Postacie: V, Bogum, Inguk, Taeyeon + epizodycznie reszta BTS
Pairing: InGum (Seo Inguk x Park Bogum), VGum (V x Bogum)
Pairing: InGum (Seo Inguk x Park Bogum), VGum (V x Bogum)
Gatunek: smut ft. reszta
Ze specjalną dedykacją dla Onionków <3
Upił łyk soku, wpatrując się w gruby plik dokumentów, który jak na złość zamiast maleć, wzrastał z każdą minutą. Oczy powoli mu się zamykały, chociaż zjawił się tutaj dopiero trzy godziny temu, nic jednak nie mógł poradzić na to, że segregowanie faktur było nużące.
Skrzywił się i zamknął teczkę, odchylając się natychmiast na fotelu. Przymknął powieki, starając się skupić myśli, które galopowały wszędzie - od koncertu ulubionego zespołu począwszy, na pieczonym kurczaku skończywszy. Nie było tam dzisiaj miejsca na układanie papierów, którymi w gruncie rzeczy nie powinien się zajmować, bowiem nie leżało to w jego kompetencji. Porządna firma powinna mieć do tego jakiegoś robola, ewentualnie mogliby pomyśleć o praktykantach, a nie zrzucili wszystko na bogu ducha winnego Taehyunga, który w tym czasie mógłby porobić o wiele bardziej pasjonujące rzeczy, jak przykładowo poplotkować z dziewczynami na temat ostatnich podbojów Park Jimina, który zaliczył już chyba pół Busan, a ciągle było mu mało. O! Ewentualnie posłuchać o zmianach w działach, bo zarząd zaczął się bawić w przeniesienia i ostatnimi czasy ciągle ktoś do nich dochodził, bądź odchodził. Części ludzi już nawet nie próbował zapamiętać, bo kilka dni później znikali cholera wie gdzie, szkoda czasu na takie jednostki. Jedyne, co go na ten moment interesowało to to, by i on nie dołączył do dryfujących pomiędzy działami idiotów, bo podobało mu się jego biurko, ozdobił je już naklejkami i nawet postawił ramkę ze zdjęciem swojego psa. Zresztą bądź co bądź, pracował już tutaj dwa lata, więc dupy nie ruszy, mowy nie ma.
- Kim, nie śpij.
Kobiecy głos dotarł do jego uszu. Uśmiechnął się mimowolnie, otwierając jedno oko. Spojrzał na śliczną blondynkę, która zadowolona przysiadła na jego miejscu pracy, uprzednio zsuwając dokumenty na bok. Oblizała swoje małe usta, nachylając się w stronę chłopaka. - Są ploty.
Szatyn natychmiast się ożywił, unosząc na tyle, by jego ucho było tuż przy ustach dziewczyny. Chociaż to niemęskie, to kochał te nowinki, obgadywanie i śmieszkowanie z ograniczonych umysłowo kretynów, którzy nie zdawali sobie sprawy z... niczego.
- Dajesz Taeyeon. - skinął głową na znak, że jest gotowy. Nie musiał długo czekać na jej reakcję. Widać, że dość długo to w sobie trzymała.
- Będziesz miał nowego kolegę. Przydzielili ci kogoś na miejsce Hoseoka.
- Co?! - odsunął się od niej, prawie uderzając fotelem w rząd regałów, które znajdowały się za jego plecami. Zmarszczył nos, wbijając w nią wybitnie niezadowolone spojrzenie. Czego jak czego, ale nie tego się spodziewał. Ciężko zniósł przeniesienie tego podobnego do konia mężczyzny, który, pomimo krzywej twarzy, był na tyle sympatyczny, by Kim zechciał owinąć go sobie wokół palca i zaplanować wybitną taktykę, która utorowałaby mu drogę do awansu. Debil jako przełożony to coś wspaniałego, dlatego tej decyzji zarządu nie akceptował. Jego piękne dolary zniknęły, podobnie jak czas wolny, bo Hoseok zawsze najgorszą robotę zwalał na innych, a nie na biednego, słodkiego Taehyunga, który miał za zadanie przynosić mu kawę i ładnie wyglądać. Traktowano go jak maskotkę, co rzecz jasna spotkało się z aprobatą szatyna, bo nie lubił się przemęczać. Teraz zaś... cóż. Pierdolone faktury stały się jego chlebem powszednim i nie miał jak z tym walczyć.
- Wiesz coś o nim?
- Dwa lata starszy od ciebie, ponoć nie najbrzydszy, piekielnie inteligentny i stanowczy, do tego zorganizowany. I... uwaga. - wyszczerzyła swoje białe zęby, zakładając nogę na nogę. - Perfekcjonista i pedant.
- Wolałbym pedała, pedanci mnie drażnią. - mruknął, zerkając na swój bałagan w miejscu pracy. Gorszych cech nie mógł posiadać. Był całkowitym przeciwieństwem poprzedniego kierownika, który był wiecznym nieogarem. SZLAAAAG.
- Nie wiem nic o orientacji, ale dzisiaj się przekonasz. - wystawiła czubek języka i zeskoczyła z biurka chłopaka, poprawiając swoją idealnie dopasowaną spódnicę, która nieco się podwinęła. Kim przyjrzał się jej uważnie, przysuwając krzesłem do jej nóg, by wsunąć rąbek koszuli za pasek.
- Dzisiaj? Będzie spotkanie, czy coś? - zerknął na nią z dołu, wracając na swoje miejsce. Blondynka zerknęła jeszcze raz na swoje tyły, po czym odgarnęła z twarzy niesforne kosmyki, wyginając nieco wargi w zabawnym grymasie.
- Krótkie owszem, za jakieś... - zerknęła na zegar na ścianie. - ...czterdzieści minut. Ma być po dwunastej, sala projektów.
- Okej, dzięki. - posłał jej swój najlepszy, niewinny uśmieszek, łapiąc za okulary, które wsunął na nos. Zwilżył zadbane wargi językiem, sięgając po chwili po nawilżającą pomadkę, którą szybko je posmarował, robiąc z nich dzióbek. Czuł na sobie wzrok Taeyeon, więc wrócił spojrzeniem do jej perfekcyjnej twarzy. - Hm?
- Coś knujesz? - uniosła nieco podbródek, mrużąc powieki podejrzliwie, jednak i z rozbawieniem. Chłopak puścił jej oczko, przysuwając się do biurka.
- Uprzykrzę mu życie na tyle, by zrezygnował. Muszę odzyskać Hoseoka i moje cenne pieniądze oraz pozycję. - sam sobie przytaknął, zakładając ręce na piersi. Nie miał zamiaru niczego tracić. Nie po to przymilał się do tego końskiego idioty, by teraz wszystko zostawić i zostać asystentem jakiegoś nadgorliwego paniczyka.
- A jak będzie twardy?
- To będę go męczył, aż zmięknie. Cokolwiek masz na myśli. - zagryzł swoją dolną wargę, zaczepnie wsuwając do ust koniec ołówka.
- Przerażasz mnie Taehyung...
- I prawidłowo. - pomachał jej na pożegnanie i otworzył teczkę, zabierając się na nowo do roboty, chociaż jego myśli zaprzątały już tylko intrygi.
Wszedł do niewielkiego pomieszczenia, nieco nonszalancko trzymając w jednej dłoni kawę, w drugiej zaś plik dokumentów. Uśmiechnął się kącikami ust, zerkając na resztę działu, który siedział przy okrągłym stole, patrząc na niego nieco zadziwionymi oczami, on zaś tylko oblizał usta i jak gdyby nigdy nic ruszył w stronę swojego stałego miejsca tuż przy szczycie stołu, po prawej stronie tego, które należało do kierownika. Rozsiadł się wygodnie, zakładając nogę na nogę.
Miał ochotę od razu po wejściu wlepić wzrok w swoją ofiarę, jednak tego typu wejście bez wątpienia było bardziej efektywne i pokaże, że ma gdzieś wszelkie zasady. W końcu nigdy go nie dotyczyły.
Dopiero po odchrząknięciu uniósł głowę i zaszczycił mężczyznę przy tablicy multimedialnej spojrzeniem.
- Ach, dzień dobry. - uśmiechnął się, jakby wcale nie przyszedł spóźniony, zachowując się jak księżniczka.
- Witaj. Miło, że postanowiłeś się zjawić, jestem doprawdy zachwycony.
Kim otworzył nieco szerzej swoje i tak już wielkie oczy, zaskoczony tymi słowami, jak i wyglądem mężczyzny. Gnojek był przystojny. I wysoki. I... cóż. Nie mógł się powstrzymać przed zerknięciem na jego krocze, które wyglądało zachęcająco.
Chwilowo się zawiesił, analizując dokładnie budowę ciała swojego nowego szefa, który również nie szczędził mu spojrzeń, jednak nieco mniej przychylnych.
- Jak się nazywasz?
- Um. - wyrwał się z zamyśleń, prostując natychmiast na krześle. - Kim Taehyung.
- Nienawidzę spóźniania się, więc nawet nie próbuj zjawiać się po czasie. - mruknął mężczyzna. Wzrok szatyna spoczął na jego twarzy, która emanowała dominacją i przekonaniem, że nikt nie jest w stanie mu podskoczyć, czy się sprzeciwić. Małe oczy na chwilę przestały przewiercać Kima na wylot, skupiając się na zapisach na tablicy. Wąskie wargi miał zaciśnięte, a ciemne włosy nawet nie drgnęły, gdy zrobił krok w stronę przełącznika.
Niekoniecznie był w jego typie, jednak miał w sobie coś, co sprawiło, że Taehyung postanowił pierdolić Hoseoka i cóż... Dać się pieprzyć temu słodziakowi tutaj. Nieco zaczepnie sięgnął więc po plik papierów i zaczął go przeglądać.
- Ignorujesz mnie Kim? - usłyszał nagle, na co jego twarz przybrała wyraz wielkiego zdumienia.
- Ja? Jak pan może mnie o to posądzać, panie... kierowniku? - nadął policzki niezadowolony z posądzania go o coś tak nieodpowiedniego. Zakręcił stopą, mierząc mężczyznę wzrokiem, na co ten wciągnął w płuca powietrze nieco zbyt ostentacyjne, przez co Taehyung zamruczał w duchu. Ciekawe, czy podczas seksu też tak by wzdychał... Awww. Kim, jesteś pieprzonym zboczeńcem! Już byś dupę nadstawiał!
- Park Bogum. Zostań po spotkaniu, musimy porozmawiać.
- Bardzo chętnie.- zamruczał cicho.
Mężczyzna zignorował jego zaczepkę, kontynuując swój monolog, na którym Kim nawet się nie skupił, zajmując się analizą kształtów bruneta, które prezentowały się nader kusząco. Opięte spodnie podkreślały jego uda, dopasowana koszula opinała bez wątpienia apetyczne plecy i tors.
- Ciasteczko... - westchnął cicho, terroryzując zębami nakrętkę długopisu. Poczuł na boku szturchnięcie, na co zerknął na bok. - Hm?
- Siedem.
Szatyn uśmiechnął się i bez zastanowienia mruknął: - Mocne osiem, nawet osiem i pół. Musiałbym zobaczyć sprzęt.
Taeyeon zachichotała cicho, zakrywając usta dłonią. - Wiedziałam, że trafi w twój gust, ale żeby od razu go rozbierać?
- Kochana... Oby tylko rozbierać... - wyszczerzył się, zagryzając zęby na dolnej wardze, nie spuszczając przy tym wzroku z tyłka Parka, który zajęty był pokazywaniem wykresów.
- Puścisz się?
- Taeyeon... Ja się nie puszczam, ja uwodzę i nękam. Nie jestem kurwą, jestem divą.
- Mhm... - dziewczyna skinęła głową, a on nic więcej już nie powiedział. Pożerał wzrokiem tego wysokiego, seksownego mężczyznę, nie przejmując się tym, że wystarczyło krótkie spojrzenie by załapać, że jego wyraz twarzy był niemoralny. Cóż. I tak współpracownicy powinni się cieszyć, że nie widzieli jego myśli, mogliby się niepotrzebnie zawstydzić.
Spotkanie było dość krótkie, ku uciesze szatyna, który niemal natychmiast przybrał nonszalancką pozę, zakładając na nogę na nogę tak, by szalenie obcisłe spodnie opinały jego uda jak najbardziej kusząco. Oparł się łokciem o stół, brodę opierając na otwartej dłoni. Delikatnie wygiął się w seksowny łuk, który zawsze wszystkich mocno kręcił. Widział wzrok przyjaciółki, która wystawiła mu język i szybko wyszła.
Miał ochotę wybuchnąć śmiechem, jednak odpowiednia mina również była niezbędna. Nadął więc nieco swoje pełne wargi, opierając na dolnej najmniejszy palec, nieco stukając paznokciem w zęby, z pozoru nie zwracając uwagi na kierownika, który zajmował się wyłączaniem sprzętu. Siedział tak, wpatrując się w widoki za oknem, które miał głęboko gdzieś, jednak nic lepszego w biegu nie potrafił wykombinować.
Po chwili poczuł na sobie wzrok mężczyzny. Wysunął koniuszek języka i trącił nim górną wargę, poruszając się tak, by koszula niechcący podwinęła się wyżej, prezentując skrawek jego perfekcyjnego ciała.
- Taehyung? Chodźmy do mojego biura. - odparł jak gdyby nigdy nic Park, na co Kim zacisnął nieco wargi, prostując się i odwracając w jego stronę. Spojrzał mu w oczy, jednak nie odnalazł w nich ni cienia pożądania, co odrobinę wytrąciło go z równowagi. Zazwyczaj ludzie do niego lgnęli, mieli ochotę go dotykać, ten zaś go olał.
- Dobrze. - odparł, mimo wszystko nie mając zamiaru odpuścić. Wstał i zabrał dokumenty ze stolika, ruszając za brunetem, który niemal od razu zniknął w byłym gabinecie Hoseoka.
Szatyn dołączył, wchodząc do środka i bez zastanowienia zajmując miejsce naprzeciwko.
- Zacznę od razu. - powiedział Bogum, siadając na czarnym fotelu. Wbił te swoje pociągające spojrzenie w szatyna, który nie miał zamiaru odwrócić swojego. - Nie możesz się spóźniać.
- Zapamiętałem. - skinął głową, odchylając ją przy tym na bok, by nieco prowokacyjnie odsłonić swoje obojczyki. Mężczyzna jednak nawet na nie nie zerknął, cały czas patrząc na niego z dezaprobatą. Nieco ostudziło to zapały Tae, który wyprostował się, nadymając policzki z niezadowoleniem. Kurwa. Typ nie był do wyrwania w pięć minut.
- Druga sprawa... Jak mi powiedziano, od dzisiaj będziesz moim asystentem, zgadza się?
- Owszem. Jestem do pańskiej dyspozycji.
- W takim razie możesz zająć się wszystkimi dokumentami z tych segregatorów. Hoseok jest roztrzepany, ja nie zniosę takiego bałaganu w papierach. Posegreguj je odpowiednio, najlepiej datami, następnie przejrzyj też te spod okna w kartonach i poukładaj w archiwum. - zaczął Bogum, a szatyn otworzył usta zaskoczony jego poleceniami.
- Słucham?
- Coś nie tak? - Park zmrużył powieki, zerkając kątem oka na wymienione stosiki. Taehyung zagryzł na chwilę swoją wargę, po czym siląc się na spokojny ton podjął się dalszej rozmowy.
- To nigdy nie należało do moich obowiązków, od tego byli praktykanci.
- Nie widzę tu żadnych praktykantów, więc zajmij się tym. Im szybciej skończysz, tym szybciej będziesz mógł się zająć ciekawszymi rzeczami.
- Ciekawymi? Co ma pan na myśli? - zaciekawiony nachylił się w stronę kierownika, opierając łokciami o brzeg biurka. Próbował w jakikolwiek sposób załapać z nim odpowiedni kontakt wzrokowy, jednak było to trudniejsze niż się spodziewał. Bogum wydawał się być skupiony tylko i wyłącznie na swojej bezsensownej paplaninie, która działała na nerwy niecierpliwemu Kimowi.
- Prawdziwą pracą, Taehyung. Spotkania z klientami, bieżąca praca nad dokumentami...
- Nie jestem księgowym, jestem asystentem, który...
- Który ma mi pomagać i robić to, co każę. - głos Parka był stanowczy, niechętny i zdecydowany. -Innymi słowy jesteś moim chłopcem na posyłki, sekretarką, księgowym i wszystkim, czym zechcę.
Kim zadrżał, nie bardzo wiedząc, czy te słowa powinny mi się spodobać, czy nie. Słuchał więc grzecznie dalej, co mu bowiem pozostało?
- Wprowadzimy trochę zmian i mi w tym pomożesz. Musimy nieco postawić na nogę ten dział, bo Jung go zaniedbał. Ktoś tak roztrzepany nie może rządzić najważniejszą sekcją.
Szatyn zmarszczył nieco czoło, zaciskając nerwowo wargi. Sam nie wiedział, jaka reakcja była wskazana. Z jednej strony nie podobało mu się, że park w taki sposób się do niego odnosi i traktuje jak swoją służkę, z drugiej strony nic nie mógł poradzić na kosmate myśli, które nawiedzały jego myśli raz po raz, przeinaczając słowa mężczyzny na swój własny, lubieżny użytek.
Nie bardzo wiedział co się z nim dzieje, ale pierwszy raz w życiu był aż tak napalony na faceta, z którym zamienił tylko kilka zdań, w dodatku był trzeźwy. Aghhhh. Uspokój się. Wdech, wydech, wdech. To, że koleś jest niedostępny i seksowny nie znaczy, że ma ci stanąć.
Posłał mężczyźnie uśmiech, którego ten rzecz jasna nie odwzajemnił, patrząc swoimi czarnymi oczami na Tae, który nie mógł się przemóc, by wyglądać równie profesjonalnie.
- Taehyung? Słuchasz mnie w ogóle?
- Słucham? - wyrwał się z zamyśleń, czując, jak jego policzki nieprzyjemnie szczypią. Tylko tego brakowało...
- No właśnie tego nie robisz. - mruknął, po czym wskazał na regały. - Bierz się do pracy. Od dzisiaj zaczyna się prawdziwe działanie, nie picie herbatki i plotkowanie.
To powiedziawszy otworzył swojego laptopa i zaczął bez skrępowania coś na nim pisać, ignorując obecność Kima, który naburmuszony wstał i zaczął wyciągać ciężkie pliki papierów, klnąc w duchu.
***
- Skończyłeś już?
Inguk nieco podskoczył na fotelu, odwracając się w stronę swojego mężczyzny, który opierał się o drzwi, w dłoni trzymając kubek z herbatą. Uśmiechał się w ten swój zniewalający sposób, zachęcająco wskazując głową na wyjście. Seo zamrugał kilkakrotnie, zsuwając z nosa okulary, które wylądowały na biurku, po czym zamknął laptopa i, nie zastanawiając się chociaż chwili, podszedł do młodszego, obejmując go zdecydowanym ruchem w pasie.
- W sumie... Nie jestem jakoś szczególnie zajęty, czemu pytasz? - wymruczał mu do ucha, zsuwając dłonie na jędrne pośladki, na których zacisnął palce. Bogum stęknął cicho, przysuwając się do ciała starszego, który poczuł nacisk kolana na swoim kroczu.
- Nie lubię zimnej pościeli, źle mi się zasypia. Może ją dla mnie ogrzejesz? - jego wolna dłoń zaczęła sunąć po umięśnionym torsie starszego, który tylko wzmocnił uścisk na tyłku Boguma. Uśmiechnął się zadowolony i potarł nosem o policzek niższego, po chwili przysuwając swoje wargi do tych jego. Mocno się w nie wpił, rozchylając językiem, by wsunąć go do środka i zaatakować podniebienie i mięsień Parka, który westchnął zadowolony, zarzucając mu po chwili rękę na szyję. Inguk poczuł przyjemny ścisk w środku, gdy do jego nozdrzy dotarł zmysłowy zapach mężczyzny. Pożądanie w jednej chwili go zaślepiło. Bez większych przemyśleń złapał go za biodra i uniósł nad ziemię, by po chwili zaleźć się w sypialni, pomiędzy jego seksownymi udami.
- K-kubek... - jęknął Park, gdy naczynie wypadło mu z rąk na podłogę, tłukąc się i plamiąc jasną podłogę brązowym płynem, jednak Seo nawet nie zwrócił na to uwagi, zastępując napój swoją dłonią. Zacisnął palce na tych młodszego, ocierając się o jego krocze swoim, mocno i zdecydowanie.
Naparł mocniej na wąskie usta, zasysając się na języku przez dłuższą chwilę. Na wpół przymknięte powieki pochłaniały wzrokiem kuszące ciało pod nim. Bogum był doskonały w każdym milimetrze swojego ciała, osobowości, głosu, zapachu. Perfekcyjnie idealny, z tym swoim gorącym językiem, z którym jego odgrywał właśnie najpiękniejszy, szalony taniec, jaki tylko mógł widzieć świat. Ich pełne miłości i pożądania wargi ocierały się o siebie, naciskały. Ostre zęby je kąsały, zostawiając czerwone ślady, na i tak poczerwieniałych ustach.
- Hyung... - Bogum wydał z siebie zduszony jęk, gdy ich krocza mocno się o siebie otarły. Inguk uśmiechnął się szeroko, zsuwając się z pocałunkami na szyję mężczyzny. Zaczął wodzić po niej językiem, całując raz po raz. Był delikatny, ale i pewny siebie.
Czuł twarde przyrodzenie przy swoim. Zamuczał cicho, mrużąc powieki. Jego dłonie złapały za koszulkę młodszego, której jednym sprawnym ruchem się pozbył, odrzucając na ziemię. Dopadł do rozporka i szybko go rozpiął, zsuwając spodnie wraz z bokserkami.
- Mhm...
Nagi Bogum był rajem. Piekłem. Szałem. Wszystkim.
Delikatnie umięśniona klatka piersiowa unosiła się i opadała, uda lekko drżały, napierając na jego biodra pożądliwie. Czuł niesamowitą radość w sercu, podczas gdy penis niemal rozsadzał jego spodnie, chcąc wydostać się na zewnątrz.
Chociaż był z Parkiem w związku od kilku lat, to nadal reagował tak samo. Pragnął go, pożądał, kochał. Brakowało mu słów, by opisać uczucie, jakim darzył tego pięknego chłopaka pod sobą.
- Hyung... Rusz się. - jęknął Bogum, a Seo uniósł się i zdarł z siebie koszulkę, następnie unosząc się, by i spodnie zniknęły i uwolniły jego twardą, cieknącą męskość. Był gorący, napalony, a widok wijącego się młodszego nie pomagał.
Złapał jego nogi i nieco uniósł, wsuwając pod biodra poduszkę, po czym złapał za lubrykant.
- Obejmij mnie, Bogum... - sapnął, nachylając się nad nim. Młodszy szybko poderwał się i złapał go nogami w pasie, nie szczędząc sobie seksownych otarć. Inguk jęknął i nie mogąc już mocniej zwlekać, odkręcił tubkę i wylał odrobinę na palce, rozsmarowując płyn.
Ucałował usta swojego chłopaka, wskazującym masując powoli jego wejście, by po chwili wsunąć go niemal całego.
Pomimo przyjemnej ciasnoty, tyłek Parka przyzwyczajał się do rozciągania szybko, w końcu kochali się niezliczoną ilość razy, nie było sensu się roztkliwiać.
Po kilkunastu sekundach drugi palec dołączył, Seo zaczął robić nimi nożyczki, badając uważnie wnętrze. Było to niezbyt szalone, jednak nie chciał marnować czasu na takie zabawy, wolał szybko znaleźć się w nim i oddać się rozkoszy.
Wysunął palce, zastępując je czymś o wiele większym. Oparł nogi Boguma na swoich ramionach, wchodząc sprawnym ruchem do środka. Park od razu się na nim zacisnął, wydając z siebie cudowny odgłos. Seo zaśmiał się cicho i ucałował czule jego szczękę, dając mu chwilę na przyzwyczajenie się do sytuacji.
- I-Inguk... - wysapał młodszy, starając się złapać oddech, na co ten mu nie pozwolił. Zatkał jego usta swoimi, wpychając do środka język, w tym samym czasie wysuwając się z niego, by na nowo wejść do końca, mocno i szybko.
Bogum poderwał się, obejmując go za szyję, drapiąc kark. Nie często bywał dziki w łóżku, jednak nigdy nie szczędził Ingukowi zadrapań, ran i innych dowodów na to, że było mu dobrze. Każda szrama na łopatkach była dla starszego jak komplement, bowiem potwierdzała jego zdolności.
Nie chciał zaspokoić tylko siebie. Spełnienie jego mężczyzny było równie ważne, jak nie ważniejsze.
Zacisnął dłoń na biodrze ukochanego, wbijając się coraz brutalniej, atakując celnie prostatę, której położenie znał od dawna, wyuczył się jego ciała do granic możliwości. Każdy skrawek ciała, każde wrażliwe miejsce... Zawsze wiedział gdzie dotknąć, by młodszy wił się i stękał.
- H-hyun! A-aach! Tam! - Bogum z zaciśniętymi powiekami niemal wychodził mu na przód, nabijając się na jego penisa.
Odgłosy ciała uderzającego o ciało, jęków, krzyków, sapnięć i mlaskania języków, roznosiły się po sypialni, tylko mocniej ich obu nakręcając.
Mocniej, szybciej.
Ciasne wnętrze Boguma tak cholernie przyjemnie na niego napierało i chociaż starał się wytrzymać jak najdłużej, to zwyczajnie nie dawał rady. Zbyt mocno go podniecał, za bardzo jęczał, by dał radę zapanować nad zbliżającym się nieubłaganie orgazmem.
Wtulił twarz w szyję chłopaka, nieco ją gryząc, podczas gdy duża dłoń znalazła się na spragnionym penisie, mocno go obciągając.
Idealnie zsynchronizowane ruchy doprowadziły młodszego do niemal natychmiastowego szczytowania. Jęknął przeciągle, wstrzymując oddech, a z jego członka wypłynęła sperma, brudząc dłoń zadowolonego i szczęśliwego Seo.
Bogum zacisnął się na nim, co było końcem dla cudownie bliskiego granicy przyrodzenia starszego. Doszedł w nim, nie zaprzestając ruchów, by jak najdłużej trwał ten niesamowity orgazm.
- Inguk...
- Mhm... Kocham cię, Bogum.
Nie panując nad drżącym ciałem, opadł obok chłopaka, starając się względnie uspokoić oszalałe z nadmiaru wrażeń oddech i serce. Zgarnął Parka ramieniem, wtulając w swoje ciało.
- Ja ciebie też kocham hyung.
Nie chciał zaspokoić tylko siebie. Spełnienie jego mężczyzny było równie ważne, jak nie ważniejsze.
Zacisnął dłoń na biodrze ukochanego, wbijając się coraz brutalniej, atakując celnie prostatę, której położenie znał od dawna, wyuczył się jego ciała do granic możliwości. Każdy skrawek ciała, każde wrażliwe miejsce... Zawsze wiedział gdzie dotknąć, by młodszy wił się i stękał.
- H-hyun! A-aach! Tam! - Bogum z zaciśniętymi powiekami niemal wychodził mu na przód, nabijając się na jego penisa.
Odgłosy ciała uderzającego o ciało, jęków, krzyków, sapnięć i mlaskania języków, roznosiły się po sypialni, tylko mocniej ich obu nakręcając.
Mocniej, szybciej.
Ciasne wnętrze Boguma tak cholernie przyjemnie na niego napierało i chociaż starał się wytrzymać jak najdłużej, to zwyczajnie nie dawał rady. Zbyt mocno go podniecał, za bardzo jęczał, by dał radę zapanować nad zbliżającym się nieubłaganie orgazmem.
Wtulił twarz w szyję chłopaka, nieco ją gryząc, podczas gdy duża dłoń znalazła się na spragnionym penisie, mocno go obciągając.
Idealnie zsynchronizowane ruchy doprowadziły młodszego do niemal natychmiastowego szczytowania. Jęknął przeciągle, wstrzymując oddech, a z jego członka wypłynęła sperma, brudząc dłoń zadowolonego i szczęśliwego Seo.
Bogum zacisnął się na nim, co było końcem dla cudownie bliskiego granicy przyrodzenia starszego. Doszedł w nim, nie zaprzestając ruchów, by jak najdłużej trwał ten niesamowity orgazm.
- Inguk...
- Mhm... Kocham cię, Bogum.
Nie panując nad drżącym ciałem, opadł obok chłopaka, starając się względnie uspokoić oszalałe z nadmiaru wrażeń oddech i serce. Zgarnął Parka ramieniem, wtulając w swoje ciało.
- Ja ciebie też kocham hyung.
***
Odłożył ciężki segregator na półkę, zerkając przez ramię na szklane drzwi, za którymi Taeyeon i reszta jego koleżanek w najlepsze plotkowała, podczas gdy on musiał zajmować się jakimiś pieprzonymi rachunkami, których nawet nie rozumiał.
Przeklął pod nosem, krzywiąc się niemiłosiernie do regału, który od wczoraj stał się najbardziej znienawidzonym przedmiotem w całym jego dwudziestopięcioletnim życiu. Nigdy nic tak mu nie działało na nerwy, jak właśnie to wielkie gówno, które odcięło go od przyjemnego, beztroskiego żywotu.
Sięgnął po kolejny plik, gryząc zaciekle wewnętrzną stronę swojego policzka, jakby to on był wszystkiemu winien.
Głupi Bogum.
Idiota.
Wyzyskiwacz.
- Głupek, głupek, głupek. - zaczął mruczeć pod nosem, wyciągając z koszulek kolejne kartki, po czym sprawdzał ich datę i ważność, następnie segregował, wpychając do innych plików.
Tak jak Park był seksowny, tak z charakteru w ogóle Taehyugowi nie pasował.
Nie odzywał się do niego w ogóle, jakiekolwiek próby rozpoczęcia rozmowy były bezcelowe, mężczyzna bowiem ciągle coś pisał, racząc tylko czasami mruknąć 'tak', ewentualnie 'nie'. Pomijając już fakt, że nawet na niego nie zerkał. To było dla chłopaka nie do pomyślenia, bowiem zazwyczaj ludzie sami do niego lgnęli, nie musiał się w ogóle wysilać, a wczoraj naprawdę się wdzięczył i wyginał, byleby tylko go uwieść, a Parka bardziej podniecała strona internetowa, niż seksowny chłopak obok.
Gdyby nie sprawnie działający gejradar, to uznałby go za heteryka, jednak akurat to było niemożliwe. Czuł od niego całą tę pedalskość, nie mógł się mylić.
Może był impotentem?
- Hm? Kto jest głupkiem?
Szatyn natychmiast odwrócił się, wbijając spojrzenie w swojego kierownika, który niczym duch wślizgnął się do gabinetu, sącząc kawę.
Uśmiechnął się najniewinniej, jak tylko potrafił, opierając dłonie na swoich udach, nieco nerwowo je zaciskając.
- Ach, znajomy... Tak sobie gadam do siebie, proszę się nie przejmować.
Brunet zaszczycił go tylko przelotnym spojrzeniem, podchodząc do swojego biurka. Opadł na miękki fotel, od razu włączając laptopa.
Nie. No kurwa. Jakby taki facet nie mógł się bzykać, to chyba zwątpiłby w sprawiedliwość na tym świecie i zaczął wyklinać wszelkie istniejące i nieistniejące bóstwa, potwory, jakkolwiek...
Zwilżył swoje wargi językiem, zerkając na mężczyznę kątem oka. Miał idealny widok na jego zamyśloną twarz, perfekcyjną szyję, piękne dłonie, którymi obejmował kubek. Chętnie zamieniłby tę przeklętą kawę na coś równie gorącego.
Uśmiechnął się sam do siebie, po czym uniósł się i otrzepał swoje spodnie na tyłku, uderzając w niego dość sugestywnie.
- Mhm... - zamruczał ot tak, starając się wyłapać jakiekolwiek spojrzenia Boguma.
Zero.
Nic.
Miał go w dupie i to niestety nie dosłownie.
- Zrobię sobie przerwę, muszę się napić kawy. - odparł, poprawiając swoje włosy. Brunet tylko skinął głową, na co niezadowolony chłopak wyszedł z gabinetu, szybko udając się do biura przyjaciółki, która uśmiechnęła się znacząco, robiąc mu miejsce na stoliku.
Usiadł na niego, od razu krzyżując ręce na piersi. Odetchnął głośno, przymykając powieki.
- Dostanę nerwicy i kurwicy. Ten pierdolony idiota nawet nie spojrzał się na moją dupę. - mruknął obrażonym tonem, wypychając przy tym dolną wargę do przodu.
- Może nieodpowiednio ją eksponujesz? - odparła blondynka, zakładając nogę na nogę.
Chłopak otworzył w końcu oczy, wbijając wzrok w jej stopę, którą machała na wszystkie strony. Jęknął cicho, kopiąc ją nieco swoją.
- Przecież wiesz, że jestem seksowny do granic możliwości, z nim zwyczajnie jest coś nie tak. Już nawet brałem pod uwagę kastrację, jednak ma tam wypukłość, już ją przeanalizowałem. - jęknął żałośnie, rozkładając ręce. Czuł frustrację, która niemal ściskała go w środku.
- To go olej, Hoseok chętnie cię zaspokoi. - wzruszyła ramionami Taeyeon, on zaś tylko zmroził ją spojrzeniem.
- Nigdy. - obruszył się, patrząc na nią jak na kosmitkę. - Zawsze mam każdego faceta, jakiego zechcę. Poza tym bądźmy szczerzy... Końska twarz Junga, a jego niewinne, ale w jakiś sposób wredne oblicze, tutaj nie ma nad czym się zastanawiać.
- To go sprowokuj. Skoro na odległość się nie da, to spraw, by musiał cię dotknąć.
Uśmiechnął się sam do siebie, grzebiąc w stercie pierdół na samym szczycie szafy. Bogum stał niedaleko sprawdzając, czy wszystko dobrze robił. Cóż. Może i był leniwy, jednak jak już musiał, to się starał. Tak, jak teraz.
- Kurczę, jak wysoko! - jęknął fałszywie niezadowolony, w duchu ciesząc się jak głupie dziecko. Stanął na palcach, wyciągając jakiś stary, pożółkły dokument, który miał gdzieś, jednak realizacja planu tego wymagała.
Tae może i zazwyczaj gadała od rzeczy, jednak tym razem podsunęła mu genialny pomysł. W całej swojej banalności był jedynym, który mógł szybko doprowadzić do seksu na biurku, skoro bowiem subtelne gesty nie działały, to trzeba było uciec się do podstępu i scen godnych najgłupszych dram, jakie kiedykolwiek nagrano.
Cóż. Teraz nawet Park Shin Hye mogła wydać się inteligentna, gdyby przyrównać ją do głupoty, która zawładnęła umysł Kima.
- Aj aj... - zamruczał, kątem oka zerkając na Boguma, który właśnie odstawił wszystko na miejsce.
O tak!
- Panie Park... - zaczął, robiąc malutki kroczek na krześle, które miało mu pomóc dostać się do wyższych miejsc. - Może pan to odebrać? - uśmiechnął się słodko i w momencie, gdy ten się poruszył, 'niechcący' zsunął się z podwyższenia, oczywiście w odpowiedniej pozycji, by zostać złapanym przez pięknego rycerza. - Aaaaa! - pisnął, po czym poczuł pod tyłkiem coś, co nie powinno się tam znaleźć.
Podłoga.
Cholera, nie wyszło XDDD
Ale i tak czekam na komentarze. W końcu to prawdziwy shipp V.
Tak, realny. VGum jest na 99,99% żywy!
Zniszczyłaś mnie tym XD.V mnie niszczy.Zboczony kosmita i plotkara do tego.Ta ,eksponuj to dupsko divo to się doigrasz*przypomina sobie występ z Run*.Zajebiste.Weny~~~❤❤❤❤❤❤💜💜💜💜💜💜
OdpowiedzUsuńGłupi V jakby nie mógł po prostu powiedzieć ,,pieprz mnie! " Hahaha nie no świetne
OdpowiedzUsuńZajebiste. W końcu jakiś inny paring. Ciekawa jestem co będzie dalej. V taki zboczuszek czekam na kolejną część
OdpowiedzUsuńVGum is real
OdpowiedzUsuń