- Jungkook... Może zechcesz wziąć udział w olimpiadzie? Kompletujemy szkolną drużynę i sądzę, że nadałbyś się najlepiej z uczniów pierwszych klas. - nauczycielka od matematyki właśnie ogłosiła im, że szkoła bierze udział w nowym konkursie matematycznym. Początkowo nawet się nim nie zainteresował, miał wiele rzeczy na głowie, więc prawdę powiedziawszy nawet mu się nie chciało. Cóż jednak ma począć, skoro wytypowano go imiennie?
- Och Tak pani uważa? W zasadzie mógłbym, jednak istotne jest to, kto jeszcze byłby ze mną w grupie. Nie przywykłem do pracy zespołowej, jeśli o matematykę idzie.
Ton na miejscu, konstrukcja zdań również. Nie mógł się wyzbyć swojego sztywniactwa podczas zajęć, był tutaj całkowicie innym człowiekiem niż na przerwach. Poważnym, kulturalnym, zimnym.
- Nie wiem, czy ich znasz. Z klasy drugiej wybrano Choi Boin, z trzeciej... - zerknęła na formularz. - Kim Taehyung. Z czwartej jeszcze nie wiadomo, czekam na odpowiedź.
Kookie uniósł brew zaskoczony. Tae? Wiedział, że jest mądry, jednak nie spodziewał się, że będzie się bawić w konkursy. Mieli przecież zespół, jak on chciał to połączyć? Chociaż skoro on się tak wybiera, to mogło być zabawnie. Nie zdążył poznać go zbyt dobrze, byłaby to dobra okazja, w końcu to prawie-brat Jimina... Nie to, by się poświęcał dla swojego związku!
- Rozumiem... W takim razie może mnie pani wpisać. Nie powinno być problemów.
- To świetnie. - uśmiechnęła się i wypełniła druczek, po czym zapisała na tablicy numery ich zadań domowych, po chwili wychodząc.
Kookie odetchnął się, odchylając na krześle. Zaraz będzie musiał się zbierać, bo na tej przerwie miał widzieć się z Jiminem. Już miał wstać, gdy usłyszał dobrze znany mu głos.
- Ciastek! Co tam?
Nagle pojawił się przed nim Park, niczym jakiś ninja. Jeszcze chwilę temu go tu nie było. Jakieś kosmiczne zdolności?
- Och, cześć Jimin. Wszystko okej, właśnie zapisałem się na olimpiadę matematyczną.
- O, TaeTae też, ale to już jakiś czas temu. - wyszczerzył się, siadając na jego stoliku. Kookie niepewnie przegryzł wargę, kątem oka zerkając na jego znajomych z klasy. Dziewczyny prawie piszczały, nie mogąc oderwać wzroku od Jimina, rumieniąc się jak głupie. Cóż. W końcu był najpopularniejszym chłopakiem w szkole, to żadna nowość. Większość o nim marzyła, ale niestety był już zajęty. Nie ma. Muszą obejść się smakiem, bo on jest jego i nie ma zamiaru się dzielić.
Kurczę. Jungkook, aleś się chłopie nakręcił!
W każdym razie wiedział, że ludzie mu zazdrościli. Najprzystojniejszy chłopak w szkole odwiedza go w klasie, jak gdyby nigdy nic, spędzał z nim czas. Druga gwiazda też się z nim kumpluje... Ciekawe czy na Tae też patrzą tak nienawistnie, przecież praktycznie się od siebie nie odklejają. Gdyby wiedzieli o ich relacjach... O cholera. Nie miałby życia i to nie tylko przez wzgląd na orientację.
Jakby na to nie spojrzeć, był zwyczajnie z siebie dumny. W końcu tylko on miał okazję być z nim tak blisko.
- Hm. Czemu w ogóle zawdzięczam Twoją wizytę? - uśmiechnął się delikatnie, swoje ciemne oczy skupiając już tylko i wyłącznie na zadowolonym chłopaku.
- Postanowiłem wzbudzić trochę zainteresowania w dzieciakach. Jak widać z powodzeniem. - puścił mu oczko, kiwając głową na grupkę podnieconych małolat. - Poza tym chciałem się z Tobą jak najszybciej zobaczyć.
Kookie aż otworzył zaskoczony usta. Co ten Jimin tak przy wszystkich?!
- Um. No weź... - mruknął, rumieniąc się mimowolnie. Park był jak zwykle zbyt bezpośredni. Jeszcze ludzie zaczną gadać i będzie.
- W każdym razie chcę, byś dzisiaj gdzieś za mną pojechał.
- Słucham? Gdzie? - nie krył zdziwienia. Był środek tygodnia, poza tym zabrzmiało to całkiem poważnie.
- Do mojego domu.
- Nie mam czasu na takie głupoty, Jimin. Na weekend mogę Cię odwiedzić.
- Nie, bo nie chodzi tu o moje mieszkanie, a mój dom. Rodzinny.
- Że co?! - prawie zleciał z krzesła, na którym od paru sekund się bujał. Jego ton był nieco zbyt donośny, co zwróciło uwagę całej klasy.
- No to. Chodź. - Park wstał, ruszając w stronę drzwi. Kookie nieco niemrawo pobiegł za nim. Przystanęli koło parapetu, na którym starszy przysiadł.
- Nie rozumiem Cię, Jimin... Po co mam tam z Tobą jechać?
- Tak o. Muszę pogadać z mamą, ale chcę też spędzić dzień z Tobą, bo się stęskniłem. Dwa w jednym. Nie zajmie to zbyt wiele czasu, kwestia godzinki czy dwóch. Nie chce mi się jechać tam samemu, poza tym będziesz miał okazję poznać jedną z największych gwiazd baletu. Przecież interesujesz się sztuką, prawda? Twoja mama też nie będzie miała nic przeciwko. - wzruszył ramionami, patrząc na młodszego przenikliwie. Oblizał kusząco swoją górną wargę, odchylając głowę na bok tak, by zaprezentować swoją piękną szyje i seksowne obojczyki, które widać było zza rozpiętej koszuli. Kurczę. Co za wredny kusiciel! Pod biednym Jungkookiem aż ugięły się kolana, a są przecież w szkole!
- Och... Ja nie wiem... Może ona chciałaby na spokojnie porozmawiać z synem...
- Nie. Masz ze mną jechać, to postanowione. - starszy zeskoczył z parapetu, podchodząc do niego. Złapał go za nadgarstek i pociągnął w stronę toalet. Nikogo tam nie było, więc szybko otworzył kabinę, wpychając drżącego pierwszoklasistę do środka, do razu zamykając drzwi. - Chcę Cię. - wymruczał, obejmując go w pasie, zanim Kookie zdążył zareagować.
- J-jimin... - wyjąkał tylko czując, że robi mu się gorąco. Nieco niepewnie oparł dłonie o jego ramiona, zerkając na niego niepewnie. Bał się dotykać z nim w szkole, to było stresujące i niebezpieczne. Z drugiej strony od razu poczuł się lepiej, gdy ten go objął.
- Mój Ciastek... - szepnął, wpijając się namiętnie w jego wargi, od razu wsuwając do ust swój zwinny język. Jaki on był niesamowity! Gdyby nie te silne ramiona, które go przytrzymywały, to zwyczajnie osunąłby się na ziemię z nadmiaru wrażeń. Jimin doprowadzał go do szaleństwa, przy nim tracił całą swoją pewność siebie i zdecydowanie. Stawał się jak laleczka, jak kot, który podatny był na każdy gest i wręcz łasił się, prosząc o uwagę i dotyk.
Odwzajemniał zachłannie każdy pocałunek, ledwo łapiąc oddech. Zakręciło mu się w głowie, jednak ani myślał o oderwaniu się od tych cudownych warg, które tak namiętnie go pieściły. Dopiero dzwonek przywrócił go do świata ludzi rozumnych, bo odsunął się, starając uspokoić oddech. Czuł, że był cały czerwony, gorąco wręcz go paliło, jednak w środku było mu tak dobrze.
- Jimin...
- Uwielbiam Cię Ciastek. Bądź już mój na zawsze. - zamruczał Jimin, muskając ostatni raz jego usta, po czym otworzył drzwi i wyszedł. Kookie nieco chwiejnie podszedł do lustra i ochlapał twarz zimną wodą. Co za demon...
***
- Rozluźnij poślady, Ciastek. - mruknął Jimin, zatrzymując samochód przed wielką, przepiękną posiadłością. Była to naprawdę ekskluzywna dzielnica Seulu, nawet jeszcze lepsza niż jego, a przecież należeli do bogatszych ludzi... Ci tutaj to chyba jednak inny poziom. Wielka, rzeźbiona brama, przez która przejechali robiła wrażenie, zaś im dalej, tym lepiej. Droga z białego kamienia, dookoła latarnie i wielki trawnik z grządkami pięknych kwiatów, krzewów i drzew, na końcu zaś dom, który bardziej przypominał biały pałac, aniżeli miejsce zamieszkania jakieś rodziny. Kolumny, wielkie okiennice, ozdobne schody i gigantyczny balkon... Jak w bajce!
- Piękny dom... - mruknął cicho, na chwile nawet zapominając o stresie. Wyszedł z samochodu, z otwartą buzią przyglądając się tej elegancji. Ich dom był ładny, ale taki europejski styl robił na nim większe wrażenie, niż nowoczesny budynek, który zresztą nijak miał się do antycznego wnętrza. To aż niemożliwe, by Jimin wychował się w takich warunkach, nie pasował tutaj.
- Ujdzie. Wolę moje mieszkanie, preferuję nowoczesny styl. - wzruszył ramionami, ruszając w stronę drzwi. Otworzył je, przepuszczając Kooka przodem, który teraz już całkowicie zestresowany, posłusznie wszedł.
- Nie sraj się, Ciastek. Moja mama tylko wygląda groźnie, ale na pewno Cię pokocha. Ma dobry gust. - poklepał go po ramieniu, po czym udał się przed siebie. W środku było jeszcze piękniej. Biel, złoto, delikatne pastele. Naprawdę jak w jakieś bajce. Zaraz powinna stąd wyjść jakaś księżniczka i zacznie się fantazyjne przedstawienie! Pomimo tego, że się trząsł, to i tak zachwycał się aż do momentu, gdy znalazł się w przestronnym pokoju, zapewne salonie.
- Cześć mamo. - odparł Jimin, podchodząc do niesamowicie szczupłej kobiety. Jej figura była delikatna, jakby zaraz miała się rozpaść. Ciemne włosy upięte miała w koka, zaś na jej jasnej skórze spoczywała błękitna sukienka, bardzo gustowna i elegancka. Twarz miała perfekcyjną, chociaż nieco poważną.
- Witaj Jimin. - odparła, obejmując go delikatnie. Złożyła pocałunek na jego policzku, po czym spojrzała nieco wymownie na Jungkooka, któremu nogi wrosły w ziemię.
- Mamo, to Jeon Jungkook. Ciastek, to moja mama. - wyszczerzył się. Kookie szybko zreflektował, po czym ukłonił się nisko, rumieniąc się z zawstydzenia. Co za stresująca sytuacja!
- Dzień dobry. Miło mi panią poznać. - wypalił niczym petarda, starając się zapanować nad drżącym głosem.
- Mi również. Chodzicie razem do klasy? Wyglądasz na młodszego... - odparła, lustrując go uważnie wzrokiem.
- Nie, my... - zaczął, jednak Park mu przerwał.
- Co? Nie. Chodzimy do jednej szkoły i razem tańczymy. - odparł jak gdyby nigdy nic, siadając na kanapie. - To mój chłopak.
Kookie otworzył buzię, wgapiając się w Jimina zszokowany. ŻE CO? Jak on mógł ot tak powiedzieć to matce?! Przecież.... Kookie nie był gotowy, poza tym ona teraz go znienawidzi i wyrzuci! Albo zacznie się awantura! Jak można robić wyjście z szafy w taki sposób? Czy Jimin naprawdę był upośledzony?!
- Doprawdy? Jesteście ze sobą na poważnie, czy stroisz sobie ze mnie żarty? - matka uniosła pytająco brew, jeszcze intensywniej przyglądając się młodszemu, który nie wiedząc co ze sobą począć, po prostu usiadł obok Jimina, starając się z nerwów nie rozpłakać. Zaraz zacznie się wojna. Awantura...
- Mówię serio. Jesteśmy razem i jest to całkowicie poważna relacja. - Park objął go ramieniem, na co Ciastek aż zadrżał. Zaraz naprawdę się rozpłacze. On ich tylko pogrąża. I...
Poczuł pocałunek na policzku. Zaczął się cały telepać, zaciskając dłonie w pięści. Czuł, jak po policzkach cieknie mu pierwsza łza, jego serce zaś waliło jak oszalałe. Nienawidził stresujących sytuacji.
- Rozumiem. W takim razie mam nadzieję, że będzie Wam ze sobą dobrze. - odparła kobieta, nieco milszym głosem, po czym wstała i podeszła do Kookiego. Jimin wypchnął go ku górze tak, że wylądował w ramionach kobiety. Już całkowicie nie wiedział co się działo... Nie chce ich zabić? Nie wydziedziczy Jimina?! Przecież właśnie powiedział, że jest gejem i ma faceta!
- W takim razie witamy w rodzinie. Jakby ten głuptas coś naskrobał, to daj mi znać. Lubi sprawiać problemy. I spokojnie, nie płacz. Jest dobrze. - odparła, gładząc go po plecach, na co ten tylko bardziej się rozpłakał. Teraz już nawet nie wiedział, czy to ze stresu, czy ze szczęścia, czy z czego...
- Ciastek, nie rób wstydu, bo jeszcze ktoś pomyśli, że się spotykam z jakąś pierdołą. - mruknął Jimin, kopiąc Jungkooka w tyłek. Ten nieco zaskoczony zerknął na niego, pociągając nosem.
- Przepraszam... - wyjąkał, odsuwając się od kobiety. Otarł oczy wierzchem dłoni. Teraz było mu wstyd.
- Jimin! Zachowuj się. Masz być dla niego miły, skoro już ma te nieszczęście, że związał się z upośledzonym ignorantem. - mruknęła kobieta, mrużąc powieki. Cóż. Widać gadane miał po niej. I usta też. - A Ty Jungkook uspokój się. On więcej robi, niż myśli, zresztą sam pewnie to zauważyłeś. Pewnie nawet Ci nic nie powiedział o tym, że wiem o jego orientacji, jak i cała rodzina. Po kim on ma geny... Chyba mi go podmienili w szpitalu... - pogłaskała jeszcze chwilę jego włosy, po czym wróciła na swoje miejsce.
- Mamooo! Jak możesz. Przecież jestem zdolny po Tobie.
- Smutno mi, że niestety tylko pod względem tańca. Umysłowo jesteś na poziomie ameby. Mogłeś chłopaka poinformować o tak śmiałych wyznaniach, przecież się wystraszył biedaczek! - skrzywiła się, na chwilę wracając do Jungkooka, który powoli się uspokajał. Ich sprzeczka była urocza. - Może napijesz się herbaty, Jungkook?
- Um, jeśli to nie problem... - skinął głową, a kobieta wystukała coś na telefonie, po chwili go odkładając. Najmłodszy z obecnych spojrzał na nią nieco niepewnie. - Naprawdę nie ma pani nic przeciwko?
- Dlaczego miałabym mieć? Jestem tancerką. Znaczna część moich przyjaciół z lat młodości była homoseksualna, świat tancerzy jest bardzo różnorodny, szczególnie w balecie. Jesteśmy rodziną kultury, dla nas to coś na porządku dziennym. Poza tym Jimin od zawsze wykazywał zainteresowanie chłopcami. Wprawdzie jeszcze nigdy żadnego mi nie przedstawił, ale nie krył się z tym nigdy. Zapewne jesteś pierwszym, który go zechciał. Z takim charakterkiem nie dziwię się.
- Rozumiem...
Jakoś tak zrobiło mu się milej. Więc był jedynym, który tutaj zagościł. Tylko jego przedstawił mamie jako swojego chłopaka. To... takie kochane.
- Ciaaaastek no. Mógłbyś mnie obronić, jak mnie tu obrażają. - jęknął Jimin, niezadowolony z tej rozmowy. Chyba poczuł się niedowartościowany.
- Jimin. Uspokój się. Teraz ja z nim rozmawiam. Idź na górę do siostry i daj nam chwilę dla siebie.
- Serio? - wykrzywił twarz w grymasie, zwlekając się z kanapy. Musnął czoło Kookiego i wyszedł, co nieco speszyło młodszego. W tej chwili zjawiła się jakaś dziewczyna z tacką, stawiając przed nimi piękne ciastka i herbatę, po czym szybko odeszła.
- Skoro już sobie poszedł. - zaczęła, słodząc herbatę. - Jesteś synem Jeon Jiyong, prawda?
Kookie skinął głową, sięgając po herbatę, która przyjemnie ogrzewała jego ręce. Bał się odrobinę tej rozmowy. Gdyby wiedział, to chociaż ubrałby się odpowiednio.
- Jak mniemam ona nic o tym nie wie, prawda?
- Zna Jimina, bardzo go lubi, ale nie wie, że jesteśmy razem. - nie miał odwagi na nią spojrzeć, czuł jak policzki pieką go ze wstydu. To gorsze niż najtrudniejsze przemówienie, bo tutaj nie znał odpowiednich odpowiedzi.
- Cóż. Nie chcę nic niemiłego mówić, ale raczej nie wygląda na osobę, która by to zaakceptowała. Nie radzę się z tym uzewnętrzniać, przynajmniej nie teraz. I wybacz, że tak o to pytam, ale jednak chcę dla mojego głupiego syna jak najlepiej. Mimo wszystko kiedyś tutaj zamieszka, nie chciałabym oddawać domu ludziom nieodpowiedzialnym, Ty zaś na szczęście wydajesz się być całkiem mądrym chłopakiem. Nie spalisz moich biblioteczek, oczywiście zakładając, że wytrwasz z tym ignorantem.
- Jimin nie jest taki zły, proszę pani. Naprawdę jest dla mnie dobry, chociaż jest szalony i czasami działa pod wpływem emocji. - odparł, czując mimo wszystko obowiązek pochwalenia swojego chłopaka. Był przecież dla niego idealny. Swoją drogą jego mama też chyba była w gorącej wodzie kąpana, skoro już myślała o swoim testamencie i wybiegała tyle lat naprzód. Co w rodzinie, to nie zginie...
- Dba o Ciebie? Długo ze sobą jesteście?
- Owszem, jest bardzo opiekuńczy. - odparł, upijając łyk herbaty. Lepiej by się nadała wódka, ale nie ma co marudzić. - I nie, od niedawna, ale trochę się znamy.
- Rozumiem...
Jimin siedział u siostry, wgapiając się w sufit. Krótko ścięta dziewczyna siedziała obok niego na łóżku, pisząc coś na laptopie, raz po raz zerkając na niego.
- Trochę już tam siedzą... Co żeś za wynalazek do domu sprowadził? - mruknęła, wsuwając go ust kawałek mandarynki, którą zaczęła powoli przeżuwać. Park zmarszczył brwi, podnosząc się do siadu.
- Nie mów tak. On naprawdę jest świetny, od razu go pokochała, widziałem to.
- Skoro tak twierdzisz... Mam nadzieję, że dobrze to przemyślałeś. Oboje wiemy, że jesteś niestabilny uczuciowo i zmieniasz kochanków co jakiś czas, o ile w ogóle dotrwasz z jakimś do trzeciego spotkania.
- Teraz jest inaczej.
- Zobaczymy. W końcu pokazałeś go mamie, to już wyższy poziom. Już od dawna miała nadzieję na to, że w końcu dorośniesz i się ustabilizujesz. Ile można się bawić? Wiem, jesteś młody, ale mimo wszystko za rok z hakiem skończysz szkołę, a nadal żyjesz tylko seksem i imprezami. Nigdy jeszcze nie zrobiłeś niczego, co zasługiwałoby na pochwałę. - wzruszyła ramionami, odkładając komputer na szafkę. Zaczęła obierać kolejny owoc, patrząc na niego nieco poważniej.
Jimin westchnął, wsuwając dłoń w swoje przydługawe włosy. Wiedział, że wszyscy się martwili, łapali za głowy, że będąc w takiej rodzinie zachowywał się nieodpowiedzialnie. Nie to, by mu to przeszkadzało. Taki styl życia był odzwierciedleniem jego osobowości i czuł się z tym zajebiście. Był atrakcyjny, dobry w łóżku, inteligentny i mądry. Idealny no. Nie miał zamiaru się zmieniać, chociaż nieco już i tak jego życie uległo zmianie.
- Nie wiesz tego. Teraz jestem inny, naprawdę. Trochę się wydarzyło ostatnimi czasy, mam nieco inne priorytety. Naprawdę mi na nim zależy, dlatego też tu jestem.
- Zadziwiasz mnie. Co takiego się zmieniło? - podała mu połówkę owocu, sama zaś zabrała się za swoją. Jimin wsunął do ust soczysty kawałek, ze smakiem go gryząc. Nie wiedział, czy powinien z nią o tym rozmawiać, z drugiej strony tylko jej ufał na tyle, by cokolwiek powiedzieć. Była jego siostrą, znali się jak łyse konie. Może i miała o nim złą opinię, ale i tak zawsze wspierała. Wprawdzie niby był Tae, ale czasami musiał poruszać też i inne tematy, a jego był dość męczący i siedział mu w głowie.
- Poznałem kogoś.
- Chłopaka? - uniosła pytająco brew, wycierając dłonie w białą serwetkę.
- Owszem.
- Jimin... Ty mi chyba nie chcesz powiedzieć, że masz dwóch?
- No... Mam. - mruknął i już miał coś dodać, gdy siostra zdzieliła go ręką w głowę z całej siły.
- Ty debilu! Co to ma do cholery znaczyć?!
- Spokojnie. Daj mi skończyć. - mruknął, odsuwając się od niej nieco. - Doszedł do naszej szkoły. Mieszkał prędzej na zadupiu. I jakoś tak przysiadł się do mnie. Był niesamowicie uroczy i śliczny, taki kochany koteczek do miziania. Od razu mnie kupił, sam nie wiem dlaczego. Był zabawny, nie patrzył na mnie tak jak wszyscy w szkole. Dla niego byłem przyjacielem, nie zaś najfajniejszym chłopakiem w liceum, do którego każdy lgnął, bo byłem zajebisty. - zaczął. Widział, że siostra patrzy na niego z niezadowoleniem, mając ochotę wybuchnąć. - No i zaprzyjaźniliśmy się. Praktycznie od pierwszej chwili jakoś tak mu zaufałem, on mi też. Nie potrafiłem się bez niego nigdzie ruszyć, chciałem mieć go cały czas przy sobie. Nie powiem. Początkowo miałem na niego ochotę, miał ładny tyłek i był strasznie pozytywny. Nigdy się z nim nie nudziłem, więc byłby to związek idealny. Jasne, trochę upośledzony umysłowo, nieogarnięty i odcięty od rzeczywistości, ale nie dało się go nie kochać. Z tym że były komplikacje i po prostu po pewnych rozmowach nie mogłem już patrzeć na niego jak na obiekt seksualny.
- Czemu?
- Stwierdziłem, że muszę się nim zająć jak bratem, bo sobie nie poradzi.
I zaczął jej opowiadać całą sytuację. Zajęło mu to całkiem sporo czasu, gdyż po prostu wszystko w sobie dusił. Nie mógł się wygadać z tego Ciastkowi, bo zna Tae i mógłby wszystko źle odebrać, a nie chciał by ktokolwiek myślał nieprzychylnie o jego maleństwie. Wprawdzie Kookie był kochany, ale czasami człowiek pewnych kwestii nie zrozumie, szczególnie laleczka trzymana pod kloszem.
- Jesteś kretynem. Czemu nie załatwiłeś tej sprawy od razu? Nie jesteśmy jakąś tam rodziną. Jesteśmy Park, elita Seulu, a Ty pozwalasz, by twój najlepszy przyjaciel się tak zamęczał?! Czy Ty masz w ogóle mózg? Przecież to idzie załatwić!
- Nie da się. Rozmawiałem z nim i nic nie chce mi powiedzieć, nie pozwala sobie pomóc.
- Bo się do cholery wstydzi! Też by mi było źle w takiej sytuacji, on jest zagubiony! Jak można pozwolić na takie upodlenie człowieka?! Masz pieniądze, masz wtyki. Masz pierdolonego Hoseoka, który przecież może to od ręki załatwić dzięki ojcu! Wiem, że może i to byłoby dla Taehyunga niekomfortowe, gdyby obca mu osoba się o tym dowiedziała, ale przecież to by mu pomogło. Ten tancerz naprawdę wiele może, można mu nawet zapłacić, to nie problem.
Jimin spuścił głowę.
- Masz rację, ale jest jedna mała komplikacja...
- Twój niedorozwój umysłowy? - warknęła, rozszerzając swoje nozdrza. Zawsze tak robiła, gdy była wściekła. Przerażający widok.
- On się kocha w TaeTae. Szaleje na jego punkcie i chyba ze wzajemnością. Ostatnio nawet zaczęli ze sobą być.
- Że co do cholery?! I Hoseok o tym nie wie?!
- Nie. Nie ma o niczym pojęcia, bo by to źle odebrał.
- Ja pierdolę... Jimin zjebie patentowy! - aż zatrzęsły jej się ręce. Miała ochotę go udusić, czuł to. I nie dziwił jej się. Można było rozegrać to inaczej, teraz było za późno.
- No cóż. Teraz jest źle i nie wiem co zrobić. Nie chcę im zniszczyć związku, moje małe by bardzo cierpiało, ale przecież kiedyś to wyjdzie na jaw i będzie jeszcze gorzej. Jestem w kropce. Nie powiem tego Jungowi, ale i nie chcę, by wyszło to w nieodpowiednim momencie.
- Uh... Zjebałeś po całej linii. Teraz jest kiepsko, ale coś da się zrobić. - skinęła głową i znowu sięgnęła po laptopa. - Można kogoś wynająć. Chociaż średnio to bezpieczne... W każdym razie pomyślę nad tym, Ty leć na dół, bo mama Ci zagłaska kochasia, zaraz zejdę i się przywitam. Jak coś to zgadamy się telefonicznie.
Jimin skinął głową i objął go mocno.
- Dzięki noona.
- Spoko. Ktoś musi za Ciebie myśleć. - westchnęła i poklepała go po plecach.
- Wredota. - mruknął i wyszedł z pokoju. W tym domu mimo wszystko nieco się zmieniał. Może dlatego, że i on, i siostra mieli charakter matki i tutaj nie miał jak się afiszować swoją zajebistością. Trzy genialne osoby to już tłok, a z jego nasiloną to już w ogóle szło się udusić.
Wszedł do pokoju, gdzie matka właśnie pokazywała Ciastkowi... album z jego dzieciństwa. No nie!
- Mamo! - podbiegł i już miał wyrwać kompromitujące go materiały, jednak kobieta była szybsza.
- Uspokój się. - mruknęła i wróciła do przeglądania kolejnych fotek, na których mały Jimin biegał po podwórku w samych majtkach, czy bawił się samochodzikami upaćkany czekoladą. Co za wstyd! A Ciastek się cieszył jak głupi!
- Byłeś takim słodkich bobaskiem, Jimin. - wyszczerzył się młodszy, wskazując na jego zdjęcie w pampersie. Park aż wstrzymał powietrze. Miał ochotę zapaść się pod ziemię. Jego idealny wizerunek zajebistej osoby uległ zniszczeniu. Oczywiście i tak był cudownym dzieckiem, ale no. Niekoniecznie chciał, by go na waleta oglądano w wanience. Takie coś dopiero w łóżku, teraz wygląda lepiej!
- Jesteście straszni. - mruknął, siadając obok zrezygnowany. Jego matka uśmiechnęła się złośliwie i wyciągnęła jedno zdjęcie, gdzie nie miał przednich zębów. Paskudztwo.
- Masz, Jungkook. Zostaw sobie na pamiątkę. Jak będzie Ci smutno, to spojrzysz na te zdjęcie i od razu poprawi Ci się humor gdy stwierdzisz, że twój chłopak był takim... hm. Słodkim dzieciątkiem.
- Och, naprawdę? Dziękuję! - wyszczerzył się, od razu wyciągając portfel. Wsunął zdjęcie w wolne miejsce. W sumie to urocze... Fotka w portfelu to wyższy level, to już prawie jak małżeństwo.
- Co ja z Wami mam... - westchnął, opierając się o ramię Kookiego, jak gdyby nigdy nic. Nie miał oporów przed rodziną, mógłby się nawet z nim za chwilę całować, chociaż pewnie jego chłopaczek byłby zawstydzony.
- Nie marudź. W każdym razie co do tamtej rozmowy... Niech będzie, przez telefon się jeszcze dogadamy, bo teraz nie mam ochoty, skoro już Twój chłopak nas odwiedził. - odparła, wstając z kanapy. Uśmiechnęła się i znowu wystukała coś na swoim telefonie. - Zostaniecie na obiedzie? Pewnie nie mieliście kiedy coś zjeść, a znając Jimina zabierze Cię na jakieś frytki i tyle będzie z pożywności.
- Mamoooo... - skrzywił się niezadowolony. Psuje mu opinię. Trzeba się zmywać... - My nie...
- Nie chcę sprawiać problemów. I tak zabrałem pani zbyt wiele czasu.
- I tak trzeba zjeść obiad, i tak. Co to za kłopot, byś do nas dołączył? Nakrywają już do stołu, poza tym jesteś jego partnerem, czuj się tu swobodnie.
W tym momencie do pokoju weszła jego siostra i z uśmiechem podeszła do Kookiego, który nieco zestresowany wstał i skinął głową.
- Dzień dobry. Jeon Jungkook.
- Park Hyogun. - zadowolona złapała Ciastka za policzki i zaczęła je tarmosić. - O jejciu. Jaki słodziutki! Jaki kochaniutki! - pisnęła, po czym uścisnęła go z całej siły.
- Opanuj swoje pedo-zapędy, noona. - mruknął Jimin, łapiąc Ciastka za rękę i przyciągnął go do siebie mocno, od razu obejmując. Zarumieniony Jungkook spojrzał na niego zaskoczony, uśmiechając się nieco głupkowato.
- Jak z dziećmi... - pokiwała głową matka, ruszając w stronę wyjścia.
Obiad minął bardzo sympatycznie. Wypytywano Kookiego o wszystko, obgadywano Jimina, potem zaś temat prawie zszedł na sztukę, jednak starszy od razu zmienił temat. Przecież od razu wyjdzie na jaw, że od dziecka uciekał przed teatrem, a przy swoim chłopaku zgrywał człowieka kultury.
Wieczorem odjechali, zaś Jimin był już pewien, że jego kochanie jest tak zachwycające, że teraz może być tylko lepiej. Skoro wszyscy go polubili, to jeden problem z głowy.
Zawiózł go pod dom i nieco niechętnie spojrzał, jak ten odpina pasy.
- Szkoda, że tyle tam siedzieliśmy, chciałbym spędzić z Tobą trochę czasu. - westchnął, robiąc smutną minę, jakby go mocno tym wszystkim zraniono.
- Przecież byliśmy razem. - odparł zaskoczony chłopak, patrząc na niego niezrozumiale.
- No, nieważne... Mam nadzieję, że jeszcze będę mógł Cię w tym tygodniu wypieścić. - uśmiechnął się delikatnie i pogładził go po udzie. Chętnie by go pocałował, ale niestety ktoś mógłby ich zobaczyć, a nie chciał krzywdzić tym Jungkooka, który na wyjście z szafy gotowy nie jest. I może nigdy nie będzie...
- To... Może wejdziesz na chwilkę? Muszę oddać Ci przecież płyty, chyba je zostawiłeś... - oparł młodszy, przegryzając kusząco wargę. Jimin niemal natychmiast wyskoczył z samochodu i pognał do drzwi. Ciastek po chwili je otworzył i wszedł do środka, gdzie stała już przezorna matka.
- Dobry wieczór pani. - Jimin skłonił się i ucałował jej dłoń. - Przepraszam, że tak późno, ale moja mama była tak zachwycona Jungkookiem, że nie chciała go wypuścić z domu, musieliśmy zjeść obiad i z nią rozmawiać.
- Witaj, Jimin. Nic się nie stało, skoro był z Tobą. - od razu na jej twarzy pojawił się wielki uśmiech. Co za prosta w obsłudze kobieta. - Nie sprawiał problemów?
- Oczywiście, że nie. Wręcz nalegała, by częściej ją odwiedzał, zrobił na niej wielkie wrażenie. Moja siostra też go wręcz pokochała.
- Siostra? Masz rodzeństwo?
- Owszem. Jedną starszą, drugą młodszą siostrę. - skinął głową.
- Och... Nawet nie wiedziałam. W każdym razie cieszę się, że spotkanie się udało. - uśmiechnęła się jeszcze bardziej. Coś knuła, ale co?
- Mamo... Muszę oddać Jiminowi płyty, chwilkę u mnie zostanie.
- Nie ma problemu. Ja już będę się zbierać do opery, odprowadź go do drzwi, dobrze?
- Rozumiem.
- To miłej zabawy. - odparła, poprawiając torebkę na ramieniu, po czym wyszła. Gdy tylko drzwi się zamknęły, Jimin złapał Jungkooka za pośladki i uniósł nad ziemię. Kookie objął go za szyję i już po chwili starszy wspinał się z nim po schodach, całując go drapieżnie i namiętnie. Kopniakiem otworzył drzwi i nogą też je zatrzasnął, od razu rzucając się z nim na łóżko. Jego język penetrował usta chłopaka, podczas gdy dłonie wsunęły się pod rąbek koszulki, która chwilę potem wylądowała na podłodze. Nie mógł się powstrzymać, chciał zobaczyć te piękne ciało nagie, a Ciastek nie protestował. Sam zabrał się za bluzkę Jimina, której żywot zakończył się w podobny sposób, co jego ubrania. To tylko bardziej go nakręciło.
- Ciastek... Uwielbiam Cię. - mruknął, odrywając się od jego ust, by po chwili przyssać je do szyi chłopaka, którą zaczął pieścić dokładnie i w szalonym tempie. Młodszy pojękiwał, zaciskając dłonie na jego ramionach. Jego uda zacisnęły się na biodrach Jimina, można by nawet rzec, że je oplotły.
- Jimin... Och... - szepnął, wbijając swoje paznokcie w skórę. To chyba jakiś jego nawyk, mały sadysta.
- Chcę Cię Ciastek. - dodał, schodząc z pocałunkami niżej. Nikogo nie było w domu, on był napalony, młody kusił. Chciał to wykorzystać. Przegryzł jego sutek, podczas gdy kroczem potarł o przyrodzenie chłopaka, tylko bardziej nakręcając sytuację, która i tak była wyjątkowo gorąca. Te jęki, rozchylone wargi. Wijące się ciało... Czuł, jak wszystko się w nim zbiera. Językiem zaczął wodzić po jego torsie, zatrzymując się pod pępkiem. Kąsał i całował na zmianę jasną skórę, wysuwając się z objęć jego nóg. Nachylił się nad jego rozporkiem i rozpiął go zębami, po czym złapał za szlufki pociągnął je w dół, sprawnie i błyskawicznie. O cholera. W samych bokserkach wyglądał jeszcze lepiej, w dodatku te rumieńce i zawstydzenie wymieszane z podnieceniem dopełniało ten cudny obrazek. Seksowny malec.
- Hyung... - Ciastek nieczęsto tak na niego mówił, więc było to podniecające. Cholera. To jego limit. Wtulił nos w jego krocze, opiewając je ciepłym oddechem, na co chłopak aż pisnął. Coraz lepiej. Wysunął język i polizał wypukłość kusząco, patrząc młodszemu w oczy. Czuł, jak ten drży, był pewnie nakręcony tak samo. Nic dziwnego, język Jimina robił cuda.
- Jimin! - jęknął, gdy jego bokserki przestały już ukrywać jego najintymniejsze rejony. Był czerwony i wystraszony, jednak Jimin nie miał zamiaru przestać. Bez oporów polizał jego główkę, następnie zaś wsunął go do ust. Całego, co się będzie krępował! Już on mu pokaże raj.
To było szaleństwo. Ciastek zdzierał sobie gardło, jęcząc jego imię, zaciskając dłonie na jego włosach, podczas gdy on brał go głęboko w gardło, pieszcząc językiem najlepiej jak potrafił. Widział, że odpływa, że traci kontakt z rzeczywistością. Wprawdzie Park nigdy nie pchał się do robienia komuś loda, jednak chciał go rozluźnić, a to było najlepszym sposobem. Zresztą to jego chłopak, mu może z racji relacji. Niech się cieszy i czuje zaszczycony.
Ujął w dłonie jego jajeczka, masując je dokładnie, ale z czułością. Ciastek był niesamowicie wrażliwy. I seksowny. I zajebisty. O kurwa. Jak on ponętnie wygląda w takim stanie uniesienia. Czerwony, niekontaktujący, krzyczący jego imię. Mógłby dojść na sam jego widok.
A jeśli już o dojście chodzi... Kookie nie był długodystansowcem. Chwilę później Jimin poczuł słoną wydzielinę w ustach, którą sprawnie połknął. Nawet nie zdążył się rozkręcić, przecież ledwo się nim pobawił, jednak cóż. Był zbyt dobry w te klocki, co miał biedak zrobić, skoro jego usta były najlepsze?
Nachylił się nad nim i ucałował jego wargi. Chłopak dyszał zmęczony, w jego kącikach lśniły małe łzy. Bez sił odwzajemnił pocałunek, nie mogąc się uspokoić, co Jiminowi się podobało. Ciastek był w raju, to było widać.
- J-jimin...
- Tak, kociaku? - wymruczał, liżąc jego słodką szyję. Nie chciał dać mu odpocząć.
- Ja... to było...
- Podobało Ci się?
- Um... Tak... - wyjąkał, nieco niepewnie się w niego wtulając. Park wyszczerzył się i ucałował jego wargi.
- Masz siłę na jeszcze? - zamruczał, liżąc dolną, do której się na chwilę przyssał.
- Jeszcze? - Kookie otworzył szerzej oczy i zadrżał. Jimin uniósł nieco pytająco brew.
- Owszem. Nie tylko takie rzeczy można robić.
Powiedział to, jednak widział co się święci. Chłopak się bał. Najzwyczajniej w świecie. Chyba nie był gotowy na prawdziwy seks, co trochę go zasmuciło. Tym bardziej, że jego pyton rwał się do przodu. Ma sobie zwalić jak ostatni zjeb?
- Spokojnie. Nie musimy się kochać...
- Jimin... Ja... Nie robiłem tego, nie wiem co i jak... - szepnął, wbijając wzrok w ścianę. Jimin uśmiechnął się delikatnie i ucałował jego wargi czule.
- Koteczku... Nie będę Cię zmuszał, ale naprawdę nie masz się czego bać. Będę delikatny i będzie Ci dobrze. To przyjemne, zaręczam Ci. - pogładził go po policzku. Młodszy spojrzał na niego niepewnie, zerkając na jego krocze.
- Będzie boleć?
- Nie chcę kłamać... Pewnie na początku tak, ale to normalne. Po chwili będzie Ci przyjemnie. Nawet lepiej, niż przed chwilą. Przysięgam na swoją zajebistość.
Kookie zrumienił się, niepewnie zsuwając dłoń na jego krocze, delikatnie je gładząc.
- Skoro przysięgasz... - uśmiechnął się słodko, na co Jimin niemal wybuchł. Zsunął swoje spodnie wraz z bielizną, prezentując swojego wielkiego ChimChima, który jakby nie patrzeć robił wrażenie. Przynajmniej Kookie wpatrywał się w niego, oddychając płytko. Nie no Jimin, nie żartuj. Każdemu staje na jego widok!
- Nie bój się. - szepnął, wpijając się w jego usta. Niemal go rozsadzało, jednak trzeba było zrobić to powoli. Odkręcił tubkę, którą zawsze miał przy sobie i wylał sporo na palce. Jedną ręką złapał Ciastka, delikatnie go unosząc. Potarł delikatnie jego dziurkę i całując jego wargi wsunął palec do środka. Odrobinkę, by się przyzwyczaił, jednak i tak reakcja była wiadoma. Pisk, zaciśnięcie się i spięte mięśnie. Typowe zachowanie prawiczka.
- Rozluźnij się, kochany, bo będzie bolało. Oddychaj spokojnie, nie zaciskaj się. - zamruczał, całując czule jego szyję. To na pewno działało rozluźniająco, a przynajmniej było na tyle kuszące, by skupił się na tym nieco bardziej.
Delikatnie poruszał palcem, zachwycając się jękami. Po dłuższej chwili był tam już cały. Czuł tę ciasnotę. Na samą myśl, jak bardzo będzie uciskał jego członka, zrobiło mu się słabo. Jak to przeżyje, to będzie najszczęśliwszy na świecie.
Wsunął go nieco głębiej, badając wnętrze. Było mu nieco przykro, że chłopak cierpi, jednak tak być musiało, dlatego zaczął szukać jego czułego punktu.
- Ach! - pisnął młodszy, wyginając się w łuk. Eureka! To teraz się zacznie.
Wpił się w jego usta, naciskając prostatę swoim długim palcem. Powoli zaczął też rozpychając dziurkę drugim. Nadal delikatnie i z wyczuciem, chociaż podniecenie w nim narastało. Nigdy tak się z nikim nie bawił, już dawno by go brał, gdyby nie fakt, że mu zależało. Chciał, by młody czuł się bezpiecznie, w końcu nie był jednorazową zabawką, a kimś na stałe. Będzie już jego jedynym, musi więc o niego dbać.
- Jimin... - wyjąkał w jego usta, starając się odwzajemnić pocałunek równie namiętnie, jednak niezbyt mu to wychodziło. Oddychał przez usta, pojękując z rozkoszy mieszanej z cierpieniem, ledwo ruszając językiem. Był rozpalony, jakby miał gorączkę. Kropelki potu spływały z jego czoła, dodając mu seksapilu, którego i tak miał aż nazbyt. Cóż za stworzenie...
Kolejny palec przebrnął przez ciasne wejście. Jimin ledwo się trzymał, toteż po prostu przyspieszył, chociaż z bólem serca.
Mówił do Ciastka, uspokajał go, całował i pieścił językiem, atakując w międzyczasie prostatę i rozciągając dziurkę. Gdy zrobił co tylko mógł palcami, z wielką ostrożnością uniósł go wyżej, podkładając pod kość ogonową poduszkę.
- Teraz zaboli kochanie, ale postaraj się nie zaciskać, bo będzie gorzej, dobrze?
Pocałował jego powieki, unosząc jego nogi. Przysunął swój nawilżony członek do wejścia, wtulając twarz w jego szyję. Młodszy objął go mocno, zaś gdy zaczął się wsuwać, po prostu chłopak niemal się wydarł, wbijając pazurki w zasadzie do krwi.
- ACH!
- Spokojnie kochanie, to tylko na początku... - szepnął Jimin, dysząc cicho. Jak zajebiście przyjemnie. O kurwa. Wszedł tylko kawałeczek, ale było to genialne doznanie. Ciastek był kurwa jakoś nienormalnie ciasny. Przerżnął wiele dup, ale ta była naprawdę wyjątkowa.
Jimin, żeś trafił. Masz zajebisty gust!
Przegryzł szyję Jungkooka, gładząc dłonią jego udo, po czym przesunął ją na jądra chłopaka. Zaczął je masować, by go rozluźnić i dać jak najwięcej rozkoszy, w tym czasie powoli wszedł do końca. Nie przepadał za zabawami. Wolał już siedzieć w swojej norce i czekać, aż się przyzwyczai. Wsuwanie się co chwilę po kawałku było wkurwiające.
- Ach.... Jimin! - jęczał młodszy, a z jego powiek pociekło kilka łez.
- Bardzo boli? - szepnął cicho, dysząc nad jego twarzą.
- Tak! - pisnął, oddychając ciężko.
- Oddychaj i nie spinaj się, będzie dobrze. - złapał w dłoń jego penisa i zaczął go masować, samemu ledwo funkcjonując. Czuł ten ucisk niesamowicie mocno. Nawet sobie nie wyobrażał, jak bardzo musi to doskwierać jego kochanemu, jednak przecież będzie mu dobrze, musi. - Mój kochany...
Wpił się w jego wargi i odrobinę się wysunął, po czym uderzył dość mocno, chyba trącając w prostatę, bo chłopak pisnął w nieco inny sposób.
- Tutaj? - zamruczał, przegryzając jego dolną wargę.
- Um.. - kiwnął tylko niemrawo głową.
Bolało. Tak niesamowicie go to bolało. Członek Jimina go niemal rozsadzał. Czuł się tak, jakby miało mu rozerwać odbyt. Owszem. Pocałunki były przyjemne, zaś jego ręka doprowadzała go do szaleństwa, jednak tyłek był w opłakanym stanie. Nie spodziewał się, że to aż take cierpienie. Do chwili, gdy poczuł jak go uderza.
Na bogów! To było przedziwne uczucie! Pomimo bólu poczuł coś przyjemnego. Wspaniałego.
Objął go mocniej, jęcząc głośno. Nie miał siły nad tym panować, wydawał z siebie same krępujące dźwięki, jednak cóż miał począć? Musiał.
Po chwili Jimin jakby się z niego wysunął i mocno uderzył po raz kolejny. Znowu w te same miejsce.
- Jimin! - jęknął, czując, jak spina mięśnie brzucha. Było dobrze. Strasznie, ale dobrze.
I się zaczęło. Z sekundy na sekundę ruchy Jimina stawały się coraz szybsze. Uderzał zdecydowanie, mocno i... zniewalająco.
Łzy powoli skapywały z jego oczu, jednak czuł więcej przyjemności, aniżeli cierpienia. Dodatkowo te wspaniałe usta całowały go tak zniewalająco, a dłoń szybko pieściła jego członka. Ogrom doznań był nie do opisania. Ciężkie, płytkie oddechy, opadające klatki piersiowe. Sapanie i jęki, a między nimi dźwięk uderzania i jego krzyki.
Cało Jimina przylegało o jego, spocone i seksowne. Jego imponujące mięśnie tak pięknie wyglądały nad nim. Było mu niezwykle dobrze.
- Hyung... - wysapał, unosząc nieco biodra. I kolejne pchnięcie, tym razem naprawdę mocne i dobrze wymierzone. Odlatywał. Powoli tracił kontakt z rzeczywistością. Jimin brał go mocniej i mocniej. Dziko, namiętnie i nieco brutalnie. Jego ruchy przesiąknięte były pewnością siebie, zdecydowaniem.
Poczuł jego język w swoich ustach. Trącił go, po chwili zaś przerodziło się to w namiętny pocałunek, który przerywany był tylko jego jękami, które wydobywały się z każdym kolejnym ruchem. Nawet nie wiedział, co robił. Leżał, obejmując go mocno, rozkoszując się miłością, którą teraz się dzielili,
Czuł, że wszystko się w nim zbiera, że nie brakuje mu dużo, by osiągnąć spełnienie. Kręciło mu się w głowie, uda zacisnął na chłopaku, ledwo łapiąc w płuca powietrze.
- Jimin, tak, Jimin! Ach!
- Kookie... - wysapał starszy, którego ruchy też stały się bardziej chaotyczne, a przy tym dawały jeszcze więcej przyjemności. Świat przestał istnieć, zaś gdy poczuł naprawdę zdecydowane uderzenie po prostu wygiął się w łuk, dochodząc z krzykiem. Uczucie, które temu towarzyszyło, było nie do opisania. To był całkiem nowy poziom doznań, jedyne w swoim rodzaju. Czuł się jak w niebie, chociaż zapewne i tak byłoby mu gorzej, niż teraz pod Jiminem, który jeszcze chwilę w nim się poruszał, by opaść na jego ciało po chwili, wylewając się w jego wnętrzu obficie.
Starszy objął go mocno, dysząc ciężko.
- Uwielbiam Cię Ciastek.
- Jimin... - zdołał tylko wyszeptać, wtulając się w niego mocno. Poczuł, jak się z niego wysuwa, po czym sięga po kołdrę i ich zakrywa.
- Było dobrze?
- Nigdy nie czułem się lepiej... - uśmiechnął się delikatnie, przymykając powieki. Dłoń Parka zaczęła gładzić go po ramieniu, na co cicho zamruczał.
- Nie wypuszczę Cię już nigdy z moich rąk.
- Nie możesz, hyung.
Bardzo proszę o komentarze ;)
Dzisiejszej nocy przeczytałam wszystkie rozdziały, teraz zobaczyłam, że dodałaś nowy. Wiesz co ci powiem? Nie czytałam lepszego ff z Bangtan, naprawdę. Nie jestem fanką żadnego z tych paringów(oprócz Vhopea, ale ja już nie wiem jak to z nimi będzie), ale no kurde, nie przeszkadza mi to w ogóle, bo samo fanfiction jest genialne! Nie nudzi, fabuła jest świetna, lubię takie szkolne historyjki z bogatyki dzieciaczkami, które udają takich świętoszków przy swoich rodzicach. Podoba mi się to, że potrafisz stworzyć charakter i osobowość dla każdego z bohaterów i nic się ze sobą nie zlewa. A postacią Jimina to mnie zabiłaś, pokochałam tego cwaniaczka!
OdpowiedzUsuńTak jak już wspominałam, nie czytałam lepszego ff z Bangtan, a od dzisiaj jestem twoją fanką i wierną czytelniczką, przysięgam. Dziękuję ci za to zwariowane opowiadanie.
Nawet sobie nie wyobrażasz, jak miło mi przeczytać takie słowa! To naprawdę mocno motywuje i tylko dodaje powera, by dalej pisać i tworzyć. A fakt, że uważasz moje opowiadanie za najlepsze, to dla mnie wielki zaszczyt, bo daleko mi do dobrego pisania, a takie określenie to wielkie wyróżnienie.
UsuńMam nadzieję, że w przyszłości nie zawiodę i nadal te opowiadanie będzie Ci się podobało.
To ja dziękuję za kochany komentarz i pozdrawiam z całego serducha <3
Tyle emocji, zajebistości Jimina i sexu ......zgon na miejscu xd
OdpowiedzUsuń<3
UsuńSzczerze...KOCHAM CIĘ KOBIETO!!!
OdpowiedzUsuńTo było takie...aghstaghstaghstg
Banana na ryju miałam już od pierwszej linijki, a gdy matka Kooka wyszła to...Kanapa nie wytrzymała!
Coś myślę, że matka Ciasteczka przyłapie ich w następnym rozdziale (Jimin no ja Cię proszę...Taki wielki geniusz, ale nie pomyślałeś o tym, że matka Kooka wróci następnego dnia? No dobra odpuszczę, bo żeś był taki napalony, a Ciastkowy zad jest niczego sobie.)
Czekam na następny rozdział!
Weny!
A ja kocham takie komentarze <3
UsuńCieszę się, że Ci się podobało!
Dziękuję <3
Zabiłaś mnie... aktualnie nie stać mnie na konstruktywny komentarz, dobra robota, kocham ten ff.... qil;hjrelueroiqpogpo <3 [*]
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz <3 Bardzo mi miło!
UsuńUmarłam pierwszy raz nie wiem co powiedzieć !!! Kocham cie <3 )
OdpowiedzUsuńNie umieraj, jeszcze będzie się działo! <3
UsuńTo było... Ja... Nie.... Bo... No.......
OdpowiedzUsuńJak...
Bo to....
Ugh...........
Jak można...
Sadystka.....
A siedze na historii i kolezanka zajrzala do telefonu a ja ją prawie zwaliłam z krzesła bo ja odepchnelam....
Bo jak ona mi smie przerywać rozrywanie Kookisiowego tylka!
Ja nie...
Nie ja więcej nie napisze... To jest idealne, nic dodać, nic ująć....
Biedna koleżanka! ;c
UsuńMiło mi, że się podoba ;)
Ahgaghanajjsb BOSKIE! TAK CUDOWNIE OPISANA SCENA SEKSU. JA PIERDOLE NIE MOGĘ! Nareszcie Chim Chim zwiedził ciasteczkową norkę. Jestem w niebie. Więcej takich scen; ) nie obrażę się też na taką scenkę na przykład w operowym kiblu ^^ Zastanawiam się tylko, czy wszystko będzie w pożądku, bo przecież mama Kook'a kiedyś będzie musiała wrócić z opery :/ Nie wytrzymam. To mnie męczy. Ciekawe kiedy Hoseok dojdzie do tego samego etapu co Jimin i o co chodzi z tym problemem Tae? Domyślam się, ale to też mnie ciągle męczy. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału♡
OdpowiedzUsuńDziękuję! Bałam się, że scena seksu nie wyjdzie, bo wolę opisywać uczucia, ale w takim razie jestem chyba zadowolona ;D
UsuńSpokojnie, to dopiero początek seksualnych zabaw!
Dzisiaj może będzie <3
Dziękuję pięknie za komentarz! <3
O jeeju, to jest takie słodkie :3
OdpowiedzUsuńI wiesz, co? Ja tu sobie czytam, myślę o może teraz się dowiem, co to za sekret Tae, a tu dupa ;__; No jak tak można? Ja już chcę by to się powolutku zaczęło wyjaśniać, ale zapewne dowiem się tego, gdy Taehyung zechce zwierzyć się Hopiemu, no nie? W każdym razie na to czekam <3
O jaaa, Jimin o mały włos nie przyprawił Ciasta o zawał. Hhaha już lubię panią Park :D Jest świetna. I te zdjęcia z dzieciństwa, hahahahahahah XD Mega
Ooo no i mamy pierwszy raz ciastka :3 No proszę jak Jimin potrafi zadbać o swoje maleństwo :D Seksownie i uroczo, a scena wyszła ci zajebiście <3 I chcę więcej, poważnie xD
Jestem ciekawa czy mama Kooka ich nakryje czy może zdążał się ogarnąć przed jej przyjściem? Hyyym...
No nic, czekam na kolejny rozdział :3
Weny <3
Spokojnie, to kwestia 3 rozdziałów chyba... O ile nie poszaleję trochę dłużej ;)
UsuńW końcu zajebistość Jimina to dobre geny ;D
Dziękuję <3 strasznie się obawiałam scen seksu, ale cieszę się, że Ci się poodbało!
Dziękuję <333
Dopiero co 2 dni temu zaczynałam czytać to opowiadanie, a już skończyłam ten rozdział <3 jesteś najlepsza! Dawno tak dobrego ff nie czytałam! <3 Scena +18 wyszła ci na prawdę bardzo dobrze :3 strasznie jestem juz ciekawa co to za sekret z V, ale ty nas meczysz... :p :) niby kilka pomysłów mam, no ale to nie to samo... nie mogę się juz doczekać kolejnego rozdziału <33 weny dużo życzę i powodzenia na sesjach :3 <3
OdpowiedzUsuń(Przepraszam, nie jestem za dobrą w pisaniu komentarzy... xD)
Wow, dobre tempo!
UsuńDziękuję bardzo za takie kochane słowa, to słodkie <3
Jeszcze chwilka i się dowiecie <3
Dziękuję bardzo!