czwartek, 31 grudnia 2015

2. Bad boys (ver. EXO)

Długość: 3888 wyrazów
Część druga. 



Zebrał dłonią mokre od potu kosmyki, zaczesując je do tyłu. Ostatnio naprawdę wiele czasu poświęcał na wysiłek fizyczny, bo seks z Baekhyunem nigdy nie był spokojny, oboje pod koniec byli wymęczeni, całkowicie bez sił. Starszy oczywiście miał gorzej, bo bolały go rany, jednak niezbyt się tym chyba przejmował. Od razu wtulał się w jego tors, niczym małe zwierzątko, które potrzebuje pieszczot. Było to nieco zabawne, bo w łóżku pragnął chamstwa, zaś po stosunku czułości, przytulania i innych bezwartościowych bzdetów, do których sam Chan nie był przekonany, jednak robił to, by tamten nie marudził. Zresztą nie było to takie najgorsze, mógł się poświęcić, w końcu wcześniej naprawdę czuł się zajebiście. 
Ta relacja początkowo wydawała mu się strasznie wkurwiająca, jednak po kilku tygodniach regularnych spotkań, przyzwyczaił się już do zabaw z tym chłopakiem. On kochał dominować, był brutalny i potrzebował czuć się jak pan, zaś blondyna jarało bycie gnojonym, więc jakby nie patrzeć ich relacja skazana była na sukces. Nie nudzili się razem, dawali upust emocjom. W dodatku Byun był całkiem podniecający, gdy błagał o klapsy. Chanyeol nie należał do zbyt skomplikowanych ludzi. W łóżku potrzebował kogoś ładnego, zgrabnego i seksownego. Fajne pośladki, delikatna skóra, pełne usta... Baek to wszystko miał, póki co więc nie buntował się przed tym. Ba! Zaczynało mu się to podobać. Nie musiał się wysilać, bo zawsze blondyn był chętny, bądź wręcz sam mu się pchał do łóżka, dodatkowo żadne głupie randki nie były wymagane, sam seks czysta przyjemność, bez jakichkolwiek przywiązania. Tego potrzebował. 
- Channie... - wymruczał starszy, gładząc go po torsie ze słodkim uśmiechem na twarzy. 
- Hm? - mruknął, zerkając na niego kątem oka. Ten uniósł się nieco i musnął jego usta, zasysając się nieco na dolnej wardze. 
- Pojedziesz ze mną na weekend? Na jakąś wycieczkę, czy coś... Mamy domek nad jeziorem, ale jak nie lubisz takich miejsc, to mogę nam wynająć coś innego. - spojrzał mu w oczy, po czym powoli przesunął ustami na szyję młodszego, zaczynając ją całować i lizać. 
- Mhm... - zamruczał cicho, wplatając dłoń w jego włosy. Przycisnął go mocniej do siebie, zastanawiając się nad tym chwilę. Nie miał planów, w sumie poza imprezami nie robił niczego ciekawego, wyjazd mógł być przyjemną odskocznią, jednak czy chciał tam jechać z tym dzieciakiem? Będą ze sobą cały czas, czy to wytrzyma? Papla jak najęty, jest nachalny i czasami irytujący.  
- Hm? Kocie... Proooszę. Pojedziemy tam, gdzie będziesz chciał... - spojrzał na niego prosząco, nieco nadymając policzki.  
Park westchnął, krzywiąc się nieco. Miał ochotę odmówić mu z czystej przekory. 
- Nie wiem... Przekonaj mnie. - uniósł nieco jedną brew. Chłopaczek uśmiechnął się i zsunął dłoń na jego podbrzusze.  
- Mam fajne zabawki, kocie. Możemy robić to w lesie, nad wodą... Nie ma tam prawie ludzi, wszelkie fantazje mogą zostać zrealizowane.  
Cóż. Potrafił być przekonujący.  
Złapał go za nadgarstek i przyciągnął do siebie mocno tak, by opadł mu na tors. 
- Okej, niech będzie. Gotujesz i zapewniasz alkohol, zrozumiano?  
- Oczywiście! - wyszczerzył się, wtulając mocno w niego. Młodszy objął go w pasie, kiwając głową z niedowierzaniem. Co za szaleniec...  
 
 
 
*** 
 
 
 
- Przecież kazałem wam to przygotować. Nawet prostego polecenia nie rozumiecie? - warknął Hyun, wpatrując się w trzech uczniów, przewodniczących poszczególnych klas. Nie znosił lenistwa, braku dyscypliny i niewypełniania swoich obowiązków. Miał mieć dzisiaj zarysy wszystkich klas, by przygotować projekt wydarzenia, a w takim wypadku nic nie zrobi. - Macie czas do jutra. Na maila wyślijcie mi informacje, jeśli tego nie zrobicie, to poniesiecie konsekwencje, zrozumiano?  
Pokiwali głowami nieco przerażeni, po czym wyszli z pokoju. Baekhyun przysiadł na stole, sięgając po wodę, której upił kilka łyków. 
Pukanie. 
- Proszę. - odparł już nieco milszym tonem, bo weszła oczekiwana osoba.  
Yeol zamknął drzwi i podszedł do niego, od razu lądując pomiędzy jego udami.  
- Cześć, dzieciaku. - mruknął, łapiąc go za krawat. Przyciągnął go zdecydowanie do siebie, od razu wpijając się w wargi starszego, któremu natychmiastowo zrobiło się gorąco. Poddał się całkowicie zaborczym ustom bruneta, który od razu przejął kontrolę nad pieszczotą, atakując swoim językiem ten młodszego. Jego wolna dłoń zsunęła się na udo blondyna, zaciskając na niej szczupłe palce. Ten nieco nieśmiało objął młodszego za szyję, odwzajemniając namiętnie pocałunek. Odruchowo objął go udami w pasie, na co Park zamruczał, uśmiechając się pod nosem. 
- Moja dupcia potrzebuje uwagi, hm? Poproś, a dostaniesz.  
- Proszę, Panie... Zajmij się mną, jeśli możesz. - jego głos drżał, niewinna buźka zaś wpatrywała się w bruneta z całkowitym oddaniem i posłuszeństwem w oczach. 
Młodszy prychnął pod nosem, po czym przywarł ustami do szyi przewodniczącego, w tym samym czasie unosząc go nieco nad stołem. Już miał wymierzyć mu klapsa, gdy drzwi się otworzyły i stanął w nich zszokowany,  Kim Junmyeon, były przewodniczący. 
- Ach! - pisnął Baekhyun, wpatrując się nieco zaskoczony w kolegę, który zmarszczył brwi niezadowolony. 
- Przyniosłem ci dokumenty, nie zawracam już głowy. - położył na stole teczki, zerkając kątem oka na parkę.Byun wysunął się z objęć młodszego, poprawiając koszulkę.  
- Um, dziękuję Suho. 
Spojrzał na Parka, który nieco się skrzywił, po czym uszczypnął go w tyłek i wyminął szybko Kima, wychodząc. Kurczę, tak nie miało być.  
- Co ci się stało, Baekhyunnie? Od kiedy zadajesz się z marginesem i z nim obściskujesz? Nie brzydzi cię to?  
- Pozory mylą, jest mi z nim dobrze, reszta jest nieistotna. - wzruszył ramionami. Kim zawsze był jakiś taki antypatyczny, ale taka jego natura. Tylko dla niego był miły, ale w końcu znali się już lata.  
- Rozumiem. Obyś był więc szczęśliwy z Parkiem, największym wyrzutkiem w szkole. - uśmiechnął się, poprawiając na nosie okulary. 
- Będę, jest najlepszy. - uśmiechnął się, po czym sięgnął po pierwszą teczkę, przeglądając ją. Czeka go masa pracy... 
  
 
*** 
 
 
 
Nareszcie. Po kilku godzinach jazdy w końcu dotarli do całkiem ładnego, sporego domku położonego w lesie, na jakimś całkowitym zadupiu. Chanyeol od razu wysiadł z samochodu i przeciągnął się, zerkając na Byuna, który zapłacił kierowcy, po czym zaczął wyciągać z bagażnika ich torby. Park westchnął, przyglądając się jego nieudolnym próbom, po czym wyrwał je z rąk chłopaka, zatrzaskując bagażnik. 
- Ja wezmę, ty otwórz drzwi. - skinął głową w kierunku budynku, na co zarumieniony i ucieszony chłopaczek podbiegł do wejścia i wsunął klucz, prędzej jeszcze wklepując kod. Młodszy wszedł za nim. W środku było duszno, pewnie dawno nie wietrzono, jednak mimo wszystko wnętrze prezentowało się przyjemnie. Eleganckie kanapy, wielki telewizor, wielkie okna, jedne wręcz na całą ścianę, co dawało uczucie, że mieszkali w samym lesie.  
- Muszę pootwierać okna. - odparł blondyn, po czym podszedł do szklanej ściany i przesunął ją na bok. Cóż. Pomysłowe. 
Chan odstawił torby, po czym zaczął się rozglądać. Nawet ich domek letniskowy był lepszy, niż jego mieszkanie. Gdyby nie to, że miał na wszystko wyjebane, to zacząłby czuć się nieswojo, bo przepaść między nimi była znacząca. Sama rodzina to niebo, a ziemia, ale przecież to nieistotne.  
Opadł na kanapę, wzdychając cicho. Powietrze tutaj było inne, czystsze.  
- Channie... - blondyn nie wiadomo kiedy znalazł się na jego udach, wpatrując się w niego z góry. - Chcesz się czegoś napić, jesteś głodny?  
- Hm... Zjadłbym coś. - skinął głową, po czym złapał go za nadgarstek i przysunął do swojej twarzy. Wsunął jeden jego palec do swoich ust, zasysając się na nim, przegryzając zębami. Starszy jęknął, wbijając w niego rozkoszne spojrzenie, pełne podniecenia. - Ciebie bym zjadł, ale pierw zrób mi jakieś mięso i schłodź alkohol. 
- Mhm... - uśmiechnął się i nachylił nad nim, cmokając w usta, po czym zszedł z niego i zaczął zabierać się za przygotowywanie jedzenia, cały w skowronkach. 
Park go za bardzo nie ogarniał. Jego zmiany nastroju były dziwaczne. Przy ludziach był wredną suką, nie znosił sprzeciwu i wszystkich musztrował. Gdy się spotykali, to zmieniał się w słodkiego chłopaczka, który by się cały czas miział, całował. W łóżku to w ogóle całkowity sługa, przesiąknięty erotyzmem. Nie był chyba normalny, ale cóż, taki jego urok. 

 
 
*** 

 
 
- Chcesz jeszcze, suczko? - warknął do ucha blondyna. Ten jęknął, bowiem knebel w buzi mu nie pozwalał na nic więcej. - Nie słyszę! - jego ton głosu był groźny, nieznoszący sprzeciwu. Starszy ledwo łapał oddech. Przywiązany do poręczy łóżka po dwóch stronach, z penisem Parka w tyłku, w dodatku nic nie widział i nie mógł krzyczeć. Czuł się zagubiony, ale i podniecony. Młodszy się z nim droczył. Wsuwał odrobinę, po czym mocno atakując przez chwilę.  
Drapał go. Jak lew, który chciał zedrzeć w ofiary skórę. Gryzł go, jakby chciał zjeść, oderwać kawał mięsa z biednej szyi. Lał go w tyłek pasem, aż ledwo go czuł, potem zaś pieprzył mocno.  
Kostki lodu, które porozrzucane były na pościeli były tak nieprzyjemnie zimne. Miał dreszcze, różnice temperatur były nie do zniesienia.  
Starał się krzyknąć, że chce, ale było to zagłuszone materiałem w jego ustach. Cholera. Jaki on był wredny, jaki nieprzyjemny. Całkowicie seksowny i najlepszy. Diabeł w ciele... seksownego mężczyzny. Chociaż go nie widział, to wyobrażał sobie jego idealnie zarysowaną klatkę piersiową, napięte ramiona, które ściskały jego biodra z niesamowitą siłą...  
- Moja dziwka. - mruknął Yeol, liżąc go po całym policzku, po czym zaczął poruszać się w nim naprawdę mocno. Gdyby nie fakt, że łóżko było wielkie, drewniane i solidne, to pewnie by padło. Jego w mieszkaniu chybaby nie wytrzymało dzikości Chanyeola... 
Członek chłopaka uderzał w jego czuły punkt, doprowadzając go do ekstazy. Pociągnął mocniej za linki, by jakoś dać upust podnieceniu, jednak na nic się to zdało.  
Kolejne uderzenie. Na bogów! Czemu on był taki cudowny! Jego ciało wiło się, chociaż było skrępowane. 
- Dobrze c-ci? Lubisz, jak cię tak rżnę? L-lubisz?! - usłyszał śmiech chłopaka. Za dużo emocji, przyjemności. Tego cudownego członka w nim. Ze stłumionym krzykiem doszedł, zaciskając się na nim i trzęsąc się przy tym. Jak w niebie, jak w raju. Nieziemsko, idealnie. 
- Paskuda narobiła... Ach... - gorąca ciecz rozlała się w jego wnętrzu, Park z jękiem przyjemności opadł na niego, dysząc ciężko. Złapał za jego knebel i zsunął go, po czym uwolnił jego oczy i ręce.  
- Ach... Och... Chan... - starszy spojrzał na spoconego kochanka, który leżał na nim. Wtulił się w niego, resztką sił całując w czoło. - Nie... wychodźmy z łóżka... nigdy...  
- Czasami muszę się odlać. 
- To tylko wtedy... Chcę cię już zawsze... 
Odetchnął, a jego klatka piersiowa szalała. Gdy młodszy zsunął się z niego i przyciągnął do siebie, chowając w ramionach, poruszyła się nieco mocniej. Co te głupie serce... 
 
 

***

 
Uśmiechnął się, przeciągając nieco. Było już jasno, zegar na ścianie pokazywał już prawie dwunastą, ale to nic dziwnego, w końcu zabawiali się do późna i to naprawdę porządnie. Nie miał nawet siły zakryć się kołdrą, chłopak musiał zrobić to za niego. 
- Mój kochany... - westchnął cicho, wtulając się w jego gorące ciało. Położył głowę na jego ramieniu, wpatrując się w tę śliczną twarz, taką spokojną i miłą. Z dnia na dzień coraz bardziej mu się podobał, coraz mocniej chciał go tylko dla siebie. Ciągle łapał się na tym, że myśli o nim 'mój Chanyeol', 'mój chłopak', bo przecież był jego, prawda? Kochali się, spędzali czas, teraz cały weekend będą razem... Tak jak każda para. Może i Park kiepsko to okazywał, ale chyba też mu zależało, skoro zdobył się na to, by nosić jego bagaże, spać z nim w jednym łóżku. Wcześniej było to nie do pomyślenia. Seks i do widzenia! Jest coraz lepiej, hurra! 
Park uchylił powieki, zerkając na wyszczerzonego kochanka. Ziewnął i nieco z politowaniem mruknął: - Co się cieszysz, głupku? 
- Budzę się przy tobie, to chyba wystarczający powód do szczęścia. - zamruczał, obejmując go udem w pasie. Młodszy przewrócił oczami, łapiąc go niemal natychmiast za jędrne ciałko, które począł masować. Wciągnął powietrze porządnie, po czym znowu ziewnął, wolną dłonią przecierając powieki. 
- Strasznie łatwo cię uszczęśliwić... 
- Nieprawda. - mruknął niezadowolony blondyn, unosząc głowę. Oparł dłonie na jego torsie i przysiadł na jego biodrach, wpatrując się w bruneta. - Pierwszy raz mi pozwoliłeś, to dla mnie nowość. 
- Mhm... Tak? - Park położył dłonie na jego udka, uśmiechając się kącikiem ust. Gładził je, czasami wsuwając palce pod za dużą koszulkę. Jego oczywiście, Baekhyun nie posiadał takich ubrań. Szkoda, bo w takim wydaniu prezentował się seksownie. Bez wątpienia kusił, aż chciało się zerknąć pod spód. 
- Chanyeol... Czemu się ze mną droczysz? - nadął policzki, wodząc palcem wskazującym po jego nagim torsie. Zacisnął przez chwilkę zęby na dolnej wardze wzdychając. Chan posłał mu złośliwy uśmiech i uniósł nieco koszulkę. 
- Nie wiem, czy zasługujesz na to, by się budzić przy moim boku. 
- Zasługuję. Jestem najlepszy i daję ci tyle radości... - zamruczał, nachylając się nad twarzą chłopaka. Ucałował jego wargi. Młodszy rozchylił od razu jego wargi językiem, obejmując go mocno w pasie. Niemal natychmiast przewrócił go na plecy, lądując między jego udami zadowolony. 
- Trochę dajesz, nie zaprzeczę. Masz fajną dupę. - przytaknął, pocierając nosem o szyję chłopaka. Cała był zaczerwieniona, czasami sina. Jak całe jego ciało. Uda posiniaczone, poranione, plecy podrapane. Ślady po papierosach, zapalniczce, pasie, czy innych zabawkach. Mimo to nadal wyglądał słodko i niewinnie. 
- Mhm... Mogę dać ci jej więcej. - starszy położył dłonie na jego ramionach. Brunet uśmiechnął się i zaczął całować jego szyję. Delikatne, leniwe pocałunki. Czasami go polizał, ale nie tak lubieżnie jak zazwyczaj. To było takie... normalne. Baekhyun był nieco zaskoczony, ale bardzo mu się to podobało. Czuł się kochany. 
- To po śniadaniu, jestem zbyt głodny. - mruknął, odsuwając się nieco. Ukąsił wargę starszego, po czym opadł na łózko. - Zrób mi coś dobrego. 
- Dobrze, kochanie! - ucieszony Byun zerwał się z łóżka i ucałował namiętnie wargi bruneta, zaskoczonego użytym słowem. 

 
 
*** 
 
 
 
- Cholera, co się tak trzęsiesz, przecież jest ciepło... - mruknął Chanyeol, dopijając resztkę kolejnego piwa. Siedzieli właśnie na werandzie, nie robiąc w sumie nic sensownego. Po prostu trwali, każdy zajęty własnymi myślami. 
- Um, nie trzęsę się. - mruknął blondyn, pocierając rękoma o ramiona, które pokryte były gęsią skórką. Miał na sobie tylko spodenki i przewiewną bluzeczkę, która raczej miała na celu tylko wyglądać. Eh, co za nierozumny dzieciak. Pokręcił głową z niedowierzaniem, po czym zsunął z ramion swoją bluzę i zarzucił ją starszemu na plecy. Ten nadął policzki zaskoczony jednak po chwili wsunął ręce w rękawy i zapiął zamek, wtulając nos w materiał. 
- Dziękuję. - przysunął się do niego bardziej i objął go w pasie, cmokając w policzek. Brunet otworzył piwo i objął go ramieniem. 
- Przestań tak się wszystkim podniecać, to pierdoły. 
- Nieprawda, to dla mnie ważne i istotne. - mruknął, opierając głowę o jego klatkę piersiową. Ten pogładził go po ramieniu, upijając kilka łyków alkoholu. 
- To głupie i dziecinne. - odstawił butelkę, po czym sięgnął po papierosa, którego odpalił. Przez chwilę się nie odzywał, po czym dodał: - Możesz sobie zatrzymać tę bluzę, skoro jest taka istotna. 
- Och! Naprawdę? - starszy wtulił się w niego mocniej, wpatrując w jego twarz swoimi wielkimi oczami. - Channnnnnnie! Dziękuję! - niemal przyssał się do policzka bruneta, całując go zbyt energicznie. 
- Cholera, dzieciaku, zluzuj... 
- Nie chcę. Jest mi tak dobrze, że mam ciebie. - szepnął, pocierając nosem o jego policzek. - Jak dobrze, że nie lubię chipsów pomidorowych. Gdyby nie to, to byśmy się nie poznali. 
Park nieco się spiął, wpatrując w rozanielonego chłopaka. Nie był przyzwyczajony do czułości, ten zaś zachowywał się jak zakochana nastolatka. Kleił się, gadał od rzeczy... 
- A ci co? Od kiedy taki pierdołowaty jesteś? - mruknął, wypuszczając z ust dym, prosto w twarz chłopaczka. 
- Nie wiem, ale nic na to nie poradzę. Mam cudownego mężczyznę, nie potrafię do końca w to uwierzyć. - uśmiechnął się szeroko, gładząc go po boku. Park prawie się zakrztusił dymem, jednak na szczęście udało mu się nad tym zapanować. Wytrzeszczył oczy na młodego, który jak gdyby nigdy nic wtulił nos w jego tors. Przez myśl by mu nie przeszło, że on ma ich za parę. Przecież o czymś takim nawet nie było mowy! To był tylko seks, czysto łóżkowa znajomość, która nawet nie miała żadnego większego znaczenia. Jasne, pieprzyli się często, powoli też stawało się to nieco bardziej śmiałe, lepiej się ze sobą czuli i jakaś tam więź się wytworzyła, jednak związek? On, Park Chanyeol i Byun Baekhyun razem? To jakaś farsa! Jak jednak dać mu znać, że nic z tego nie będzie, gdy ten był taki zadowolony i szczęśliwy? Cieszył się jak dziecko, gdy zgodził się na tę wycieczkę, tutaj też ciągle przy nim skakał, teraz jara się bluzą, która kosztowała pewnie mniej, niż jego śniadanie do szkoły. 
Eh. Gdzie się podziała twoja odwaga? Chyba naprawdę chcesz skończyć tę szkołę, skoro dajesz się jakiemuś chłopaczkowi... 
- Mój kochany Channie. - zamruczał, cmokając go w usta. 
Ratuuunku! 
 
 
 
*** 
 
 
 
- Co jest? - Junmyeon wszedł za Baekiem do szatni, obserwując go uważnie. Blondyn cały czas był jakiś zamyślony, odrealniony. Nie zdarzały mu się takie momenty, więc Kim był nieco zmartwiony. 
- Nic nic. Byłem z Chanyeolem na wycieczce, jestem trochę zmęczony, wymęczył mnie. - uśmiechnął się delikatnie i otworzył szafkę, wrzucając do niej torbę. Zostawił tylko mniejszą ze strojem. Szatyn skrzywił się nieco, rozpinając swoją koszulę. Nie podobało mu się to ani trochę. Baekhyun był kimś na poziomie, spotykanie się z takim... zerem, było dla niego upokorzeniem. Jak to się stało? Kiedy? Czemu nic nie zauważył wcześniej? 
- Rozumiem. - odpowiedział tylko, zrzucając z siebie ubranie. Powiesił je na wieszaku, sięgając następnie po luźną koszulkę sportową. Baek westchnął i odszedł nieco dalej, odwracając się do niego. Ostatnio ciągle się chował za szafkami, to nie było normalne. Przebrał się szybko i poprawiając włosy wychylił się nieco. Zlustrował uważnie chłopaka. Właśnie zakładał t-shirt. Poprawił materiał, zasłaniając plecy, które pełne były zadrapań, siniaków i czerwonych śladów... 
- Baek! - od razu znalazł się przy nim. Blondyn aż podskoczył zestresowany. Chciał się odsunąć, jednak Suho był szybszy. Przyparł go do szafek i uniósł przód jego koszulki, przyglądając się równie okaleczonemu brzuszkowi. 
- Junmyeon, przestań... - jęknął, starając się zasłonić, jednak Kim był szybszy i silniejszy. Dotknął fioletową skórę, po czym bez oporów zsunął z niego spodenki i szybko odwrócił go tyłem do siebie. uda i pośladki były również w kiepskim stanie, jakby bito go czymś ciężkim. 
Aż się w nim zagotowało. 
- Co to do cholery ma znaczyć? - warknął wpatrując się w nieco przerażonego chłopaka. Szybko się ubrał, zakładając na siebie bluzę. Stresował się, widać było na pierwszy rzut oka. - On ci to zrobił, tak? 
- T-to nie tak... - jęknął, wbijając wzrok w swoje buty. Kim zacisnął wściekły wargi, starając się zapanować nad nerwami, jednak nie było to proste. To dlatego był taki dziwny... Ten skurwiel go bił i to nie raz. To wyglądało na regularne terroryzowanie. Znał się trochę na tym, to nie były ślady tylko po rękach. Musiał się wyżywać na nim w naprawdę dotkliwy sposób. 
- Baekhyun! Kurwa. Ten pieprzony śmieć robi ci krzywdę! Po co nadal przy nim tkwisz? - złapał go za ramiona, starając się spojrzeć mu w oczy, jednak ten nie miał zamiaru nawet na niego spojrzeć. 
- Nie zrozumiesz tego, Suho. Nie chcę o tym rozmawiać. 
- Owszem, nie zrozumiem tego, że dajesz mu się lać. Wiedziałem, że to nikt, śmieć. To mnie tylko utwierdziło w tym przekonaniu. Gówno zawsze zostanie gównem. 
- Nie masz prawa tak go nazywać! Nic nie wiesz, więc się nie wtrącaj. To mój chłopak, nikt nie da mi tyle miłości, co on. - warknął, odsuwając go, po czym szybko wybiegł z szatni na boisko. 
Junmyeon stał jak wryty. Nie spodziewał się takiej reakcji. On oszalał. Biedak zakochał się w świrze, który go terroryzował. 
 
 

*** 
 


 
- Czekaj, dupku. - Park usłyszał czyjś głos, po chwili zaś ktoś złapał go za ramię i mocno je ścisnąwszy, odwrócił go przodem do siebie. Kim Junmyeon. Nie spodziewał tutaj akurat jego osoby. 
- Co chcesz? - mruknął. Nie podobało mu się użyte przez niego słowo, więc od razu przybrał postawę obronną. Zrzucił jego dłoń z siebie, po czym nieco ostentacyjnie zaczął rzuć swoją gumę. Kim był wkurwiony, nie musiał znać się na ludziach, by dostrzec złość i chęć mordu w jego oczach. Ciekawe. 
- Nie zbliżaj się do Baeka! - warknął, patrząc na niego wyzywająco. Park nienawidził takich cwaniaków, więc aż się w nim zagotowało. 
- Ach tak? Niby czemu? - przysunął się bliżej starszego. Był od niego wyższy, co dawało mu przewagę. 
- Taki śmieć jak ty nie zasługuje na niego. Jesteś gównem, na które nie warto nawet spojrzeć. 
Chanyeol zrobił krok w jego stronę. O dziwo Kim się nawet nie poruszył. 
- Gównem? Powtórz to, to cię zabiję. 
- Proszę bardzo. Największe ścierwo w naszej szkole. Patologiczny Park Chanyeol z móżdżkiem wielkości ziarenka piasku! W dodatku wyżywa się i bije słabszych od siebie. - głos Junmyeona aż zadrżał. Złapał go za przód koszulki, nie wiedząc chyba, że zadziera z kimś silniejszym od siebie. - Odpieprz się od niego. Nie będę tolerował tego, że go krzywdzisz. 
- Ach tak? - Chan aż się uśmiechnął złośliwie, przechylając głowę na bok. - Widocznie mu się to podoba, skoro woli takiego śmiecia jak ja, nie zaś wielkiego obrońcę Kim Junmyeona. Jak się czujesz, będąc gorszym od gówna? 
Suho zrobił się czerwony. Nie tego się spodziewał, co tylko bardziej ucieszyło Parka. Jakiś sztywniak nigdy z nim nie wygra. 
- Na szczęście ty nie masz mu nic do zaoferowania. Nawet nie stać cię na to, by zabrać go gdzieś na wycieczkę, czy kupić prezent, który chociaż trochę by mu się spodobał. - mruknął, zaciskając mocniej dłoń na jego bluzce. 
- Wystarczy mu moja obecność. Nadrabiam w łóżku. - nie wiedział, czemu się bronił, po co walczył o tego chłopaka, ale nie mógł odpuścić. - Boli cię to, że mnie pragnie, chociaż nic nie robię, ty zaś wychodzisz z siebie, a ma cię w dupie. Och, kiepskie słowo. Chciałbyś, by miał cię w dupie. Widzisz, mi nie zależy w ogóle na tym by za mną szalał. To o czymś świadczy. 
- Może teraz, ale za jakiś czas mu się to odwidzi. Na co komu facet, któremu bliżej do kryminalisty, niż do porządnego człowieka? - prychnął z pogardą, przysuwając swoją twarz do jego. Perfidny uśmiech, przepełniony pewnością siebie. Dupek sobie grabił. - Nie znajdziesz pracy, będziesz albo kradł, albo żył na zasiłku. Nawet teraz nie potrafisz o niego zadbać, a co będzie za kilka lat? Może teraz jest zaślepiony, ale spokojnie. Nie mam zamiaru odpuścić. - puścił go, po czym wskazał sam na siebie. - Na szczęście ja mam pieniądze, mam klasę, jestem inteligentny i będę w stanie go utrzymywać nawet, jeśli sam nie będzie chciał pracować. Dam mu wszystko, bo jestem mężczyzną, nie pizdą. Czujesz tę przepaść? 
Chanyeol już miał się zamachnąć, gdy Kim odsunął się. 
- Nie radzę. Podam cię do sądu, a przecież nawet jeśli sam ci przywalę, to będzie to obrona własna. Nigdy nikt ci nie uwierzy, chociaż... Dobra. - uśmiechnął się i nadstawił policzek. - Bij, może cię zamkną i Baekhyun będzie mój. 
Chan przez chwilę zapomniał jak się oddycha. Dopiero po kilku sekundach mruknął: - Nie jestem w nim zakochany, więc w sumie mi zwisa, czy będzie ze mną, czy nie. Lubię się z nim pieprzyć, nic ponad to. - wsunął dłonie do kieszeni, wypluwając gumę tuż przed Kimem. - Ale przyjmuję wyzwanie. Nie oddam ci go. 
- Zniszczę cię, przysięgam. Nie pozwolę, byś go bił. 
- Będę go lał pasem, podduszał, podpalał papierosami... Czasami zapalniczką. Będę go wyzywał. Chuja możesz, Kim Junmyeon. - warknął i odwrócił się, ruszając przed siebie. Widział wściekłą twarz chłopaka. Kochał się w blondynie, to był fakt. I nie odpuści. Nigdy. 
Tylko czemu poczuł się zagrożony? Przecież mu nie zależy...






Zapraszam do komentowania ;)

3 komentarze:

  1. Przed oczami mam teraz tylko jedno wielkie YASS. Uwielbiam chanbaeka, uwielbiam sado-maso, uwielbiam to, jak piszesz i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy można spodziewać się kolejnego?Dawno już nie było,a ja nie mogę się doczekać!Mam nadzieję że niedługo się pojawi.To jeden z najlepszych ff jakie czytałam,jeden z ulubionych,kocham to po prostu! xD życzę weny,pozdrawiam^^

    OdpowiedzUsuń