Wakacyjny one-shot z ankiety.
Pairing : Vhope
Gatunek : yaoi, romans, fluff, komedia
Ostrzeżenia : słodko, miło, przyjemnie. Ot, wakacyjnie, niezbyt wymyślnie.
Odpoczywamy od dram! <3
Ostrzeżenia : słodko, miło, przyjemnie. Ot, wakacyjnie, niezbyt wymyślnie.
Odpoczywamy od dram! <3
Potarł wierzchem dłoni nieco zaspane oczy, w międzyczasie ładując do ust słomkę. Upił kilka łyków zimnego napoju, wpatrując się nieco tępo w piasek, który ani trochę się nie zmienił od czasu jego ostatniego wypadu na plażę. Kolejne wakacje w domu. Kolejne dni na plaży, gdzie pomoczy tyłek w wodzie, wieczorem zaś będzie się szlajał po barach z kumplami, by jakoś zabić nudę. Aż miał ochotę złapać się za głowę, gdy słyszał zachwyty tych wszystkich turystów, którzy przyjechali tutaj na kilka dni, by odpocząć od zgiełku wielkich miast, czy też wyrwać się z nudnego zadupia, gdzie nie ma nawet basenu. On sam miał po dziurki w nosie tego miasta, wody, sklepów z pamiątkami. Chciał wrócić do Seulu, gdzie zawsze miał coś do roboty. Był młodym chłopakiem, takie monotonne życie nie było dla niego. Pokusiłby się nawet o stwierdzenie, że nauka do sesji była ciekawsza, niż siedzenie tutaj i gapienie się na wodę. Chyba był jakiś dziwny...
Odstawił kubek na ręcznik, mimo wszystko obserwując ludzi. Grube babcie, dzieciaki z wiaderkami, białoskóre panienki, które chyba bały się zmoczyć. Napakowani, bądź taż wychudzeni mężczyźni, popisujący się przed tymi wspomnianymi przed chwilą... Skrzywił się nieco, i już miał wsunąć na nos okulary przeciwsłoneczne, gdy coś mu mignęło przed oczami. Czy raczej ktoś.
178 centymetrów chodzącego seksu. Tona uroku osobistego i trzy słodyczy. Kwadratowy, nieco głupi uśmiech i... cholera. Ten, kto wynalazł krótkie spodenki, powinien dostać Nobla. Bezapelacyjnie! Długie, zgrabne nogi, idealne pośladki, nieco za duża koszulka i lśniące włosy. Cudowne dłonie, które właśnie szalonymi kosmykami się bawiły, doprowadzając Hoseoka do palpitacji serca. Szlag by to. Nie wiedział jak to się stało, ale przy brzegu stał Kim Taehyung, zwany też przez niego Aniołem, Miłością Życia, Najcudowniejszą Istotą we Wszechświecie, czy w skrócie Kochaniem. Oczywiście sam zainteresowany nie miał pojęcia, że ktoś go w duchu tak określa, jednak Hoseoka niezbyt to obchodziło, bo jego fascynacja tym o rok młodszym chłopakiem, już dawno stała się nienormalna, przynajmniej dla większości społeczeństwa. Oczywiście tylko wtedy, gdyby się o tym dowiedziała, bo Jung był na tyle sprytny, że się nie przyznał, że od roku z hakiem ślini się do niego i ma mokre sny z jego udziałem.
W każdym razie to była miłość, chociaż Hoseok nie miał za bardzo jak sprawić, by stała się odwzajemniona. W towarzystwie Taehyunga zazwyczaj robił z siebie debila, żeby nie nazwać jego głupoty jakoś gorzej. I tak jest już zboczeńcem, niech chociaż nadal w jego sercu tli się nadzieja, że coś w tej głowie ma i nie jest życiową ofermą. Sęk w tym, że Kim chyba już odkrył, że Jung jest troszkę nie taki, a przynajmniej starszy ciągle miał wrażenie, że brunecik czyta mu w myślach i w duchu się śmieje z jego nieporadności. Cóż. Jakby nie patrzeć to zawsze dawał mu powody do radości. Same ich pierwsze spotkanie można wpisać na listę najbardziej żenujących wydarzeń na świecie.
To były ostatnie minuty jego spokojnego życia. Wspinał się dzielnie po schodach uczelni, starając się przypomnieć sobie, jak wygląda jego wykładowca od polityki, gdy nagle usłyszał czyjś śmiech. Oczywiście skierował swój wzrok ku górze, jednak w tej samej chwili coś zaatakowało jego twarz tak brutalnie, że pięknie sturlał się z drugiego piętra na pierwsze, chociaż zabrakło mu tylko trzech schodów, by uratować swoje wszystko. Cóż. Było to epickie i zawstydzające jednocześnie. Wszyscy się na niego gapili, on zaś czuł tylko ból w krzyżu i na dupie też trochę. Leżał sobie tak dobrą chwilę, gdy nagle poczuł czyjąś dłoń na ramieniu, raczył więc otworzyć oczy. I się zaczęło.
Zmartwiona, słodka twarzyczka, najpiękniejsze, gigantyczne oczy, które go zahipnotyzowały w pierwszej sekundzie kontaktu wzrokowego. Rozchylone, pełne usta, tak ślicznie różowe i miękkie. Znaczy... Tego ostatniego nie był pewien, ale wszystko w Tae było takie puchate, więc i wargi musiały być idealne.
Nie pamiętał zbyt wiele z tego zdarzenia. Chyba tylko postać chłopaka pozostała w jego głowie i fakt, że minęło sporo czasu, zanim dał radę cokolwiek mu odpowiedzieć. Wspominali mu potem, że bredził o aniołach, co było krępujące, jednak w gruncie rzeczy nie było to aż tak nienormalne. W końcu Kim to bóstwo. Gdyby mógł, to postawiłby mu ołtarzyk i bił pokłony. Nie to, by nocami odprawiał maratony do jego wyobrażenia, nie wspominając o gorszych rzeczach. Gdzie tam, przecież nie był jakimś padalcem.
No dobra, trochę był, ale to jego wina! Tego uśmiechu, spojrzenia i głosu, który w sumie nie pasował do słodkiego wyglądu, ale u tak był seksowny i najlepszy. W sumie to cały Taehyung był jakimś pieprzonym ideałem (chociaż Hoseok miał nadzieję, że jednak nie aż takim pieprzonym, bo naruszenie świętości tego genialnego tyłka, byłoby świętokradztwem!).
Wracając jednak do jungowej love story - młodszy wtedy strasznie się zmartwił i zaczął zmieszany przepraszać, podczas gdy ogłupiały i zauroczony Hoseok cieszył się jak skończony idiota, chyba niezbyt ogarniając rzeczywistość. Dopiero gdy ktoś go mocno szturchną, zreflektował co się dzieje. Zażenowanie, zapewnianie, że nic się nie stało, czerwone policzki. Nie wiedział, kto czuł się bardziej tępo - anioł, który go zaatakował, czy on sam. W każdym razie tak zaczęła się mała fascynacja słodkim niezdarnym Taehyungiem, która przerodziła się w wielką obsesję. Oczywiście nie śledził go, nie podglądał na przerwach (no, tylko czasami! Każdemu się zdarza!), ale zapisał się nawet na koło naukowe, chociaż przedmiot ten uważał za wyjątkowo nudny. Mimo wszystko nie żałował, bo czasami nawet udało mu się siedzieć obok, czy być w nim w parze na jakimś projekcie. Zawsze to jakiś plus.
Pomijając jednak jego nieszczęśliwą miłość...
On tutaj był. Stał i... TLENU. Wypina te swoje nieziemskie pośladki. Milion sprośnych myśli na sekundę, mózg paruje, a upał nie pomagał. Co robić? Co rooobić? Wstać i podejść chyba, nie?
Ruszył więc nieco podenerwowany w stronę poślad... wróć! w stronę Tae, w głowie opracowując plan podbicia jego serca. Oczywiście nic sensownego nie wymyślił, postanowił więc improwizować.
- Um... Taehyung?
Stanął jak sierota, zaciskając wargi. Młodszy niemal natychmiast się odwrócił, a na jego twarzy pojawił się ten cudowny, kwadratowy uśmiech.
- Och! Cześć hyung! Co za zbieg okoliczności!
- Mhm. Nie spodziewałem się spotkać tutaj cie... kogoś znajomego. - powiedział, starając się zapanować nad drżącym głosem i niesfornym sercem, które chyba tak bardzo chciało do Tae, że niemal nie wyskoczyło mu z piersi. Młodszy zaś jak na złość podszedł bliżej i nie wiadomo czemu przyłożył dłoń do jego czoła. Chwilę przyglądał się jego twarzy, po czym nadął nieco policzki, przesuwając palcami po jego skroniach, po chwili zabierając całkiem swoją rączkę.
- Hyuuung. Chyba za długo siedziałeś na słońcu, bo jesteś czerwony i rozgrzany.
Niestety to nie wina słońca, a pewnego pięknego chłopca, ale to chyba dobrze, że tak to zinterpretował. Chociaż resztki godności zachowa, a niewiele mu jej zostało.
- Trochę... Znaczy...
- Chodźmy się czegoś napić, ochłoniesz. - uśmiechnął się i złapał go za nadgarstek, ciągnąc w stronę baru przy plaży. Hoseokowi rzecz jasna paliła się ręka, a krew wrzała. Głupie myśli nie pomagały, bo niczym dziecko jarał się faktem, że idą za rękę. No, prawie, ale zawsze to coś!
Usiedli przy stoliku, a młodszy od razu zaczął przeglądać kartę.
- Koktajl truskawkowy może być? - zerknął na niego pytająco, Jung zaś tylko skinął głową. Tae złożył zamówienie, po czym wbił przenikliwe spojrzenie w starszego. - Na ile tutaj przyjechałeś? Nie widziałem cię na plaży, a bywam tutaj codziennie.
- Mieszkam tu. - odparł, uśmiechając się delikatnie, chociaż środku był na siebie wściekły. Tyle siedział na tej plaży, a akurat wtedy, gdy był tutaj on, to musiał nudzić się w domu przy laptopie. - Ostatnio nie chciało mi się tutaj przychodzić, to dość... monotonne, jak się ma codziennie plażę pod nosem.
- Serio? Zazdroszczę! Ja przyjechałem na tutaj na tydzień, jutro wracam i jest mi z tym tak źle... - jęknął, odchylając się nieco na krześle. - Ja tam lubię wodę i takie klimaty, Seul nie jest tak przyjemny latem. Chociaż może to kwestia tego, że stolicę znam na wylot i nic mnie tam już nie zaskoczy.
- Ostatni dzień? Szkoda... - mruknął. Reszta nie była istotna. Pech chciał, że to cholerny, ostatni dzień i jutro już go nie będzie. Gdzie tu miejsce na wakacyjny romans?!
- Niestety. Moje studenckie zasoby finansowe się kurczą, poza tym jestem tutaj ze znajomymi, sam nie zostanę. - odparł, zaś w tym samym czasie kelnerka podał im napoje. Podziękowali, a Tae dodał: - Pij pij. Dobrze ci zrobi. Mogłeś ubrać jakąś czapkę, hyung, słońce bywa kłopotliwe...
Ojej. Martwi się o niego, jakie to rozkoszne! Sięgną więc grzecznie po napój i upił kilka łyków. Nawet smaczne.
- No tak... W każdym razie masz jakieś plany na dzisiaj? - pytanie te była chyba trudniejsze niż te na egzaminie z ekonomii, od niego zależało jego życie. Pomimo zgrywania obojętnego, w środku wył jak dziecko, błagając dobre bóstwa o jedną odpowiedź.
- Nie, raczej mam cały dzień do dyspozycji. Wieczorem chciałem tylko pójść na koncerty, ale to też sam, bo reszta idzie do klubu, a ja nie mam ochoty.
Jak cudownie.
- Ja też na nie idę, może pójdziemy razem? We dwójkę zawsze milej chyba, że nie chcesz... - dodał po chwili, bawiąc się słomką w swoim różowym napoju. Brunet spojrzał na niego nieco zaskoczony, po czym uśmiechnął się szeroko, kiwając głową.
- Jasne, bardzo chętnie z tobą pójdę. Skoro zaś jesteś taki chętny, to może i te popołudnie spędzimy razem? W końcu i tak nie masz nic do roboty z tego co wywnioskowałem, a we dwóch coś wymyślimy...
Taaak. Bez wątpienia Hoseok wybrał sobie odpowiednią osobę do kochania!
- Nie ma sprawy. - chyba gorączka od razu mu przeszła, zaś na twarzy pojawił się największy uśmiech, jaki kiedykolwiek miał miejsce w jego życiu.
Jeden dzień. Jeden piękny dzień z Taehyungiem. Jedyna taka okazja, by zdobyć jego serce!
Młodszy uśmiechnął się i dopił swój napój, po czym zawołał kelnerkę, która przyszła z rachunkiem. Jung niczym ninja wyciągnął portfel i zapłacił, nim Tae zdążył zareagować. Kobieta zadowolona z napiwku odeszła, zaś brunet zmarszczył nieco nosek, patrząc na niego niezadowolony.
- I jak ja mam teraz ci oddać, skoro mam tylko kartę? Ach, jesteś kłopotliwy, hyung...
- Nie musisz mi nic oddawać.
- Ale to bez sensu, byś za mnie płacił.
- Daj spokój, to nic takiego. - uśmiechnął się i wstał, po czym skinął głową w stronę wyjścia. - Chodź, TaeTae.
- Ech, niech będzie. - mruknął, ruszając za starszym. - Dziękuję i od razu zaznaczam, że następnym razem ja coś kupię.
- Jesteś biednym studentem, nie zgodzę się na to. - puścił mu oczko, nieco zwalniając, by zrównali się krokiem.
- Ty... też jesteś studentem. - spojrzał na niego podejrzliwie.
- Wow, brawo za spostrzegawczość! - wyszczerzył się, idąc na plażę, gdzie zostawił swoje rzeczy. - Jasne, też jestem, ale na szczęście nie muszę płacić za hotel, pociągi i inne przyjemności, bo tutaj mieszkam. Spora oszczędność. Poza tym pracuję, więc jakoś szczególnie nie muszę oszczędzać.
- No... Więc pewnie stawiasz wszystkim znajomym, bo masz pieniądze? - zaśmiał się, przegryzając nieco dolną wargę. Jung uśmiechnął się, nieco zbyt długo w niego wpatrując.
- Nie, ale tobie akurat miałem ochotę. To za troskę.
- W takim razie chyba nie mogę się dalej tak upierać. - przytaknął. - Dziękuję, hyung!
- Nie ma sprawy. - pogładził go po włosach, po czym nieco zbyt energicznie zabrał dłoń. Wyprzedził go i przykucnął przy swoich rzeczach, które zaczął składać i pakować do torby. - Gdzie masz swoje?
- Nie zostaniemy na plaży? Hyuuung... - jęknął młodszy, podbiegając do niego. Zrobił smutną minkę zmuszając go, by na niego spojrzał. - Hoseoook... Myślałem, że tutaj zostaniemy.
- Spokojnie, marudo. - zaśmiał się, zapinając torbę. Zarzucił ją sobie na ramię, po czym pstryknął Tae w nos, na co ten stracił równowagę i poleciał tyłkiem na piasek.
- Hyung...
- Mam dla ciebie niespodziankę, spodoba ci się.
- Jejuuu!
Taehyung od kilkunastu minut nie wydawał z siebie żadnych innych odgłosów poza :och", "ach", "jak cudownie". I nie, nie była to zasługa Hoseoka, a przynajmniej nie jego najlepszego przyjaciela, chociaż pewnie nie odmówiłby Tae takiej przyjemności, gdyby tylko wykazał chęć.
Byli właśnie na statku turystycznym, który zabierał wycieczki na rejs po otwartym morzu. Przyjemność dość znacząca, w dodatku jako, że wszyscy się tutaj znali, a kapitan jest ojcem chłopaka jego siostry, to wkręcił ich za darmo i bez rezerwacji. Dla dzieciaka z miasta takie rozrywki były pewnie nowością, więc postanowił go zabrać na małą wycieczkę. Tym bardziej, że brunet był zafascynowany wodą i ani myślał pójść gdzieś na miasto, by coś pozwiedzać. Był uparty, więc trzeba było dostosować plan dnia do jego upodobań. Nie to, by Junga to dziwiło. To logiczne, że morze było największą atrakcją i młody chciał spędzić tutaj jak najwięcej czasu.
- Hm, więc chyba dobrze trafiłem. - powiedział po dłuższej chwili, opierając się o reling, tuż przy chłopaku. Wyglądał rozkosznie z rozwianymi włosami, wpatrujący się w zachwytem w wodę i błękitne niebo. Hoseok naprawdę maił trudności z tym, by zachować zdrowy rozsądek, bo serce wyprawiało w jego klatce piersiowej cuda.
- Dziękuję, hyung. - młodszy niespodziewanie spojrzał na niego. Hoseok westchnął cicho, starając się nie wpatrywać w niego tak intensywnie, co na szczęście mu się udało. Spuścił wzrok, po czym skierował go za burtę.
- Nie ma za co, to drobiazg.
- W sumie nigdy nie mieliśmy okazji by porozmawiać sobie ot tak, poza uczelnią. Niby jesteśmy w tym kole, a mimo to nic o sobie nie wiemy. To dziwne, nie?
Hoseok tylko przytaknął.
- No bo... W sumie to jesteśmy chyba na siebie skazani, nie sądzisz? Najpierw cię zaatakowałem, potem okazało się, że też jesteś w tym samym kole... Nawet zakupy robimy w tych samych sklepach, bo często się tam mijaliśmy. Teraz jeszcze tutaj się spotkaliśmy. Chyba musimy się zaprzyjaźnić. - wyszczerzył się, wychylając się przez barierkę nieco bardziej.
- Masz rację, też o tym pomyślałem.
Nie nie. Ty wcale nie łaziłeś do tych sklepów, bo on tam był... Większość tych przypadków, nawet nie była nimi, tylko dokładnie zaplanowaną strategią. Nie przyzna się jednak, nie ma szans.
- W sumie chciałem jakoś zacząć znajomość, ale zawsze byłeś taki... dziwny trochę. Bałem się podejść, a tutaj proszę. Całkiem fajny z ciebie chłopak, hyung. - wyszczerzył się, na co Hoseok poczuł się aż lekko zażenowany. Cóż. Żadna to nowość, że mają go za debila, szczególnie wtedy, gdy obok jest Tae. To odruch bezwarunkowy.
- Pozory mylą. - odparł, przeciągając się nieco.
Hoseok czuł się genialnie. Gdy zeszli z pokładu, to ich rozmowy były już tak płynne i przyjemne, że nie musiał nawet myśleć o tym, co powiedzieć. Jakoś tak naturalnie się z nim dogadywał, co go samego zaskoczyło, bo trema zniknęła i czuł się przy nim swobodnie. Tak jak początkowo się jąkał i czuł onieśmielony, tak teraz Tae pierwszy raz od momentu pamiętnego upadku, wydał mu się po prostu miłym chłopcem. Nadal przepięknym i cudownym, ale bardziej ludzkim, niż w jego wyimaginowanym portrecie, który przez te miesiące sobie stworzył. Kim też czasami się zawstydzał, też potrafił marudzić, pewnych rzeczy nie lubił i miał swoje za uszami.
Późny obiad, czy raczej kolacja też minęła im sympatycznie. Opowiedzieli sobie wiele historii z dzieciństwa, ponarzekali na wykładowców. Nawet nie zauważyli kiedy zaczęło się powoli ściemniać i godzina koncertu była już bliska.
Nie bardzo chciało im się przebierać, więc po prostu pomaszerowali w stronę sceny, która oczywiście była na plaży. Bary były pootwierane, a ludzie spacerowali z alkoholem, gibając się w rytm muzyki puszczonej przez dja. Hoseok też nie należał do abstynentów, więc szybko zaopatrzyli się w piwa i przysiedli z boku, sącząc napój.
- Mam ochotę już tańczyć i się bawić! - powiedział Tae, poruszając biodrami na boki. Hoseok zaśmiał się pod nosem, szybko lustrując jego zgrabne ciałko.
- Spokojnie, zaraz się zacznie.
- Zostaniemy tutaj? Pod sceną nas zduszą, a tu jest milej. - wyszczerzył się, po chwili upijając kilka łyków piwa. Jung był zaskoczony, jednak oczywiście się zgodził. Spodziewał się raczej tego, że Taehyung wparuje pod samą scenę, by być w centrum wydarzeń, co Hoseokowi średnio pasowało, bo pamiętał jak kilka lat temu to wyglądało. Całe ciało w siniakach, koszmar.
Pierwsze dźwięki piosenek rozbrzmiały w okolicy. Jakiś niedawno debiutujący girlsband ze słodkimi dziewczynkami, które mimo dziecinnego wyglądu miały naprawdę dobre głosy. Tańczyły w rytm szybkiej piosenki, a ludzie pod sceną śpiewali i tańczyli, czasami wołając ich imiona.
Hoseok nigdy jakoś szczególnie nie siedział z popkulturze. Słuchał swoich ulubionych piosenek, które były nieco 'cięższe' od cukierkowego popu, prezentowanego na tych występach. Musiał jednak przyznać, że w towarzystwie Tae nawet takie coś wydawało mu się przyjemne.
Młodszy poruszał ustami, nucąc coś. Zapewne nie znał słów, jednak i tak chciał się bawić. Sączył piwo, z uśmiechem wpatrując się w szalejący tłum nastolatków. Po chwili wstał i zaczął gibać się nieco na boki, kątem oka zerkając na Hoseoka.
- Chodź ze mną, hyung. - i wyciągnął w jego stronę dłoń. Jung niepewnie ją złapał i uniósł się, wpatrując pytająco w bruneta. - Tam będzie przyjemnej. - uśmiechnął się i pociągnął go w stronę przeciwną do sceny. Po drodze wyrzucił puszkę, zastępując ją kolejną. Miał całkiem niezłe tempo, nie wyglądał na tak wprawionego, jednak sam Hoseok przecież wypił więcej. Wprawdzie nie był jeszcze pijany, ale bez wątpienia nieco weselszy.
- Hyung... Mogę cię o coś zapytać? - spojrzał na niego, uśmiechając się delikatnie. Jung skinął głową, nieco zaniepokojony. Jego ton głosu był... dziwny. Po prostu.
- Dlaczego gdy wtedy spadłeś ze schodów... Hm... - przerwał, po czym przysiadł niedaleko brzegu, ciągnąc za sobą starszego. Ten tym bardziej zestresowany opadł na piasek, szybko opróżniając swoje piwo. - Czemu patrzyłeś się na mnie tak intensywnie i powiedziałeś, że widzisz anioła?
Uśmiech na jego twarzy był onieśmielający, ale i nieco... złośliwy. Hoseok był przekonany, że chłopak był tym faktem rozbawiony. I cóż miał mu teraz odpowiedzieć?
- Hm, szok pewnie. Nie wiem, nie pamiętam.
- Dlaczego się więc rumienisz i jesteś zawstydzony? - zaśmiał się i delikatnie pogładził go po policzku. Jung nie wiedział co ma powiedzieć. Natychmiastowo się zaczerwienił i zapomniał jak się mówi.
- Ja...
- Żartuję, spokojnie. - westchnął młodszy, odsuwając się niemal natychmiast. Bez skrępowania opadł na piasek plecami, wpatrując się w niebo.
Jung otworzył kolejne piwo, starając się zapanować nad zdenerwowaniem. Bał się nawet spojrzeć na Tae, który śpiewał sobie pod nosem.
- Hyung...
Jeju, zaraz się poszcza ze stresu!
- Hm?
- Nie chcesz poleżeć ze mną?
Westchnął i opadł obok, zerkając na niego. Tae wpatrywał się w niego całkowicie bez skrępowania, on zaś chwilowo się zapomniał, analizując dokładnie jego twarz. Dopiero w tej odległości zauważył, że ma pieprzyka na nosie, który był tak rozkosznie słodziutki, że nie powstrzymał się przed dotknięciem go.
- Jaki śmieszny.
Tae rozchylił wargi, uśmiechając się delikatnie.
- Śmieszny pozytywnie, czy nie?
- Oczywiście. Taki śliczny i malutki.
- Coś jeszcze jest we mnie śliczne? - powiedział nieco ciszej, oblizując nieco swoje wargi. Serce Hoseoka zabiło mocniej.
- Um... Jesteś ładny, więc raczej wszystko masz śliczne. - wypalił, nie wiedząc co ze sobą zrobić. W sumie jak coś, to zgoni na alkohol.
- Hm. Ładny... pozytywnie, czy negatywnie? - młodszy uśmiechnął się i do niego przysunął.
- Jak można być ładnym negatywnie? - szepnął, zaciskając nieco wargi.
- Mogę stwierdzić, że te tańczące dziewczyny są ładne, ale mi się nie podobają. Wtedy są ładne negatywnie.
Jung aż zadrżał.
- Hyung?
- Jesteś całkowicie... pozytywny. - mruknął, jakoś tak mimowolnie unosząc się. Oparł jedną dłoń przy głowie młodszego, wpatrując się w niego z góry.
- Zrób więc coś z tym, bo czuję się niedoceniony. - powiedział nieco gardłowo, zaś jego dłoń powędrowała do torsu starszego.
Jakże mógłby nie zareagować?
Złączył ich usta w czułym pocałunku, wolną dłonią gładząc go po gładkim policzku. W tym momencie nie wiedział czy śni, czy była to prawda. Czuł na sobie te wyśnione wargi, miał pod sobą idealne ciało, o którym tyle marzył. Żadne wyobrażenie nie mogło równać się z tym, co usta Taehyunga wyczyniały z jego, jak ich gorące języki szalały w ich wnętrzach, pieszcząc się wzajemnie.
Nie potrafił się od niego odsunąć. Jedynie fakt, że zabrakło im tlenu sprawił, że na chwilę się od siebie oderwali.
- Hyung... - jęknął młodszy, wtulając się w niego delikatnie. Jego twarz była zarumieniona, usta zaczerwienione. Hoseok ucałował jego policzek, chociaż najchętniej całego by go wypieścił.
- Tak, Tae?
- Dlaczego dopiero po roku mnie pocałowałeś?
- Um... Nie rozumiem... - odparł, wpatrując się w niego nieco nierozumnie.
- Znasz mnie rok. Mogłeś mnie pocałować wcześniej.
- Przecież bym się na ciebie nie rzucił ot tak...
- Dziękuję. - młodszy uśmiechnął się szeroko, przyciągając do siebie Junga na tyle mocno, że stracił równowagę i opadł na bruneta, który wybuchnął śmiechem.
- Za co dziękujesz? - mruknął zaskoczony, wtulając nos w szyję swojego aniołka.
- Właśnie się przyznałeś, że od początku na mnie lecisz.
Hoseok zacisnął nieco wargi zażenowany, obejmując chłopaka mocno w pasie.
- Głupoty gadasz...
- Więc ci się nie podobałem? Ach! Idź więc sobie! - jęknął, starając się go z siebie zepchnąć, na co Hoseok pokręcił głową i szybko przeturlał się tak, by to młodszy leżał na nim.
- Podobałeś.
- Jesteś taki prostu w obsłudze, hyung. - Taehyung natychmiastowo się wyszczerzył a Hoseok w jednej sekundzie całkowicie zgłupiał.
- Tae...
- Cii. Nic nie mów, - odparł Kim, wtulając się w niego czule. Przymknął powieki, na co Jung westchnął i nadal nic nie rozumiejąc, objął go i przycisnął do swojego ciała. Wsunął nos w jego włosy, rozkoszując się przyjemnym zapachem jego szamponu i morskiej wody.
Tae był dziwny. Miał śmieszna zmiany nastroju, ciągnął go za język i zachowywał się co chwilę inaczej. Mimo wszystko nadal był rozkosznie cudowny i serce Hoseoka biło mocniej, ilekroć ten na niego spojrzał.
- Naprawdę musisz już jechać? - Hoseok sterczał jak idiota na dworcu, wpatrując się w Tae, który zaraz miał wracać do domu. Nie podobało mu się to. Chciał go tutaj, przy sobie, najlepiej do końca życia, albo przynajmniej wakacji. Musiał zawalczyć o niego, postarać się bardziej, by ten słodki pocałunek na plaży nie był ostatnim. Tae później nie wykazywał większej chęci na cokolwiek, on zaś sam nadal zbyt mocno tchórzył, by coś zainicjować.
- Muszę... - westchnął, patrząc na niego smutno.
- Nie musisz...
- A gdzie będę mieszkał? Potrzebuję ludzkich warunków, jestem dość wygodnicki, poza tym mam kupiony bilet, potem nie będę miał jak wrócić do Seulu... Jestem tylko biednym studentem.
Jung zacisnął nieco wargi, po czym po chwili analizowania odparł:
- Możesz zostać u mnie.
- Um... Nie chcę się narzucać. - odparł, drapiąc się nieco po głowie. Jung przysunął się do niego.
- Odstąpię ci nawet łóżko, starczy mi materac. Nie chcę kolejnych nudnych wakacji, z tobą naprawdę było miło, a co do biletu... Kupię ci powrotny.
Jego desperacja była ogromna. Gotów był błagać go na kolanach, by został i spędził z nim więcej czasu.
- Nie mogę brać ot tak pieniędzy od obcych ludzi...
- Nie jestem obcy...
- Ale nadal nie tak bliski...
Jung spojrzał mu w oczy i pogładził go po włosach.
- Daj mi jeszcze jeden dzień, a to zmienię.
- Obiecujesz? - uśmiechnął się Kim, zagryzając nieco dolną wargę.
- Obiecuję.
- Mam nadzieję, bo będę musiał znów zrzucić cię ze schodów, byś zwrócił na mnie w końcu uwagę. Ileż można...
Hoseok natychmiastowo zmarszczył brwi, przyglądając się zdziwiony Tae. Ten rozchylił usta zaskoczony, wpatrując się w starszego, po czym wyszczerzył się i szybko odwrócił plecami.
- Ja chyba jednak pojadę...
- O nie nie nie! - złapał go za ramię i zabrał z ręki walizkę. Bez zbędnych ceregieli pociągnął go w stronę wyjścia z dworca.
- Zaraz mi wszystko pięknie opowiesz, mały sadysto. - spojrzał na niego przez ramię, uśmiechając się szeroko. Młodszy zarumienił się, wbijając wzrok w ziemię.
- Bo... ty też jesteś pozytywnie ładny, hyung...
- Doprawdy? - Hoseok przystanął, odwracając się do niego przodem. Byli w przejściu, którego praktycznie nie używano, bo nowe było atrakcyjniejsze. Przysunął swoją twarz do jego i powiedział ciszej. - Więc będziesz mnie musiał dzisiaj udobruchać, bo upadek bolał.
- Hm... Buzi starczy? - zamruczał, uśmiechając się uroczo,
- Trzydzieści buziaków i będziemy kwita.
- Dam czterdzieści. Za urok osobisty dostaniesz gratisy.
- Hm... - pogładził go po policzku. - Coś jeszcze mi dasz w gratisie?
- Mogę udostępnić ci połowę twojego łóżka. I pozwolę Ci siebie przytulać w nocy.
- To chyba gratis dla ciebie.
- Nie chcesz? - uniósł brew zaczepnie.
- Chcę...
- To całuj i nie marudź. - zamruczał i objął go za szyję, wpijając się w jego usta czule.
I tak minęła najpiękniejsza doba w życiu Jung Hoseoka, naczelnego stalkera i miłośnika taehyungkowskich kształtów.
Zmartwiona, słodka twarzyczka, najpiękniejsze, gigantyczne oczy, które go zahipnotyzowały w pierwszej sekundzie kontaktu wzrokowego. Rozchylone, pełne usta, tak ślicznie różowe i miękkie. Znaczy... Tego ostatniego nie był pewien, ale wszystko w Tae było takie puchate, więc i wargi musiały być idealne.
Nie pamiętał zbyt wiele z tego zdarzenia. Chyba tylko postać chłopaka pozostała w jego głowie i fakt, że minęło sporo czasu, zanim dał radę cokolwiek mu odpowiedzieć. Wspominali mu potem, że bredził o aniołach, co było krępujące, jednak w gruncie rzeczy nie było to aż tak nienormalne. W końcu Kim to bóstwo. Gdyby mógł, to postawiłby mu ołtarzyk i bił pokłony. Nie to, by nocami odprawiał maratony do jego wyobrażenia, nie wspominając o gorszych rzeczach. Gdzie tam, przecież nie był jakimś padalcem.
No dobra, trochę był, ale to jego wina! Tego uśmiechu, spojrzenia i głosu, który w sumie nie pasował do słodkiego wyglądu, ale u tak był seksowny i najlepszy. W sumie to cały Taehyung był jakimś pieprzonym ideałem (chociaż Hoseok miał nadzieję, że jednak nie aż takim pieprzonym, bo naruszenie świętości tego genialnego tyłka, byłoby świętokradztwem!).
Wracając jednak do jungowej love story - młodszy wtedy strasznie się zmartwił i zaczął zmieszany przepraszać, podczas gdy ogłupiały i zauroczony Hoseok cieszył się jak skończony idiota, chyba niezbyt ogarniając rzeczywistość. Dopiero gdy ktoś go mocno szturchną, zreflektował co się dzieje. Zażenowanie, zapewnianie, że nic się nie stało, czerwone policzki. Nie wiedział, kto czuł się bardziej tępo - anioł, który go zaatakował, czy on sam. W każdym razie tak zaczęła się mała fascynacja słodkim niezdarnym Taehyungiem, która przerodziła się w wielką obsesję. Oczywiście nie śledził go, nie podglądał na przerwach (no, tylko czasami! Każdemu się zdarza!), ale zapisał się nawet na koło naukowe, chociaż przedmiot ten uważał za wyjątkowo nudny. Mimo wszystko nie żałował, bo czasami nawet udało mu się siedzieć obok, czy być w nim w parze na jakimś projekcie. Zawsze to jakiś plus.
Pomijając jednak jego nieszczęśliwą miłość...
On tutaj był. Stał i... TLENU. Wypina te swoje nieziemskie pośladki. Milion sprośnych myśli na sekundę, mózg paruje, a upał nie pomagał. Co robić? Co rooobić? Wstać i podejść chyba, nie?
Ruszył więc nieco podenerwowany w stronę poślad... wróć! w stronę Tae, w głowie opracowując plan podbicia jego serca. Oczywiście nic sensownego nie wymyślił, postanowił więc improwizować.
- Um... Taehyung?
Stanął jak sierota, zaciskając wargi. Młodszy niemal natychmiast się odwrócił, a na jego twarzy pojawił się ten cudowny, kwadratowy uśmiech.
- Och! Cześć hyung! Co za zbieg okoliczności!
- Mhm. Nie spodziewałem się spotkać tutaj cie... kogoś znajomego. - powiedział, starając się zapanować nad drżącym głosem i niesfornym sercem, które chyba tak bardzo chciało do Tae, że niemal nie wyskoczyło mu z piersi. Młodszy zaś jak na złość podszedł bliżej i nie wiadomo czemu przyłożył dłoń do jego czoła. Chwilę przyglądał się jego twarzy, po czym nadął nieco policzki, przesuwając palcami po jego skroniach, po chwili zabierając całkiem swoją rączkę.
- Hyuuung. Chyba za długo siedziałeś na słońcu, bo jesteś czerwony i rozgrzany.
Niestety to nie wina słońca, a pewnego pięknego chłopca, ale to chyba dobrze, że tak to zinterpretował. Chociaż resztki godności zachowa, a niewiele mu jej zostało.
- Trochę... Znaczy...
- Chodźmy się czegoś napić, ochłoniesz. - uśmiechnął się i złapał go za nadgarstek, ciągnąc w stronę baru przy plaży. Hoseokowi rzecz jasna paliła się ręka, a krew wrzała. Głupie myśli nie pomagały, bo niczym dziecko jarał się faktem, że idą za rękę. No, prawie, ale zawsze to coś!
Usiedli przy stoliku, a młodszy od razu zaczął przeglądać kartę.
- Koktajl truskawkowy może być? - zerknął na niego pytająco, Jung zaś tylko skinął głową. Tae złożył zamówienie, po czym wbił przenikliwe spojrzenie w starszego. - Na ile tutaj przyjechałeś? Nie widziałem cię na plaży, a bywam tutaj codziennie.
- Mieszkam tu. - odparł, uśmiechając się delikatnie, chociaż środku był na siebie wściekły. Tyle siedział na tej plaży, a akurat wtedy, gdy był tutaj on, to musiał nudzić się w domu przy laptopie. - Ostatnio nie chciało mi się tutaj przychodzić, to dość... monotonne, jak się ma codziennie plażę pod nosem.
- Serio? Zazdroszczę! Ja przyjechałem na tutaj na tydzień, jutro wracam i jest mi z tym tak źle... - jęknął, odchylając się nieco na krześle. - Ja tam lubię wodę i takie klimaty, Seul nie jest tak przyjemny latem. Chociaż może to kwestia tego, że stolicę znam na wylot i nic mnie tam już nie zaskoczy.
- Ostatni dzień? Szkoda... - mruknął. Reszta nie była istotna. Pech chciał, że to cholerny, ostatni dzień i jutro już go nie będzie. Gdzie tu miejsce na wakacyjny romans?!
- Niestety. Moje studenckie zasoby finansowe się kurczą, poza tym jestem tutaj ze znajomymi, sam nie zostanę. - odparł, zaś w tym samym czasie kelnerka podał im napoje. Podziękowali, a Tae dodał: - Pij pij. Dobrze ci zrobi. Mogłeś ubrać jakąś czapkę, hyung, słońce bywa kłopotliwe...
Ojej. Martwi się o niego, jakie to rozkoszne! Sięgną więc grzecznie po napój i upił kilka łyków. Nawet smaczne.
- No tak... W każdym razie masz jakieś plany na dzisiaj? - pytanie te była chyba trudniejsze niż te na egzaminie z ekonomii, od niego zależało jego życie. Pomimo zgrywania obojętnego, w środku wył jak dziecko, błagając dobre bóstwa o jedną odpowiedź.
- Nie, raczej mam cały dzień do dyspozycji. Wieczorem chciałem tylko pójść na koncerty, ale to też sam, bo reszta idzie do klubu, a ja nie mam ochoty.
Jak cudownie.
- Ja też na nie idę, może pójdziemy razem? We dwójkę zawsze milej chyba, że nie chcesz... - dodał po chwili, bawiąc się słomką w swoim różowym napoju. Brunet spojrzał na niego nieco zaskoczony, po czym uśmiechnął się szeroko, kiwając głową.
- Jasne, bardzo chętnie z tobą pójdę. Skoro zaś jesteś taki chętny, to może i te popołudnie spędzimy razem? W końcu i tak nie masz nic do roboty z tego co wywnioskowałem, a we dwóch coś wymyślimy...
Taaak. Bez wątpienia Hoseok wybrał sobie odpowiednią osobę do kochania!
- Nie ma sprawy. - chyba gorączka od razu mu przeszła, zaś na twarzy pojawił się największy uśmiech, jaki kiedykolwiek miał miejsce w jego życiu.
Jeden dzień. Jeden piękny dzień z Taehyungiem. Jedyna taka okazja, by zdobyć jego serce!
Młodszy uśmiechnął się i dopił swój napój, po czym zawołał kelnerkę, która przyszła z rachunkiem. Jung niczym ninja wyciągnął portfel i zapłacił, nim Tae zdążył zareagować. Kobieta zadowolona z napiwku odeszła, zaś brunet zmarszczył nieco nosek, patrząc na niego niezadowolony.
- I jak ja mam teraz ci oddać, skoro mam tylko kartę? Ach, jesteś kłopotliwy, hyung...
- Nie musisz mi nic oddawać.
- Ale to bez sensu, byś za mnie płacił.
- Daj spokój, to nic takiego. - uśmiechnął się i wstał, po czym skinął głową w stronę wyjścia. - Chodź, TaeTae.
- Ech, niech będzie. - mruknął, ruszając za starszym. - Dziękuję i od razu zaznaczam, że następnym razem ja coś kupię.
- Jesteś biednym studentem, nie zgodzę się na to. - puścił mu oczko, nieco zwalniając, by zrównali się krokiem.
- Ty... też jesteś studentem. - spojrzał na niego podejrzliwie.
- Wow, brawo za spostrzegawczość! - wyszczerzył się, idąc na plażę, gdzie zostawił swoje rzeczy. - Jasne, też jestem, ale na szczęście nie muszę płacić za hotel, pociągi i inne przyjemności, bo tutaj mieszkam. Spora oszczędność. Poza tym pracuję, więc jakoś szczególnie nie muszę oszczędzać.
- No... Więc pewnie stawiasz wszystkim znajomym, bo masz pieniądze? - zaśmiał się, przegryzając nieco dolną wargę. Jung uśmiechnął się, nieco zbyt długo w niego wpatrując.
- Nie, ale tobie akurat miałem ochotę. To za troskę.
- W takim razie chyba nie mogę się dalej tak upierać. - przytaknął. - Dziękuję, hyung!
- Nie ma sprawy. - pogładził go po włosach, po czym nieco zbyt energicznie zabrał dłoń. Wyprzedził go i przykucnął przy swoich rzeczach, które zaczął składać i pakować do torby. - Gdzie masz swoje?
- Nie zostaniemy na plaży? Hyuuung... - jęknął młodszy, podbiegając do niego. Zrobił smutną minkę zmuszając go, by na niego spojrzał. - Hoseoook... Myślałem, że tutaj zostaniemy.
- Spokojnie, marudo. - zaśmiał się, zapinając torbę. Zarzucił ją sobie na ramię, po czym pstryknął Tae w nos, na co ten stracił równowagę i poleciał tyłkiem na piasek.
- Hyung...
- Mam dla ciebie niespodziankę, spodoba ci się.
- Jejuuu!
Taehyung od kilkunastu minut nie wydawał z siebie żadnych innych odgłosów poza :och", "ach", "jak cudownie". I nie, nie była to zasługa Hoseoka, a przynajmniej nie jego najlepszego przyjaciela, chociaż pewnie nie odmówiłby Tae takiej przyjemności, gdyby tylko wykazał chęć.
Byli właśnie na statku turystycznym, który zabierał wycieczki na rejs po otwartym morzu. Przyjemność dość znacząca, w dodatku jako, że wszyscy się tutaj znali, a kapitan jest ojcem chłopaka jego siostry, to wkręcił ich za darmo i bez rezerwacji. Dla dzieciaka z miasta takie rozrywki były pewnie nowością, więc postanowił go zabrać na małą wycieczkę. Tym bardziej, że brunet był zafascynowany wodą i ani myślał pójść gdzieś na miasto, by coś pozwiedzać. Był uparty, więc trzeba było dostosować plan dnia do jego upodobań. Nie to, by Junga to dziwiło. To logiczne, że morze było największą atrakcją i młody chciał spędzić tutaj jak najwięcej czasu.
- Hm, więc chyba dobrze trafiłem. - powiedział po dłuższej chwili, opierając się o reling, tuż przy chłopaku. Wyglądał rozkosznie z rozwianymi włosami, wpatrujący się w zachwytem w wodę i błękitne niebo. Hoseok naprawdę maił trudności z tym, by zachować zdrowy rozsądek, bo serce wyprawiało w jego klatce piersiowej cuda.
- Dziękuję, hyung. - młodszy niespodziewanie spojrzał na niego. Hoseok westchnął cicho, starając się nie wpatrywać w niego tak intensywnie, co na szczęście mu się udało. Spuścił wzrok, po czym skierował go za burtę.
- Nie ma za co, to drobiazg.
- W sumie nigdy nie mieliśmy okazji by porozmawiać sobie ot tak, poza uczelnią. Niby jesteśmy w tym kole, a mimo to nic o sobie nie wiemy. To dziwne, nie?
Hoseok tylko przytaknął.
- No bo... W sumie to jesteśmy chyba na siebie skazani, nie sądzisz? Najpierw cię zaatakowałem, potem okazało się, że też jesteś w tym samym kole... Nawet zakupy robimy w tych samych sklepach, bo często się tam mijaliśmy. Teraz jeszcze tutaj się spotkaliśmy. Chyba musimy się zaprzyjaźnić. - wyszczerzył się, wychylając się przez barierkę nieco bardziej.
- Masz rację, też o tym pomyślałem.
Nie nie. Ty wcale nie łaziłeś do tych sklepów, bo on tam był... Większość tych przypadków, nawet nie była nimi, tylko dokładnie zaplanowaną strategią. Nie przyzna się jednak, nie ma szans.
- W sumie chciałem jakoś zacząć znajomość, ale zawsze byłeś taki... dziwny trochę. Bałem się podejść, a tutaj proszę. Całkiem fajny z ciebie chłopak, hyung. - wyszczerzył się, na co Hoseok poczuł się aż lekko zażenowany. Cóż. Żadna to nowość, że mają go za debila, szczególnie wtedy, gdy obok jest Tae. To odruch bezwarunkowy.
- Pozory mylą. - odparł, przeciągając się nieco.
Hoseok czuł się genialnie. Gdy zeszli z pokładu, to ich rozmowy były już tak płynne i przyjemne, że nie musiał nawet myśleć o tym, co powiedzieć. Jakoś tak naturalnie się z nim dogadywał, co go samego zaskoczyło, bo trema zniknęła i czuł się przy nim swobodnie. Tak jak początkowo się jąkał i czuł onieśmielony, tak teraz Tae pierwszy raz od momentu pamiętnego upadku, wydał mu się po prostu miłym chłopcem. Nadal przepięknym i cudownym, ale bardziej ludzkim, niż w jego wyimaginowanym portrecie, który przez te miesiące sobie stworzył. Kim też czasami się zawstydzał, też potrafił marudzić, pewnych rzeczy nie lubił i miał swoje za uszami.
Późny obiad, czy raczej kolacja też minęła im sympatycznie. Opowiedzieli sobie wiele historii z dzieciństwa, ponarzekali na wykładowców. Nawet nie zauważyli kiedy zaczęło się powoli ściemniać i godzina koncertu była już bliska.
Nie bardzo chciało im się przebierać, więc po prostu pomaszerowali w stronę sceny, która oczywiście była na plaży. Bary były pootwierane, a ludzie spacerowali z alkoholem, gibając się w rytm muzyki puszczonej przez dja. Hoseok też nie należał do abstynentów, więc szybko zaopatrzyli się w piwa i przysiedli z boku, sącząc napój.
- Mam ochotę już tańczyć i się bawić! - powiedział Tae, poruszając biodrami na boki. Hoseok zaśmiał się pod nosem, szybko lustrując jego zgrabne ciałko.
- Spokojnie, zaraz się zacznie.
- Zostaniemy tutaj? Pod sceną nas zduszą, a tu jest milej. - wyszczerzył się, po chwili upijając kilka łyków piwa. Jung był zaskoczony, jednak oczywiście się zgodził. Spodziewał się raczej tego, że Taehyung wparuje pod samą scenę, by być w centrum wydarzeń, co Hoseokowi średnio pasowało, bo pamiętał jak kilka lat temu to wyglądało. Całe ciało w siniakach, koszmar.
Pierwsze dźwięki piosenek rozbrzmiały w okolicy. Jakiś niedawno debiutujący girlsband ze słodkimi dziewczynkami, które mimo dziecinnego wyglądu miały naprawdę dobre głosy. Tańczyły w rytm szybkiej piosenki, a ludzie pod sceną śpiewali i tańczyli, czasami wołając ich imiona.
Hoseok nigdy jakoś szczególnie nie siedział z popkulturze. Słuchał swoich ulubionych piosenek, które były nieco 'cięższe' od cukierkowego popu, prezentowanego na tych występach. Musiał jednak przyznać, że w towarzystwie Tae nawet takie coś wydawało mu się przyjemne.
Młodszy poruszał ustami, nucąc coś. Zapewne nie znał słów, jednak i tak chciał się bawić. Sączył piwo, z uśmiechem wpatrując się w szalejący tłum nastolatków. Po chwili wstał i zaczął gibać się nieco na boki, kątem oka zerkając na Hoseoka.
- Chodź ze mną, hyung. - i wyciągnął w jego stronę dłoń. Jung niepewnie ją złapał i uniósł się, wpatrując pytająco w bruneta. - Tam będzie przyjemnej. - uśmiechnął się i pociągnął go w stronę przeciwną do sceny. Po drodze wyrzucił puszkę, zastępując ją kolejną. Miał całkiem niezłe tempo, nie wyglądał na tak wprawionego, jednak sam Hoseok przecież wypił więcej. Wprawdzie nie był jeszcze pijany, ale bez wątpienia nieco weselszy.
- Hyung... Mogę cię o coś zapytać? - spojrzał na niego, uśmiechając się delikatnie. Jung skinął głową, nieco zaniepokojony. Jego ton głosu był... dziwny. Po prostu.
- Dlaczego gdy wtedy spadłeś ze schodów... Hm... - przerwał, po czym przysiadł niedaleko brzegu, ciągnąc za sobą starszego. Ten tym bardziej zestresowany opadł na piasek, szybko opróżniając swoje piwo. - Czemu patrzyłeś się na mnie tak intensywnie i powiedziałeś, że widzisz anioła?
Uśmiech na jego twarzy był onieśmielający, ale i nieco... złośliwy. Hoseok był przekonany, że chłopak był tym faktem rozbawiony. I cóż miał mu teraz odpowiedzieć?
- Hm, szok pewnie. Nie wiem, nie pamiętam.
- Dlaczego się więc rumienisz i jesteś zawstydzony? - zaśmiał się i delikatnie pogładził go po policzku. Jung nie wiedział co ma powiedzieć. Natychmiastowo się zaczerwienił i zapomniał jak się mówi.
- Ja...
- Żartuję, spokojnie. - westchnął młodszy, odsuwając się niemal natychmiast. Bez skrępowania opadł na piasek plecami, wpatrując się w niebo.
Jung otworzył kolejne piwo, starając się zapanować nad zdenerwowaniem. Bał się nawet spojrzeć na Tae, który śpiewał sobie pod nosem.
- Hyung...
Jeju, zaraz się poszcza ze stresu!
- Hm?
- Nie chcesz poleżeć ze mną?
Westchnął i opadł obok, zerkając na niego. Tae wpatrywał się w niego całkowicie bez skrępowania, on zaś chwilowo się zapomniał, analizując dokładnie jego twarz. Dopiero w tej odległości zauważył, że ma pieprzyka na nosie, który był tak rozkosznie słodziutki, że nie powstrzymał się przed dotknięciem go.
- Jaki śmieszny.
Tae rozchylił wargi, uśmiechając się delikatnie.
- Śmieszny pozytywnie, czy nie?
- Oczywiście. Taki śliczny i malutki.
- Coś jeszcze jest we mnie śliczne? - powiedział nieco ciszej, oblizując nieco swoje wargi. Serce Hoseoka zabiło mocniej.
- Um... Jesteś ładny, więc raczej wszystko masz śliczne. - wypalił, nie wiedząc co ze sobą zrobić. W sumie jak coś, to zgoni na alkohol.
- Hm. Ładny... pozytywnie, czy negatywnie? - młodszy uśmiechnął się i do niego przysunął.
- Jak można być ładnym negatywnie? - szepnął, zaciskając nieco wargi.
- Mogę stwierdzić, że te tańczące dziewczyny są ładne, ale mi się nie podobają. Wtedy są ładne negatywnie.
Jung aż zadrżał.
- Hyung?
- Jesteś całkowicie... pozytywny. - mruknął, jakoś tak mimowolnie unosząc się. Oparł jedną dłoń przy głowie młodszego, wpatrując się w niego z góry.
- Zrób więc coś z tym, bo czuję się niedoceniony. - powiedział nieco gardłowo, zaś jego dłoń powędrowała do torsu starszego.
Jakże mógłby nie zareagować?
Złączył ich usta w czułym pocałunku, wolną dłonią gładząc go po gładkim policzku. W tym momencie nie wiedział czy śni, czy była to prawda. Czuł na sobie te wyśnione wargi, miał pod sobą idealne ciało, o którym tyle marzył. Żadne wyobrażenie nie mogło równać się z tym, co usta Taehyunga wyczyniały z jego, jak ich gorące języki szalały w ich wnętrzach, pieszcząc się wzajemnie.
Nie potrafił się od niego odsunąć. Jedynie fakt, że zabrakło im tlenu sprawił, że na chwilę się od siebie oderwali.
- Hyung... - jęknął młodszy, wtulając się w niego delikatnie. Jego twarz była zarumieniona, usta zaczerwienione. Hoseok ucałował jego policzek, chociaż najchętniej całego by go wypieścił.
- Tak, Tae?
- Dlaczego dopiero po roku mnie pocałowałeś?
- Um... Nie rozumiem... - odparł, wpatrując się w niego nieco nierozumnie.
- Znasz mnie rok. Mogłeś mnie pocałować wcześniej.
- Przecież bym się na ciebie nie rzucił ot tak...
- Dziękuję. - młodszy uśmiechnął się szeroko, przyciągając do siebie Junga na tyle mocno, że stracił równowagę i opadł na bruneta, który wybuchnął śmiechem.
- Za co dziękujesz? - mruknął zaskoczony, wtulając nos w szyję swojego aniołka.
- Właśnie się przyznałeś, że od początku na mnie lecisz.
Hoseok zacisnął nieco wargi zażenowany, obejmując chłopaka mocno w pasie.
- Głupoty gadasz...
- Więc ci się nie podobałem? Ach! Idź więc sobie! - jęknął, starając się go z siebie zepchnąć, na co Hoseok pokręcił głową i szybko przeturlał się tak, by to młodszy leżał na nim.
- Podobałeś.
- Jesteś taki prostu w obsłudze, hyung. - Taehyung natychmiastowo się wyszczerzył a Hoseok w jednej sekundzie całkowicie zgłupiał.
- Tae...
- Cii. Nic nie mów, - odparł Kim, wtulając się w niego czule. Przymknął powieki, na co Jung westchnął i nadal nic nie rozumiejąc, objął go i przycisnął do swojego ciała. Wsunął nos w jego włosy, rozkoszując się przyjemnym zapachem jego szamponu i morskiej wody.
Tae był dziwny. Miał śmieszna zmiany nastroju, ciągnął go za język i zachowywał się co chwilę inaczej. Mimo wszystko nadal był rozkosznie cudowny i serce Hoseoka biło mocniej, ilekroć ten na niego spojrzał.
***
- Naprawdę musisz już jechać? - Hoseok sterczał jak idiota na dworcu, wpatrując się w Tae, który zaraz miał wracać do domu. Nie podobało mu się to. Chciał go tutaj, przy sobie, najlepiej do końca życia, albo przynajmniej wakacji. Musiał zawalczyć o niego, postarać się bardziej, by ten słodki pocałunek na plaży nie był ostatnim. Tae później nie wykazywał większej chęci na cokolwiek, on zaś sam nadal zbyt mocno tchórzył, by coś zainicjować.
- Muszę... - westchnął, patrząc na niego smutno.
- Nie musisz...
- A gdzie będę mieszkał? Potrzebuję ludzkich warunków, jestem dość wygodnicki, poza tym mam kupiony bilet, potem nie będę miał jak wrócić do Seulu... Jestem tylko biednym studentem.
Jung zacisnął nieco wargi, po czym po chwili analizowania odparł:
- Możesz zostać u mnie.
- Um... Nie chcę się narzucać. - odparł, drapiąc się nieco po głowie. Jung przysunął się do niego.
- Odstąpię ci nawet łóżko, starczy mi materac. Nie chcę kolejnych nudnych wakacji, z tobą naprawdę było miło, a co do biletu... Kupię ci powrotny.
Jego desperacja była ogromna. Gotów był błagać go na kolanach, by został i spędził z nim więcej czasu.
- Nie mogę brać ot tak pieniędzy od obcych ludzi...
- Nie jestem obcy...
- Ale nadal nie tak bliski...
Jung spojrzał mu w oczy i pogładził go po włosach.
- Daj mi jeszcze jeden dzień, a to zmienię.
- Obiecujesz? - uśmiechnął się Kim, zagryzając nieco dolną wargę.
- Obiecuję.
- Mam nadzieję, bo będę musiał znów zrzucić cię ze schodów, byś zwrócił na mnie w końcu uwagę. Ileż można...
Hoseok natychmiastowo zmarszczył brwi, przyglądając się zdziwiony Tae. Ten rozchylił usta zaskoczony, wpatrując się w starszego, po czym wyszczerzył się i szybko odwrócił plecami.
- Ja chyba jednak pojadę...
- O nie nie nie! - złapał go za ramię i zabrał z ręki walizkę. Bez zbędnych ceregieli pociągnął go w stronę wyjścia z dworca.
- Zaraz mi wszystko pięknie opowiesz, mały sadysto. - spojrzał na niego przez ramię, uśmiechając się szeroko. Młodszy zarumienił się, wbijając wzrok w ziemię.
- Bo... ty też jesteś pozytywnie ładny, hyung...
- Doprawdy? - Hoseok przystanął, odwracając się do niego przodem. Byli w przejściu, którego praktycznie nie używano, bo nowe było atrakcyjniejsze. Przysunął swoją twarz do jego i powiedział ciszej. - Więc będziesz mnie musiał dzisiaj udobruchać, bo upadek bolał.
- Hm... Buzi starczy? - zamruczał, uśmiechając się uroczo,
- Trzydzieści buziaków i będziemy kwita.
- Dam czterdzieści. Za urok osobisty dostaniesz gratisy.
- Hm... - pogładził go po policzku. - Coś jeszcze mi dasz w gratisie?
- Mogę udostępnić ci połowę twojego łóżka. I pozwolę Ci siebie przytulać w nocy.
- To chyba gratis dla ciebie.
- Nie chcesz? - uniósł brew zaczepnie.
- Chcę...
- To całuj i nie marudź. - zamruczał i objął go za szyję, wpijając się w jego usta czule.
I tak minęła najpiękniejsza doba w życiu Jung Hoseoka, naczelnego stalkera i miłośnika taehyungkowskich kształtów.
Zapraszam do komentowania ;)
Uwielbiam to opo ^^ Przyjemnie, lekko się czytało. I Tae na koniec jak się przyznał: "Ty też jesteś pozytywnie ładny, hyung", to było takie słodkie~ Hoseok stalker-hahaha, a na koniec się okazuje, że Taeś miał ten upadek zaplanowany-bezcenne. Ogólnie nie jestem dobra w przekazywaniu uczuć po przeczytaniu poprzez komentarz, ale mam nadzieję, że choć trochę m isię udało. Bardzo przyjemnie mi się czytało, weny w dalszym pisaniu! ;)
OdpowiedzUsuńKomentarz jest kochany, mi się podoba B)
UsuńDziękuję. To takie nowe dla mnie, bo nie czuję się jakoś wybitnie dobrze w słodkich historyjkach, więc to motywujące, że komuś sę podobało <3
Jej to było takie słodkie. Tae taki kochany. Fajnie było przeczytać coś takiego słodkiego po tych ostatnich ciężkich przejściach vhopa w 'I need u boy' ;*
OdpowiedzUsuńŻyczę weny u czekam na kolejne twoje dzieła <3
To tak na rozluźnienie, bo ostatnio cięgle same smutne rzeczy wszędzie ;)
UsuńDziękuję ;***
Boskie ^^ Naprawdę słodziutkie :3
OdpowiedzUsuńHoseok nie tylko w I Need U Boy jest fanem Taehyung'owych kształtów.
VHope tak bardzo <3
Weny ^^
Jak można nie być fanem jego kształtów? XD
UsuńDziękuję <3
Jeju, jakie to było milutkie! Vhope jako fluff/komedia to klucz do mojego serca, strasznie mi się podoba to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło ^^
UsuńTak bardzo happy czytając Twojego bloga *-* kocham takie opoeiadania *-* Aww i Ciebie : ♥
OdpowiedzUsuńDziękuję ;*
UsuńWowowowow
OdpowiedzUsuńJejku, jakie to było słodko puchate. Takie ociekające słodkością *ale też bez przesady*
Mega przyjemnie się czytało, miałam takiego wielkiego banana na twarzy *heh, te banany*
Psychofan Hobi XDD Lubię to. I Tae taka chodząca rozkosz, achh.
Uwielbiam Twoje zakończenia, są zajebiste *of kors początek i środek także, żeby mi tu fochów nie było* Naczelny stalker? To po prostu na nobla zasługuje, rly. Boże, to wszystko zasługuje na same świetności.
Och, Park Jiminie, odwalasz kawał fchuj dobrej roboty, wiesz?
Masz już dość, na pewno masz dość tego mojego pisania jak to Cię kocham i jak to cudowna jesteś. No ale.... Nie umiem tego nie pisać, no bo no...
Mówiłam już. Odebrałas mi masę uczuć i większe ogarnięcie emocjonalne.
I są pytania od mamy "Jula co tak wyjesz do telefonu" a ja mówie, że w ff się skośni kłócą. Albo jak się pyta czemu się cieszę a ja, że już są parą i to po seksach.
Tak mówię.
A ona na mnie patrzy i cóż, średnio rozumie pojęcie otp, ship, paring czy ff. Nie tłumaczę, bo to bez sensu. I tak szacun, że ogarnia bts i ma na lodówce zdjęcie Sugi *nie, wcale nie ja przyczepiłam, skądże*
I takie posyła mi spojrzenia z politowaniem mówiąc "zawsze byłaś wyjątkowym dzieckiem"
A ja odpowiadam, że wiem. Samozachwyt? Może. Upodabniam się do Jimina. A w sumie...
Chciałabym byc jak Ty i dawać ludziom tyle radości.
Dodajesz posty, starasz się, informujesz, idziesz do przodu i się nie cofasz. Odpowiadasz na komentarze co jest mega cudowne, bo mi się zawsze mordka się cieszy czytając Twoje odpowiedzi. Miło mi, że lubisz czytać takie nieogarnięte reakcje.
Jakbym zaczęła odpowiadać na Twoje odpowiedzi *ach, rly?* to bym Ci tu taaaaki spam zrobiła wielki. Tak wielki jak zajebistość Park Jimina *Ciebie*, urok Tae, opiekunczość Hobiego, talent Jina do spożywania posiłków, styl faszonistki Mona, nieogarnięcie cnotki aka Ciastka, mendowatość mojego ub Szugi. Mam nadzieję, że rozumiesz ;-; To byłoby złe XD
Tęsknię za "I need U boy" i czekam. I mam nadzięję, że przeżyję nagły przypływ emocji gdy zobaczę rozdział. Bardzo mam nadzieję.
Ach, ach, ach, co jeszcze?
Kochanie, dużo motywacji *mam nadzięję, że daję radę* pomysłów. Och życzę Ci takiego naczelnego stalkera♡´・ᴗ・`♡ coś pięknego XD
(͡° ͜ʖ ͡°)( ˘ ³˘)❤ლ(́◉◞౪◟◉‵ლ)o((*^▽^*))o
~yula
Zauważyłam, że często piszę "mam nadzięję" bo ten.. Ale mam nadzieję, że mnie nie znielubisz;;;;
Nie mam dość! Pisz mi tak zawsze, bo to takie kochane i słodkie! <3 <3 <3 Możesz pisac mi takie cudowne rzeczy cały czas, moje ego rośnie w zastraszającym tempie i prosi o jeszcze! xDDDD
UsuńHaha, mam podobnie. Jak oś czytam to robię dziwne rzeczy, moi rodzice mają mnie za upośledzoną. A jak piszę to w ogóle... Niczym Martin pisząc Grę o tron 'Jakby tu utrudnić im wszystkim życie!?".
Czuję się zła, ale tutaj sobie odbiłam i jest różowo ;D
Mi dajesz dużo radości, więc masz w sobie zajebstość Jimina! I ja to mówię, a ja przecież jestem geniuszem, sama powiedziałaś!
Jeju, to serio ogromny! xDDDDDD
Spokojnie, już się powoli zabieram do kolejnego, w końcu to już ostatki ;D
Dziękuję <33333 Trzymaj się i w ogóle <33333
Oemdżi.
OdpowiedzUsuńTo było kochane! ;^;
Hoseok ukrywa swoje uczucia, stalkuje V i nagle Taehyung sobie przyjeżdża do jego miasta na wakacje. Ten to ma szczęście. Też bym chciała, żeby taki sobie Alien przyjechał do mnie.
Rei, właśnie jestem na Ciebie zła.
Dlaczego Taehyung do mnie nie przyjedzie, co?
Lubisz niszczyć cudze marzenia? T^T
^ boli mnie głowa, wybacz.
Tak sobie czytam poprzednie komentarze i to cholernie do dupy komentować, jako ostatnia, bo wszyscy jakby czytali mi w myślach i napisali wszystko za mnie.
Smutnęłam sobie.
Nie bądź zła, ale cztery komentarze (to się nie zalicza do słów poniżej, ale są męczące, więc wymieniłam), kilka zajebistych rozdziałów inub (I need u boy, to słegowy skrót, okay), one shot i seria z Vkookiem to za dużo na moje serce. Jednego dnia przeczytać tyle zajebistości, to jak dostać frytki na obiad.
A ja lubię frytki, Reiczel.
Ja bardzo lubię frytki.
Przepraszam. T^T
Weny i pisz kolejny rozdział, bo umrę (trzeci raz) od natłoku myśli, a czekanie za bardzo mnie męczy. ;_;
Papa~! ♥
Nie wiem, mnie też nie chce odwiedzić, a jestem jego matką, wredne dziecko, woli sobie z Hoseokiem podrywy robić ;c Na szczęście jestem wyrozumiała, musi się wyszaleć.
UsuńNie jestem. Miło mi, że w ogóle komentujesz, to kochane <3
Ja też i bym zjadła w sumie, a mam tylko płatki. Grrr. Jeszcze w pracy wszyscy hotdogi i frytasy jedli a ja się gapiłam i ślinka mi ciekła ;c Smutłam.
Dziękuję za komentarz <33
Fluffy bywają rzygowe, dlatego chwilę musiałem się przekonywać, żeby go przeczytać, ale mimo obaw był naprawdę słodki, ale i kwaskowaty. Jak koktajl truskawkowy. Nie kleił się od tego cukru, był za to lekki i przyjemny. Poza tym lubię Vhope'a, więc tu też plusik C:
OdpowiedzUsuńMiło było, dzięksy kochana xx
Gabryś
Też ich nie lubię, ale na wakacje przydało się wydać coś lekkiego, poza tym dramy w INUB - sam rozumiesz. Za dużo tragedii może doprowadzić do depresji.
UsuńAww. Cieszę się, że i to Ci się spodobało!
Dziękuję za komentarz <3
Kocham cie! To jest takie słodkie, iż normalnie to bym powiedziała, że aż za bardzo, ale miało to w sobie taki urok, że nie można się w tym nie zakochać. Uwielbiam twoje poczucie humoru, przez które szczerze się jak głupia do telefonu.
OdpowiedzUsuńKocham cie! To jest takie słodkie, iż normalnie to bym powiedziała, że aż za bardzo, ale miało to w sobie taki urok, że nie można się w tym nie zakochać. Uwielbiam twoje poczucie humoru, przez które szczerze się jak głupia do telefonu.
OdpowiedzUsuńvhope is real ;~; <3
OdpowiedzUsuń