Przed Wami ostatni rozdział Bad boys! Miłego czytania!
- Na pewno? Musiał tutaj przyjść... - spojrzał błagalnie na ojca. Nie mógł uwierzyć w to, że Jungkook ani razu tutaj nie przyszedł, że całkowicie o nim zapomniał, że go nie obchodził jego stan. Przecież był tutaj tak długo... To nielogiczne, że nie odwiedził swojego chłopaka.
- Niestety. Przykro mi, kochanie. - westchnęła matka, głaszcząc go po policzku. Tae zadrżał. Bolało go to. Może go nie zauważyli? Może... Był w tym czasie w toalecie, szkole? A potem nie wiedział, gdzie ma go znaleźć... Jungkook się nie znał na takich rzeczach, może się zgubił.
Ach...
- Przynieść ci coś z domu? Trochę tutaj pobędziesz.
- Hm... Bluzę. Taką czarną, jest w pierwszej szafie. I telefon, umrę z nudów. - mruknął, krzywiąc się nieco. Musiał się z nim skontaktować, chociażby telefonicznie.
- Dobrze. My już się zbieramy, Jimin z tobą posiedzi. - odpowiedziała kobieta i pocałowała go w policzek, wstając. - Moje biedne maleństwo... Nie przemęczaj się tylko, musisz odpoczywać.
- Mhm... - skinął głową, nieco obojętny. Aktualnie miał wszystko gdzieś. - Pa.
- Paaa...
I wyszli. Chwilę później pojawił się Jimin, który usiadł na krześle przy łóżku, wpatrując się w niego nieco zbyt intensywnie. Nie odstępował go na krok. Dlaczego to nie był Jungkook?
- Dobrze się czujesz, Tae?
- Czułbym się lepiej... gdyby on tutaj był. - mruknął. Nawet nie silił się na bycie uprzejmym. Był połamany, nie mógł się ruszyć i nie wiadomo, czy nie wyniknie z tego coś poważnego, a jego chłopak miał go gdzieś.
- Taeś... Bo... Nie powiedziałem ci o czymś ważnym...
- Co? O czym mówisz? - spojrzał na niego zaskoczony. Park wysunął z kieszeni telefon i zaczął w nim szperać.
- Przed twoim wypadkiem... Trochę z nim rozmawiałem. Jedną rozmowę nagrałem. Tylko proszę, nie smuć się. - włączył nagranie
- Nie jestem w nim zakochany, więc w sumie mi zwisa, czy będzie ze mną, czy nie. Lubię się z nim pieprzyć, nic ponad to.
Głos Kooka, nie było wątpliwości.
- Och...
- Myślałem, że coś się zmieni, ale chyba naprawdę jest wobec ciebie nie fair. Nie odwiedził cię ani razu, w dodatku te słowa...
Coś w nim pękło. Początkowo też tak to traktował, jednak o dawna jego stosunek do Jeona uległ całkowitej zmianie. Czuł coś większego do niego, chciał być przy nim cały czas.
- Ale... - sam nie wiedział, co miałby powiedzieć. Łzy cisnęły mu się pod powiekami, on zaś nie miał nawet jak ich zetrzeć, bo ręce miał całe w gipsie i bandażach. Dlaczego takie słowa wyszły z jego ust?! Czy go nie kochał? Chociaż odrobinkę?
Nie nie nie... To pomyłka, chora pomyłka!
***
Jungkook niemal dostawał szału. Chodził w kółko po korytarzu, nie mogąc już zapanować nad nerwami, które go rozsadzały. Taehyung się obudził, on zaś nie mógł do niego wejść. Jego rodzice dobitnie dali mu do zrozumienia, że go nie wpuszczą, przekazali nawet lekarzom, że tylko Jimin może z nim siedzieć. Całkowicie go odcięto. Najchętniej zacząłby krzyczeć, walić w drzwi, ale wtedy nie mógłby nawet sterczeć pod drzwiami. Zostało mu tylko czekanie. Może zabiorą go na badania? Wtedy udałoby mu się z nim porozmawiać. Pewnie ten dupek Jimin coś mu nagadał, znając życie nadal to robi. Stresowało go to. Nie miał jak dać mu znaku, że tutaj jest. Jimin się zamykał, zaś gdy wymieniał się z rodzicami, to zwyczajnie nie mógł. Jeszcze będzie miał problemy w szkole, a nie chciał przecież go zawieść. Miał się zmienić, nie? Stać się 'porządnym człowiekiem', który o niego zadba. Po wypadku jeszcze bardziej utwierdził się w przekonaniu, że nie chce się mu znudzić, bo zwyczajnie mu zależy. Nie potrafił tego opisać, nie znał wielkich słów, ale też chciał, by blondyn budził się przy nim. Tylko przy nim.
Przysiadł na ziemi. Nawet krzesła go irytowały. Chciał go. Chciał do niego. Teraz. Już.
Zapierdoli Jimina. Zabije go.
Niech tylko coś im spieprzy.
***
Kolejne dwa dni był niczym zombie. Miał przy sobie bluzę Jungkooka, zachowywał się troszkę jak psychopata, jednak co innego mu pozostało? Miał tylko to. On odszedł. Zostawił go.
Najpierw ten blondyn... Powiedział, że ma go dość i oni chcą mu pomóc. Czy... Jungkook kazał im go pobić, by umarł? By już nie musieć się z nim spotykać? Podobał mu się seks, nie zaś ich wspólnie spędzony czas?
Nie... Jungkook by nie zrobił mu krzywdy. Nie takiej. On pewnie nie wiedział.
Czy teraz wie? Pewnie mu powiedzieli, on zaś stwierdził, że pewnie jego przeszkoda w wolności się nie obudzi.
Nie! Taehyung, przecież sam w to nie wierzysz!
To jakieś nieporozumienie, tyle.
- Dzień dobry. - pielęgniarka weszła do środka z tacką z lekami. - Mógłby pan wyjść? Muszę pobrać mu krew i się nim zająć. - spojrzała na Parka, który skinął głową i wyszedł, zostawiając ich samych. To były najgorsze chwile w szpitalu... Czuł się tak cholernie zawstydzony, gdy zajmowała się... wiadomo czym.
- Um... - mruknął, gdy wszystko zostało zrobione i poprawione. - Przepraszam...
- Tak? - spojrzała na niego, zapisując coś na karcie. Wyglądała na sympatyczną, zresztą był zdesperowany.
- Mogę panią o coś poprosić? To bardzo ważne.
- Postaram się pomóc. - odparła, odstawiając na stolik dokumenty. Taehyung wskazał na półkę, gdzie stały jego rzeczy.
- Mogłaby pani wysłać jedną wiadomość? Ja nie mogę pisać, a nie chcę prosić rodziców, czy tego chłopaka...
- Oczywiście, nie ma problemu. - uśmiechnęła się szeroko i sięgnęła po komórkę.
- Czemu do mnie nie odwiedzisz? Powiedz mi, co mam o tym myśleć. Taehyung. - powiedział, starając się zapanować nad drżącym głosem. Kobieta spojrzała na niego nieco zdziwiona.
- Och, nie martw się, będzie dobrze. - uśmiechnęła się pokrzepiająco, wpisując numer, który znał na szczęście na pamięć.
- Nie wiem, czuję się z tym wszystkim źle.
- Może być tylko lepiej, chłopcze. Teraz odpoczywaj, niczym się nie przejmuj. Postaraj się przypomnieć sobie twarze tamtych bandytów, to teraz jest najważniejsze.
- Hm... Ma pani rację. - uśmiechnął się nieco sztucznie. Kobieta pogładziła go po ramieniu i już miała odłożyć telefon, gdy rozległ się dźwięk dzwonka. Taehyung spojrzał na nią zszokowany. - Może pani odebrać i mi przyłożyć do ucha?
- No dobrze, ale tylko chwilkę, nie powinieneś się przemęczać. - skinęła głową i podsunęła mu telefon, odbierając.
- Tae! Cholera jasna! Jestem na korytarzu, nie pozwalają mi do ciebie wejść, chociaż Parka wpuścili!
Taehyung zadrżał lekko. On tu jest...
- Potrzebuję cię... Musisz do mnie przyjść. Zrób coś, proszę... - wyjąkał, czując jak serce wali mu jak oszalałe. Spojrzał na pielęgniarkę, po czym dodał. - Nie mogę się ruszyć, nic nie potrafię... Ja... Muszę cię zobaczyć, bo zwariuję.
- Chcę wejść, ale twój ojciec zabronił mnie wpuszczać, a Park zamyka drzwi na klucz, bylebym nie wszedł. Od początku próbuję się do ciebie dostać, Taehyung...
- J-jesteś tutaj cały czas?
- Tak, od wypadku. - jego głos również drżał. - Codziennie tutaj sterczę, ale na nic to się zdało. Tae... Kto ci to zrobił?
Taehyung zadrżał. Nie wiedział?
- Powiem ci na żywo, nie mogę rozmawiać długo przez telefon... Przyjdź do mnie, błagam...
- Przyjdę.
- Papa... Czekam.
Pielęgniarka zabrała telefon, odkładając go na stolik.
- Nie możesz tak długo rozmawiać. Masz uszkodzoną głowę, to niebezpieczne.
- Wiem, przepraszam.
Kobieta uśmiechnęła się i ruszyła w stroną drzwi, on zaś miał ochotę wyć. Jak mogli go tu nie wpuścić?! Czemu Jimin kłamał i powiedział, że nie przyszedł? Ojca jaszcze by zrozumiał, ale nie Parka. Wiedział o ich związku...
Jakiś dziwny dźwięk na korytarzu. Pielęgniarka wybiegła. Słyszał jakieś głosy, po czym drzwi sali się otworzyły i w środku pojawił się Jungkook. Zamknął drzwi na klucz i podbiegł do łóżka, niemal natychmiast na nim siadając. Taehyung nie zdążył wydać z siebie żadnego dźwięku, bo młodszy zamknął mu usta swoimi, całując go czule i namiętnie. Nieco niepewnie odwzajemnił pocałunek, starając się powstrzymać napływające do oczu łzy. Serce mu oszalało, wystarczył jeden jedyny gest ze strony Jeona.
- Moje maleństwo... Cholera jasna, jak można cię tak skrzywdzić? I to pod moim nosem! Przepraszam, powinienem po ciebie wyjść. - jęknął brunet, muskając wargami twarz chłopaka, który najchętniej wtuliłby się w jego ciało i stąd uciekł.
- Jungkookie... Ja... Myślałem, że mnie zapomniałeś... Mówili, że cię tu nie ma, że cię nie interesuję... - wyjąkał, pociągając nosem. Jeon zacisnął wargi, po czym złapał go za rękę delikatnie.
- Przyjechałem tuż za karetką, widziałem jak cię zabierali... Codziennie prosiłem, by pozwolili mi cię zobaczyć, ale twój ojciec mówił, że mam się do ciebie nie zbliżać. Nie wiedziałem co robić, bo nie chciałem, by mnie wyrzucili. Chciałem być chociaż przy tobie. Mieć cię za ścianą.
Gdyby mógł, to wstałby i poszedł udusić Jimina. Wstrętna kreatura chciała go odciąć od chłopaka! Kłamał, tak perfidnie go oszukał! Chociaż...
- Kookie... Oni... Jimin mówił... Miał nagraną waszą rozmowę... Ty... Mówiłeś, że chcesz tylko seksu...
Wbił w niego niepewne spojrzenie, zaciskając wargi. Jeon był nieco zaskoczony. Odetchnął i pocałował go w usta raz jeszcze.
- Zdenerwował mnie, więc tak powiedziałem. Ja... Wcale tak nie myślę. Myślałem, że oszaleję, gdy cię zamknęli, nie wytrzymywałem tego wszystkiego.
- Ale... Ten blondyn mówił, że jesteś miły, bo nie chcesz wylecieć ze szkoły... Dlaczego tak powiedział?
- Namjoon? - uniósł nieco brew ku górze. - Tae, nie słuchaj ich. Może i kiedyś gadałem głupoty, ale teraz jestem szczery. Jeśli tylko będę mógł, to zostanę tutaj z tobą do końca. Będę cię karmił i spędzał z tobą cały ten czas, tylko mi pozwól i przekonaj rodziców. I... Chwila. - odsunął się od niego i wbił podejrzliwe spojrzenie w zaskoczonego chłopaka. Dopiero teraz coś sobie uzmysłowił. - Kiedy rozmawiałeś z Namjoonem?
Taehyung zacisnął wargi, spuszczając wzrok.
- Um... Bo... Ja...
- Taehyung! - młodszy spojrzał mu w oczy, całkowicie wyprowadzony z równowagi. - Kiedy go widziałeś?!
- Jak miałem do ciebie wtedy przyjść...
- Że... WTEDY?! - Kook niemal się poderwał. Taehyung zadrżał, wpatrując się w niego nieco przerażony.
- Kookie...
- On ci to zrobił? - młodszy szybko złapał go za ramiona, wpatrując się w jego pokryte bandażami ciało.
- Mhm... Tak. I jeszcze kilku... Taki jak koń trochę...
- Zapierdolę ich, przysięgam. - warknął. Tae jęknął cicho.
- Kook... Zostań ze mną, nie idź nigdzie, błagam...
Jungkook spojrzał na niego. Ręce mu się trzęsły, był wściekły, co strasznie blondyna stresowało. To człowiek wybuchowy, pewnie by tam poszedł, a przecież mogliby mu zrobić krzywdę.
- Zostanę. - odparł po dłuższej chwili, po czym nachylił się nad nim. - Zgłosiłeś to policji?
- Nie, nie znam ich imion, a hm... Z tobą nie miałem kontaktu.
- Rozumiem. Jak tylko przyjdą tutaj, to im powiedz, dobrze? Zapiszę ci ich imiona.
- To twoi przyjaciele...
- W sumie nigdy za nimi nie przepadałem. - uśmiechnął się jakoś niemrawo, po czym delikatnie go przytulił. W zasadzie bliżej było temu do nachylenia się i dotknięciu się torsami, ale cóż mieli zrobić? Przecież się na niego nie położy, bo kości i tak są w kiepskim stanie, trzeba było być ostrożnym.
Taehyung westchnął, wpatrując się w niego. Tak jakoś... Zrobiło mu się cieplej na sercu. Gdy młodszy zaczął delikatnie całować jego twarz aż się zarumienił.
- Mhm... Maluszek jest zawstydzony? - Jeon uśmiechnął się i rozsunął jego wargi językiem, wsuwając go do środka. Uczucie było niesamowite, cholernie mocno brakowało mu tych czułości, głosu, dotyku. Przyjemnego języka, który tak zmysłowo pieścił jego, że nogi by mu zmiękły, gdyby nie ten niewygodny gips. Pragnął wpleść dłonie w jego włosy, przytulić go, jednak jedyne, co mógł, to poruszanie ustami, w dodatku dość ułomnie, bo bandaże były na tyle niewygodne, że wszystko utrudniały. Jungkookowi chyba jednak to nie przeszkadzało, bo nie odrywał się od niego. Całował go coraz namiętniej, zachłanniej, powstrzymując się przed przyciągnięciem tego połamanego ciała do siebie. Zamiast tego z wyczuciem gładził wnętrze jego dłoni.
- Mam wrażenie, że zaraz się rozpadniesz. Jak jakieś kruche szkło, strach cię dotknąć... - zamruczał młodszy, zsuwając usta na szyję chłopaka, które jako jedyna jakoś ocalała i nie była obwiązana. Tae zadrżał. Uwielbiał, gdy pieścił mu te rejony, to było niesamowicie przyjemne i seksowne. Jego usta były magiczne, wyczyniały cuda, więc resztkami sił powstrzymywał się przed jękami. Tym bardziej, że ktoś dobijał się do drzwi.
- Um... Nie chcę ich... - jęknął cicho, zerkając na Jeona, który oblizał usta.
- Zaraz pewnie przyjdzie ktoś z kluczami, nie będzie za ciekawie. - mruknął, cmokając go w policzek. - Znowu mnie wygonią, musisz porozmawiać z rodzicami, bo mnie wszyscy mają gdzieś.
- Jutro przyjadą, zrobię im awanturę. Nie mają prawa mi ciebie zabrać, jesteś moim mężczyzną, potrzebuję cię.
- Mhm... - Jeon uśmiechnął się i jeszcze raz ucałował jego usta, jakby nie potrafił się od niego odkleić. - Postaraj się, ja i tak będę na piętrze cały czas, więc przyjdę od razu. Teraz chyba już ich wpuszczę, bo jeszcze zadzwonią na policję, a wtedy już w ogóle się nie zobaczymy.
- Szkoda... Będę tęsknić... - naburmuszył się nieco, wpatrując w uśmiechniętego chłopaka.
- I prawidłowo. Spróbuję jednak rozegrać to tak, byś już nie musiał, zaufaj mi.
- Ufam. - uśmiechnął się delikatnie. - Buzi na pożegnanie?
Kook schylił się i złożył na jego wargach długi, czuły pocałunek, po czym odsunął się i wyciągnął z kieszeni czarny przeplatany rzemyk i zawiązał go na zabandażowanym nadgarstku. Był cienki, całkowicie zwyczajny, jednak Kim aż wyszczerzył się na ten widok.
- Później kupię ci coś lepszego. - mruknął, wstając.
- Nie chcę innych, to jest najlepsze.
- Głupi jesteś. Jak zwykle cieszysz się z głupot. Muszę po prostu zaznaczyć, że jesteś zajęty. - puścił mu oczko, po czym cmoknął go w policzek i ruszył w stronę drzwi.
- Kocham Cię, Jungkook... - wypalił, gdy młodszy przekręcił zamek, odblokowując drzwi.
- Cieszę się, Tae. - nie odwrócił się. Po prostu wyszedł, ale Kim miał wrażenie, że się uśmiechnął.
Po chwili do sali wparował Jimin.
***
- Siema Kook! Dawno cię nie widziałem. - Namjoon przybił z brunetem żółwika, po czym zrobił mu miejsce na murku. Ich standardowa miejscówka, z dala od ludzi i wszystkiego. Całkowite zadupie, chociaż dalej centrum.
- Praca, ojciec, w dodatku w szkole mnie wkurwiają. Znowu grożą, że mnie ujebią.
- Chujowo. No ale co zrobisz...
- No. Nic. - skinął głową, odpalając papierosa. - A co u ciebie?
- A wkurwiają mnie. Bachory jęczą, że chcą dragi, a kasy nie mają, kurwicy dostaję. Uzależnione pizdy.
- Sam wolisz sobie wciągnąć, nie pierdol. - Kook uśmiechnął się, gdy Nam potarł dłonią o nos.
- To jest zajebiste. Yoongi jak się przyćpał ostatnio, to pierdolił takie głupoty, że Koń się prawie zesikał. W sumie to chyba się serio poszczał, ale nie wiem, nie chciało mi się wstawać, bo byłem najebany. - mruknął, opróżniając do końca swoje piwo.
- Muszę w końcu wbić na jakąś bibę, ostatnio jestem za spokojny i mi zaczyna siadać na łeb.
- Nooooo... Taka pizda trochę, opuszczasz się. Masz hajs, można poszaleć.
- No. Tym bardziej, że mam teraz luz, bo tego młodego nie ma w szkole i za mną nie chodzi.
- Aaaaaa! Ta pizda mała, co skacze i pyszczy się? - Nam wyszczerzył się, odpalając papierosa. - Się wie. Na lajcie.
- To jego bransoletka? Ty nie masz takich drogich rzeczy. - uśmiechnął się, wskazując na nadgarstek Nama.
- Fajna, nie? Warta chyba grube hajsy. Yoongi zauważył, ja tam się nie znam, ale wziąłem, szkoda lamusom zostawiać takie cacka.
- No. Trzeba wiedzieć, jak postępować z takimi...
- Tchórzami i ciotami? No. Mam ochotę zapierdolić takim ciotom, wkurwiają mnie i prowokują samym istnieniem.
- Hm. Też tak mam. Nic nie jest lepsze od sprania mordy tchórzom. - przytaknął, gasząc papieros glanem.
- Yhym. Dlatego zawsze ich rozwalam. Nie potrafią się bić, piszczą. Tchórze. Wiesz co ten pizduś wołał jak się nim zajmowałem? - wyszczerzył się i zaczął naśladować głos Taehyunga. - "Jungkook wam nie daruje", "Jungkook jak się dowie, to was zabije", "Kook!". Pierw nie mógł mówić, ale potem jak mu szmata z ryja spadła, to ciągle twoje imię powtarzał. Pojebany tchórz.
- Ja też. Zawsze. Nie wytrzymam, jak nie połamię kości tchórzom.
- I tak trzymać. Trzeba się ich pozbyć. Najgorsi są tacy...
- No. tacy na przykład, co atakują słabszych od siebie. Nie uważasz, że to upokarzające? - uśmiechnął się, jak gdyby nigdy nic, kontynuując. - Tak kilku na jednego, małego chłopaczka, który w życiu nikogo nie uderzył i dałoby się go pokonać jednym ciosem.
Namjoon spojrzał na niego, starając się połączyć wątki.
- Co do...
- Wkurwiłeś mnie, muszę ci przywalić. - posłał mu ostatni słodki uśmieszek, po czym z całej siły zamachnął się i uderzył go pięścią w nos. Starszy stracił równowagę i spadł z murku na plecy, łapiąc się za złamany nos. Jungkook przeskoczył przez niski gruz i złapał go za bluzkę. - Nie lubię tchórzy. - uderzył go raz jeszcze, bo za kolejnym już nie trafił. Blondyn złapał go za głowę i uderzył w brzuch, zwalając z nóg. Był starszy, silniejszy, ani trochę to Kooka nie zdziwiło, w sumie nawet tego się spodziewał, nie mógł jedna ot tak mu darować.
Szybko kopnął go, jednak Nam też był szybki. Nie mógł uniknąć kolejnych ciosów, jednak sam nie pozostawał mu dłużny.
Najważniejsza walka jego życia, nie przegra.
***
Taehyung zapłakany wpatrywał się w sufit. Był zdenerwowany, wszystko go bolało. Przed chwilą pozbył się z sali rodziców, na których nawrzeszczał. Nigdy w życiu tak się nie zachował w stosunku do nich, ale teraz puściły mu nerwy. Całkowicie grał im na emocjach, doprowadzając matkę do płaczu, jednak nawet nie czuł się z tego powodu winny. Okłamali go, więc niech mają karę. Tak samo Jimin. Miał ochotę go udusić, jednak brak władzy nad ciałem mu to uniemożliwił. Oficjalnie był na niego obrażony, chociaż ten próbował się tłumaczyć jego dobrem i tym, że myślał, że to Jungkook go pobił.
Przecież to niedorzeczne! Może i... krzywdził go, ale nie tak. Nie chciał jego prawdziwego cierpienia, tylko rozkoszy. Ból zadawany przez Jeona był cudowny i przyjemny, poza tym z nim czuł się bezpiecznie. Kochał go, ufał mu.
Pociągnął nieco nosem. Nawet wysmarkać się nie miał jak, co za bagno. W dodatku Jungkooka tu nie było, chociaż powinien. Po wielu groźbach w końcu pozwolili mu tutaj przebywać. Krótko, bo krótko, ale zawsze to coś.
Nagle usłyszał pukanie, po chwili drzwi się otworzyły i do środka weszli dwaj funkcjonariusze. Przywitali się i podeszli do jego łóżka.
- Prawdopodobnie mamy złapanych pana oprawców, jednak wymaga to potwierdzenia. - podsunęli mu zdjęcia Namjoona i pozostałych.
- Tak, to oni. Jak udało się wam tak szybko ich dorwać? - spojrzał na nich pytająco.
- Dostaliśmy telefon, że jeden z nich jest agresywny i ktoś do niego pójdzie, a my mamy przyjechać jak najszybciej z karetką, bo może być potrzebna.
Taehyung zacisnął wargi, marszcząc nieco nos, jednak po chwili przestał, bo bolało.
- I? Coś się stało?
- Tak. Kim Namjoon i jeden chłopak byli w dość kiepskim stanie.
- Um... - jego serce aż mocniej zabiło. Dlaczego miał głupie myśli. - Jak się nazywał?
- Hm... Jeon. - sprawdził drugi, na co serce Tae aż zabiło mocniej. Nie nie nie! Przecież Jungkook nie byłby aż taki głupi, by iść się bić z tym osiłkiem!
- J-Jungkook? - wyjąkał mając nadzieję, że zaprzeczą.
- Tak, to on. Znajomy? Chyba jesteście niezbyt lubiani. - odparł pierwszy, zapisując coś w notesie.
- C-co z nim jest?
- Żyje, ale trochę dostał. Kim był pod wpływem alkoholu i narkotyków, chyba nad sobą nie panuje. Dobra. My już idziemy. Szybkiego powrotu do zdrowia. - uśmiechnęli się i wyszli, zanim blondyn zebrał się w sobie, by pytać dalej. W tym samym momencie do sali weszła pielęgniarka i zaczęła przestawiać nieco szafki. Nawet nie zwrócił na nią większej uwagi.
Cholera...
Biedny Kookie. Zrobili mu krzywdę. Może i gorszą niż jemu? Jeju!!!!
Łzy spłynęły mu po policzku. Nie nie nie! To niemożliwe. Jungkook nie może cierpieć!
- Ostrożnie. - mruknęła pielęgniarka, gdy na noszach wnoszono czyjeś ciało. Taehyung początkowo miał zamiar wszystkich ignorować w ramach buntu gdyby nie fakt, że chłopak przypominał... Jungkooka.
Poderwałby się, ale nie mógł, więc zaczął wyciągać szyję najmocniej, jak tylko potrafił, by się mu przyjrzeć.
- To Jungkook? Jeon Jungook? - zaczął powtarzać jego imię jak opętany, na co lekarz zmarszczył brwi i skinął tylko głową.
- Tak. Nie mamy zbyt wielu wolnych miejsc, a tobie też przyda się towarzystwo.
CHOLERA JASNA.
- Co z nim? Będzie zdrowy? Zrobili mu coś złego? Wyjdzie z tego? Kiedy odzyska przytomność? - słowa same wypływały z jego ust, nie potrafił zapanować nad słowotokiem.
- Spokojnie. Potem się dowiesz, nie możesz się tak ekscytować.
Skrzywił się, zaciskając wargi. Tak. To na bank był on. To jego usta, chociaż całe poranione. I jego nos, chociaż złamany!
Podczas gdy on pożerał go wzrokiem, lekarze położyli go na łóżko, po chwili wychodząc.
Był tuż obok, w sumie prawie na wyciągnięcie ręki.
- Kookie... Jungkookie... - jęczał, wykręcając szyję z całej siły.
- Tae... uspokój się, nie mogę spać.
- Kook! - jęknął, gdy usłyszał głos chłopaka. Ten z lekkim trudem uniósł się nieco, uśmiechając.
- Cześć. Mówiłem, że przyjdę, więc jestem. Nie wiedziałem, czy jesteś przekonujący, więc znalazłem inny sposób. Teraz mnie nie wygonią.
- Jesteś głupi! Mógł cię zabić!
- E tam. Nie jestem taki słaby, a tak od razu go wsadzą do pudła. Zresztą miał twoją rzecz. Zabrali mi ją, ale potem chyba dostanę z powrotem.
- Jungkook.... Ale...
- W sumie trochę zjebałem, bo miałem zamiar spełnić twoje marzenie i zabrać cię na wycieczkę do Europy, a tak to wydam na szpital. Chujowo, ale nadrobię. - wyszczerzył się, a serce Tae aż podskoczyło.
- Ale...
- Póki co spełnię tylko twoje pierwsze.
- Co? Jakie? - spojrzał na niego nierozumnie.
- Dostaniesz mnie. Będziesz mógł się budzić razem ze mną, zasypiać i jeść posiłki w tym samym czasie. Trochę kiepsko, że nie mamy wspólnego łóżka, ale lepsze to niż nic, nie? - puścił mu oczko. - Chociaż nie mam jak cię teraz całować. Cholera.
- Że... Ciebie? - spojrzał na niego jeszcze bardziej nierozumnie, niż nierozumnie.
- Jesteś moim chłopakiem, co w tym dziwnego? - pokiwał głową z niedowierzaniem. - Naprawdę jesteś głupi.
- Jungkookieee... - jęknął, nadymając policzki, jego oczy zaś zaczęły błyszczeć.
- Nie Jungkookie, tylko idziemy spać. Jestem zmęczony, w końcu dzisiaj trochę mnie poturbowano.
- Um... Ale...
- Dobranoc. - pomachał mu gipsem, po czym zakrył się kołdrą, przymykając oczy. Po dłuższej chwili dodał już ciszej. - Kocham cię.
W jednej chwili serduszko Taehyunga zaczęło bić jak oszalałe.
- Ja ciebie też kocham, Jungkook.
To już koniec przygód naszych niegrzecznych chłopców. Z one-shota zrobiła nam się krótka seria, która mam nadzieję, że przypadła Wam do gustu. Sama od początku powtarzałam, że Vkook to nie moja bajka, bo to najbardziej znienawidzony przeze mnie pairing, ale chyba podczas pisania się do niego przekonałam, więc może nie ma aż takiej tragedii
Mam nadzieję, że wspomnienia z tym opowiadaniem będą pozytywne.
Dziękuję wszystkim, którzy dotrwali do końca i liczę na to, że spodoba Wam się nowa seria "In danger", której pierwszy rozdział pojawi się już niedługo. Póki co zapraszam na dalsze rozterki chłopców w serii "I need U boy".
Kocham Was <3
I jak zwykle proszę o komentarze i opinie ;)
Happy end, kocham happy endy (to taka anegdotka jak ma zakończyć się "I need u boy" i jeszcze nierozpoczęte "In danger"!!!). No i widzisz, tak jak mówiłam, spodobało mi się równie mocno co "I need u boy"! Masz talent.
OdpowiedzUsuńJeon w tym rozdziale wymiata, naprawdę, ale przestraszyłam się, gdy zaczął gadać z Namjoonem, myślałam, że oszukał Tae... Dziękuję ci za to opowiadanie, jest genialne i na pewno nie raz będę do niego wracać ♡
Tez kocham happy endy ;D Szczególnie tutaj, bo moje Tae się nacierpiało, chociaż na koniec musi być szczęśliwy <3
UsuńDziękuję <3
Cudowna seria, widzisz... nie ważne co napiszesz to i tak będzie genialne ! :D Ale nie spodziewałam się, że Kookie pójdzie pogadać z Monem. Myślałam, że wejście na salę załatwi sobie jakoś inaczej, miłe zaskoczenie XD ''Yoongi jak się przyćpał ostatnio, to pierdolił takie głupoty, że Koń się prawie zesikał. W sumie to chyba się serio poszczał, ale nie wiem, nie chciało mi się wstawać, bo byłem najebany.'' - skisłam :'D Nie mogę się doczekać kontynuacji INU i '' debiutu '' In Danger *u* Weny, weny weny ! ~
OdpowiedzUsuńJejkuuu kocham szczęśliwe zakończenia <3
Oj no, staram się, ale do genialności jeszcze tutaj daleko!
UsuńTo nie Jimin, on myśli prosto i konkretnie ;D
Haha, chociaż jeden tekst mi się udał. RM upośledzony, nie wierzę, że z niego zrobiłam takie coś xD
Dziękuję <33
Przyznam, że pierwszy rozdział nie do końca mnie przekonał, jakoś ciężko mi było wyobrazić dominującego Kooka. Już w drugim rozdziale zakochałam się, właśnie w dominującym Kooku. Całe opowiadanie było świetne, te fetysze Tae i potem zrobił się taki słodki i tak się zakochał w Kookim.
OdpowiedzUsuńCudo! Cudo! Cudo!
Zakończenie też było genialne. Bałam się, że zabijesz Tae albo że Jimin ich jakoś rozdzieli. Na szczęście tego nie zrobiłas i mega się cieszę ;* też kocham happy end jak tam wyżej ^^
Nie mogę się doczekać następnych opowiadań i rozdziałów 'I need u boy' ;* Kocham wszystko co piszesz i życzę weny <3
Ja właśnie nie wyobrażam sobie dominującego Tae, dlatego musiałam z Kooka zrobić aktywa ;D
UsuńUm. To świetnie, że Ci się spodobało <3
No weź. Już i tak oberwał, leżącego się nie kopie. Tylko Jimin mógłby być problemem, ale miłość zawsze zwycięży!
Dziękuję ;**
Kocham Cię, zabije Cię....
OdpowiedzUsuńTo się bosko skończyło! No, ale się skończyło!!!
Z UB zrobiłaś mi ćpuna, ale podoba mi się ^^
Dobra...Teraz czekać na I Need U Boy...
Nie mogę doczekać się In Danger.!
Haha, pasowało do niego! ;D
UsuńDziękuję za komentarz <33
Dzięki temu partowi moje uczucia zostały wyrównane i aktualnie popadam w słodką rozkosz wywołaną TaeKookiem... To jest takie piękne choć momentami zbyt bolesne ;^;
OdpowiedzUsuńdziękuję~~
Bardzo mi miło ;))
UsuńProszę i dziękuję <3
Aww jak ja kocham to opo *-* ratujesz mnie kochana :* <3
OdpowiedzUsuńAw, dziękuję ;**
UsuńOMG jesteś świetna, a ja chyba psychiczna, śmiałam się jak nigdy. Dziękuję za świetne sceny i ubaw^^ Ogólnie bardzo podobało mi się opo. Nietypowa fabuła i ciekawe opisy. Strasznie podobał mi się Tae w wydaniu masochisty. To było piękne, chociaż teraz raczej ograniczą przemoc podczas seksu ><
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Cieszę się, że przypadło Ci do gustu ^^
UsuńHm, kto wie... Pierw muszą wrócić do żywych, a po długiej przerwie... Pewnie ich seks będzie epicki *.*
Dziękuję za komentarz <3
Uwielbiam szczęśliwe zakończenia :')
OdpowiedzUsuńCo z tego że obydwaj wylądowali w szpitalu, ważne że są razem, a Park się nie wcina.
Z niecierpliwością czekam na nowe opowiadanie i ciąg dalszy "I need u boy" ~~* :D
Własnie. Przynajmniej ze sobą będą i umocnią swoją miłość <3 Dwie kaleki.
UsuńDziękuję za komentarz <3
KOCHAMKOCHAMKOCHAMKOCHAM
OdpowiedzUsuńŚWIĘTY KRISUSIE I MATKO SIWONOWSKA
Na starcie przepraszam, mogę używać niewyrafinowanego słownictwa, ok?
Jeju, no wyje, no;;;;;; W tym jest tak cholernie dużo emocji. Ty doprowadzasz mnie do takiego wzruszenia, walącego serca i łez (szczęścia) jak jeszcze żaden chłopak, so sad XD Ale tak rly, ja czytając to po prostu wycierałam sobie oczy cóż; szczerze się zryczałam. Moment z tym gadaniem przez telefon, jejciu. Cholernie słodkie. I zakończenia, boże. Kook spełnił jego marzenie i tak rozkosznie z nim rozmawiał.
ChimChim, hehe. Ja lubię *fchuj bardzo* tego kasztana, ale tutaj;;;; oj zamknęłabym go gdzieś. Żeby tylko dał spokój tej dwójce. Wiesz, ja chyba mega polubiłam jeden z moich znienawidzonych paringów jakim jest, uwaga *nikt się nie domyśla* VKOOK, heh. Nie lubiłam nigdy i byłam pewna, że nie polubie. Bo nie i już. Ale Ty....
Zniszczyłaś to i to tak szybko. Po prostu coś cudownego. W ogóle szacun, bo pamiętam, że to też Twój paring nie był, a napisałaś to ZAJEBIŚCIE.
Zależy mu, zależy mu, wiedziałam! Hehe(͡° ͜ʖ ͡°)
....... Serio to nie wiedziałam, no bo no...To Twoja wina, nigdy nie wiem czego się spodziewać
Kurwa;;;;; on go kocha. Ten nieczuły, chamski dupek go kocha. Aaa, i tak czekał pod tymi drzwiami i nawet krzesła go denerwowały, boże. Zajebiste.
Myślałam, że to się smutno skończy, a ja nie lubię smutnych zakończeń. Nie lubię płakać *ha, i tak się zryczałaś idiotko* a tu taka niespodzianka i miłość. Ale nie jakoś durnie przesłodzona. Coś genialnego. Fantastycznie opisane. Widać, że wlałaś w to masę uczuć. I kurde, mimo, ze dodajesz posty tak mega często *dziękuję* to są coraz zajebistsze. Nie robisz tego "na odwal się"
Wkładasz w to masę serca i to widać. No i czuć. I słychać, gdy czytelnicy płaczą do telefonu, czytając Twoją twórczość.
Jestem tak zajebiście szczęśliwa, że trafiłam na tego bloga i że było mi dane te cudeńka przeczytać *piszę jakbym umierała*
Naprawdę, dziękuję Ci za to wszystko. Jak bardzo się przykładasz, dzielnie prowadzisz bloga, spełniasz mase zachcianek czytelników. Po prostu za to, że jesteś i dzielisz się swoją kurewsko zajebistą twórczością z innymi. Chyba znów płakne, heh.
Masz ode mnie ogromne wsparcie i czekam na więcej. Teraz to Ci może wenę pocztą wyślę, eh nie wiem.
Nie obawiasz się moich komentarzy? Są trochę....dziwne i hmm nieogarnięte? Ale staram się. Nie moja wina, że doporowadzasz mnie do takich feelsów, że staję się zapłakaną dziewczynką, eh.
Ty piszesz te zajebiaszcze perełki, więc musisz zaakceptować moje reakcje na to ;-;
Kochamkochamkocham pt2
Bardzo.
Eh.
Jeszcze raz dziękuję. Pofeelsowałam sobie trochę pisząc komentarz. Przez to znów pragnę czytnąć coś Twojego. So... Czekam i jeszcze raz czekam.
Powodzenia Słońce乂❤‿❤乂(♥ω♥*)(。♥‿♥。)♥(✿ฺ´∀`✿ฺ)ノ(●♡∀♡)
~nieogarnięta psychicznie julcia
.
.
.
psst~~Twój level zajebistości już dawno przewyższył ten Jimina. To prawda, nie zaprzeczaj. Nie wygrasz, bo to tru. (♥ω♥*)
Używaj jakie chcesz, bo to jest takie słodkie, że moje feelsy szaleją <333
UsuńTo takie kochane, że osoby nielubiące Vkooka polubiły te opowiadanie! Nawet sobie nie wyobrażasz, ile to dla mnie znaczy, bo zazwyczaj ciężko jest przekonać się do pewnych par.
Też nie lubię smutnych, a ostatnio jest tyle tragizmu w moich tekstach, że musiałam chociaż tutaj dać coś miłego na koniec ;D Szczególnie, że w ostatnim oneshocie takie bubu mu zrobiła.
Staram się, by było znośnie, więc cieszę się, że jest to widoczne ^^ Daleko mi jeszcze do naprawdę dobrego poziomu, ale takie słowa tylko bardziej mnie motywują do pracy nad tym wszystkim.
Dziękuję. Naprawdę bardzo Ci dziękuję ;.; I nie, skądże. Czuję się taka hepi, że tyle miłych rzeczy mi tutaj naskrobałaś <3
Dziękuję, dziękuję, dziękuję <333333333333
Jesteś taka kochana awww <3
Gdzieżbym śmiała! xDD Jimin jest nr1 na świecie xDD
Yeeey jak uroczo :3 Kookie wreszcie się przyznał, że kocha Tae. Gratulacje za ogarnięcie w emocjach. I ta rozmowa z RapMonem.... na początku miałam takie jedno wtf, ale potem jak go uderzył to nie wiem czemu, ale mi się śmiać chciało.. xD No, ale.. bójka życia. Szkoda, że te tak go poturbował, ale teraz przynajmniej są na jednej sali *_*
OdpowiedzUsuńKochane :3
Weny <3
Kiedyś musiał. Bad boy też ma uczucia, nawet taki Kookie ;) Zresztą... Jak można nie kochać TaeTae? ;D
UsuńDziękuję ;***
No wreszcie miałam czas i udało mi się przeczytać to do końca (niestety :c). To było takie cudowne i urocze jak Kookie się bił z Namjoonem żeby zemścić się za Taesia~ Szkoda, że go poturbował, no ale przynajmniej są na jednej sali XD Mimo, że mówisz że VKook to nie twoja bajka i tego paringu nie lubisz, to bardzo fajnie się go czytało. Tak btw. jaki jest twój ulubiony paring w BTS? Ciekawa jestem XD Weny życzę <3
OdpowiedzUsuńKook wiedział co robi ;D
UsuńBardzo mi miło, że wyszło. Hm. Najbardziej lubię Vhope i VMin, to moje OTP ;)
Dziękuję bardzo za komentarz <33
Ta seria mną wstrząsnęła! ♥
OdpowiedzUsuńVkook jest tutaj kochany.
Pierwsza seria +18 (oprócz I need u boy of korz), jaką przeczytałam, więc w ogóle wow.
Jungkook, zbuntwany nastolatek i Taehyung syn dyrektora, który lubi ostry seks.
Idealne połączenie~! ;^; ♥
Bardzo mi się spodobało to, że Kookie zdał sobie sprawę, że kocha Viczka i cholera. To było potwornie słodkie, kiedy wjechał do tej sali!
Na Namjoona jestem obrażona (tak samo jak na Hoseoka). Pobił mojego ub i słodkiego Alienia.
Pfi, jak on w ogóle tak może.
Ja tu się kręciłam w pościeli, rozszarpałam wszystkie poduszki, podniecając się (w tym wypadku nie brzmi to za dobrze) Vkookiem, a on sobie ich pobił.
No i Jimin!
Mój drugi bias w bitiesach i jest takim chamem. TuT
Nie powiem, że mu nie pasuje taki, bo pasuje i to cholernie.
Nawet raz przeszło mi przez myśl, że zgwałci Taehyunga, a Jungkook go obroni, ale to moja wybujała i chora wyobraźnia, więc troszkę mnie poniosło.
Spodobało mi się i liczę na więcej takich krótkich serii! Są lekkie i przyjemne. ♥
Papa~! ♥
Czasami trzeba dać coś ostrego, byście się nie zanudzili, a sama miałam jakoś wenę na ostre bdsm ;D I tak mi do Kooka pasowało, że nie mogłam się powstrzymać.
UsuńMusiałam jakieś czarne charaktery dać ;c Bu.
Haha, miałam inne plany też, ale ostatecznie już gwałty były, wiecej V nie trzeba, w INUB się męczy ;c
Postaram się takowe pisać ;D
O Bosz!! Zajebiste!!!
OdpowiedzUsuń(Nie ma to jak komentowac po tak dlugim czasie od publikacji, ale no coz... Dopiero teraz to perzeczytalam, tak to jest jak sie dlugo internetu nie ma :/ zalegposci sie robia!)
swoja droga, mam jeszcze sporo zaleglosci na tym blogu. Zaraz lece czytac reszte :D
jestes genialna! Widac ze masz mnostwo talentu i wkladasz w swoje opowiadanie duzo serca i ciezkiej pracy. Naprawde Cie podziwiam.
A co do tego rizdzialu... Nawet nie wiesz jak mi sie morda cieszyla kiedy Kook zaczal mi bic biasa :')
A ze zaraz mi sie rozladuje telefon (bo nie ma to jak czytac cokolwiek na fonie siedzac tuz obok mamy...) to uciekam szukac ladowarki i mam nadzieje ze ten komentarz zdazy sie dodac. Weeeny Ci zycze, duzo weeny.
Jestes wspaniala <3
Podziwiam xD
Lepiej późno, niż wcale! Miło mi, że w ogóle poświęcasz czas na komentarz <3
UsuńCzytaj czytaj <3 Mam nadzieję, że Ci się spodobają i inne opowiadania ^^
Aj tam talent... Szału nie ma, ale to miłe, że Ci się podoba i tak uważasz. To kochane!
Mi tez! Kocham Nama, ale jak mu przywalił, to sama miałam zaciesza, chociaż wiedziałam od dawna, że oberwie. Czasami myślę, że jestem upośledzona ;.;
Dziękuję ;*********
Brak słów. Prawdę mówiąc, to nie lubię VKooka. Po prostu nie pasuje mi ten paring. Czytając Twoje dzieło postanowiłam czytać więcej VKooków. Zakochałam się. Jedyne, na co chcę zwrócić uwagę to, to że lepsza byłaby dłuższa seria. Naprawdę wspaniałe dzieło. Życzę dalszych sukcesów i weny.
OdpowiedzUsuńJa też nie lubię... To pairing, którego zwyczajnie nie rozumiem ;__;
UsuńAww. Cieszę się, że Ci się podobało <3 Tym bardziej, że obie tego shippa nie lubimy, to wiele dla mnie znaczy <3
Dłuższe mam dwie, to w ogóle miał być one-shot, a wyszło, co wyszło <3
Dziękuję za komentarz <3
Nie ma za co <3 Czekam na kolejny rozdział INUB <3
UsuńOmg. Kocham cię ❤
OdpowiedzUsuń<33
Usuń:) Świetne! Przez to ostrzeżenie przy tekście "smutne" - do końca bałam się, że nie będzie happy endu. Jestem szczęśliwa, że dobrze się skończyło :). Wow, tekst naprawdę dobrze napisany, oby więcej takich.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Haha ;D Oboje dostali, bardziej nie chciałam się nad nimi znęcać ;)
UsuńDziękuję bardzo <3
Pozdrawiam również <3
No i ta końcówka ;-; już chciałam następny a tu dupa XD wszystkie rozdziały są CUDOWNE i zajebiście się czyta (mimo że nie lubię sado-maso) jejku to 'kocham cię' na końcu było takie.... no takie wow i awwww ♡♡ uroczo ;* pisz dużo i więcej, żebym miała co nadrabiać ; 3; weny życzę z całego serduszka ♡
OdpowiedzUsuń~wrbl
Ja uwielbiam klimaty sado-maso, więc musiałam napisać takiego ff ;D No i Kook w Dope mnie podjarał w mundurze i wiedziałam, że musi zdominować Tae ;D
UsuńWłaśnie piszę kolejnego one-shota, więc postaram się, byś miała sporo do czytania ;)
Dziękuję bardzo <333
Przeczytałam w końcu całość, więc pozostawię po sobie komentarz podsumowujący XD Na początku strasznie mnie wkurzał ten VKook, nie wiem, chyba postać Tae mi tu nie pasowała. Ale koło czwartego rozdziału zupełnie się przekonałam do bohaterów i ostatnie wpisy czytało mi się znakomicie, bez żadnych zastrzeżeń wręcz! Scena, gdy Kook gadał z Namjoonem - mistrzostwo świata! Wyobraziłam to sobie i wow, no i scena bójki też była zacnie opisana! A co do zacnych opisów... Twoje smuty ♥ O stara, nawet nie wiesz jak mi się je miło czytało XD *tak, jestem małym zboczeńcem, który kocha dobre smuty* Także opowiadanie jak najbardziej na wysokim poziomie i pewnie do niego wrócę jeszcze za jakiś czas! ;> Pozdrawiam i tulę mocno! ♥
OdpowiedzUsuńhttp://yehetasshole.blogspot.com/
Powiem,Ci ze mnie zaskoczylas tym. Przyznam sie ze uroniłam kilka leż przy tym. Jimin to mój UB ale jakos teraz. Bylam po stronie Kooka. Życzę weny !!
OdpowiedzUsuń