Jungkook rozłożył się wygodnie na kanapie w mieszkaniu Hoseoka, zerkając od niechcenia na ekran telewizora. Kolejna nieśmieszna komedia, która tylko działała mu na nerwy, jednak nie miał zamiaru kłócić się z Sehunem, gdyż ten cieszył się jak dziecko, wypuszczając z płuc strużkę dymu i tym razem brunet był pewien, że nie tytoniowego. Śmierdział czymś słodkim, więc idiota pewnie skombinował zioło od Yixinga. Podejrzewał, że trwa to już bardzo długo, bo Oh zafarbował się na tęczowo i ciągle chodził wyszczerzony, jakby przed chwilą zaliczył najlepszy seks w swoim życiu, a przecież nikt by nie zechciał takiego wielkiego, głupiego kretyna, który sam nie wiedział czy woli kobiety, czy chłopców, bo za każdym razem, gdy ktoś proponował mu swatanie, to tylko szczerzył zęby, i mówił, że jest za młody na seks. Jeon dałby sobie rękę uciąć, że idealnie nadawałby się do ich działu w pracy. Razem z Chanyeolem i Jongdae robiliby za błaznów. Hm, może kiedyś go wkręci? Tylko niech przestanie ćpać.
Sięgnął po butelkę piwa, którą sprawnie otworzył zapalniczką. Dawno nie widział się już z całą paczką, więc trzeba było to uczcić. Wszyscy zebrali się razem, obładowani jedzeniem i alkoholem jak za dawnych czasów. No, może mieli nieco lepsze przekąski, bo Kook mógł sobie pozwolić na więcej niż wcześniej i nie musiał jakoś szczególnie oszczędzać, teraz jego wypłata była wysoka, a na koncie miał jeszcze odstawione grube pieniądze za spotkania z Tae. Przez te miesiące zarobił ich wystarczająco, by mógł je spożytkować na coś większego, jednak póki co zbyt zżerały go wyrzuty sumienia, by móc beztrosko nimi szastać.
- W ogóle Kook, Yoongi... Jak to jest wymieniać się chłopakiem?
Jeon spojrzał na Sehuna, krztusząc się alkoholem.
- Co, kurwa? - kaszlnął, wycierając wierzchem dłoni usta. Nie sądził, że ten imbecyl był aż tak głupi, by poruszać najbardziej drażliwy z możliwych tematów. Od dawna nie odzywał się z Yoongim, był na niego wściekły. Tego wieczora postanowił go ignorować i to ze wzajemnością, ale jak widać zawsze ktoś musi się wtrącić, by wszystko spierdolić.
- Nikt się nikim nie wymienia. Zwyczajnie Jungkook nie potrafił docenić tego, co ja - brunet spojrzał wściekły na starszego, który z zamkniętymi oczami wylegiwał się na kanapie, w jednym uchu mając słuchawkę. Cała jego postawa irytowała Jungkooka.
- Szkoda, że ciebie Taehyung nigdy nie zechce - prychnął, upijając na raz prawie pół zawartości butelki.
- Jedziemy w następny weekend pod namiot. Jesteś pewien, że ma mnie gdzieś? Będziemy tam sami, tuż obok siebie, całe trzy dni. Zarobię kilka punktów, zresztą już to robię. Widuję się z nim bardzo często.
- I? Myślisz, że jakieś namioty go zadowolą? To księżniczka, nie wieśniak - prychnął, odstawiając butelkę na stół. Sięgnął po papierosy leżące na stole i odpalił jednego, wbijając w niego wściekłe spojrzenie. Nawet nie miał zamiaru powstrzymywać się przed odruchami. Hoseok z Tao rozumieli sytuację, a Sehun i tak był w swoim tęczowym świecie.
- Nie znasz Tae ani trochę, wiesz? Może zamiast trzepać na nim kasę, powinieneś trochę go poznać? Wtedy zrozumiałbyś, że zerwanie z nim to był twój największy błąd w życiu, bo nigdy nie zechce cię ktoś tak cudowny - zielonowłosy zabrał nogi z podłokietnika i usiadł na fotelu normalnie, biorąc w dłoń miskę z chipsami. Wsunął kilka do ust, uśmiechając się kpiąco. - Zabrałeś go kiedyś w jakieś normalne miejsce, które nie było luksusowe i cholernie drogie? Pewnie nie, bo liczył się tylko portfel i zasmakowanie życia milionerów.
Jeon zacisnął wargi, starając się uspokoić serce, które biło mu zdecydowanie za szybko. Zaciągnął się szybko papierosem, wypuszczając zaraz dym z płuc. Min trafił w czuły punkt.
Tak naprawdę nic nie wiedział o Tae. Kochali się, jeździli na wycieczki, rozmawiali o pierdołach, jednak on nigdy nie interesował się jego życiem. Może gdyby był bardziej dociekliwy, to wszystko potoczyłoby się inaczej?
- Pierdol się, Min.
- Ambitnie, jak zwykle - zaśmiał się Yoongi i wstał. - Idę się odlać. Pomyśl trochę, Jeon. Dobrze ci to zrobi.
- Idiota - mruknął, odchylając głowę do tyłu. Szkoda, że ciągle miał rację. Tylko raz zabrał Tae na piknik i nie wyglądał na niezadowolonego, wręcz przeciwnie. Wtedy przecież pierwszy raz rozmawiali normalnie, śmiejąc się i dyskutując. Kim mówił sensowne rzeczy i spędzili ten czas naprawdę dobrze. Czy to on ubzdurał sobie coś w głowie i pieniądze przysłoniły mu zdolność rozumowania?
- Kook, nie myśl tyle, to źle ci robi, nie słuchaj Yoongiego - Sehun doczołgał się do niego i oparł brodę na jego kolanach. Jeon skrzywił się, przyglądając jego zaćpanej twarzy z głupim uśmiechem. - Ciągle myślisz i gówno robisz, więc może nie myśl, tylko rób? Tak na odwrót? Może wtedy hyung nie będzie robił z ciebie błazna, hmm?
Jungkook zamrugał kilkakrotnie, wpatrując się w Sehuna jak w niedorozwiniętego. Miał wrażenie, że się przesłyszał, jednak tęczowowłosy wyglądał na zadowolonego w siebie, bo rozmarzony zaciągał się skrętem, patrząc na niego pytająco. Szlag by tego pieprzonego idiotę. Żeby ćpun udzielał mu życiowych rad.
- Nie ćpaj więcej, Hun.
- Ty powinieneś. Lubię cię i to bardzo. Zawsze byłeś taki mądry i najlepszy, tylko ty z nas ogarniałeś, a teraz jesteś takim plackiem, w dodatku zdeptanym, i śmierdzącym. Suguś zaraz wyrwie twojego chłopaka, a ty zamiast u niego być, to pijesz piwo i udajesz fajnego, a jesteś głupi - zaśmiał się, dmuchając dymem prosto w jego twarz. - Jesteś zazdrosny tak bardzo, że nawet naćpany idiota potrafi czytać z ciebie wszystko.
- Czemu chcesz bym przeszkodził Yoongiemu? - westchnął, gasząc peta w popielniczce.
- Bo Tao mówił, że Taehyung chciał ci kupić dom na urodziny, a masz je niedługo, a ja chcę popływać w basenie jak w filmie...
Jungkook otworzył szerzej oczy, zaraz wbijając zszokowane spojrzenie w Tao, który pomachał mu z niewinnym uśmiechem, chowając się za swoim kolorowym drinkiem.
- Jak to dom?
- Nooo... Tao z nim rozmawiał i Tae się go pytał jaki styl lubisz. I nie wiedział, czy dać ci samochód, czy willę, ale potem chyba stwierdził, że twoje auto jest najlepsze, bo zabrałeś go nim na pierwszą randkę... Trochę mi smutno, bo chciałbym pojeździć takim autem jak on ma, ale dom też jest okej... - westchnął Sehun, wtulając policzek w jego kolana. Przymknął powieki, a z jego ust Jeon mógł dosłyszeć ciche czkanie.
Szlag by to po raz kolejny.
Nie wiedział, czy bardziej irytowało go podejście Tao i Sehuna, które było tak bliskie temu Jungkooka, czy stresował go fakt, że Tae był gotów dać taki prezent ot tak.
- Kurwa - mruknął, chowając twarz w dłoni. Chyba najbardziej zabolało go to, że te głupie spotkanie tyle dla dzieciaka znaczyło...
***
- Za dziesięć minut wszystkich widzę w 3G! - głos Jimin ranił uszy każdego pracownika w pobliżu, jednak kobieta miała to gdzieś i jak gdyby nigdy nic spacerowała korytarzem, krzycząc ile sił miała w tym małym ciele. Jeon odstawił na biurko tablet, by złapać za teczkę, drugą bowiem zabrał jego towarzysz, który znając życie już siedział na miejscu i podjadał ciastka.
Wstał i ruszył w stronę sali, niezbyt entuzjastycznie machając głową w kierunku reszty pracowników. Kiepski humor w żaden sposób nie tłumaczyłby jego braku kultury, więc pomimo zerowych chęci musiał się przemóc i chociaż udawać, że się cieszy na ich widok.
W środku wielkiego pomieszczenia było już kilkunastu pracowników, co chwila dochodzili jednak następny, powoli go zapełniając. Jeon szybko zajął miejsce między Jonginem a Chanmi, odstawiając dokumenty na mały stolik.
- Wiadomo czego dotyczy zebranie? Takich wielkich chyba nie robią ot tak - Kook zerknął na kolegę, który wytarł usta z okruszków i podał resztkę ciastka siedzącej obok niego Yunie, a ta bez słowa zjadła słodycz, jak gdyby nigdy nic. Jungkook skrzywił się nieco, bo go samego to obrzydzało, jednak pracownicy tej firmy byli na tyle specyficzni, że nie powinno nic go już dziwić.
- Jimin coś mówiła, ale nie słuchałem jej za bardzo, bo Krystal wysłała mi wiadomość, że ma nocną zmianę w szpitalu, a popsuł jej się samochód i czy jej nie odbiorę.
- Oo... - Jungkook uśmiechnął się szeroko, spoglądając na kolegę z nieukrywanym podziwem. - To prawie jak randka.
- Co nie? Trochę kiepsko z moją robotą, bo będę miał godzinę na odwiezienie jej i dojechanie potem do centrum, ale najwyżej się spóźnię. Raz w życiu mogę - starszy poruszył zabawnie brwiami, opierając się wygodniej o krzesło.
Jeon nic już nie odpowiedział, bo do środka napłynęła ostatnia fala pracowników, a chwilę później zmieniono oświetlenie, by widoczna była główna część z wielką tablicą. Wszyscy skupili się na niej, jak i na Seokjinie, który wyszedł na środek ze swoją asystentką trzymającą w dłoni wskaźnik. Skoro pojawili się szefowie ich sekcji, to sprawa była ważniejsza, niż papierek do nowego ciastka.
- Dzień dobry. Dzisiejsze spotkanie miało odbyć się dopiero w przyszłym tygodniu, jednak główny zarząd zlecił przeprowadzenie go nieco szybciej, z uwagi na papierkową robotę w Japonii - brat Taehyunga uśmiechnął się delikatnie i zerkną na Park, która włączyła pierwszy slajd przedstawiający wielki budynek. - Jak już pewnie od dawna wiecie, Dolce otwiera niedługo swoją japońską filię, czas więc najwyższy zacząć przygotowania.
Jungkook zmrużył powieki, nieco niepewnie zerkając na Jongina i Yunę, którzy kiwnęli głowami. Cóż. Chyba tylko on jeden o niczym nie miał pojęcia, ale to aktualnie żadna nowość. Był do tyłu nawet z własnym życiem, czy raczej głównie z nim, skupił się więc na słowach Jina, z których wyłapał tyle, że ich dział skupi się teraz przede wszystkim nad japońskimi wersjami opakowań do ich produktów, nowym logiem Dolce Japan oraz organizacją eventu otwierającego. Innymi słowy czekał ich nawał pracy i nie wiadomo ile nadgodzin, chociaż to go nie przerażało. Może robota pomoże mu oderwać się od myśli o pewnym blond chłopaku.
- Wszelkie projekty, zatwierdzone przez szefów poszczególnych działów, mają zostać przesłane na maila Kim Taehyunga, który został nowym członkiem zarządu japońskiej filii i mu podlegać będzie cały sektor artystyczny. Dział eventowy podlega też teraz Kim Junmyeonowi i to do niego proszę kierować się w sprawie imprez.
Jungkook przełknął z trudem ślinę, starając się przetrawić te słowa. Jego umysł wyłączył się całkowicie, a w głowie miał tylko informację, że Tae wyjedzie za granicę i tam obejmie jedno z głównych stanowisk. W jakiś sposób dotknęło go to, że całkowicie ukrywał przed nim fakt, że w ogóle pracuje, skoro każdy to wiedział. Mocniej jednak dobiło go to, że to już był definitywny koniec. Jeśli on się wyprowadzi, to nigdy już nie będzie szansy na to, by się zobaczyli. Nawet jeśli się rozstali, to w środku Jeon czuł tę stabilność, że w razie czego Kim będzie w swojej willi, a on będzie mógł wtulić się w jego brzuch, a potem całować te cudowne uda.
Zagryzł nerwowo wargę, zaciskając dłonie na podłokietnikach. Nie kocha go. Nie kocha. Czemu więc panikuje?
***
Cały dzień chodził niczym tykająca bomba. Reszta jego znajomych z pracy zaczęła go nawet unikać po tym, jak rozlał kawę na środku korytarza, głośno przy tym klnąc. Nic nie mógł jednak poradzić na to, że informacja ta nim wstrząsnęła. Nie był gotowy na pożegnanie Taehyunga.
Z wielką radością spakował swoje rzeczy, gdy zegar wybił osiemnastą. Szybko zbiegł na parking, wsiadając do swojego samochodu, którego w tym momencie nienawidził, bo kojarzył mu się ze starszym. Westchnął ciężko, rzucając teczkę na siedzenie obok, po czym odpalił maszynę i ruszył w stronę głównej ulicy. Starał się zapanować nad nierównym oddechem, jednak z minuty na minutę czuł się coraz gorzej. W dodatku cholerny deszcz nie dawał spokoju i dudnił w szyby.
- Kurwa - warknął sam do siebie, słysząc sygnał swojego telefonu. Zwolnił nieco i wysunął go z kieszeni, w tej samej chwili jego serce zabiło mocniej.
Taehyung.
Drżącymi rękoma odebrał go, przykładając zaraz do ucha.
- Jungkookie... Przyjedziesz do mnie?
Jeon zacisnął wargi. Tae nie brzmiał tak, jak zwykle. Jego głos był dziwnie smutny i lekko niemrawy, jakby chłopak był pijany.
- Piłeś?
- Tylko trochę. Przyjedź do mnie, okej? Musisz zabrać swoje rzeczy, bo ja odchodzę...
Brunet zamrugał kilkakrotnie. To brzmiało zbyt przerażająco, zbyt dwuznacznie.
- Wyrzuć je, Tae - powiedział, siląc się na obojętny ton, jednak mimo wszystko skręcił w stronę dzielnicy milionerów, którą zamieszkiwał blondyn. Nie miał zamiaru tam wchodzić, ale musiał chociaż spojrzeć na ten dom, dopóki on tam był.
- Nie, bo będę płakał... Nie mogę wyrzucić czegoś, co kocham. Sam to wyrzuć.
- Taeś...
- Przyjedź. P-proszę... - młodszy jęknął cicho, słysząc chlipanie Kima. Nie poradzi sobie z płaczącym dzieciakiem.
- Nie mogę, Tae. Nie możemy się widywać...
- Ale Kookie... Tylko to zabierz, dobrze? Nie wracaj do mnie, tylko to zabierz. Zostawię to pod domem, tylko tu przyjedź.
Jeon westchnął do słuchawki, skręcając po raz kolejny. Głos starszego był nieco zagłuszony, chyba był na dworze. W taką pogodę było to niewskazane, będzie chory... Nie to, by Jungkook się martwił. Po prostu...
- Gdzie jesteś?
- Na balkonie. Gorąco mi.
- Wracaj do domu, zaraz będzie burza.
- Burza jest dobra na zakończenie wszystkiego... - nie podobały mu się te słowa, Tae jednak kontynuował, nie dając mu nic powiedzieć. - Przyjedziesz, dobrze? Chcę cię zobaczyć, zanim odejdę...
- Tae co ty...
- AAA!
Jungkook zamarł, słysząc pisk Tae, a chwilę później głośni trzask.
Połączenie zostało zakończone, a on przerażony czuł, jak przez jego ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
Tae nie mógł skoczyć...