środa, 9 marca 2016

2. Bad romance

Jak widać teraz jest za mną już lepiej, moja aktywność wraca! Czas na 2 część Vkooka! Dzisiaj tak na spokojnie, akcja na poważnie zacznie się w kolejnym rozdziale. Miałam ochotę na takie pierdołowate, przyjemne momenty. 
Mała uwaga: szkolnictwo w Korei jest inne, ale na potrzeby opowiadania dopasowałam je do siebie, musicie mi wybaczyć! W ogóle ja zawsze sytuację dopasowuję do siebie, moja fikcja jest wszechobecna ;-;

Uwaga! Jak zauważyliście dołączyła do mnie nowa autorka, która rozpoczęła świetnie się zapowiadającą serię z TaeGumem. Dzisiaj z wielką przyjemnością ogłaszam, iż moja ekipa składa się już z trzech osób, koło południa bowiem przyjęłam jeszcze jedną osobę, która będzie pisać nie tylko o BTS z tego co wiem :D Bądźcie dla nich mili <3

Chciałabym też baaaardzo podziękować Aspołecznej Pyzie za cudowny szablon na bloga. W końcu wszystko wygląda tak, jak powinno, jestem taka hepi ;---;


Beta: Kiri <3




      Pomimo początkowych braków skrępowania i zahamowań, kolejne dni nie były tak proste jak pierwsza randka. Nie to, by Jungkook nagle poczuł się jak dwudziestodwuletnia dziewica, wręcz przeciwnie. W swoich seksualnych fantazjach był aż nader śmiały, jednak poza tym, czasami cisza między nimi była krępująca.
      Przez kolejne spotkania ciężko im było znaleźć wspólne tematy do rozmów, więc by jakoś zabić niezręczność, Jeon uprawiał z nim seks. Kochali się codziennie, czasami nawet po dwa razy, co było o tyle komfortowe, że Taehyung zmęczony zasypiał, co jakoś ratowało sytuację. Minął jednak tydzień i bądź, co bądź trzeba było w końcu zacząć funkcjonować, tym bardziej, że otrzymał swoją pierwszą wypłatę, która była mocno zawyżona. Blondyn za seks płacił naprawdę dużo, więc po takiej ilości stosunków młodszy miał już naprawdę pokaźną sumę, co zmotywowało go do ulepszenia tej drętwej relacji.
- Księżniczko...
Usiadł obok starszego, przyciągając go od razu na swoje kolana. Ten grzecznie dał się posadzić, wtulając niemal automatycznie w jego tors. To był jeden z tych gestów, które brunet uwielbiał. Czuł się wtedy niesamowicie męsko, bowiem widok delikatnej istotki w jego koszulce, która tak kusząco odsłaniała zgrabne uda, głaszczącej z zafascynowaniem umięśnioną klatkę piersiową i brzuch, był pociągający jak nic innego. Nigdy w takich sytuacjach nie mógł nad sobą zapanować, od razu jego ręce pchały się pod materiał, by troszkę zbezcześcić boskie rejony ciała chłopka. I tym razem nie było inaczej.
      Wsunął dłoń pod bluzkę, następnie przedzierając się przez bieliznę, by dotrzeć palcami do niewielkiego członka, którego zaczął powoli masować, rozkoszując się jękami swojego malucha.
- Mhm, t-tak? - wysapał Tae, wbijając paznokcie w bok bruneta, który zaczął składać delikatne pocałunki na jego ramionach.
- W piątek zabieram cię na wycieczkę, nie planuj nic na cały weekend, wrócimy dopiero w niedzielę.
Starszy uchylił powieki i spojrzał na niego nieco zaskoczony, jednak wyraźnie uradowany. Sapnął ciężko, gdy brunet ścisnął jego członka, mimo to dzielnie starał się wydukać jakąkolwiek odpowiedź.
- Um... G-gdzie?
- Polecimy do Japonii, mają tam jakieś festyny, powinno być ciekawie.
Kim przytaknął tylko, poruszając biodrami, zatracając się całkowicie w pieszczocie. Młodszy przyśpieszył ruchy ręką, pożerając wzrokiem zarumienioną twarz chłopaka, jego rozchylone nogi, wilgotne usta. Szlag by to.
      Wysunął dłoń z bokserek i olewając pytające spojrzenie blondyna, rzucił go na łóżko, pozbywając bielizny. Rozchylił mocno jego uda i nieco na oślep nawilżając penisa, wsunął się w niego do końca. Nie panował nad pożądaniem. Całe szczęście, że od ostatniego razu nie minęło dużo czasu, chłopak był na tyle rozciągnięty, że nie powinien go skrzywdzić tak nagłym seksem.
- Achhh! J-jung...
Wpił się natychmiast w usta blondyna, uciszając go na chwilę. Mocno się w nim poruszył, zaczynając wymierzać zdecydowane, szybkie uderzenia. Jego język z zapałem penetrował wnętrze słodkich ust Tae, podczas gdy penis, z szaleńczym zafascynowaniem, pieścił równie wrażliwe i potrzebujące uwagi miejsce.
      Kim był na skraju, sama masturbacja była dla niego podniecająca. Celne ciosy w prostatę, spragnione wargi Jungkooka na jego, silne dłonie na udach... Młodszy doskonale wiedział co zrobić, by było mu dobrze.
      Całował go namiętnie, zaborczo, wypełniając do samego końca swoim członkiem. Jego ciało reagowało samo, jego biodra bez ingerencji mózgu przylegały do pośladków blondyna sprawiając, że obok jęków, krzyków i błagań o więcej, słychać było uderzenia jąder o skórę, mlaskanie nasienia i lubrykanta przy każdym ruchu.
- J-ju... Tak! Boże! Tak!
Paznokcie zostawiły czerwone smugi na ramionach Jeona, w momencie gdy starszy doszedł, krzycząc wniebogłosy. Jego mięśnie natychmiast zacisnęły się na penisie młodszego, który ostatkiem sił powstrzymał się przed jęczeniem jak rasowa dziwka. Kurwa mać. Jak można być tak nieziemsko ciasnym?!
      Poruszył się w nim jeszcze za dwa razy, osiągając niesamowicie intensywny orgazm.
- Tae... - stęknął, wysuwając się z niego i opadając obok bez sił. Dyszał, starając się złapać oddech, co w tym momencie wydawało mu się arcytrudnym zadaniem, jego płuca odmawiały posłuszeństwa.
Ostrożnie złapał za kołdrę i ich zakrył, łapiąc chłopaczka za biodro. Przysunął się do niego i ucałował w czoło, na co ten się słabo uśmiechnął, przymykając powieki.
      W sumie... Skłamałby, gdyby powiedział, że rozmowy byłyby bardziej interesujące od seksu. Pieprzenie się z Taehyungiem było od jakiegoś czasu jego ulubionym zajęciem.




***




- Puść skarbie, to za ciężkie.
Jungkook odepchnął czule rękę blondyna i złapał za rączkę kremowej walizki, wciągając ją na chodnik. Starszy spojrzał na niego nieco zaskoczony, jednak uśmiechnął się delikatnie, kiwając głową na znak, że zrozumiał.
- Dasz radę? Masz jeszcze swoje rzeczy.
Brunet zarzucił na ramię swoją sportową torbę, poprawiając ją nieco, po czym złapał tą samą ręką walizkę, drugą obejmując dłoń Kima, który rozanielony zacisnął na niej palce.
- Nie pozwolę, by moja księżniczka się przemęczała. - pociągnął go w stronę wejścia na lotnisko. - Poza tym jestem silniejszy, to dla mnie nic.
- Dziękuję.
Jungkook posłał starszemu uśmiech, po czym skierował się w stronę tablic informacyjnych. Nieczęsto podróżował, więc średnio się orientował, jednakże od czego są piktogramy?
Sam nie wiedział, czemu wybrał zagraniczną wycieczkę. Początkowo planował zwykły wyjazd w góry, jednak usta same wypowiedziały 'Japonia', nie miał więc odwrotu. Nie to, by narzekał. Wyjazd ten kosztował majątek. Pierwsza klasa w najlepszym samolocie, pięciogwiazdkowy hotel, a w nim królewski apartament. W życiu by nie pomyślał, że będzie w czymś takim uczestniczyć, w dodatku organizować. Ba, jeszcze mu za to zapłacą, bo tego typu wyjazdy były przez Taehyunga dodatkowo wynagradzane. Żyć, nie umierać!
      Teraz jednak czuł się w obowiązku umilania blondynowi czasu i dbania, by wszystko było perfekcyjne. Czuł lekką presję, że coś może źle zrobić i jego pracodawca się zirytuje. Póki co, był słodziutki, delikatny i posłuszny, zachowywał się jak niemal mangowa strona uległa, ale w końcu w każdej chwili mógł się zmienić, a wtedy anioły powinny czuwać nad duszą Jeona, bowiem zdenerwowane cukiereczki bywały zabójcze.


       Oddali bagaże, po czym ruszyli w stronę kontroli, gdzie nie było zbyt dużej kolejki. Puścił niższego przodem, po czym również przeszedł przez urządzenie, udając się do drugiej strefy, gdzie byli już w zasadzie wolni.
- Chcesz coś zjeść? - zapytał, łapiąc go za rękę. Pomysł krycia się szybko wyrzucił z głowy, bowiem Kim cieszył się jak dziecko, gdy ten nie ukrywał ich relacji w miejscach publicznych. Było to o tyle dziwne, że jakby nie patrzeć był koreańską elitą, jednym z najbogatszych dzieciaków na kontynencie. W każdej chwili ktoś mógłby zrobić mu zdjęcie i udostępnić w mediach. Wprawdzie nigdy nie widział wokół niego reporterów, ale kto wie co się może zdarzyć pewnego feralnego dnia.
- Tak, mam ochotę na coś słodkiego.
Z zamyślenia wyrwał go głos blondyna, który uśmiechnął się słodko, zaciskając mocniej palce na jego dłoni. Kook skinął głową i pociągnął w stronę jednej z kawiarni, która wyglądała na wyjątkowo luksusową. Zdążył się już przyzwyczaić do tego, że Taehyung nie tolerował miejsc, które nie ociekały bogactwem. Restauracje, które wybierał, musiały być drogie, piękne, eleganckie oraz popularne. Zdawał sobie sprawę z tego, że starszy nie odnalazł by się w barze z fast-foodami, czy podrzędnej knajpie z chińszczyzną, więc wszystko dopasowywał do jego preferencji. Jedynym miejscem, które odróżniało się od wypełnionego przepychem świata Tae, był samochód Jungkooka, co do którego blondyn raczej nie miał żadnych przeciwwskazań. Cóż, tyle dobrego.
      Weszli do środka i usiedli przy stoliku w rogu sali. Brunet odsunął Kimowi krzesło, po czym zajął miejsce naprzeciwko.
      Wnętrze było gustowne, jednak niezbyt przesadzone, raczej skromne. Kremowe obicia krzeseł idealnie współgrały z prostymi zasłonami w odcieniu kawy z mlekiem, a czerwone akcenty, w postaci świeczek i róż na stolikach, nieco łamały monotonię.
      Po chwili pojawiła się przy nich kelnerka, podając kartę ze złotymi zdobieniami. Jungkook bez większego namysły zamówił kawę i deser z owocami, zaś Taehyung niezdecydowany cały czas marudził.
- Nie wiem... Jungkookie, zamów mi coś sam. - jęknął cicho i spojrzał na młodszego, który uśmiechnął się nieco zakłopotany do dziewczyny, po czym wybrał wielką porcję lodów, gorącą czekoladę z miętą i słodkie ciastka kokosowe. Zdążył już zapamiętać, że blondyn miał obsesję na punkcie łączenia czekolady z miętą, więc taki wybór na pewno go zadowoli.
- Dziękuję.
Starszy wyszczerzył się rozkosznie, nieco pochylając do przodu. Jeon odwzajemnił uśmiech i ujął jego dłoń, głaszcząc ją delikatnie. Zachowywanie się jak zakochany nastolatek przychodziło mu z łatwością, chociaż nigdy nie był przesadnie romantyczny. Był typowym, młodym chłopakiem, który korzystał z życia, lubił seks, a ckliwe historie miłosne raczej wywoływały w nim odruch wymiotny, aniżeli rumieńce i słodkie sny. Wszystko wyglądało jednak inaczej, gdy w grę wchodziły wielkie pieniądze. Dla takich sum gotów był biegać ubrany na różowo, byleby jak najdłużej zatrzymać przy sobie swoją uroczą skarbonkę, mimo to był zadowolony, że Taehyung tego od niego nie wymagał. Zgrywanie perfekcyjnego, męskiego, totalnie dominującego, a przy tym wrażliwego i czułego partnera było wygodniejsze.
      Blondyn nie był kłopotliwy. Zawsze grzeczny, posłuszny, uwieszony jego ręki, wymagający uwagi dwadzieścia cztery na siedem. Wystarczyło traktować go jak księżniczkę, prawić komplementy i okazywać masę czułości, by był szczęśliwy. Nie protestował gdy Jungkook, po raz trzeci tego samego wieczoru, miał ochotę na seks, nie marudził, gdy ten go molestował na każdym kroku. Gdyby ktoś spojrzał na to z boku to miałby wrażenie, że to Taehyung jest tutaj tym zmuszanym do czegokolwiek, bo Jeon miał stuprocentową swobodę i wykorzystywał go umyślnie. Miał niesamowite pokłady energii, które musiał rozładować, a skoro miał okazję, to korzystał.
- Nie jesteś zmęczony, maluchu?
- Troszkę... Nie mogłem zasnąć, chyba byłem zbyt podekscytowany.
Brunet skinął głową, kątem oka zerkając na kelnerkę, która podała im ich zamówienia i odeszła. Zapach czarnej, świeżo mielonej kawy zaczął terroryzować wrażliwe nozdrza chłopaka, który nie mając zamiaru dłużej czekać, sięgnął po filiżankę i podmuchał w ciemny płyn, by po chwili zanurzyć w nim górną wargę. Musiał przyznać, że smak nie miał porównania z dostępnymi w sieciówkach produktami, jednak jakoś specjalnie go to nie dziwiło. Przez ten krótki okres czasu mógł z czystym sumieniem stwierdzić, że jako biedak stracił bardzo wiele. Dopiero teraz poznawał smaki wykwintnych potraw, najlepszych składników. W tym momencie mógł poczuć, jak to jest być traktowanym lepiej, aniżeli reszta społeczeństwa. Uroków posiadania pieniędzy było co nie miara on zaś, pomimo swoistego skrępowania na początku, teraz coraz mocniej się do takiego życia przyzwyczajał. Wprawdzie nadal nie miał pojęcia do czego potrzeba mu pięć widelców i tyle samo noży, jednak wtedy zwyczajnie ściągał od Taehyunga, który był obyty jeśli chodzi o sztukę jedzenia.
Ujął w dłoń mały, podłużny widelczyk i nabił na niego kawałek truskawki, wsuwając do ust.
- Jungkookie...
- Hm? - zerknął na blondyna, który oblizał swoje wargi kusząco, pochylając się nieco w jego stronę.
- Znajdziesz dla mnie chwilę we wtorek? Wiem, że to dzień dla ciebie, ale...
- Jasne Tae. Coś się stało? - przerwał mu, łapiąc za jego dłoń, którą trzymał na stoliku obok pucharku z lodami.
- Mój brat wraca z Chin i chciałbym z nim porozmawiać co do twojego zatrudnienia, ale na pewno będzie chciał cię zobaczyć i dostać jakieś dokumenty. Fajnie, jakbyś był.
Jungkook poczuł w środku przyjemny ścisk. Nie sądził, że młody tak szybko to załatwi, ale bardzo go to cieszyło.
- I Jungkookie... Chciałbyś tam pracować normalnie, czy zostajemy przy starym postanowieniu? W sumie nie wiem co bardziej by cię interesowało, nie chcę się narzucać.
Kook zamrugał kilkakrotnie, zaskoczony propozycją. Fałszywa umowa była kusząca, jednak wizja prawdziwej pracy w tym centrum luksusu była jeszcze przyjemniejsza. Plus może udałoby mu się zostać tam na dłużej...
- Nie chciałbym wykorzystywać dobroci twojej i twojej rodziny, Taeś. Sądzę, że jeśli mam już dostać umowę, to chciałbym jednak coś od siebie dać. - odparł, przyciągając jego dłoń do swoich ust. Ucałował ją czule, nie spuszczając wzroku z chłopaka, który zarumienił się, zagryzając dolną wargę. Był tak prosty w obsłudze, że Jungkook miał ochotę wybuchnąć śmiechem. Im bardziej brnął w głupie kłamstewka, tym starszy mocniej na niego reagował.
- Och, jasne. To miłe z twojej strony. - powiedział cicho, wbijając spojrzenie w swoje lody. Jeon tylko zamruczał, odkładając jego dłoń na stół.
To wszystko jest jeszcze łatwiejsze niż sądził.




***




      - Paaadam! - Taehyung opadł na wielkie, miękkie łóżko, które rozmiarem dorównywało chyba pokojowi Jeona w jego mieszkaniu.
      Wynajęty apartament był gigantyczny, niemal królewski. Wystrój sprawiał, że czuł się jak w jakimś francuskim filmie kostiumowym. Ciężkie zasłony, wielkie okna z widokiem na miasto, wielkie, pozłacane fotele z rzeźbionymi poręczami, obitymi przyjemnym w dotyku materiałem. Strach cokolwiek dotknąć, chociaż blondyn nic sobie z tego nie robił.
- Mhm, chcesz coś zjeść księżniczko? - podszedł do niego, siadając na brzegu łóżka. Starszy niemal natychmiast uniósł się i objął go od tyłu, opierając brodę na ramieniu wyższego.
- Nie, zjemy coś na festynie, zgoda?
Jeon skinął głową, odchylając ją a tyle, by ucałować nos chłopaka, który zaśmiał się cicho i na kolanach doczłapał się do krańca łóżka, wskakując na kolana bruneta.
- Idziemy się wykąpać? - pogładził jego tors przez koszulkę, uśmiechając się przy tym uroczo. - Chyba muszę wymyć ci tors, Jungkookie.






      - Kurczę, chyba zaraz pęknę. Za dużo jem, będę grubasem.
Jeon zaśmiał się, zerkając z góry na blondyna, który trzymał się za ukryty pod yukatą brzuch, wydymając dolną wargę. Zaciskał swoją drugą dłoń na przedramieniu młodszego, idąc wolniej niż zazwyczaj. Kookowi jednak to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Te kilka godzin spędzone na jedzeniu wszystkiego, co tylko rzuciło im się w oczy, było całkiem przyjemne. Taehyung zachowywał się jak małe dziecko, biegając tak, jakby miał motorek w tyłku. Ciągle się śmiał, gadał o głupotach, więc on znowu nie musiał się wysilać, co mimo początkowych planów było mu na rękę. Nie miał pojęcia co miałby mówić.
- Przestań, jesteś chudziutki, poza tym wszystko i tak spalimy w łóżku. - uśmiechnął się do niego i złożył krótki pocałunek na jego czole. Blondyn korzystając z okazji szybko uwiesił się jego szyi, zmuszając do schylenia się.
- Coś ty taki niewyżyty, Kookie?
"Sporo mi płacisz i masz ciasny tyłek."
- Nie potrafię się tobie oprzeć, jesteś przepiękny. - uśmiechnął się szeroko, obejmując uradowanego dzieciaka w pasie. - Najchętniej cały czas trzymałbym cię przy sobie.
Blondyn zwilżył wargi językiem, rumieniąc się przy tym dość intensywnie. Spuścił wzrok zawstydzony, delikatnie drapiąc kark bruneta, który w duchu dziękował za to, że ten maluch nie był istotą rozumną i dawał się tak łatwo nabrać na słodkie słówka. Z ogarniętym pewnie by sobie nie poradził, on jednak kupował wszystko, jak jakaś zakochana gimnazjalistka. Momentami aż się zastanawiał, czy chłopak go nie oszukał co do wieku... Niestety, sprawdził ten szczegół w internecie.
- Jeju, muszę do toalety. - jęknął mniejszy i szybko go puścił, uciekając.
Jungkook uniósł pytająco brew i tylko wzruszył ramionami, udając się przed siebie, do stoisk z pamiątkami. Przy okazji wysunął z kieszeni telefon. Kilka nieodebranych połączeń, kilkanaście wiadomości. Zacisnął wargi i wybrał numer swojego najlepszego przyjaciela. Po trzech sygnałach w końcu usłyszał jego głos.
- Dzieciaku, co nie odbierasz? Czuję się olany.
- Mam ostatnio małe urwanie głowy, wybacz. Przez weekend będę kiepsko dostępny.
- Uuu... Jakiś podryw, czy w końcu znalazłeś pracę?
- Uh. - zagryzł nieco dolną wargę, przyglądając się bransoletkom oferowanym przez grubą sprzedawczynię. - Powiedzmy, że i to, i to. Jestem teraz w Japonii.
- Że... Co? Jak w Japonii? - chłopak brzmiał na ewidentnie zszokowanego. Jeon westchnął cicho i wziął do ręki brązowe bransoletki, podając je kobiecie. Sięgnął do portfela i podał jej zwinięte banknoty, odbierając zapakowaną biżuterię.
- Wszystko wytłumaczę ci jak wrócę. W środę mamy składać papiery, nie? Po tym wyskoczymy na jakieś piwo.
- Wracasz na studia? Nie stać cię...
- Teraz już tak. Znalazłem robotę, zatrudnili mnie w Dolce. Teraz jestem z... uhm, na wyjeździe służbowym.
- Kook zjebie, jak to Dolce? Z kim?
- Robię za asystenta, muszę towarzyszyć tutaj jednej osobie, ale to nie jest rozmowa na telefon. Opowiem Ci jak wrócę, teraz muszę już kończyć. I weź nic nie gadaj reszcie, to zostaje między nami, okej?
- Jasne, niech będzie. Trzymaj się tam i zarabiaj, będziesz stawiał.
- Już lecę. Pa.
Rozłączył się, chowając telefon do kieszeni. Hoseok jak zwykle był nieco wścibski, ale w sumie za to go lubił. Nie należał do sztywnych, co nieczęsto się zdarzało. Większość była typowymi kujonami i chociaż on sam był wybitnym studentem, to czasami lubił się rozerwać, a z większością nie było jak.


      Wrócił do miejsca, gdzie rozdzielił się z Taehyungiem, rozglądając się dookoła. Był nieco zaskoczony, że nie było go tak długo. Wysikanie się to kwestia minuty, a jego nie było dłużej.
Zmarszczył nos i ruszył w stronę toalet, po drodze starając się wyłapać jego jasną czuprynę, i beżową yukatę. Mógł się w końcu zgubić, to nieogarnięte dziecko.
      Wyminął grupę roześmianych nastolatek, mrużąc nieco powieki. W końcu go dostrzegł, jednak sytuacja, w jakiej go zastał, nieco go zdziwiła. Blondyn stał wpatrując się w wysokiego, brązowowłosego mężczyznę, który kpiąco uśmiechał się pod nosem. Coś do siebie mówili, nie mógł jednak nic usłyszeć przez dzielącą ich odległość. Szybko ruszył w ich stronę, czując w środku dziwny niepokój.
      Gdy znalazł się już wystarczająco blisko zauważył, że Tae był dziwnie smutny. Podszedł do niego i zlustrował wzrokiem nieznajomego, po chwili skupiając się tylko i wyłącznie na blondynie, który wytrzeszczył swoje wielkie oczy zaskoczony.
- Jungkook... Och.
- Hm, coś się stało? - mruknął brunet, łapiąc niższego za nadgarstek. Najwyższy z nich spojrzał na niego nieco zaskoczony, po chwili uśmiechając się kącikami ust.
- Muszę was opuścić. Do zobaczenia, Taehyung. - machnął ręką, odwracając się. Bez skrępowania odszedł, na co Kookowi aż podskoczyło ciśnienie. Miał nieodparte wrażenie, że mężczyzna sobie z nich kpił, jednak nie wiedział dlaczego. Odwrócił się w stronę Kima, który zacisnął wargi i od razu wtulił się mocno w jego ciało.
- Tęskniłem.
- Kto to był, Taeś? - zapytał, obejmując go mocno, przyciskając jego szczupłe ciało do swojego torsu. Mniejszy jednak nie odpowiedział, zaciskając dłonie na jego koszulce.
- Jestem zmęczony, wracajmy do hotelu.
Jeon zmrużył powieki, odsuwając się od starszego, który spojrzał na niego zaskoczony.
- Mam coś dla ciebie. - sięgnął do kieszeni i wyciągnął z niej torebkę z bransoletkami. Otworzył ją i wyciągnął jedną, łapiąc blondyna za rękę. Sprawnie zapiął ją na jego nadgarstku, zadowolony z siebie zerkając na blondyna, który rozchylił wargi, unosząc rękę. Przyjrzał się ozdobie, po czym pisnął i rzucił się na Jeona, który ostatkiem siły zdążył utrzymać równowagę.
- Zawsze chciałem mieć takie coś dla par!
- Buzi?
- Uwielbiam Cię! - przyciągnął go za włosy do pocałunku, który starszy ochoczo odwzajemnił.


      Mniejszy automatycznie zmienił się w wesołego dzieciaka, ciągając Jungkooka po wszystkich straganach i atrakcjach, jakie tylko mógł zaoferować im festyn. Młodszy łowił już złotą rybkę, mocząc przy tym swoją koszulę, strzelał do metalowych puszek, by zdobyć jakiegoś głupiego miśka, potem zaś robił sobie przesłodzone zdjęcia w maszynie, która powiększyła mu oczy i dowaliła tyle różu, że bolała go głowa od nadmiaru słodyczy. O ile chodzenie na randki po drogich restauracjach i pieprzenie się dniami i nocami mu odpowiadało, tak takie pierdoły nie były w jego guście, nie miał jednak zamiaru unieszczęśliwiać Tae, dla którego widocznie było to coś wspaniałego. Raz można, prawda?
      Dodatkowo irytował go tamten mężczyzna i fakt, że starszy nie chciał o nim rozmawiać, zmieniając od razu temat. Coś musiało być na rzeczy, a on się tego dowie. W końcu był Jeon Jungkookiem, nie?




***




      Zacisnął dłonie na czarnej teczce, zerkając kątem oka na Taehyunga, który wyjadał właśnie czekoladki z drewnianego pudełka ze złotym napisem 'Dolce'. Czekali na brata blondyna, który miał się zjawić dwie godziny temu, jednak póki co w biurze nie było po nim śladu. Kima średnio to interesowało, pochłonięty był jedzeniem, wskakiwaniem na biurko, bawieniem się telefonem i innymi głupotami, które coraz bardziej Jeona irytowały. Na ten moment nie mógł jednak kazać mu się uspokoić i siadać na dupie, bowiem miał przekonać kierownika, by go przyjął, a cholera wie czy gdy na niego nakrzyczy, to zmieni zdanie, i się nie postara. Ryzykowanie nie wchodziło w grę.
- Kotek... Twój brat na pewno miał się z nami spotkać? - zagadał, siląc się na spokojny ton głosu. Nie zdziwiłby się, gdyby to był wymysł tego oderwanego od rzeczywistości dzieciaka, w końcu miał zbyt wybujałą wyobraźnię.
- Tak, kazał mi tutaj przyjść i poczekać. - uśmiechnął się szeroko i usiadł mu na kolanach, całując energicznie w policzek. Młodszy nieco się spiął, rozglądając od razu dookoła. Mimo wszystko bał się reakcji brata, gdy zobaczy ich w takiej sytuacji. Cholera wie, czy orientacja blondyna była faktem powszechnie znanym.
- Będzie dobrze, ma dużo pracy, to dlatego.
Kook skinął głową, odchylając głowę do tyłu. Wbił wzrok w sufit, po chwili czując, że mniejszy wtulił swoją twarz w jego skórę, drażniąc ją przy tym rzęsami. I jak tu się do cholery skupić i powstrzymać przed działaniem? Biurko idealnie nadawałoby się do zabaw, a Tae w otoczeniu dokumentów... Kurwa, przestań.
- Księżniczko... Zaraz ktoś tu wejdzie i będzie nieciekawie.
- Nie chcesz, Jungookie? Mogę się Tobą odpowiednio zająć, wiesz? - zsunął dłoń na jego udo, drażniąc je paznokciami. Młodszy przełknął z trudem ślinę, starając się uspokoić coraz szybszy oddech. Myśl o łące, myśl o kwiatkach. Taehyung wcale nie dobiera się do Twojego krocza...
- Tae...
- Kookie...
- Tae?
Jungkook błyskawicznie odwrócił się w stronę drzwi, w których stał wysoki, zaskoczony mężczyzna. Woda, którą właśnie pił, wypłynęła z jego otwartych ust, a wielkie oczy wpatrywały się w dwójkę na fotelu.

No to pozamiatane...




Komentarze będą mile widziane ;D

7 komentarzy:

  1. XDDD mina Jina naj
    mimo iż nie przepadam za Vkookiem to to opow mi przypadło do gustu *-*
    wenyy i wolnego czasu na pisanie

    OdpowiedzUsuń
  2. No nareszcie^^
    Haha tae też jest napalencen xDD
    Kim był tamten gość? :0
    Mina Jina xD ever^^
    Weny kotek♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku to opowiadanie jest świetne <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Lubię tego niewinnego Tae ;* No i taki męski Kooki też jest świetny.
    Dużo weny i czasu <3

    OdpowiedzUsuń
  5. udojxojuouodohd

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham to opowiadanie jeejciu, ale jestem ciekaawa co kombinuje Tae ^^

    OdpowiedzUsuń