myśl, że ma do czynienia ze złym chłopcem z prawdziwego zdarzenia.  
Kolejny palec. I tak dobrze, że go rozciąga, nie? Mógł go przerżnąć jak dziwkę bez niczego, jednak jest miłosierny i się zlitował. Płaczek miał ciasną dupcię, chyba nie był jednak taką dziwką, na jaką wyglądał, ale kogo to obchodzi? Dla niego był tylko jedno nocną rozrywką, niczym więcej.  
Sięgnął do swoich spodni i wyciągnął z kieszeni maleńką tubeczkę z lubrykantem. Nosił je z czystej przezorności, jak widać warto było. 
Wylał zawartość na swojego członka i wsunął się cały w chłopaczka, przy akompaniamencie żałosnego krzyku, przesiąkniętego rozpaczą i smutkiem. 
- Aaaach.... Boliii.... - krzyknął Baek, na co Chanyeol złapał go za włosy z tyłu głowy i nachylając się, przegryzł jego ucho. 
- Chciałeś, to masz, suczko. - poruszył się w nim, w tej samej chwili wpijając w jego wargi, uniemożliwiając mu nawet okazywania rozpaczy.  
Jego wargi były przyjemne. Miękkie, pełne i słodkie. Zapewne jadł prędzej coś czekoladowego, bowiem posmak był niczego sobie. Pasował do niego. 
Język Parka atakował ten blondyna, nie dając mu nawet złapać tchu. Z każdym mocnym, zdecydowanym pchnięciem, chłopaczek krzyczał do jego ust, co tylko podkręcało temperaturę. Odsunął się od niego na chwilę, po czym zsunął dłoń na członka chłopaka i zaczął go szybko masować. Te krzyki... Cholera. To było seksowne. Jęki, piski, ból pomieszana z rozkoszą. Mieszanka wybuchowa, która niesamowicie na niego działała. 
Druga dłoń zaczęła ściskać i drapać pośladki w jego domyśle młodszego, zostawiając na nich szramy i siniaki. W połączeniu z krwawymi rankami na plecach, był to widok dość żałosny, ale mu się podobał. Lubił krew i okaleczenia, a gdy on był ich twórcą, to w ogóle było to podniecające. 
Ruch, kolejny.  
Trafił w prostatę, więc starał się uderzać w te miejsce raz po raz. Odgłosy chłopaka były warte tej chwili skupienia. Im głośniej krzycząca dziwka, tym lepszy ogier, to jak komplement, nie może więc nie mieć z tego radości. Trochę bolesnej, ale jednak.  
- Achhh!  
Tak. Tak ma być. Raz, drugi, kolejny. Te cudne, ciasne wnętrze, które zaciskało się na jego członku.  
Ruch dłonią. Wybuch, tyłek ściskający jego penisa. Kolejny wybuch.  
Upadek z jękiem. Dwa zdyszane ciała. 
Yeol opadł na materac, zadowolony z siebie. Nawet nie był dzisiaj taki brutalny, to się ceni. Chłopak nie był pocięty, miał wszystkie kończyny... Aj, ale z ciebie dobry chłopak Chanyeol. 
Spojrzał na dzieciaka, który pociągał nosem zapłakany. Wyglądał jak zraniony kotek, co może i by Parka rozczuliło gdyby nie fakt, że nie miał serca. Uśmiechnął się więc tylko, zbierając z czoła kosmyki włosów. 
Młody zerknął na niego i nieco niepewnie przysunął się do niego, wtulając w jego tors. Brunet aż na chwilę przestał oddychać. Hyun powinien raczej spierdalać gdzie pieprz rośnie, a nie się jeszcze przytulać. 
- Chaaaniee... Następnym razem musimy mieć kajdanki i obrożę... Co to za pan bez tych dodatków? - uśmiechnął się słabo, muskając ustami jego wargi. Czule i niewinne... Co z nim jest nie tak?! 
- Eh... Następnym? - utkwił w nim nieco nierozumne spojrzenie. 
- To było tylko zapoznanie, chcę częściej. - zamruczał, sięgając po koc. Zakrył ich, obejmując go udem w pasie, na co Park aż wstrzymał oddech. To nie było typowe... 
- Ryczałeś... 
- Chcę bardziej. Chcę dostać pasem. Chcę, byś mnie pieprzył mocniej i brutalniej. Jestem przecież twoją dziwką, a ty moim panem. Chyba nie stchórzysz, prawda? - uśmiechnął się niewinnie. Brunet odetchnął zdezorientowany. I co miał powiedzieć? Nie miał zamiaru uciekać, ale takie relacje nie były w jego stylu. Z drugiej strony to niezła dupa, w dodatku chętna na brutalne zabawy. Masochista i sadysta to idealne połączenie nawet, jeśli tylko chwilowe.  
- Okej. Zmasakruję cię. 
*** 

Przeglądał właśnie wiadomości na telefonie. "Kupiłem coś fajnego.". Szlag by to. Dzieciak wypisywał do niego cały wieczór. Chciał spotykać się codziennie i pieprzyć, chociaż widzieli się tylko ten jeden raz w życiu. Co to w ogóle za upośledzony kretyn? Ledwo spać mógł, bo mu pisał całą noc jakieś pierdoły.  
Wrzucił telefon do kieszeni, wzdychając. Nauczyciel wszedł do klasy, po czym kazał się uspokoić. Standard. Potem drzwi się otworzyły w środku pojawił się uroczy chłopaczek w okrągłych okularach, ubrany w koszulę i obcisłe spodnie. Jego przydługawe włosy nieco się kręciły, przez c wyglądał jak aniołek. 
- Kurwa... - wymsknęło mu się. Klasa zerknęła na niego zaskoczona, nauczyciel zaś skarcił go wzrokiem. Baekhyun uśmiechnął się słodko, przygryzając kusząco swoją dolną wargę. 
- Nazywam się Byun Baekhyun, klasa 3B. Od dzisiaj jestem przewodniczącym szkoły. Kim Junmyeon niestety nie może już pełnić tych funkcji, więc przejmuję jego obowiązki. Tutaj macie plan na dni szkoły, wybierzcie salę i zadanie i zgłoście się do mnie, gdyż poprzednie listy są już nieważne. Mam nieco inne pomysły, musicie się do nich dostosować. - wyszczerzył te swoje białe ząbki. - Wszyscy. - tutaj wzrok spoczął na Parku, który przełknął ślinę, nie wiedząc co myśleć. 
Chłopak zniknął po chwili, on zaś miał mętlik w głowie. 
Przerżnął jak dziwkę starszego chłopaka, w dodatku przewodniczącego. 
Mało tego. Ten chłopak to Byun Baekhyun, o którym słyszał, ale na oczy nie ujrzał, bo zazwyczaj mało widział w tej szkole. Nie bywał w niej. Każdy jednak wiedział, że Byun Baekhyun to ktoś, z kim liczyć się trzeba, bo to syn dyrektora i w dodatku mściwa zołza. Niejeden już wyleciał. 
Kurwa. Wibracje. 
Zerknął na telefon i odczytał smsa. 
"To co? Mogę dzisiaj do Ciebie wpaść, kochanie?" 
"Przerżnę Cię tak mocno, że tego nie przeżyjesz. Szykuj bandaże, bo to będzie ostre." 
Cholera. Ruchanie pod presją, tego jeszcze nie było!

*** 

Uśmiechnął się pod nosem, wychodząc z sali. Wsunął pod pachę teczkę, nieśpiesznie zmierzając w stronę pomieszczenia, w którym urzędowała szkolna rada. Na szczęście nie było to daleko, dlatego po kilkunastu sekundach wsunął klucz do dziurki i przekręcił go, przekraczając próg. Przymknął drzwi, rzucając dokumenty na stolik, po czym z cichym westchnięciem przysiadł na miękkim fotelu. Wysunął z kieszeni telefon i odczytał wiadomość.  
Cóż. Nie brał nawet pod uwagę innej odpowiedzi, jednak mimo wszystko poczuł przyjemny ucisk w okolicach podbrzusza. Miał niesamowitą ochotę na więcej. Wczoraj czuł się wybornie, czego dowodem były siniaki i poranione plecy. Wprawdzie i tak spodziewał się większej brutalności, jednak nie miał na co narzekać. Jeszcze nauczy dzieciaka odpowiedniego, sadystycznego podejścia do życia i seksu. I tak ma dobre podstawy, więc wszystko jest na dobrej drodze. 
Otworzył oczy, szybko odpisując. 
"Nie mogę się doczekać. Mam nadzieję, że pokażesz mi, że jesteś prawdziwym mężczyzną. Potrzebuję Cię, kochanie <3" 
Ach, jak słodko. Zaraz się rozczuli! 
Schował telefon i sięgnął po butelkę wody. Odkręcił ją i upił łyk. Kto by pomyślał, że tak łatwo uda mu się do niego dotrzeć... 
Gdy Suho postanowił odpuścić sobie rolę przewodniczącego, od razu uprzedził go, że w szkole są wyrzutki, na które lepiej uważać. Park Chanyeol był numerem jeden na liście. Chamski, prostacki, z niezbyt dobrej rodziny. Wagarowicz i ktoś, z kim lepiej się nie zadawać, a zwyczajnie ignorować. Jakże on, Byun Baekhyun, mógłby sobie darować? Już wcześniej słyszał o tym irytującym chłopaczku, który nie stronił od bójek i którego frekwencja była przerażająco niska. Pierwszy semestr zdał cudem, zapewne wyliczał sobie ile dni musi być na zajęciach, by być klasyfikowanym... Poza tym legendy o jego agresji również było co najmniej intrygujące, żeby nie powiedzieć, że podniecające. Od razu więc postanowił coś z tym fantem zrobi. Musiał zdobyć tego chłopaka i sobie go podporządkować, oczywiście tylko emocjonalnie.  
Łączyły się tutaj dwa cele - chciał pokazać Junmyeonowi, że był lepszy w pilnowaniu uczniów, a po drugie... Nie da się ukryć, że brutalność była jego fetyszem. Był stuprocentowym masochistą, potrzebował więc kogoś, kto był nieobliczalny, kto sprałby mu dupsko i porządnie przerżnął. Tak, jak wczoraj.  
Ach, był naprawdę pomysłowy! Śledzenie go po zajęciach, wymuszona kłótnia z tym głupim mięśniakiem... Przez myśl mu by nie przeszło, że ten blondyn był takim upośledzonym kretynem. Kto by się sprzeczał o chrupki?! W każdym razie ten jeden raz głupota innych go nie przerażała, wręcz była pomocna. Tak jak i ładna twarz.  
Delikatne, gładkie ciało, wielkie oczy i długie rzęsy, niewinny wygląd i zgrabna figura. Tylko prawdziwie heteroseksualny mężczyzna nie skoczyłby mu na ratunek, a Park miał w sobie tę gejowatość. Owszem, dobrze ukrytą, ale gejdar bywał w jego wypadku niesamowity, od razu wszystko wyczuł. Potem trzeba było zdać się na swoje uwodzicielskie zdolności i chłopak był jego. Ach! Na same wspomnienie robiło mu się gorąco.  
Te podduszanie... I moment, gdy go rzucił o ścianę! Do teraz bolały go plecy od tego uderzenie, nie wspominając o pośladkach i siniakach na biodrach. Ten seks był jednym z lepszych, z czystym sumieniem mógł to powiedzieć. Teraz wystarczy go prowokować i wkurzać, najeżdżać na ambicje i będzie coraz ostrzej.  
- Ach! Channie! - westchnął i rozmarzony sięgnął po długopis i notatki. 
*** 
- Cieszę się, że znalazłeś dla mnie czas. - zamruczał mu do ucha, uśmiechając się szeroko. Był pewien, że nie miał żadnych planów poza wyniszczaniem swoich organów alkoholem i papierosami, więc to dla niego żadne wyrzeczenie, ale starał się zgrywać chociaż pozory. To niezbyt dobra pora na bycie szczerym, trzeba się pilnować, aż chłopaczek nie poczuje, że może zachowywać się na luzie. Teraz traktuje to trochę jak obowiązek, bo zapewne słyszał czasami o wrednym Byunie, który zawsze wynajdzie coś złego na wroga, a ten w błyskawicznym tempie znikał z tej szkoły, w dodatku z negatywną opinią. Tracił zatem szansę na dostanie się do innej placówki na podobnym poziomie, co skutkowało spieprzoną przyszłością. Nawet taki buntownik wiedział, że ukończyć liceum trzeba, nie ma innej opcji. Poza tym... Nie musiałby nawet nic kombinować, on sam miał na tyle nieciekawą przyszłość, że wystarczyło wpisać kilkanaście bójek do protokołu i Park Chanyeol powiedziałby papa! Miał jednak szczęście, że był przystojny i miał w sobie sporo męskości. Nawet fakt, że jest młodszy, jakoś mu nie przeszkadzał. Siła, odpowiednio umięśnione ciało, słuszny wzrost, nie miał zastrzeżeń, w końcu nie wiek robi z człowieka mężczyznę, poza tym głupszym lepiej sterować. 
- Spoko. - mruknął tylko brunet, jakby za karę krocząc obok niego w stronę bloków w których, według tajnych notatek przewodniczącego, pomieszkiwał. Nieprzyjemna okolica, typowo robotnicza, czyli kolesie pod klatką, którzy plują i zachowują się jak świnie, podobnie zresztą wyglądają. Nie pasował tutaj ze swoimi drogimi, eleganckimi koszulami, idealnie ułożonymi włosami. Nie miał zamiaru jednak narzekać, w końcu i tak pieprzyli się w gorszym miejscu. Teraz chociaż będą mieli łóżko. 
Młodszy otworzył drzwi od klatki i wszedł pierwszy. Zero kultury, ale czego się spodziewał? Ważne, że go wpuścił. 
Mieszkał na drugim piętrze, nie było windy. Śmierdziało trochę starością, na szczęście drzwi od mieszkania były całkiem przyzwoite, więc śmiało przekroczył próg. Mały korytarz, gdzie zdjął buty i grzecznie wszedł do pokoju, w którym zniknął chłopak. Jeju, jego garderoba była większa! Jak on się tutaj mieścił?! 
Ściany poobklejane plakatami jakiś zespołów, pomalowane na ciemne kolory, porozwalane płyty i ubrania. Bez wątpienia nie dbał o porządek. 
Już miał sobie usiąść, gdy usłyszał dźwięk zamka i głos bruneta. 
- Rozbieraj się.  
Spojrzał na niego zaskoczony. 
- Że... 
- Masz się kurwa słuchać. - warknął i podszedł do niego, łapiąc za materiał koszuli i bez większych oporów rozrywając ją. Baehkyun aż wstrzymał oddech. Jego ulubiona, jak mógł... 
- Chany... - zaczął, ale nie miał okazji zakończyć. Brunet złapał go za podbródek dość mocno i przysunął swoją twarz do jego. 
- Powiedziałem, że masz się rozbierać do cholery. Chciałeś, to masz, ze mną nie będzie cackania, robimy to po mojemu. - mruknął, łapiąc go zębami za dolną wargę. Przegryzł ją do krwi, następnie zaś odsunął się i rozpiął swoje spodnie.  
Starszy zarumieniony szybko pozbył się ubrań, prezentując swoje zgrabne ciało chłopakowi, który nie wykazywał jednak większego zainteresowania. 
- Klękaj. 
O cholera. On jest niemożliwy! Tak bez wstępu, czegokolwiek?! Nie było nawet odpowiedniej atmosfery... Trzeba było się jednak dostosować, więc nieco niechętnie opadł na kolana i spojrzał na niego z dołu. 
- Co teraz? 
- Po pierwsze, masz mówić do mnie 'Panie'. Po drugie... Doskonale wiesz, co robić.  
Skinął głową, i nabrał powietrza w płuca. Seks oralny nie był dla niego nowością, jednak nigdy nie dochodziło do tego w takich okolicznościach. Wyjął jego członka z bokserek i spojrzał na niego, powoli wsuwając do ust główkę. Młodszy niemal natychmiast wplótł dłonie w jego włosy, zdecydowanym ruchem przyciskając go do swojego krocza, na co Byun nie mógł zrobić niczego innego, jak wzięcie go całego, aż po samo gardło. Był całkiem spory, więc chwilowo poczuł mały dyskomfort tym bardziej, że Park był niecierpliwy i szarpnął go za włosy. 
- Bierz go, szmato. Nie opierdalaj się. - pociągnął go za włosy, niedelikatnie, ale przyjemnie. Ach! Władczy! Całkowicie podjarany tymi chamskimi słowami zaczął poruszać głową, biorąc go najgłębiej, jak tylko potrafił, dłonią zaś masował jego jądra. Ciche westchnięcia chłopaka były przyjemne, a duże dłonie, które zmuszały go do bardziej energicznych pieszczot, były wręcz niesamowite. 
Poruszał biodrami, biorąc go w usta, jak gdyby były to jego pośladki. Przez chwilę miał wrażenie, że nie da rady i się udławi, jednak na szczęście udało mu się uniknąć kompromitacji. Zamiast tego spojrzał z dołu na chłopaka, który uśmiechnął się pogardliwie, bez uprzedzenia dochodząc po dłuższej chwili w jego usta. Lepki płyn spłynął po jego brodzie, starł więc go dłonią. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, miał ochotę na jeszcze, jego członek był już twardy, ciało zaś gotowe na kolejne doznania. 
Parkjednak przysiadł jak gdyby nigdy nic na fotelu i skinął głową na blondyna. 
- Wskakuj na łóżko. 
Starszy uczynił to, następnie kazano mu rozchylić nogi, co również zrobił. 
- Masz. - rzucił mu lubrykant. - Przygotuj się. 
- Że... sam? - jęknął, wytrzeszczając oczy. Miał sobie robić palcówkę?! 
- Sprzeciwiasz się? - warknął, wstając. Wysunął z kieszeni zapalniczkę i bez większych oporów przyłożył ją do sutka chłopaka i odpalił. 
- ACH! - pisnął, odskakując natychmiastowo. Łzy zalśniły mu w oczach.  
- Teraz rozumiesz, prawda? - uśmiechnął się brunet i wrócił na swoje miejsce, wyciągając papierosa. Zapalił, zaciągając się dymem. Wyglądał jak alfons, który sprawdza, czy dziwka jest odpowiednio przygotowana.  
Nalał na palce płynu, po czym pociągając nosem rozchylił uda, powoli wsuwając jeden do środka. Jęknął cicho. Nieprzyjemne uczucie. Lepiej było, gdy robił to ktoś inny. 
Poruszał się w sobie, przymykając powieki. Upokarzające, okropne, ale i podniecające. Nie miał pojęcia, czemu nakręcał się, skoro ewidentnie traktowano go źle, jednak chyba nie chciałby tego zmienić.  
Wbił wzrok w palącego chłopaka, wsuwając drugi. Były niesamowicie długie, więc mógł siebie mocno i dogłębnie spenetrować. Otarł się o swoją prostatę, z jego ust zaś wydobył się przeciągły, kuszący jęk. Ponowił czynność, raz po raz pieszcząc czuły punkt. 
Jego niski głos rozbrzmiewał w pokoju. Niezbyt mu się podobało samozaspokojenie, ale przecież nie miał nic do powiedzenia. 
Parknagle wstał, zrzucił z siebie bluzkę, niemal natychmiast lądując na łóżku. Złapał go za nadgarstek i wysunął bez żadnej delikatności z dziurki. Złączył dwie dłonie razem i szybko obwiązał je jakimś sznurkiem na tyle mocno, że materiał wpijał się w delikatne nadgarstki. Nie czekając na jakąkolwiek reakcję zaczepił sznurek o pręt łóżka. 
 - Ach... Panie... - wyjęczał, wpatrując się w niego z niemałą fascynacją. Zapowiadało się to niesamowicie przyjemnie. Zacznie go karać? Ostro rżnąć? Tak! Tak! Tak! 
- Pobawimy się, laleczko. - na twarzy chłopaka pojawił się dziwny uśmiech. Wredny. Niespodziewanie nachylił się nad szyją blondyna i zaczął ją... całować. Namiętnie, seksownie, mokro... Jego język szalał, zostawiając mokre ślady. 
- Och... - jęknął, gdy zęby delikatnie złapały za skórę i ją pociągnęły. Nie sądził, że potrafi być tak czuły... Jego dłoń zaczęła masować jego tors, podszczypując. W drugiej nadal trzymał papierosa, którego jak gdyby nigdy nic zgasił na biodrze Baeka. 
- Aj!  
Ból, całkowicie inny niż dotychczas. W połączeniu z pocałunkami... Kosmos.  
Zsunął spodnie i po nawilżeniu penisa wszedł w niego od razu do końca. Cudownie, wspaniale. Uwielbiał moment, gdy członek go tak rozciągał i sprawiał, że małe łzy pojawiają się pod powiekami.  
- Będę romantyczny, cieszysz się? Rozgrzeję Cię do granic możliwości... - zamruczał zmysłowo, wpijając się w rozchylone wargi Hyuna. Jego język był jak wąż, oplatał ten starszego, pieszcząc podniebienie całkowicie oszałamiająco. To nie było zwyczajne, głupie memłanie językiem, a prawdziwy pocałunek, przepełniony męskością, wyższością bruneta. Był idealny. W tym momencie Byun poczuł się jak bezbronny, mały chłopiec, który nie mógł nic przeciwko temu facetowi z krwi i kości. 
Nagle usłyszał jakiś dźwięk i gorąco przy boku. Chciał się wyrwać, ale w tym samym momencie młodszy poruszył się w nim zdecydowanie, uderzając w prostatę. Zaczęło się. Szybkie, zdecydowane ruchy zawsze idealnie wymierzone.  
I ogień. 
Podpalał go.  
Biodra, uda, ręce, tors. 
Nie miał nawet jak się odsunąć, gdyż tkwił w nim jego członek, zaś ręce były skrępowane.  
Krzyczał z bólu. Jęczał z przyjemności.  
I jeszcze te usta, które chciały go zagłuszyć, całując z namiętnością. 
Serce waliło mu jak oszalałe. 
Bolało. Tak bardzo bolało. 
Było cudownie, zmysłowo. Tak nieziemsko... 
Sprzeczność, całkowita. 
Ledwo oddychał, nie mógł nawet skupić myśli na czymkolwiek. Nigdy nie czuł się tak dobrze, jak teraz. Żaden seks nie dawał mu takiej radości.  
- Krzycz. - mruknął Park, uderzając mocno w prostatę i podpalając w tym samym momencie jego sutek. 
- Panie! Ach! Chan! - zacisnął na nim mocniej uda, wyginając się w łuk. Nie potrzebował nawet ruchów na swoim członku, by się niesamowicie podniecić. Kolejny ruch. atak na szyję i doszedł na niego.  
- Nieładnie... Będzie kara... - mruknął, po czym wsunął się w niego ostatni raz i doszedł w nim.  
Ledwo oddychali. Park opadł obok, starając się złapać oddech. 
- Ubrudziłeś mnie.  
Podpalił sznurek, uwalniając jego ręce, które były poranione niemal do krwi.  
Hyun rozmasował je delikatnie, po czym chciał się przytulić, jednak ten pokiwał głową przecząco. 
- Kara. Wypnij się. 
Starszy spojrzał na niego lekko przerażony, jednak ostatkiem sił przewrócił się na brzuch i wypiął pośladki, po których spływała sperma bruneta. Drżał cały, ledwo się trzymał w tej pozycji. 
- ACH! - krzyknął, gdy poczuł silne, przeszywające uderzenie. To nie była ręka. 
Opadł na łóżko, patrząc kątem oka na Yeola, który rzucił na ziemię skórzany pasek. 
- Teraz jest dobrze. - odparł i położył się obok niego. 
Starszy nadął nieco policzki i przysunął się do niego, wtulając w umięśniony tors.  
Zawsze po wszystkim potrzebował dużej dawki czułości, musiał się poprzytulać, pomiziać. Czuć się bezpiecznie po prostu. 
- Chanyeol... Dziękuję, jesteś cudowny. 
- Wiem. - westchnął i sięgnął po kołdrę, którą ich przykrył. 
Starszy uśmiechnął się słabo i pocałował go w policzek. Teraz powinni się słodko dotykać, głaskać. Park powinien objąć go ramieniem i powiedzieć, że jest śliczny...  
Czemu tego nie zrobił? 
- Chanyeol... 
- Co znowu? - warknął, zerkając na niego z niezadowoleniem. 
- Obejmij mnie, proszę... 
Brunet przewrócił oczami i położył się na boku, łapiąc go mocno w pasie. Przyciągnął go do siebie, chowając w swoich ramionach.  
- Może być? 
- Tak, dziękuję.



12 komentarzy:

  1. I teraz nie wiem która wersja była lepsza ㅠ.ㅠ.Bekon jako maso zawsze spoko.

    OdpowiedzUsuń
  2. O cholera...
    To zabrzmi bardzo źle, ale pragnę by pisać tak dobrze jak Ty.
    Pomysł też świetny.
    Gratulacje, naprawdę gratulacje.
    Daleko mi do Twoich umiejętności, ale zapraszam do siebie:
    https://www.wattpad.com/user/Livcchi

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie bardziej podoba mi się Baekyeolowa wersja, po prostu jakoś mi bardziej pasują do tych klimatów ��
    Bardzo mi się podobało. Życzę weny i czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak dla mnie BTS zawsze górą ;D
    Ale i tak dobrze to wygląda i w tej wersji <3

    OdpowiedzUsuń
  5. jjsbzhgsuaja cudooooo;; czekam na ciąg dalszyyy

    OdpowiedzUsuń
  6. O Krisusie czemu Chanyeol xddd nope, nawet Twoj zajebisty styl nie dal rady, po prostu nie wyobraze sobie bad Chana, to jest sloneczko pokroju TaeTae, no way C': ale czytalo sie tak samo dobrze, mimo, ze bez przerwy widzialem Kookiego z V.. To chyba dobrze xd love u

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naoglądałam się fmv i mam xDDDD Poza tym cicha woda......

      Usuń
  7. Ile to będzie miało rozdziałów?

    OdpowiedzUsuń
  8. o mój boże
    piosenki the weeknd i to- to raj
    serio kocham cię za to jak piszesz
    boskie
    wow
    nie wiem co więcej powiedzieć
    odebrało mi mowę a nie często się to zdarza

    OdpowiedzUsuń
  9. Popłakałam się z tej zajebistości~~ Pewny siebie wredny Baek-księżniczka i w dodatku masochista <3 Wiesz jak zrobić mi dobrze XD Aż chcę więcej <3
    P.S nadal czekam na obiecanego mi HopeMina XDD kopniak weny powinnaś dostać ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Jezu to jest świetne,rozesłałam wszystkim koleżankom i razem filsujemy XDD to jeden z naszych ulubionych fików XDD Czekam na więcej,mam nadzieję że wkrótce coś dodasz^^ życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń