W zakładce 'kolejka' będą podawane wyniki ankiet i postępy z opowiadaniami. Możecie tam zerknąć i sprawdzić, na jakim etapie jest poszczególny tekst ;)
Pogłaskał jego szczupłe plecy, wtulając nieco mocniej w swoje ciało te mniejsze. Siedzieli w mieszkaniu Hoseoka, który nie wiedział co ma robić. Stresowało go to, że Taehyung słyszał słowa Sugi. W końcu nie zdawał sobie sprawy z tego, że tamten coś do niego czuł. Nadal nie miał pojęcia co między nimi było, więc czuł się niepewnie.
- TaeTae... - musnął czule jego czoło, zerkając na jego twarz. - Czy... coś jest nie tak?
Młodszy spojrzał na niego i westchnął cicho, obejmując go nieco mocniej udami w pasie.
- Trochę tak. Yoongi... Nie wiem co o tym myśleć.
Hope kiwnął głową na znak, że rozumie.
- Ja... - zaczął młodszy niepewnie. - Czy mam rozumieć to jak deklarację? Dawną, bo dawną, ale jednak... On... Czuł coś do mnie, czy w mojej głupocie sobie to ubzdurałem, hyung?
- Um... - starszy zacisnął wargi, gorączkowo rozmyślając nad odpowiedzią. Chętnie by skłamał, jednak nienawidził braku szczerości, sam wolałby, by Tae go nigdy nie okłamał, więc musiał postępować podobnie.
- Tak można to rozumieć.
- On... Teraz też mnie kocha, hyung?
- To wie już tylko on. Nie potrafię odpowiedzieć Ci na te pytanie. - w głębi serca miał nadzieję, że nie. Gdyby była w nim ta miłość... Yoongi łatwo nie odpuszczał, nigdy.
- Rozumiem... - westchnął, wtulając się mocniej w tors starszego. - Nie wiem co robić.
- Nie podpowiem Ci, nie mogę być teraz obiektywny.
- Co? Dlaczego? - wbił w niego nieco nierozumne spojrzenie, na co Hoseok się odrobinę zmieszał. Nie chciał wdawać się w szczegóły.
- Nie chcę, byś wybrał jego, tyle.
- A-ale hyung... Jak mam wybrać Yoongiego... - jąkał się nieco, patrząc na niego z lekkim zaskoczeniem i przerażeniem. - Ja... Chcę być przy tobie, twojej miłości pragnę... Nie mów tak, nie może cię przy mnie zabraknąć.
Jung uśmiechnął się szeroko, wzdychając z nieukrywaną ulgą.
- Cieszę się, bo nie mogę już bez ciebie żyć, moje maleństwo. - złapał go za ramiona i wpił się w jego usta czule, od razu wsuwając język do gorącego wnętrza.
Teraz mogą zacząć dyskutować, skoro zagrożenia nie ma.
***
Nosiło go, nie wiedział co ze sobą począć. Nie miał nawet siły na jedzenie, jego ciało odmawiało mu wszystkiego. Stresowała go nieobecność Jina. Godziny mijały, ten zaś nie dawał żadnego znaku życia.
Chyba nie miał zamiaru zrobić niczego głupiego, nie był takim emocjonalnym kretynem jak on. Dlaczego więc jak się bał? Czemu serce ta niebezpiecznie się wyrywało, a umysł kazał szukać go na ulicach Seulu?
Przysiadł na fotelu, chowając twarz w dłoniach. Drżały one niemiłosiernie.
- Jin... - szepnął, zaciskając je po chwili w pięści. Miał ochotę rozwalić te meble, rzucać figurkami o ściany. Ulżyć sobie, jednak ostatkiem sił się powstrzymywał. Nie miał prawa niszczyć tych rzeczy, to ich wspólna własność, poza tym to on zawinił, nie zaś rzeczy martwe. Po prostu był idiotą, baranem, który pierw robił, potem myślał. Który właśnie stracił osobę, która już jedną szansę mu dała, on zaś ją zmarnował przez własną bezmyślność.
Nie dziwił mu się. Sam pewnie miałby dość takiego zachowania. Nie potrafił się określić tak w stu procentach. Gdzieś w podświadomości nadal kochał Taehyunga, chociaż na ten moment pragnął już tylko Jina. To z nim czuł te dziwne motyle w brzuchu, to jego pocałunków pragnął. Tae był jego słodkim przyjacielem, ale w tej chwili nie potrafiłby nawet się z nim naprawdę pocałować, nie wspominając już o jakimkolwiek seksie. Dla niego te delikatnie ciało było sacrum. Świętością, której nie śmiałby naruszyć i zbezcześcić. Brak to fizycznego pociągu, to miłość chyba tylko czysto platoniczna, a nie o taki związek mu chodziło.
To ten z Seokjinem był prawdziwy, szczery. Dlaczego więc wszystko tak się skomplikowało?
Dźwięk kluczy. Poderwał się, po sekundzie znajdując się przy drzwiach, w których pojawił się starszy. Nie wyczuł od niego alkoholu, co nieco go uspokoiło. Wyglądał całkowicie normalnie, może niepotrzebnie się zamartwiał?
- Hyung... - spojrzał na niego zestresowany. Nie wiedział, czy może go objąć, czy lepiej trzymać się z daleka.
- Idę się kąpać. - mruknął tylko, wymijając go. Nie zaszczycił Sugi nawet ulotnym spojrzeniem. Coś go zabolało w środku.
- Hyung, proszę. - złapał go za nadgarstek. Jin tylko zerknął na niego przez ramię i wyrwał swoją rękę. Zignorował prośbę starszego i zamknął się w łazience. - Jin... Nie rób mi tego... - szepnął, zaciskając zęby na dolnej wardze.
Szczęście chyba sobie z niego kpiło. Los go nienawidził.
Całe życie pod górkę.
***
- Jess... O co chodzi?
Blondynka wciągnęła kobietę przez metalowe drzwi. W środku budynku było ciemno, miała tylko latarkę, oczywiście było to celowe. Nikt nic nie powinien zauważyć. Matka nawet nie miała jak zerknąć na szyld nad drzwiami.
Jess, jesteś geniuszem!
- Nie ma czasu, ciociu! - złapała go mocniej za nadgarstek i wciągnęła po schodach. Jej tempo było zabójcze, starsza ledwo za nią nadążała, dziewczyna doskonale zdawała sobie z tego sprawę, ale nie było czasu na takie ckliwe głupoty. Dotarły w końcu na odpowiednie piętro. Wszędzie było niesamowicie ciemno. Jess kaszlnęła donośnie, po czym otworzyła wielkie, drewniane drzwi i weszła z matką Kooka do wielkie sali widowiskowej. Drzwi się zamknęły i nagle na scenę padło światło. Orkiestra w roku zaczęła grać muzykę, na drewniany, lśniący podest wkroczyły prześliczne, szczupłe dziewczęta, z boku zaś stanęła kobieta w ozdobnej sukni. Otworzyła usta, z których zaraz rozbrzmiały przepiękne dźwięki. Młodsze zaczęły poruszać się zgrabnie w rytm melodii, powoli poruszając dłońmi. Światła raz po raz oświetlały ich smukłe sylwetki, dodając całemu przedstawieniu dramaturgii.
Jess odsunęła się na bok, z uśmiechem obserwując reakcję kobiety.
Całkowicie zszokowana. "Eternal source of light divine" było jej małą obsesją, bardzo kochała to dzieło, a te wykonanie było perfekcyjnie. Wokalistka była niesamowicie uzdolniona, jej głos poruszyłby chyba najbardziej skamieniałe serce, więc to dobra metoda na tak niefajną kobietę. Jess mogłaby przysiąc, że zadrżała. Zaciśnięte dłonie mogły oznaczać w końcu tylko całkowitą fascynację, a i lśniące oczy były dość łatwe do zinterpretowania. Może i ciotka była wkurzającą staruchą, ale naprawdę kochała te swoje opery, balety i śpiewy, były sensem jej marnego życia i reakcje bez wątpienia udawane nie były. Zresztą ona nigdy nie okazywała słabości, musiało ją to ruszyć.
Blondynka zerknęła na scenę. Śpiew się skończył, tancerki zaś zrzuciły wierzchnie odzienie i w obcisłych kostiumikach zaczęły tańczyć jakiś nieznany jej balet, chociaż pani Jeon chyba doskonale znała te kroki i melodię.
Po kilkunastu minutach muzyka ucichła, scena stała się ciemna, zaś koło nich zapaliło się światło. Przed wzruszoną kobietą pojawił się Jimin z gigantycznym bukietem kwiatów, za nim stał chyba też poruszony widowiskiem Ciastek.
- Wszystkiego najlepszego. - uśmiechnął się Park, zaś kobieta drżąc przyjęła kwiaty, zapominając na moment jak w ogóle się mówi.
Jungkook był zszokowany. Widział, że Jimin może wiele, że był szalony, ale żeby ściągnąć tutaj ulubioną śpiewaczkę jego matki i zaprezentować jej dwa ulubione dzieła? I to jeszcze wszystko dla jednej osoby? Sam nie wiedział, jak powinien zareagować, a co dopiero jego matka. Był przekonany, że to najlepszy prezent, jaki mogła dostać. Owszem, była materialistką, ale jakieś tam uczucia miała, a Jimin trafił w nie idealnie.
Przyglądał się im uważnie. Matka objęła Parka, roztrzęsiona, on zaś coś do niej mówił, jakby uspokajając.
Co do jednego już Kook nie miał wątpliwości - kupił ją całkowicie. Nie zdziwiłoby go, gdyby nagle stał się jej oczkiem w głowie. Jeszcze go zaadoptuje... W sumie to nie był najgorszy pomysł. Wspólny pokój, miałby go cały czas dla siebie... OCH. STOP. O czym ty myślisz?!
No ale w sumie... Wspaniałego miał mężczyznę. Nawet, jeśli nie odróżniał baletu od opery...
- Dobranoc, Jimin. - matka Kooka pomachała ostatni raz Parkowi, który z zadowoleniem wsiadł do samochodu i ruszył. Ten wieczór był naprawdę świetny. Najpierw płakała mu w koszulę mówiąc, jaki to jest świetny, jaki kochany, że się nie spodziewała. Prawdziwa miłość! Potem dodatkowo zachwycała się restauracją, do której zabrał ją i Ciastka. Cały czas gadała o tym samym, ale jakoś mu to nie przeszkadzało. Siedział sobie koło chłopaka i smyrał go po udzie, to całkiem niezła nagroda za katorgę, jaką było jej towarzystwo. W każdym razie wygrał tę bitwę, był coraz bliżej do całkowitego jej uziemienia. Ach ta miłość! Co ona robiła z ludźmi!?
W każdym razie teraz ma załatwione noclegi kiedy tylko chce. Dzisiaj już chciała, by spał u nich, ale miał sporo rzeczy na głowie, rano trzeba było być na siłach, bo rozmowa z Tae, obiad rodzinny i spotkanie z ojcem to aż nadmiar obowiązków, zresztą Ciastek miał się uczyć, zaś przy nim się nie skupi. W końcu był sobą, nie?
***
To kręci się w kółko, dlaczego ciągle wracam?
Upadam na samo dno, wydaje się, że to ja jestem głupkiem...
Cokolwiek robię, nic na to nie poradzę.
To moje serce, moje myśli i dusza, one mnie nie słuchają...
Czemu teraz tak się zmienił? Dlaczego zawsze pewny swoich racji, teraz tak się miotał?
Gdzie jego zdecydowanie? Ta szczerość, z której był znany?
Jak on może tak kręcić, motać się, być niepewnym własnych uczuć?
- Ech... - westchnął, upijając łyk napoju. Przymknął na chwilę powieki, odchylając głowę do tyłu. Czuł się podle, bo sam łapał się na tym, że był wszystkiego niepewny. Kochał Yoongiego. Jego serce podskakiwało za każdym razem, gdy młodszy był blisko, gdy się dotykali czy nawet rozmawiali. Ostatnie tygodnie były bajką i miał nadzieję, że już zawsze jego życie będzie tak ułożone. Uczelnia, potem praca, w domu zaś prześliczny chłopak, z którym spędzi czas i przy którym się będzie budzić. Dlaczego więc w chwili, gdy naprawdę było mu dobrze, wszystko wywróciło się do góry nogami?
To nie tak, że wątpił w słowa Sugi. Widział, że mu zależało, jako tako znał się na ludziach i nie był ślepy. Razem było im dobrze, jednak serce młodszego było niestabilne, Jin zaś nie miał chyba siły na kolejne rozczarowania.
Nie potrafił ukryć tego, że słowa chłopaka go zabolały. Z jednej strony go rozumiał, bowiem Jimin wedle jego informacji byłby podłą świnią, ale mimo wszystko... Odpuścił mu? Pozwolił? Przecież mówił, że nie mógłby z nim być, bo z nim nie jest tak dobrze... Mieszał niesamowicie, więc co on miał o tym myśleć? Skoro sam nie ufał sobie, jak Kim mógł uwierzyć w jego dobre intencje? W końcu to, że razem czuli się świetnie nie znaczyło, że tak naprawdę coś do niego czuł.
Z cichym westchnięciem wstał i wrócił do mieszkania, zamykając drzwi. Nie miał pojęcia, jak teraz będą tu funkcjonować. On sam nie wiedział co ma począć z tym fantem, więc przebywanie razem będzie niekomfortowe... Wczoraj przesiedział cały wieczór w parku, byleby tylko na niego nie wpaść, jednak niestety plan okazał się być klapą. Zresztą czego się spodziewał?
Zsunął z siebie koc i rzucił go na kanapę, po czym udał się do kuchni, gdzie wsadził kubek do zmywarki. Dzisiaj sobota, więc pewnie nie będzie wstawał wcześnie, miał więc trochę czasu na spokojne rozmyślania. Pytanie tylko, czy bardziej sobie nie namiesza w głowie?
***
- Nie wiem co mam zrobić, Jimin... Pójść z nim porozmawiać, czy zostawić to samemu sobie? Czuję się... źle. - szepnął Taehyung, wpatrując się nieco tępo w sufit pokoju Parka. Starszy nie miał siły czegokolwiek ogarniać, więc leżeli sobie pod kołdrą. Zresztą łóżko zawsze było najlepszym miejscem do rozmyślań i podejmowania życiowych decyzji.
- Co mógłbyś powiedzieć? Jeżeli zapytasz go, czy Cię kochał, to wprowadzi to niekomfortową sytuację. Gdy to potwierdzi, to co wtedy? Rzucisz Hoseoka i skoczysz mu w ramiona?
- Jimin! Jak możesz! - młodszy aż otworzył szerzej oczy, patrząc na niego zniesmaczony. - Nie mogę zostawić hyunga.
- Czemu? - uśmiechnął się nieco złośliwie. Nawet w tak ciężkiej dla młodego chwili, nie mógł się powstrzymać przed złośliwościami. Poza tym te słodkie zmieszanie na jego kochanej buźce było przecudowne.
- No... Bo... - zarumienił się nieco, zaciskając dłonie na kołdrze. - Lubię go. Jest mi z nim dobrze.
- Pieprzycie się chociaż?
- Jimin!
- Okej, okej. Jesteście ślamazarni, serio. - westchnął, kiwając głową z niedowierzaniem. Z jednej strony go to dziwiło, z drugiej cieszyło. Myśl, że ktoś wali w dupę jego maleństwo chyba by go nieco zasmuciła...
- Nie pomagasz... - młodszy nadął policzki, patrząc na niego smutno. Park uśmiechnął się i złapał go mocno w pasie, przyciągając do siebie.
- Pomagam. Nic z tym nie rób, to on zjebał. - zamruczał, pocierając nosem o ten Tae. Młodszy poklepał go po ramieniu. - W sumie to Ciastek, ale on nie chciał... Nie miej mu tego za złe. Czasami myśli nieco... ułomnie.
- To się dobraliście. - wyszczerzył się kwadratowo okularnik, na co Jimin aż się zapowietrzył.
- Coś ty powiedział, smerfie?!
- I jeszcze głuchy!
- Tyyyyyy! - zaczął go łaskotać po brzuchu. Tym razem macanki Hoseoka były pomocne, znał słabość dzieciaka. - Powtórz!
- No... Przestań, haha! - piszczał, wiercąc się na łóżku. - Ty jesteś mądry! Uzupełniacie się! O to... chodzi!
- No, ja myślę.
- Co ty...
- TAEHYUNG! Grabisz sobie!
- Dobra, dobra. Jestem cicho. - uśmiechnął się Tae, układając wygodnie na boku. - Czyli mam to zostawić?
- Oczywiście. Jak Ci wyzna miłość, to będzie klapa, bo będziesz musiał dać mu kosza, prawda? Poza tym odpuścił z tego cóż rozumiałem, więc lepiej go dodatkowo nie ranić. Swoją drogą... Taki pipciuś, a na Ciebie poleciał... Przecież wy do siebie nie pasujecie.
- Jimin... Nie mów tak. Podkochiwałem się w nim przez długi okres czasu..
Brunet aż się uniósł, patrząc na chłopaka z niedowierzaniem.
- Że co?
- Gdy jeszcze mieszkał u nas w mieście... Taka młodzieńcza miłość. Gdyby nie fakt, że potem było sam wiesz co, to pewnie nadal bym był w nim zakochany. Ale stało się tak, a nie inaczej. Poznałem Hoseoka i całkiem mi minęło. Chyba dlatego tak zareagowałem...
- Rozumiem... No cóż. Teraz nie ma sensu się nad tym roztkliwiać. Masz Hopa, trzymaj się go i bądź szczęśliwy, bo mu naprawdę na tobie zależy. Wiem co mówię, znam go lata. - pogładził go po czuprynie, przyciągając do siebie. Wtulił nos w jego włosy, wzdychając cicho. Co świat by bez niego zrobił...
***
- Hyung... Proszę, daj mi to wytłumaczyć. - głos Yoongiego drżał, był przepełniony rozpaczą. Nie wiedział już jak ma dojść do starszego, jak ma go prosić, by zechciał z nim chociaż chwilkę porozmawiać. Traktował go od rana jak powietrze, nie odzywał się nawet słowem, zaś gdy on próbował cokolwiek zacząć, to Jin bez oporów zamykał się w pokoju, włączając muzykę.
Teraz stał przy blacie, krojąc mięso na obiad.
- Co chcesz tłumaczyć, Yoongi? - westchnął po dłuższej chwili, jednak nie spojrzał na niego nawet na sekundę. Różowowłosy odetchnął z lekką ulgą, opierając się o blat.
- Tę sytuację.
- Nie ma co tutaj tłumaczyć. Jesteś niestabilny uczuciowo. Dopóki sam się nie zrozumiesz, dopóty ja nie czuję się zobowiązany.
- Ale...
- Yoongi. - szatyn odstawił nóż i stanął do niego przodem. Spojrzał mu w oczy, na co młodszy aż zadrżał. Był całkowicie poważny. - Odpocznij, pomyśl nad tym. Ja już nie mam siły do twoich szaleństw, jesteś zbyt niepewny. Wiem, że wydaje ci się, że to szczere, ale proszę cię... pomyśl. Odsapnij, napij się kawy i zwyczajnie posłuchaj swojego serca. - uśmiechnął się delikatnie i pogładził niższego po włosach. - Odezwij się, gdy już wszystko będziesz wiedział. Poczekam.
Proszę o komentarze ;)
Jak zwykle jestem strasznie podjarałam po przeczytaniu rozdziału. Ciekawe czy zasnę...
OdpowiedzUsuńJaka ta matka Kooka łatwa, Jimin teraz popadł w łaski. Yoongi powinien sobie zaraz wszystko ułożyć, jakie to miłe, że Jin nie wrzeszczy na niego, tylko jeszcze daje rady. Ideał. Jak sobie wszystko wyjaśnią znowu wejdziemy w piękny fluff, a potem wyjdzie tajemnica Tae. Zamierzasz pociągnąć ten wontek przez kilka rozdziałów? Jakieś kłótnie, akcja itp. Wierzę w Ciebie, jesteś genialną autorką. Nawet się nie martwię, bo wiem, że będę zadowolona ♡ weny weny
Kto by się oparł Jiminowi? ;D
UsuńJin to księżniczka, nie obraża się, nie krzyczy. Jest łaskawy.
W sensie Tae? Jasne, zbyt długo z tym zwlekałam, by teraz zamknąć to w 1 rozdziale ;)
Dziękuję <3
To było boskie ♥ (w sumie jak każdy rozdział)
OdpowiedzUsuńKocham Cię!
Tylko myślałam, że będzie jakiś taki ostrzejszy JiKook...Ale to miałam wynagrodzone tekstem "Pieprzycie się chociaż".
Lubisz mnie zabijać (no i lekko zboczony Kook).
Jikooki mają ostro w życiu teraz, ale spokojnie. Chim się już niecierpliwi ;D
UsuńDziękuję <3
Wreszcie zdecydowałam się na napisanie komentarza.. KOBIETO TY MNIE ZABIJASZ NO.
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest takie cudowne jak dupa Oh Sehuna (porównanie...Wiem, zajebiste)
Mój VHope i JiKook.. Kocham Cię za to, że zamieściłaś tutaj te ship'y..
Łatwa matka Kook'a, to więcej do popisu dla Jimina.
Niestabilny uczuciowo Yoongi ;// Mam nadzieję, że wszystko się ułoży z Jin'em i TaeTae..
A co z tą tajemnicą Aliena? Chcę już wiedzieć.. To frustrujące D:
Wiedz, że jesteś jedną z moich ulubionych bloggerek <3 (a są je trzy ;;)
Życzę weny kochana <3
Czuję się ostatnio jak seryjny morderca ;D
UsuńKurczę. To już zaszczyt!
Tajemnica... Niedługo wyjdzie, kwestia 3 rozdziałów ;)
Oj. Dziękuję, to mega wyróżnienie! <333
uyrwttuerieiurfsireyfoqiuertufyse7tyqoeirtfowertfwiuhtudier
OdpowiedzUsuńMOJE FILSY NIE ZNAJĄ GRANIC !! <3
Nigdy nie czytałam czegoś TAK DOBREGO!
Jesteś poprostu genialna <3
Życzę weny ~~~~~~
Cieszę się, że Ci się podoba ;)
UsuńDziękuję <333
Mój biedny kochany Suga tak cierpi ;( i wgl co tak męczy Ciasteczko.... juz umieram z niecierpliwości!
OdpowiedzUsuńMusi cierpieć, taki jego los ;D
UsuńTa rozmowa V z J-Hopem <3 Tyle miłości, awww słodko :3
OdpowiedzUsuńHhaha Jimin ty geniuszu xD Urobiłeś Kookowi matkę, no gratulacje :)
Ta rozmowa Jima z Tae... hahaha najlepsze teksty <3 Czemu ja jak czytam twoje teksty to nie mogę przestać się szczerzyć do laptopa? Jesteś genialna po prostu!
Ughhh Suga z tym jego nieogarem w uczuciach zaczyna mnie już drażnić. Facet, masz cudowną, różową księżniczkę to się jej trzymaj i tyle! A nie, że mój biedny Jin musi tyle cierpieć ;_; Jak się nie ogarnisz to cię kopnę w dupę, poważnie mówię!
Uhhh ~
Ja chce już wiedzieć o co chodzi z Tae, ale ty męczysz....
Rozdział jak zwykle cudny *_* Oczywiście czekam na następny, weny~!
I dobrze, że się szczerzysz. Gorzej, jakbyś czytała z poker face ;p
UsuńSuga, to Suga... Taki jego ciężki los.
Lubię męczyć ;)
Dziękuję <3
Borze, wątek Jina i Sugi stał się moim ulubionym, KOBIETOOOOO, CO TY ZE MNĄ ROBISZ! Kocham to fanfiction, naprawdę, no coś cudownego.
OdpowiedzUsuńJimin znowu mnie rozpierdzielił na małe kawałki, ten chłopak ma większe ego niż penisa, ale skradł moje serce równie nagle jak cnotę Jungkooka.
Vhope to sama słodycz, ale boję się o Tae, mam przeczucie, że coś złego stanie się w ich związku, bo to w końcu taki dzieciak, prawda? Nie wiem, rozwiej moje złe przeczucia, proszę :(
Czekam na następny rozdział i życzę weny!
Ej, bez takich, bo się ChimChim załamie! To gigant, prawdziwy pyton B)
UsuńKOCHAM CIĘ ZA TO XDDD U MADE MY DAY XD JAK CNOTĘ <333333333333333333
Nic nie powiem ;x
Dziękuję <3