czwartek, 14 lipca 2016

11. Bad romance



Brunet po raz ostatni odetchnął głęboko, w tym samym momencie popychając drzwi swojego gabinetu. Bał się spojrzeć na swoje biurko, na którym zapewne będzie leżała informacja o zwolnieniu. Praca w tym miejscu była dla niego wszystkim i nawet, jeśli na ten moment miał jej dość, to wiedział, że ciężko będzie mu się odnaleźć w Chinach. Przyzwyczaił się do Jongina oraz jego wiecznego gadania o dziewczynach. Do głupiego Chanyeola i Jongdae, którzy go wkurzali, ale w gruncie rzeczy nie byli aż tacy najgorsi. Najbardziej jednak brakować będzie mu szalonej szefowej, która nigdy nie pamiętała o tym, by dmuchać na gorące napoje i narzekała na poparzony język. Uwielbiał jej paplanie od rzeczy, snucie jakiś dziwnych domysłów o ludziach w pracy. Czuł się przy niej swobodnie i w jakiś sposób była jego przyjaciółką. Nie taką, jak Hoseok, ale darzył ją większą sympatią niż Yoongiego, który aktualnie był najbardziej znienawidzoną przez niego osobą. Cholernie żałował, że zapoznał go z Tae, że dał mu jakiekolwiek pole do popisu. Gdyby nie ten błąd, to wszystko układałoby się tak, jak powinno. Był pewien, że specjalnie go wyciągnął na ten balkon, by Tae usłyszał rozmowę. Nie potrafił zdobyć go sobą, uciekł się więc do podstępu. Nawet, jeśli planował zakończyć ten związek, to nigdy nie pomyślałby o tym, by tak blondyna o tym poinformować. Powiedziałby mu to na spokojnie, jakoś ratując sytuację. Teraz wyszedł na skurwiela, który złamał mu serce.
Nie spodziewał się, że chłopak coś do niego czuł, a tym bardziej, że określi to mianem miłości. Myślał raczej, że traktuje to ciągle jako umowę, a jego samego jak pracownika, który miał się nim zajmować i uprawiać z nim seks. Wszystko to okazało się jego wymysłem, bo widocznie tylko on był fałszywy gdy idzie o uczucia. Okłamywał Taehyunga, Hoseoka, Jimin i co najgorsze – samego siebie. Wmawiał sobie tyle razy, że blondyn nie jest dla niego nikim ważnym, ale gdy tylko zobaczył go wtedy zapłakanego i usłyszał jego prośby, to zrozumiał, że tak naprawdę Kim znaczył dla niego więcej, niż przypuszczał. Miał ochotę za nim wybiec, złapać i mocno objąć. Pocałować jego wilgotne od łez policzki i obiecać, że nigdy więcej go nie skrzywdzi, że go potrzebuje. Było już jednak za późno. Nie sądził, by po takich słowach Tae chciał jeszcze z nim rozmawiać. 

Westchnął i wszedł do środka. Jongina nie było, w spokoju więc usiadł na swoim miejscu, przyglądając się papierom na biurku. Jakieś teczki, dokumenty, nigdzie jednak nie dostrzegł koperty, która zwiastować miała koniec jego kariery w koreańskim Dolce. Zacisnął nerwowo wargi, przeglądając pliki, których ostatnim razem tu nie było. Nowe projekty, jakieś plany, które miały być zrealizowane już niedługo. Data pokazywała czwartek, czyli dwa dni po zakończeniu chińskiego przedsięwzięcia. Wydruk był świeży, jeszcze lekko ciepły, więc nie było mowy o pomyłce.
Wstał i szybko wyszedł z gabinetu. Podszedł do drzwi biura Jimin i zapukał. Usłyszawszy jej głos, wszedł do środka, zamykając je za sobą. Kobieta przeglądała coś w laptopie, zagryzając raz po raz wargę.
- Dzień dobry.
- O, Jungkook. Kazałam zanieść ci kolejny projekt. Jak uwiniesz się z Wu, to zajmij się tym. Jongin już zaczął coś tam rysować, ale we dwóch zawsze lepiej.
- Jasne, ale nie przyszedłem tutaj po to…
- Co jest? – Shin uniosła głowę i spojrzała na niego. Jeon usiadł na fotelu naprzeciwko, zaciskając nerwowo dłonie.
- Nie przyszło nic odnośnie mojego zwolnienia?
- Eee… Jeśli chcesz odejść, to musisz złożyć rezygnację do mnie, samo za ciebie nic się nie zrobi – wzruszyła ramionami, odpisując coś na laptopie.
- Zerwałem z Taehyungiem, więc raczej to zwolnienie z tej drugiej strony, noona.
Jimin skrzywiła się i szybko zamknęła laptopa. Zlustrowała go uważnie wzrokiem.
- Jestem po spotkaniu z Seokjinem. Nic nie wspominał, więc widocznie nie wylecisz. 
- Może potem…
- Kris dostał na drugi dzień, Choa mi powiedziała, bo ją spiłam ostatnio na babskim wieczorze. 
Jungkook zmarszczył brwi, bawiąc się ciągle swoimi dłońmi. Wykręcał nerwowo palce, jednak w żaden sposób go to nie odstresowało. Wręcz przeciwnie, czuł się coraz dziwniej. Co to wszystko miało znaczyć? 
- Też tego nie rozumiem, ale widocznie ci odpuścił. Ewentualnie jeszcze nie spotkał się z Jinem, w co wątpię, bo widziałam go w biurze wczoraj wieczorem.
- Teraz nie wiem co myśleć…
- Szczerze? Jakby naprawdę chciał cię wyrzucić, to już dawno zbierałbyś zęby z betonu. Jego bracia są przewrażliwieni na jego punkcie i nie odpuściliby ci. Tym bardziej, że czuję, że wasz koniec słodki nie był. 
- Usłyszał moją rozmowę z innym… - westchnął i w skrócie opisał zaistniałą sytuację. Shin tylko patrzyła na niego, z politowaniem kręcąc głową z niedowierzaniem. Wiedział, że przy kolejnej już osobie wyszedł na chama i prostaka, jednak jaki sens miało teraz ukrywanie tego? Sam Taehyung miał już go za gówno, gorzej być nie może.
- Jesteś baranem, coś jak taki rozpieszczony gówniarz, który ma zbyt dużo i nie wie już czego potrzebuje. Ubzdurałeś sobie coś w tej pustej głowie, a teraz ciągniesz to z uporem maniaka. Zachowujesz się jak pipa, mimo że jesteś wielkim, niby stanowczym facetem. Zamiast zapytać go o wszystko, to ty to ukrywasz i tworzysz teorie – mruknęła wstając z krzesła. Chwilę później pojawiła się przed nim. Oparła tyłek o biurko, pochylając się. – Ogarnij się, Jeon. Usiądź spokojnie i zastanów się, czy naprawdę chcesz z nim skończyć. 
- Przecież już i tak do mnie nie wróci. 
- Kocha cię bardziej, niż kochał Wu. Z nim nigdy go nawet nie widziałam, poza tym wyleciał z pracy od razu, gdy tylko wywinął mu świństwo.
- Jakie świństwo? – brunet zmarszczył ciemne brwi, sięgając po kawę Jimin, której upił kilka łyków. Kobieta tylko skrzywiła się nieco, jednak nic nie powiedziała na ten zuchwały czyn.
- Wu na jednej z imprez oświadczył się kuzynce Taehyunga, która była jego asystentką w pracy. Słodzina nic nawet nie podejrzewała, nikt też nic z tym nie robił, bo nie wiedzieli o ich gejowskim związku. Yifan zrobił go w chuja, w dodatku dał jej pierścionek tuż pod nosem dzieciaka – wzruszyła ramionami, a Jungkook czuł, że coś go ściska w środku. Zaskakująco podobnie sam to skończył. Może nie był perfidny i było nieco na odwrót, jednak też był tchórzem, który nie powiedział mu tego wprost. Oboje zranili blondyna, nawet nie racząc go poinformować o końcu związku. Bawili się nim, ciągle oszukując.
- Cholera…
- Szkoda mi go. Pewnie dlatego wyżywał się na ludziach w pracy. Wszyscy wiedzieli o Krisie i Jihyun, nikt jednak nie raczył go poinformować i cóż… Pewnie odebrał to jako zdradę. Też bym się mściła, jakbyście mi nie powiedzieli, że ktoś sypia z moim kolesiem… I no. Wu został przeniesiony za karę do Chin, bo był zbyt dobry by się go pozbyć, a zostać tu nie mógł, bo szefuńcio kocha swojego najmłodszego syna najbardziej.
Jeon przytaknął, chowając twarz w dłoniach. O ile po powrocie do domu czuł się podle i nawet trochę popłakał w poduszkę, tak teraz miał ochotę wyć do księżyca, bo co innego mu pozostało? Wprawdzie takie wyrzuty były nie na miejscu, bo traktował Tae źle cały czas, jednak dopiero zerwanie odczytał jako faktyczną krzywdę. Był beznadziejny w swojej upartości czy nieogarnięciu, a zmienny charakter jego samego już przytłaczał i tak cholernie utrudniał mu życie. Sam nawet teraz nie wiedział, czy chciał go odzyskać, bo faktycznie czuł do niego coś więcej, czy raczej żałował tylko, że zakończył to tak, a nie inaczej. Człowiek beznadzieja, nie ma co.
- Jeon… 
- Hm? – uniósł głowę, wyrywając się z chwilowego transu.
- Idź zanieś swój projekt Wu i jeśli go zaakceptuje, to dostaniesz dzień urlopu. Choa zezwoli, pogadam z nią. 
- Och, dzięki, jesteś świetna, noona. 
- Wiem, a teraz wypad, bo nadal muszę ogarnąć moją robotę. Mamy takie same terminy, jak wy, a jesteśmy w dupie.
Brunet uśmiechnął się i odstawił kubek na biurko, po czym wstał, otrzepując spodnie z niewidzialnego pyłu. Wyszedł z pomieszczenia, nieco niechętnie kierując się w stronę gabinetu Wu. Nie miał siły oglądać osoby, która nim manipulowała, całkowicie zniechęcając go do Taehyunga. Gdyby wiedział, że zachowa się jak skończony skurwiel, to by go nie zaszczycił choćby jednym spojrzeniem. Nawet najgłupszy chłopak nie zasługiwał na takie traktowanie, a Kris zrobił sobie z niego zabaweczkę, która grzecznie tańczyła tak, jak jej zagrał. Namieszał mu w głowie, by prawdopodobnie zemścić się na Tae za coś, na co zasłużył. Chory skurwiel.
Zacisnął wargi i zapukał do jego gabinetu, po chwili słysząc głos swojego chwilowego przełożonego. Popchnął drzwi i wszedł do środka, starając się nieco uspokoić. Krzyczenie i robienie wyrzutów nie miało sensu, musiał więc zapanować nad negatywnymi emocjami, które go wyniszczały. 
- Witam.
- O, Jeon. Masz już coś? – Wu zerknął na niego znad telefonu, zaraz go odkładając.
- Tak, gotowy projekt – położył mu na stole teczkę, siadając na fotelu niedaleko. Wyglądał na zadowolonego i wypoczętego, wyjątkowo zadowolonego. Nie tak powinno być. To on zasłużył na cierpienie, nie on i Tae.
Jesteś beznadziejny, Jeon! zaśmiał się w duchu, aż nie dowierzając w to, że faktycznie śmiał tak pomyśleć. Akurat on nie był lepszy od Krisa. Ba, raczej poza skurwiałą osobowością miał jeszcze zamiast mózgu papkę, bo dał się jak jakiś szczeniak. Same wady. Powinien schować się w piwnicy i z niej nie wychodzić dla dobra społeczeństwa. Nie zmieniało to jednak faktu, że obiektem jego złości był Chińczyk.
- Jestem zaskoczony. Ten jest bardzo dobry, nic nie trzeba zmieniać - Wu wskazał na rysunek, nad którym pracował z Tae. W środku aż go coś ścisnęło, jednak na jego twarzy pojawił się tylko delikatny uśmiech. Dobra, może był nawet gorszy od Yifana. On chociaż nie wybija się na czymś, co nie należy do niego. 
- Dziękuję. W takim razie to już koniec, tak? Mogę wrócić do pracy w firmie?
- Tak, to wszystko - blondyn przytaknął, odstawiając kartkę na bok. - Nie przenosisz się jednak?
- Nie - westchnął, wstając z krzesła. - Taehyung nie kazał mnie zwolnić, chyba mam szczęście.
- Zerwałeś z nim? - Chińczyk wyglądał na zaskoczonego, co nieco ucieszyło Jeona. Może to i płytkie, ale przy tym miłe, że jednak okazał się być od niego lepszy. Powiedzmy.
- Owszem. Swoją drogą... - westchnął, odgarniając włosy z czoła. - Skąd taka misja? To aż dziwne, że kogoś życie może być na tyle interesujące, że się pan tak przejął...
Mężczyzna uśmiechnął się kpiąco, prostując na swoim fotelu. 
- Powiedział mojej narzeczonej, że się spotykaliśmy. Prawie ze mną zerwała, poza tym po przeniesieniu musiałem gnić w Chinach, bo ona studiowała w Korei. Za takie utrudnianie życia innym powinien dostać karę, zresztą jestem zdania, że na wiele to on nie zasługuje. Tyle - prychnął, splatając ze sobą palce obu dłoni. Jungkook czuł, że ciśnienie mu skacze. Miał ochotę przywalić mu w ten wypindrzony ryj i zmyć wkurzający uśmieszek, jednak co by to dało? Jego bezczelności nic już nie zmieni.
- Rozumiem. W takim razie żegnam - skinął głową i wyszedł czując, że kamień nie spadł mu serca, a wręcz przeciwnie, niewyobrażalnie się powiększył, utrudniając mu oddychanie. 



***



         - Widziałeś? Wydali nową serię reklam naszych produktów - Jongin wszedł do gabinetu i położył na jego biurku opakowanie z chińszczyzną, zaraz szybko podchodząc do laptopa o rzutnika, które uruchomił. Jeon tylko zerknął na niego kątem oka, otwierając gorące pudełko, z którego zaraz wydostał się przyjemny zapach smażonego ryżu z kurczakiem. Nie miał głowy do jakiś głupot, więc szybko zajął się jedzeniem, wcześniej mrucząc tylko krótkie 'dzięki'. Starszy na szczęście miał sporo dystansu do siebie i te kilka dni, podczas których zachowywał się jak wredny buc, chyba go nie zniechęciły, bo nadal był wesoły, i pogodny.
          Jungkook po oddaniu projektu zrobił sobie dzień wolny, by praktycznie cały ten czas spędzić na leżeniu w łóżku oraz jedzeniu frytek, bo nawet nie miał siły zrobić sobie jajecznicy. Miał żal do siebie, do Wu, do Yoongiego i w sumie do całego świata, który wykorzystywał jego podatność na sugestie innych, doprowadzając do sytuacji, z której nie było wyjścia. Coraz bardziej odczuwał brak Taehyunga, a minęło dopiero kilka dni. nie miał pojęcia jak przeżyje bez niego całe życie, bo każdy sen odnosił się do słodkiego blondyna, który albo płakał, albo leżał pod nim, mrucząc słodkie słówka o tym, że mu dobrze i pragnie go coraz bardziej. Teraz nawet spanie było kłopotliwe i doprowadzało go do szału. Tęsknił za kochaniem się z Tae, za całowaniem jego ud. Pragnął raz jeszcze przyprzeć drobne ciało do ściany w łazience i wziąć mocno, po chwili drugi raz zaspokajając się w łóżku. Najgorsze jednak było to, że poza potrzebami fizycznymi, potrzebował też takich pierdół jak trzymanie go na kolanach i wsłuchiwanie się w niski głos. Chciał znowu zabrać go na piknik czy rozmawiać z nim o głupotach, byleby był blisko. Szlag. Wiedział, że powinien ograniczyć takie myśli, w końcu nawet, jeśli go zranił, to i tak nie zmieniało to faktu, że Tae kłamał. Musiał trzymać się tego, bo inaczej załamie się i tyle będzie z jego cudownej egzystencji. 
              Westchnął cicho i oblizał wargi, unosząc głowę. Jongin załadował już filmy, zaraz puszczając pierwszy. Jonghyun na bieżni w jakieś luksusowej siłowni, zachwycony tym, że po treningach może pozwolić sobie na coś słodkiego, bez lęku o przytycie. W drugiej Yoona na spotkaniu z przyjaciółkami uśmiechała się, słuchając komplementów odnośnie jej idealnej figury, bo to niemożliwe, by taki łakomczuch był nadal taki piękny. Trzecia była odmienna. Raczej przygnębiający klimat. Ktoś zerwał z Irene przez telefon, ona zaś w rozpaczy zaczęła objadać się słodyczami. Cały pokój był w papierkach po czekoladkach. Blondynka płakała, pakując sobie do ust kolejną i kolejną, narzekając na niesprawiedliwość, bo przecież on miał ją kochać. Na koniec wyszła z domu, podjadając słodkie kulki z nadzieniem i niechcący wpadła na Onew, który uśmiechnął się do niej, a następnie złapał ją w objęcia. Całość zakończyła się cudownym hasłem, że słodycze Dolce dbają o swoich miłośników w każdej sytuacji i że zawsze może spotkać człowieka niespodzianka.
- Ta ostatnia jest dziwna, nie sądzisz? Chyba słodziaczek ma jakiś kiepski humorek, skoro nie srają tam tęczą - uśmiechnął się Jongin, zabierając za swoją porcję jedzenia.
- Słodziaczek?
- No Taehyung. Kilka osób jest na urlopie, więc on miał napisać scenariusz do ostatniej.
Jeon skinął głową, wracając do jedzenia. Świadomość, że chłopak cierpiał dodatkowo go dobijała.
- Może chciał spróbować czegoś nowego. Pomysł jest oryginalny, ale dobry.
- Odchodzi z firmy, więc w sumie mógł sobie pozwolić na nowatorstwo. Może się sprzeda.
- Co? Jak to odchodzi? - Jungkook aż się uniósł, lustrując go uważnie wzrokiem.
- Poczta pantoflowa tak twierdzi. W sensie Chanmi coś tam z Miną podsłuchały, ale to raczej pewne, bo mają wybierać nowego przełożonego do evetowego i Junmyeon ponoć pali tyłek.
- Dział pewnie jest szczęśliwy... - skinął głową, chociaż miał to gdzieś. Liczyło się to, że Taehyung zamiast zwolnić osobę, która go zraniła, opuścił sam miejsce pracy, które raczej znaczyło dla niego wiele.
- Bardzo. Taeyeon prawie się popłakała ze szczęścia - Kim złapał za puszkę z colą i upił kilka łyków. - Ciekawe, co planuje. W sumie i tak nigdy nie musiał tu robić, ale z tego co wiem, to nie ma za bardzo znajomych, z nikim się nie spotyka, a poza pracą nic nie robi, więc to dziwne. Może ma zamiar szaleć za hajs tatusia za granicą?
- Kto bogatemu zabroni...






Komentarze, komentarze! ;c

9 komentarzy:

  1. Noż kurna, ale ten gówniak jest wkurwiający! Mam ochotę zmaterializować się w tym jego piękniutkim gabinecie i odrąbać mu kutasa na oczach Jogina, najlepiej za pomocą nożyka z piłką, by przy okazji trochę poszarpać mu skórę. Niech krew tryska, a co! Nie chciał po dobroci to niech cierpi. Mówiłam mu nie raz, weź się w końcu chłopie ogarnij i idź błagać teraz Taesia na kolanach by Ci wybaczył. Ale to pizda a nie facet. Nie dość, że potraktował w tak chujowy sposób mojego synka, to jeszcze się tylko nad sobą użala i nic nie robi w kierunku przeprosin. A teraz moje skrzywdzone Maleństwo jeszcze chce przez tego zjebanego bezmózga odejść z firmy i porzucić pracę, którą na prawdę lubi!
    NOŻ ZAPIERDOLĘ SKURWIELA JAK MATKĘ KOCHAM. A możesz mi wierzyć, mam bardzo kochaną rodzicielkę, więc nie bd litości dla tego chodzącego ścierwa.
    UGH!! Nawet znalazłam wszystkie możliwe wyzwiska, które pasują mi do jego osoby:
    "wszarz, gad, szuja, kanalia, kundel, bydlak, bydlę, łajza, ścierwo, palant, sukinkot, menda, gnida, gnój, dupek (żołędny), fiut, wał, skurwiel, sukinsyn, kutafon, kutas, pierdoła, chuj, pizda, kurwa (męska), psi syn/zwis"
    ^Prawda, że to wszystko idealnie opisuje tą nędzną podobiznę mężczyzny? Prawda.
    Ale słuchaj Kook, masz jeszcze jedną, ostatnią szansę. Jeśli w przyszłym rozdziale nie przeprosisz Taesia to masz jak w banku, że wylądujesz najbliżej na księżycu z Krisem do kompletu, co by ci za nudno nie było~ Ale, ale! Mój synuś ma te przeprosiny przyjąć albo mają mu się one spodobać! Błagaj na kolach! Bo jak nie, to pierwsze co ci zafunduję to szczotkę do kibla w twojej dupie. Oczywiście zużytą, o innej nawet nie marz.
    Także... powodzenia ci życzę! ^.-

    Rei, KC za br, dobrze o tym wiesz, nie?^^
    Weny~
    Kiri

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kuźwa ja się dołączam!
      Jeszcze można go opisać jako "wypierdek narodu i nieudacznik życiowy Tae" - co o tym sądzisz?
      Kuźwa nie, nie i jeszcze raz NIE! Kris i on nie mogą być razem, bo jeszcze z tego dzieci się wylęgną i co my zrobimy? (ale nie wiem, kto by był na górze, żeby były dzieci, ale spoko xd)
      A z resztą oni muszą cierpieć!
      W ich kutasy będą wbijane szpilki i będą oni na dwóch w ogóle innych planetach, żeby nie mieli zbyt kolorowo!
      I Guk ma WYPIERDALAĆ W PODSKOKACH JAK KRÓLIK do Taehyunga i BŁAGAĆ NA SWOICH NĘDZNYCH KOLANACH! I NIE INTERESI MNIE TEŻ TO, ŻE TAE NIE BĘDZIE CHCIAŁ PRZYJĄĆ PRZEPROSIN, BO TAK PEWNIE BĘDZIE, ALE TA FAJTŁAPA MA COŚ ZROBIĆ!
      I NIE WCHODZI W GRĘ, ŻADEN GWAŁ!
      Bo jak się dowiem, że on zgwałcił V to do końca życia będzie się zaspokajać rąsią...Albo nie!
      Przecież on nie będzie już miał, co zaspokajać...xd

      Usuń
  2. Ej stara nie to żeby coś ale niech Kook i Tae beda razem :( Maj hart płacze jak ich nie ma razem ;<
    Rozkaz do Kooka: Amebo zapieprzaj po kwiaty i czekoladki i na kolanach do Tae go przepraszać!
    Oni są razem idealni ;< Wiem! Seks na zgode i po problemie!
    Weny i pisz szybciej kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeon JeongGuk masz w trybie natychmiastowym przeprosić Taehyunga! I mnie to nie obchodzi jak, ale masz to zrobić i masz zrobić też tak, że on ma Ci wybaczyć...I NIE CHCĘ SŁYSZEĆ SŁOWA "NIE", ROZUMIESZ GUK?!
    Przepraszam poniosło mnie...xd
    Czekam na kolejny rozdział!
    Ja już nie mogę przez te wszystkie yaoi...zdecydowanie za dużo ich czytam i piszę xd
    Weny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TAK TAK TAK. Zgadzam się. Guk niech nie odpierdziela i ratuje swoją miłość.
      Yaoi sa spoko B) Dziękuję <3

      Usuń
  4. Kurde :c niech Jungkook i Tae się pogodzą przecież się nawzajem potrzebują. Jeszcze mogą naprawić swój związek !
    Czekam na nastepne rozdzialy, kocham twoje opowiadania (nie tylko za dobry seks ale też za fabułę xd) weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogą, ale czy naprawią? Toż to JK to oporny na myślenie gówniarz...
      Dziękuję <3

      Usuń
  5. Przepraszam, ale nie będę cenzurować.
    Co tu się odjebało?! CO?! Jeon co ty odwalasz! Marsz mi do Tae, kochać się. Jak tu nie będzie happy endu, to ja się życiowo poddaje xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie poddawaj się ;c Najwyżej zabijesz Kooka, ja pomogę.

      Usuń