piątek, 12 czerwca 2015

27. I need U boy

Sesja mnie wykańcza, więc nie mam za bardzo czasu na pisanie. Nie wiem jak często rozdziały będą się pojawiać, więc proszę o wyrozumiałość. Po egzaminach wracam ze zdwojoną mocą i dodawać będę już wszystko regularnie ;)
Tymczasem życzę miłego czytania i zapraszam do ankiety!





Jimin ostatni raz przejrzał notatki, które ukradł matce. Ciastek miał przygotować referat o sztuce, więc zaoferował swoją pomoc, coby spędzić ze swoją laleczką więcej czasu. Problematyczne jednak było to, że bladego pojęcia nie miał o jakichkolwiek musicalach, więc kuł na blachę gotowe teksty rodzicielki i opinie z internetu. Cały wczorajszy wieczór oglądał te gówna z Taehyungiem, który jarał się tym jak durny, więc chociaż wiedział, jakie reakcje były wskazane, gdy zacznie to przeglądać  Kookim.
Taksówka zatrzymała się pod domem. Zapłacił i poprawiając włosy ruszył w stronę drzwi. Nacisnął dzwonek, po chwili zaś otworzyła mu gosposia Jeonów. Skłonił się i grzecznie przywitał, wchodząc do środka. Usłyszał jakieś rozmowy, następnie ujrzał matkę swojego chłopaka,
- Witam panią. - skłonił się i podszedł do niej, wręczając elegancki bukiet kwiatów. Podlizywanie się level hard, jednak czasami trzeba. Plan podbicia jej serca został opracowany, teraz wystarczyło wcielić go w życie.
- Och, dzień dobry, Jimin. - odparła nieco zaskoczona, jednak bez wątpienia zachwycona. Wzięła kwiaty w swoje zadbane dłonie, przyglądając się im z uznaniem. - To bardzo miłe z Twojej strony. Jest ku temu jakaś szczególna okazja?
- Oczywiście. - skinął głową, uśmiechając się zniewalająco. - Spotkanie z panią jest na tyle miłe, że zasługuje na taki drobny gest.
- Jesteś doprawdy uroczy. - ucałowała delikatnie jego policzek. Punkt jeden zrealizowany. Jimin króluje! - Może zechcesz na chwilę przysiąść ze mną i moją znajomą? Jungkook na chwilę wyszedł, zaraz powinien się zjawić, a pewnie siedzenie samemu nie będzie dla Ciebie komfortowe.
- Z największą przyjemnością. - przytaknął, idąc za nią do pokoju dziennego, gdzie siedziała kobieta w eleganckiej garsonce, popijająca herbatę z gustownej filiżanki w złociste wzory. Swoją drogą mamuśka sama mu ułatwia zadanie. Im więcej z nią będzie rozmawiał, tym bardziej będzie rada, że odwiedza jej synusia. Cholera. Jesteś zajebisty Jimin.
- Witam. - od razu się przywitał, skinąwszy lekko głową. Uwodzicielski uśmiech, buziak w rączkę. Kolejna dupa jego. Co z tego, że za stara, widzi jej wzrok!
- Witaj. - odparła kobieta, uśmiechając się słodziutko, udając zawstydzoną. Chociaż może naprawdę aż tak na nią działał? Niezmierzone są pokłady jego atrakcyjności.
- To Park Jimin, syn Park SooEun. To zaś pani Oh Jiyun. - przedstawiła ich teściowa. Nieznajoma przyjrzała mu się uważnie, nieco zaskoczona.
- Tej SooEun?
- Owszem. Jimin jest najlepszym przyjacielem mojego Jungkooka, są ze sobą bardzo blisko. - odparła z dumą matka, wskazując mu miejsce na rzeźbionym fotelu. Jimin nie przestawał się uśmiechać. Gdyby tylko wiedziała, jak blisko są razem... Chociaż z drugiej strony od razu wyczuł, że słowa te były swoistym chwaleniem się, że ma ona styczność z kimś tak wybitnym, jak jego matka. Nie dało się ukryć faktu, że była sławna w Korei i w kwestii baletu mało kto mógłby dorównywać jej popularnością, gdyż miała pod sobą najważniejsze instytucje kulturowe. Wprawdzie wolałby, by powoływano się na jego zajebistość, czemu jednak nie miałby skorzystać z ich zafascynowania staruszką? Kobiety są proste do zmanipulowania, szczególnie takie bogate pseudo-intelektualistki.
- Och. Widzę więc, że Twój syn obraca się w znakomitym towarzystwie, nie mogę wyjść z podziwu. Zawsze wydawał mi się taki niepozorny i zamknięty w sobie...
- Jungkook po prostu nie lubi się uzewnętrzniać, jednak ta skrytość jest pozorna. Uczęszcza na zajęcia taneczne z Jiminem i mają zamiar razem z innymi bardzo zdolnymi tancerzami występować w najważniejszym konkursie muzycznym w Korei. - oznajmiła z dumą, kładąc przed Jiminem filiżankę z gorącą herbatą. Podziękował grzecznie, upijając łyk. Zaczęło się chwalenie dziećmi. Temat nużący, ale musiał zgrywać pozory. W końcu mamuśka musi go kochać jak syna, bo w końcu kiedyś nim zostanie.
- Ambitnie. Jak on łączy tyle zajęć?
- Cóż. Nieskromnie przyznam, iż jest niesamowicie inteligentny i potrafi rozplanować sobie dzień tak, by ze wszystkim dać radę. Poza tym nie chciałabym, by moje dziecko w jakikolwiek sposób było ograniczone. Nauka nauką, jednak sama wiesz, że czasami dziecko musi się rozerwać i odreagować. Cieszę się, że zajął się muzyką, gdyż rozwinie go to duchowo.
KŁAMCZUCHA! CO ZA ROPUCHA KŁAMLIWA! Tutaj taka kochana i miła, a naprawdę, gdyby nie Jess, to by Ciastka zamknęła w domu z książkami i wyjść do ludzi nie pozwoliła! Gdyby nie fakt, iż jest jego teściową, to by ją wyśmiał, jednak musi być cacy i kochaniutki, by mu błogosławieństwa udzieliła. Te życie jest pełne wyrzeczeń i trudnych decyzji, a to pech...
Nagle usłyszeli dźwięk zamykanych drzwi.
- Och. Przepraszam panie bardzo, ale chyba Jungkook już wrócił. Przyniosłem mu nagrania z musicali, które oglądałem w Paryżu, bowiem na przygotować o nich referat, a wydania sklepowa nijak mają się do prawdziwych emocji, które na moich są uwzględnione. - skłonił się i wstał, zadowolony z ich uznania.
- Jakie to musicale? Zawsze marzył mi się wyjazd do Francji na tego typu widowisko... - westchnęła pani Oh, wpatrując się uważnie w jego perfekcyjną osobę.
- Le Roi Soleil. Najwspanialsze dzieło, jakie wystawiono na paryskim Palais des Sports. - tego się wyuczył, ha!
- Doprawdy? Uwielbiam to dzieło, jednak nie miałam okazji zobaczyć go na żywo. - matka Ciastka aż odstawiła filiżankę, zafascynowana.
- Moja mama zabrała mnie, gdy byłem jeszcze dzieckiem, więc dokładnie nie pamiętałem szczegółów, jednak na szczęście mogłem sobie przypomnieć wszystko dzięki nagraniom. Naprawdę polecam wyjazd do Francji, niesamowite emocje, człowiek chwilowo traci kontakt z rzeczywistością, gdyż bogactwo doznań bierze górę nad wszelkimi odczuciami. - to też ściągnął, ale brzmi mądrze, nie? Im też się podoba. - Teraz panie wybaczą, ale przyjaciel czeka. - skłonił się i żegnając wyszedł z pokoju. Na korytarzu czekał już uśmiechnięty Ciastek, ubrany obcisłe, białe spodnie i ciemną koszulkę. Zerwałby ją z niego, uh.
- Witaj, Ciasteczko. - mruknął cicho, łapiąc go za nadgarstek. - Chodź. - pociągnął go, zanim młodszy zdążył cokolwiek powiedzieć. Szybko znaleźli się na górze, gdzie Jimin zakluczył drzwi i nie dając mu dojść do słowa, wpił się w jego usta namiętnie, przypierając go do ściany. Jego dłonie objęły Ciasteczko w pasie, przyciągając te seksowne ciałko do swojego. Wsunął język do jego ust, zachłannie i namiętnie penetrując jego wnętrze. Kookie początkowo jakby nie reagował, całkowicie zszokowany, po chwili jednak nieco nieśmiało oparł dłonie o jego klatkę piersiową, odwzajemniając pocałunek z uczuciem.
W Parku aż się zagotowało. Języczek Jeona był zabójczy, tak niewinnie, a zarazem namiętnie ocierał się o jego własny. Nieco nieporadne próby dominacji również spotykały się z aprobatą Jimina, chociaż bycie aktywnym przez Ciastka mogło ograniczać się tylko do kwestii nauki. W związku to on był górą, maluch zaś jego słodką, uległą laleczką. Baaaardzo słodką.
Złapał go za pośladki i nie odrywając się do jego ust uniósł go za nie, zanosząc na łóżko. Położył go na nim, od razu okrakiem siadając na szczupłych bioderkach, ręce zaś wsunął pod koszulkę. Pieścił czule jego wrażliwe ciało, smakując palcami delikatne mięśnie swojego kochania. Doprawdy... Jak można być tak atrakcyjnym? Oczywiście, on sam był bogiem, ale jak to możliwe, że taki o Ciastek ma w sobie więcej seksu, niż wszyscy jego dotychczasowi kochankowie razem wzięci?
Działał na niego, całkowicie go podniecał. Pragnął go całego. Pod sobą. Jęczącego.
Ach! Jeszcze się nakręci!
- Jimin... - jęknął. O widzicie, jak się dzieciak szybko uczy? Zuch chłopak!
- Tak, koteczku? - zamruczał, przysuwając usta do jego szyi, którą zaczął całować, pieszcząc czasami językiem.
- Uh... - westchnął, wciągając szybciej powietrze. Zacisnął dłonie na łopatkach Jimina, który poczuł też, że jego skarb spina się nieco, chociaż bez wątpienia było mu dobrze.
- Tęskniłem za Tobą.
- Kochany... - uśmiechnął się szeroko i ucałował czuje jego zaróżowione usteczka. To było tak rozkoszne, że Jimin rozpływał się bardziej, niż po uświadomieniu sobie w wieku trzech lat, że jest zajebisty. Cholercia. Co ten Ciastek taki szalony?
- A Ty? Wczoraj się nie widzieliśmy, bo byłeś z Taehyungiem... - jego jasne policzki pokryły się rumieńcem, na co Jimin aż zamruczał.
- Moje najsłodsze kochanie jest zazdrosne? - wyszczerzył się, zsuwając z niego. Złapał go pod kolanami i za plecy, sadzając sobie na kolanach.
- Nie! Co za głupoty gadasz... - wypalił szybko Ciastek, jednak widać było, że Park miał rację. Jak zwykle zresztą.
- Kotek. - uśmiechnął się, wtulając jego drobne ciałko w swoje. - Zapamiętaj jedną rzecz. Tae jest moim najlepszym przyjacielem. Znamy się bardzo dobrze i jestem jego powiernikiem, tak jak i on moim. Łączy nas specyficzna więź, nie możemy bez siebie żyć. Kocham go.
Jungkook aż otworzył usta zszokowany, jednak gdy chciał coś powiedzieć, Jimin przysunął palec do jego ust.
- Cii. Tak, kocham go, jednak jest to miłość przyjaciół. Skoczyłbym za nim w ogień, bo to mój mały braciszek. Taki, o którego muszę zadbać, bo sam nie potrafi. Wiesz zresztą jaki on jest. Żyje w swoim świecie, jednak naprawdę ma swoje problemy i muszę poświęcać mu sporo czasu, bo chłopak się załamie. Tylko ja wiem o pewnych sytuacjach z jego przeszłości, tylko więc mogę mu udzielić pomocy. Ufa mi bezgranicznie. - odparł, wtulając twarz w jego szyjkę. Sam nie wiedział, czemu mu to mówił. Może po prostu musiał się komuś wygadać. - On cierpi, Ciastek, a ja muszę być przy nim w trudnych chwilach. Musisz po prostu to zrozumieć i zaakceptować. Rodziny się nie zostawia, nigdy. - przyciągnął go bliżej siebie. - Nie zapominaj jednak, że jesteś moim chłopakiem. Moim i tylko moim. Znaczysz dla mnie wiele, za Tobą też skoczyłbym w ogień, chociaż z innego powodu. Chcę Ciebie i mi na Twojej osobie zależy. Wiem, że nie jestem uczuciowy czy romantyczny, ale taka już moja natura. Może i nie byłem stały w uczuciach i kiedyś się bawiłem życiem, teraz jednak sprawa wygląda poważniej. Nie zdradzę Cię. Jestem chamem, ale nie zdradziecką szmatą. Jesteśmy razem, nie? Miejmy do siebie zaufanie. - uśmiechnął się i złapał go za podbródek. Jego ciało drżało, na co westchnął przeciągle, złączając ich usta w czułym, delikatnym pocałunku. Młodszy nieśmiało to odwzajemnił, zaś Jimin przymknął powieki, zastanawiając się nad własnymi słowami. Wypłynęły same i jakby nie patrzeć, były deklaracją czegoś poważnego. Nie zwykł obiecywać komuś takich rzeczy, jednak teraz czuł, że to było szczere. Miał swoich dwóch ukochanych chłopców. Małego braciszka i śliczne kochanie. Obaj stali się dla niego czymś najważniejszym w jego szalonym życiu.
- Jimin... Ty też jesteś dla mnie ważny. Przepraszam, że byłem zazdrosny... - mruknął zawstydzony, gładząc jiminowy policzek. - Taehyung ma jakieś problemy? Może mógłbym pomóc?
- Nie przepraszaj, bo zazdrość jest oznaką, że Ci zależy. Schlebia mi to, jednak wolę, by nie doszło do nieporozumień. - uśmiechnął się czule, cmokając go w nosek. - A kosmicie nie pomożemy. Tutaj trzeba zdać się na jego rozsądek, ja mogę go tylko wysłuchać.
- Coś się stało? Ktoś go zranił?
- Ma problemy z... mamą. Powiedzmy. Więcej nie zdradzę, obiecałem. - spojrzał przepraszająco na Kookiego, który skinął głową.
- Rozumiem. - zastanowił się nad czymś, po czym czule ucałował Parka, zsuwając się z jego kolan. - To co? Oglądamy?
- Jak Ty psujesz nastrój... - jęknął Jimin, jednak podał dzieciakowi płytę. A było tak miło...



***



- Moje słodkie TaeTae! - wymruczał Yoongi, ściskając blondyna z czułością. Stęsknił się za nim niesamowicie, więc musiał ulżyć sobie w cierpieniach i go zwyczajnie wypieścić. Ten cudowny zapach, aksamitna skóra i najpiękniejszy na świecie uśmiech... Czyż jego Taeś nie był idealny?
Siedzieli właśnie w parku na trawie, rozkoszując się przyjemną pogodą. W końcu udało mi się ustalić termin, w którym możliwe było ich spotkanie. Wprawdzie musiał opuścić ważne zajęcia, jednak obecność tego słodziaka była dla niego istotniejsza, aniżeli jakieś tam prasowe pierdoły.
- Co tam u Ciebie, moje dzieciątko? Wszystko w porządku?
- Nawet bardzo!- zaśmiał się okularnik, wtulając się w tors chłopaka. Sudze bardzo się to podobało, jak za starych dobrych czasów. - W końcu oddałem projekt robiony z Jiminem, długo z nim zwlekał leń jeden.
Znowu Jimin. Czy świat należy do tego głupiego gagatka?!
- Rozumiem. Cieszę się więc.
Rozmawiali jak zwykle o wszystkim i o niczym. Nigdy nie mieli problemów ze znalezieniem wspólnego tematu, wychodziło im to płynnie. Dzisiejsze spotkanie jednak nie miało tylko na celu pogaduszek, chociaż i one były cenne dla różowowłosego. Tego dnia postanowił całkowicie się określić. Czy nadal będzie walczył, czy jednak sobie daruje i skupi się na Jinie.
- Tae... Jesteś szczęśliwy w relacjach z Jiminem? Ale tak od serca. Kochasz go?
Blondyn spojrzał na niego zaskoczony, po czym wybuchnął śmiechem.
- Oczywiście! Jimin jest wspaniały i bardzo i mnie dba. Kocham go tak mocno, jak tylko się da.
- Um... To dobrze.
Dupa, a nie dobrze. To już chyba oficjalne, nie? Skoro to szczęśliwa para, to czy sens jest w psuciu tych relacji. Miał mieszane uczucia. Nie ufał mięśniakowi, jednak nie chciał niszczyć Tae szczęścia. Jego dobro było priorytetem, jeśli więc ten pajac jest dla niego najlepszy, to czemu ma się wpychać? Została jednak jedna wątpliwość.
- Tae. Mogę coś zrobić? - uśmiechną się niewinnie. - Ufasz mi?
- Jesteś moim przyjacielem, muszę Ci ufać.
- Więc... - złapał go za podbródek i ucałował jego wargi. Były niesamowicie miękkie i przyjemne, a przy tym rozkosznie słodkie. Całowało się je idealnie, chociaż oczywiście niczego nie pogłębiał. Nie mógł. Nie przez Jimina... Po prostu w tej chwili sobie tego nie wyobrażał. Podobało mu się, gdzie jednak te motyle w brzuchu, które czuł, gdy na imprezie pocałował go pijanego? Wtedy był nakręcony i bardziej to mu odpowiadało, wywoływało w nim emocje. Teraz zaś był to ot taki buziak, nienaznaczony żadną seksualnością.
Nieco zażenowany odsunął się i spojrzał na czerwonego Tae, który natychmiast złapał się za usta. Wyglądał prześlicznie, jednak widok ten nie podniecał go na ten moment tak, jak Jin, który nachylał się nad nim w łóżku. Te buziak nijak miał się do gorących pieszczot starszego, które doprowadzały go do wrzenia. Jak to? Przecież kochał Tae. Z Seokjinem tylko sypiał... Czemu więc nie ma ochoty skosztować więcej blondyna? Czemu było to takie... zwyczajne. To był on. Jego wieloletnia miłość. Czuł się jednak tak, jakby całował osobę, z którą nie łączyło go wielkie uczucie.
- Hyung... Ja... - wyjąkał młodszy. Yoongi przegryzł wargę, uśmiechając się szeroko.
- Spokojnie. To tylko przyjacielski buziak. Chciałem zobaczyć Cię czerwonego. - skłamał, czochrając jego włosy. Oczywiście oberwał od malucha, który zaczął psiokać. Nie było to jednak teraz istotne. Zaczął go pocieszać i przepraszać, później kontynuując dyskusję. W głowie jednak ciągle miał ciąg myśli, jego serce, mózg i ciało były trzeba osobnymi istotami. Każde chciało czegoś innego. Serce Tae, ciało Jina, mózg zaś chciał ich obu. Jak ma dojść do porozumienia sam ze sobą?




***



- Jasne, mogę z Tobą skoczyć. - skinął głową Jimin, zbierając z łóżka swoje rzeczy. Skończył bez koszulki, bezwstydnie macany przez Ciastka, jednak o dziwo nie doszło do bliższych relacji. Był grzeczny i dzielnie czekał na swoją dziewiczą norkę. Mniam.
Kookie poprosił go o wybór prezentu dla matki, gdyż miała w piątek urodziny. Ojciec nie mógł się pojawić, więc pewnie spędzi ten dzień sama, przyjęcie wyprawiając dopiero za tydzień, więc Ciastek chciał kupić jej coś ładnego na pocieszenie. Jakże mógłby odmówić?
Ubrał się i zabrał torbę, całując po raz ostatni swojego chłopaka, po czym zeszli na dół. Pożegnał się z teściową i wsiadł do zamówionej taksówki.
To była idealna okazja na zabłyśnięcie. Coś jak ostateczny atak. Będzie niczym lis, szybko wszystko ogarnie i owinie sobie ją dookoła palca. Urodziny to przecież idealna okazja na zdobycie uznania. On zaś nie jest byle kim. Jest Park Jiminem, geniuszem, nie? Zrobi jej takie party, że będzie gubiła obcasy, a co!







Zapraszam do komentowania ;)

3 komentarze:

  1. Jak zwykle cudowny rozdział ^^ Jimin czaruje mamuśkę jak Nam, ale mam dziwne przeczucia co do tej imprezy. Yoongi nareszcie zaczyna sobie uświadamiać, że woli Jin'a. Nareszcie, przynajmniej nie będzie sporów w ich zespole. Czekam na następny rozdział, ale i tak powinnaś skupić się na sesji :) Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety bd krótko, bo jeszcze 3 rozdziały przede mną! 0.0
    Aż za dobrze rozumiem Twoje zmęczenie i ew brak weny, bo u mnie jest to samo, z reszta sama wiesz ;c czasu mega mało, a później już człowiek taki zmęczony egz, że ma wszystkiego dość....

    Co do ff...
    bxod j sbhsogisndodpdjd Oj d
    JIKOOOOOOKIE ZAWSZE I MOCNO!
    Geniusz Jimina jak zawsze się spisuje i idealnie urabia przyszła teściową^^
    A dla Ciasteczka jest taki kochany, zabójczy i w ogóle!!! Nxjdjsjoslhsjsjxu8wowjsvzmalpznxbvcsi
    Tylko nie wiem co za durnoty gadał odnośnie tego, że nie jest romantyczny.... To co powiedział Kookiemu było takie kochane!! <3
    No a na koniec jeszcze znów kombinowania z dostaniem błogosławieństwa od tej starej jędzy xd

    Eh... Tylko ten Yoongi.... Czyli TaeGi nie bd TTTTTTTTT^TTTTTTTTTTTT
    Co prawda rozrywa mi to serduszko na kawałeczki ale w sumie to dobrze, pogodziłam się z faktem, że oni jednak razem nie bd... Więc niech teraz zostawi Malucha w spokoju i za Jina się bierze, bo ten pewnie się zadrecza i cierpi ;c

    Tutaj mega krótko ale tylko dlatego, że ruszam dalej! Wszystko mam zamiar w końcu nadrobić! XD

    Kiri

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu miłość! ;D

      Wybacz, że łamię Ci serce ;c To nie było celowe ;c


      Czytaj dalej, będzie coraz lepiej! ;D

      Usuń