Jess spojrzała na wujka, który wytarł usta serwetką, upijając łyk czerwonego wina, jak miał w zwyczaju po obfitym posiłku. Nie wyglądał na skrępowanego, wręcz przeciwnie. Ociekał pewnością siebie, a jego twarz nie wyrażała jakichkolwiek emocji.
- Twoja córka nie powiedziała ci o chorobie tego chłopaka? - zapytał, zerkając kątem oka na żonę, która spięła się jeszcze bardziej. Nie wiedziała co począć z rękoma, ani gdzie podziać wzroku, wszędzie bowiem otaczały ją ciekawskie spojrzenia reszty rodziny.
Po ostatnich wydarzeniach blondynka naprawdę zaczęła darzyć kobietę cieplejszymi uczuciami i stresowała się równie mocno, co ona. Reakcje w tej chorej rodzinie mogły być różne - od usunięcia Kooka z kręgu, przez wysłanie go do Ameryki na leczenie, przez rzucanie talerzami w losową osobę skończywszy. Wprawdzie nigdy do tego ostatniego nie doszło, ale kto wie co odbije zazwyczaj nad wyraz spokojnym ludziom, którzy usilnie kreowali się na posągi bez uczuć? Jednostki zamknięte w swoim małym, niedostępnym dla innych świecie czasami zaczynały wyłamywać się, jednak nie w sposób wskazany i pożądany.
- Jungkook jest na coś chory? Jeśli to coś poważnego, to trzeba zająć się leczeniem, nie zaś odnosić się tak nieodpowiednio. - powiedziała babcia, ostrożnie stukając długimi paznokciami w podłokietnik.
Jess poczuła na swoim nadgarstku palce Namjoona, który chyba nie bardzo wiedział, jaka reakcja byłaby wskazana. Cóż. Nie, żeby ona wiedziała, trzeba było zwyczajnie czekać na rozwój wydarzeń.
- Jungkook ani myśli o leczeniu, zresztą to na tyle obrzydliwa choroba, że najlepsza klinika nic nie zdziała.
- Można jaśniej? Nie zachowuj się jak dziecko, tylko powiedz o co chodzi. Nie mam ochoty bawić się w jakieś zgadywanki.
Mężczyzna odchrząknął, niespecjalnie zachwycony tonem babci, która raczej nigdy nie traktowała go wyżej, aniżeli resztę rodziny, co go irytowało, przywykł bowiem do stawiania go na piedestale zawsze i wszędzie. Odchylił się nieco, po chwili opierając dłonie na stole.
- Jungkook postanowił zabawić się w kobietę i zabawia się z mężczyznami.
Jedna z ciotek zakrztusiła się napojem, chowając usta za dłonią. Jessica westchnęła cicho, wbijając nieco paznokcie w dłoń swojego chłopaka. Ten człowiek chyba nie przeżyłby bez popisywania się i upokarzania innych. Oczywiście nie to, by uważała homoseksualizm swojego kuzyna za coś złego. Zwyczajnie sposób przedstawienia tego przez wuja był obleśny i niekulturalny.
- Twierdzisz, że Jung...
- Jest pedałem.
Ciotka zacisnęła nerwowo wargi, a jej oddech przyśpieszył. Przy stole zapadła krępująca cisza, która przez dłuższą chwilę nie była przerwana przez żaden odgłos. Tylko palone drewno strzelało w kominku, mając na celu zrelaksować towarzystwo. Z marnym skutkiem.
- Jesteście pewni? - zapytała babcia, która chyba jedyna miała w tym momencie prawo głosu. Reszta chyba wolała się nie wtrącać.
- Mieszka ze swoim facetem, więc owszem.
- Nie z wami? Jak to? - kobieta niemal podniosła głos, mrużąc powieki. Na jej czole pojawiły się głębokie zmarszczki, których chyba już nie dało rady wypełnić przy pomocy lekarzy.
- Nie będę tolerował takich zachowań. Został wydziedziczony i musiał się wyprowadzić, to nie podlegało jakiejkolwiek dyskusji.
Staruszka niemal zachłysnęła się powietrzem, a jej twarz lekko się zaróżowiła.
- Chcesz mi powiedzieć, że wyrzuciłeś własne dziecko z domu? Niepełnoletnie, niesamodzielne?! A ty na to idiotko pozwoliłaś? - spojrzała gniewnie na córkę, która niemal podskoczyła na krześle, zaciskając ręce w pięści. Jessica ucieszyłaby się na tę reakcję, gdyby nie naskok na kobietę, która w sumie próbowała załagodzić sytuację, ale była zbyt głupia, by naprawdę coś zdziałać.
- Ja... - zaczęła się jąkać, mąż jednak dzielnie ruszył na ratunek.
- Skoro jest gotowy na dawanie dupy, to i na utrzymywanie się samodzielnie również. - prychnął z pogardą, dolewając sobie wina. - Ta kwesta nie jest sporna, wszystko już przemyślałem i nie ma odwrotu. W moim domu jego stopa nie postanie. A ona... Cóż. Chyba wiedziała wcześniej, ale to ukrywała, co mnie nie dziwi. Jest zapatrzona w Parków i pewnie sama by im podsunęła syna na przerżnięcie.
- Uspokój się! Nie toleruję takiego słownictwa przy moim stole. - przedostatnie słowo mocno zaakcentowała, unosząc się nad krzesłem. Oparła szczupłe dłonie na stole, sztyletując mężczyznę spojrzeniem, on zaś nie pozostawał jej dłużny, chociaż spojrzenie jego przypominało raczej coś na wzór pogardy. - Nie masz prawa tak traktować dziecko, cokolwiek by nie zrobiło. A ty... - zwróciła się do córki. - Wstydź się, to kompromitacja dla naszej rodziny, że wywalamy dziecko jak niepotrzebne zwierzę.
Dalsza wymiana zdań była tylko bardziej niemiła, chaotyczna i przepełniona nienawiścią. Babcia była czerwona ze złości, ciotka się popłakała, wuj zaczął wymądrzać, brat Kooka przeprosił i wyszedł, przykład z niego zaś wzięła reszta rodziny, poza nią i Namjoonem, który aż się spocił z nerwów. Co za baba...
Po kilkunastominutowych krzykach mężczyzna w końcu opuścił dom, trzaskając drzwiami. Wszyscy już dawno stracili nerwy, cud, że nie doszło do rękoczynów.
- Jessiko... Wiedziałaś o tym? - nagle kobieta zwróciła się do niej, a Kim od razu się spiął, jakby mieli mu odciąć penisa. Zero wsparcia, co za bezużyteczny fajtłapa...
Blondynka przez chwilę analizowała sytuację, jednak nie miała zbyt wielu opcji.
- Owszem, jednak przyjaźnię się z Jungkookiem i nie miałam zamiaru w żaden sposób niszczyć jego szczęścia.
- Typowe, nie spodziewałam się po tobie czegokolwiek innego.
- Cieszę się. Zmartwiłoby mnie, gdybym stała się tak pozbawiona skrupułów jak reszta tej nienormalnej rodziny. - posłała jej delikatny uśmiech. Wiedziała, że jest niegrzeczna, jednak akurat w jej przypadku było to typowe, bo dawno się wyłamała z kręgu rodziny, chociaż dopełniała obowiązków i zachowywała się odpowiednio.
- Nie będę tego komentować, jesteś bowiem osobą, która bije wszystkich tutaj inteligencją. Twoje poglądy są jednak dla mnie nieodpowiednie. - opadła na krzesło, pocierając oczy palcami. - Chcę porozmawiać na spokojnie z Jungkookiem. Nie będę na niego wrzeszczeć, chcę tylko usłyszeć to wszystko z jego ust. Ustal z nim termin, najlepiej w tym tygodniu.
- Postaram się.
***
- Cześć. - Taehyung skinął głową, wchodząc do mieszkania Jimina. Zsuną ze stóp buty, po czym odwiesił kurtkę na wieszak, jak gdyby nigdy nic. Jungkook wbił w niego pytające i nieco nieprzyjemne spojrzenie. Nie miał pojęcia co ten dzieciak tu robił, nikt nie raczył go uprzedzić o tej wizycie.
Czuł, jak serce zaczęło bić mu szybciej, a gorąco uderzyło w jego ciało, nie z radości jednak. Ruszył za blondynem, zajmując od razu miejsce naprzeciwko.
- Kto... Tae? - Park wyszedł z kuchni, zaskoczony wpatrując się w gościa. Och, chyba pewien idealny anioł postanowił zrobić im niespodziankę, jak uroczo.
Jeon zmrużył powieki, czując się wyjątkowo źle. Ten dzieciak irytował go samym swoim istnieniem. Jego słodka twarz, drobne ciało, włosy, okulary, zaczerwienione oczy... Pieprzyk na nosie i dłonie. Oddech, głos, dźwięk szeleszczących ubrań. Nie potrafił spojrzeć na niego normalnie, złość w nim buzowała i najchętniej by go rozszarpał.
Był zazdrosny. Zwyczajnie zżerał go stres, że ten chłopak może znaczyć dla Jimina więcej, niż on. Park przejmował się każdą drobnostką, która go dotyczyła, był na skinięcie palca. W dodatku naprawdę czuł się gorszy pod względem warunków fizycznych. Nigdy nie zwracał na to uwagi, w ostatnich dniach jednak coraz mocniej go to dręczyło. Taehyung był ładniejszy, uroczy, słodki i wzbudzał we wszystkich opiekuńcze instynkty. Ludzie chcieli się nim opiekować, kochali go. Samym swoim niewinnym charakterkiem zdobywał sympatię innych. Hoseok, Yoongi, Jimin, Jin, wszyscy nauczyciele i ludzie w szkole. Nie spotkał jeszcze osoby, która by go skrytykowała, co tylko działało na niego jak płachta na byka. Czasami nawet przez myśl mu przeszło, że zasłużył na to całe cierpienie, jednak starał się to w sobie zdusić.
- Jimin, możesz nas zostawić? Idź na zakupy, cokolwiek. - odparł blondyn, pociągając nieco nosem. Sięgnął do swojej torby i wyciągnął z niej książki i zeszyty, kładąc je od razy na stole.
- C-co? Czemu? - Park zrobił krok w ich stronę, zerkając to na podręczniki, to na Kima, który nawet nie raczył na niego spojrzeć, szukając czegoś w pierwszej lepszej przyniesionej pozycji.
- Będę się uczył z Jungkookiem na konkurs. Jest za dwa dni, a my się nawet nie spotkaliśmy. Nauczycielka nas zabije za kiepski wynik, a ty nam nie pomożesz, bo jesteś kiepski z matmy. Wróć za dwie godziny. - machnął na niego dłonią, a zdezorientowany Jimin chwilę jeszcze przy nich sterczał, dopiero po czasie łapiąc za portfel.
- To.. Ja idę. Zadzwońcie do mnie jakby coś się działo.
Wyszedł nieco się ociągając. Jungkook uniósł brew, sięgając po drugi zeszyt. Cóż. Rzeczywiście matematyka.
- Dasz radę się uczyć? Ostatnio twoja aktywność była średnia, żeby nie powiedzieć, że kiepska. - mruknął, zamykając przedmiot. Zacisnął nieco wargi, siląc się na możliwie obojętny ton.
- Nie zgłupieję od problemów miłosnych. Warunki tego typu nie mają wpływu na mój mózg, a przynajmniej nie za rejon odpowiedzialny za wiedzę. - odparł, na co Kook nieco się spiął. Głos chłopaka był zadziwiająco normalny, jednak mógł wyczuć w nim dziwną nutę, której na ten moment nie potrafił odpowiednio sklasyfikować.
- Cieszę się, nie chciałbym, by to odbiło się na wynikach.
- Swoją drogą... Nie będę też tutaj robił scen, nie wskoczę Jiminowi do łóżka, więc nie patrz na mnie w ten sposób. - blondyn po raz pierwszy tego dnia na niego spojrzał, prosto w oczy. Nie wyglądał na zdenerwowanego, raczej na znudzonego. Jeon może i by się zawstydził, jednak niechęć była silniejsza niż kultura.
- Obawy zawsze zostaną. Mój chłopak ostatnio za bardzo się tobą interesuje.
- Pilnuj więc swojego chłopaka, nie mnie. - wzruszył ramionami, a Jungkook aż wstrzymał na chwilę oddech. - Nie mam zamiaru z nim cokolwiek robić, interesuje mnie tylko jeden facet. I matematyka, jakże mógłbym o niej zapomnieć. - zaśmiał się sztucznie, wyciągając z torby długopis. - Z czego jesteś najlepszy?
- Nie wątpię, że wolisz Hoseoka, zazdrości się jednak nie wyzbędę. Irytuje mnie to, że jesteś w centrum wszystkiego. - odparł szczerze, po czym jak gdyby nigdy nic oznajmił: - Logika i geometria. Nienawidzę za to trygonometrii.
- Mnie też to denerwuje, jednak z kogoś los musi zadrwić. Hm... - sięgnął po inną książkę i otworzył ją na odpowiedniej stronie. - To ja się nią zajmę, ty opanuj te zagadnienia. Skup się tylko i wyłącznie na tych dwóch działach i przerób materiał z drugiej klasy. Mogę ci tłumaczyć w razie czego niejasności.
- Drwi ze wszystkich wokół, twoje życie wiąże się z naszym. - spojrzał na wzory, łapiąc za pierwszy lepszy notes leżący na stole. - Nie ma sprawy. Resztę zostawiam tobie.
- Nic nie zmieni twojego nastawienia, prawda? - okularnik zwilżył językiem swoje wargi. Jungkook pokręcił przecząco głową, na co starszy już nie odpowiedział. Zabrali się za naukę, chociaż Jeon nie potrafił dostatecznie się skupić. Ciągle zerkał na Taehyunga, starając się odgadnąć jego myśli. Chwilę temu płakał, krzyczał, zachowywał się jak kluska, która z niczym sobie nie radzi. Teraz siedzi przed nim opanowany, skupiony na nauce. Tylko zaczerwienione oczy go zdradzały. Kim on był, że miał tak złożoną osobowość?
***
Hoseok ostrożnie wyszedł z samochodu, podpierając się na ramieniu kierowcy, który pomógł mu dojść do drzwi domu. Te natychmiast się otworzyły, a drobna kobieta rozchyliła je mocniej, by chłopak nie miał problemów z wejściem do środka. I tak nie obyło się bez łapania go z drugiej strony, ale chociaż udało mu się przejść przez próg. To było cholernie irytujące. Przywykł do swojej świetnej kondycji, sprawności w każdym tego słowa znaczeniu. Takie poruszanie się nie było dla niego normalne, męczyło go nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Czuł się jak laleczka, która sama nie potrafiła nawet przejść z auta do domu. Pomijając już zniszczenia, które wywołał incydent z Tae.
Powoli doczłapał do swojego pokoju. Chwilę później zjawiła się w nim Jess, która zamknęła drzwi, pomagając mu położyć się na łóżko.
- Wszystko w porządku?
- Noona, nie traktuj mnie jak upośledzonego, poradzę sobie. - uśmiechnął się, poprawiając poduszkę, która niewygodnie się zagięła.
Odetchnął głęboko, po czym zerknął na przyjaciółkę, która opadła obok, przymykając powieki.
- Twój pomysł jest powalony, naprawdę. Czemu tak nagle... um. Nie rozumiem.
- To najlepsza z możliwych opcji. Ta cała sytuacja podchodzi pod materiał na kiepską telenowelę, za dużo tutaj melodramatu, zbyt wiele bólu i krzywd.
- Przecież umrę bez ciebie ty idioto! - jęknęła, a chłopak tylko się zaśmiał, przechylając głowę w jej stronę. Przez dłuższą chwilę wpatrywali się w siebie, po czym Jess bez większych rozmyślań ucałowała jego czoło, delikatnie obejmując. - Wróć potem, nie będę mogła tak często cię odwiedzać.
- Damy radę. To tylko kilka lat, będę wracał na święta i jakieś wakacje. Teraz... zwyczajnie tu nie wysiedzę. Nie dam rady żyć w tym samym mieście, kraju. Nawet ten sam kontynent jest kłopotem, ale to już zniosę. Muszę dać mu odpocząć od siebie. Zapomni mnie, znajdzie sobie kogoś, kto będzie odpowiedni.
- Nie chcesz tego.
Jung przymknął powieki i przytaknął. Tak, miała racje. Nie chciał by Taehyung pokochał kogoś innego, by zapomniał o ich miłości. Jego serce by tego nie zniosło, z drugiej strony wiedział, że nie ma innej opcji. Razem nie będą, muszą się odkochać jak najszybciej.
- Bredzisz noona. Pragnę jego szczęścia mocniej, niż mojego. Muszę więc odpokutować. - sam sobie przytaknął, unosząc jedną powiekę. Blondynka ciągle się mu przyglądała, a w jej oczach odnaleźć mógł tylko ból i troskę. Bez niej chyba by oszalał.
- Powiesz mu? - zapytała, głaszcząc jego włosy. - O mamie?
- Tak, ale nie dam rady zrobić tego w cztery oczy. Napiszę, zadzwonię... Nie wiem jeszcze, ale się o tym dowie w jakiś sposób.
- Kiedy chcesz wylecieć?
- Za dwa dni mam samolot.
***
Jimin wytarł ręcznikiem włosy, wychodząc w samych bokserkach z łazienki. Jungkook z zapałem maniaka rozwiązywał kolejne zadania, chociaż Taehyung dawno już wrócił do domu. Park początkowo nie miał zamiaru mu przeszkadzać, bowiem jego chłopak był jak tykająca bomba, która w każdej chwili może wybuchnąć, a on powoli nie wiedział jak się zachować, by go nie sprowokować.
Przewiesił wilgotny ręcznik przez ramię i usiadł obok niego, zerkając przez ramię na zeszyt, w którym dopisywał kolejne liczny. Niezbyt to do Parka przemawiało, w końcu średnio zdawał sobie sprawę z tego, jaki dział sam przerabia, wszystko spisywał od blondyna, który dawał mu ściągać. Matma to nie jego bajka, czuł się z niej niepewnie, nawet pomimo swojego wrodzonego geniuszu i zdolności radzenia sobie w życiu. Cóż. Matma nie dała się uwieść, a liczby nie miały w sobie wystarczającej ilości seksapilu, by chciał odkryć wszelkie zakamarki tego przedmiotu. Tyłek Ciastka był o niebo bardziej interesujący, szkoda tylko, że od jakiegoś czasu ten raczył go zapchać kołkiem, bądź co gorsza zalać cementem, a biedny Chim musiał być pieszczony przez rękę, co było niegodne.
Westchnął cicho i ostrożnie oparł brodę na ramieniu młodszego, podczas gdy ręce objęły go w pasie. Jeon zacisnął wargi, zaczynając się wiercić.
- Przeszkadzasz mi, idź sobie.
Park nadął policzki niezadowolony. Wiedział, że ten był zły, jednak brakowało mu czułości i musiał się chociaż pomiziać.
- Nie chcę. Zostaw to i chodźmy spać. - jęknął, mocniej przyciągając do siebie chłopaka, który odstawił zeszyt i odwrócił się do niego przodem.
- Jimin!
- Nie bądź taki, przestań mnie od siebie odsuwać. Jesteśmy parą, a ty traktujesz mnie gorzej od robaka.
Spojrzał mu w oczy, niemal siłą wciągając go na swoja kolana, po czym złapał za uda i wstał, ruszając w stronę sypialni. Młodszy patrzył na niego z niezadowoleniem, jednak nic nie powiedział. Nawet, gdy wylądował na łóżku, był cicho i tylko mierzył Parka z pogardą.
- I co? Myślisz, że rozłożę nogi?
- Nie. - odparł starszy i pochylił się nad nim, lądując pomiędzy udami. Uśmiechnął się delikatnie i pogładził chłopaka po policzku. - Chcę być tylko blisko ciebie, jak kiedyś. Nie Tae jest moim chłopakiem, tylko ty, więc nie bądź taką zazdrośnicą i daj się kochać. - schylił się jeszcze bardziej i ucałował nos Jeona, który tylko nadął policzki niezadowolony. - Czuję się trochę jak na początku naszej znajomości. Zgrywałeś wtedy takiego sztywniaka, niesamowicie mnie to irytowało, ale i intrygowało. - powoli wsunął dłoń pod bluzkę Kooka, który wstrzymał chwilowo oddech. Nadal był cicho, ale w sumie lepsze to, niż krzyki i pretensje. - Wiesz... Pamiętam nasze pierwsze spotkanie. Byłeś takim staruchem w ciele chłopca, fajnie było się nad tobą znęcać, tak śmiesznie się rumieniłeś i denerwowałeś. Jak teraz. - powoli zsunął z niego bluzkę, uśmiechając się na widok jego pięknego ciała. Od razu gorąco uderzyło w niego, a serce zabiło mocniej.
Na wszystkie zajebistości tego świata... Jungkook był perfekcyjny. Szkoda, że tak rzadko dawał. Szlag.
- Nie denerwuję się. - mruknął, wpatrując się z Jimina, który przywarł swoimi ustami do jego, uniemożliwiając mu dalsze marudzenie. Park nieco zadrżał, gdy miękkie wargi mocno do niego przywarły. Brakowało mu tego, tak cholernie mocno tęsknił. Spodziewał się raczej bicia, ale to rozwiązanie było przyjemniejsze.
Powoli potarł językiem o różowe wargi, wsuwając go do środka, gdy uzyskał przyzwolenie. Gorący mięsień otarł się o jego, doprowadzając zmysły do szaleństwa. Pocałunki z Jungkookiem były najlepsze. Stado wściekłych motyli niemal rozsadzało jego podbrzusze, gdy tylko ich gorące narządy się dotknęły.
Zacisnął mocno dłonie na udach chłopaka, pogłębiając raz po raz pocałunek. Nie potrafił nad sobą zapanować. Każda godzina bez możliwości pieszczenia chłopaka, była dla niego męczarnią, teraz musiał nadrobić wszystkie te dni.
- Ji-jimin... - wysapał, na co starszy zaśmiał się cicho, kąsając delikatnie usteczka chłopaka.
- Kocham cię Jungkook. Naprawdę cię kocham, więc nie bądź zazdrosny.
- C-co? - oczy bruneta stały się jeszcze większe, a bicie serca na tyle mocne, że Park mógł je usłyszeć pomiędzy ciężkimi oddechami.
- To. Pierwszy raz w życiu kocham kogoś tak, jak powinno się to robić. Nie próbuj nawet mnie zostawiać. Nigdy cię nie puszczę.
Zapraszam do komentowania <3
Matko, to było cudne ♥♥♥
OdpowiedzUsuńMój Jimin taki ciepły i czuły ;_;
Mam nadzieję, że w rodzinie Kookiego jakoś się ułoży, biedny maluch T_T
Weny~!
Czekam w końcu aż Hobi wyzna prawdę Tae.
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia co więcej napisać, po prostu zajebiste jak zawsze i Jikook <3< 3
WENY!
Przeczytałam i pierwsza reakcja, czy to już? Czemu koniec? Czemu takie krótkie? ;-; Ale genialne <3 Cieszę się, że Jimin wreszcie powiedział swoje uczucia do Kookiego
OdpowiedzUsuńMÓJ JIKOOK <3
I czemu mi w ogóle kończysz w takim momencie ja się pytam??
I niech Hoseok nie wyjeżdża, bo biedne serduszko Tae tego nie wytrzyma :'(
Czekam na kolejny rozdział, WENY!!! :*
Śliczna końcówka. Życzę weny :*
OdpowiedzUsuńJak mogłaś skończyć w takim momencie? Doprowadziłaś do mojego załamania nerwowego. Czytałam końcówkę scenariusza ze łzami w oczach, a komentarz pisałam płacząc jak pięcioletnie dziecko. Długo czekałam na kolejny rozdział i wreszcie się doczekałam. Kiedy weszłam na bloga dostałam zacieszu:). Świetnie odpisałaś końcową sytuację z Jikookiem <3. Życzę Ci dużo dużo weny i wspaniałego Sylwestra :)
OdpowiedzUsuńJimin ty tępa pało w końcu dojrzałeś!*łezka w oku*
OdpowiedzUsuńCzemu mam wrażenie że Tae sie nie zabije tylko będzie miał dość i najprościej w świecie będzie żył normalnie z zamkniętym w sercu hobim ?Ale kto cie tam wie...(wiem nie zaczyna się od ale)
O cholera, zmarłem. Jimin i wyznanie miłości to mój zgon, dobrze? Mam nadzieję, że jesteś z siebie dumna. Martwy dongsaeng już nie za bardzo Ci Vminy popisze.
OdpowiedzUsuńGrateful Gabriel
Ooo... ta ostatnia scena była taka urocza ♡
OdpowiedzUsuńJikook <3
Hope gdzie ty chcesz wyjechać? Opuścisz Tae?
ciekawe jak on zareaguje na wiadomość o matce? Jego świat rozpadnie się na drobne kawałeczki ;-;
Może jednak ułoży się wszystko..prawda?! ;-;
Weny~~
Hwaiting~♡
Nie przepadam za Jikookiem, ale tu go po prostu potrzebuję jak powietrza.
OdpowiedzUsuńSerio, Jungkook daj mu się kochać xD
Wgl... Ta fajtłapa mnie martwi.
V pogódź się jakoś z Kookiem... Ja w ciebie wierzę.
O nie.
OdpowiedzUsuńChciałam to przeczytać i skomentować jutro, ale uznałam, że moja tęsknota jest na tyle wielka, iż nie wytrzymam całej nocy.
Więc po pierwsze: przepraszam, nie byłam aktywna w blogsferze, wiem, wiem, ale bardzo się stęskniłam unnie :c
Po drugie: Jestem totalnie zalana feelsami. Mój Jikookie jest szczęśliwy i kocha się nawzajem, więc do szczęścia już nic nie potrzebuję ♥
Kook jest tak cholernie uroczo zazdrosny, że mam ochotę go schrupać ;_;
W dodatku on rozmawia z Tae tak, jakby czytał jakiś scenariusz, czy coś. Dlaczego ja tak nie mogę? Może chcesz worek jąkania się i zacinania? Akurat mam na zbyciu.
Po trzecie: rodzina Ciastka to takie totalne, totalne, totalne krejzole. Najpierw myślałam, że ta babcia coś zrobi, pół chałupy rozniesie, aby tylko jej wnuczek był szczęśliwy, ale okazało się, że w tej rodzinie wszyscy są chamami. Jeżeli ta staruszka nie odkupi swoich win podczas rozmowy z Kookiem, to będę nienawidzić kolejną osobę, jeeeeeej.
Po czwarte (teraz przygotuj się na ocean łez): dlaczego mi to robisz, co? Nawet nie wiesz jaka jestem sfrustrowana.
Tak cholernie chcę V-Hope'a, ale nie. Bo Hobiś chce "szczęścia" Tae. Aż chyba wstanę i mu walnę.
Nie no, taki żarcik.
Nie będę się przemęczać.
Ale no jeeeeeeeejku ;_____________;
Przecież oni są dla siebie stworzeni no.
Nie mogą bez siebie normalnie funkcjonować T-T
Jeżeli ich rozdzielisz na koniec historii, chcąc pokazać, że życie nie jest kolorowe, to przyjadę do Ciebie i też Cię uderzę. Tak mocno, w ramię, abyś zapamiętała, że nie możesz być dłużej sadystką i musisz uszczęśliwiać swoich czytelników. ♥
No przecież jak oni nie będą razem, to my Cię zjemy w komentarzach XDDD
W ogóle pfi, kto to wymyślił.
Sobie wyjedzie za granicę i zostawi Taesia.
Chciałam napisać ładny komentarz, bo może wtedy wybaczyłabyś mi taką karygodną nieobecność, ale chyba mi nie wyszło, co? ;_;
Mimo to, czekam na kolejne rozdziały i epilog tej cudownej historii. Jejku, do dzisiaj pamiętam jak zaczęłam czytać to opowiadanie, jak uśmiechałam się przy pierwszym rozdziale i jak płakałam w myślach, aby nie było Kookie x Namjoon. Dzięki Tobie wróciłam do czytania ff :c
To takie wzruszające trochę, bo praktycznie się nie znamy, ale jak dodajesz rozdział/one shot/jakieś ogłoszenie na fb to tak milusio mi się robi na serduszku i nie wyobrażam sobie, żeby nie było tej serii. :c
Życzę Ci dużo weny, unnie. Napisz cudowny rozdział (wszystkie takie są, ale wiesz) i spraw, żebym nie była zła za Hobiego i Tae ;;
Kocham bardzo mocno, miłej nocy/dnia/cokolwiek
Paaaaa~ ♥♥
Po raz kolejny nie wiem co napisać...
OdpowiedzUsuńPodobało mi się :)
(i tu umiejętność pisania kom się kończy...)
Weny~~~
To nie może być oniec. Prosze nich to się tak nie kończy ja chcę wiedzieć co z Tae I Hobim :'( popłacze się jeszcze bardziej jak nie zobaczęnastepnego pięknego ( jak wszystkie) rozdziału . Czekam i Wierzę w to że dobrze się to wszystko skończy i że Vhope będą razem już na zawsze , prrrroooooooooooszeeeeeeeeeeeeee ... <3 Weny ! :*
OdpowiedzUsuńJezus ....
OdpowiedzUsuńDziewczyno czekałam na to <3
Płacze na każdym rozdziale i z każdym kolejnym coraz bardziej....
Od początku jednak shippuje V-Hope'a, więc błagam....Błagam cię z całego serca zrób szczęśliwe zakończenie z nimi, bo nie dość, że serduszko Tae tego nie wytrzyma, ale moje też nie. Po prostu pęknie i dostanę depresji. Dziękuję ci za te serie, bo jest niesamowita.
WENY
Nareszcie kolejny rozdział^^
OdpowiedzUsuńChyba już zaczynam podejrzewać jak rozpocznie się następny i nie. ..Nie jestem zboczona xD
Weny^^ :**
♥♥
Ach Rei... jesteś boska ❤
OdpowiedzUsuńCzekałam tak dłuuugo i nareszcie sie doczekałam^^
Przyznam tak jak reszta ,że rodzina Ciastka serio jest dziwaczna, oby to sie dobrze skończyło i Kookie był najszczęśliwszy z Jiminem
Matematyka... i nawet problemy miłosne przy niej wymiękają xd
No i błagaaaaam cieee ;-; uratuj te VHopy, błagam, to nmże sie tak skończyć, Hobi mu nie pomoże opuszczając go, a Tae niechże w końcu sie z nim znowu spotka i wszystko wybaczy i nigdy nie opuszcza i powie mu że bez niego przecież żyć niemoże ;--;
Boski bóg Jimin wyznał Ciasteczku miłość poraz drugi^^ ojejeju ta końcówka...
Nie nie no ( ͡° ͜ʖ ͡° ) co ja właśnie pomyślałam, takie brudne myśli a to takie prawdziwe ,słodkie wyznanie. Brawa dla Jimina!!
W każdym razie, krótko ,ale świetnie napisałaś kolejnyy rozdzialik jak zawsze^^
Tak mi smutno, że to już prawie koniec...
Aaach Reiczel Wszystkiego dobrego w nowym roku!!
Zdrowia, szczęścia, weny, miłości, dobrej zabawy, powodzenia w pracy/nauce ,dużych zarobków i aby nowy rok 2016 był jeszcze lepszy!!!
Życzę od serducha i obyśmy się kiedyś spotkały^^
KaRuno Park Soo Kyung ~(@`D`@)~
Nie no nie mów że jeszcze troche i nie będzie INUB :C Ja go kocham. Potrzebuje go czy ty ROZUMIESZ?!!!!!! SKDJSOAKDJSJJDSOKD
OdpowiedzUsuńDŻIMIN W KONCU DOJRZAŁ AW ♡
TAES TAKA MAŁA SUCZKA MRMR KOCHAM GDY Z NIEGO JEST TAKI DEMONEK PO PROSTU KOCHAM ♡
HOBI GDZIE CHCESZ WYJECHAC CHCESZ TAESIA ZOSTAWIC JEJU NO ASDFJHGKXRL
ALE JAK POWIE ZE TO PRZEZ NIEGO ZABILI JEGO MATKE TO TAE NIE WYBACZY MU CHYBA NIGDY ;; JEZU ZAŁAMIE SIE JUZ CALKIEM CO TY MI ROBISZ Z MOIM KOCHANIEM JEZU SKSKAALDMDIWKD
DUZO WENY KCKCKC ♡
Widzę że nawet komentarze zostały usunięte. BRAVO
OdpowiedzUsuńJak piszesz bloga to musisz wiedzieć że ktoś cię skrytykuje. Powinnaś jakoś odpowiedzieć a nie usuwać nasze komentarze
I tak prowadzisz bloga?
ŚMIESZNE
Przepraszam bardzo, ani jeden komentarz nie został usunięty - nawet jakbym była głupią, zapatrzoną w siebie autoreczką, to nie było kiedy, bo dopiero ogarniam wszystkie komentarze. Swoją drogą jeśli uważasz, że nie jestem w stanie poznać które komentarze są od jednej osoby, to jesteś odrobinę zabawny/wna, bo styl pisania w połowie ostatnich anonimów jest identyczny. Nie wiem jaki masz cel, ale to naprawdę zbędne. Nie bądźmy dziećmi.
Usuń