Z dnia na dzień szło im coraz lepiej, taniec mieli już niemal opanowany, zaś próby wokalne również nie martwiły Hoseoka. Mógł wręcz powiedzieć, że mają duże szanse na wygraną, bo ich synchronizacja była bardzo dobra i świetnie się dogadywali. No, on z Taehyungiem w ogóle nie rozmawiał, jednak poza tym wszyscy mocno się zgrali i nie było pomiędzy nimi większych sporów. Czasami Jimin jęczał, że chce być bardziej na przodzie, jednak to było dla niego typowe, w końcu potrzebuje uwagi.
- Dobra. Na dzisiaj koniec. Poćwiczcie w domu jak znajdziecie chwilę. Widzimy się pojutrze, jak zwykle zresztą. - uśmiechnął się, zbierając z czoła mokre od potu kosmyki. Uradowana reszta szybko ruszyła w stronę szatni, on zaś zajął się sprzętem. Wysunął płytę z laptopa i schował do torby, po czym wszystko odłączył i udał się do szatni, gdzie wszyscy albo byli pod prysznicami, albo się przebierali.
- Ciastek, idziemy na obiad? - usłyszał głos Jimina, jednak nie zwrócił na niego uwagi, w końcu zawsze chciało mu się jeść po próbach. Jak zwykle wzrokiem szukał tylko pewnej słodkiej istotki, która stała z mokrymi włosami, susząc je ręcznikiem. Nadal nie mógł o nim zapomnieć, chociaż minęło już sporo czasu od nieszczęsnej nocy. Cały czas mu się śnił, ciągle o nim marzył i tęsknił za jego uśmiechem. Tae od tamtego zdarzenie był jakby cichy, nie szalał i nie śmiał się jak kiedyś, co chyba najbardziej bolało. Odebrał mu nie tylko pierwszy raz, ale i szczęście, uśmiech. Tę dziecinność i głupotę, która była w nim najcudowniejsza.
Westchnął cicho, zrzucając z siebie ubrania. Nie chciało mu się tutaj ogarniać, wykąpie się porządnie w domu. Nie chciał, by Tae czuł się przytłoczony jego obecnością, zawsze jakoś się rozpogadzał, gdy odchodził jak najdalej, dlatego też starał się po prostu nie przebywać w jego okolicach, gdy nie było to niezbędne.
Złapał za torbę i wrzucił do niej ubrania, po czym pożegnał się i wybiegł ze szkoły. Chciał być już w domu, oddając się całkowicie ćwiczeniu rapu i nauce, poza tym przecież miał tyle na głowie.
***
- Co... - jęknął Taehyung, wpatrując się w swój rachunek bankowy na stronie. Nie miał pojęcia jak to się stało, ale kilka dni temu z jego konta przelano tysiące dolarów na inne, chociaż on w życiu takiej sumy nie widział na oczy. Ręce mu drżały. Nikt nie miał dostępu do jego karty, pinu, hasła i komputera, więc jak to możliwe, że w ogóle taka kwota znalazła się w jego posiadaniu, w dodatku została komuś przesłana? I to nie ktoś wysłał mu pieniądze. Wyglądało to tak, jakby sam sobie wpłacił i potem nim rozdysponowywał. To nielogiczne i nienormalne. Nawet Jimin nie znał numeru konta, zresztą był za głupi na takie coś! Jednak jeśli nie on, to kto?
Wylogował się, uprzednio zmieniając hasło. Stresowało go to, nie wiedział, jak się zachować. Pójść na policję? Tylko co im wtedy powie? Zresztą jeszcze tamci ludzie pomyślą, że coś kombinuje, a nie chciał stracić życia przez taką głupotę. Siedzieć z drugiej strony też nie mógł, bo skoro ktoś się bawił jego pieniędzmi, to mógł w każdej chwili pozbawić go środków do życia, wtedy zaś nie opłaci mieszkania i nie wyśle niczego matce, by jakoś funkcjonowała...
- Ach... - złapał się za głowę, chowając twarz w dłoniach. Czuł się tragicznie.
Złapał za telefon i wybrał numer Jimina. Odebrał dopiero po trzecim sygnale.
- Tak, słońce?
- Jimin... Mam problem, nie wiem co się dzieje. - mruknął, bawiąc się rąbkiem swojej koszuli.
- Jeju, nie strasz mnie, o co chodzi? Mam przyjechać?!
- Nie, nie... Po prostu sprawdziłem swoje konto i ktoś miał do niego dostęp.
- Co? Okradziono Cię?! - Jimin był zdenerwowany, wyczuł to od razu.
- Nie. - powiedział mu szybko o zaistniałej sytuacji. Jimin przez chwilę się zastanawiał, po czym Tae usłyszał jego westchnienie, jakby wpadł na genialny pomysł.
- Um. Zostaw to maluchu, to nic złego. Nie okradli Cię, więc jest dobrze.
- Ale Jimin! Czy coś wiesz? Czemu wzdychasz? Skąd pewność, że jest dobrze?
- Zobaczysz, mały.
- Jimin! Raz mógłbyś powiedzieć wprost.
- A czy ty mówisz mi wszystko, kotek?
- Ja... Um. - zacisnął wargi, nie wiedząc co odpowiedzieć. Sam przecież okłamał go w kwestii Hoseoka i był przekonany o tym, że Jimin o tym wie. Oczywiście sprawa gwałtu została tajemnicą, ale bajka, którą mu zaserwował nie była przekonująca. - Ale... To dotyczy mnie.
- Ty też dotyczysz mnie, więc wiesz. Jesteś moim braciszkiem, powinienem wiedzieć wszystko, a ty od dawna coś skrywasz i czuję, że mocno by mnie to wkurwiło.
- Ja... muszę kończyć, Jimin. - mruknął i rozłączył się. Od jakiegoś czasu patrzył dziwnie na niego i Hobiego, jakby wszystko wiedział. On zaś nic nie mógł poradzić na to, że uciekał jak najdalej, jakby ręka chłopaka miała go zabić. Zachowywał się trochę jak wariat, ale reagował tak natychmiastowo, nie panował nad tym.
Odstawił telefon i powoli ruszył w stronę łóżka. Opadł na nie, chowając twarz w poduszkę. Nawet pieniądze stroją sobie z niego żarty, życie jest bezlitosne.
***
Delikatnie musnął palcami dłoń Jina, mijając go w drzwiach do szatni. Łapał się nad tym, że coraz trudniej było mu funkcjonować bez jego dotyku, praktycznie cały czas się do niego kleił, pragnął uwagi i pieszczot. Z początkowego zauroczenia, uczucie, którym go darzył zmieniło się w małą obsesję, szczególnie po ich wspólnym wyjeździe, gdzie rozmawiali od serca o wszystkim. Wyjawił mu wszystkie wcześniejsze wątpliwości, nic nie ukrywał, a i Seokjin powiedział mu o własnych uczuciach i o tym, co go irytuje. Naprawdę wiele dała im szczerość, teraz czuł się jak nowo narodzony, najchętniej skakałby z radości i dziękował niebiosom za kolejną szansę.
Wszedł do szatni i szybko się przebrał, chcąc poświęcić więcej czasu na rozgrzewkę. Nie był może najgorszy, ale mimo wszystko nie ruszał się jak Hoseok, a nie chciał wyjść na kalekę jak Namjoon, czy... jego kochanie. Cóż. I tak jest idealny, nie musi umieć tańczyć, w łóżku był wygimnastykowany, to najistotniejsze. Przysiadł na ziemi i zaczął się rozciągać, zerkając na zadowolonego Jina. Był przesłodki, ledwo oderwał od niego wzrok, gdy usłyszał otwierane drzwi i na salę weszli Namjoon i Jessica, przedrzeźniając się nieco, za nimi zaś szedł Jungkook, co chwila wgapiając się w ekran telefonu. Wzruszył ramionami, krótko się witając, po czym doczłapał się do swojego chłopaka i zaczął naciskać na jego plecy, pomagając mu się przygotować.
- Mhm... Boli, hyung? - zamruczał mu do ucha, uśmiechając się pod nosem. Jin klepnął go w udo, kręcąc głową z dezaprobatą.
- Hej! - usłyszeli głos Hoseoka, który wbiegł na salę nieco zdyszany. - Przytrzymali nas w klasie, sorki.
- Daj spokój, nie musisz być pierwszy. - uśmiechnęła się Jess, już grzebiąc w laptopie.
- O, cześć. Przyszłaś nas skontrolować? - skinął głową brunet, podchodząc do niej i zaglądając przez ramię.
- Jasne, poręczyłam za was. - uniosła zabawnie brew. Coś później zaczęli szeptać, jednak Yoongiego niezbyt to zajmowało.
Po kilkunastu minutach, gdy był już dostatecznie rozciągnięty, wstał, pomagając ponieść się Jinowi, który westchnął nieco niezadowolony z wysiłku.
- Wszyscy gotowi? - mruknął Hoseok, po czym zmarszczył brwi, rozglądając się po sali. - Gdzie Jimin i Tae?
Yoongi zacisnął wargi, również zaskoczony. Skupił się na Jinie, nie zauważył nawet, że nie ma pełnego składu. Od razu więc wszyscy utkwili wzrok w Jungkooku, który złapał za telefon i zestresowany ich spojrzeniami wybrał numer Parka.
- Um... Jimin? - dopiero za drugim razem udało mu się dodzwonić. - Gdzie... Ale... Co się stało?
Jungkook otworzył usta zaskoczony, po czym odsunął telefon od ucha.
- Co jest? - różowowłosy podszedł do niego. Nie podobało mu się te spojrzenie.
- Nie wiem dokładnie... Ale nie przyjdą, coś się dzieje z Taehyungiem.
- Co?! - Hoseok aż się poderwał i złapał najmłodszego za ramię, nieco zbyt energicznie.
- Bo... Chyba płacze, słyszałem coś takiego...
Hope od razu wybiegł z sali, on zaś nie mógł zrobić niczego innego, poza pognaniem za nim. Słyszał za sobą kroki reszty, co niezbyt mu się podobało, ale w sumie nie było to teraz istotne. Tae z natury nie płakał, nigdy. Musiało stać się coś złego.
Wbiegł na piętro, kierując się Jungiem, który chyba wiedział, gdzie ma biec.
Ręce nieco mu drżały, gdy wpadł za nim do toalety.
- Co się dzieje? - usłyszał głos młodszego, obok którego przystanął.
- Tae... - jęknął, widząc blondyna skulonego, w objęciach Jimina, który starał się go uspokoić. Był cały zapłakany, jego szloch roznosił się po całej łazience. Szybko wyminął bruneta i przyklęknął, ignorując wściekłe spojrzenie Jimina. - Taeś... Co się dzieje?
- Wyjdźcie stąd, nie róbcie sensacji.
- Ale... - zaczął Hoseok, jednak Park mu przerwał.
- Wyjdź, nic nie zrobisz.
Yoongi zignorował jego rozkaz i delikatnie pogładził plecy chłopaka, na co ten zerknął na niego i natychmiast wpadł mu w ramiona, zalewając się łzami.
- Hyuuung... - jęknął, zaciskając dłonie na jego koszulce. Starszy czuł jak jego ciało drży, przez co niemal skamieniał. - Ona... Ona nie żyje...
- Tae... - objął go mocniej, głaszcząc po plecach. Młodszy nie musiał mówić nic więcej, odpowiedź była oczywista.
- Hoseok, chodź. - Jess pociągnęła zszokowanego tancerza na zewnątrz, pozostałą trójkę też wyganiając. Brunet był jak sparaliżowany, ledwo ruszył za nią, starając się zapanować nad emocjami. To przecież niemożliwe, nie powinno tak być...
- Jess ja...
- Coś ty do cholery zrobił? Czemu masz taką minę? - warknęła, odchodząc z nim dalej od reszty. Jung osunął się na podłogę, chowając twarz w dłoniach. Nie wiedział co ma jej powiedzieć. Przecież wszystko miało wyjść perfekcyjnie. Poprosił kolegę o sfałszowanie kilku dokumentów i spłacił cały dług Taehyunga z jego konta... Był już wolny, nie musiał się męczyć z tymi starcami.
- Ja.. Tylko zapłaciłem.
- Co? Czyś ty zdurniał do reszty? - dziewczyna przykucnęła obok niego, łapiąc go za rękę, by spojrzeć mu w oczy, które powoli stawały się wilgotne. - Czy ty idioto zapłaciłeś, a potem nasłałeś na nich ojca? Przecież to takie podejrzane! Od razu stał się widoczny. Nagle dostał kasę, potem ich znajduje oddział? Nawet idiota by to połączył!
Zadrżał, kuląc się całkowicie.
Właśnie zabił matkę Taehyunga.
Nasłał na nich morderców, chociaż miał ich wszystkich wsadzić za kratki.
Zgwałcił Tae. Zabrał mu matkę.
Odebrał mu wszystko.
- Nie sądziłam, że jesteś taki tępy. Żałuję, że ci pomagałam, mogłam rozmowę z siostrą Jimina zachować dla siebie, nie podrzucać ci takich pomysłów. - złożyła ręce i przyłożyła je do warg. Również była zdenerwowana, jednak do Junga nic już nie dochodziło. Siedział, wpatrując się w podłogę, a z jego policzków spływały łzy. Ledwo zauważył, jak Taehyung wychodzi, praktycznie niesiony przez Yoongiego. Nie zwrócili na niego uwagi, jednak Jimin owszem. Od razu podszedł do niego i złapał go za koszulkę.
- Nie wiem o co chodzi, ale jeśli masz z tym coś wspólnego, to cię zabiję, przysięgam.
Po czym puścił go, czy raczej rzucił o podłogę, całkowicie zdenerwowany.
***
- Zajmij się nim, lepiej go zrozumiesz. - mruknął Jimin, zaciskając dłoń na drzwiach samochodu. Nigdy nie czuł takiej wściekłości, jak w tej chwili. Niemal go rozsadzała, miał ochotę zatłuc Hoseoka na śmierć. Rozkleił się, więc coś było na rzeczy. Nie płakałby, gdyby nie wiedział nic o sytuacji, Tae bowiem nawet nie wspomniał o tym, kto umarł, a Jung wyglądał na doinformowanego.
Od razu domyślił się, że to on grzebał przy koncie, chociaż nie bardzo wiedział czemu. To nie kwestia współczucia, coś się między nimi stało i miał wyrzuty, więc go spłacił. Odruchy blondyna też o czymś świadczyły i Jiminowi powoli wszystko się przejaśniało. Siostra też dała mu znać, że z nią rozmawiał o sytuacji Tae, coś nakombinował i skończyło się tragedią.
Lubił Hoseoka, ale nie daruje mu łez swojego maleństwa. Kwestia czasu, aż wszystko odkryje, a wtedy naprawdę może być z nim źle.
- Spoko. Pa. - westchnął Yoongi, chowając w swoich ramionach malucha. Park zatrzasnął drzwi, odprowadzając samochód wzrokiem.
Trzeba porozmawiać z Jess, ona wie.
Trochę krótko ;c Przepraszam ;c