niedziela, 26 lipca 2015

39. I need U boy

Nie miał odwagi, by pojawić się w szkole, czy chociażby wyjść z domu. Siedział zamknięty w swoim pokoju, nie mogąc uspokoić swojego serca, które płakało równie rzewnymi łzami, jak jego zmęczone powieki. Nie mógł spać, prawie nie jadł, wszystko było dla niego zbyt męczące, nawet oddychanie. Teraz też wyglądał jak wrak człowieka. Przemierzał szkolny korytarz, kierując się w stronę sali lekcyjnego, zaś mijani uczniowie schodzili mu z drogi, co jednocześnie go cieszyło, bo nie chciał z nikim się użerać, z drugiej sprawiało, że był w centrum zainteresowania, co również mu nie odpowiadało.
Potarł nieco zaspane oczy, wspinając się po schodach, gdy nagle usłyszał głos Jimina. Przystanął i odwrócił się do tyłu. Serce zabiło mu mocniej, gdy zobaczył Parka w towarzystwie Taehyunga. Tego twarz była nieco poszarzała, oczy przekrwione, usta zaś w rankach. Musiał je mocno gryźć, biedactwo. Wstrzymał oddech, gdy ich spojrzenia się spotkały. Blondyn na chwilę się zatrzymał i zacisnął wargi. Hoseok nie mógł oderwać od niego wzroku. Jego najwspanialsze, najsłodsze maleństwo wyglądało na takie nieszczęśliwe. Miał ochotę porwać go w ramiona, przytulić i już nigdy nie wypuścić.
- Tae... - szepnął, na co młodszy zadrżał. Szybko złapał Jimina za nadgarstek i zaczął wspinać się po schodach, spuszczając wzrok. Wyminął go bez słowa, idąc tuż przy poręczy, byleby tylko nie przysunąć się do niego. Park nie wiedział co robić, więc pobiegł za nim, rzucając tylko najstarszemu dziwne spojrzenie.
Hope zacisnął pięści i wpatrywał się jak młodszy znika na piętrze, nie racząc na niego spojrzeć.
Unika go.
Nie dziwiło go to, chociaż mimo wszystko miał nadzieję, że zobaczy w jego oczach uczucie, miłość. Że uśmiechnie się i przywita... Jesteś debilem, Jung. Cud, że jeszcze jesteś na wolności, powinieneś być za to wdzięczny.
Dlaczego więc nie potrafi? Mogliby go zamknąć, byleby Tae go przytulił...

Na lekcjach nie mógł się skupić. Ciągle widział go przed oczami i rozmyślał o tym, jak ma postąpić, jak przeprosić. Wiedział, że przesadził, że dopuścił się najgorszego z możliwych czynów, jednak nie chciał go stracić. Musiał zawalczyć nawet, jeśli szanse były zerowe.
Zszedł na dół, prosto do sali, gdzie mieli mieć próbę. Przebrał się, starając zapanować nad drżącymi rękoma. Dzisiaj miała być tylko piątka, Jin i Yoongi mieli wyjazd, więc już wcześniej go o wszystkim uprzedzili. Do Jess nie miał odwagi się odezwać, bo jedyna wiedziała wszystko i bez wątpienia patrzyłaby na niego krytycznie. Wprawdzie ufał jej, była jego przyjaciółką i znali się na wylot, jednak mimo to tym razem się stresował.
- Cześć. - usłyszał głos Jungkooka. Zerknął na niego i skinął głową, ustawiając w laptopie odpowiednią playlistę. Młodszy zniknął w szatni, w po chwili drzwi otworzyły się po raz kolejny i zjawili się Tae z Jimine. Hoseok zacisnął warki widząc, jak najmłodszy szybko znika za drzwiami szatni, jakby uciekając przed jego spojrzeniem. Park za to podszedł do niego i przykucnął.
- Hoseok... Nie wiem czemu on tak reaguje, ale jeśli po tym co ci powiedziałem ty... Coś mu niemiłego wspomniałeś, to naprawdę radzę ci zwiewać stąd jak najszybciej. Każda krzywda wróci do ciebie o wiele bardziej nasilona. - szepnął, wpatrując się w niego poważnie. Jimin nie często zachowywał się w ten sposób, to było powiedziane z pełną odpowiedzialnością, nie żartował. Co on zaś miał mu odpowiedzieć? Zgwałciłem go? Nazwałem dziwką?
- Rozumiem. - mruknął, starając się nie patrzeć mu w oczy, co Park od razu zauważył.
- Coś jest nie tak, Hoseok. Dowiem się o co chodzi, bo wtedy nie sądziłem, że będzie cię unikać, teraz jednak wiem, że kręcicie oboje. Miej na uwadze, że może i bywam głupi, ale Tae i Ciastek to moje oczka w głowie. - odpowiedział, po czym wstał. - To nie groźba, nie zrozum mnie źle. Tylko cię ostrzegam. - uśmiechnął się delikatnie, znikając za drzwiami z resztą.
Hope opadł tyłkiem na podłogę, chowając twarz w dłoniach. Może powinien mu powiedzieć? Sprałby go i wtedy poczułby się lepiej? Teraz pozostawał bezkarny, co tylko mocniej go frustrowało, bo to było nie fair. Jakby Jimin i Yoongi się dowiedzieli...
Ech. Ześwirowałeś, Jung.
Odetchnął i sięgnął po wodę, upijając kilka większych łyków. Nawet nie zauważył, kiedy obok zjawił się Namjoon.
- Siema Hoseok...
Brunet zerknął na niego kątem oka, uśmiechając się słabo.
- Cześć.
- Widzę, że kiepsko z tobą dzisiaj...
- Nie tylko dzisiaj. - mruknął, roztrzepując swoje włosy. Nie miał pojęcia, co mógłby ze sobą począć, czuł się jak osaczone dziecko.
- Domyślam się. Nie za bardzo ogarniam sytuację, jednak pamiętaj, że jeśli coś spieprzyłeś, to musisz chociaż postarać się zadośćuczynić. Nie mówię, że odzyskasz swoją zgubę, jednak jeśli nic nie zrobisz teraz, to już nigdy nic się nie poprawi.
- Co cię wzięło na takie filozoficzne gadki? - spojrzał na niego, obejmując nogi ramionami.
- Gdybym zjebał sprawę z Jess, to poruszyłbym niebo i ziemię, by odnaleźć sposób, by móc chociaż ją przeprosić. Wstydziłbym się podejść ot tak i błagać o wybaczenie. Pierw pewne sprawy trzeba troszkę... załagodzić.
- Co masz na myśli? Chcesz mi coś podpowiedzieć?
- Ja? Nieee. - pokręcił głową, uśmiechając się tajemniczo. Hoseok zmarszczył brwi, Nam zazwyczaj nie kręcił, tylko mówił wprost. - Mam dla ciebie wiadomość od Jess, bo nie odbierasz od niej telefonów. Masz spotkać się ze starszą siostrą Jimina.
- Co? Po co? - wytrzeszczył oczy zaskoczony. Przecież nikt z rodziny Parka nie był w to zamieszany, na co więc mu jakakolwiek rozmowa.
- Pamiętaj Hoseok... Jess jest najmądrzejsza, ona zawsze wie wszystko. Nigdy jeszcze nie zrobiła czegoś, co mogłoby zaszkodzić jej bliskim. To anioł, dlatego radzę ci się jej słuchać. Jeśli ona nie da rady ci pomóc, to sam tym bardziej nic nie zdziałasz. - poklepał go po ramieniu, wstając z podłogi. - Lecę się przebrać.
Hoseok zacisnął pięści i również się uniósł. Na sali była już trójka młodszych. Jimin starał się zagadywać oboje, jednak Tae był nieobecny, skulony. Jung westchnął cicho, starając się nie wpatrywać w niego tak intensywnie, jednak było to niemożliwe. Nie mógł znieść tego widoku, chciał go pocałować, zabrać do siebie i przepraszać do końca życia. Potrzebował jego uśmiechu. Potrzebował słodkich rumieńców i wygłupów...
Włączył muzykę i zaczął się rozciągać. Bał się nawet do nich zbliżyć, chociaż niedługo będą musieli funkcjonować, by nauczyć się tańca.
Po kilkunastu minutach kazał wszystkich odpowiednio się ustawić. Jimin pokazał Tae co i jak, przecież nie było go tyle czasu, a taniec uległ modyfikacjom. Zaczęli powtarzać kroki po nim, poruszając się w rytm muzyki. Namjoon miał problemy z ruchami, ciągle się mylił, co niezbyt go dziwiło. Talentu do wygibasów nie posiadał. Jungkook i Jimin dawali sobie radę, jednak cóż. Taehyung niezbyt. Starając się panować nad drżącym głosem odwrócił się do niego przodem.
- Tae... Musisz mieć nieco wyżej ramię. Tak o. - pokazał. Młodszy uniósł je nieco, tylko kątem oka na niego zerkając. Hoseok zrobił dwa kroki w jego stronę, jednak blondyn jak poparzony odskoczył i szybko znalazł się przy Jiminie.
- Pokażesz mi? - zwrócił się do niego, a jego ciało delikatnie drżało. Jung zacisnął wargi i szybko wrócił na swoje miejsce. Widział to. Ten strach i przerażenie, ucieczkę. Tae nie unikał go. On zwyczajnie był przerażony, bał się go.
To zabolało go najmocniej. Wzbudzał lęk w swoim maluszku, doprowadzał go do takiego stanu... Był gorszy od potworów, które męczyły go po oglądaniu horrorów.
Miał ochotę zapaść się pod ziemię. Czuł na sobie wściekłe spojrzenie Parka, jednak błyszczące oczy Tae przerażały go najbardziej.


***


- Dlaczego nic nie chcesz mi powiedzieć, Maluchu? - Jimin szedł obok niego, cały czas próbując wydusić z Tae jakieś informacje. Blondyn wiedział, że łatwo nie odpuści, jednak nie potrafił mu tego wyznać. Ufał mu, był najbliższą dla niego osobą, jednak wiedział, że od razu pójdzie do Hoseoka i zrobi mu krzywdę. Ciągle powtarzał, że nie pozwoli by mu i Kookiemu działa się krzywda, a zawsze dotrzymywał słowa. Chociaż wiedział, że Hoseok postąpił źle, to i tak nie potrafił wyrzucić go ze swojego serca. Nie chciał jego cierpienia, nie mógłby żyć ze świadomością, że przez niego coś mu się stało.
- Nic się nie stało, Jimin, naprawdę.
- Tae! Uciekasz od niego, nie jestem debilem, nawet Ciastek zauważył, że coś jest nie tak! Powiedział ci coś, zrobił? Powiedz mi, to go zabiję. - jęknął, wpatrując się  niego intensywnie.
- Przesadzasz... Nic nie ma, po prostu nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Im dalej będzie, tym łatwiej zapomnę i wyrzucę go z głowy.
- Eh... Jakby co, to masz do mnie przyjść, zrozumiano.
- Jasne. - uśmiechnął się słabo, chowając dłonie do kieszeni. Okłamywanie Jimina był straszne, miał wyrzuty sumienia, jednak to wszystko dla wyższego dobra. Minie trochę czasu, Hoseok skończy szkołę, pójdzie na studia i straci go z oczu. Jeden konkurs i ich drogi się rozdzielą na zawsze.

Wszedł do mieszkania i zsunął ze stóp buty. Udał się w stronę kuchni i wstawił wodę na herbatę. Jego rytuał ostatnimi czasy. Pił ja litrami, cały czas, bez przerwy. Nie wiedział dlaczego, ale go to uspokajało, o ile nastrój, który go nie opuszcza można tak określić.
Dzisiaj czuł się jeszcze gorzej. Nie sądził, że Hoseok się do niego odezwie, że będzie próbował nawiązać kontakt. Liczył na to, że spojrzy na niego pogardliwie i będzie traktował jak powietrze, ewentualnie jak gówno, tak jak tamtej nocy. Jednak był... smutny. To nielogiczne, przecież go nienawidził, nie chciał go znać. Słowa, które wtedy powiedział do teraz siedziały mu w głowie i powracały co chwilę.
Głupia szmata..
Luksusowa dziwka.
Najgorsza osoba na świecie.
Podczłowiek.
Największy błąd.
Tym właśnie był? Czy naprawdę nie było w nim nic dobrego?

Otarł wilgotne powieki, pociągając nosem. Starał się nie płakać. Wylał już litry łez, kolejne nic już nie zmienią.
Po prostu... Było mu tak źle. Czuł się przy Hoseoku wspaniale. Chwile, które razem spędzili były najpiękniejszymi w jego życiu. Ich pierwszy pocałunek do dzisiaj pamiętał idealnie, nie tylko go zresztą. Wszystko, co związane było z nim wyryło się w jego pamięci bardzo mocno.
Tęsknił za jego dotykiem, leżeniem na kanapie i wygłupianiu się, chociaż teraz nie mógłby do niego podejść. Gdy chciał wtedy mu pomóc... Musiał uciec. Nie zniósłby, gdyby te dłonie chociażby się do niego zbliżyły. Kochał je, jednak miał przed oczami to, jak go skrępowały, gdy Hoseok...
- Cholera! - jęknął, zaczynając się trząść.
Za każdym razem to samo. Wściekła twarz, nienawistne spojrzenie, krzyki i brak możliwości ucieczki. Ból. Niesamowity.
Osunął się na ziemię, obejmując ramionami.
Kochał go. Tak mocno go kochał. Chciał być przy nim, by ich życie wyglądało jak kiedyś, jednak to koniec.
Hoseok go nienawidzi.
On nie może nawet o nim myśleć, bo każde wspomnienie przywołuje te jedne. Najgorsze.

Groteska stała się rzeczywistością, jakakolwiek wartość jest złem
Uczucie oddalenia, wciąż krążące tuż obok, jest głupie, bo patrzę, 
jak wali się sens mojego życia, jego kluczowy sens...

Mimo to chcę, by tak pozostało...



***


- Może zaprosisz Chori na obiad? Powinieneś się postarać, skoro ci się podoba.
Matka od ostatniego spotkania z najmłodszą panną Park, cały czas marudziła i namawiała go do zrobienia kolejnego kroku. Odwlekał to jak tylko mógł, jednak powoli tracił cierpliwość, bo chociaż siostra Jimina była fajna, to przebywanie z nią nie było najlepszą rzeczą, jaką mógłby sobie wymarzyć. Wolałby ten czas spożytkować na zabawach ze swoim chłopakiem, jednak nie mógł cały czas mówić, że jedzie do niej, a tak naprawdę pił herbatę z jego matką i słuchał historii z dzieciństwa. Chori ciągle była gdzieś ze znajomymi, nie była tak przyjacielska jak pozostała dwójka, raczej zamknięta w sobie i ciężko było ją przekonać, by jeszcze raz przyszła na rodzinny obiad. Przekupywanie jej na nic się zdało, bo przecież miała wszystko, była rozpieszczonym dzieckiem.
Co więc miał począć?
- Mamo... Chori ma naukę, nie może ot tak poświęcać mi swojego czasu, zresztą ona nic nie wie o mnie... I hm.
- Jungkook, zachowaj się jak mężczyzna i postaw sprawę jasno. Nie zmarnuj okazji, Park to dobra partia.
Tsa. Tylko on wolał Parka z penisem.
- Dobrze, postaram się. - mruknął, upijając łyk soku.
- Mówisz to od dawna i nic z tego nie wyszło.
- Jeju. Daj mi trochę czasu, to stresujące. - jęknął, na co kobieta aż zmrużyła powieki. Narzekanie było niewskazane, a już na pewno nie takie lekceważące. Kurczę.
- Ciesz się, że nie ma tu ojca.
- Przepraszam. Mogę już wrócić do pokoju?
- Oczywiście.
Skinął głową i szybko pobiegł na górę, gdzie zamknął się w swoim pokoju. To wszystko było nieprzyjemne. Ojciec też ciągle pchał go w jej ramiona, co miał do cholery zrobić? W dodatku gosposia dziwnie na niego patrzyła, co tylko dodatkowo go zamęczało. Niby Jimin jakoś załagodził sprawę, jednak zdecydowanie jej wzrok był podejrzany. Nie chciał stresować Parka, więc nic nie wspominał, jednak zwyczajnie zaczynał się bać. Jak to wyjdzie... Będzie po nim.


***


Zacisnął dłonie, starając się uspokoić.  Nie bardzo wiedział jak wszystko zacząć, jak załatwić tę sprawę. Stres go zżerał od środka, jednak nie było odwrotu, trzeba wypić piwo, które naważył. Nacisnął dzwonek, oddychając głęboko. Po dłuższej chwili usłyszał dźwięk przekręcanego zamka i drzwi się otworzyły.
- Hoseok? Co ty tutaj robisz?






Zapraszam do komentowania ;)

20 komentarzy:

  1. Aaa idź jak można kończyć w takim momencie? Zła jestem serio.
    sorki, że z anonima, ale jak zobaczyłam info o rozdziale to nie myślalam o logowaniu tylko o tym by hak najszybciej przwczytać :D
    Syśka elf
    :* ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze kończę w nieodpowiednim ;D
      Haha, to kochane, dziękuję <333

      Usuń
  2. Hoseok nie przyszedł do Tae, tego jestem pewna, to byłoby za szybko, obstawiam bardziej dom Jimina. Albo Jungkooka... w sumie to nie wiem czemu.
    Naprawdę tak strasznie smutno mi się zrobiło, gdy czytałam fragment z punktu widzenia Tae, bo to wszystko co wtedy powiedział mu Hoseok... okropnie smutne. Tak wczułam się w to ff, że już samą boli nie to, że Tae tak cierpi i boi się Hobiego. To przerażające. Nie chcę myśleć co będzie, gdy o gwałcie dowie się Jimin albo Yoongi, a jest pewna, że prędzej czy później któryś się dowie.
    Hm, no i co... Hoseok dostaje kolejne wskazówki, czekq go kolejne niewiadome spotkanie, a ja nie mogę doczekać się punktu kulminacyjnego. W sumie to go sobie nie wyobrażam.
    Reiczel, życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Punkt widzenia Tae jest najmniej ukazywany, czas to zmienić, w końcu to on ma tutaj cały czas pod górkę. Tak mi źle, że krzywdzę mojego UB, ale cóż... Życie.
      Coś czuję, że jeszcze do niego daleko...

      Dziękuję <333

      Usuń
  3. Ahhh, to takie przygnębiające. Obije cierpią, choć naprawdę się kochają. Hoseok zepnij tyłek, ładnie zrób co ci Jess każe i wreszcie przekonaj Maluszka, że wcale nie masz go za dziwkę, ani szmatę. Błagaj i przepraszaj by ci wybaczył! Jestem ciekawą jaką Hobi obierze taktykę i czy w ogóle mu się uda. Przecież nigdzie nie jest powiedziane, że wszyscy będą mięli szczęśliwe zakończenie...
    Jeju, Jimin bywa straszny. Jednak swoje oczka w głowie trzeba bronić, prawidłowo! Tylko ten... lepiej by się nie dowiedział, co między tą dwójką zaszło, bo jestem przekonana, że skończyłoby się to tragicznie...
    Mój biedny Tae ;__; Tak bardzo cierpi <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami miłość jest gorsza niż jej brak ;c
      Co do Hobiego... On sam chyba bardzo tchórzy, nie może się zebrać...
      Jimin nigdy nie da sobie odebrać tego, co kocha. I zgadzam się - lepiej dla Hoseoka, by wiedziały o tym tylko trzy osoby...
      Bu ;c
      Dziękuję za komentarz <3

      Usuń
  4. Ty człowieku ty...
    O tej godzinie takich rzeczy się nie dodaje!
    No u weź tu teraz idź spać.
    A później, że cały czas zmęczona chodzę ^^
    Weny! (Kook ja też wolałabym Parka z penisem)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze dodaję późno, byście miały fajne sny! ;D
      Ja jutro do pracy, też będe zmęczona, eh. Biedne my.
      Dziękuję <3 (No bo jak to tak bez ChimChima ;c On jest przecież bogiem)

      Usuń
  5. Jimin,
    You
    Got
    No
    Jams
    Ok?
    Nie dostaniesz. Nie ma opcji. A na pewno ja Ci go nie dam. A wiesz czemu? Bo mnie kurde zabiłaś.
    (A kto umar ten nie żyje)
    Pękło mi serce i aż mi dolna warga drży.
    My heart is, my heart is oh my god *perf inglisz baj hobi oppa*
    Ale tak serio.
    Jest mi tak mega przykro. Jejku, głupie, pieprzone feelsy.
    Czytając to tylko w kółko powtarzałam "no ale no ale jak to" aż mój starszy brat spojrzał sie na mnie i powiedział: "spokój, tak kurwa miało być, nie zmiesz nic"
    Nie ważne, że nawet nie wiedział co czytam;;;; ech ech
    Tae sie tak bardzo boi, że aż mnie coś ściskało w środku jak czytałam ten rozdział. Zajebiste kurwa. Zajebiście opisane i zajebiście wszystko oddane.
    Czemu Ty mi to robisz, co?
    W komentarzach mówisz żebym nie umierała, no ale halo! Jak ja mam nie umrzeć po przeczytaniu takiego psia krew, genialnego parta. Albo chociaż jak nie umrzeć czekając na kontynuację, bo no kurde; skończyłaś w fatalnym momencie.
    O luju jak mi źle. No i będe sie żalić.
    Twoja zajebistość mnie przytłacza. Jest nieograniczona i się kurde chyba nie kończy, serio.
    Kuźwa, aż mnie tak okropnie coś w gardle ściska.
    Sama sobie napisze fluffa, żeby sobie humor poprawić, ale jedyne o czym myśle to żeby sobie w poduszkę popłakać.
    Jak ja się do tego opka przywiązałam;;;
    I do Ciebie Park Jiminie, hardo.
    Kocham ;----;
    Życzę weny i braku poczucia winy *za złamane serduszka*
    Zastanawiam się nad nawróceniem i będe się do Ciebie modlić. O tak tak. Już to kurde widzę.
    Kocham Cię *pt2* Cudowna Istotko aka ChimChim.
    ~szmutna jula

    Psst
    Jest nadzieja. Proszę, będzie dobrze? Nie łam mi znów serca;;;;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bedzie dobrze. W dramach shippingi zawsze sie rozpierdalaja. Jakbym ja to pisala to bym tego nie naprawiala. Zostawila i i h i was wiecznie ryczacych. Ale znajac reiczel ktora robi sie ostatnio bardzo przewidywalna to ona to spiknie. Ja ci mowie.

      Usuń
    2. Dołujesz jeszcze bardziej ಥ_ಥ
      Musi naprawić, bo ten;;; nie będzie dżemu, sori.
      Proszę?o(╥﹏╥)o

      Usuń
    3. W sumie to nie lubię dżemu ;D
      I brat miał rację: nic nie zmienisz, nieznane są decyzje demonicznej autorki!
      Ja serio przy Tobie w jakieś samouwielbienie popadnę, bo za bardzo mi słodzisz ;.; Tyle pięknych słów, tyle komplementów. Będę mieć ego większe od ChimChima!
      Zdecydowanie przesadzasz, jednak no. Nie ukrywam, że miło się to wszystko czyta, to kochane i w ogóle awww.

      Nie chcę łamać Wam serc, serio ;c Ja tylko no... Lubię angsty, to bardziej moja bajka niż słodkie opowiadanka ;c
      Modlić? Cholercia, jaki zaszczyt!
      Dziękuję bardzo za komentarz, naprawdę poprawił mi humor <3
      A nadzieja jest zawsze, tylko czy warto ją mieć?

      .
      .
      Aga sadystka! I mi teraz smutno, nie lubię być przewidywalna ;cccccccc

      Usuń
    4. Lubię być sadystą. I lubie krytywać i mejk pipyl kraj. KE KE KE
      A ja liczyłam na komentarz od Cb pod 11 i co? I nic. PFYYY (pewnie nawet nie chce ci sie czytac cnieee)

      Usuń
    5. To się dobrałyśmy ;D
      Pod 11? Gdzie, co jak? Nie rozumiem xDDD A! Twoje opowiadanie! Dzisiaj dopiero przeczytam, ostatnio ledwo mam czas na cokolwiek, bo praca i nic mi się nie chce ;D Ale spokojnie - muszę przeczytać!

      Usuń
  6. Kurwa nie lubie Cie. Chce wiecej. Potrzebuje tego... Potrzebuje wiecej... A ty tak brutalnie to konczysz. Znajac zycie pol komentarza jtnie bo to telefon wiec nie bd sie rozpisywac. Tak bardzo boli mnie serduszko gdy widze przed oczami drzacego ze strachu Tae. I jeszcze zmarnowany Hope ktory jednak go kocha. No ale przeciez po tym co zrobil oni nie moga do siebie wrocic. Hope spieprzyl po calosci i co sie stalo to sie nie odstanie no przykro mi. Ale V ma racje, Hope skonczy szkole i mlody nie bedzie musial go ogladac i mu przejdzie albo bedzie cierpial w wiecznosc no ale przeciez no po tej tragedii do siebie nie wroca a nie byli ze soba zbyt dlugo wiec to nie robi zadnej roznicy. Ja tak pisze i pisze i sie dziwie ze jeszcze sie kom nie zacial bo robi sie czesto tak ze po prostu ja klikam w literki a tu nic sie nie pisze. Dalej. Najpierw pomyslalam ze Hope stoi pod drzwiami V ale po chwili sie puknelam w leb, ze przeciez siostra Jimina tylko co siostra Jimina ma wspolnego z Tae? No. Mam nadzieje ze niedlugo sie domysle. Masz mi szybko pisac kolejny rozdzial bo sie obraze i... I... I.... Nie bede czytac in danger! I komencic nie bede i bede obrazona i bedziesz miala mnie na sumieniu. Tk. Wlasciwie caly rozdzial byl VHopowy. Achh cierrpieeenie. Jak ja lubie angsty. Jak w prawdziwej dramie! No przeciez zawsze musi sie cos spieprzyc. Ja ci juz mowilam w poprzednich komentarzach gdy VHope skladali sb oboetnice na kocyku. To ja ci mowilam ze tu widze od razu ze cos sie spieprzy. Jak sa oboetnice to zawsze sa lamane.
    Tk. Dobra starczy mojego gledzenia. Chce kolejny rozdzial. JUŻ TERAZ KUWA!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To są groźbyyyyy! Teraz się boję i muszą zaraz zabrać za pisanie! Nie chcę mieć Cię na sumieniu, a i za komentarzami będę tęsknić. Eh. Zamiast pracować będę chyba pisać ;D
      Też lubię angsty, od zawsze kręciły mnie takie klimaty, słodkie kluchy mogą być odskocznią.
      Wiem, pamiętam. I też jestem zdania, że zbyt wielkie obietnice siłą rzeczy będą złamane.
      Teraz nie ma jak, ale do jutra się pojawi, obiecuję!

      Usuń
    2. Czekam. A jak nie będzie..
      Znajdę Cię.

      Usuń
  7. Ej! Tak się nie robi! Nie kończy się tak! Haha.... Te napięcie, te emocje :3 Już wiem czemu sama tak robię haha ^^" Ale no nie ja chce zgodę! Ma być miło, pięknie i uroczo... wszystko usłane różami bez kolców! Chcę widzieć uśmiech każdego członka BTS, chociaż w opowiadaniu to nie będzie łatwe xd Hmmm... ciekawe czy Jimin się dowie... chyba mu nie powie przecież to będzie zgon na miejscu... a Hoseok chyba chce sobie jeszcze trochę pożyć xd Ja chcę więcej i więcej, to opowiadanie wciąga jak narkotyk i z taką samą siłą uzależnia. Jak przeczyta się jedno to od razu chce się przeczytać wszystkie pozostałe opowieści, które wyszły spod twojej ręki :*

    Weny, weny i jeszcze raz weny!!! Nie każ za długo czekać na kolejny rozdział ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że własnie tak się kończy ;D Jakbym tego nie dodała, to nie bylibyście tak zaciekawieni kolejnym partem!
      Hm... Życie nie jest zawsze idealne, czasami musi się spieprzyć.
      Haha, jest tyle do czytania, zresztą często daję Wam nowe 'działki', dbam o Waszą jiminomanię ;D

      Dziękuję i postaram się, by był jak najwcześniej!

      Usuń