Z tej okazji, przedstawiam wam drugi rozdział Butterfly. Mam nadzieję, że się wam spodoba ^^
I dziękuję za wszystkie komentarze, to bardzo motywujące ♥
~Neko
Szukał go
już wszędzie. Sprawdził każdy zakątek szkoły i nic. Nigdzie go nie było. Gdzie
go wcięło? Czyżby dziś nie przyszedł? Oblizał usta. Gdzie do cholery może być
Jeon Jungkook? Przed jego nosem przeleciał motyl. Odruchowo spojrzał w stronę,
z której przyleciał i wtedy go zobaczył. Jak gdyby nigdy nic, siedział na murku
z jakimś chłopakiem o niebieskich włosach. Był pewien, że nie należy on do
uczniów ich szkoły. Nie przeoczyłby kogoś tak charakterystycznego.
Podszedł
nieco bliżej. Tak, aby słyszeć co mówią, lecz jednocześnie nie zostać przez
nich zauważonym. Problem w tym, że nie bardzo miał co podsłuchiwać. Dwie
postacie siedziały koło siebie, nic kompletnie nie mówiąc. Jungkook bawił się
zapalniczką, zupełnie jak wtedy na dachu. Niebieskowłosy nieznajomy natomiast,
wpatrywał się w przedmiot pomiędzy palcami Kooka, jak zaczarowany. Wyglądali
trochę jak para pokłóconych kochanków.
Taehyung
przygryzł wargę. Nie spodobało mu się to porównanie. Nie wiedział, dlaczego tak
bardzo ostatnio interesował się Jungkookiem. Od czasu, gdy widział go zaćpanego,
gdzieś na uliczce za klubem, nie mógł przestać o nim myśleć. Chciał wiedzieć
kim jest, co robi gdy nie jest w szkole, z kim się zadaje. Jednym słowem - wszystko.
Dlatego też musiał dowiedzieć się kim jest ów niebieskowłosy chłopak. Wyglądali,
jakby naprawdę rozumieli się bez słów...
- Przyniosłeś? – odezwał się wreszcie
Jungkook. Nieznajomy kiwnął głową, wciskając mu w rękę mały pakunek.
- Pieniądze.
- No wiesz... Mógłbyś mi choć raz odpuścić –
Kook zrobił minę zbitego psa. Chłopak zaśmiał się cicho, posyłając lekkiego
kuksańca młodszemu.
- Tylko dziś. Specjalnie dla ciebie –
poczochrał Jungkooka po włosach, po czym zeskoczył z murku i odszedł w swoją
stronę. Taehyung zacisnął pięści. Musi się dowiedzieć kto to był i jaka jest
jego relacja z Kookiem. Nie daruje.
***
Szedł przed
siebie, nie do końca wiedząc dokąd ma się teraz udać. Doskonale zdawał sobie sprawę,
że jest śledzony. Ktoś szedł za nim od czasu, gdy opuścił teren szkoły
Jungkooka. Że też mu się chciało... Byli już tak daleko. Podziwiał upór
chłopaka. Nie wiedział czego od niego chce, nie bardzo go to obchodziło.
Wskoczył lekko na murek, niczym kot, by po chwili wspiąć się nieco wyżej i
jeszcze trochę wyżej. Aż na dach jednego z pobliskich garaży – jedno z jego
ulubionych miejsc. Podszedł do przeciwległej krawędzi i usiadł, wywieszając
nogi poza garaż. Zapalił jointa i ze spokojem zapytał:
- Czego chcesz?
Chłopak,
który przyszedł za nim aż tutaj, nie odezwał się od razu. Usiadł obok Sugi, spoglądając
niepewnie w dół. Było tu dość wysoko... Suga uśmiechnął się kpiąco. Spokojnie
palił, nie zwracając zbytnio uwagi na nieproszonego gościa. Siedzieli tak w
milczeniu przez chwilę.
- Czemu palisz to świństwo? – spytał w końcu
chłopak. Yoongi nie odpowiedział. Zaciągnął się w zamyśleniu. Kiedy to wszystko
się zaczęło? Przecież on i Jungkook byli kiedyś szczęśliwi i bez tego. Zaczął z
ciekawości, jak każdy. Był młody i głupi. Namawiali go, mówili, że będzie
fajnie. Spróbował i faktycznie, nie kłamali. Było fajnie, było cudownie. Nawet
jeśli trwało to tylko krótką chwilę.
A potem się
uzależnił. Nie żałował, nie miał czego. W końcu nie miał nic do stracenia. Nie
miał rodziny, a jego jedynym przyjacielem był Jungkook. Jego słodki, uroczy
Kookie... Ach, no tak. To już przeszłość. Teraz już naprawdę nie miał nic do
stracenia. Nie miał nic, tylko motyle, które nie wiedzieć czemu lgnęły do
niego, jakby był jakimś niezwykle kuszącym kwiatem. Lubił motyle.
- Bo lubię – wypalił, gdy jego „gość” już
całkiem stracił nadzieję na odpowiedź – Nie czuję się wtedy taki samotny.
Wiatr
rozwiał jego niebieską grzywkę, odsłaniając jasne czoło. Suga uśmiechnął się smutno,
spoglądając gdzieś w dal.
I wtedy, nie
wiedzieć czemu, chłopak go przytulił.
***
Bawił się
nożem, ze znudzeniem wysłuchując próśb jakichś randomowych ludzi. Splunął pod
nogi jednemu z nich.
- Yah – mężczyzna spojrzał na niego
przestraszony – Masz czas do jutra. Jeśli tego nie przyniesiesz...
Namjoon
przejechał znacząco palcem po swojej szyi. Wstał, otrzepując marynarkę z
niewidzialnego kurzu i machnął na swoich ludzi. Wyszli z mieszkania, rozwalając
wszystko, co napotkali na swojej drodze.
- Hyung! – usłyszał. Zapalił papierosa,
opierając się o ścianę budynku. No proszę... Kto nagle się przed nim objawił. A
już myślał, że dzieciak nie żyje.
- Yo, Kookie.
Jungkook uśmiechnął się promiennie. Dziwny
chłopak. Normalny człowiek drżał ze strachu, choćby słysząc o mafii Namjoona, a
ten? Szczerzył się do niego jak głupi i jeszcze nazywał „hyungiem”. Nie, żeby mu
to przeszkadzało. Dzieciak był bardzo przydatny. Potrafił otworzyć każde drzwi
i wślizgnąć się niepostrzeżenie do pomieszczenia. Był inteligentny i całkiem
silny, jak na swój wiek. Na dodatek miał znajomości. Zawsze przynosił najlepszy
towar, nigdy jednak nie zdradził, skąd go ma. Namjoon nie nalegał. Bo po co. I
tak sie kiedyś dowie, wystarczy, że rozkaże komuś śledzić Jungkooka. Uśmiechnął
się wrednie i poklepał dzieciaka po ramieniu.
- Już myślałem, że wciągnąłeś cały towar i
zdechłeś gdzieś w rowie.
- No wiesz co! Hyung, jak możesz tak o mnie
myśleć – Kook zaśmiał się, wyciągając w jego kierunku plecak. Namjoon rozpiął
go, sprawdzając zawartość, po czym kiwnął głową na znak, że wszystko się
zgadza. Dzieciak naprawdę przynosił mu duże korzyści. Rzucił nożem, celnie
trafiając prosto w motyla, siedzącego na drewnie na przeciwko nich.
***
- Wiesz, że cię kocham, prawda?
- Wiem – pocałował go delikatnie w czoło i objął
ramieniem. Był tak blisko... Ile by dał, żeby zostali tak na zawsze, siedząc
przed telewizorem i oglądając głupie filmy. Mógł słuchać jego głębokiego głosu
całą wieczność. Jego donośnego śmiechu, jego zabawnych komentarzy...
- Zostań przy mnie – szepnął, wtulając twarz w
jego szyję. Zapach drogich perfum otoczył jego ciało. Czuł się bezpieczny.
Szczęśliwy.
- Nigdzie się nie wybieram, Hobi.
Kłamca.
Obudził się.
Znów ten sam sen, znów śnił o przeszłości. Miał tego dosyć. Ile jeszcze minie,
zanim o nim zapomni? Kiedy wreszcie pogodzi się z teraźniejszością? Taehyung
nie należał już do niego. Hoseok został sam. Już nikt nie nazwie go
pieszczotliwie „Hobim”. Zamknął oczy. Jeśli ma widzieć go już tylko w snach, to
woli przespać całą wieczność.
Ciekawe, czy
Tae o nim jeszcze pamięta...
***
Obracał
zapalniczkę w palcach, z zainteresowaniem przyglądając się Taehyungowi. Chłopak
kręcił się przy nim praktycznie cały czas. Wyglądał tak niewinnie, nie bał się
Kooka a w jego oczach widział podniecenie. Kosmita, cholernie przystojny i
seksowny dziwak.
- Czemu za mną łazisz? – zapytał z czystej
ciekawości.
- Przeszkadzam ci? – Taehyung zrobił smutną
minę. Jaki on uroczy...
- W sumie to... Nie – przyznał szczerze.
Rzeczywiście, towarzystwo chłopaka w ogóle mu nie przeszkadzało. Zwykle unikał
ludzi, nie przepadał za nimi. Nie rozumieli jego stylu życia, irytowali ciągłymi
wzmiankami na ten temat. Taehyung był inny. Uśmiechał się za każdym razem,
kiedy Jungkook był w dobrym nastroju. Nie mówił zbyt wiele, gdy Kook nie miał
ochoty na rozmowy. Czasem mu odbijało i zaczynał się wygłupiać, doprowadzając
Jungkooka do śmiechu. Z czasem nawet zaczął go tymi głupawkami zarażać... Nie
narzekał na to, że pali. Kiedyś nawet zabrał mu papierosa, by samemu spróbować,
zakrztusił się, skrzywił i otrząsnął z obrzydzeniem. Stwierdził, że nie wie,
jak można to lubić. Miał przy tym tak zabawną minę, że Jungkook prawie udusił
się wtedy ze śmiechu.
Kim
Taehyung, nie słyszał o nim wcześniej. Wypytał wszystkich znajomych, czy wiedzą
coś na jego temat, wszyscy jednak kręcili przecząco głowami i wzruszali
ramionami. Tajemniczy osobnik. Jak to możliwe, że nikt o nim nic nie wiedział?
Był od niego starszy o dwa lata –trzecioklasista. Może widzieć go w tej szkole
już tylko przez parę miesięcy... Nie, żeby mu zależało.
- Tae, czemu się tak mną interesujesz?
Taehyung nie
odpowiedział. Wpatrywał się w zapalniczkę Kooka. Chłopak zawsze miał ją przy
sobie. Nie ważne, czy biegli przez szkolny korytarz, wydzierając się jak
opętani, czy jak leżeli tak jak teraz, na dachu szkolnego budynku, nic sobie
nie robiąc z tego, że jest już dawno po dzwonku.
- Kookie – Jungkook drgnął. Tylko Namjoon się
zwracał do niego w ten sposób. Ale Tae o tym nie wie, prawda? Nie wstydził się
swojego życia. Robił co chciał. Jego sprawa. Ale jakoś nie specjalnie chciał,
by Kim wiedział, że zadaje się z mafią... Nerwowo przełknął ślinę. Zacisnął
palce na zapalniczce, czekając aż starszy znów zacznie mówić.
- Ta zapalniczka... – Taehyung wyciągnął rękę,
by dotknąć przedmiotu. Szybko jednak ją cofnął, widząc mord w oczach Kookiego.
Młodszy schował przedmiot do kieszeni – Wybacz, to chyba coś ważnego dla
ciebie.
Spojrzenie
Jungkooka złagodniało. W końcu chłopak nie zrobił nic złego, nie ma powodu do
gniewu.
- To... Nic takiego – odpowiedział wymijająco,
po czym szybko zmienił temat – Wyskoczymy dziś gdzieś? Na jakieś piwo, czy coś.
Uśmiechnął
się na widok podekscytowania w oczach Tae. Nie wiedział czemu pozwala mu na
przebywanie w swojej obecności. Nie wiedział, dlaczego w ogóle mu to nie
przeszkadza, a nawet chce z nim spędzać czas. Lubił tego uroczego kosmitę.
Taehyung był dziwny, to fakt, lecz czy Jungkook był tak do końca normalny?
***
Podał
przyjacielowi kubek z gorącą czekoladą. Oczy młodszego błyszczały, jakby w
gorączce. Wyglądał na bardzo podekscytowanego. Coś musiało się wydarzyć.
Cokolwiek to było, miał nadzieję, że to nic złego. Kook i tak już szalał
stanowczo za bardzo...
- Jiminnie, pamiętasz jak mówiłem ci o Jinie?
– zaczął Jungkook. Jinie? Ach tak, ten mężczyzna z nocnego klubu. Miał złe
przeczucie...
- Dowiedziałem się skąd zna moje imię. To
stary znajomy Namjoona i...
Jimin
słuchał wywodu przyjaciela, co jakiś czas kiwając głową lub zadając krótkie
pytania. Nie robił mu wyrzutów o nic. Wiedział, że to i tak nic by nie dało.
Jeszcze Jungkook by się wkurzył i przestał o wszystkim opowiadać. Straciłby
przyjaciela, a na to nie mógł pozwolić. Zależało mu na tym wysokim, ładnym
szaleńcu. Byli ze sobą naprawdę blisko, jak bracia. Wiedzieli wiele na swój
temat, rzec można, że wszystko, lecz to nie byłaby do końca prawda. Było coś, o
czym Jungkook nie mówił. Unikał tego tematu jak ognia, a Jimin nie nalegał. To
i tak tylko przeszłość. Widocznie niezbyt przyjemna, skoro nie chce o tym
mówić.
- ...więc tak jakby teraz jesteśmy razem –
skończył Jungkook.
- Jak to „tak jakby”? – Kook przygryzł wargę i
ze zmieszaniem przeczesał włosy. Kubek z gorącą czekoladą parował lekko,
zupełnie przez nich zapomniany.
- Bo widzisz... To w sumie związek oparty
tylko na łóżkowych relacjach... – wyraźnie się zawstydził. Jimin po raz
pierwszy widział go w takim stanie. Jin i Jungkook razem? Znajomość łóżkowa?
Martwił się. Co jeśli Jungkook się zakocha? Co jeśli Jin go zrani? Nie chciał,
by tak było. Nie chciał, by ktoś zepsuł Kooka jeszcze bardziej. Ale cóż mógł
zrobić? Nic, był bezsilny. To było naprawdę okropne uczucie...
***
- Taehyung! Dawno cię tu nie widziałem. Gdzie się
podziewałeś?
- Jin hyung! – przytulił się do starszego –
Tęskniłem.
Usiedli standartowo w miejscu dla vipów. Był
to klub Jina, więc mogli pozwolić sobie na wszystko. Rozejrzał się z
zaciekawieniem po budynku. Nic się nie zmieniło. No, może poza niektórymi
dekoracjami lub nowymi drinkami dodanymi do menu. Siedzieli razem, śmiejąc się
i opowiadając o sobie. Wtem Jin szturchnął go lekko.
- Widzisz tego w czerwonej skórzanej kurtce? –
wskazał na tłum tańczących. Taehyung rzucił spojrzeniem we wskazanym kierunku.
Postać wyglądała dosyć znajomo. Może jakiś stały bywalec? – To mój chłopak.
- Chłopak? – zdziwił się – Myślałem, że
związki cię nie interesują?
- Bo nie interesują. Ale ten jest wyjątkowy.
Moja mała dziwka.
Taehyung
prychnął. Jin był jego bliskim przyjacielem, ale to typowy playboy. Nie
interesowało go nic poza jednonocnymi przygodami. Związek? To bardziej
przywłaszczenie sobie zabawki. Biedny chłopak... Rzuci go, jak tylko się nim
znudzi. Znajdzie sobie nową zabaweczkę, a poprzednią zepsuje. Zniszczy. Typowy
Jin. Z pozoru miły, dobrze wychowany dżentelmen. Pomocny, uroczy, niewinny...
Jak bardzo mylne jest pierwsze wrażenie.
- Aż taki dobry w łóżku?
- Cudowny... – Jin rozmarzył się – Jeon
Jungkook, jeden z dzieciaków Namjoona. Myślisz, że Namjoon się wkurzy, jeśli mu
go trochę podbiorę?
Taehyung
zamarł. Chwila, co? Przesłyszał się? Przyjrzał się bardziej tańczącemu.
Jungkook? Jego Kookie?
- Co powiedziałeś? Jak się nazywa?
- Kto? Moja nowa zabawka? Jungkook. Jeon
Jungkook. – Jin uśmiechnął się wrednie – Piękna laleczka, prawda?
W Taehyungu
zawrzało. Jak on śmiał nazywać tak JEGO Kooka. Jak on śmiał go wykorzystywać,
bawić się nim. Jak on śmiał tak o nim mówić. Chwycił Jina za kołnierz.
- Nie waż się go więcej tknąć – wycedził. Był
wściekły. Dlaczego to musiał być Jungkook?! Jin przestał się uśmiechać.
- Bo co?
Nie wytrzymał.
Uderzył go. Z całej siły, prosto w twarz. Wiedział, że Seokjin ma obsesję na
punkcie swojej ładnej twarzyczki. Wiedział, że właśnie zakończył ich wieloletnią
przyjaźń. Na zawsze, najprawdopodobniej już nigdy tego nie naprawi.
- Kookie jest mój. MÓJ, rozumiesz?! –
wykrzyczał, rzucając Jinem o kanapę – Nie zbliżaj się do niego, bo pożałujesz.
Odchodząc,
nawet się nie obrócił. Nie spojrzał, czy z Jinem wszystko w porządku. Nie
zastanawiał się nad tym, czy przypadkiem nie przesadził. Szybko znalazł się
przy Kookiem, chwytając go za rękę i wyciągając z klubu. Nie pozwoli, by ktokolwiek
go skrzywdził. Jungkook należał do niego, nawet jeśli sam jeszcze nie był tego
świadomy. Nie odda go nikomu, nawet najlepszemu przyjacielowi. Znalazł go
pierwszy, był jego. Jego mały, piękny szaleniec. Jego Kookie.
aww <3 Świetne! troche zaplątane ,ale ogolnie mega ;> czekam z niecierpliwoscia na nastepne rozdzialy ;D
OdpowiedzUsuńcieszę się ze ten blog wrócił do żywych <3 a opowiadanie zaraz przeczytam <3
OdpowiedzUsuńJuż się pogubiłam, ale podoba mi się ;D Jestem ciekawa jak to się potoczy <3
OdpowiedzUsuńO matko, kocham!
OdpowiedzUsuńŻe tak powiem, JinKooki fuj >. <
I matko, Tae taki... Męski i zaborczy? Ahh powiało świeżością, podoba mi się.
To jest jego Kookie, sama słyszałaś, nie masz prawa go odciągać!
O!
Piszesz cudownie
Czekam na więcej <3
Aww Tae taki męski "Mój kookie"AJSJSOWNDISKWDJWI ZARAZ NORMALNIE WYSKOCZE PRZEZ OKNO JEJU JEJU JEJU BHSJALOPDK
OdpowiedzUsuńCZEKAM NA NASTĘPNY ROZDZIAŁ I MOŻE CHOĆ TROCHĘ MOJEGO VMINA ♡ ;;
KOCHAM CIĘ I ŻYCZĘ CI DUŻO WENY ♡♡♡
Kocham cię za ten komentarz <3
UsuńAkurat w tym nie będzie vmina, przepraszam ;__;
Mogę jednak zdradzić, że pracuję ostatnio nad jednym Vminem ;)
Wooow czekam na kolejne~ jestes super~
OdpowiedzUsuńDobra, teraz serio się wkręciłam i liczę na to, że szybko pojawi się kolejny rozdział ;) Ciekawi mnie ta relacja Jungkooka z Tae.
OdpowiedzUsuńDużo weny! <3
*^*
OdpowiedzUsuńJa chcę next! ^^
Jin...-.-
Tae walcz o Ciastka! ^^
Weny♥♥
To jest takie sjskkagshsksjbskakshsjak bbc fyoqtfn, że aż okulary mi spadły.
OdpowiedzUsuńJeongguk wszędzie.
Ten Jin kompletnie mi tu nie pasuje.
Czekam na rozwinięcie wątku Hobiego i Sugi. No i w sumie zapalniczki.
Tae taki... no, nie umiem znaleźć słowa. Generalnie podoba mi się.
Dobra, czekam na dalsze części.
~kim alex
To jest takie sjskkagshsksjbskakshsjak bbc fyoqtfn, że aż okulary mi spadły.
OdpowiedzUsuńJeongguk wszędzie.
Ten Jin kompletnie mi tu nie pasuje.
Czekam na rozwinięcie wątku Hobiego i Sugi. No i w sumie zapalniczki.
Tae taki... no, nie umiem znaleźć słowa. Generalnie podoba mi się.
Dobra, czekam na dalsze części.
~kim alex