Jak widać teraz jest za mną już lepiej, moja aktywność wraca! Czas na 2 część Vkooka! Dzisiaj tak na spokojnie, akcja na poważnie zacznie się w kolejnym rozdziale. Miałam ochotę na takie pierdołowate, przyjemne momenty.
Mała uwaga: szkolnictwo w Korei jest inne, ale na potrzeby opowiadania dopasowałam je do siebie, musicie mi wybaczyć! W ogóle ja zawsze sytuację dopasowuję do siebie, moja fikcja jest wszechobecna ;-;
Uwaga! Jak zauważyliście dołączyła do mnie nowa autorka, która rozpoczęła świetnie się zapowiadającą serię z TaeGumem. Dzisiaj z wielką przyjemnością ogłaszam, iż moja ekipa składa się już z trzech osób, koło południa bowiem przyjęłam jeszcze jedną osobę, która będzie pisać nie tylko o BTS z tego co wiem :D Bądźcie dla nich mili <3
Chciałabym też baaaardzo podziękować Aspołecznej Pyzie za cudowny szablon na bloga. W końcu wszystko wygląda tak, jak powinno, jestem taka hepi ;---;
Beta: Kiri <3
Pomimo
początkowych braków skrępowania i zahamowań, kolejne dni nie były tak proste
jak pierwsza randka. Nie to, by Jungkook nagle poczuł się jak
dwudziestodwuletnia dziewica, wręcz przeciwnie. W swoich seksualnych fantazjach
był aż nader śmiały, jednak poza tym, czasami cisza między nimi była krępująca.
Przez kolejne
spotkania ciężko im było znaleźć wspólne tematy do rozmów, więc by jakoś zabić
niezręczność, Jeon uprawiał z nim seks. Kochali się codziennie, czasami nawet
po dwa razy, co było o tyle komfortowe, że Taehyung zmęczony zasypiał, co jakoś
ratowało sytuację. Minął jednak tydzień i bądź, co bądź trzeba było w końcu
zacząć funkcjonować, tym bardziej, że otrzymał swoją pierwszą wypłatę, która
była mocno zawyżona. Blondyn za seks płacił naprawdę dużo, więc po takiej
ilości stosunków młodszy miał już naprawdę pokaźną sumę, co zmotywowało go do
ulepszenia tej drętwej relacji.
- Księżniczko...
Usiadł obok
starszego, przyciągając go od razu na swoje kolana. Ten grzecznie dał się
posadzić, wtulając niemal automatycznie w jego tors. To był jeden z tych gestów,
które brunet uwielbiał. Czuł się wtedy niesamowicie męsko, bowiem widok
delikatnej istotki w jego koszulce, która tak kusząco odsłaniała zgrabne uda,
głaszczącej z zafascynowaniem umięśnioną klatkę piersiową i brzuch, był
pociągający jak nic innego. Nigdy w takich sytuacjach nie mógł nad sobą
zapanować, od razu jego ręce pchały się pod materiał, by troszkę zbezcześcić
boskie rejony ciała chłopka. I tym razem nie było inaczej.
Wsunął dłoń pod
bluzkę, następnie przedzierając się przez bieliznę, by dotrzeć palcami do
niewielkiego członka, którego zaczął powoli masować, rozkoszując się jękami
swojego malucha.
- Mhm, t-tak? -
wysapał Tae, wbijając paznokcie w bok bruneta, który zaczął składać delikatne
pocałunki na jego ramionach.
- W piątek
zabieram cię na wycieczkę, nie planuj nic na cały weekend, wrócimy dopiero w
niedzielę.
Starszy uchylił
powieki i spojrzał na niego nieco zaskoczony, jednak wyraźnie uradowany. Sapnął
ciężko, gdy brunet ścisnął jego członka, mimo to dzielnie starał się wydukać
jakąkolwiek odpowiedź.
- Um... G-gdzie?
- Polecimy do
Japonii, mają tam jakieś festyny, powinno być ciekawie.
Kim przytaknął
tylko, poruszając biodrami, zatracając się całkowicie w pieszczocie. Młodszy
przyśpieszył ruchy ręką, pożerając wzrokiem zarumienioną twarz chłopaka, jego
rozchylone nogi, wilgotne usta. Szlag by to.
Wysunął dłoń z
bokserek i olewając pytające spojrzenie blondyna, rzucił go na łóżko,
pozbywając bielizny. Rozchylił mocno jego uda i nieco na oślep nawilżając
penisa, wsunął się w niego do końca. Nie panował nad pożądaniem. Całe
szczęście, że od ostatniego razu nie minęło dużo czasu, chłopak był na tyle
rozciągnięty, że nie powinien go skrzywdzić tak nagłym seksem.
- Achhh!
J-jung...
Wpił się
natychmiast w usta blondyna, uciszając go na chwilę. Mocno się w nim poruszył,
zaczynając wymierzać zdecydowane, szybkie uderzenia. Jego język z zapałem
penetrował wnętrze słodkich ust Tae, podczas gdy penis, z szaleńczym
zafascynowaniem, pieścił równie wrażliwe i potrzebujące uwagi miejsce.
Kim był na
skraju, sama masturbacja była dla niego podniecająca. Celne ciosy w prostatę,
spragnione wargi Jungkooka na jego, silne dłonie na udach... Młodszy doskonale
wiedział co zrobić, by było mu dobrze.
Całował go
namiętnie, zaborczo, wypełniając do samego końca swoim członkiem. Jego ciało
reagowało samo, jego biodra bez ingerencji mózgu przylegały do pośladków
blondyna sprawiając, że obok jęków, krzyków i błagań o więcej, słychać było
uderzenia jąder o skórę, mlaskanie nasienia i lubrykanta przy każdym ruchu.
- J-ju... Tak!
Boże! Tak!
Paznokcie
zostawiły czerwone smugi na ramionach Jeona, w momencie gdy starszy doszedł,
krzycząc wniebogłosy. Jego mięśnie natychmiast zacisnęły się na penisie
młodszego, który ostatkiem sił powstrzymał się przed jęczeniem jak rasowa
dziwka. Kurwa mać. Jak można być tak nieziemsko ciasnym?!
Poruszył się w
nim jeszcze za dwa razy, osiągając niesamowicie intensywny orgazm.
- Tae... -
stęknął, wysuwając się z niego i opadając obok bez sił. Dyszał, starając się
złapać oddech, co w tym momencie wydawało mu się arcytrudnym zadaniem, jego
płuca odmawiały posłuszeństwa.
Ostrożnie złapał
za kołdrę i ich zakrył, łapiąc chłopaczka za biodro. Przysunął się do niego i
ucałował w czoło, na co ten się słabo uśmiechnął, przymykając powieki.
W sumie...
Skłamałby, gdyby powiedział, że rozmowy byłyby bardziej interesujące od seksu.
Pieprzenie się z Taehyungiem było od jakiegoś czasu jego ulubionym zajęciem.
***
- Puść skarbie,
to za ciężkie.
Jungkook
odepchnął czule rękę blondyna i złapał za rączkę kremowej walizki, wciągając ją
na chodnik. Starszy spojrzał na niego nieco zaskoczony, jednak uśmiechnął się
delikatnie, kiwając głową na znak, że zrozumiał.
- Dasz radę?
Masz jeszcze swoje rzeczy.
Brunet zarzucił
na ramię swoją sportową torbę, poprawiając ją nieco, po czym złapał tą samą
ręką walizkę, drugą obejmując dłoń Kima, który rozanielony zacisnął na niej
palce.
- Nie pozwolę,
by moja księżniczka się przemęczała. - pociągnął go w stronę wejścia na
lotnisko. - Poza tym jestem silniejszy, to dla mnie nic.
- Dziękuję.
Jungkook posłał
starszemu uśmiech, po czym skierował się w stronę tablic informacyjnych.
Nieczęsto podróżował, więc średnio się orientował, jednakże od czego są
piktogramy?
Sam nie wiedział,
czemu wybrał zagraniczną wycieczkę. Początkowo planował zwykły wyjazd w góry,
jednak usta same wypowiedziały 'Japonia', nie miał więc odwrotu. Nie to, by
narzekał. Wyjazd ten kosztował majątek. Pierwsza klasa w najlepszym samolocie,
pięciogwiazdkowy hotel, a w nim królewski apartament. W życiu by nie pomyślał,
że będzie w czymś takim uczestniczyć, w dodatku organizować. Ba, jeszcze mu za
to zapłacą, bo tego typu wyjazdy były przez Taehyunga dodatkowo wynagradzane.
Żyć, nie umierać!
Teraz jednak czuł
się w obowiązku umilania blondynowi czasu i dbania, by wszystko było
perfekcyjne. Czuł lekką presję, że coś może źle zrobić i jego pracodawca się
zirytuje. Póki co, był słodziutki, delikatny i posłuszny, zachowywał się jak
niemal mangowa strona uległa, ale w końcu w każdej chwili mógł się zmienić, a
wtedy anioły powinny czuwać nad duszą Jeona, bowiem zdenerwowane cukiereczki
bywały zabójcze.
Oddali bagaże,
po czym ruszyli w stronę kontroli, gdzie nie było zbyt dużej kolejki. Puścił
niższego przodem, po czym również przeszedł przez urządzenie, udając się do
drugiej strefy, gdzie byli już w zasadzie wolni.
- Chcesz coś
zjeść? - zapytał, łapiąc go za rękę. Pomysł krycia się szybko wyrzucił z głowy,
bowiem Kim cieszył się jak dziecko, gdy ten nie ukrywał ich relacji w miejscach
publicznych. Było to o tyle dziwne, że jakby nie patrzeć był koreańską elitą,
jednym z najbogatszych dzieciaków na kontynencie. W każdej chwili ktoś mógłby
zrobić mu zdjęcie i udostępnić w mediach. Wprawdzie nigdy nie widział wokół niego
reporterów, ale kto wie co się może zdarzyć pewnego feralnego dnia.
- Tak, mam
ochotę na coś słodkiego.
Z zamyślenia
wyrwał go głos blondyna, który uśmiechnął się słodko, zaciskając mocniej palce
na jego dłoni. Kook skinął głową i pociągnął w stronę jednej z kawiarni, która
wyglądała na wyjątkowo luksusową. Zdążył się już przyzwyczaić do tego, że
Taehyung nie tolerował miejsc, które nie ociekały bogactwem. Restauracje, które
wybierał, musiały być drogie, piękne, eleganckie oraz popularne. Zdawał sobie sprawę
z tego, że starszy nie odnalazł by się w barze z fast-foodami, czy podrzędnej
knajpie z chińszczyzną, więc wszystko dopasowywał do jego preferencji. Jedynym
miejscem, które odróżniało się od wypełnionego przepychem świata Tae, był
samochód Jungkooka, co do którego blondyn raczej nie miał żadnych
przeciwwskazań. Cóż, tyle dobrego.
Weszli do środka
i usiedli przy stoliku w rogu sali. Brunet odsunął Kimowi krzesło, po czym
zajął miejsce naprzeciwko.
Wnętrze było
gustowne, jednak niezbyt przesadzone, raczej skromne. Kremowe obicia krzeseł
idealnie współgrały z prostymi zasłonami w odcieniu kawy z mlekiem, a czerwone
akcenty, w postaci świeczek i róż na stolikach, nieco łamały monotonię.
Po chwili
pojawiła się przy nich kelnerka, podając kartę ze złotymi zdobieniami. Jungkook
bez większego namysły zamówił kawę i deser z owocami, zaś Taehyung
niezdecydowany cały czas marudził.
- Nie wiem...
Jungkookie, zamów mi coś sam. - jęknął cicho i spojrzał na młodszego, który
uśmiechnął się nieco zakłopotany do dziewczyny, po czym wybrał wielką porcję
lodów, gorącą czekoladę z miętą i słodkie ciastka kokosowe. Zdążył już
zapamiętać, że blondyn miał obsesję na punkcie łączenia czekolady z miętą, więc
taki wybór na pewno go zadowoli.
- Dziękuję.
Starszy
wyszczerzył się rozkosznie, nieco pochylając do przodu. Jeon odwzajemnił
uśmiech i ujął jego dłoń, głaszcząc ją delikatnie. Zachowywanie się jak
zakochany nastolatek przychodziło mu z łatwością, chociaż nigdy nie był
przesadnie romantyczny. Był typowym, młodym chłopakiem, który korzystał z
życia, lubił seks, a ckliwe historie miłosne raczej wywoływały w nim odruch
wymiotny, aniżeli rumieńce i słodkie sny. Wszystko wyglądało jednak inaczej,
gdy w grę wchodziły wielkie pieniądze. Dla takich sum gotów był biegać ubrany
na różowo, byleby jak najdłużej zatrzymać przy sobie swoją uroczą skarbonkę,
mimo to był zadowolony, że Taehyung tego od niego nie wymagał. Zgrywanie
perfekcyjnego, męskiego, totalnie dominującego, a przy tym wrażliwego i czułego
partnera było wygodniejsze.
Blondyn nie był
kłopotliwy. Zawsze grzeczny, posłuszny, uwieszony jego ręki, wymagający uwagi
dwadzieścia cztery na siedem. Wystarczyło traktować go jak księżniczkę, prawić
komplementy i okazywać masę czułości, by był szczęśliwy. Nie protestował gdy
Jungkook, po raz trzeci tego samego wieczoru, miał ochotę na seks, nie
marudził, gdy ten go molestował na każdym kroku. Gdyby ktoś spojrzał na to z
boku to miałby wrażenie, że to Taehyung jest tutaj tym zmuszanym do
czegokolwiek, bo Jeon miał stuprocentową swobodę i wykorzystywał go umyślnie.
Miał niesamowite pokłady energii, które musiał rozładować, a skoro miał okazję,
to korzystał.
- Nie jesteś
zmęczony, maluchu?
- Troszkę... Nie
mogłem zasnąć, chyba byłem zbyt podekscytowany.
Brunet skinął
głową, kątem oka zerkając na kelnerkę, która podała im ich zamówienia i
odeszła. Zapach czarnej, świeżo mielonej kawy zaczął terroryzować wrażliwe nozdrza
chłopaka, który nie mając zamiaru dłużej czekać, sięgnął po filiżankę i
podmuchał w ciemny płyn, by po chwili zanurzyć w nim górną wargę. Musiał
przyznać, że smak nie miał porównania z dostępnymi w sieciówkach produktami,
jednak jakoś specjalnie go to nie dziwiło. Przez ten krótki okres czasu mógł z
czystym sumieniem stwierdzić, że jako biedak stracił bardzo wiele. Dopiero
teraz poznawał smaki wykwintnych potraw, najlepszych składników. W tym momencie
mógł poczuć, jak to jest być traktowanym lepiej, aniżeli reszta społeczeństwa.
Uroków posiadania pieniędzy było co nie miara on zaś, pomimo swoistego
skrępowania na początku, teraz coraz mocniej się do takiego życia
przyzwyczajał. Wprawdzie nadal nie miał pojęcia do czego potrzeba mu pięć
widelców i tyle samo noży, jednak wtedy zwyczajnie ściągał od Taehyunga, który
był obyty jeśli chodzi o sztukę jedzenia.
Ujął w dłoń
mały, podłużny widelczyk i nabił na niego kawałek truskawki, wsuwając do ust.
- Jungkookie...
- Hm? - zerknął
na blondyna, który oblizał swoje wargi kusząco, pochylając się nieco w jego
stronę.
- Znajdziesz dla
mnie chwilę we wtorek? Wiem, że to dzień dla ciebie, ale...
- Jasne Tae. Coś
się stało? - przerwał mu, łapiąc za jego dłoń, którą trzymał na stoliku obok
pucharku z lodami.
- Mój brat wraca
z Chin i chciałbym z nim porozmawiać co do twojego zatrudnienia, ale na pewno
będzie chciał cię zobaczyć i dostać jakieś dokumenty. Fajnie, jakbyś był.
Jungkook poczuł
w środku przyjemny ścisk. Nie sądził, że młody tak szybko to załatwi, ale
bardzo go to cieszyło.
- I
Jungkookie... Chciałbyś tam pracować normalnie, czy zostajemy przy starym
postanowieniu? W sumie nie wiem co bardziej by cię interesowało, nie chcę się
narzucać.
Kook zamrugał
kilkakrotnie, zaskoczony propozycją. Fałszywa umowa była kusząca, jednak wizja
prawdziwej pracy w tym centrum luksusu była jeszcze przyjemniejsza. Plus może
udałoby mu się zostać tam na dłużej...
- Nie chciałbym
wykorzystywać dobroci twojej i twojej rodziny, Taeś. Sądzę, że jeśli mam już
dostać umowę, to chciałbym jednak coś od siebie dać. - odparł, przyciągając
jego dłoń do swoich ust. Ucałował ją czule, nie spuszczając wzroku z chłopaka,
który zarumienił się, zagryzając dolną wargę. Był tak prosty w obsłudze, że
Jungkook miał ochotę wybuchnąć śmiechem. Im bardziej brnął w głupie kłamstewka,
tym starszy mocniej na niego reagował.
- Och, jasne. To
miłe z twojej strony. - powiedział cicho, wbijając spojrzenie w swoje lody.
Jeon tylko zamruczał, odkładając jego dłoń na stół.
To wszystko jest
jeszcze łatwiejsze niż sądził.
***
- Paaadam! -
Taehyung opadł na wielkie, miękkie łóżko, które rozmiarem dorównywało chyba
pokojowi Jeona w jego mieszkaniu.
Wynajęty
apartament był gigantyczny, niemal królewski. Wystrój sprawiał, że czuł się jak
w jakimś francuskim filmie kostiumowym. Ciężkie zasłony, wielkie okna z
widokiem na miasto, wielkie, pozłacane fotele z rzeźbionymi poręczami, obitymi
przyjemnym w dotyku materiałem. Strach cokolwiek dotknąć, chociaż blondyn nic
sobie z tego nie robił.
- Mhm, chcesz
coś zjeść księżniczko? - podszedł do niego, siadając na brzegu łóżka. Starszy
niemal natychmiast uniósł się i objął go od tyłu, opierając brodę na ramieniu
wyższego.
- Nie, zjemy coś
na festynie, zgoda?
Jeon skinął
głową, odchylając ją a tyle, by ucałować nos chłopaka, który zaśmiał się cicho
i na kolanach doczłapał się do krańca łóżka, wskakując na kolana bruneta.
- Idziemy się
wykąpać? - pogładził jego tors przez koszulkę, uśmiechając się przy tym uroczo.
- Chyba muszę wymyć ci tors, Jungkookie.
- Kurczę, chyba
zaraz pęknę. Za dużo jem, będę grubasem.
Jeon zaśmiał
się, zerkając z góry na blondyna, który trzymał się za ukryty pod yukatą
brzuch, wydymając dolną wargę. Zaciskał swoją drugą dłoń na przedramieniu
młodszego, idąc wolniej niż zazwyczaj. Kookowi jednak to nie przeszkadzało,
wręcz przeciwnie. Te kilka godzin spędzone na jedzeniu wszystkiego, co tylko
rzuciło im się w oczy, było całkiem przyjemne. Taehyung zachowywał się jak małe
dziecko, biegając tak, jakby miał motorek w tyłku. Ciągle się śmiał, gadał o
głupotach, więc on znowu nie musiał się wysilać, co mimo początkowych planów
było mu na rękę. Nie miał pojęcia co miałby mówić.
- Przestań,
jesteś chudziutki, poza tym wszystko i tak spalimy w łóżku. - uśmiechnął się do
niego i złożył krótki pocałunek na jego czole. Blondyn korzystając z okazji
szybko uwiesił się jego szyi, zmuszając do schylenia się.
- Coś ty taki
niewyżyty, Kookie?
"Sporo mi
płacisz i masz ciasny tyłek."
- Nie potrafię
się tobie oprzeć, jesteś przepiękny. - uśmiechnął się szeroko, obejmując
uradowanego dzieciaka w pasie. - Najchętniej cały czas trzymałbym cię przy
sobie.
Blondyn zwilżył
wargi językiem, rumieniąc się przy tym dość intensywnie. Spuścił wzrok
zawstydzony, delikatnie drapiąc kark bruneta, który w duchu dziękował za to, że
ten maluch nie był istotą rozumną i dawał się tak łatwo nabrać na słodkie
słówka. Z ogarniętym pewnie by sobie nie poradził, on jednak kupował wszystko,
jak jakaś zakochana gimnazjalistka. Momentami aż się zastanawiał, czy chłopak
go nie oszukał co do wieku... Niestety, sprawdził ten szczegół w internecie.
- Jeju, muszę do
toalety. - jęknął mniejszy i szybko go puścił, uciekając.
Jungkook uniósł
pytająco brew i tylko wzruszył ramionami, udając się przed siebie, do stoisk z
pamiątkami. Przy okazji wysunął z kieszeni telefon. Kilka nieodebranych
połączeń, kilkanaście wiadomości. Zacisnął wargi i wybrał numer swojego
najlepszego przyjaciela. Po trzech sygnałach w końcu usłyszał jego głos.
- Dzieciaku, co
nie odbierasz? Czuję się olany.
- Mam ostatnio
małe urwanie głowy, wybacz. Przez weekend będę kiepsko dostępny.
- Uuu... Jakiś
podryw, czy w końcu znalazłeś pracę?
- Uh. - zagryzł
nieco dolną wargę, przyglądając się bransoletkom oferowanym przez grubą
sprzedawczynię. - Powiedzmy, że i to, i to. Jestem teraz w Japonii.
- Że... Co? Jak
w Japonii? - chłopak brzmiał na ewidentnie zszokowanego. Jeon westchnął cicho i
wziął do ręki brązowe bransoletki, podając je kobiecie. Sięgnął do portfela i
podał jej zwinięte banknoty, odbierając zapakowaną biżuterię.
- Wszystko
wytłumaczę ci jak wrócę. W środę mamy składać papiery, nie? Po tym wyskoczymy
na jakieś piwo.
- Wracasz na
studia? Nie stać cię...
- Teraz już tak.
Znalazłem robotę, zatrudnili mnie w Dolce. Teraz jestem z... uhm, na wyjeździe
służbowym.
- Kook zjebie,
jak to Dolce? Z kim?
- Robię za
asystenta, muszę towarzyszyć tutaj jednej osobie, ale to nie jest rozmowa na
telefon. Opowiem Ci jak wrócę, teraz muszę już kończyć. I weź nic nie gadaj
reszcie, to zostaje między nami, okej?
- Jasne, niech
będzie. Trzymaj się tam i zarabiaj, będziesz stawiał.
- Już lecę. Pa.
Rozłączył się,
chowając telefon do kieszeni. Hoseok jak zwykle był nieco wścibski, ale w sumie
za to go lubił. Nie należał do sztywnych, co nieczęsto się zdarzało. Większość
była typowymi kujonami i chociaż on sam był wybitnym studentem, to czasami
lubił się rozerwać, a z większością nie było jak.
Wrócił do
miejsca, gdzie rozdzielił się z Taehyungiem, rozglądając się dookoła. Był nieco
zaskoczony, że nie było go tak długo. Wysikanie się to kwestia minuty, a jego
nie było dłużej.
Zmarszczył nos i
ruszył w stronę toalet, po drodze starając się wyłapać jego jasną czuprynę, i
beżową yukatę. Mógł się w końcu zgubić, to nieogarnięte dziecko.
Wyminął grupę
roześmianych nastolatek, mrużąc nieco powieki. W końcu go dostrzegł, jednak sytuacja,
w jakiej go zastał, nieco go zdziwiła. Blondyn stał wpatrując się w wysokiego,
brązowowłosego mężczyznę, który kpiąco uśmiechał się pod nosem. Coś do siebie
mówili, nie mógł jednak nic usłyszeć przez dzielącą ich odległość. Szybko
ruszył w ich stronę, czując w środku dziwny niepokój.
Gdy znalazł się
już wystarczająco blisko zauważył, że Tae był dziwnie smutny. Podszedł do niego
i zlustrował wzrokiem nieznajomego, po chwili skupiając się tylko i wyłącznie
na blondynie, który wytrzeszczył swoje wielkie oczy zaskoczony.
- Jungkook...
Och.
- Hm, coś się
stało? - mruknął brunet, łapiąc niższego za nadgarstek. Najwyższy z nich
spojrzał na niego nieco zaskoczony, po chwili uśmiechając się kącikami ust.
- Muszę was
opuścić. Do zobaczenia, Taehyung. - machnął ręką, odwracając się. Bez
skrępowania odszedł, na co Kookowi aż podskoczyło ciśnienie. Miał nieodparte
wrażenie, że mężczyzna sobie z nich kpił, jednak nie wiedział dlaczego.
Odwrócił się w stronę Kima, który zacisnął wargi i od razu wtulił się mocno w jego
ciało.
- Tęskniłem.
- Kto to był,
Taeś? - zapytał, obejmując go mocno, przyciskając jego szczupłe ciało do
swojego torsu. Mniejszy jednak nie odpowiedział, zaciskając dłonie na jego
koszulce.
- Jestem
zmęczony, wracajmy do hotelu.
Jeon zmrużył
powieki, odsuwając się od starszego, który spojrzał na niego zaskoczony.
- Mam coś dla
ciebie. - sięgnął do kieszeni i wyciągnął z niej torebkę z bransoletkami.
Otworzył ją i wyciągnął jedną, łapiąc blondyna za rękę. Sprawnie zapiął ją na
jego nadgarstku, zadowolony z siebie zerkając na blondyna, który rozchylił
wargi, unosząc rękę. Przyjrzał się ozdobie, po czym pisnął i rzucił się na
Jeona, który ostatkiem siły zdążył utrzymać równowagę.
- Zawsze
chciałem mieć takie coś dla par!
- Buzi?
- Uwielbiam Cię!
- przyciągnął go za włosy do pocałunku, który starszy ochoczo odwzajemnił.
Mniejszy
automatycznie zmienił się w wesołego dzieciaka, ciągając Jungkooka po
wszystkich straganach i atrakcjach, jakie tylko mógł zaoferować im festyn.
Młodszy łowił już złotą rybkę, mocząc przy tym swoją koszulę, strzelał do
metalowych puszek, by zdobyć jakiegoś głupiego miśka, potem zaś robił sobie
przesłodzone zdjęcia w maszynie, która powiększyła mu oczy i dowaliła tyle
różu, że bolała go głowa od nadmiaru słodyczy. O ile chodzenie na randki po
drogich restauracjach i pieprzenie się dniami i nocami mu odpowiadało, tak
takie pierdoły nie były w jego guście, nie miał jednak zamiaru unieszczęśliwiać
Tae, dla którego widocznie było to coś wspaniałego. Raz można, prawda?
Dodatkowo
irytował go tamten mężczyzna i fakt, że starszy nie chciał o nim rozmawiać, zmieniając
od razu temat. Coś musiało być na rzeczy, a on się tego dowie. W końcu był Jeon
Jungkookiem, nie?
***
Zacisnął dłonie
na czarnej teczce, zerkając kątem oka na Taehyunga, który wyjadał właśnie
czekoladki z drewnianego pudełka ze złotym napisem 'Dolce'. Czekali na brata
blondyna, który miał się zjawić dwie godziny temu, jednak póki co w biurze nie
było po nim śladu. Kima średnio to interesowało, pochłonięty był jedzeniem,
wskakiwaniem na biurko, bawieniem się telefonem i innymi głupotami, które coraz
bardziej Jeona irytowały. Na ten moment nie mógł jednak kazać mu się uspokoić i
siadać na dupie, bowiem miał przekonać kierownika, by go przyjął, a cholera wie
czy gdy na niego nakrzyczy, to zmieni zdanie, i się nie postara. Ryzykowanie
nie wchodziło w grę.
- Kotek... Twój
brat na pewno miał się z nami spotkać? - zagadał, siląc się na spokojny ton
głosu. Nie zdziwiłby się, gdyby to był wymysł tego oderwanego od rzeczywistości
dzieciaka, w końcu miał zbyt wybujałą wyobraźnię.
- Tak, kazał mi
tutaj przyjść i poczekać. - uśmiechnął się szeroko i usiadł mu na kolanach,
całując energicznie w policzek. Młodszy nieco się spiął, rozglądając od razu
dookoła. Mimo wszystko bał się reakcji brata, gdy zobaczy ich w takiej
sytuacji. Cholera wie, czy orientacja blondyna była faktem powszechnie znanym.
- Będzie dobrze,
ma dużo pracy, to dlatego.
Kook skinął
głową, odchylając głowę do tyłu. Wbił wzrok w sufit, po chwili czując, że
mniejszy wtulił swoją twarz w jego skórę, drażniąc ją przy tym rzęsami. I jak
tu się do cholery skupić i powstrzymać przed działaniem? Biurko idealnie
nadawałoby się do zabaw, a Tae w otoczeniu dokumentów... Kurwa, przestań.
- Księżniczko...
Zaraz ktoś tu wejdzie i będzie nieciekawie.
- Nie chcesz,
Jungookie? Mogę się Tobą odpowiednio zająć, wiesz? - zsunął dłoń na jego udo,
drażniąc je paznokciami. Młodszy przełknął z trudem ślinę, starając się
uspokoić coraz szybszy oddech. Myśl o łące, myśl o kwiatkach. Taehyung wcale
nie dobiera się do Twojego krocza...
- Tae...
- Kookie...
- Tae?
Jungkook
błyskawicznie odwrócił się w stronę drzwi, w których stał wysoki, zaskoczony
mężczyzna. Woda, którą właśnie pił, wypłynęła z jego otwartych ust, a wielkie
oczy wpatrywały się w dwójkę na fotelu.
No to
pozamiatane...
Komentarze będą mile widziane ;D
XDDD mina Jina naj
OdpowiedzUsuńmimo iż nie przepadam za Vkookiem to to opow mi przypadło do gustu *-*
wenyy i wolnego czasu na pisanie
No nareszcie^^
OdpowiedzUsuńHaha tae też jest napalencen xDD
Kim był tamten gość? :0
Mina Jina xD ever^^
Weny kotek♥♥
Jejku to opowiadanie jest świetne <33
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału. Lubię tego niewinnego Tae ;* No i taki męski Kooki też jest świetny.
OdpowiedzUsuńDużo weny i czasu <3
<3<3<3<3<3<3<3
OdpowiedzUsuńudojxojuouodohd
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie jeejciu, ale jestem ciekaawa co kombinuje Tae ^^
OdpowiedzUsuń